Ilustracja: Mateus Campos Felipe

Mecenas Gruszkowska - Jaki ojciec, taki syn

11 lutego 2021

Szacowany czas lektury: 22 min

Natalia Gruszkowska liczy, że romans z sędzią przyniesie jej sukces w palestrze. Postawiła wszystko na jedną kartę. Jednak, czy to się opłacało? Czy wkupiła się w łaski kasty? Zapraszam do lektury kolejnego opowiadania o tajemnicach adwokatury.

‑ Szanowni Państwo, Dostojni Goście. Witam na jubileuszowej, dziesiątej gali adwokatów, na której ogłosimy laureata lub laureatkę konkursu na wschodzącą gwiazdę adwokatury. 

Salę pałacyku wypełniły oklaski zgromadzonych gości. Konferansjer witał się serdecznie z kapitułą konkursu. Uścisnął dłoń Prezesowi Sądu Okręgowego, Prezesowi Rady Adwokackiej oraz przedstawicielom przedsiębiorców i magistratu. 

Natalia siedziała w pierwszym rzędzie, nerwowo zerkając w prawą stronę. Tam, kilka krzeseł dalej, swoje miejsce miał jej konkurent - mecenas Piotr Zaręba, jej rówieśnik, rywal od czasu studiów. 

Mecenas Gruszkowska poprawiła elegancką suknię w kolorze głębokiego granatu. Suknia miała odważne wycięcie, sięgające nad kolano. Dzięki niemu młoda prawniczka mogła swobodnie założyć nogę na nogę, prezentując smukłe łydki oraz delikatne sandałki ze szpilką. 

Obok niej było puste miejsce. Nikogo nie wzięła ze sobą. Nie zaprosiła nawet swojego patrona. To miał być jej wieczór. Oczywiście, jeśli według kapituły pokona Zarębę. 

Odgarnęła włosy do tyłu. Uśmiechnęła się zmysłowo do konferansjera. Ten zająknął się, wypowiadając jej nazwisko i zapraszając na scenę. Widząc Natalię, mógł poczuć się jak konferansjer na festiwalu filmowym. Trzydziestoletnia prawniczka wyglądała jak gwiazda. Suknia lśniła cekinami i pobudzała zmysły głębokim dekoltem, ukazującym aksamitną, jasną skórę młodej kobiety. Każdy jej krok był śledzony przez kolegów adwokatów, a koleżanki zaczynały jej zazdrościć. 

Reflektor mocno rozgrzewał scenę. Natalia zmrużyła oczy. Po chwili stał obok niej Piotr, sztucznie uśmiechnięty i podekscytowany. 

‑ Oto, drogie koleżanki i drodzy koledzy, przyszłość naszej małej, ale jakże prężnie działającej korporacji. Dwoje niesamowitych adwokatów. Gdyby można było przyznać dwa równorzędne tytułu… - konferansjer z uśmiechem zwrócił się do Prezesa Rady, a ten palnął na całą salę:

‑ No gdyby młodzi byli małżonkami… 

Wybuchł śmiech, który wzmógł się, gdy inny członek komisji rzucił, że mamy oto królową i króla balu. Podstarzali mężczyźni ślinili się na widok Natalii, kryjąc się ze swoimi niestosownymi komentarzami. Także Piotrowi się dostało, że taki odpicowany, że taki elegancik. Fakt, pasowali do siebie, jak para aktorów odbierający nagrodę. 

‑ Zanim jednak poznamy werdykt, zapraszam na scenę prawdziwą gwiazdę. - dodał konferansjer. 

Zaręba skrzywił się, słysząc insynuacje prowadzącego galę, że on, wzięty adwokat, jest tylko sztuczną imitacją gwiazdy prawdziwego formatu. Zacisnął zęby i z wyraźnym rumieńcem na twarzy pozwoli się odprowadzić na miejsce dla finalistów. Natalia usiadła obok niego, uśmiechając się z ironią. 

‑ Oburzony? Właśnie okazało się, że nie jesteś prawdziwą gwiazdą palestry. - szepnęła, podgrzewając rywalizację. 

Piotr spojrzał na nią z nieukrywaną złością. Widownia mogła bez trudu dostrzec ten żywy konflikt między młodymi prawnikami. Osobista rywalizacja dodawała konkursowi smaczku. Widownia poczuła się prawie jak przed bokserską walką. Dumni panowie rozsiedli się wygodnie w towarzystwie swoich dam i czekali na pierwszy gong. 

Gong nie zabrzmiał. Przestrzeń wypełniły dźwięki fortepianu. Konferansjer zapowiedział występ chłopaka, który wyrwał się z tej mieściny. Wyjechał na zachód i tam rozpoczął swoją jazzową karierę. Rada bardzo się nagimnastykowała, aby na jubileuszowy bal sprowadzić takiego wirtuoza. 

Chłopak był wyraźnie znudzony. Zasiadł przed fortepianem. Spojrzał na elity i z energią uderzył w klawisze. 

