Ilustracja: Mateus Campos Felipe

Mecenas Gruszkowska - Grzeszne koneksje

3 maja 2020

Szacowany czas lektury: 22 min

Zapraszam do hermetycznego świata palestry, w niewielkim powiatowym miasteczku, szczycącym się niegdyś mianem miasta wojewódzkiego. Rozwija się tam kariera wschodzącej gwiazdy adwokatury, ambitnej i pociągającej trzydziestoletniej mec. Natalii Gruszkowskiej.

Obudził ją silny blask porannego słońca. Leniwie otworzyła ociężałe oczy. Leżała na łóżku, w pomiętej pościeli z jedną nogą założoną na kołdrę. Odgarnęła okrycie. Podniosła się i momentalnie poczuła ból głowy. Za szybko chciała wstać. Wciąż miała nieprzyjemne zawroty. Chwilę siedziała na skraju łóżka. Zlustrowała pokój, w którym panował rozgardiasz. Szpilki były porozrzucane. Na oparciu krzesła wisiał czarny stanik, a koronkowe majteczki leżały w kącie. Biała cętkowana bluzka wisiała niechlujnie na ramie łóżka. 

Dziewczyna rozciągnęła przykurczone po nocy mięśnie. Wstała. Jej smukłe nagie ciało, z wyraźnie zarysowaną linią bioder i talii, lśniło w porannym słońcu. Wyciągnęła do góry ręce. Przeciągnęła się. Wtedy usłyszała zachrypnięty męski głos:

- Już wstałaś?

Nerwowo odwróciła głowę w stronę łóżka. Leżał w nim młody blondyn. Uśmiechał się rubasznie na widok nagiej dziewczyny i jej pełnych, swobodnie opadających piersi. Chłopak wymownie przesunął wzrok wzdłuż kobiecego ciała, zatrzymując się na łonie, ostrzyżonym w gustowny trójkącik . 

- Może przypomnimy sobie co nieco z wczorajszej nocy? - zasugerował, śmiało odkrywając kołdrę i pokazując, że był już gotowy na kolejne figle. 

Dziewczyna mało jednak pamiętała z ubiegłej nocy. Nie potrafiła nawet przypomnieć sobie, jak ten niespodziewany gość na imię. Tych kilka wypitych drinków wciąż działało. Zachwiała się. Musiała chwycić się parapetu. Szturchnęła wówczas swój telefon, na którego ekranie wyświetliła się godzina.  

- O cholera! 

Nerwowo zaczęła zbierać z podłogi ubrania chłopaka. Wrzasnęła na niego tak, że młody wyskoczył z łóżka, jak wystrzelony z procy. Z refleksem chwycił swoje ubrania, rzucane w niego bez namysłu przez młodą kobietę. 

- Ej, ale może przynajmniej zjemy śniadanie. – nadal idiotycznie się uśmiechał. 

- Nie mam czasu. Śpieszę się. 

- Kotku… wczoraj się nie śpieszyłaś. - chłopak starał się do niej zbliżyć. 

Otrzymał jednak cios dużą książką w zielonej oprawie. Zerknął na okładkę: „Komentarz do Kodeksu cywilnego”.

- Za pół godziny mam rozprawę, więc bardzo proszę… - dziewczyna spojrzała na swojego przygodnego lowelasa z ponurą miną - Wypierdalaj! 

- Ał… pokazała pazurki. Nie mów, że to, co wczoraj opowiadałaś, jest prawdą. Jesteś prawnikiem?

- Adwokatem, więc raz jeszcze grzecznie proszę... 

Chłopak  uśmiechnął się do wpół ubranej, nerwowo zapinającej stanik mecenas Natalii Gruszkowskiej. 

- Czyli jak mnie będą chcieli złapać za zioło, to mam już swoją własną adwokat? - paplał wciąż.  

- Ile ty masz w ogóle lat? - burknęła Natalia. 

- Jak to ile? Dwadzieścia dwa!

W odpowiedzi usłyszał jedynie długi jęk rozczarowania. Prawniczka wypchnęła młodzieniaszka ze swojego mieszkania.

Gdy zamknęła za nim drzwi, oparła o nie głowę i spuściła dłonie z rezygnacją. 

Co ja do cholery zrobiłam? Znów? W środku tygodnia, w środową noc. Skąd ja tego dzieciaka wytrzasnęłam? To musi się skończyć. Natalia, musisz przestać, musisz znać umiar. Koniec z alkoholem, imprezami, facetami, seksem byle z kim i byle gdzie. Musisz... 

Oderwała się od drzwi i spojrzała w lustro. W tej chwili, w czwartkowy poranek, nie przypominała w żadnym aspekcie wschodzącej gwiazdy adwokatury. Była raczej wykończoną nocnymi igraszkami dziwką.

***

- Tak, już wracam. 

Natalia rozmawiała przez telefon, szybkim krokiem przemierzając korytarze Sądu Okręgowego. Pod pachą trzymała zwiniętą togę. Telefonowała do swojego patrona.

