Na kolanach
1 kwietnia 2022
Szacowany czas lektury: 19 min
Niewierna żona zdobywa się na wyznanie.
Ola
Trzęsę się. Ze strachu.
Zaraz powiem Ryśkowi, że odchodzę od niego. Muszę to zrobić teraz. Najwyższy czas.
Z Dawidem spotykam się od niespełna ośmiu miesięcy. To prawdziwa miłość. Jestem tego pewna. Na samą myśl o nim serce wali mi jak szalone. Ma takie niesamowite, przeszywające spojrzenie. I ten jego szelmowski uśmieszek. Wspaniałe ciało. Idealnie proporcjonalne. Umięśnione. Kiedy jestem przy nim, to czuję się… no, po prostu tak niesamowicie. Kobieco. Zmysłowo. Pożądana. Tak jak kiedyś przy Ryśku. Jednak to gdzieś uleciało. Przy nim już tego nie czuję.
Po tym, jak pogodziłam się ze swoją niewiernością, co nie było wcale łatwe, zdałam sobie sprawę, że życie jest zbyt krótkie, by być nieszczęśliwą. By trwać w wypalonym małżeństwie. Zdecydowałam, że muszę się przyznać i odejść.
Boję się jego reakcji. Pewnie się wścieknie, będzie krzyczał, będzie dużo złych emocji. Wiem, że na to zasłużyłam. Złamałam śluby wierności. Pozwoliłam innemu mężczyźnie zawrócić sobie w głowie. Nie raz trzymał mnie w ramionach, całował, rozbierał. Spędziliśmy razem wiele wspaniałych chwil. Pieściliśmy się namiętnie, a potem kochaliśmy jak dzikie zwierzęta. Na samo wspomnienie jego pożądania czuję mrowienie w cipce. Czuję, jak wilgotnieje. Chciałabym zachować to uczucie na zawsze.
Jednak oszukiwanie było straszne. To wymykanie się. Wymyślanie usprawiedliwień. Ukrywanie swoich prawdziwych uczuć. Zachowywanie pozorów normalności w domu przy mężu. Pomimo że dopiero co wróciłam z taniego motelu, gdzie pieprzyliśmy się niesamowicie przez całe przedpołudnie! Jednak trochę mi tego wstyd. Żyję dostatnio. Mamy ładny dom. Troje wspaniałych dzieci, które wciąż mnie potrzebują. To na pewno nie jest w porządku. Przecież one potrzebują mnie i swojego ojca. Będzie trudno. Jednak tak będzie lepiej, powiem mu. Na początku go to zaboli, ale na dłuższą metę tak będzie uczciwiej.
A potem już będę mogła być z Dawidem.
Rysiek
Dzieci są z dziadkami. Miałem nadzieję, że dzisiejszy wieczór może być okazją do okazania sobie uczuć, które ostatnio trochę wystygły. A może nawet na coś więcej? Jednak ona woła mnie do salonu i każe usiąść. Stoi tam przede mną. Widać, że czuje się nieswojo.
- Spotykam się z kimś innym, – mówi wprost.
Jestem w szoku. Czuję się totalnie zagubiony. Mam mętlik w głowie, czuję, jakby zaraz miała mi eksplodować. Jednak prawdę mówiąc, od jakiegoś czasu coś przeczuwałem. W głębi duszy dręczyły mnie podejrzenia. Jestem świadom tego, że nie jest już szczęśliwa. Żadne z nas nie jest. Ale tak bardzo się starałem! Jednak stres przyniesiony z pracy zebrał swoje żniwo. W połączeniu z presją bycia jedynym żywicielem rodziny, odkąd w naszym życiu pojawiły się dzieci, okazał się zabójczy. Kolejne myśli przelatują mi przez głowę. Rozwód, wyprowadzka z domu, przyznanie się rodzinie. Jedna z tych rzeczy jest jednak najgorsza, co z dziećmi? Są takie młode, niewinne, nieprzygotowane na okropności świata i na zbliżające się rozstanie rodziców.
