Magda jedzie do sanatorium
18 lipca 2022
Szacowany czas lektury: 45 min
Jest to moje pierwsze opowiadanie, które napisałem. W planach są dalsze przygody Magdy, ale to zależy od odbioru tego pierwszego opowiadania. Proszę zatem o oceny i komentarze.
Ostatni raz w sanatorium byłam kilka lat temu, potem pandemia przerwała moje regularne wyjazdy. Po jej wygaśnięciu, niemal równo w moje 44. urodziny otrzymałam długo wyczekiwane skierowanie, tym razem do sanatorium na południu Polski.
Po wielu godzinach podróży dotarłam na miejsce. Budynek sanatoryjny przypominał blok mieszkalny z lat siedemdziesiątych. Był ogromny i okropny.
Załatwiłam szybko formalności i dostałam klucz do dwuosobowego pokoju. Byłam ciekawa swojej współlokatorki. Okazała się nią nieco starsza ode mnie, wesoła i bezpośrednia Ola. Szybko znalazłyśmy nić porozumienia i sympatii. Ola była wysoką szatynką, bardzo szczupłą i o niewielkim biuście. Niemal moje przeciwieństwo. Byłam może nie tak szczupła jak Ola, ale za to miałam bardzo kobiecą figurę, ze wszystkimi niezbędnymi krzywiznami i zaokrągleniami. No i mój biust był o wiele dorodniejszy niż piersi Oli. Moja blond fryzura ładnie kontrastowała z niemal czarnymi włosami Oli. Współlokatorka była doświadczoną kuracjuszką, odwiedziła wiele sanatoriów od morza po góry. Była mężatką i matką dwójki bliźniaków. Z miejsca zadała mi bezpośrednie pytanie:
- Przyjechałaś tu też się zabawić czy tylko na leczenie? - patrzyła na mnie filuternym wzrokiem.
Chyba się zaczerwieniłam trochę, ale odpowiedziałam szczerze ze także zabawić.
- No to super, to jesteśmy dwie, bo ja jeżdżę od lat do sanatoriów na intensywne, za przeproszeniem, dupczenie. A ty z taką figurą i urodą to nie będziesz mogła się opędzić od sanatoryjnych jebaków i miejscowych popychaczy - roześmiała się i dodała:
- Sanatorium ma sens jak masz hojnego sponsora, albo ogiera z dobrym sprzętem
- No, chyba tak – zgodnie przytaknęłam.
- To idziemy na wieczorek zapoznawczy, jest tu u nas w budynku - podsumowała Ola
Zaczęłam się szykować, wzięłam prysznic i zrobiłam makijaż. Założyłam pończochy samonośne, wysoko wycięte figi, biustonosz oraz lekko rozkloszowaną sukienkę przed kolana. Sukienka była szara z czerwonymi mazajami. I oczywiście czarne szpilki na średnim obcasiku.
Zjechałyśmy windą na poziom -1, gdzie mieściła się sala klubowa wykorzystywana na potańcówki, które sanatorium organizowało w każdy piątek.
Byłam cała podekscytowana. Zaczynają się łowy, pomyślałam rozglądając się po lekko przyciemnionej sali. Wieczorek dopiero się zaczynał, a już większość stolików była zajęta głównie przez panie. Przysiadłyśmy się do stolika przy którym siedziały trzy kobiety, popijające jakieś drinki. Zamówiłyśmy po lampce wina. Po kilkunastu minutach nowopoznane kuracjuszki okazały się całkiem sympatyczne i wesołe. Gdy zaczął grać zespół muzyczny do sali zaczęli napływać panowie. Siadali głównie przy barze i badawczo lustrowali salę a głównie siedzące przy stolikach panie. Wybierali swoje ofiary. Po chwili kilku z nich oderwało się od baru i ruszyło między stoliki prosząc swoje wybranki do tańca. Wraz z wypitym alkoholem atmosfera stawała się coraz swobodniejsza. Do naszego stolika przysiadło się dwóch panów, którzy zajmowali się głównie swoimi tanecznymi partnerkami, obściskując je i całując po włosach i szyi. Zatańczyłam kilka razy, głównie w kółeczku. Rosło we mnie podniecenie, a tu żaden sanatoryjny jebak nie był łaskawy zwrócić na mnie uwagi. Byłam przecież jedną z młodszych tu kobiet i niczego mi nie brakowało. Rodziła się frustracja. W akcie desperacji i już po kilku lampkach wina skierowałam się do toalet, które znajdowały się w niewielkim korytarzyku, okupowanym prawie wyłącznie przez mężczyzn. Domyśliłam się co to za jedni. Dość łatwo ich odróżnić od kuracjuszy. Byli przede wszystkim młodsi, gdzieś tak lekko po czterdziestce, zadbani i szczupli. Szłam w kierunku drzwi do damskiej toalety, gdy jeden z nich mnie zaczepił:
- Dobry wieczór, pięknej pani - powiedział cichym miłym głosem.
Zatrzymałam się i odpowiedziałam równie uprzejmie. Uniosłam rękę, szybko ujął zawisłą w powietrzu dłoń i pocałował szarmancko. Patrzył na mnie z taką pewnością drapieżnika, który już wie, że zaliczy kolejną dupę tego wieczoru. Taksował wzrokiem mój wydatny biust, rozłożyste biodra i zgrabne nogi. – Dlaczego tak piękna kobieta jest samotna w ten rozkoszny wieczór - Przybliżył się do mnie i ujął mnie za ręce.
- I jak cudownie pachniesz - łagodnie przeszedł na ty. Zbliżył twarz do moich włosów i dodał:
- Jak tylko cię zobaczyłem to momentalnie się podnieciłem, możesz sama zobaczyć- odsunął się o krok, a ja bezwiednie spojrzałam w dół na jego krocze. Rzeczywiście widoczna była duża wypukłość na jego spodniach.
- Chcesz to dokładniej sprawdzić, śliczna pani? - nawet nie czekał na moją odpowiedź. Chwycił mnie za rękę i lekko pociągnął w stronę bocznego wyjścia z budynku. Szłam za nim bez najmniejszego oporu.
- Wyjdziemy na zewnątrz, pozwiedzamy park
Kątem oka dostrzegłam uśmieszki pozostałych mężczyzn i głośne, niewybredne komentarze typu „Kolejna napalona dupa”, „Mirek, przepchaj jej komin”. Nie było to przyjemne, a nawet pogardliwe wobec mnie, ale cóż, było to prawdziwe, tak, byłam napalona jak cholera. I to jego zdecydowane ciągnięcie za rękę w ciemność nocy. Po chwili znaleźliśmy się przed rzęsiście oświetlonym budynkiem.
- Chodź cipciu w tamte krzaki
Zaciągnął mnie pomiędzy drzewa i krzewy, aż zatrzymał się w miejscu otoczonym ze wszystkich stron przez zarośla. Gdzieś z oddali dochodziło mnie pojękiwanie jakieś innej pary uprawiającej seks. Tymczasem mój kochaś rozpiął spodnie i wyciągnął z nich pokaźnych rozmiarów instrument.
- I jak, może być? – zbliżając się powoli do mnie, potrząsał chełpliwie nabrzmiałym członkiem.
Stanął tuż przede mną i złapał mnie za biust.
- No, duże i jędrne masz te cycuchy – powiedział z uznaniem i począł je miętosić przez sukienkę i biustonosz
- Mokra szpara?
- Tak - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- To do roboty – chwycił mnie za biodra i odwrócił tyłem do siebie
- Pochyl się i wypnij dupsko
Zrobiłam to podniecona. Nie mogłam się już doczekać.
Poczułam jak zadziera mi na plecy dół sukienki i jednym ruchem opuszcza mi majtki do kolan. Poczułam na nagich pośladkach chłodny powiew nocnego powietrza. Bez certolenia się wsunął mi dłoń między uda i potarł palcami po pochwie i rowie między półdupkami.