Grana przez niego melodia budziła niepokój. Natalia czuła, jak coraz głębiej zapada się w ten rytm. Muzyka przepełniała jej ciało i wywoływała dreszcze. Podekscytowana krzyżowała spojrzenia z siedzącym za Prezesem Sądu Walerianem Bereszyńskim. Dojrzały sędzia nie odrywał wzroku od swojej kochanki. Każdy ostry dźwięk odbierał jak muśnięcie jej ust, jak dotyk jej ciepłych palców. W ustach poczuł słony smak. Przełknął ślinę. Przypomniał sobie ich wspólne chwile w niewielkim hoteliku, oddalonym kilkadziesiąt kilometrów od miasta.

***

Bereszyński nigdy nie umawiał się na schadzki w tak odludnych miejscach. Portier wymownie uśmiechnął się, dając samotnemu, dojrzałemu mężczyźnie klucz do pokoju. Sędzia przez całą drogę po schodach zastanawiał się, czy ten szpakowaty chuderlak mógł go skądś kojarzyć. 

Pokój był bardzo skromny i ciasny. Łóżko dominowało nad wnętrzem. Walerian zerknął do łazienki. Rozstawił swoje rzeczy i napisał do Natalii, że czeka. Rozłożył się na niewygodnym łóżku, wyperfumowany i nagi. Przez moment wstydził się swojej nagości, ciała dojrzałego mężczyzny, pełnego zbędnych kilogramów i owłosienia. Wiedział jednak, że nie ciało podnieca jego kochankę. Młoda prawniczka czerpała rozkosz z władzy, z władzy nad doświadczonym sędzią na stanowisku. 

***

Jazzman uderzył w kolejne niepokojące tony. Walerian zmarszczył brwi. Spojrzał na przejętą, skupioną Natalię. Dziewczyna wyraźnie się denerwowała. Za przymglonym spojrzeniem kryła swoje myśli, wspomnienia o tamtym popołudniu w hotelu. 

***

Zrzuciła przed sędzią szlafrok. Stała przed nim nago. Weszła na łóżko, klękając przy jego krawędzi w odważnym rozkroku. Walerian patrzył na szorstkie włoski porastające jej młode łono. Doczołgał się do niej. Obrócił na plecy i spojrzał z dołu na górującą nad nim piękną prawniczkę o kasztanowych włosach. 

Natalia opadła na jego usta. Poczuła, jak mężczyzna stara się wypchnąć język spomiędzy wargi i pieścić jej różową cipkę. Bereszyński przesunął się odrobinę niżej. Wyswobodził język, a dłońmi podparł pośladki dziewczyny. Robił to instynktownie, napędzany przez podniecenie właściwe nowicjuszowi. Posmakował jej soczystego owocu, nachalnie oblizując płatki raz za razem…

Mecenas Gruszkowska pochyliła się nad nagim sędzią, położyła na jego torsie i sięgnęła dłonią po sztywnego w ekstazie penisa. Ułożyła się wygodnie, tak aby uchwycić go wargami, musnąć językiem. Bereszyński trzymał ją za biodra, by nie uciekła mu za daleko, by wciąż miał dostęp do jej wilgotnej, spływającej wydzielinami szparki. Dojrzały sędzia musnął palcem wiotkie płatki jej waginy. Ocierał się wokół wejścia. W końcu odważył się, aby palec wsunąć. 

Natalia wygięła się jak kotka, czując dreszcz podniecenia przeszywający ją wzdłuż kręgosłupa. Wzdrygnęła się, w marzeniach jak i na jawie. 

          ***

Jazzman grał nadal. Prawniczka otworzyła przymknięte oczy. Bereszyński wciąż ją obserwował. Nie spuszczał z niej wzroku. Dostrzegła, jak za jego plecami ktoś szepcze mu do ucha. Sędzia uśmiechał się i robił gest, jakby wskazywał głową na siedzącą na scenie Gruszkowską. 

Natalia nerwowo zacisnęła uda. Elita miasteczka patrzyła na nią z podejrzliwością. Czyżby znali jej sekret? Dziewczyna czuła się tak, jakby siedziała na rozżarzonych węglach. Zaczęła się wiercić, co nie uszło uwadze Zaręby. 

‑ Aż tak Cię nudzi poważna muzyka? Wolisz dyskotekowe rytmy, jak na studiach? Pani mecenas, w pewnym wieku i na pewnych stanowiska z tego się wyrasta. 

Zaręba mówił to szeptem, z przyklejonym sztucznym uśmiechem i wzrokiem wbitym w publiczność. Natalia, mimo wzrastającej w niej irytacji, odwzajemniła uśmiech. 

Wtedy pianista uderzył w ostatni ton!  

Publiczność wstała i nagrodziła muzyka gromkimi brawami. Hałas ocucił Gruszkowską. Nadszedł czas na rozstrzygnięcie, kto zasługuje na miano wschodzącej gwiazdy adwokatury. 

Konferansjer jeszcze poflirtował trochę z gośćmi i kapitułą. Starał się być zabawny. Rzucał żartami. Przedłużał ogłoszenie wyników. Zaręba i Gruszkowska stali już przy nim, nerwowo lustrując publiczność. Widzowie byli tym także znudzeni, rozpoczęli rozmowy, a niektórzy nawet wypili szampana specjalnie przygotowanego na toast dla laureata. 