Właściwie wiem, kto to jest. Ola ma wielu przyjaciół wśród mężczyzn. Trudno by tak nie było, gdy jej codzienne życie toczy się jedynie wokół dzieci i ich zajęć. A to zajęcia szkolne, zajęcia uzupełniające, sportowe i ciągle te przyjęcia urodzinowe. Bez wątpienia spotyka wielu atrakcyjnych samotnych ojców. Jednak dobrze widziałem, jak Dawid stara się zabiegać o jej uwagę, gdy się spotykamy. Zresztą nie raz widzę ten błysk i w jej oczach, gdy spotykamy się z nim na szkolnym przedstawieniu lub przy innej okazji. Oczywiście po chwili odwraca wzrok zawstydzona. Więc tak naprawdę wcale mnie nie zaskoczyła. Jest wyższy ode mnie, na pewno jest też lepiej zbudowany i oczywiście jest zamożnym, wolnym tatuśkiem. A teraz okazuje się, że też regularnie pieprzy moją żonę. Skurwiel.
Ola
Po prostu siedzi i wpatruje się we mnie. Widać, że cierpi, w jego oczach widzę ból. Kurwa, co ja zrobiłam! Spodziewałem się wybuchu gniewu. Jakiejś reakcji, która pozwoliłaby mi się bronić, wyjaśnić czemu, a może nawet spróbować usprawiedliwić moją zdradę. Ale on po prostu patrzy na mnie. Musi być mną rozczarowany.
- Proszę Rysiu, zareaguj w końcu jakoś! – słyszę swoje myśli.
A może to nie jest dla niego zaskoczeniem? Pewnie tak. Tak sądzę. Zawsze byłam słabym kłamcą.
- Wiedziałeś? – wyduszam z siebie.
- Nie jestem zbyt zaskoczony, – odpowiada. W jego głosie słyszę nutkę smutku.
- Tak bardzo starałem się utrzymać nasz związek przez te dziewięć lat! A teraz chcesz to wszystko tak po prostu zniszczyć?
Czuję straszne poczucie winy. Do oczu napływają mi łzy, wzbiera we mnie płacz. Kurwa! Kurwa! Kurwa!
- To Dawid Kramarz, prawda? – pyta. Z opuszczoną głową, przytakują zdruzgotana.
Padam na kolana. Czuję nagłą potrzebę usprawiedliwienia się i przeproszenia.
- Przepraszam, – wyrzucam z siebie. – To stało się… tak, nagle. Wyszło tak jakoś…
Przecież to jest żałośnie. Ośmiomiesięczny romans nie zdarza się tak nagle i po prostu.
Rysiek
Chcę krzyczeć. Chcę krzyczeć na nią. Chcę coś rozwalić. Ale nie mogę, nie potrafię.
Zdradziła mnie, ale nadal jest moją żoną. Jest piękna. Taka bezbronna. A łzy napływające jej do oczu czynią ją jeszcze delikatniejszą.
- Mam walczyć, by ją odzyskać, czy po prostu pozwolić jej odejść? Będzie z nim szczęśliwsza? – myślę, gdy klęka przede mną.
To prawda, w ostatnich latach w naszym małżeństwie było dużo złego. Jestem wiecznym pesymistą. Zawsze szukam tego, co najgorsze. Chcę przygotować się na problemy. Jednak w ten sposób staram się zapewnić nam bezpieczeństwo. A kiedy pojawiły się dzieci, przed nami stanęło jeszcze więcej zmartwień i problemów.
Ola jednak od zawsze jest optymistką. Zawsze wesoła, roześmiana, rozświetla sobą wszelki mrok. Jasne, czasem mnie to wkurza, ale też za to ją kocham. Jezu, przecież dlatego ją poślubiłem do cholery! Sprawiła, że poczułem, że żyję! Stałem się prawdziwym facetem. Jej bohaterem w lśniącej zbroi. Jej bezpieczną przystanią.
