Magda wpada w tarapaty

13 lipca 2023

Szacowany czas lektury: 8 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Introwertyczka Magda, pada ofiarą stukniętej bizneswoman Beaty.

– Mamo, niczego nie zapomniałam.

Magda szturchnęła widelcem tosty francuskie, wzdychając w duchu, gdy jej matka nadal atakowała jej umysł, pytaniami i pytaniami, na które odpowiedzi, były takie same.

„Kiedy wrócisz do domu?”, kontynuowała jej matka, „Chcę, żebyś wróciła na 22:00. Nie zadawaj się z tymi dziewuchami z osiedla, to patologia”.

- Nie zrobię tego mamo, mówiłaś mi milion razy.

Wreszcie jej pierwsze kłamstwo tego dnia. Prawdę mówiąc, Magda zawsze kręciła się po zaułkach z dresiarami z bloku, nie miała żadnych koleżanek, oprócz nich, była podręcznikową introwertyczką. Oczywiście nigdy nie powiedziałaby tego matce. Starsza kobieta mogłaby dostać zawału.

Skończyła śniadanie, wstała, przeprosiła i poszła do swojego pokoju. Nieprzeczytana wiadomość od jej chłopaka czekała na nią w komórce na łóżku.

„Brzmi fajnie” to wszystko, co napisał w smsie. Magda przeczesała dłonią swoje długie blond włosy. Zastanawiała się, czy nie poskarżyć się na wcześniejsze wydarzenia, ale czy w ogóle by się tym przejmował?

Wysłała mu jakąś emotikonkę i jej dzień zaczął się jak należy w momencie, gdy poszła założyć pracowniczy mundurek.

Cóż, nadszedł czas, aby stać się robotem na kilka kolejnych godzin. Magda pracowała w Mcdonaldzie.
 




W życiu Beaty były trzy oczywistości. Słońce, podatki i to, że zawsze dostaje to, czego chce.

I zasłużyła sobie na to. Od najmłodszych lat uczyła się, że pracując ciężej niż osoba obok niej, generalnie oznacza, że ją wyprzedzi. Dotyczyło to wszystkich dziedzin jej życia, pracy, hobby, ale szczególnie spraw sercowych.

Żyła twardo zgodnie z mottem, że „nic nie jest stałe. Jeśli ktoś nie chce cię dzisiaj, może chcieć cię jutro”.

Odrzucenie po prostu nie znajdowało się w słowniku kobiety. To była tylko chwilowy kosz. Tak myślała, kiedy kilka tygodni temu po raz pierwszy weszła do tego samotnego McDonalda na Żoliborzu.

W czarnej spódnicy i w rajstopach, jej obcasy stukały wzdłuż drogi, gdy wchodziła do środka. Zwykle nie zamawiałaby niczego w tak nędznym miejscu, ale jej ulubiona kawiarnia była tego dnia z jakiegoś powodu zamknięta. Uznając więc, że pilnie potrzebuje czarnego napoju, zaszczyciła swoim wyglądem sieciową restaurację.

I wtedy zobaczyła ją po raz pierwszy.

“Czy mogę przyjąć od pani zamówienie?” Zapytała znudzona piękność. Blondynka, niebieskie oczy, nie mogła mieć więcej niż osiemnaście lat.

“Hm… Tak, poproszę kawę.”

„Dobrze. To będzie 7,80 zł”.

“proszę.”

W każdej innej sytuacji na tym by się zakończyło. Ale Beata była zachwycona nastolatką. Nie mogła oderwać wzroku od apatycznego wyrazu twarzy dziewczyny, jej szczupłych ramion, i jej zmęczonych oczu spoglądających na ekran kasy przed nią.

– Dlaczego taka piękna dziewczyna jak ty tu pracuje? – zapytała Beata.

Co to ma znaczyć?

– Dokładnie to, co przed chwilą powiedziałam. Beata uśmiechnęła się. „Z tak ładną twarzą mogłabyś być modelką”.

Dziewczyna zarumieniła się uroczo.

– Cóż, nie jestem, proszę pani, nie jestem.

„Beata”. Przedstawiła się. „Powiedz, może oprowadzę cię po okolicy? Na pewno będzie fajniej niż w tym miejscu, wyglądasz jakbyś była tutaj nowa”.

„Co? proszę pani, ja teraz pracuję”.

- Ach, cóż. Przynajmniej spraw mi ten zaszczyt i powiedz jak masz na imię. Dziewczyna patrzyła na Beatę, jakby miała co do tego złe przeczucia.

“Magda”.

“Do zobaczenia Magda.”

I tak się zaczęło dręczenie biednej Magdy.