- Mmm, masz dupsko stworzone do jebania, cipciu - z tymi słowami, przystawił łeb penisa do wejścia do pochwy i pchnął. Członek wszedł we mnie aż po same jądra. „Nareszcie” westchnęłam z ulgą. I zaczęło się. Był dobry, bardzo dobry. Dupczył mnie niczym jakaś maszyna. Walił mocne sztychy aż słychać było klaskanie jego lędźwi o moje gołe i wypięte pośladki. Doszłam dwukrotnie zanim wyjął mi z pochwy penisa i spuścił się obficie na moje wypięte pośladki. Z kurtuazją wyjął z kieszeni papierową chusteczkę i podał mi ją, żebym wytarła pośladki z jego spermy. Kulturalny gościu.
Wyprostowałam się, naciągnęła na dupsko majtki i ogarnęłam sukienkę. Dostałam mocnego klapsa na tyłek.
- Jak masz ochotę to jutro będę z kolegą na ciebie czekał – i dodał ze śmiechem:
- Też lubi dupczyć kuracjuszki - zarechotał głośno.
Wróciłam do stolika zrelaksowana i zaspokojona.
- Co tak długo – zapytała Ola przekrzykując głośną muzykę.
- Kolejka była - odpowiedziałam rozpromieniona.
Patrzyła na mnie podejrzliwie. Wraz z upływem czasu i wypitym alkoholem towarzystwo bawiło się coraz bardziej żywiołowo i bez skrępowania. Panowie byli prawdziwym rarytasem, gdyż pań było tak na oko trzykrotnie więcej niż panów. Wiedzieli o tym i przebierali w kuracjuszkach jak w ulęgałkach. Każdy z nich miał świadomość, że jak jedna mu nie da, to zwróci się ku drugiej wyposzczonej, która bez wahania będzie się mu dawała do końca turnusu.
W końcu przysiadła się do naszego stoliku trójka kuracjuszy. W sposób naturalny wszyscy zaczęli dobierać się w pary. Miałam pecha, gdyż mnie przypadł krępy i łysy Anatol, będący mniej więcej w moim wieku. Jego sylwetka wyróżniała się tym, że można powiedzieć z pewną przesadą, że był szerszy niż wyższy, to znaczy był mniej więcej mojego wzrostu ale był niesamowicie szeroki w ramionach. Jego ręce i uda był tak umięśnione, że z daleka było widać że musi ciężko pracować fizycznie, albo pakować na siłowni. Co rusz mnie zagadywał, a ja chcąc nie chcąc odpowiadałam. Opowiadał coraz bardziej dosadne, a nawet chamskie kawały z których sam się najgłośniej zarykiwał. Kompletnie nie był w moim typie, ale nie dostrzegałam większych szans na trafienie na kogoś lepszego.
Tańczyliśmy wolny kawałek. Starał się skracać dystans między naszymi ciałami. Nie stawiałam jakiś większych oporów, ale chciałam pokazać, że nie jestem łatwą zdobyczą. Niech się bardziej stara. To był stary sanatoryjny wyga i wiedział czego należy wymagać od wyposzczonej kuracjuszki. Jednak gdy jego ręka zsunęła się z pleców na pośladek szybko zareagowałam.
- Anatolu, przestań, jeszcze ktoś zauważy
W odpowiedzi przyciągnął mnie do siebie, aż piersi mi się rozpłaszczyły na jego potężnej klacie.
- Nie żartuj, wszyscy są tu teraz najebani
Próbował przycisnąć krocze do moich bioder, ale się wyrywałam. Wyraźnie go to wkurzyło, bo zbliżył usta do mojego ucha i wysyczał:
- Idziemy na górę do mojego pokoju, albo wypierdalaj do stolika. Takiego miodu jak ty jest tutaj na pęczki
Przerwał taniec i puścił mnie. „Co za chamidło” wściekła ruszyłam w stronę stolika. Ale to jego chamstwo poruszyło we mnie jeszcze jedną strunę. Poczułam mrowienie w podbrzuszu.
Gdy usiadłam za stolikiem zobaczyłam, że tańczy już z inną i ironicznie spogląda na mnie. Demonstracyjnie chwycił ją za wydatny półdupek i go ugniatał. Właścicielka tyłka wyraźnie zadowolona, jeszcze mocniej wtulała się w mężczyznę. Rzeczywiście tego miodu jest tutaj jak w ulu.
Po tańcu wrócił do stolika i opadł na krzesło obok mnie.
- To co, jeszcze po lufce i zmykamy - przekrzykując gwar rozlał wszystkim wódkę do kieliszków. Położył mi rękę na udzie i zaczął je głaskać przesuwając dłoń coraz wyżej. Nie reagowałam.
- Szybko się uczysz, skarbie – stwierdził zadowolony.
- Pończoszki czy rajstopy? - zapytał, ale za chwilę sam poznał odpowiedź gdy ukazało się koronkowe wykończenie pończoch. Ostentacyjnie wodził dłonią po wewnętrznej stronie uda wysoko aż do miejsca gdzie kończą się pończochy a zaczyna naga skóra. Zagarnął przy tym ręką brzeg sukienki aż ukazał się fragment majtek pomiędzy udami. Kantem dłoni dotarł do mojej cipki, którą zaczął pocierać przez cieniutki materiał majtek. Spojrzał mi prosto w oczy i czekał na moją reakcję. Lekko się uśmiechnęłam przymilnie. I już wiedział, że jestem gotowa do wydupczenia.
- Grzeczna sucz - rzucił do mnie a do reszty towarzystwa głośno, żeby walnąć jeszcze rozchodniaczka. Nie ruszając ręki z pomiędzy moich nóg, drugą ręką uniósł kieliszek i szybko go przechylił.
- Wypij, będziesz łatwiejsza – ryknął ze śmiechu. „Co za wysublimowane poczucie humoru” pomyślałam, czując jednocześnie, że majtki robią mi się mokre. Wypiłam wódkę, szybko popijając ją sokiem.
- Idziemy na górę – polecił
Bez słowa podniosłam się z krzesła i pożegnałam się z towarzystwem. Przesłałam całuska Oli i podążyłam za Anatolem. Poczekał na mnie, objął mnie w pasie i mocno pocałował w usta. Rozchyliłam swoje i natychmiast poczułam jego zwinny język.
W windzie złapał mnie za pierś i mocno ścisnął.
- Duże masz te doje, jaki rozmiar?
- Miseczka D – spojrzałam w dół na spore wybrzuszenie w jego spodniach. Położyłam na nim dłoń i lekko ścisnęłam. Poczułam, że jest naprawdę sporych rozmiarów.
- Tak, jest duży, poczujesz zaraz go w sobie. Wszystkie dziury masz aktywne?
- Tak – aż zwilżyłam usta z podekscytowania.
Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi od jego pokoju rzucił do mnie:
- Rozbieraj się do naga, pończochy mogą zostać – sam zaczął ściągać spodnie i koszulę. Sprawnie rozsunęłam suwak od sukienki, która opadła mi na stopy. Anatol stał już tylko w bokserkach z ogromnym namiotem z przodu i oceniał mnie wzrokiem. Stałam przed nim tylko w bieliźnie i pończochach. Zciągnął bokserki i gdy się wyprostował zobaczyłam wielkiego, prężącego się kutasa. Chwycił się za niego i zaczął go masować.
- Ale mi się trafiła lala. - Cmoknął z uznaniem dla mojego ciała i dodał:
- Ściągaj gatki i kładź się na łóżko. Najpierw cię wydymam, lala
Posłuchałam go. Zdjęłam majtki, odpięłam biustonosz i naga, jedynie w pończochach położyłam się na plecach na łóżku. Zachęcająco rozłożyłam szeroko nogi, pomiędzy którymi uklęknął, i wpatrywał mi się w krocze.
- Zadbana szpara - położył się na mnie i z wprawą wsadził mi w pochwę swojego dużego penisa. Jęknęłam z rozkoszy, tego wieczoru miałam w sobie już drugiego penisa. Zaczął mnie pompować. Jego kutas jednostajnym rytmem niczym tłok zanurzał się we mnie i wychodził. Jęczałam z rozkoszy. Zarzucił sobie moje nogi na ramiona i jeszcze głębiej mnie penetrował. Jego długi kutas docierał mi aż do macicy.