Ale optymizm często prowadzi do beztroski. Potrafiła bezmyślnie używać karty kredytowej. Nieraz musiałem ją zastopować, gdy przesadzała. Starcie. Gniew. Awantura. Długa noc spędzona na dąsach w pokoju gościnnym. Zresztą pewnie znasz to sam.
Może i nie nie było to idealne małżeństwo. Jednak to BYŁO małżeństwo!
Ola
Klęczę przed nim, widzę, że jest zły, ale i zagubiony. Właśnie złamałam mu serce. Żałuję, że nie przemyślałam tego lepiej. Może znalazłabym inny sposób. Chcę mu wyjaśnić. Błagać o przebaczenie. Jednak w głębi serca nie jest mi przykro, nie żałuję tego, co zrobiłam.
- Proszę, powiedz coś, – błagam. – Wiem, że to złe. Wiem, że powinnam zostać ukarana, ale…
- Wciąż go masz przed oczami, – mówi pewnie, przerywając mi.
- Tak, – odpowiadam cicho, ze spuszczoną głową.
- Więc za co przepraszasz? – pyta.
- Za zranienie cię.
Jest o wiele więcej do powiedzenia, ale nie mogę znaleźć słów. Widzę ból w jego oczach i czuję wyrzuty sumienia.
- Myślisz, że powinienem cię ukarać, – mówi, bardziej stwierdzając, niż pytając.
Waham się. Może cierpienie odsunie ode mnie te okropne wyrzuty sumienia. Może i on poczuje się lepiej. Jestem rozdarta i niepewna. Ale w głębi duszy wiem, że na to zasługuję.
- Tak, – szepczę i czekam.
Rysiek
Uspokajam się powoli. Szok mija, ale nadal jestem zły.
Już jestem pewien, że ją straciłem. Dawid mi ją odebrał. Ale dziś wciąż mam ją przy sobie. Zraniła mnie i chcę, żeby też poczuła ból. Chcę czegoś… nie wiem? Może zemsty? Na chwilę pozwalam opanować się tej żądzy.
- Wstań! – rozkazuję. Zrywa się szybko na nogi.
- Rozbieraj się, – mówię spokojnie, ale i stanowczo. Oczy otwierają jej się szeroko i nerwowo przełyka ślinę.
- Chcesz, żebym zdjęła ubranie? Nie o tym myślałam…, – zaczyna, ale nie słucham jej sprzeciwu.
- Słyszałaś, – wyrzucam z siebie.
Wzdryga się, słysząc mnie. W jej oczach pojawia się strach.
- Chcesz, bym cię ukarał, więc się rozbieraj!
Zaczyna ściągać ubranie. Nie jest to ani zmysłowe, ani seksowne. Wciąż nie wiem, co chcę z nią zrobić, ale kutas zaczyna mi stawać na baczność, gdy zsuwa bluzkę i spódnicę. Ma na sobie ładną koronkową bieliznę.
- Nosiłaś ją gdy byłaś z nim? – pytam.
Waha się, pewnie zastanawia się, czy skłamać, jednak po chwili kiwa głową twierdząco.
- Zdejmij je i podaj mi.
Podporządkowuje się i podaje mi majtki oraz stanik. Stoi przede mną naga, z pochyloną głową. Lekko drży, ale na pewno nie z zimna.
Teraz muszą zdecydować, co z nią zrobię.
Ola
Próbuję zapanować nad strachem. Pewnie zleje mnie, żałuję teraz, że wspomniałam mu o wymierzeniu kary, wręcz sama się o to prosiłam. Nie ma już odwrotu. Zasługuję na to. Niech to będzie moją pokutą.
Ale czuję coś jeszcze. Oczekuję na to w napięciu. Coś zaczyna się dziać we mnie. Nie wiem dlaczego, ale czuję podniecenie, na myśl o tym, co się ma wydarzyć. Grzecznie czekam na kolejne polecenia. Oddaje się pod jego kontrolę. Jestem teraz na jego łasce.
