Majka i szkolna wycieczka chórzystek
22 czerwca 2017
Szacowany czas lektury: 9 min
Trzecia część opowiadania z serii Majka
Mam na imię Majka i mieszkam w małej miejscowości na Lubelszczyźnie. Do 17 roku życia byłam najbardziej nieśmiałą dziewczyną w szkole, która wychowała się głównie w domowym zaciszu pod okiem surowej, ale sprawiedliwej mamy. Mój światopogląd i charakter odmienił pewien erotyczny incydent, który wprowadził mnie zarazem do świata seksu.
Historia ta zdarzyła w 2013 roku co dziwne... na plebanii, kiedy to z całą scholą wyruszyliśmy na pielgrzymkę do pewnej oddalonej miejscowości.
Miałam wtedy dokładnie 16 lat, byłam szczupłą brunetką o niebieskich oczach i jasnej karnacji, wzrost 163 cm i 52 kg, włosy proste do ramion, ubierałam się zwykle w dżinsowe spodnie i flanelową czerwoną czarną koszulę, przynajmniej tak byłam ubrana w tym dniu. Nie odróżniałam się więc niczym od przeciętnej nastolatki, może poza odstająca pupą czego zresztą nie uważam za zaletę a wręcz przeciwnie, gdyż prowokowało to nie raz moich kolegów do chamskich zaczepek, gdy się na siebie boczyliśmy.
Będąc w scholi, nie mogłyśmy sobie pozwolić z dziewczętami na skąpe ubranie, mimo że każda z nas miała już te kobiece kształty, za którymi oglądali się chłopcy.
Uczestnicząc w chórze, często czułam na sobie spojrzenia chłopaków na swoim małym, ale nad wyraz odstającym tyłku. Piersi mam rozmiaru B więc nie budziły one szczególnego podziwu.
W dzień, w którym dane mi było zmierzyć się z męskim członkiem, ubrana byłam właśnie w owe dżinsowe spodnie, czerwono-czarną flanelową koszulę, pod nią czarny podkoszulek i białe figi (oczywiście żadna z naszej 8-osobowej grupy nie odważyłaby się na tę wycieczkę założyć stringów, mimo że był to koniec lipca, a pot spływał nam w autobusie po plecach, co działo się niżej i jak pachniało po 3 godzinach jazdy lepiej nie mówić...
Tak jak wspomniałam, nasza grupa liczyła 8 osób plus pani katechetka Mariola (kobieta w wieku 45 lat, która dbała nie tylko o nasz wizerunek co i maniery).
Gdy dojechałyśmy na miejsce i doszłyśmy na miejsce noclegu, którym była plebania, każda z nas chciała się od razu udać pod prysznic, jednak kultura wymagała by przywitać się z każdym księdzem i klerykiem zamieszkałym na plebanii. Było ich 3, mianowicie ksiądz proboszcz, wikary oraz na oko 50-letni kościelny, szczupły pan z charakterystycznym wąsem i dość wysoki (na oko jakieś 187 cm).
O ile księża byli zajęci swoją robotą to kościelny zaczął dawać nam się we znaki już pierwszego dnia. Zdarzyło mu się co raz rzucać w naszą stronę jakieś świńskie
a może bardziej seksistowskie zaczepki. Wszystkie zdałyśmy sprawę, że to kawał świntucha, który musi mieć jakieś układy z księdzem, że pozwala mu tu mieszkać.
Co zapewne was zdziwi, ja jednak znalazłam tutaj pewną furtkę, a raczej nadzieję na poprawę mego losu.
Otóż zbliżał mi się termin ważnego badania ginekologicznego, na który czekałam ok. 2 lat w kolejce i wszystko byłoby ok. gdyby nie fakt, że byłam dziewicą.
Miałam więc dwa wyjścia albo do tego czasu przerwę w jakiś sposób swoją błonę, albo zrobi to lekarz w czasie badania. Obie wersje niestety nie były zbyt różowe, a zwłaszcza ta pierwsza.
O ile koleżanki swój pierwszy raz miały już w większości za sobą, to za sprawą mojej surowej mamusi ja miałam tylko pocałunek z języczkiem, o którym jeśli by i tak się dowiedziała, to zamknęła, by mnie na strychu (na czas nieodwołany...).
A więc doświadczony (zapewne skoro wydał nam się zboczony) kościelny a do tego miejscowość, do której już pewnie w życiu nie zawitam to świetna okazja, by stracić te cholerne dziewictwo w sposób naturalny niż narzędziami w fotelu ginekologicznym.