Nagle się wycofał i położył obok mnie na plecach.
- Wskakuj na niego – Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać, Klęknęłam nad nim i po chwili nadziałam się na jego drąga. Zaczęłam go ujeżdżać. Chwycił mnie za dyndające cycki i ściskał je w dłoniach. Szczytowałam z głośnym jękiem. Poczuł na członku skurcze ścianek pochwy i też doszedł tłocząc mi do pochwy duże ilości spermy. Czułam każdy jego strzał jak tryskał we mnie. W końcu uniosłam się i wypuściłam z siebie kutasa. Po chwili z pochwy zaczęły wypływać strużki spermy.
Położyłam się obok niego. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować w usta, szyję aż doszedł do piersi. Przyssał się do twardych i nabrzmiałych sutków.
- Ale z ciebie zajebista dupa - powiedział z uznaniem. Wiedziałam, że to prostak, więc się nie obruszyłam za tę „dupę”.
- Strasznie mnie jarają takie eleganckie lale, od razu jak cię zobaczyłem, wiedziałem, że muszę cię przelecieć
- Cała przyjemność po mojej stronie. Masz takiego dużego – odwzajemniłam komplement – i dobrze mi dogodziłeś – dodałam.
Wstał i stanął koło łóżka z tym długim, zwisającym i miękkim już członkiem. Zafascynowana nie mogłam oderwać wzroku od tego jego organu, lecz szybko sprowadził mnie na ziemię.
- Lala, zbieraj dupsko i uciekaj do siebie. Jutro od śniadania mam zabiegi i muszę się wyspać. Później umówimy się na jakieś dymanko w środku dnia, OK?
Skinęłam głową. Do romantyków to się nie zaliczał. Wstałam i szybko się ubrałam. Na pożegnanie dostałam całusa i silnego klapa w pośladek. Przypieczętował tym swoje prawo do „sanatoryjnej dupy”. A ja wróciłam do pokoju zadowolona, że dostałam to czego oczekiwałam.
Przez następne dwa dni byłam na każde jego zawołanie. Brał mnie do swojego pokoju i ruchał. Drugiego dnia pobytu zaliczył moją tylną dziurkę. Wyruchał mnie w odbyt tą swoją wielką pałą gdy byłam kompletnie pijana. Dopiero rano się zorientowałam, że zostałam wydupczona, gdy z odbytu wyciekło mi jeszcze trochę jego nasienia. Nic nie pamiętałam. Stwierdziłam, że tak to bez sensu, nie odczułam żadnej przyjemności a zostałam wyruchana we wszystkie dziury. Postanowiłam się lepiej kontrolować.
Towarzystwo z wieczorka zapoznawczego codziennie chodziło na dancingi. Najbliżej trzymałam się Oli, która też miała swojego stałego jebaka. Wracałyśmy co noc podpite i ubawione, a potem jeszcze posuwane przez swoich sanatoryjnych „narzeczonych”.
Trzeciego dnia Anatol się nie odezwał, nie widziałam go również na stołówce. Zaniepokojona udałam się na męskie piętro do jego pokoju. Zastałam otwarte drzwi i sprzątaczkę w pokoju. Już się domyśliłam. Sprzątaczka potwierdziła, że kuracjusz zajmujący pokój rano wyjechał do domu, gdyż skończył się mu pobyt. „To skurwysyn jeden, tak mnie oszukać” z wściekłości byłam gotowa gryźć i kopać.
Po zabiegach i obiedzie poszłam samotnie do parku zdrojowego. Była cudowna pogoda, słonecznie i cieplutko. Usiadłam na ławeczce i przymknęłam oczy. Po pewnej chwili wyczułam czyjąś obecność. Uniosłam powieki i ujrzałam górującą nade mną wysoką sylwetkę mężczyzny. Odezwał się niskim, miłym w brzmieniu głosem:
- Bardzo Panią przepraszam, że zakłócam spokój, ale wydawało mi się, że jest Pani zasmucona
Stał prosto pod słońce i nie widziałam szczegółów twarzy, ale mogłam bez cienia wątpliwości przyznać że był przystojny, szczupły i postawny.
- Tak, troszeczkę, każdy ma jakieś tam problemy
- Przepraszam, ale ze mnie nie wychowany. Pani pozwoli, że się przedstawię. Jestem Artur - skłonił się szarmancko.
- A ja Magda - uśmiechnęłam się przyjaźnie. Spodobał mi się.
- Czy mogę się przysiąść na chwilkę?
- Bardzo proszę, to miejsce publiczne i każdy ma prawo tu siedzieć
- Oczywiście, ale nie chciałbym przeszkadzać - ustąpiłam mu nieco miejsca na ławce i z zaciekawieniem przyjrzałam się mu z bliska. Miał męską, pociągłą i nieco surową twarz oraz gęste całkowicie siwe włosy. Emanował z niego spokój i poczucie pewności siebie. Zauważyłam, że też mi się dyskretnie przyglądał.
- Jeśli nie poczuje się Pani urażona, to chcę powiedzieć, że uwielbiam takie szczupłe i jednocześnie tak bardzo kobiece sylwetki, jak u pani. To jest kwintesencja kobiecości - dodał z malującym się na twarzy zachwytem.
- Dziękuję, jeszcze się nie obraziłam - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Dalsza rozmowa potoczyła się gładko i przyjemnie. Gdy zaproponował spacer do kawiarni na kawę i lody z ochotą na to przystałam. Gdy wstaliśmy z ławki to okazało się, że sięgam mu ledwo do ramienia. Miał chyba ponad 190 cm wzrostu, co przy moich 162 cm czyniło go niemal wieżowcem.
Z rozmowy wynikło, że przebywa w sanatorium niedaleko mojego. Ku mojemu zaskoczeniu, dowiedziałam się, że ma 62 lata, czyli niemal dwadzieścia więcej niż ja. Nie wyglądał na tyle, to pewne. Jego sylwetka była wyprostowana i sprężysta.
Po krótkiej dyskusji zapłacił rachunek i wyszliśmy jeszcze trochę pospacerować. Przeszliśmy na ty, obiecując sobie, że bruderszaft wypijemy przy pierwszej okazji. Byłam ciekawa, czy zaproponuje spacer do pobliskiego lasku. Wiadomo w jakim celu, gdyż wśród kuracjuszek są i takie, że pójdą z facetem dupczyć się za lody i kawę.
Spaceru do lasu nie było, ale za to zaproponował całodniową wycieczkę autokarem do pobliskiego miasteczka z zabytkowym ryneczkiem i zamkiem. Przyjęłam zaproszenie, ciekawa jak się dalej rozwinie akcja. Byłam niemal pewna w jakim potoczy się kierunku.
Nazajutrz wczesnym rankiem stawiłam się na miejsce zbiórki wycieczkowiczów. Artur pewnym krokiem podszedł do mnie i… pocałował w policzek, jakby dając pozostałym samcom do zrozumienia, że blondynka jest już zajęta.
- Dzień dobry, Magdeczko. Wycieczkę już opłaciłem ze nas dwojga - rzucił jakby od niechcenia, bacznie obserwując moją reakcję. Jeśli się na to zgodzę, to będzie wiadomo, że mam swojego sponsora na resztę pobytu w sanatorium. Jednocześnie jasne było, czego taki sponsor oczekuje w zamian od sponsorowanej.
Po chwili uśmiechnęłam się i patrząc mu prosto w oczy powiedziałam:
- Dziękuję, to miło z twojej strony
Wydawało mi się, że westchnął z ulgą. Ujął mnie pod rękę i zaprowadził do autokaru. Wszystko było jasne i klarowne. Został moim sponsorem.
Spędziłam cudowny czas wypełniony zwiedzaniem, spacerami i pysznym obiadem we włoskiej ristorante. Artur oczywiście już otwarcie płacił za mnie. Był niezwykle miły i opiekuńczy. Jego zachowanie było bez zarzutu. A w drodze powrotnej wybrał dla nas miejsca na samym końcu autokaru. Nie bez powodu. Dopiero teraz upomniał się o swoje prawa. Objął mnie ramieniem i mocno przytulił do siebie.