- Tutaj, – wskazuje na podłogę przy swoich kolanach. Klękam w wyznaczonym miejscu, chwyta mnie za włosy i przeciąga mnie przez kolana. Ręce zwisają mi, a sutki ocierają się o jego nogę, wysyłając kolejną iskierkę pożądania do wnętrza mojej cipki. Nagle uświadamiam sobie, że jestem bardzo mokra.
- Jezu, -myślę. Naprawdę może mi się to spodobać!
Wpycha mi majtki do ust. Czuję swój ostry zapach. Widziałam się z Dawidem dziś rano, po tym, jak odstawiłam dzieci do szkoły. Nie uprawialiśmy seksu, ale i tak zdążył mnie podniecić i zwilżyć. Teraz czuję tę wilgoć na majtkach. Jest to upokarzające, ale z jakiegoś powodu również mnie to nakręca.
Ręce Ryśka są ciepłe, kiedy głaska moje plecy. Zawsze miał delikatne dłonie, uwielbiałam, jak badał nimi moje najbardziej intymne miejsca. Tak bardzo mnie podnieca. Spinam się odrobinę, gdy przesuwa dłonie wzdłuż mojego kręgosłupa w dół, w kierunku pośladków.
BACH!
Uderza mnie. To jednak ledwie delikatny klaps. Piecze, ale tylko trochę. Wzdrygam się. Cipka mi drży.
BACH!
Kolejny klaps jest mocniejszy. Krzyczę z bólu.
Rysiek
Przyjemność. Oczyszczenie. Zwykle nie jestem jakimś brutalem. Nigdy, przenigdy nie myślałem nawet o uderzeniu żony, ale teraz przecież sama o to poprosiła. Chcę więc, żeby odczuła trochę bólu i upokorzenia. Czy to zemsta? Pewnie tak. Biję ją w dupę, ale w myślach właśnie policzkuję tego skurwiela.
Pośladki już jej się zarumieniły. Wymierzam jej mocniejszego klapsa. Teraz już wyraźnie widać zaczerwienioną skórę. Czuję się odrobinę głupio, że to przeze mnie. Z drugiej strony w dżinsach czuję twardego jak skała kutasa. Dam tej suce nauczkę, myślę z uśmiechem.
BACH!
- Auć!- dochodzi do mnie stłumiony przez majtki krzyk. – To boli!
- I tak ma być, dziwko, – odpowiadam.
Wyciągam majtki jej z ust i odrzucam je na podłogę.
- Teraz zasługujesz na ostre rżnięcie, kurwo. Czy byli też inni? Czy dzieci są moje?
Czuję, jak drży. Jest w szoku, słysząc moje oskarżenia i groźby.
- Nie było nikogo innego, tylko on! – piszczy. – Przysięgam. Dzieci są twoje. Zawsze będziesz ich jedynym ojcem.
BACH!
- Przepraszam, – płacze. – Proszę, przestań!
- Jeszcze nie. Dostaniesz tyle razy ile…
Nagle przychodzi mi do głowy szatański pomysł. Pochylam się nad nią i szepczę.
- Ile razy się z nim pieprzyłeś?
- Co? – odpowiada pytaniem, zdezorientowana. Nagle przychodzi zrozumienie. – – Nie, proszę!
BACH!
- Ile razy? – rzucam. – Dziesięć? Dwadzieścia? Mów prawdę, bo będzie jeszcze bardziej bolało.
Milczy chwilę. Słyszę, jak szlocha.
- Może ze dwadzieścia, – odpowiada cicho.
BACH!
- Na razie było sześć klapsów, prawda?
Ola
To boli! To tak cholernie boli! Tyłek pulsuje mi z bólu. Każde uderzenie boli jak diabli. Do tego jeszcze wizja kolejnych czternastu klapsów!