Natalia zamknęła oczy. To był jej czas. Czuła, że w końcu zostanie doceniona. Palestra zadośćuczyni jej wyrzeczeniom i ciężkiej pracy. 

‑ Tytuł “Wschodzącej Gwiazdy Adwokatury” w roku 2018 otrzymuje…. Piotr Zaręba!

Natalia poczuła, jakby ktoś uderzył ją w kolana. Podciął ją. Starała się nie zachwiać na delikatnych sandałkach. Jej wielkie, błękitne oczy zaszkliły się w świetle reflektorów. Z twarzy Gruszkowskiej nie znikał uśmiech. Stała jak zaczarowana, a wokół niej toczyło się życie. 

Zaręba odbierał gratulacje. Ściskał dłonie członków komisji. Po chwili odwrócił się i chwycił zimną dłoń Natalii. Pociągnął ją w swoją stronę i przytulił. Poczuła jego zapach, pędzące w piersi serce. Zaręba był mocno podniecony, co nie mogło ujść uwadze przylegającej do jego ciała dziewczynie. 

‑ Brawa dla zwycięzcy! - krzyknął konferansjer. 

Zaręba zrobił krok do przodu, by triumfalnie unieść nagrodę i zaprezentować ją publiczności. Natalia stała wciąż w jednym miejscu, patrząc beznamiętnie na plecy “Wschodzącej gwiazdy adwokatury”. Zrodziła się w jej głowie niewłaściwa myśl: “Rozpędzona, zepchnęłaby Zarębę ze sceny. Chwyciła statuetkę. Zamachnęła się i roztrzaskała ją o czaszkę wrednego młodego adwokata. Potem wyprostowałaby się, poprawiła wieczorową suknię i z uśmiechem oraz gracją ukłoniła adwokackiej starszyźnie”. 

Nieświadomie zaciskała pięści. Nie usłyszała za pierwszym razem, jak konferansjer prosi ją, by zeszła ze sceny. 

‑ Pani Mecenas… - szepnął do ucha Gruszkowskiej. Chwycił ją pod ramię. 

Ocucona prawniczka uśmiechnęła się i dygnęła. Wróciła na swoje miejsce. 

***

Natalia starała się zamaskować swoją zawodową porażkę. Bawiła się wyśmienicie, otoczona wianuszkiem mężczyzn. Kokietowała mecenasów i biznesmenów. Zerkała na menadżera sali, który bezkompromisowo ganił opieszałych kelnerów. Mężczyzna krążył wokół uwodzicielskiej mecenas Gruszkowskiej, lecz nie odważył się podejść bliżej. Obdarzał ją tylko wymownym spojrzeniem. Zarumieniona Natalia co chwilę poprawiała miękkie włosy i przesuwała palce po nagim dekolcie. 

Przy stoliku Gruszkowskiej toczyła się najlepsza zabawa, ku zazdrości pozostałych kobiet na sali. Z wielkim niesmakiem spoglądali na to starzy prawnicy, raczeni nudnymi wywodami świeżo upieczonej gwiazdy palestry.

Natalia, rozbawiona sporą dawką alkoholu, zaczęła czuć się nie na miejscu. Przesadziła. „Z tego się wyrasta Pani Mecenas” – przypomniała sobie słowa Zaręby szeptane na scenie. Spuściła głowę, smutno zatapiając wzrok w pustym kieliszku. Przechodzący obok kelner, pochylił się nad młodą prawniczką. Do kieliszka nie trafiła jednak ani jedna kropla alkoholu. Kelnera powstrzymał postawny mężczyzna. Nieznajomy przysunął krzesło i usiadł obok Gruszkowskiej. 

‑ Gratuluję Pani Mecenas. – rzekł niskim głosem. 

Natalia potrzebowała chwili, by rozpoznać niespodziewanego towarzysza. Wzdrygnęła się. Wyprostowała i poprawiła opadające na ramiona włosy. 

‑ Pan jest... - dziewczynie szybko przerwano. 

‑ Spokojnie. Proszę się nie stresować. 

Mężczyzna uśmiechnął się. W tym grymasie Natalia rozpoznała figlarne spojrzenie Waleriana. Ten sam błysk. Ten sam kolor oczu. 

‑ Nie była Pani pierwsza. Nie będzie też ostatnia… - szepnął. 

‑ Pan jest… 

‑ Powoli. Rozumiem, że utopiła już Pani żale w paru lampkach wina. Walerian Bereszyński jest moim ojcem. Jędrzej… - przedstawił się, sięgając po wizytownik.  

Jędrzej poprosił kelnera o bezalkoholowy napój dla zmęczonej wieczorną galą prawniczki. Natalia poprawiła cekinową suknię. Nerwowo zaczęła szukać torebki. 

‑ Miłej zabawy Panie Sędzio. - skłonił się przed nimi jeden z gości. Wymownie spojrzał na półprzytomną Natalię, stosownie oceniając jej stan. 

