Diabeł - okiełznanie
18 czerwca 2014
Szacowany czas lektury: 8 min
... cierpienie jest tylko małym krokiem na drodze do piekła...
Spojrzał na odsłonięte ciało i usta wykrzywiły mu się w tym okropnym grymasie, którego tak się bałam. Przechylił głowę i ochrypłym głosem powiedział.
- Rozbieraj się.
Przebiegł mnie dreszcz. On nie zamieniał się w Diabła, to był Diabeł. Zrobiłam krok w tył i w obronnym ruchu wyciągnęłam przed siebie dłonie.
- Nie, Raoul - wyszeptałam. Miałam zaschnięte gardło i nie byłam w stanie odezwać się głośniej. Zmusiłam się, by odezwać się ponownie.
- Nie wiem co pomyślałeś, ale ja nie pozwoliłam się dotknąć. Nie zrobiłam nic złego. – Nie wiem na co liczyłam. Myślałam, że się opamięta. Ale to już nie był ten czarujący i władczy mężczyzna ze snu, to nie był ten podniecający uwodziciel z plaży. Przede mną stało niebezpieczne zwierzę. Diabeł zupełnie nie zareagował na moje słowa. Wygłodniałym wzrokiem wpatrywał się w moje usta. Oddychałam coraz szybciej, ale to nie był objaw podniecenia. Powoli wpadałam w panikę.
Nie drgnął mu żaden mięsień, nie zmienił się wyraz twarzy, tylko nozdrza się rozszerzyły.
Obserwowałam go z przerażeniem bo wyglądało to tak jakby łowił mój zapach. Zwierzę złapało trop. Wydał pomruk, zmrużył oczy i zaczął rozpinać swoją koszulę.
Kolejny mój krok do tyłu był błędem. Diabeł był już myśliwym i nie zamierzał pozwolić mi uciec.
Złapał mnie mocno za ramiona i pchnął w stronę łóżka. Zatoczyłam się i wpadłam na materac.
Odepchnęłam się i ruszyłam w stronę łazienki. Diabeł był szybszy.
Z chrapliwym śmiechem dopadł mnie w połowie drogi, złapał w pasie i odwrócił w swoją stronę.
Zrobił to z takim impetem, że straciłam równowagę i runęłam na podłogę. Uderzyłam się na tyle mocno, że aż mnie zamroczyło. Wykorzystał to błyskawicznie, zablokował swoim ciężarem moje uda i zaczął mnie dalej rozbierać.
Teraz to już nie była kwestia pozwolenia mu na zbyt wiele i krygowania się na damę. On mnie chciał skrzywdzić. Zaczęłam się wyrywać i szamotać próbując go zrzucić z siebie, ale im bardziej się szarpałam tym mocniej unieruchamiał moje ciało.
Najgorsze było w tym to, że wszystko działo się w absolutnej ciszy, przerywanej jedynie moim stękaniem, jękami bólu i odgłosami uderzeń.
Byłam tak zdeterminowana i skoncentrowana na tym aby się uwolnić, że zębami wbiłam się w wargi i po chwili poczułam metaliczny smak krwi.
Starałam się go zranić, ale on z rozbawieniem przyjmował kolejne ciosy nie przerywając rozrywania moich ubrań.
Po bluzce przyszła kolej na spodnie i bieliznę. Zupełnie nie przejmował się wiszącymi resztami odzieży. Uzyskał dostęp do tego na czym mu zależało.
- Wystarczy tej zabawy. Na to będzie czas później. – I zaczął rozpinać swoje spodnie.
I w tym momencie przeszyła mnie jedna myśl. Matko boska, zabieg. On mnie nie tylko zgwałci, ale i zdefloruje.
Równie dobrze mógł mnie pociąć nożem, dużej różnicy by nie było.
I w tym momencie odzyskałam głos. Zaczęłam przeraźliwie krzyczeć i wpadłam w szał próbując się wyrwać.
Chciałam go zranić i paznokciami poharatałam mu tors. I tak nie zrobiło to na nim wrażenia. Diabeł przycisnął mnie do podłogi całym swoim ciałem, unieruchamiając mnie kompletnie.
Jego oczy były zimne i całkowicie czarne, działał jak w amoku.