Nie myślę już jasno. Nawet nie potrafię tego wszystkiego opisać. Fizycznie mnie krzywdzi, ale psychicznie czuję, że znów panuje nad sytuacją. Pokazuje mi, że on tu rządzi. To jest ten mężczyzna, którego poślubiłam. Silny, pewny siebie, asertywny. Pamiętam dreszcz podczas naszego pierwszego pocałunku. Wtedy ten, bezczelny drań, od razu wsunął ręce pod moją bluzkę. Właśnie za to go pokochałam, za tę bezczelność, przycisnęłam się wtedy mocno do niego, całując go namiętnie. Teraz ten sam mężczyzna, karze mnie za moją niewierność, a ja na to zasługuję.
Głaska moją pupę między kolejnymi uderzeniami. Och, jakże to kojące. Moja cipka nie może się doczekać swojej kolei. Kiedy w końcu jego palce dotykają mojego sromu, jęczę z rozkoszy. Poruszam się, zaskoczona czując, jak jego twardy kutas naciska mi na brzuch. Tak bardzo go pragnę poczuć w sobie!
Palcami pieści moją szparkę, jestem w stanie jedynie jęczeć.
- Jesteś cała mokra! – mówi ze zdziwieniem. – Naprawdę ci się to tak podoba?
Dotyka mnie, dociera do łechtaczki, bawi się nią. Wyginam się i krzyczę. Tyłek wciąż mnie boli, teraz jednak w pochwie pojawia się kolejne źródło żaru. Wsuwa palec w moją szparę, jęczę, nie mogę powstrzymać się od tego.
- Tak, proszę, – błagam go.
Jego palce we mnie są wszystkim, co w tej chwili ma jakiekolwiek znaczenie. Jestem tak cholernie napalona.
Pragnę krzyknąć: – Pieprz mnie!, – ale staram się nie okazać mu tego.
Przecież moje ciało teraz powinno należeć do Dawida. Tego pragnęłam. Jednak nie pamiętam, by Dawid kiedykolwiek próbował ze mną czegoś takiego. Czegoś tak poniżającego i podłego. Rozkoszuję się uległością, leżę bezradna na kolanach męża. Ciało mi pulsuje zarówno z bólu, jak i z pożądania.
Rysiek
Palce mam całe w jej sokach. Nigdy jeszcze nie widziałem, by była równie mokra. Wije się mi na kolanach, jej brzuch przyciska się do mojego fiuta. Jeszcze przed momentem chciałem ją tylko ukarać, ale teraz chcę ją zerznąć. Na całego.
Na razie rżnę ją dwoma palcami, trzecim pracuję przy jej łechtaczce. Kciuk drażni jej brązową dziurkę. Olka reaguje niesamowicie. Oddycha z trudem, jęczy. Ja pierdolę, nie wytrzymam!
Wyciągam palce z niej i uderzam ją kolejny raz. Piszczy głośno. Wsuwam palce z powrotem w jej mokrą cipkę, a ona, w odpowiedzi, wygina plecy, jęcząc namiętnie. Kocham czuć władzę i kontrolę. Tak właśnie powinienem był ją traktować przez te wszystkie lata. Pokazywać jej kto tu rządzi.
Wolną ręką łapię ją za włosy i podciągam jej głowę do góry. Pochylam się i szepcę.
- Robiłaś tak z nim?
Kręci głową.
- Nie, – skomle. Wzdycha ciężko, gdy znowu ją uderzam.
- Jesteś kurwiszonem. Mam rację?
- Tak, – odpowiada bez wahania. Wyczuwam, że już w pełni pogodziła się ze swoją winą i pokutą, jaką jej wymierzam.
Pieprzę ją palcami. Wkładam trzy palce w jej cipkę i kciuk w dupę. Spina się przez chwilę, ale zaraz rozluźnia, dociskając tyłek do mojej dłoni.
- O Boże, tak! – krzyczy.
Czuję, że tego naprawdę pragnie. Nogi jej drżą i wiem, że jest blisko orgazmu. Ale nie dam jej tej satysfakcji. Odrywam się od niej i daję jej mocnego klapsa. Ona wyje. Czekam z ręką na jej tyłku.