Młody Bereszyński wyprostował się i zamienił parę słów z mecenasem. 

‑ Panie Sędzio? - zdziwiła się prawniczka. - Syn poszedł w ślady ojca?

‑ Nie miałem wyboru. - uśmiechnął się i wrócił na miejsce. - Sama Pani wie, że mu trudno odmówić. Temu, z którym Pani sypia… bądź sypiała, bo po dzisiejszej gali z pewnością straciła Pani entuzjazm do mojego staruszka. 

‑ Wypraszam sobie!

‑ Spokojnie. Mówiłem już. Nie była Pani pierwszą jego zabawką. Nie będzie ostatnią. Mój ojciec słynie z zamiłowania do młodych kobiet. Nie zliczę, ile było aplikantek, protokolantek, pań asesor. Proszę mi wybaczyć. Jako jego syn mam inną perspektywę. Mój czcigodny ojciec jest dziwkarzem. Raz jeszcze przepraszam… kobieciarzem.

Natalia z oburzeniem, aż zadarła nosek. Spojrzała w iskrzące się oczy Jędrzeja. 

“Czy dręczenie mnie sprawia Ci fiucie jakąś perwersyjną przyjemność?” - pomyślała. 

‑ Dlaczego postanowił Pan zaczepić dziwkę ojca? 

‑ Też nie znoszę tych obłudnych kutasów. - Jędrzej wskazał na grupkę mecenasów, siedzących przy główny stole - Z prawdziwą szczerością przyszedłem, aby Pani pogratulować. Postawiła Pani wszystko na jedną kartę, nie wiedząc, że to przegrana sprawa. Ojciec nigdy nie wypromował żadnej ze swoich kochanek. To budziłoby wątpliwości. 

“Mylisz się. Twój ojciec jadł mi z ręki. Orzekał tak, jak go prosiłam. Najwyraźniej na starość stracił czujność.” 

‑ Dla wielu z naszego środowiska to Pani zasłużyła na nagrodę. Znam Pani patrona. Wiem, że przekazał Pani wszystko, co najważniejsze. Słyszałem od kolegów o Pani sprawach. W naszej małej społeczności taka bohaterka znikąd nie jest mile widziana. Szczególnie przez starą elitę. Ten lalusiowaty chłopiec pasuje do ich wyobrażenia gwiazdy palestry. Dla mnie jest jedynie nadąsanym elegancikiem spod znaku ELSY. On w swej mentalności nie wyszedł poza studencką rywalizację. 

‑ Najpierw nazywa mnie Pan dziwką, a potem koronuje na gwiazdę palestry? 

‑ Jestem szczery w odróżnieniu od ojca. 

‑ A moim zdaniem… jest Pan taki sam, jak ojciec.

Natalia Gruszkowska zamilkła. Zwróciła uwagę na zbliżającą się do stolika kobietę. Zgrabna blondynka przyciągała spojrzenia swą urodą. W czarnej, asymetrycznej sukni wyglądała zjawiskowo.  Na jej rozświetlonej, owalnej twarzy pojawił się uśmiech. Długi, wiszące kolczyki zakołysały się, muskając o nagie ramiona.

Bereszyński zorientował się po minie Natalii, że ktoś się do nich zbliża. Odwrócił się. Wstał, robiąc miejsce kobiecie. 

- Panie chyba się nie znają. – odparł. 

Natalia czuła się onieśmielona obecnością eleganckiej damy. Nieznajoma podała dłoń Pani mecenas. 

‑ Ja oczywiście znam Panią Mecenas Gruszkowską. Miło mi, że w końcu mogę Panią spotkać osobiście. 

Trzydziestoletnia prawniczka zarumieniła się. Nie spodziewała się takiego wyznania z ust olśniewającej blondynki. 

- Pani Mecenas pozwoli, że przedstawię… - wtrącił się Bereszyński – Pani Anna Kalterbau. - kobieta podała prawniczce dłoń, tak delikatną, że aż dreszcz przeszył Gruszkowską.

‑ Miałem przyjemność siedzieć przy Pani Kalterbau podczas gali. – kontynuował sędzia - Doszliśmy do tych samych wniosków…

‑ … że nagroda trafiła w niewłaściwe ręce. - dokończyła elegantka.    

Natalia rozpływała się w każdym komplemencie wypowiedzianym przez kobietę. Ktoś w końcu ją docenił i to nie byle kto. Anna Kalterbau zasłynęła tym, że samodzielnie rozkręciła jedną z najprężniej działających firm deweloperskich. Kobieta mogła poszczycić się nagrodami dla wybitnej kobiety biznesu. Taka właśnie postać siedziała obok małomiasteczkowej adwokat.

Anna Kalterbau imponowała Natalii. Rozmawiały długo. Młody Bereszyński przysłuchiwał się i patrzył raz na jedną raz na drugą kobietę. Nie ingerował. Nie wtrącał swych zbędnych słów. Dyrygował jedynie kelnerem, prosząc by na stole nie zabrakło wina. Rozmowa zeszła na tematy zawodowe, choć o tych Kalterbau nie chciała rozmawiać wprost. To nie było odpowiednie miejsce i odpowiedni czas. Na dodatek, dobre kalifornijskie wino coraz mocniej uderzało do głowy trzydziestolatce. Straciła nad sobą kontrolę.