Próby wydostania się i szarpanina, jeszcze bardziej tego potwora podniecały. Kompletnie ignorując moje krzyki i walkę przytrzymał mocno moją brodę.
- Broń się. Właśnie tak. Krzycz! – I wpił się zębami w moje wargi. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam krzyczeć, nie mogłam oddychać. I powoli słabłam coraz bardziej.
Przez łzy nic nie wiedziałam. Zostawił moje usta i zszedł niżej. Ugryzł mnie w szyję. Krzyczałam, szarpałam się, gryzłam, drapałam, ale opadałam już z sił. Poczułam nagle, że nacisk jego ciała słabnie, ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, brutalnie rozszerzył moje uda.
Czas na grę wstępną dobiegł końca. Raoul nie miał już ochoty bawić się w subtelności.
Rozpiął spodnie i wydobył swój członek na zewnątrz. Czułam go wcześniej, ale nie widziałam. I dopiero teraz zobaczyłam jaki jest potężny. Nie tylko był duży, był też gruby. On mnie rozerwie! To spowodowało ostatni zryw.
Resztkami sił spróbowałam się jeszcze odepchnąć. Krzyczałam i błagałam, żeby oprzytomniał, ale on już niczego nie widział i nic nie mogło go odwieść od tego co chciał zrobić.
Splunął na dłoń i roztarł ślinę na całej długości swojego penisa. Złapał mnie mocno za biodra i przysunął bliżej do siebie.
- No kochanie, witamy w prawdziwym świecie.
Mówiąc to wbił się we mnie z całą możliwą siłą.
Jego wdarcie się do środka sprawiło mi tak koszmarny ból, że nie wiedziałam czy wszedł cały od razu. Wydałam z siebie przeraźliwy krzyk, chociaż można to było równie dobrze przyrównać do skowytu.
Bolało tak strasznie jakby ktoś mnie obdzierał żywcem ze skóry.
Raoul skoncentrowany tylko na osiągnięciu szczytu nie zważał już na nic. Pochylił się nade mną i z jedną dłonią opartą obok mojej głowy, a drugą trzymająca mnie mocno w pasie, zaczął wykonywać mocne pchnięcia.
Każdy jego ruch i chrapliwy jęk, okupiony był moim krzykiem i koszmarnym bólem.
Już się nie wyrywałam. Modliłam się żeby to jak najszybciej się skończyło. Spod zaciśniętych powiek wypływały mi łzy, a pięści zacisnęłam tak mocno, że paznokcie wbiły mi się w skórę. Po chwili byłam w stanie czuć tylko ból. na początku atakował mnie falami, ale potem zlał się w jedno cierpienie. Jakbym była rozrywana od środka.
Nie wiem jak długo to trwało. Byłam tak obezwładniona przez cierpienie, że nie zauważyłam głośniejszych jęków Raoula, coraz szybszych ataków bioder i w końcu jego krzyku, który zgrał się z ostatnim mocnym pchnięciem.
Opadł na mnie całym ciężarem ciała i wtulił twarz w moją szyję. Oddychał ciężko, coś szeptał, ale nie rozumiałam ani słowa.
Po chwili wycofał się ze mnie i położył na podłodze obok. A ja w głowie miałam tylko jedno. Muszę się umyć i niech wreszcie przestanie mnie boleć. Nie zatrzymywał mnie, kiedy podniosłam się niezbyt pewnie na nogi. Zerknęłam szybko w jego stronę. Leżał wyczerpany na wznak na podłodze, z twarzą zakrytą ramieniem.
Nie czekałam aż się ocknie, tylko ruszyłam chwiejnie w stronę łazienki,
Nie miałam siły wejść do wanny. Puściłam więc wodę pod prysznicem i tak jak stałam weszłam pod natrysk.
Nie byłam w stanie ściągać tych resztek ubrań wiszących na mnie. Oparłam się o ścianę, ale było mi tak słabo i niedobrze, że po chwili osunęłam się na podłogę i najzwyczajniej w świecie zemdlałam z bólu.
Ocucił mnie krzyk Raoula. Jak przez mgłę widziałam go wpadającego do łazienki, zakręcającego lecący na mnie wrzątek. Rozebrał mnie do końca, owinął w ręcznik i przeniósł do sypialni.