Mecenas Wilk kilka lat temu dostrzegł w nieśmiałej dziewczynie z małej miejscowości potencjał na fachowego prawnika. Przygarnął wpierw obiecującą studentkę na staż, a następnie pokierował nią jak mało kto, będąc prawdziwym patronem podczas aplikacji adwokackiej. Natalia uważała, że ma duży dług wdzięczności u mecenasa Wilka. Starała się go nie zawieść. Tym razem jej się upiekło. 

-       Odroczono rozprawę na kolejny termin. Tak wiem, że to już przesada, ale pojawiły się nowe wnioski dowodowe strony przeciwnej. Nie, nie jestem zła. Panie mecenasie… proszę przestać. 

Stary wyga dobrze wyczuwał, gdy jego pupilka kłamie. Siedząc w swoim gabinecie westchnął i zadał jej pytanie, którego musiała się spodziewać. 

- Tak… jakże inaczej, spotkałam go. Paradował jak zawsze wystylizowany i dumny jak paw. Czym mi się podoba? Panie mecenasie! Nie znoszę go od studiów, dobrze Pan to wie. 

- Tak wiem, wiem. - burknął Wilk. 

W tej niewielkiej powiatowej mieścinie, która kiedyś szczyciła się mianem miasta wojewódzkiego Okręgowa Rada Adwokacka mogła pochwalić się dwójką młodych, ambitnych prawników, którzy jeszcze nie uciekli do Warszawy. Byli równolatkami o bardzo podobnych charakterach. On - Piotr Zaręba był stawiany za wzór młodym adeptom prawa. Zawsze przygotowany, nienagannie wypowiadający się, zadbany. Budził zainteresowanie i zazdrość. Kariera adwokata była dla niego przeznaczeniem, rodzinną tradycją. Zarębowie liczyli, że młody Piotr pójdzie w ślady swoich krewnych i dołączy do grona elity miasta.

Gruszkowska przy Zarębie wyglądała jak kopciuszek. Niechciana, przygarnięta przez ekscentrycznego mecenasa Wilka dziewczyna spoza środowiska. Natalia miała jednak nad Zarębą jedną przewagę - była zdeterminowana. 

***

Zasmucony mecenas Wilk siedział nad korespondencją. Natalia wpadła do jego gabinetu bez zapowiedzi, trzymając w rękach dwa kubki z kawą z pobliskiej kawiarni. Uśmiech z jej twarzy nagle znikł. 

- Coś się stało? – spytała swojego patrona.

- Nie idzie nam ostatnio Natalio. 

- Przecież moja sprawa została odroczona. Mamy szanse na zwycięstwo. Zrobię wszystko… - wystarczyło, aby Wilk spojrzał na młodą prawniczkę, by ta momentalnie zamilkła. 

- Będziesz to musiała jeszcze wytłumaczyć klientowi. To mu się nie spodoba. A zresztą, to nie jest nasz jedyny problem. Patrz, nowe rachunki i korespondencja z sądów. 

Mężczyzna pokazał Gruszkowskiej zawiadomienie o wyznaczeniu rozprawy. Wykrzywiła się na twarzy, czytając o składzie sędziowskim. 

- To rozprawa apelacyjna w sprawie spółki Wodotrysk. Pamiętasz? Służebność przesyłu. Bardzo duża wartość sporu. Jeśli nasza apelacja zostanie oddalona, to stracimy nie tylko dobrego klienta z branży inwestycyjnej, ale i prestiż. Wiesz, że mój notes z adresami już się kurczy. 

- Ten z adresami i danymi Pana klientów i znajomych?

- Ten sam… A do tego ten skład… sama chyba zauważyłaś, że nie wygląda za ciekawie. Te przeklęte losowania sędziów do składu. 

- Tak… - odpowiedziała zamyślona, wpatrzona po raz kolejny w nazwiska wylosowanych do sprawy sędziów. 

- Poznałaś Przewodniczącego Wydziału Cywilnego. Pamiętam, jak rozmawiał z Tobą na balu prawnika rok temu. Niech cię nie zwiedzie jego urok osobisty. To szuja. Znam go lepiej od Ciebie. Myśli tylko o swoim tyłku i ciepłej posadzie w sądzie. Jeśli zechce, udupi naszą sprawę. Nikt ze składu mu się nie sprzeciwi.

- Sędzia Walerian Bereszyński, trudno zapomnieć to nazwisko. Proszę się nie martwić. Pomogę Panie Mecenasie. 

- Wiem, wiem… - Wilk machnął ręką z rezygnacją.

- Mam u Pana dług. Doskonale Pan o tym wie. Staram się, jak najlepiej go spłacić. Proszę więc mi zaufać. Sprawa Wodotrysku jest mi znana. Chciałabym wystąpić na tej rozprawie sama, jako substytut Pana Mecenasa. 

- Mam cię puścić w paszczę lwa?

- Jak dobrze Pan pamięta, spotkałam Pana Sędziego rok temu. Znam ten typ mężczyzn. On liczy, że wysyłając kobietę podda Pan sprawę. Skapituluje Pan. Takie podejście sprawi, że sędzia Bereszyński straci czujność. Zaskoczy się, gdy ta niewinna istotka pokaże mu pazurki. 

- To u ciebie doceniam najbardziej, łączysz urok osobisty z niebywałym talentem do argumentacji. Chcesz ich zauroczyć, uwieść i skoczyć im do gardeł? 