- Smakował ci obiadek, Magduniu?
Zamruczałam potakująco w odpowiedzi. Przełożył ramię pod moją pachę i chwycił w dłoń moją pierś. Zaczął niespiesznie ją ugniatać i miętoslić. Dłoń miał zadziwiająco małą z długimi i smukłymi palcami. I bardzo sprawnymi. Zrobiło mi się miło.
- Masz miłe w dotyku cycole, Madziu
Przykrył wolną ręką drugą pierś i teraz obydwiema rękami miętosił mój biust. Robił to spokojnie, niemal leniwie. Głowę miałam przyciśniętą do jego klatki piersiowej. Czułam się przy nim niemal jak mała dziewczynka. Tym bardziej, że mówił do mnie w sposób pieszczotliwy:
- Cipcie masz zarośniętą czy ogoloną?
- Depiluję ja, ale zostawiam małą kępkę włosków
- To dobrze, lubię takie gładkie.
Skończył obmacywać mi piersi i przez kilka minut siedzieliśmy spokojnie do siebie przytuleni.
- Oboje mamy problemy lokalowe w postaci swoich współlokatorów. Myślę, że coś da się z tym zrobić, ale póki co zapraszam cię na spacer do lasku.
Nawet się nie spytałam w jakim celu, Znałam odpowiedź.
- Zaraz jak dojedziemy? – upewniłam się.
- Tak. Mam chęć na ciebie - stwierdził lakonicznie bez okazania emocji.
Niemal wciągnął mnie na ścieżkę prowadzącą w lasek znajdujący się obok “mojego” sanatorium. Szedł pewnie w dobrze znanym sobie kierunku. “Ciekawe ile kuracjuszek tędy ciągał” myślałam drepcząc za nim drobnymi krokami.
W końcu skręcił gwałtownie w stronę części lasu porośniętego gęstymi krzewami. “Mam ponad czterdzieści lat i znowuż będę się pieprzyła w krzakach niczym jakaś nastolatka”, nim przemknęło mi to przez myśl, chwycił mnie w ramiona i zaczął namiętnie i gwałtownie całować w usta. Jednocześnie podciągnął mi z przodu sukienkę, odsłaniając w ten sposób moje koronkowe figi.
- Wyciągnij go i pobaw się nim – rzucił na moment przerywając całowanie.
Rozpięłam mu rozporek i opuściłam spodnie razem ze slipami. Ładnie mu zwisał, lekko wygięty do dołu. Objęłam go palcami, był długi, ale nie za gruby. Ale przede wszystkim ciepły i coraz twardszy. Rósł w mojej dłoni.
Artur też nie próżnował. Zsunął majtki mi na uda i dobrał się do szparki. Przez chwilę popieścił łechtaczkę i włożył mi dwa palce do pochwy aż zachlupotało. Palcował mnie z wyczuciem, wiedział kiedy przyspieszyć a kiedy zwolnić. Masowałam mu członka, którego miałam na wysokości brzucha. Był już w pełni twardy.
Artur omiótł spojrzeniem wokół, sprawdzając czy nie ma niepowołanych obserwatorów. Uspokojony, rozpiął górne guziczki od sukienki i ściągnął ją mi z ramion, a następnie rozpiął biustonosz. Stałam przed nim z nagimi cyckami i pipą. Miał mnie jak na talerzu, więc zaczął konsumować. Skrył w dłoniach moje piersi i aż zamruczał z rozkoszy.
- Masz ładne cycki, duże i jeszcze jędrne - był uprzejmy, gdyż wiedziałam, że mój biust powoli przegrywał walkę z grawitacją.
Chwytał ustami sutki, ssał i lekko je przygryzał. Po kilku chwilach przyklęknął i zbliżył twarz do mojego krocza. Wciągnął głośno powietrze nosem.
- Jak ja lubię zapach takiej dojrzałem cipy po całym dniu – mówiąc to przyssał się do mojej mokrej szpary. Czułam jak jeździ językiem po sromie, próbując dostać się nim do wnętrza pochwy.
Nagle podniósł się i czujnie rozejrzał wokoło.
- Nie jest tu zbyt bezpiecznie, spuść mnie ręką a ja cię wypalcuję
Jak powiedział tak zrobiliśmy. Włożył mi w pochwę trzy palce i bardzo sprawnie doprowadził mnie do całkiem spoko orgazmu. Znał się na rzeczy. Na koniec dał mi do wylizania palce mokre od moich soków. Ja natomiast zawzięcie trzepałam mu kutasa ręką, w końcu sapnął głośno i zaczął strzelać spermą. Na szczęście zdążyłam się odsunąć na bok i nasienie spadło na trawę a nie na moją sukienkę.
- Skarbie, oczyść go, bo nie lubię jak mi się w slipach klei – pocałował mnie w usta. Sięgnęłam do torebki po chusteczkę, ale mnie powstrzymał.
- Nie tak. Ustami - uśmiechnął się i ponownie mnie pocałował.
Przykucnęłam przed nim i włożyłam do buzi już na wpół miękkiego członka. Wylizałam go do czysta z pozostałości spermy.
Wróciliśmy do sanatorium, każdy do swojego. Wieczorem zadzwonił do mnie, żebym przyszła bo ma na godzinę wolny pokój. Oczywiście pognałam w te pędy. Wiedziałam co robię. Zostałam cudownie zerżnięta we wszystkie trzy otworki. Zaspokoił mnie w pełni. Gdy wracałam do siebie to aż chlupało mi w majtasach od wylatującej z pochwy i odbytu spermy.
I tak mnie dupczył systematycznie prawie przez tydzień. Gdy tylko miał wolny pokój to dzwonił po mnie a ja niemal biegłam żeby mu się wypiąć i nadstawić dupska do dmuchania. Był też przy tym szczodry. Za wszystko płacił za mnie.
Jednak stopniowo dzwonił coraz rzadziej i bardzo nieregularnie. Ola powiedziała mi, że widziała go z jakąś kobietą gdy szli w kierunku lasku. “No tak, znudziłam się mu i zaczął obrabiać dupę innej kuracjuszki”. C’est la vie” stwierdziłam filozoficznie.
Przez kilka następnych dni piłam i bawiłam się na potęgę. Chodziliśmy w grupie co wieczór na dancingi. Przez ten okres nie dałam żadnemu facetowi.
Kolejnego wieczoru poszliśmy na dancing w klubie w centrum miasteczka. Jak zwykle zamówiliśmy do picia wódkę i soki. Kilku mężczyzn prosiło mnie do tańca w trakcie którego bezczelnie wbijali w mój brzuch swoje twarde członki i próbowali ściskać moje pośladki.
Po którejś tam kolejce, już lekko wstawiona ruszyłam do ubikacji. Przed drzwiami damskiej toalety jak zwykle stało kilku mężczyzn. Od razu przypomniał mi się pierwszy wieczór turnusu. I nagle usłyszałam ten sam co wtedy męski głos:
- Co za miła niespodzianka, znowu się spotykamy. Witaj piękna pani
Przede mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha znany mi już miejscowy popychacz kuracjuszek. Pochylił się nad moją wyciągniętą ręką i ucałował dłoń. A potem gadał i gadał, sypał wyświechtanymi komplementami jak z rękawa. W końcu dotarł do sedna spraw. “Ciekawe, w pobliżu knajpy nie ma żadnych krzaków” przemknęło mi przez myśl.
- I co, w potrzebie?
Zaśmiałam się wymuszenie, pokrywając zmieszanie.
- No – bąknęłam niepewnie.
- To zapraszam. - Wskazał ręką kierunek. – Mam tu do dyspozycji takie małe pomieszczenie za szatnią. Wtedy było ciemno i nie za bardzo ci się przyjrzałem, widziałem tylko twoją zgrabną dupcie, ale teraz to nadrobię, cipko.
Ruszyliśmy we wskazanym przez niego kierunku. Wtem się zatrzymał i zapytał:
- Tamtego wieczoru mówiłem ci, że mam kolegę, też niezłego dupacza, co?