***

Minęła północ. Goście zaczęli opuszczał doroczną galę palestry. Pod pałacyk co chwila podjeżdżały taksówki. Wśród nich była także ta, zamówiona przez sędziego dla niedoszłej wschodzącej gwiazdy adwokatury, która w swej ciemnogranatowej sukni niemrawo powłóczyła nogami.

Taksówka stała już pod pałacykiem. Natalia, podtrzymywana przez Bereszyńskiego, chwiejnym krokiem zbliżyła się do auta.

‑ Proszę odwieźć tę młodą damę pod ten adres. Następnie proszę przesłać mi wiadomość SMS. - powiedział Jędrzej, starając się z pomocą taksówkarza umieścić półprzytomną Gruszkowską w taksówce. 

Stary taryfiarz ukłonił się życzliwie, odbierając wizytówkę oraz gotówkę, jako zapłatę z góry. 

‑ Porządnie się bawicie w palestrze. 

‑ Wie Pan… nadzwyczajna kasta. - spuentował sędzia, opierając się o dach taksówki. 

          Gdy auto odjechało, Bereszyński ruszył w stronę ciemnego wozu, stojącego parę metrów dalej. Wsiadł do środka, zajmując miejsce obok Kalterbau.

- Uważasz, że taka nieodpowiedzialna dziewczyna da sobie radę? Młoda, niedoświadczona, pijana? Nie wiem, czy możemy jej zaufać. 

‑ Anno! Znam ten typ. Jest młoda – fakt! Ale jest też zdeterminowana. Pracuje w marnej kancelarii. Pragnie rozgłosu. Pragnie pieniędzy. 

‑ Będzie gotowa na wszystko?

‑ Była gotowa rżnąć się z moim ojcem. 

‑ Czego mu najwyraźniej zazdrościsz… 

‑ Pieprzyć się to ja wolę z Tobą. - zamruczał Jędrzej, pochylając się nad smukłą szyją czterdziestoczteroletniej bizneswoman. 

Odgarnął jej blond włosy. Dłoń śmiało przeciągnął po jej ciele, aż zatrzymał ją na kształtnej piersi. Całując delikatną skórę, zacisnął palce na biuście kochanki. Kalterbau zamruczała. Sięgnęła po guzik w panelu na drzwiach i podniosła ciemną zasłonę, oddzielającą pasażerów od kierowcy. 

***

Po kilku dniach wszystko wróciło do normy. Natalia Gruszkowska siedziała w kancelarii, męcząc się niewyobrażalnie nad przygotowaniem skargi pauliańskiej. Mozolna praca prawnicza nie miała nic wspólnego z wyidealizowanymi obrazkami z seriali i kryminałów. Zmęczona, przecierała oczy, poprawiała dane świadków i wszelkie literówki w przydługim pozwie.

Nagle, od pracy oderwał ją dźwięki wiadomość SMS. Sięgnęła po telefon, by odczytać wiadomość: „Natalio. Spotkajmy się proszę. Czas wszystko wyjaśnić.” Adresat był zapisany pod pseudonimem. Prawniczka uśmiechnęła się, gdy przypomniała sobie okolicznością nadania takiego aliasu sędziemu Walerianowi Bereszyńskiemu.

„Chcesz się więc spotkać. Wyjaśnić. Twoje niedoczekanie. Pójdę tam i wygarnę Mu wszystko, prosto w twarz!”

***

Mecenas Gruszkowska przebrała się po pracy w czerwoną, cętkowaną sukienkę, sięgającą przed kolano. Przepasała się czarnym paskiem, pasującym do torebki oraz eleganckich czarnych szpilek. Sukienka miała długie rękawy i kończyła się pod szyją. Natalia kroczyła dumnie, odgarniając kasztanowe włosy zachodzące na policzek. Stanęła przed kamienicą w eleganckiej części miasta.

Jeszcze nigdy Walerian nie zapraszał jej do swojego domu rodzinnego, wytwornego apartamentu, w którym, od czasu przeprowadzki do willi pod miastem, nikt nie mieszkał. To było idealne miejsce na schadzki, ale stary sędzia, jak dotąd, nie wyobrażał sobie sprowadzać dziewczyn w to pełne sentymentów miejsce.

Drzwi do apartamentu otworzyła jej starsza kobieta. Bez słowa wpuściła elegancką trzydziestolatkę do środka. Wskazał jej drogę, przez korytarz, wprost do gabinetu.

Natalia weszła do obszernego pomieszczenia utrzymanego w wytwornym, staromodnym guście. Przy nieużywanym od lat kominku zauważyła stojącego mężczyznę. Nie był to jednak Walerian, lecz jego syn.

Jędrzej uśmiechał się do zdziwionej prawniczki. Bawił się w dłoniach telefonem. 

‑ Dobry wieczór Pani Mecenas. 

Gruszkowska zrobiła krok w tył. 