W końcu na twarzy mecenasa Wilka pojawił się uśmiech. Jego była aplikantka, pupilka, dojrzała do roli młodej wilczycy. Choć miał obawy, czy trzydziestolatka sobie poradzi, nie miał innego wyjścia. Z Bereszyńskim nie żyli w przyjaźni. Niezależnie od argumentów, sędzia mógł go zmiażdżyć z samej niechęci. Wysyłanie mu wilczycy w owczej skórze, mogłoby przynieść pozytywne skutki. Jeśli nie Bereszyński, to przynajmniej pozostali sędziowie w trzyosobowym składzie mogą nabrać wątpliwości. Przewodniczącemu nie będzie tak łatwo narzucić im swojej decyzji. 

Natalia obserwowała swojego patrona. Wiedziała, że coś knuje, obmyśla strategię. Stary adwokat nie miał jednak zielonego pojęcia, że jego młoda pupilka trzymała asa w rękawie. Widząc skład na rozprawę apelacyjną, mecenas Gruszkowska uśmiechnęła się ukrycie. Poczuła, że karta się odwróciła i może wesprzeć swojego patrona w sposób, o którym tamten nawet nie śnił. Nadszedł czas, aby wykorzystać najskrytszą tajemnicę prawniczego półświatka w tej prowincjonalnej mieścinie. 

***

W gmachu Sądu Okręgowego powoli zamierało codzienne życie. Po godzinie 15 nie wyznaczano już rozpraw. Na korytarzach panował spokój. Gdzieniegdzie można było dostrzec ostatnich petentów.

Nagle korytarz wypełnił stukot obcasów. Natalia Gruszkowska wyłoniła się zza winkla. Przeszła przez korytarz i stanęła przed gabinetem Przewodniczącego Wydziału II Cywilnego Sądu Okręgowego. Spojrzała na tabliczkę z nazwiskiem. Sięgnęła po telefon i raz jeszcze przeczytała SMS. Poprawiła swój żakiet i zastukała. Drzwi gabinetu przewodniczącego były zawsze zamknięte. Na co dzień, aby wejść do kierownika wydziału, należało przejść przez sekretariat, jednak o tej godzinie sekretariat był już zamknięty. Natalia zastukała w drzwi raz jeszcze. 

Ktoś z wewnątrz odblokował zamek. Mecenas Gruszkowska rozejrzał się. Nikogo nie było na korytarzu. Dyskretnie weszła więc do środka.

Za hebanowym biurkiem siedział siwiejący, postawny mężczyzna, zbliżający się do sześćdziesiątki. Miał silnie zarysowane kości policzkowe, wysokie czoło i czarne, hipnotyzujące spojrzenie. Zmierzył wzrokiem swojego gości. Zamknął pokaźne akta i odłożył je na bok.

- To w Pani Mecenas cenię, punktualność.

Natalia nie odezwała się. Stanęła na środku gabinetu.

- Jest też w Pani dużo młodzieńczej bezczelności. Uprzedzałem, że nie powinna się Pani pojawiać w moim gabinecie w godzinach urzędowania sądu.

- To co zakazane smakuje najlepiej. – odparła, dyskretnie rozpinając guzik przy żakiecie.  

- Nie odczytała Pani mojej wiadomości? Rozmyśliłem się. To za duże ryzyko.

- Wizyta w gabinecie Sędziego Sądu Okręgowego miałaby być tym ryzykiem?

Sędzia Bereszyński wstał. Był wyraźnie podekscytowany obecnością młodej prawniczki. Odszedł od biurka i powoli zaczął zbliżać się do dziewczyny. Gruszkowska zachowała spokój, w odróżnieniu od coraz bardziej zdenerwowanego mężczyzny.

- Ryzykujemy, że ktoś nieproszony wejdzie do gabinetu.  

Sędzia minął młodą prawniczkę, podszedł do drzwi i zamknął je na zamek. Natalia poczuła dreszcz, gdy tylko usłyszała trzask zamka.

Bereszyński obserwował ją. Przypomniał sobie, jak zobaczył ją pierwszy raz na balu. Także stała tyłem, uwodząc swoim kształtnym ciałem i ponętnymi pośladkami. Teraz, w ołówkowej spódnicy wyglądała równie obłędnie, jak wtedy w balowej sukni. 

Sędzia Walerian Bereszyński lubił takie pozornie niewinne i skromne, nastawione na karierę dziewczęta. Niejedną omamił. Bawił się, aż się znudził i wymieniał na nową, aspirującą prawniczkę. Z Gruszkowską było jednak inaczej. Ich relacja straciła charakter przygodnego flirtu, akceptowanego przez środowisko. Przerodziła się w coś, co Sędzia Sądu Okręgowego wolał ukryć. Trudno byłoby wyjaśnić, dlaczego ten dojrzały, majętny mężczyzna u szczytu kariery pozwala prowadzić się, jak na postronku, przez ambitną trzydziestolatkę. Bereszyński nie docenił miłej dla oka, o dziewczęcym obliczu, kobiety. Ich schadzki stawały się coraz bardziej szalone. Wizyta Mecenas Gruszkowskiej w gabinecie przewodniczącego Wydziału, w ciągu dnia, była jedną z tych perwersyjnych wizji, jakie od dawna tliły się w umyśle sędziego. Samo wyobrażenie sobie tego, co mógł za chwilę robić z młodą kobietą na swoim biurku, wzniecało w dojrzałym mężczyźnie żar.  