- Tak, wspomniałeś coś o nim - czułam przypływającą falę gorąca.
- Teraz też jest tutaj. Zawołać?
- Możesz – powiedziałam drżącym głosem. Poczułam pierwszą wilgoć w kroczu. Wiedziałam co mnie czeka. Ruszyliśmy korytarzem w stronę szatni gdy nagle pojawił się przede mną niski, niepozorny człowieczek ze śmiesznym malutkim wąsikiem.
- Wiesiek jestem
Przedstawił się szarmancko i idąc obok mnie niespodziewanie chwycił mnie za półdupek.
- Fajnie będzie zerżnąć taką zdrową dupencję - poklepał mnie po tyłku i dodał:
- Pani kuracjuszce należy się czyszczenie komina, co nie - zarechotał.
Przemknęło mi przez myśl „Kurczę, miasto kominiarzy”. Ominęliśmy pustą o tej porze roku szatnię i weszliśmy do małego pomieszczenia zagraconego różnymi starymi meblami. Położyłam na komódce torebkę i odwróciłam się do nich przodem. Obaj mieli już spodnie opuszczone na kostki nóg i trzymali w rękach twarde, nabrzmiałe kutasy. Aż sapnęłam na poły ze zdziwienia i podniecenia.
- No, cipciu wyskakuj z ciuchów i pokaż nam te swoje ukryte skarby - odezwał się podnieconym głosem Wiesiek.
Rozsunęłam suwak od sukienki i wyszłam z niej. Pod spodem miałam tylko bieliznę więc wkrótce stałam przed nimi naga.
- Wow, jakie piękne duże cyce – cmoknął jeden z nich a drugi dorzucił:
- … i rozłożyste biodra. Odwróć się suczko, obejrzymy twoje dupsko.
Posłusznie stanęłam do nich tyłem. Posypały się niewybredne komentarze. “Jaka dojrzała, wydatna dupa, tylko załadować w nią chuja”.
- Chcę wyjebać ją w kakao – podsumował Wiesiek i dodał zdecydowanym tonem:
- Ale najpierw weź się za nasze kutasy i possij je, dziewczynko
Uklęknęłam przed nimi i chwyciłam za ich prężące się kutasy. Penis tego pokurcza Wieśka to był prawdziwy drąg, duży żylasty lekko wygięty do góry.
I zaczęło się. LIzałam i ssałam kutasy przez dobre kilka minut, a potem posadzili mnie na jakiejś szafce, rozłożyli mi nogi i zaczęli mnie rżnąć. Na zmianę Później Wiesław ułożył się na podłodze pokrytej brudną wykładziną i chrapliwie rzucił.
- Dawaj na mnie, dosiądź mnie
Klęknęłam nad nim i opadłam na jego pałę. Zaczęłam go ujeżdżać, gdy wtem poczułam od tyłu na biodrach ręce drugiego mojego popychacza.
- Zatrzymaj się, włożę ci w tyłek i pojedziesz na dwa baty, suko
Po chwili poczułam na zwieraczu nacisk jego penisa. Wszedł mi do wnętrza odbytu z pewnym trudem, ale po paru próbach zanurzył się mi w tyłku po samie jajka. Miałam w sobie dwa dorodne kutasy. Zaczęli mnie jebać fachowo i miarowo. Czułam się tak niesamowicie wypełniona. Nadszedł orgazm, a gdy poczułam w odbycie ciepło wylewającej się spermy z kutasa Wieśka, przyszedł następny orgazm. Ten którego dosiadałam niemal zrzucił mnie z siebie i stanął tuż mnie klęczącej na podłodze.
- Weźmiesz do ryja z połykiem - rozkazał, waląc tuż przy mojej twarzy swojego kutasa. Nie trwało to długo jak wepchnął mi w usta twardego i śliskiego penisa by po chwili wypełnić moje usta kolejnymi porcjami nasienia. Ledwo nadążałam połykać.
- O, kurwa ale dobra z ciebie suka- powiedział z uznaniem, a Wiesiek dodał:
- Stara dupa a jaka jara
Gdy wstałam z kolan podszedł do mnie, złapal mnie za gołe piersi i zaczął je ugniatać w palcach.
- Ale masz jędrne te wymiona, kurwo
- Ej, uważaj na język – odezwałam się obruszona
- Językiem to ci mogę jeszcze pizdę wylizać - wpakował wolną rękę mi pomiędzy uda i zgiętym palcem wśliznął się do ociekającej jeszcze spermą pochwy. To pieprzony, chamski konus.
- Zbiera mi się ochota na wyjebanie jej jeszcze raz – grzebiąc mi palcem w cipie zwrócił się do kumpla.
- Przestań już Wiechu, musimy zwolnić lokal, następni czekają w kolejce - ponaglał kumpla.
- Daj mi pięć minut, zdążę ją wydupczyć - chwycił mnie za biodra, obrócił tyłem do siebie i popchnął aż rękoma oparłam się o komódkę.
- Hej, a ja się w ogóle nie liczę? Nie mam już ochoty
Ledwo zdążyłam zaprotestować gdy położył mi dłoń na plecach i naparł nią aż moje gołe piersi rozpłaszczyły się na blacie komody. Tak wypięta czekałam już bez woli oporu na to co się wydarzy. Wiesiek stanął za mną, rozszerzył mi szeroko pośladki i splunął na zwieracz. Wsadził palucha do odbytu, pogrzebał w nim i po chwili wpakował mi do tyłka całego swojego kutasa. Jęknął z zadowolenia.
- Ale ciasny masz odbyt, stara cipo
Ładował mi członka w tyłek niczym pneumatyczny młot. I rzeczywiście zanim zaczęłam odczuwać podniecenie, poczułam rozpływające się ciepło spermy. Wyjął mokrego kutasa i chciał mi dać go do wylizania, ale kumpel odciągnął go ode mnie;
- Starczy, już pukali do drzwi - powiedział zniecierpliwionym tonem.
- A ty wkładaj na dupę gacie i zmykaj stąd. Milo było cię dymać, suczko. Zapraszam na następny raz.
Szybko wytarłam papierową chusteczką wypływjącą mi z dupy spermę i błyskawicznie się ubrałam. Na odchodne dostałam strzała w pośladek od łapy Wiesława.
- Niezła z ciebie dupa, choć trochę przechodzona
Nie odpowiedziałam i szybko wyszłam. “To było dobre, oj dobre” pomyślałam i skierowałam się do sali tanecznej. Dupsko mnie bolało jeszcze następnego dnia, ale warto było.
Następne dni mijały spokojnie, zabiegi i wieczorne tańce stanowiły stałe punkty mojej aktywności. Któregoś dnia z samego rana, idąc na śniadanie, zostałam zaczepiona przez młodą śliczną recepcjonistkę. Przekazała mi informację z sekretariatu, że mam się zgłosić do samego dyrektora sanatorium. I to teraz jeszcze przed śniadaniem. Skierowałam się do części administracyjnej sanatorium. “O co chodzi, może chcą mi dać jedynkę, albo co”.
Zapukałam i weszłam do sekretariatu. Za biurkiem siedziała brunetka w wieku mniej więcej trzydziestu lat. Miała ładną twarz ze starannie zrobionym makijażem. Zeskanowała moja sylwetkę swoimi dużymi zielonymi oczami. Gdy się przedstawiłam na jej wydatnych ustach wykwitł leciutki uśmieszek. Wstała za biurka i skierowała się do drzwi gabinetu. Uchyliła je i przez chwilę rozmawiała ze swoim zapewne szefem. Miło się uśmiechnęła i zaprosiła mnie do środka. Gdy weszłam do obszernego pomieszczenia usłyszałam za plecami zamykane drwi. Omiotłam wzrokiem duży gabinet i zauważyłam pod jednym z okien biurko i za nim wielkiego brodatego mężczyznę. Na moje “dzień dobry” wskazał jedynie zapraszającym gestem krzesło stojące przed biurkiem. Gdy podchodziłam do krzesła czułam na sobie wnikliwe spojrzenie mężczyzny.
Gdy usiadłam, uważnie przyglądając mi się, odezwał się:
- Pani jest u nas pierwszy raz, prawda?”