- Och…- jęczy, uświadamiając sobie, że nie zamierzam jej pozwolić dojść.
Odwraca głowę, patrzy mi w oczy.
- Pozwól mi obciągnąć sobie – szepcze. – Panie.
Ola
Boję się. Nie wiem, jak zareaguje. Przecież dziesięć minut temu nasze małżeństwo się skończyło. Nasz związek legł w gruzach. Nie kochaliśmy się od tygodni. A tu nagle pragnę jego kutasa. Jestem cała mokra z podniecenia, nogi mi drżą, a cipka boli z pragnienia bycia zerżniętą.
- Co powiedziałaś? – pyta, jednak to nie jest pytanie. Chce, żebym błagała. A ja chcę go błagać.
- Proszę, pozwól mi ssać twojego kutasa, Panie.
- Czemu? – pyta.
Przez chwilę nie wiem co odpowiedzieć. Nie wiem, o co mu chodzi. Bo jestem napalona. Bo go pragnę. A nie, czekaj…
- Bo jesteś moim mężem, – mówię i czuję, że to dobra odpowiedź. – Jestem, by cię zadowolić, Panie. Cała należę do ciebie.
Chyba wariuję. Błagam, leżąc naga na kolanach faceta, od którego planowałam odejść. Teraz już nie jestem taka pewna.
Spycha mnie na dywan i ściąga spodnie. Kiedy podnoszę się na kolana, kutas wyskakuje mu z majtek. Piękny widok, ślinię się na myśl, że niedługo poczuję go cipce. Jednak najpierw muszę go zadowolić w inny sposób.
Chwytam jedną ręką jego mosznę, opieram się o niego. Pochylam się i liżę jego główkę, rozkoszuję się zapachem. Już jest wilgotny, zlizuję kroplę spermy z jego szparki. Drga, uśmiecham się zadowolona z siebie. Otwieram usta i przesuwam nimi od jego główki, aż po jaja. Pokażę mu, jakim kurwiszonem potrafię być.
Rysiek
Jezu Chryste, jak dobrze! Olka powoli ssie mojego fiuta, delikatnie ściska moje jaja, jednym palcem przesuwa wzdłuż szczeliny w kierunku odbytu. Patrzę w dół. Niesamowicie wygląda tak z ustami zawiniętymi wokół mojej pały. Włosy opadają jej swobodnie na ramiona i na sterczące cycki, podskakujące w zgodnym rytmie z jej głową.
- O tak, rób tak dalej, – myślę do sobie, zakładam ręce za głowę i rozpieram się o wygodnie na sofie.
- Teraz widzisz, do kogo należysz, suko, – oznajmiam jej.
Kiwa głową i pojękuje na zgodę.
Pozwalam jej ssać mi tak kutasa przez kilka minut. Zadowala mnie swymi palcami i językiem. Podoba jej się to, widzę, że rozkoszuje się tymi chwilami. Po tylu latach ta kurwa wciąż jest cudowna. Czy to samo dostawał ten facet przez ostatnie kilka miesięcy? Cóż, pierdol się, Dawid. Twoja suka zostaje ze mną. Resztę życia spędzi na kolanach, zadowalając mnie.
Wstaję i patrzę jej w oczy. Chcę jej. Kocham ją i pragnę jej ciała. Po dzisiejszym wieczorze zmienię się dla niej. Będę bardziej na nią uważał. Może stanę się trochę większym optymistą. Będę bardziej namiętny. Pokażę jej, jak kochającym mężem mogę być. I upewnię się, że będzie zawsze wiedziała, że ją kontroluję. Będę stanowczy, ale hojny. Kochający i delikatny.
Jednak tego wieczora zerżnę ją i to zaczynając od jej gardła.
Łapię ją za włosy i podciągam jej głowę ku górze.
- Ręce za plecami! – rozkazuję.