Tego dnia miałyśmy praktycznie cały dzień wolny, korzystając ze słońca, opalałyśmy się prawie do późnych godzin wieczornych. Myślałam więc cały dzień, pod jakim pretekstem wejść do pokoju kościelnego... bo nakłonienie go do seksu to już raczej była drobnostka.
Gdy już zjadłyśmy kolacje i każdy rozszedł się do swoich pokojów, wzięłam długi prysznic, by mieć pewność, że nie spotkam się już z nikim w korytarzu, idąc do mego wąsatego wybawiciela.
Gdy zbliżyłam się do drzwi, zapukałam (wyraźnie był zmieszany i słychać było, jak chowa jakiś szeleszczący papier, były to zapewne świerszczyki).
Otworzył zmieszany, widząc mnie w dłoni z kremem łagodzącym w ręku:
- Tak? Zgubiłaś się? - rzekł. Panie Macieju (tak miał na imię) czy mógłby mi Pan pomóc, ponieważ dziewczyny są już zajęte lub śpią, a mi koszmarnie pieką plecy przez to opalanie.
- Wejdź, nie ma problemu.
Gdy weszłam, od razu zdjęłam swoją flanelową koszulę.
- Musisz zdjąć jeszcze podkoszulek, bo inaczej to nie będzie miało sensu. - rzekł od razu pan Maciej (jasne pomyślałam wtedy).
- Panie Macieju nie wiem, czy to będzie stosowne, ponieważ piecze mnie skóra tak, że nawet nie dałam radę założyć stanika.
Po tym, co powiedziałem, pan Maciej aż się oblizał, a oczy wyszły mu prawie na wierzch.
- Wiesz, jestem już starym człowiekiem i widziałem w swoim życiu nie jedną nagą kobietę, nie musisz się krępować, wierz mi.
- Skoro tak - odpowiedziałam, tym samym zdejmując przez górę podkoszulek.
Pan Maciej, widząc mnie w samych dżinsach i odstającymi, dziewiczymi piersiątkami
osłupiał, po czym zmieszał się i zaczął wyciskać krem na dłoń.
Odwróciłam się plecami i zaczęło się kremowanie. Czułam, jak chwilami coraz bardziej przesuwa z tyłu swoją dłoń w okolice piersi. Nie robiłam ku temu żadnych problemów.
W lustrze stojącym z przodu mogłam obserwować, jednak to, co działo się z tyłu.
Majtki pana Macieja były już napięte do granic możliwości, a on sam starał się stłumić
swoje stojące przyrodzenie gumą od spodni. Było to, przyznam nawet śmieszne.
Nagle pan Maciej rzekł:
- Będziesz musiała się dziecko teraz położyć i chyba podwinąć dżinsy, jeśli mam posmarować łydki.
- Jeśli to nie problem to zdejmę je na chwilę, bo najbardziej pieką mnie uda.
- Skoro tak w porządku.
Położyłam się na brzuszku, a pan Maciej usiadł mi z tyłu na nogi. Przestraszyłam się, bo to sprawiało, że nie mogłam się praktycznie ruszać, jedynie miałam wolne ręce, jak się niestety okazało tylko przez chwilę.
Okazało się, że ten bydlak na wszystko się przygotował. W jednej chwili poczułam na twarzy taśmę klejącą, a dłonie były po chwili skrępowane taśmą tak, że nie mogłam ich rozdzielić.
- Skleiłem ci rączki jak do pacierza. - zaśmiał się szyderczo pan Maciej
- Ja niestety z zakneblowanymi ustami mogłam tylko mruczeć i piszczeć.
- Nie bój się dziecko, posmaruję Cię kremem, jak chciałaś, ale zrobimy to po mojemu.
Bądź teraz cicho a nikt się nie dowie, że chciałaś omamić i sprowokować mnie do seksu. Każdy na tej plebanii uwierzy zresztą mi, a nie Tobie. Wierz mi.
- No to wpadłam... pomyślałam, mam za swoje. Co prawda jest jeszcze cień szansy, że ten erotoman zrobi to, co ja zamierzałam i będzie po sprawie.
Tak się jednak nie stało, po zdjęciu mi majtek poczułam, jak Maciej masuje mi kremem oprócz pośladków rowek między pośladkami, zjeżdżając kciukiem do ujścia cipki, po czym masując również odbyt. Boże, tylko nie tam pomyślałam.
Po 2-3 minutach moje kakaowe oczko i pochwa były już całkowicie rozluźnione od masażu.
Ten zboczeniec wiedział chyba, co robi i jak mnie przygotować na ten pierwszy raz.