Zbliżając się do Natalii, dotykał ją wzrokiem, wodząc po smukłej talii. Stanął przy niej. Odgarnął kasztanowe włosy, pieszczące jej smukłą szyję. Chłonął zapach perfum. Przesunął dłonie na ramiona i zsunął z nich żakiet. Na karku prawniczki dojrzał gęsią skórkę. Natalia była speszona. Jej dojrzały kochanek rozbierał ją na środku gabinetu. 

Poczuła jak rozpina zamek jej spódnicy i chwyciwszy krawędź materiału wraz z gumką rajstop, zaczyna zsuwać je z bioder. Odsłonił jej blade, jędrne pośladki. 

Odsunął się. Usiadł z boku, przy stoliku. Natalia stała bez ruchu. Głos sędziego Bereszyńskiego zawibrował w jej uszach. 

- Pani Mecenas, proszę się rozebrać… - po chwili pauzy dodał - Do naga. 

Młoda prawniczka spojrzała na sędziego i bez sprzeciwu zsunęła spódnicę niżej. Zdjęła ją i złożoną, odłożyła na teczkę, która stała cały czas przy jej nogach. 

Białe figi zasłaniały młode łono. Natalia trzymała uda blisko siebie, stała wręcz na baczność, noga przy nodze. Czysta, napięta skóra lśniła w promieniach słońca.

Prawniczka stała naprzeciw okna, w samym słońcu. Marszczyła powieki. Przymykała je. Przesunęła dłonie po białej bluzce, muskając delikatnie piersi. Guzik po guziku, zaczęła ją rozpinać. Po chwili, sędzia mógł dostrzec śnieżnobiały stanik, podtrzymujący młode piersi. 

- Pani Mecenas, przypominam, zarządzenie stanowiło o rozebraniu się do naga. Proszę zdjąć stanik i majteczki. - Bereszyński rozkoszował się swoimi komentarzami i infantylną zabawą słów fachowych, niepasujących do okoliczności. Owładnęła nim jednak ta fantazja, aby wydać zarządzenia. Władczo kazać rozebrać się atrakcyjnej adwokat! I to u siebie w gabinecie, w sądzie, bądź na sali rozpraw! 

Natalia wykonała polecenie i stanęła w obliczu sędziego w stroju Ewy. Widok jej młodego, nagiego ciała w anturażu szaf i sterty akt sądowych był tak kuriozalny, że aż mieszał w głowie. Nagość prawniczki rozpalała zmysły dojrzałego mężczyzny, który czuł jak wali mu serce. Po czole spływał mu pot. Krawat dziwnie mocno zaciskał się na szyi.

- Usiądź… - zadrżał mu głos - Usiądź na moim biurku… 

Mecenas Gruszkowska podeszła do hebanowego, potężnego biurka przewodniczącego, wskoczyła na nie i ostentacyjnie założyła nogę na nogę. Oparła się dłońmi o blat, szturchając leżący obok sędziowski łańcuch. 

Natalia wzięła łańcuch do rąk. Spojrzała na sędziego, który zalany rumieńcem czekał na jej kolejny ruch. Gruszkowska nałożyła łańcuch na szyję. 

Ciężki metalowy orzeł zwisła między jej piersiami. Zimny przedmiot wywoływał u niej gęsią skórkę. Starała się ułożył łańcuch, tak by wygodniej opierał się na smukłych ramionach. Wykute w owalnym pierścieniu litery RP uniosły się na jej dekolcie. Poniżej błyszczał orzeł. Jego skrzydła opierały się o opadające piersi. Korpus wygodnie usadowił się między nimi, a szpony wisiały na wysokości twardych z emocji sutków.  

Natalia odgięła szyję. Oparła się o biurko. Wypięła dumnie pierś i prowokacyjnie rozchyliła uda, czyniąc swoje łono dostępnym dla oczu mężczyzny. 

Bereszyński zaczął się masturbować. 

- O moja sprawiedliwości… dotykaj się… pieść się… - syczał cały w emocjach. 

Młoda prawniczka musnęła dłonią piersi. Dotknęła dumnego orła. Zadrżała. Spojrzała na sędziego Bereszyńskiego, który z przejęciem masował swojego penisa. Natalia przełknęła ślinę. Przesunęła dłonie na uda. Następnie spuściła je swobodnie w dół. Otarły się o wewnętrzną stronę ud i dotarły do łona. Czuła łechtaczka została ściśnięta palcami. Prawniczka zaczęła ją rozcierać. Sięgała palcami niżej, drażniąc wejście do swojej szparki. Lepka wydzielina przylegała do opuszków.