Podporządkowuje się, patrząc na mnie pożądliwie. Wie, co się teraz stanie.
- Nie ruszaj się, – kolejny rozkaz.
Wpycham fiuta z powrotem do jej ust. Chwytając ją za głowę, wsuwam głęboko, wchodzę jej aż do gardła. Kaszle chwilę, ale szybko się opanowuje. Zaczynam ją posuwać.
Ola
O Boże! O Boże! O Boże! Staram się klęczeć nieruchomo. Jak tylko jestem w stanie. Zaczynają boleć mnie kolana, ale pragnę go zadowolić. Stoi nade mną, wpycha swojego drąga w moje usta, sprawia, że się krztuszę co chwilę. Nie jest, to może jakoś bardzo przyjemne, ale niesamowicie mnie rozpala. Jestem przecież jego dziwką, jego niewolnicą, jego zabawką do rżnięcia. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. W głębi duszy jestem lekko zdziwiona swoim zachowaniem. Jezu, gdyby moja matka mnie teraz zobaczyła, dostałaby chyba zawału! Jednak w tej chwili płonę z pożądania. Również i z miłości do tego potężnego faceta. Myślałam, że go znam, ale to wszystko jest całkiem nowe. Ekscytujące. Upojne.
Gdy wydaje mi się, że zaraz dojdzie, wyciąga kutasa i ponownie ciągnie mnie za włosy.
- Auć! – krzyczę, gramoląc się na nogi.
Jest brutalny, ale podoba mi się to. Obraca mnie i opiera kolanami na sofie, rozkładając mi nogi, ponownie uderza mnie.
- W końcu mnie przeleci! Nareszcie, – słyszę swoje myśli. Cipka mi drży, zalana sokami z zachwytu.
No i wchodzi we mnie, ostro, głęboko aż do pochwy. Dopiero tam się zatrzymuje. O mój Boże, to takie… Kurwa… Niesamowite!
- Weź mnie, – skomlę. – Zerżnij mnie!
- O tak właśnie zamierzam zrobić, – mówi spokojnie i zaczyna mnie posuwać.
Nogi mi drżą. Zaraz upadnę. Opieram głowę i ramiona na poduszce, zarazem podnoszę tyłek ku jego penisowi. Czuję, jak porusza się wzdłuż ścianek mojej pochwy. Główka jego penisa wbija mi się w szyjkę macicy. Łechtaczka pulsuje, sięgam ku niej, żeby ją podrażnić.
- Tak! Rżnij mnie mocniej! Spuść się we mnie!
Rysiek
Łał! To jest rżnięcie życia. Głowa w dół, dupa w górę. Jest tak kurewsko piękna w tej pozycji! Chwytam ją za biodra i posuwam. W przeszłości zawsze się pilnowałem, czekając, aż ona dojdzie pierwsza. Ale teraz nie mam co się powstrzymywać. Ta suka zaraz zostanie zalana. Czuję, jak nasienie wzbiera we mnie i dociera do punktu, z którego nie ma już odwrotu. Krzyczę i wbijam kutasa głęboko w nią, posyłając strumień spermy w jej cipę. Kolejne pchnięcie i kolejny strumień. Cipka jej pulsuje. Krzyczy, gdy szczytuje, pochwa zaciska się na mojej pale. Przez chwilę dajemy się ponieść uniesieniu, płyniemy na fali wspólnego orgazmu. Co za rżnięcie!
Ola
Cała się trzęsę, ociekam potem. Cipka wciąż mokra w środku i lepka na zewnątrz, nadal mi pulsuje. Czuję jego nasienie spływające mi po nodze. Włosy mam poplątane, opadają mi bez składu i ładu wzdłuż twarzy. Pewnie wyglądam strasznie, ale nie obchodzi mnie to.
Opada na krzesło, przyciąga mnie do siebie, ląduję mu na kolanach. Tulimy się do siebie. Całuje mnie. Wpierw nasze usta dotykają się delikatnie, po chwili chciwie ssiemy swoje usta, języki wirują we wspólnym tańcu. Dłonie błądzą po naszych ciałach.