- Proszę nie uciekać. Zapraszam do środka. To oczywiste, że jest Pani zdziwiona, wszak otrzymała Pani wiadomość z tego oto telefonu. Zgadza się. Należy do mojego ojca. Ja wysłałem do Pani zaproszenie na dzisiejszy wieczór. 

Jędrzej podszedł do dużego biurka. Sięgnął po stojącą na nim butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki. Przestawił je na niewielki stolik. Natalia spojrzała za siebie na pusty korytarz apartamentu sędziego Bereszyńskiego. Mogła wyjść. Unieść się dumą. Nie jest przecież dziewczynką, z którą można tak się bawić. 

- Bardzo proszę, niech Pani zostanie. - powtórzył Jędrzej, otwierając butelkę wina.

- Zachował się Pan bezczelnie!

- Ja? Skorzystałem jedynie z kontaktów mojego ojca. 

- Jeśli chciał Pan porozmawiać ze mną, mógł Pan zadzwonić na numer oficjalny, do kancelarii. 

- Jeśli chciałby z Panią rozmawiać oficjalnie... - dodał Jędrzej Bereszyński. - Pani wizyta w tym domu nie jest jednak oficjalna. Nie chciałaby Pani, aby ktokolwiek dowiedział się o tej wizycie. 

Dziewczyna poczuła dreszcz. Syn jej kochanka stał dumnie przy stoliku, nalewając wino do dwóch kieliszków. Natalia wzięła głęboki oddech i podeszła do Bereszyńskiego. 

- To ma być szantaż?

- Nie, cóż Pani przyszło na myśl. – mężczyzna podał jej kieliszek i wskazał na wygodny fotel. 

Usiedli. Stuknęli się kieliszkami, wznosząc zaproponowany przez Jędrzeja toast - za sędziego Waleriana Bereszyńskiego.

***

- Pamięta Pani naszą rozmowę z Anną Kalterbau? Obawiam się, że mało Pani pamięta z tamtej nocy.

Natalia zarumieniła się. Rzeczywiście wyrwane fragmenty wspomnień rozpoznawała jak przez mgłę. Spojrzała na kieliszek wina i ostrożnie go odłożyła.

- Pani Kalterbau mówiła chyba o nowej inwestycji.

- Tak. Jej firma planuje odremontować kamienicę na Starym Mieście. Tę stojącą naprzeciwko restauracji „Pod papugami’.

- Ale… - zorientowała się Natalia.

- Cieszę się, że rozmawiam z inteligentną i dobrze znającą miasto kobietą. Jest jedno zasadnicze „ale”. Kamienica nr 32 należy do miasta. Została znacjonalizowana w ’45.

- Nie słyszałam, by magistrat planował przetarg na tę nieruchomość. To zbyt kuszący kąsek. Zabytek. Cena byłaby kosmiczna. Czy firma Pani Kalterbau jest aż tak potężna jak mówią?

- Ma potężne wpływy. Między innymi po to Anna zaszczyciła Wasze wybory Miss i Mistera Palestry…

Gruszkowska zmarszczyła czoło. Poczuła się urażona. Sięgnęła po wino. Miała to gdzieś, co pomyśli Bereszyński. Wzięła spory łyk. Zmierzyła sędziego wzrokiem, czekając aż zrozumie swój błąd. On jednak tylko się uśmiechał. Irytował i robił to umyślnie.

- … Pani Anna Kalterbau odbyła wtedy parę interesujących rozmów z przedstawicielami ratusza. Ma pewien pomysł, w którym Pani Mecenas Natalia Gruszkowska mogłaby odegrać kluczową rolę. Mój ojciec nigdy nie dałby Pani takiej szansy. Nie docenił Pani. Ja dostrzegłem to coś… i wyciągam do Pani pomocną dłoń. Mecenas Gruszkowska chce wejść na wyższy poziom?

Natalia słuchała mężczyzny z uwagą. Domyślała się, że „kluczowa rola” nie jest bezinteresowną rekompensatą za zachowanie Waleriana Bereszyńskiego. Spojrzała nad głowę Jędrzeja, nad kominek. Tam wisiał stary dziewiętnastowieczny obraz – alegoria sprawiedliwości. Trzydziestolatka pomyślała, że tak znamienita rodzina prawnicza nie wpuszcza na swoje salony małomiasteczkowej prawniczki. Nie czyni tego bez podstępu.

Seks? Namiętny, wyuzdany akt w gabinecie ojca? To miała być cena za „przysługę”. Powiedziałam mu to już na balu… jaki ojciec taki syn. Natalia Gruszkowska jest dla Was tylko laleczką, którą może wymieniać się Bereszyński senior z juniorem?

Prawniczka rozejrzała się po gabinecie. Na potężnym, hebanowym biurku leżało wiele dokumentów, książki oraz kodeksy. Jędrzej pozwolił jej wstać i podejść do przygotowanych na tę okazję materiałów. Natalia pochyliła się nad nimi.

- To bardzo stare dokumenty. Akt notarialny z 1936 roku. – przyglądała się poszczególnym papierom i odkładała na bok. – akt urodzenia… jeszcze carski z 1912 r. Dawid Hingerstein. Syn Izaaka i Ester. – czytała na głos.