Bereszyński ślinił się na widok wilgotnych palców dziewczyny, rozkosznie tańczących na łonie. Usłyszał jej jęknięcie - wysokie, pełne emocji. Smukły paluszek wsunął się w różowe wnętrze. Naga prawniczka, z nałożonym na ramiona sędziowskim łańcuchem, penetrowała swoją waginę na oczach dojrzałego mężczyzny. Sędziowski symbol kołysał się na jej piersi, pulsującej wraz z coraz płytszym, ekstatycznym oddechem.

Mężczyzna upadł na kolana. Cały drżał. Sycił się wyuzdanym żywym obrazem. Mamrotał w niezrozumiały dla Natalii sposób. Ta zaś, odpływała w oniryczny trans, przepełniony rozkoszą. Zamknęła oczy i odcięła się od tego miejsca - zagraconego sędziowskiego gabinetu.

Wtem…

Sędzia Walerian Bereszyński zawył i usiadł na podłodze. Spojrzała na jego zawstydzoną twarz. Spomiędzy jego palców wyciekała gęsta sperma. 

Natalia zsunęła się z biurka. Podeszła do mężczyzny i pomogła mu wstać. Złapał ją wpół i pocałował. 

- Jutro rozpoznajesz apelację spółki Wodotrysk… reprezentowanej przez mecenasa Wilka… - szepnęła mu do ucha.

- Wilka? Twojego patrona. 

- Tak… to bardzo istotna dla niego sprawa. 

- Czytałem. Jest pole manewru. 

- Tylko proszę, bądź skupiony podczas rozprawy. - Sędzia nie zorientował się, o czym mówiła naga kobieta. - Będę zastępowała mecenasa Wilka. Zjawię się na rozprawie… naga. 

Źrenice Bereszyńskiego rozszerzyły się. Wyobraził sobie, że Natalia nie stoi w gabinecie, lecz na sali rozpraw, w towarzystwie przeciwnika procesowego, dwóch pozostały sędziów ze składu i protokolanta. 

- Żartujesz sobie… podbijasz stawkę?

- Przekonasz się. – odparła, wyswobadzając się z jego uścisku. 

Sędzia dygotał z podniecenia, widząc jak młoda prawniczka zbiera swoje ubranie i pomału je zakłada, przekształcając się znów w zimną i zdystansowaną profesjonalistkę. Bereszyński stracił wyczucie. Przekroczył już Rubikon, za którym on - poważny, dystyngowany dojrzały mężczyzna, członek elity tego miasta staje się uzależnionym heroinistą, przy czym heroiną jest trzydziestoletnia ciemnowłosa prawniczka o błękitnych oczach. Niezawisły sędzia pozwolił złapać się na arkan rozkosznych, perwersyjnych zabaw. 

***

Pokojem adwokackim w Sądzie Okręgowym zajmowała się przemiła emerytowana pani mecenas. Starsza kobieta spędzała cały dzień, wspierając radą młodszych kolegów. Odwiedzano ją nie tylko, by wypożyczyć togę, bądź uzyskać niezbędne informacje. Wiele przyjemności dawało wypicie ziołowej herbatki i odstresowująca rozmowa. Dystans do zawodu i problemów życia codziennego starszej kobiety potrafił uspokoić niejedne zszargane nerwy. 

Emerytka była pod wrażenie Natalii. Zawsze komplementowała jej nienaganny strój oraz przygotowanie do zawodu. Gruszkowska odwdzięczała się jej chwilą rozmowy. Na to liczyła opiekunka pokoju adwokackiego również owego przedpołudnia. 

- Proszę Cię, kochana, zaczekaj chwilkę tu sama. Ja skoczę napełnić czajnik i porozmawiamy troszeczkę. Chyba nie śpieszysz się na rozprawę? O której ma się rozpocząć? Pewnie będzie opóźnienie. - Kobieta była przeszczęśliwa, że w końcu ktoś ją dziś odwiedził. 

Chwyciła czajnik i uśmiechnęła się do zamyślonej, zalanej rumieńcem mecenas Gruszkowskiej.

Gdy tylko starsza kobieta wyszła z pokoju, Natalia stanęła w kącie, schowana za szafą. Sięgnęła pod spódnicę. Zsunęła majteczki, które błyskawicznie wrzuciła do aktówki. Zestresowana, chwyciła za telefon. Usiadła na krześle przy stoliku. Rozsunęła nogi i lekko podwinęła spódnicę. Skierowała aparat w stronę łona, cykając zdjęcie. 

“Nie, to nie to” - pomyślała.

W mig zrodził się w jej umyśle perwersyjny pomysł. Gruby tom akt podręcznych położyła na krześle. Usiadła na nim, z wysoko podwiniętą spódnicą, tak, że naga cipka ocierała się o szorstką fakturę kartonu. Zrobiła zdjęcie swojego delikatnego, wygolonego łona, różowej waginy dotykającej teczki z nazwą firmy i sygnaturą sprawy. Na drugim zdjęciu dodała swoje palce, ocierające się po wewnętrznej stronie warg sromowych, rozciągające je, by ukazać różowe, wilgotniejące wnętrze.

Gdy usłyszała trzask szarpniętej klamki, wyskoczyła w górę, jakby siedziała na rozżarzonych węglach. Osunęła szybko spódnicę i w ostatniej chwili zrzuciła akta na ziemię. 