Kiedy się uspokajamy, odwracam się do niego i uśmiecham. Czas wyznać prawdę.
- Wiesz, jaki dziś jest dzień, prawda?
Wygląda na lekko zaskoczonego, po chwili coś do niego dociera. Jest zaszokowany.
- Co? Chcesz powiedzieć, że to wszystko było… żartem? – raczej nie jest tym zachwycony.
- To był najlepszy seks, jaki kiedykolwiek uprawiałam, – uśmiecham się, mając nadzieję, że doceni dobrą stronę tego wszystkiego. – Odrobina zazdrości naprawdę cię nakręciła!
Śmieje się, gdy wtulam się w jego ramiona.
Rysiek
- Och Olu, ty głupia krowo. – patrzy na mnie zdziwiona.
Znów się śmieję, odsuwam ją.
- Naprawdę myślisz, że zrobiłem to wszystko, bo chciałem walczyć o ciebie z powrotem? Przepraszam Kochanie, ale nie obchodzi mnie, czy puściłaś się z tym idiotą, czy nie. I tak chciałem cię zostawić. Ty tylko dałaś powód na pożegnalne lanie. A tak przy okazji, super rżnięcie. Szkoda, że nie zaproponowałaś mi tego kilka miesięcy temu, zanim zacząłem spotykać się Lucyną.
Szczęka jej opada.
- O Boże, nie Lucyna… Zielonka? – chlipie.
Uśmiecham się delikatnie.
- Ona jest moim pieprzonym szefem, ty dupku!
- Racja i bardzo seksowną flirciarą, zapewniam cię. Zła wiadomość jest taka, że już ustaliliśmy, że cię zwolni, kiedy się do niej wprowadzę. Wybacz mi kochanie, ale po prostu nie jesteś już wystarczająco dobra.
Robi się czerwona na twarzy, oczy zachodzą jej łzami, wybucha płaczem. Cholera, dlaczego kobiety tak robią?
Ola
Walczę, jak mogę. Zdruzgotał mnie. Zostawia mnie. Naprawdę miałam nadzieję. Dzisiejszy wieczór miał być tak fajny. Może to było trochę zbyt okrutne, ale w końcu dałam mu wszystko, o czym mógł tylko marzyć! Tyłek wciąż mam obolały od lania. Do tego wszystkiego okazuje się, że mój podstęp przerodził się w prawdziwy… koszmar.
- Tak mi przykro, tak mi przykro! – nie znajduję słów, łkam w swoje ręce. Jak to się mogło stać?
Delikatnie, dłonią unosi moją brodę.
- Prima aprilis, – oznajmia, uśmiechając się. – Bolało, prawda?
Przez chwilę jestem w szoku, po chwili opanowuje mnie czerwona mgła. Prostuję się i walę go w gębę.
- Ty draniu! To było straszne!
- Co do cholery! – krzyczy. – Przecież właśnie przed chwilą przekonywałaś mnie, że mnie zostawiasz. Na litość boską!
Nagle uświadamiam sobie, co zrobiłam. Jakimże byłam głupcem. Przepełnia mnie uczucie ulgi. Jestem szczęśliwa, że to było tylko kłamstwem. Karą za zrobienie mu tego okropnego figla.
- Na litość boską, Rysiu, naprawdę ci uwierzyłam. Myślałam…
Uśmiecha się jak dziecko, które dopiero coś zmalowało i… wymiękłam. Bierze mnie w objęcia.
- Tak bardzo cię kocham. Przepraszam, że doprowadziłem cię do płaczu, – mówi, trzymając mnie w ramionach.
- Ja też cię kocham. Oboje jesteśmy głupcami!
- Coś mi się wydaje, że ja też zasługuję na tęgie lanie… – szepce po chwili.
Moja cipka natychmiast odpowiada, wilgotniejąc. Mmm. To jest myśl!