Jędrzej stanął za nią. Był od niej nieco wyższy. Chłonął zapach kasztanowych włosów. Spoglądał na smukłe ramiona. Oparł jedną dłoń na kobiecym ramieniu. Natalia nie zareagowała. Była zaskoczona odkryciem. Akt notarialny wystawiony na Dawida Hingersteina obejmował nieruchomość – kamienicę nr 32.

- To są...?

- Tak… - Jędrzej pocałował Natalię w szyję.

Odsunął włosy i musnął wargami miękką skórę młodej prawniczki. Chwycił delikatnie jej ramiona. Kobieta mruknęła. Przechyliła głowę, by wskazać miejsce, gdzie Bereszyński powinien ją pocałować. Ostry zapach męskich perfum drażnił nosek Natalii. Przymknęła oczy. Chwyciła krawędź biurka. Wypięła lekko biodra do tyłu, otarłszy się o stojącego za nią mężczyznę.

- Wiedziałam, że te dokumenty do tylko przykrywka… - szepnęła.

- To moja propozycja… - Jędrzej odwrócił prawniczkę. – A to jest przyjemna przedpłata Pani honorarium Pani Mecenas… - wplótł palce w kasztanowe włosy Gruszkowskiej, przechylił jej głowę i odcisnął usta na jej wargach. Pocałunek był namiętny. Szybko przełamał opór zaskoczonej kobiety. Musnęła go języczkiem. Wessała się mocniej.

Po dłuższej chwili młodszy z Bereszyńskich oderwał się od wąskich, wilgotnych ust trzydziestoletniej adwokat. Odgarnął kosmyk włosów z jej czoła, by spojrzeć w błękitne, lśniące oczy młodej mecenas.

Elektryzujący moment wymiany pełnych namiętności spojrzeń wydawał się przeciągać w nieskończoność. Natalia od dawna nie czuła takiego podniecenia, tak męskiego uścisku i tak namiętnego pocałunku. Jej rumiane policzki uniosły się. Na wąskich ustach pojawił się uśmiech. Błękitne oczy błyszczały uwodzicielsko.

Jędrzej zdecydowanym ruchem szarpnął dziewczynę za biodro i obrócił. Pchnął na masywne, hebanowe biurko.  Natalia poczuła, jak sędzia podciąga jej czerwoną, c cętkowaną sukienkę, dotyka jej nagich ud. Zaskoczona takim obrotem sytuacji, zgarnęła rękami wszystko co miała w ich zasięgu. Mięła w dłoniach dokumenty, porozrzucane na blacie. 

Jędrzej zsunął prawniczce majtki, by po chwili bezpardonowo wepchnąć sztywnego penisa między jej smukłe uda. 

Gruszkowską przeszył dreszcz podniecenia. Wzdrygnęła się. Wygięła w oczekiwaniu na rozkosz. Rozchyliła uda, wypuszczając uwięzionego między nimi członka. Wypięła mocniej pośladki. Jędrzej chwycił kształtne biodra. Penisem ocierał się o gładkie, soczyste krocze trzydziestolatki. Powoli wdzierał się w jej waginę. Gdy poczuł, że fallus się wsuwa, rozciągając ściany pochwy, szarpnął Natalię za biodra. Wszedł gwałtownie, najgłębiej jak mógł za pierwszym, energicznym pchnięciem.  

Rozpychał młodą cipkę, dociskając prawniczkę do biurka. Chwycił jej smukłe dłonie. Rozłożył, by pociągnąć ku sobie i skrzyżować na plecach.  

Pochylony, wydawał urywane dźwięki, syczał do ucha Natalii słowa, których młoda mecenas nie spodziewała się po synu sędziego.

Jędrzej gwałtownie przerwał penetrację. Podniósł się. Wyciągnął ręce. Natalia pozostała w pozycji pochylonej, rzucona na blat biurka, z zarzuconym na plecy spodem cętkowanej sukienki. Bereszyński zgarnął z biurka ciężki, oprawiony kodeks i bezpardonowo przygniótł młodą prawniczkę tym kolosem do hebanowej powierzchni. Wciskając kartki w jej kasztanowe włosy, mocnym pchnięciem wrócił do penetracji. Natalia zacisnęła zęby. Ślina ściekała jej przez kąciki ust, wprost na zadrukowane kartki. Do wilgotnych warg młodej mecenas przykleił się niedawno studiowany dokument. Szminka roztarła się na akcie notarialnym kamienicy niejakiego Dawida Hingersteina.