Jej mina na widok wchodzącej do pokoju adwokackiego starszej kobiety była wymowna. Zarumieniona i zawstydzona Natalia uśmiechała się nienaturalnie. 

- Denerwujesz się dziecko? - spytała kobieta, widząc porozrzucana dokumenty. - Nigdy Cię tak spiętej nie widziałam. Wszystko ok?

- Tak, Pani Mario… wszystko dobrze. 

Natalia pozbierała akta i usiadła na krześle. 

W elektrycznym czajniku bulgotała woda, a Gruszkowska opowiadała pani Marii, jak ważna dla mecenasa Wilka jest ta sprawa. Kobieta trzymała za młodą prawniczkę kciuki, mówiąc to, co każdy rozpowiadał na korytarzach.

- Dziecko, jesteś tak urocza, że sędzia Bereszyński nie będzie w stanie Ci się oprzeć.

Doświadczona adwokat nawet nie przypuszczała, że właśnie na swój seksapil liczyła Natalia i czego przed paroma chwilami się dopuściła, aby tylko uwzględniono jej apelację. 

***

Czekając na wywołanie kolejnej sprawy, Walerian Bereszyński mógł chwilę odpocząć. Odgradzając się od pozostałych sędziów, zerknął do swojego telefonu. Otrzymał dwie wiadomości na WhatsAppie. Gdy je otworzył, ledwo nie spadł z sędziowskiego krzesła. Energicznie zasłonił telefon. Po chwili nieśmiało zerkał przez palce na zdjęcie różowej szparki młodej prawniczki. Nie spodziewał się sekstingu z jej strony. Wymieniali perwersyjne, ostre wiadomości, szczególnie przed snem, dla pobudzenia i rozładowania stresu całego dnia. Jednak jak dotąd, Natalia nie wysyłała mu nagich zdjęć, aż tak sugestywnych, aż tak.. wulgarnych. Szczególnie to drugie zdjęcie zapadło sędziemu w pamięć. Zwilżył usta, marząc o możliwości lizania jej słodkich palców dotykających wilgotnej waginy. 

Czyżbyś nie blefowała młoda suczko? Jeśli to będzie prawda, jeśli pod togą nie będzie miała ani centymetra ubrania, to oszaleję. Niełatwo będzie to dojrzeć. Toga zasłoni Cię po same łydki. Po to wysłałaś mi dziwko to zdjęcie? Abym myślał, że pod spodem jesteś naga, napalona i chętna..?  

- Panie Przewodniczący, możemy wywoływać kolejną sprawę? - zapytał protokolant. 

- A tak, jasne… - Bereszyński nerwowo schował telefon pod togę. 

Poprawił łańcuch sędziowski i czekał, aż w drzwiach ujrzy swoją kochankę, młodą i grzeszną Natalię Gruszkowską. 

***

- Do ogłoszenia wyroku w sprawie…! - krzyczał protokolant. 

Natalia weszła pierwsza, puszczona kulturalnie przez radcę prawnego, który nie zmarnował okazji, aby zlustrować jej zgrabny tyłeczek i odsłonięte smukłe łydki.

Oboje stanęli przy swoich stanowiskach. Walerian spojrzał na Gruszkowską. W tym spojrzeniu było tyle seksualnego napięcia, że aż Natalia poczuła się zawstydzona w obecności obcych jej mężczyzn. Czuła ich spojrzenia, jakby wiedzieli, że nie ma na sobie majteczek. Atmosfera gęstniała. 

- Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Sąd Okręgowy w składzie tu obecnym, po rozpoznaniu na rozprawie w dniu dzisiejszym apelacji Wodotrysk sp. z o.o. od wyroku Sądu Rejonowego… - Natalia czuła, jak serce jej dygocze - … zmienia zaskarżony wyrok… - nogi się ugięły pod młodą adwokat. 

Dalszej części ogłoszenia wyroku już nie słuchała. Nagrywała wszystko na dyktafon ukryty w aktach. Odetchnęła. Wygrała, choć wzrok przewodniczącego dawał do zrozumienia, że nie zapłaciła jeszcze pełnej ceny za korzystny wyrok. Będzie się musiała z nim pieprzyć, tak długo, aż Bereszyński powie: “pass”.

***

         Wyszła na korytarz. Pożegnała się ze swoim przeciwnikiem procesowym, jak wymagały tego zasady koleżeńskości. Rozglądnęła się i rozpięła żabot przy todze. Idąc w stronę pokoju adwokackiego, poczuła wibracje telefonu. Dzwonił Bereszyński.

Odebrała.

- Podwiń togę. Rozepnij ją u dołu. Chcę zobaczyć twoje nagie uda.

Speszona odwróciła się. Na drugim końcu korytarza, przy sekretariacie stał Walerian. Wpatrywał się w nią. Szeptał do telefonu kolejne polecenia. Jego głos wywoływał u  Natalii niepokój. Oszukała go. Byłoby to nie do pomyślenia, aby pretendująca do miana wschodzącej gwiazdy adwokatury młoda prawniczka paradowała po sądzie nago, okryta jedynie ciemnym płaszczem togi. Bereszyński dał się zwieść. Domagał się jednak dowodów. 