Od tego momentu Beata odwiedzała restaurację codziennie, zwykle mniej więcej o tej samej porze. Wczesnym rankiem nie było innych klientów, z którymi można by się kłócić. Mogła więc dręczyć Magdę, ile tylko chciała.

Dwa tygodnie później wykonała pierwszy konkretny ruch.

“Proszę bardzo.” Magda podała jej drinka.

“Dziękuję skarbie.” Zielone oczy Beaty powędrowały na chwilę w dół, na piersi Magdy. Pozwoliła się złapać na gapieniu się. Chciała, żeby tak się stało. – Mam coś na koszulce?

“Nie.” Beata potrząsnęła głową. – Po prostu nie mogłam się powstrzymać od myśli, że kobieta tak piękna jak ty wyglądałaby jeszcze lepiej, z pomiędzy moich ud.

Zapadła cisza, podczas której Magda przyswajała sobie słowa Beaty.

„Uch, cóż, niestety proszę pani, nie jestem lesbijką. I na dodatek mam chłopaka,  
Więc nie”.

Beata mogła zostawić tę biedną dziewczynę w spokoju, i na tym by się skończyło. Niech ta dziewczyna będzie zmarnowaną dla tego chłopaka i niech tak zostanie. Jednak coś jej mówiło, żeby tego nie robiła. Sposób, w jaki Magda się zarumieniła, sposób, w jaki nie mogła spojrzeć w zielone oczy Beaty.

Coś mówiło jej, że w tym przypadku, wytrwałość była kluczem.

Wróciła więc następnego dnia i powiedziała dziewczynie, podobne rzeczy. Potem dzień później i dzień później. Za każdym razem Magda odpowiadała lakonicznie, ale odwracała swój nieśmiało swój wzrok.

Beata szybko uzależniła się od dziewczyny. Kiedy siedziała na spotkaniach biznesowych, słuchając bezużytecznych starców, paplających o rzeczach, których nie rozumieli, myślała o dziewczynie. Musiał być jakiś sposób. Musiała go tylko znaleźć.

Jednym z cudów bycia bogatą kobietą było to, że miała koneksje. I bez problemu wykorzystała te znajomości, do zbadania życia Magdy. To nie trwało długo, zanim “teczka Magdy” zmaterializowała się na jej biurku.

Młoda dziewczyna, jedynaczka, licealistka, złożyła podanie na Uniwersytet Warszawski. Nudne rzeczy, ale w końcu zobaczyła coś, na co długo czekała.

Jej chłopak.

Równie młody, ale w przeciwieństwie do Magdy, chłopak był łobuzem. Przyłapany raz na kradzieży, sądzono, że ma powiązania z lokalnymi gangami. To było dokładnie to, czego potrzebowała.

Od tego momentu była to gra na przeczekanie. Kilka dni, tygodni. to bez znaczenia, ważne, że w końcu chłopak coś schrzanił. Udało mu się okraść sklep, którego kierownictwo znała Beata.

Ostatni klucz, którego potrzebowała, został zdobyty. Dowody wideo kradzieży chłopca. Spłaciła to, co chłopak ukradł i kazała właścicielom sklepu oddać jej taśmę.

Dzięki temu jej plan posuwał się naprzód.
 



– Uch, to jest takie do dupy. Magda westchnęła o poranku, jej oczy przesunęły się po pustej restauracji. można było o niej dużo powiedzieć, ale jeżeli chodzi o ranne ptaszki, to Madzia nie była jednym z nich.

Wtedy drzwi frontowe się otworzyły. Weszła do środka. Kobieta, która była źródłem każdego przewracania oczami, jakie ostatnio robiła. Jeśli była jedna rzecz, którą Magda w niej szanowała, poza absolutnie oszałamiającą figurą, to była to jej nieustępliwość. Zdecydowanie była typem człowieka, który się nie poddaje.

“Dzień dobry.” Kobieta uśmiechnęła się.

“Dzień dobry, czy mogę...”

- Nie, właściwie to chciałabym z tobą porozmawiać. Sam na sam.

Brwi Magdy zmarszczyły się.

– Tak, nie mam mowy, jestem teraz bardzo zajęta. Odpowiedziała.

“Naprawdę?” Beata przechyliła głowę i rozejrzała się za menadżerami. – Przepraszam, czy mogę zamienić słówko?

Podszedł jeden z nich.

„Tak? O-och!”

“Tak.” Menadżer Magdy wyglądał na zachwyconego, a twarz Beaty była taka, jakby właśnie takiej reakcji oczekiwała. „Przepraszam, czy mogłabym porozmawiać z tym pracownikiem na osobności? to powinno zająć tylko chwilę”.

“Oczywiście!” Magda zamrugała. Zupełnie się tego nie spodziewała. Jej menadżer uśmiechnął się do niej, jakby to był jakiś zaszczyt.