- Tak, panie dyrektorze i bardzo sobie chwale pobyt tutaj - przymilnie odpowiedziałam.
- A ja mam nadzieję, że po raz ostatni
- Słucham? Chyba się przesłyszałam – “Co za chamska odzywka” pomyślałam.
- Nie, szanowna pani. Szanowna - parsknął śmiechem. Rozłożył się wygodnie w fotelu i spojrzał na mnie kpiąco.
- Jak zapewne pani wie, sanatorium to jest ośrodek leczniczy i rehabilitacyjny a nie burdel czy inny dom schadzek.
Spojrzałam na niego zaskoczona i zdezorientowana, nie wiedząc dokąd zmierza.
- Pani zachowanie w trakcie turnusu jest karygodne, późne powroty wieczorami do pokoju, pijaństwo i co najgorsze dopuszczanie się aktów seksualnych na naszym terenie, a nawet w miejscach publicznych - niemal wypluj z siebie te słowa.
Siedziałam jak sparaliżowana. Byłam w ciężkim szoku.
- Pani zachowanie, biorąc pod uwagę zwłaszcza pani wiek jest nie do zaakceptowania przez kierownictwo sanatorium i jesteśmy blisko podjęcia decyzji o wydaleniu pani z sanatorium w trybie natychmiastowym i dodatkowo z wilczym biletem. Oznacza to, że nie otrzyma Pani skierowania do żadnego sanatorium przez najbliższe 10 lat.
- Ale, ale panie dyrektorze, to jakaś pomyłka, to nie… - jąkając się próbowałam coś sensownego powiedzieć na swoją obronę ale brutalnie mi przerwał.
- Dość! – ryknął waląc pięścią w blat biurka. – Niech pani przestanie mi tu pieprzyć jakieś dyrdymały. Zachowuje się pani jak dziwka, jak jakaś tania kurwa, która pieprzy się codziennie z rożnymi facetami, często kompletnie nieznajomymi
Krew odpłynęła mi z twarzy, czułam jak mi skronie pulsują. “Boże, co za kompromitacja. Skąd on wie to wszystko. Mam po prostu przerąbane” myślałam gorączkowo.
Zwalista postać dyrektora uniosła się z fotela. Okrążył biurko i stanął przede mną. Przypatrywał się mi uważnie.
- I co z tym zrobimy, pani Magdo, mogę się tak do pani zwracać? – powiedział już o wiele spokojniejszym tonem.
- Tak, oczywiście panie dyrektorze – skwapliwie przytaknęłam.
- Zdajemy sobie sprawę, że jakaś część kuracjuszy przyjeżdża do sanatorium także po to żeby się wyszaleć. Po to organizowane są przecież dancingi. Ale wszystko ma swoje granice przyzwoitości. Pani je przekroczyła.- mówiąc to powoli obszedł mnie siedząca nieruchomo na krześle i stanął dokładnie za moimi plecami. Poczułam się trochę nieswojo i próbowałam zerknąć za siebie.
- Proszę siedzieć spokojnie i zastanowić się nad swoją sytuacją
Niemal podskoczyłam, gdy nagle poczułam na ramionach jego dłonie.
- Przyjeżdża tutaj pewien procent kobiet, które przez trzy tygodnie turnusu robią z siebie kurwiszona, wymachując tyłkiem na prawo i lewo.
Zaczął delikatnie masować moje ramiona. “Nie pamiętam, żebym zamawiała masaż” pomyślałam, czując coraz swobodniejsze ruchy palców na ramionach i szyi. Mój brak reakcji wyraźnie ośmielał dyrektora do coraz odważniejszego masażu.
- Jednak do każdego przypadku należy podchodzić indywidualnie, zgadza się pani ze mną?
- Tak, oczywiście zgadzam się panie dyrektorze - odpowiedziałam skwapliwie.
- Czyli, że się rozumiemy?
Zdjął ręce z moich ramion i stanął obok krzesła. Uniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Patrzył na mnie wyraźnie lekceważącym, może nawet pogardliwym wzrokiem. Z pewnością takich sytuacji miał dziesiątki, jeśli nie setki. Pomyślałam, że musi być kawałem skurwysyna, że wykorzystuje w ten sposób swoją władzę. Ciekawe ile kuracjuszek w ten sposób wykorzystał w tym gabinecie, a że do tego to zmierza byłam pewna.
- Tak, panie dyrektorze – odpowiedziałam ulegle.
Złośliwy uśmieszek pojawił się mu na twarzy.
- Zaraz się przekonamy, czy rozumie pani położenie w jakim się znalazła
Pochylił się lekko i bez ceregieli położył dłoń na mojej piersi. Zacisnęłam usta i siedziałam nadal nieruchomo, patrząc przed siebie daleko przez otwarte okno. Miętosił pierś, ściskał i chwytał przez sukienkę i stanik twardego sutka.
- Mimo swojego wieku ma pani całkiem jędrne piersi. Jaki rozmiar biustonosza?
- Miseczka D – odparłam obojętnym tonem, nie przestając wpatrywać się w dal przez otwarte okno.
Przerwał obmacywanie i rzucił niedbale:
- Niech pani się obnaży od pasa w górę
- Słucham? - zaskoczona spojrzałam na niego.
Pokręcił z politowaniem głową.
- Proszę rozpiąć bluzkę i zdjąć stanik
Cały czas patrząc przed siebie, odpięłam guziki bluzki i rozpięłam na plecach biustonosz. Siedziałam sztywno na krześle naga od pasa w górę.
- Duże i kształtne – dyrektor chwycił moje obydwie nagie piersi w swoje wielkie dłonie i zaczął je ugniatać oraz ściskać i szczypać sutki.
Po kilku minutach przerwał obmacywanie mojego biustu, odpiął pasek u spodnie i rozsunął zamek od rozporka. Siedziałam nieruchomo tylko kątem oka zobaczyłam jak wyjmuje z rozporka na wpół sztywnego członka. Chwycił go w dłoń i przystawił mi do policzka. Poczułam na nim wilgotny dotyk odsłoniętego czubka penisa. Zaczął wodzić nim po mojej twarzy, czole, policzkach, nosie wszędzie zostawiając mokre ślady jego wydzieliny.
- Ma pani piękną twarz, widać na niej upływ czasu ale nadal jest piękna - nie przestawał rozcierać po niej gromadzący się na końcu członka prejakulat. W końcu przystawił mi członka do ust.
-No
Potrząsnął nim. Otworzyłam usta i objęłam nimi trzon sztywnego już kutasa. Zaczęłam go ssać. Po chwili chwycił w ręce moją głowę i zaczął najzwyczajniej w świecie ruchać mnie w usta. Nie był za duży więc nie miałam problemu przyjmować go głęboko aż po same włochate jaja, które łaskotały mnie po nosie.
Po kilku minutach rżnięcia mnie w usta, wyjął go i zaczął się masturbować tuż przy mojej twarzy. Chrząkał i sapał gdy nagle poczułam na nosie i policzku pierwszy wytrysk nasienia. Następne trafiały w czoło, powiekę a ostatnia porcja spadła na moje nagie piersi.
Gdy skończył, potrząsnął parę razy członkiem by strząsnąć mi na twarz ostatnie krople spermy. Na koniec wytarł sflaczałego już członka o moje usta i włosy.
Podał mi pudełko z higienicznymi chusteczkami.
- Proszę wytrzeć twarz, a na piersiach niech sperma zostanie, zaniesie ją pani do pokoju.
Wytarłam twarz, założyłam stanik na mokre od nasienia piersi oraz resztę ubrania. Siedział rozwalony w swoim fotelu za biurkiem i patrzył jak się ubieram.
- No, dobrze. Decyzja o dyscyplinarnym usunięciu pani z turnusu została czasowo wstrzymana, ale… - zawiesił głos – ostateczna decyzja zapadnie jutro po południu. – dodał z tym swoim pogardliwym uśmieszkiem. Ubrana stanęłam przed biurkiem.