Gruszkowska odwróciła się. Stanęła przodem. Ze sporej odległości przewodniczący Wydziału nie był w stanie dostrzec szczegółów. Zauważył jedynie, jak kobieta rozpina dół swojej togi. To wystarczyło, by uruchomić wyobraźnię. Natalia usłyszała w telefonie jęk dojrzałego sędziego. Mruczał coś niewyraźnie, aż w końcu przerwał połączenie.

Dostrzegła, jak wchodzi do sekretariatu. Odwróciła się i… wpadła na Piotra Zarembę, który w tym samym momencie wchodził do pokoju adwokackiego.

***

- Panie Sędzio, zostawiłam na biurku projekty zarządzeń do podpisania. Panie Sędzio? – kierowniczka sekretariatu musiała wręcz szturchnąć Bereszyńskim, który zastygł w bezruchu, siedząc przy swoim hebanowym biurku.

Sędzia tkwił myślami na sali rozpraw. W jego umyśle rozgrywała się perwersyjna scena, w której po ogłoszeniu wyroku w sali zostali tylko on i ona – naga, uległa, klęcząca przed nim pod stołem sędziowskim mecenas Natalia Gruszkowska.

Bereszyński przeczesał jej włosy do tyłu, aby przyjrzeć się lepiej tej niewinnej, dziewczęcej buźce. Dotknął jej rozpalonego, gładkiego czoła. Przeczesał kciukiem szorstkie brwi. Spojrzał w jej pełne wdzięczności niebieskie oczy. Pogładził grzbietem dłoni jej rumiane policzki. Przeciągnął kciuk po wąskich wargach. Wepchnął go do jej ust. Zaczęła ssać palec, patrząc na sędziego z całkowitym oddaniem.

Wizja sędziego była chaotyczna, przerywana. W jego umyśle przelatywały różne sceny, w tym ta, niebywale ekscytująca, gdy wbijał penisa w namiętne usta młodej adwokat tak nachalne, że aż poczuła go na podniebieniu, aż połaskotał ją w gardło. Jęknęła. Usta Gruszkowskiej wypełniły się śliną. Wtłaczana w gardło wydzielina, zaczęła przenikać do nosa. Łzy pojawiły się w oczach dziewczyny.

Bereszyński czułe ciepło i wilgoć jej ust. Penis ocierał się o małe ząbki, przeciskał się przez wargi.

Sędzia skrzywił się. Otworzył przymglone oczy i ujrzał kierowniczkę sekratariatu, zdziwioną całą sytuacją.

- Panie Walerianie? Zarządzenia. Kładę na biurku z prośbą o podpis.

***

Także Natalia tkwiła w hipnotycznym osłupieniu. Widok Zaręby zawsze wywoływał u niej mrożący efekt. Zesztywniała. Nerwowo schowała telefon komórkowych do aktówki. Młody prawnik zrobił krok w tył i jak nakazywał zwyczaj, przepuścił koleżankę w drzwiach. Ta jednak tkwiła w bezruchu. Burknął więc coś pod nosem i wszedł do pokoju adwokackiego pierwszy.

- Dzień dobry Pani Mario. – uśmiechnął się do emerytowanej opiekunki.

- O, jaki zbieg okoliczności. Wy razem? Moi ulubieńcy.

Natalia zalała się rumieńcem idąc krok w krok za Piotrem.

- Jak Pani Natalio rozprawa?

- Zwycięska!

Zaręba zareagował chrząknięciem, co nie uszło uwadze emerytki. Uśmiechnęła się do nich czule, doskonale rozszyfrowując to napięcie między młodymi prawnikami.

- Jakże wy jesteście do siebie podobni. Ideal…

- Pani Mario, proszę przestać. Pani Gruszkowska już cała czerwona na twarzy. A ja… proszę spojrzeć – Zaręba ostentacyjnie podstawił pod nos emerytki swoją dłoń z obrączką ślubną na palcu – Ja jestem szczęśliwym małżonkiem.

Natalia odruchowo spojrzała na swoje palce, na których błyszczał pierścionek, kupiony przez nią samą. Szybko odeszła w stronę szaf. Stojąc tyłem do Zaręby, nerwowo rozpinała togę. Wtedy poczuła na sobie jego spojrzenie i speszyła się. Wszak pod spódnicą była bez bielizny. Mimo wierzchniego okrycia, czuła się naga. Przez całą rozprawę miała wrażenie, że nie tylko Bereszyński wie o jej tajemnicy.

Zdjęła togę pomału. Złożyła ją w rulon i odłożyła na stolik. Sięgnęła po płaszczyk. Zsunęła go z wieszaka tak niezdarnie, że spadł na dno szafy. Wzdrygnęła się. 

A jeśli on to dostrzeże, gdy się pochylę…

Moment zawahania wykorzystał Piotr. Otarł się o biodro dziewczyny i zanurkował na dno szafy, podnosząc płaszcz. Natalia wzdrygnęła się. Skurcz przeszył jej ciało. Z przerażeniem spojrzała w beznamiętną twarz Zaręby, którego gest wydawał się wyuczony.

Starsza kobieta zasłoniła usta, kryjąc uśmiech.