- No. A teraz chodź ze mną. Ton Beaty stał się nieco bardziej władczy.

Dotarły do miejsca, w którym żaden z pozostałych pracowników nie mógł ich zobaczyć.

- A teraz mam dla ciebie małą propozycję.

Magda westchnęła. Przygotowywała się, przygotowywała się do odrzucenia wszystkiego, o czym myślała ta damulka. Następnie kobieta położyła przed nią telefon. Magda uniosła brew.

Kiedy zobaczyła, co było na ekranie, westchnęła. To było nagranie z kamery bezpieczeństwa. Jej chłopak był na ekranie i kradł rzeczy z lokalnego sklepu. Kiedy Magda to zobaczyła, od razu zrobiło jej się zimno na sercu. Wpatrywała się pustym wzrokiem w ekran przed sobą.

“… Dlaczego?” Zapytała. – Dlaczego mi to pokazujesz?

„Ponieważ uważam, że to może być całkiem niezły interes”. Uśmiechnęła się zbyt słodko jak na kogoś, kto brzmiał, jakby zamierzał ją szantażować.

“A-ale jak… Co?”

„Zrobiłam trochę rozeznania. To wszystko, co musisz wiedzieć. Teraz. Jestem pewna, że nie muszę Ciebie o to pytać… Ale znasz implikacje tego nagrania, prawda?”

Dlaczego to się działo? Magda nic tej kobiecie nie zrobiła.

“Jedna podróż.” Beata powiedziała, poruszając wymanikiurowanym palcem w powietrzu. „Jedna wycieczka na komendę policji i pójdzie do więzienia”.

“… Ile chcesz pieniędzy?” – zapytała Magdę.

„Ha! Nie, tego akurat nie potrzebuję. Nie, nie chcę pieniędzy”. Pochyliła się do przodu i położyła dłoń na dłoni Magdy. – To, czego chcę, to spędzić z tobą trochę czasu. Słowa tak słodkie nigdy nie brzmiały tak gorzko.

“Tylko tyle?” Magda przechyliła głowę.

„Oczywiście, jak spędziłybyśmy ten czas, to prawdziwy haczyk. Ale zasadniczo tak”.

“… Jak długo?” – zapytała Magda. Beata uśmiechnęła się.

„Ech, aż się znudzę. Może miesiąc, może rok, a może całe życie. Mogę zmienić zdanie w każdym momencie”.

Magda prawie zamierzała jej odmówić. Ale… Kochała swojego chłopaka. Jasne, ich związek nie był usłany różami, ale rozumiała, że jeśli odrzuci dziwną prośbę tej kobiety, jej chłopak będzie miał przerąbane.

“Ja… Nie mam wyboru, co?”

“nie masz.”

„Podpisz to”.

Beata podała jej kartkę. Było na niej zbyt wiele słów, by Magda mogła to przeanalizować, zwłaszcza w tym zestresowanym stanie. Wzięła podarowany jej przez Beatę długopis i leniwie podpisała się imieniem i nazwiskiem.

- Gotowe. Cóż, na razie możemy się dobrze bawić.

Nie mogła sobie wyobrazić nic gorszego niż to.

Nagle coś szturchnęło ją między nogami. Westchnęła lekko i natychmiast zajrzała pod stół, żeby zobaczyć, co to jest. Stopa odziana w rajstopy, wciskała się między jej nogi.

To było tak, jakby czas się zatrzymał. Beata po prostu trzymała stopę przez chwilę w bez ruchu, jakby rozkoszowała się uświadamianiem sobie Magdy, co się dzieje.

„Och…” Chyba zrozumiała, o co chodziło w umowie.

Ten tekst odnotował 11,797 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.91/10 (25 głosy oddane)

Komentarze (2)

+2
-7
Nie przekonuje mnie ta historia. Może dlatego, że bezbarwnie opisana; nie czuć tu emocji. A może dlatego, że jest dużo błędów, zwłaszcza w zapisie dialogów. A może z powodu prymitywnego szantażu? Albo wszystko po trochu? Nie będę zagłębiał się w szczegóły (przynajmniej teraz), bo być może wzorem 90% autorów z Poczekalni, nie uważasz za ważne, Autorze, jak tekst jest napisany. I na koniec pytanie, chyba retoryczne, czy tak słaby tekst warto poprawiać?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-8
Edycja nie tylko niezgodna z zaleceniami portalu (zakładka "Jak przygotować tekst"), ale koszmarnie błędna.
Interpunkcja koszmarnie błędna.
Oparcie intrygi o szantaż (w dodatku mało wiarygodny), zamiast podniecać - odrzuca.
Błędy ortograficzne.
Język narracji nieudolny.
@Indragor - nie warto.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.