- Proszę przyjść jutro po południu ubrana w lekką i luźną sukienkę
- Dobrze, panie dyrektorze - skinęłam głową.
- I oczywiście bez bielizny, tylko w sukience. A i proszę się nie myć przed przyjściem, zwłaszcza krocza i nóg. Czy to jasne? Może już pani wyjść
Odprawił mnie lekceważącym gestem ręki. Gdy podchodziłam do drzwi, zatrzymał mnie nagle.
- Byłbym zapomniał, proszę zostawić mi swoje majtki
Bez słowa włożyłam ręce pod spódnicę i ściągnęłam majtki do kostek nóg. Wyszłam z nich, podeszłam do biurka i wręczyłam mu do ręki. Uniósł je do nosa i głośno wciągnął powietrze.
- Uwielbiam zapach dojrzałej pochwy. O, proszę nawet są wilgotne w kroczu - spojrzał na mnie zaciekawiony i dodał – co za dziwka z pani. No, już żegnam
Zawróciłam w stronę drzwi. Po ich drugiej stronie odetchnęłam głęboko i zauważyłam, że sekretarka bacznie się mi przygląda.
- Proszę niech pani podejdzie na chwilkę - poprosiła miłym i sympatycznym głosem.
- Nie było lekko, prawda? - powiedziała współczującym głosem
Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Tak, wiem co się dzieje za tymi drzwiami - wskazała palcem na moką brodę – o, tu jeszcze
- Słucham?
- Niunia, masz tam jeszcze odrobinę spermy - uśmiechnęła się z sympatią.
Zaczerwieniona ze wstydu szybko starłem ślad nasienia. Wzięła kartkę papieru z biurka i powiedziała:
- Właśnie skończyłam pisać pismo w twojej sprawie, Madziu - bez skrępowania przeszła na ty.
- Jakie pismo?
- To o którym mówił ci szef.
Podeszła do mnie i podała kartkę. Poczułam zapach jej perfum. Była znacznie wyższa ode mnie i miała świetną figurę. Wąska, ołówkowa szara spódnica jeszcze ją bardziej podkreślała.
Rzuciłam okiem na pismo. Zaschło mi w ustach.
- Ale dyrektor powiedział, że jest wstrzymana decyzja
Pogłaskała mnie leciutko palcem po policzku i niespodziewanie wzięła w ramiona. Przytulona do niej czułam zapach jej włosów i perfum. Poczułam mrowienie w dole brzucha. Było mi tak cudownie. Wypuściła mnie z ramion i powiedziała.
- Niunia, masz tyle lat i dalej jesteś naiwną dziewczynką. Zerżnie cię a i tak każe wysłać to pismo do NFZ z wilczym biletem dla ciebie. - Cicho dodała:
- No, niestety taki z niego skurwiel
- O, Boże to co mam robić?
- Na pewno jutro musisz przyjść tu do niego tak jak ci kazał i nadstawić mu tyłka.
- Po co to wszystko, jak nie mam gwarancji że nie wyśle pisma?
Spojrzała na mnie uważnie, delikatnie się uśmiechnęła i musnęła ustami moje usta. Spojrzałam na nią zmieszana.
- Cóż, korespondencję wysyłają sekretarki, prawda dziewczynko? - tajemniczo się uśmiechnęła.
- Dziękuję - cicho powiedziałam i sama się do niej przytuliłam. – Bardzo jestem ci wdzięczna
- Zrobię to dla ciebie, bo jesteś milutka – powiedziała i chciała coś dodać gdy odezwał się interkom. Dyrektor wzywał ją do gabinetu. Szybko pocałowała mnie w usta i zapytała:
- Jaki masz numer pokoju, przyjdę do ciebie po pracy
Gdy jej podałam numer już prawie w drzwiach rzuciła:
- Pozbądź się współlokatorki, chcę być z tobą sam na sam - cmoknęła w powietrzu i zniknęła za drzwiami gabinetu.
Stałam przez chwilę skołowana. Za szybko to wszystko się działo. Gdy wróciłam do pokoju Ola robiła makijaż przed zabiegami.
- Co tam dzidzia – odezwała się malując oko – mam zaraz masaż u tego, wiesz
- Idziesz gdzieś po południu? - zapytałam od niechcenia.
Spojrzała na mnie podejrzliwie.
- A co? Potrzebujesz wolną chatę?
- Może – roześmiałam się nieco sztucznie, co od razu zauważyła.
- OK, nie ma sprawy. Ale na dancing idziemy?
- Pewnie
- Zapomniałam ci powiedzieć, że planujemy na ostatni wieczór turnusu pożegnalną imprezkę, wiesz taką dość swobodną.
- Swobodną? Czyli co, takie swojskie bunga-bunga?”
Potaknęła głową.
- A z kim?
- Nasza dancingowa grupa
Składała się z Oli, mnie i trzech facetów, nieraz dołączała do nas najmłodsza z nas fajna i zgrabna Ania. Ale ona nie wytrzymywała tempa starszych.
- W końcu przeleciałby cię Adam. Biedak od początku turnusu stara się włożyć ci łapę w majtki a ty nic
- Taaa? Nie zauważyłam
Przypomniałam sobie, że rzeczywiście na dancingach kładł mi rękę na kolanie, a nawet na udzie, w trakcie tańców wyczuwałam na brzuchu ucisk jego sztywnego członka, ale brałam to na karb pijackich wybryków.
- No dobra. – zgodziłam się po chwili wahania. Miałam pewne wątpliwości z powodu zajścia w gabinecie dyrektora.
Po obiedzie poszłam od razu do pokoju. Byłam dziwnie zestresowana i nie ma co ukrywać podniecona. Siedziałam na krześle przy stoliku i czekałam.
Po kilkunastu minutach weszła bez pukania. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się radośnie.
- Jesteśmy same?
Skinęłam głową. Stanęła przede mną, sięgnęła z boku na biodrze do suwaka od spódniczki i patrząc prosto mi w oczy powoli zaczęła go rozsuwać. Po chwili wyśliznęła się z wąskiej spódnicy. Ujrzałam skąpe beżowe majteczki i pończochy samonośne zakończone ładną koronką.
- Ale mam na ciebie ochotę – powiedziała lekko zachrypniętym głosem i dodała lekko niecierpliwie:
- Skarbie, na co czekasz, wyskakuj z ciuszków
Bez chwili wahania, obserwując jak rozpina bluzkę i zdejmuje stanik, poszłam w jej ślady. Stanęłam przed nią tylko w majtkach. Przyglądałyśmy się sobie nawzajem. Była ładnie zbudowana, biust miała nie tak duży jak mój, ale bardzo kształtny, zaokrąglone biodra i długie nogi. Gdy pochyliła się i ściągnęła majtki, pokazała ładnie przystrzyżone ciemne futerko na łonie. Zbliżyła się do mnie, przyciągnęła do siebie i mocno pocałowała w usta. Poddałam się temu pocałunkowi, pozwalając jej języczkowi na penetrowanie wnętrza moich ust. Chwyciła w dłoń moją pierś i zaczęła ugniatać. W odpowiedzi złapałam w ręce obie półkule pośladków. Co za słodycz, twarde i jędrne.
- Chodźmy do łóżka
Po drodze ściągnęła mi majtki i obie nagie położyłyśmy się. Zaczęłyśmy ponownie się całować i pieścić.
Była czuła i namiętna. Po kilku minutach całowania się i przytulania oderwała się od moich ust i zsunęła się niżej na wysokość mojego krocza. Wpatrywała się w moje wargi sromowe, które już lśniły od wilgoci. Przytknęła do nich usta. Niespiesznie zaczęła je lizać i ssać.