Byłam tak przekonana, że chce kontynuować to co zaczął, że się rozpłakałam.
- Ja już nie dam rady. Zabijesz mnie. To tak strasznie boli. – Przerażona perspektywą powtórnego bólu, nie zważałam na to co on mówił, tylko dalej go błagałam.
- Nie, proszę. Błagam. Dobrze, jestem dziwką, kim chcesz, tylko mi już tego nie rób. Ja już tego nie zniosę. Ja nie chcę. Ja nic nie zrobiłam. Proszę.
Jak mantrę powtarzałam tych kilka zdań, przez łzy kompletnie nie widząc co się dzieje. Kres temu stanowi położył zastrzyk. Poczułam tylko delikatne ukłucie w ramię i odpłynęłam.
***
Raul wyczerpany leżał na plecach na podłodze. Jeszcze nikt nie doprowadził go do takiego szału co ja. Gdyby mniej mnie pragnął, po scence przy jadalni po prostu by mnie zostawił albo zabił. Ale już na pewno by się mną nie przejmował.
Jednak szalejące w nim od kilku dni pożądanie znalazło ujście w inny sposób. Pragnął mnie niezależnie od tego czy Ramon miał mnie przed nim czy nie. I kiedy jego pożądanie doszło do głosu, nie mógł już tego zatrzymać.
Wiedział, że zachowywał się jak zwierzę, ale kiedy wepchnął mnie do sypialni miał tylko jeden cel – znaleźć się w moim ciele jak najszybciej. Poczuć i wejść we mnie.
Musiał mnie mieć i oznaczyć jako swoją. W każdy możliwy sposób.
Żałował, że ten pierwszy raz był taki gwałtowny. Gdybym jeszcze się tak nie wyrywała. Ale podjęcie przeze mnie walki zadziałało na niego jak czerwona płachta na byka. Po prostu oszalał. Wpadł w amok, w którym liczyło się tylko jedno.
Nie zważał na krzyki, błagania, szamotanie i walkę. Okiełznanie i złamanie mojego oporu tylko wzmogło jego pragnienie. Wbijając się w moje ciało prawie zawył z rozkoszy. Było tak cudownie miękko, ciepło i ciasno. Kompletnie stracił głowę gdy wdarł się do upragnionego wnętrza. Po tym gwałtownym i brutalnym akcie, wcale nie zaspokoił pożądania. Powinien mieć dość, a czuł się jak narkoman, który dostał powalająca dawkę narkotyku i wcale nie zamierzał przestać.
Pragnął mnie znowu i wiedział, że teraz pokaże jak długo i cudownie można się kochać. Poza tym, czasami taki szybki i ostry seks też jest dobry.
Słyszał jak szłam do łazienki, ale nie miał siły mnie zatrzymać. Wolałby co prawda, żebym została przy nim, ale nie chciał już zmuszać mnie do niczego.
Już nie.
Kiedy mógł już oddychać, zaczął się powoli podnosić i jego wzrok padł na przyrodzenie. Cały czas sztywne, twarde i całe pokryte krwią. Nie jego.
Momentalnie pomyślał o rzeczy, która cały czas kołatała mu się po głowie, ale uporczywie ją ignorował.
Ta ciasnota w czasie stosunku i opór w moim ciele, gdy wbijał się we mnie po raz pierwszy. I mój przeraźliwy krzyk i szlochanie, gdy tak brutalnie penetrował wnętrze. Nie powinnam tak krzyczeć. nie gdybym miała wcześniej mężczyznę.
Do łazienki wpadł jakby się paliło. Widok leżącego bezwładnie ciała pod prysznicem, cały czas ze śladami krwi na udach zamroził go tylko na chwilę.
Pozbył się rozszarpanych wcześniej rzeczy, otulił mnie ręcznikiem i przeniósł do sypialni. Gdy się ocknęłam i zaczęłam płakać przerażona, że może chcieć więcej myślał, że strzeli sobie w łeb.
Mógł tylko dać mi coś na uspokojenie i położyć się obok mnie. Przytulił mnie do siebie i zaczął kołysać, ale równie dobrze mógłby przytulać lalkę.