Jędrzej Bereszyński, sędzia godny swego znamienitego ojca, pastwił się nad trzydziestoletnią mecenas, przyduszając ją opasłym tomem kodeksu, za nic mając fakt, że ślina wyczerpanej wulgarnym seksem prawniczki wsiąka w tak drogocenny dokument.  Gruszkowska wyła z rozkoszy, czując, jak o delikatne ściany jej pochwy ociera się energiczny, sztywny penis sędziego. Długo nie byłaby w stanie wytrzymać…

Nagle wyrwała się spod mężczyzny. Wsparła na ramionach. Wypuściła z ust stary dokument. Uniosła głowę, by zawyć z rozkoszy. Odrzucony do tyłu Jędrzej, złapał mięsiste, wysportowane pośladki Gruszkowskiej. Rozsunął je. Natalia poczuła dreszcz. Przestraszyła się tego, co mogło za moment się stać. Jędrzej jednak nie fantazjował o greckich przyjemnościach. Uszczypnął kilka razy pośladki prawniczki i zanurkował z językiem spragnionym smaku młodej waginy. Klęczał za wypiętą Natalią, by pieścić wilgotną cipkę, doprowadzając dopiero co przeżywającą orgazm dziewczynę do szaleństwa.

- Myliłam się… jesteś o wiele odważniejszy od swojego ojca. – wyjęczała prawniczka.

Jędrzej oderwał usta od jej krocza. Wyprostował się. Złapał dziewczynę za rękę i szarpnąwszy, odwrócił w swą stronę. Patrzył w przepełnione dziką żądzą błękitne oczy dziewczyny. Nie znała umiaru. Pragnęła więcej. Odważnie pchnęła Jędrzeja w stronę fotela. Dyrygowała nim, jak jego ojcem. Jedno, drugie pchnięcie, a młodszy z Bereszyńskich padł już w miękkich objęciach wygodnego siedziska.

Natalia dosiadła swojego sędziego. Wtuliła się w jego tors, czując, jak w jej wnętrzu pulsuje sztywny członek. Gdy Jędrzej znów przedzierał się przez płatki cipki, prawniczka wygięła szyję i wbiła wzrok w obraz wiszący centralnie nad skórzanymi fotelami. Alegoria sprawiedliwości - dość udana kopia, pretensjonalna, jak całe wyposażenie gabinetu u Bereszyńskich. 

Mecenas Gruszkowska patrzyła jak przez mgłę na ponętną kobietę, ubraną w antyczny strój z mieczem oraz wagą. Obraz się rozmazywał. Trzydziestolatka podrygująca na prężnym kutasie, traciła kontakt z rzeczywistością. Drżała. Przez jej smukłe ciało przepłynęła ekstatyczna iskra.  

Padła na tors sędziego. Spoconą twarz przyłożyła do wymiętej błękitnej koszuli kochanka. Zsunęła się z jego kolan. Opadła na ziemię, przytulając się do łydek mężczyzny. Czuła jak jego sperma sączy się z cipki, jak spływa na uda.  

Klęcząc u stóp Bereszyńskiego, spojrzała w górę. Pełna spełnienia mina sędziego kontrastowała z posągową postacią z obrazu, która na szczęście miała przewiązane oczy. Nie dane jej było podpatrywać wyuzdanych kochanków.

„Żałuj sprzedajna kurwo… - pomyślała mecenas Gruszkowska, podziwiając raz jeszcze górujący nad nimi obraz.”

***

Natalia, ubierając majteczki, zwróciła uwagę na bałagan, jaki kochankowie zostawili po sobie na biurku. Sięgnęła po jeden z dokumentów.

­          ‑ Cholera… - jęknęła. – Cały Twój misterny plan trafi szlag.

- Co się stało? – odpowiedział Jędrzej, zachodząc prawniczkę od tyłu.

- Tak Cię bawiły niewybredne fetysze z podduszeniem, że poplamiłam śliną i szminką akt notarialny. Ten akt! – Natalia machnęła dokumentem.

Sędzia objął ją i bezwstydnie chwycił za piersi. Masując, wyczuwał twarde z podniecenia sutki. Szepnął młodej prawniczce do ucha…

- To kopia. Oryginały ma Anna Kalterbau, więc… - Jędrzej obrócił Natalię, by spojrzeć w jej lśniące oczy. - … możemy pieprzyć się na stole bez obaw.

- Na tak cennych dokumentach? Co na to Dawid Hingerstein, syn Izaaka i Ester? – odparła z przekąsem Gruszkowska.

Bereszyński zsunął dłonie wzdłuż pleców prawniczki. Chwycił ją pod pośladkami i pomógł wskoczyć na hebanowy blat biurka.

- Już go to nie obchodzi. Rozpłynął się w powietrzu.

Natalia zrobiła zdziwioną minę. Nie zrozumiała, o co chodziło sędziemu. Ten zaś pchnął dziewczynę głębiej na biurko. Pozwolił jej położyć się, ugiąć nogi w kolanach, podwinąć czerwoną, cętkowaną sukienkę. Stanął od węższej strony blatu. Energicznie ściągnął dopiero co zapięty pas. Zaczął ze zwierzęcą zwinnością wdrapywać się na biurko.

- Uniósł go wiatr znad komina w Majdanku, Oświęcimiu lub Dachu… kogo to teraz obchodzi.

Mecenas Gruszkowska nie zdążyła odpowiedzieć. Poczuła soczyste wargi wbijające się w jej smukłą szyję.

 

Ten tekst odnotował 17,063 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.67/10 (18 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (0)

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.