Pan Maciej wyjął moją, prawą nogę z uścisku swojego zada i podniósł ją ku górze, spowodowało to, że odsłoniła mu się moja mała cipcia. Powoli wsunął więc do niej palec wskazujący, masaż musiał zrobić swoje, bo po nim wszedł drugi palec. Rozwiercanie palcami mojej dziewiczej szparki zaczęło mnie przyprawiać o ból. Jednak było to w porównaniu z niczym, ponieważ powoli poczułam, jak jeden z palców zaczyna wchodzić w głąb mojej pupy.
Zaczęłam jęczeć, na tyle ile to było możliwe, a Maciej złapał mnie z tyłu za włosy,
szepcząc jednocześnie do ucha: - Rozluźnij pupcię, nie bój się, tylko na początku będzie bolało.
Łza popłynęłam mi wtedy po policzku. Chciałam się rozdziewiczyć w mniej inwazyjny sposób, a już na pewno nigdy w życiu nie tam.
Poczułam, jak pan Maciej wypuszcza moją drugą nogę z uścisku, pomyślałem, że to może dobry czas, by się wyszarpać i uciec, jednak po chwili przygniotło mnie jego cielsko i dłoń na plecach.
W tej samej chwili poczułam, jak pan Maciej nakierowuje czubek penisa do mojej cipki. Nie mogłam mu niestety powiedzieć, że jestem dziewicą i niestety nic nie zrozumiał z mego szamotania się i jęków.
Po chwili poczułam ogromny ból, a penis tego parszywca zaczął wdzierać się do mojej dziewiczej pochwy. Łzy w ochach sprawiły, że przestałam widzieć a tylko czuć. Maciej zdziwił się, bo przy pierwszym wycofaniu się zapewne zobaczył krew na swojej 17 cm fujarze.
- No proszę! No to mi się poszczęściło. - znowu usłyszałam ten szyderczy uśmieszek.
Na szczęście kolejny ruch był bardziej powolny, jednak na moje nieszczęście na tyle głęboki, że poczułam, jak by ten ogromny penis przedzierał mi się do jamy brzusznej. O dziwo powolne ruchy na początku pełne bólu zaczęły być coraz szybsze, a płytsze co sprawiało, że moja gehenna zamieniła się mniej bolesne ujeżdżanie. Na pewno nie była to żadna przyjemność i zrozumiałam, że piękne historie o pierwszym razie to zwyczajny mit.
Pan Maciej w końcu ze mnie zszedł, jednak pociągnął mnie za nogi tak, że kolanami wylądowałam na podłodze, a brzuch został na łóżku. Wziął mnie za ramiona i docisnął mój płaski brzuszek do łóżka. Klęczałam teraz przed nim z wypiętym tyłkiem.
- Zdejmę Ci teraz knebel, jak mi obiecasz, że nie piśniesz ani słowa, po czym zaczął zdejmować taśmę z ust. Poczułam w tej samej chwili, jak czubek penisa ociera się delikatnie o moje kakaowe oczko.
- Ale Panie Macieju proszę nie tam, ja zemdleję z bólu - rzekłam, gdy tylko miałam możliwość wyduszenia z siebie słów.
- Pomyśl o czymś przyjemnym. Jestem blisko wytrysku, więc daj mi go tylko na chwilę włożyć w pupę i chwilę tam pobyć.
- Pomyślałam, że skoro to już będzie koniec tych tortur, to się poświecę i powiedziałam:
- Ale błagam powoli, on jest za duży, sam pan widzi. W tej chwili jęknęłam, bo w mojej dupci właśnie zanurzyła się główka jego ogromnego penisa.
Teraz czułam, jak penetruje moją pupę milimetr po milimetrze. Ból był prawie nie do zniesienia.
Zatrzymał się, a ja poczułam chwilową ulgę, w mojej brązowej dziurce.
- No i widzisz dziecko, po co było tyle krzyku.
Pan Maciej zaczął się powoli wysuwać z mojej dupeczki, a ja zaczęłam czuć coraz większą ulgę. Kolejne ruchy były już na szczęście płytkie, a ja odważniej wypinałam swoją pupkę, bo ból jakby ustępował.
Pan Maciej chwycił mnie za bioderka i zaczęła się już rytmiczna jazda, którą zakończył
głęboki wydech mego oprawcy i wyjęcie swego narzędzia tortur z mego odbytu.
Poczułam jak gorąca salwa spermy zalewa moje pośladki.
Na koniec pan Maciej wypuścił moje dłonie z uścisku, a chusteczkami wytarł lepką spermę z gładkiej powierzchni mego tyłka.
- Ubierz się i wracaj do siebie. Prześpij się i odpocznij, staraj się myśleć o tym, jak
o złym śnie.
- Jasne odpowiedziałam, po czym wyszłam z jego pokoju. A sen ten prześladuje mnie niestety do dziś...