Zaręba rozłożył płaszcz, by pomóc Gruszkowskiej go nałożyć. Natalia nie wiedziała jak zareagować. Odwróciła się. Przyjęła pomoc. Wsunęła dłonie w rękawy płaszcza. Poczuła jak dłonie stają się mokre od potu. Czuła na szyi oddech Zaręby, wywołujący gęsią skórkę. Odskoczyła od niego, jak tylko nałożył płaszcz na jej ramiona. Poprawiła kasztanowe włosy.

- Niedługo rozstrzygnięcie konkursu na wschodzącą gwiazdę adwokatury. – powiedział Zaręba. – Z pewnością ma Pani mecenas już przyszykowaną kreację.

- Nie są to dla mnie tak priorytetowe sprawy jak dla Pana, Panie mecenasie. – odparła z dumą Gruszkowska.

- Od lat nie mieliśmy takiego emocjonującego pojedynku… - wrzuciła swoje trzy grosze starsza kobieta, komentując parę finalistów konkursu.

- Niech wygra najlepszy… - odparł Piotr Zaręba, wysuwając ku Gruszkowskiej dłoń.

Ona wzgardziła tym gestem i nie odpowiedziała ani słowem. Podniosła wysoko głowę i z dużą dozą pewności siebie pożegnała się z Panią Marią, wychodząc z pokoju adwokackiego.  

***

Piotr irytował się coraz bardziej ślamazarnym tempem ruchu ulicznego. Była to ta godzina, w której nawet w powiatowej mieścinie tworzyły się korki, szczególnie na głównej arterii. 

Wpatrzony w stojący przed nim samochód, wyobrażał sobie inną scenę. Wrócił w myślach do pokoju adwokackiego. Nie mógł zapomnieć spojrzenia Natalii Gruszkowskiej. Było uwodzicielskie, pełne charyzmy. Do tego te, lekko uchylone różowe wargi. 

Siedziała w todze. Piotr skupił swoją uwagę na jej szarych zamszowych szpilkach. Podziwiał kształt jej stóp. Podwinięta toga odsłoniła jasne, nagie łydki.

Mecenas Zaręba wyobrażał sobie, że Gruszkowska siedzi obok, w jego samochodzie. Jej służbowy strój został rozpięty od dołu, tak, aby mogła odsłonić kolano. Piotr położył ciepłą dłoń na zgrabnym kolenie koleżanki po fachu. 

Po chwili jego myśli powędrowały w inną stronę. Znów był w pokoju adwokackim. Słyszał szelest opadającego płaszcza. Stał za Gruszkowską. Zbliżył się do niej, lecz nie zanurkował po płaszcz, ale chwyć jej zgrabne biodra. Popchnął ją na wieszaki pełne służbowych tóg. Podwinął jej spódnicę. Otarł się penisem o jej nagie uda. Wyrywała się. Wepchnął ją głębiej do szafy. Rozepchał uda kolanem. Zasłonił jej usta ręką. Ugryzła go. Zacisnął dłoń mocniej. Zakneblował i pieprzył. Dyszał, robiąc to, mimo jej sprzeciwu. Czuł jak ją rozpycha.

Po chwili miał przed oczami jej twarz i to spojrzenie… dumne, uwodzicielsko zimne, niedostępne. Natalia Gruszkowska patrzyła na niego z wyższością, a nawet z pogardą. Mecenas Zaręba nie pozwoli jednak, aby kobieta patrzyła na niego z pogardą… ani ta dziwka, ani żadna inna. 

Z erotycznych fantazji wyrwał Piotra klakson. Samochód z przodu odjechał już paręnaście metrów, a czarna mazda Zaręby stała w miejscu. Klaksony stawały się nieznośne. Nie było czasu na dokończenie wizji. Prawnik ruszył, zerkając po chwili na swoje krocze i nieśmiałą plamę, nieświadomy efekt zmysłowych marzeń o trzydziestoletniej mecenas Gruszkowskiej. 

Ten tekst odnotował 22,459 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.71/10 (37 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (4)

+1
0
Zajebiste opowiadanie.Czekam na ciag dalszy
.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Dopieszczone opowiadanie. Nic dziwnego, że weszło bez zgrzytów. Pozwolę sobie zapytać, czy autor może ma doświadczenia związane z pracą sądów czy jest to efekt czystego researchu i wyobraźni?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Świetne opowiadanie. Takie płynne, intrygujące i z każdym kolejnym czytanym akapitem ciekawsze. Gratuluję pomysłu.
Ps. Dużym nietaktem - wykroczeniem, byłoby nie napisanie kolejnej części 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
W komentarzu P.T. "Erotia Pąs" napisał: "Pozwolę sobie zapytać, czy autor może ma doświadczenia związane z pracą sądów czy jest to efekt czystego researchu i wyobraźni?" No właśnie, czytając opowiadanie odnosimy wrażenia, iż przygody erotyczne są skutecznie wplecione w zobrazowanie funkcjonowania pewnej grupy zawodowej. Istnieją rozliczne inne grupy zawodowe, na przykład informatycy, architekci, lekarze, pielęgniarki, jednak analogicznych opowiadań jest niewiele, co jest zastanawiające. Sądzę, że należy pogratulować autorowi tej inspiracji, co może podchwycą inni autorzy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.