- Marzyłam o tym od chwili gdy ujrzałam cię po raz pierwszy – mówiąc to rozszerzyła palcami wargi sromu i odsłoniła różowe wnętrze pochwy. Przywarła ustami i zaczęła wysysać moje soki a koniuszkiem języczka drażnić łechtaczkę. Odleciałam po raz pierwszy z silnymi skurczami mięśni pochwy. Po kilku minutach ja z kolei umieściłam się między jej udami. Miała tam ładnie wygolone, a gęsty czarny krzaczek pozostał jedynie na łonie. Pochwę miała ciemną jak to u brunetki, ale gdy ją rozwarłam ukazała się różowiutkie wnętrze. Zaczęłam ją lizać i ssać po całej szczelinie. Głośno wzdychała i jęczała. W pewnym momencie chwyciła w dłonie moją głowę i mocno przycisnęła do swojej mokrej norki. Myślałam, że się uduszę, nie mogłam oddychać, nos i usta miałam wciśnięte w jej mięsiste wargi pochwy. Nagle z ust jej wydobył się krzyk i głośne jęki. Dostała orgazmu i trysnęła sokami prosto mi w twarz. Raz za razem oblewała mi nimi policzki, usta, nos czoło a nawet włosy. Gdy ustało szczytowanie, leżała przez chwilę ciężko oddychając. Podciągnęła mnie w górę i mocno się przytuliła. Leżałyśmy tak bez ruchu dobrych kilkanaście minut.
- Szkoda myszko, że tak późno trafiła się nam okazja - czule szepnęła i pocałowała mnie namiętnie w usta. Wyszła z pokoju pół godziny później.
Zostało mi już niewiele czasu do wizyty u dyrektora. Ubrałam sukienkę na gołe ciało, na nogi klapki na niewielkim obcasiku i oczywiście bez bielizny wyszłam z pokoju. Odczuwałam lekkie stres i niepokój dotyczący tego co mnie może spotkać w gabinecie.
Pomieszczenia w części administracyjnej były już opustoszałe jak to w biurach po godzinach pracy. Znając już drogę skierowałam się prosto przez pusty sekretariat do gabinetu dyrektora. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Ponownie zobaczyłam go siedzącego za swoim biurkiem. Wymownie spojrzał na zegarek i musiał stwierdzić, że nie spóźniłam się.
- Proszę zamknąć drzwi na klucz i podejść do mnie - rozległ się tubalny głos.
Zrobiłam o co prosił (ha ha) i stanęłam przed biurkiem.
- Ubrana jest pani tak jak prosiłem?
- Tak, oczywiście
- Proszę pokazać
Zawahałam się na moment, ale szybko chwyciłam dół sukienki i uniosłam na wysokość talii. Pokazałam, że pod spodem jestem naga. Rzucił okiem na moje nagie łono i machnął ręką.
- Wystarczy, proszę usiąść – wskazał krzesło, stojące bokiem do biurka. Wyszedł za niego i powoli zdjął marynarkę, a następnie krawat i zaczął rozpinać spodnie. Nie zwracał na mnie uwagi. Ściągnął spodnie, ułożył je starannie na biurku a potem zdjął slipy. Zobaczyłam wystającego spod koszuli zwisającego członka. Zbliżył się na trzy kroki do mnie i zaczął się masturbować.
- Proszę pokazać piersi
Opuściłam ramiączka sukienki, która opadła na biodra. Mógł teraz zobaczyć moje nagie piersi.
Trzepał coraz szybciej kutasa.
- Ładny cyc – pochwalił.
Nagle przestał i usiadł w fotelu naprzeciwko mnie.
- Proszę zdjąć klapka i podać mi prawą nogę
Zaskoczona, zrzuciłam ze stopy klapeczka, uniosłam i oparłam bosą stopę na jego kolanie.
- Niemyta dzisiaj? – spytał chwytając w dłoń moją gołą stopę.
- Nie, panie dyrektorze
Masował przez chwile stopę po czym uniósł ją jeszcze wyżej i przytknął do niej swój nos i głęboko wciągnął powietrze.
- To prawda, niemyta, lekko spocona… mmm, jaki cudowny zapach - chwycił ustami największy palec i zaczął go ssać. Na twarzy malowała się rozkosz. W ten sposób wylizał i possał moje wszystkie palce u stóp.
- Proszę teraz zdjąć sukienkę i przyjąć pozycję na czworaka na tamtej ławie. - Wskazał stojący nieco dalej solidny dębowy stolik – ławę w dawnym stylu.
- Pan żartuje, prawda? - podjęłam desperacką próbę przerwania tej zadziwiającej sytuacji.
- A czy wyglądam na takiego? Proszę bez niepotrzebnej dyskusji robić to o co proszę
„No nie, on prosi, a to dobre” pomyślałam wstając z krzesła i zdejmując przez głowę sukienkę. Naga, zajęłam żądaną przez niego pozycję na blacie stolika. Był z tych niskich więc wdrapałam się na niego bez trudu.
- Dobrze. Teraz proszę oprzeć czoło o powierzchnię stolika
Zrobiłam to i w ten sposób celowałam wypiętą nagą dupą niemal prosto w sufit. Wyczułam go jak stanął za mną i zbliżył głowę do nagiego tyłka. Wsadził nos w rów między moimi pośladkami. I ponownie mocno wciągnął do nosa zapach mojego tyłka.
- O, tak, to jest ten zapach, niemytej cały dzień dupy. Wypróżnienie dzisiaj było? - spytał towarzyskim tonem nie przerywając wąchanie mojego tyłka i całego krocza.
Kompletnie zszokowana zdołałam jedynie wyrzucić z siebie jedno słowo „było”.
- Dupsko tylko poddarte ale nie myte, tak?
Ponownie potwierdziłam. „Co za zbok pieprzony” myślałam.
Zabrał się za lizanie dupy, wciskał się językiem w zwieracz, pociągał jęzorem wzdłuż całego rowu od pochwy po odbyt. Przy tym mlaskał, siorbał i komentował zachwycony:
- Ma pani piękną dupę, wydatne i kształtne pośladki. Taak… lekko spocona, to czuć, mieszanina potu i moczu, razem to tworzy wspaniały aromat.
„Co za popierdolony facet” myślałam, czując niepokój przed tym co jeszcze wymyśli. Na moje szczęście za bardzo się najarał wąchaniem i lizaniem mojej dupy, że poczuł nieodpartą chęć wydupczenia kolejnej kuracjuszki, tak naprawdę ofiary szantażu.
- Proszę zejść i zająć tę samą pozycję na podłodze. Nie myśląc długo, zajęłam pozycję na czworaka i ponownie wywaliłam goły tyłek na gabinet. Uklęknął za mną i bez zbędnej ceregieli przymierzył główkę członka do wejścia pochwy i pchnął. Aż sapnęłam zaskoczona szybką penetracją, ale po chwili z wprawą ładował i wycofywał kutasa ze mnie. Poczułam nieco przyjemności, niewiele, gdyż rozmiar penisa był naprawdę mocno przeciętny.
Po paru minutach pan dyrektor zdecydował, że spenetruje mój odbyt.
- To teraz w dupala, prawda? - uprzejmie zapytał ale zanim zdołałam cokolwiek powiedzieć, wyciągnął z głośnym mlaśnięciem członka z pochwy i przystawił go do zwieracza. Może i był nieco delikatniejszy, ale śliski od moich soków kutas szybko zanurzył się aż po same jaja w moim tyłku. W tym otworze jestem zdecydowanie ciaśniejsza wiec zaczęłam odczuwać większą przyjemność. Parę razy wymierzył mi soczyste klapsy na wypięte pośladki. Niestety zanim zaczął narastać we mnie orgazm poczułam rozpływające się ciepło nasienia w odbycie. No cóż i tak bywa.
Oczywiście, już przywykłam do tego. Gdy wycofał kutasa z tyłka, uklęknął przed moją głową i „poprosił o „wyczyszczenie” członka. Taki czyścioszek, skurwiel jeden. Jednak miałam szczęście z tym porannym wypróżnieniem. Na członku była tylko sperma. A mogło być gorzej.
- To było udane popołudnie. Tym razem daruję pani to pijaństwo i seksualne wybryki. Jest pani wolna - odprawił mnie nawet nie patrząc na mnie.
Założyłam sukienkę i bez słowa wyszłam z gabinetu. „Ale mały chujek, nawet nie boli mnie dupa po nim” złośliwie pomyślałam.
Ostatnie dni turnusu sanatoryjnego upłynął jak zwykle na zabiegach a wieczorami na dancingach z tańcami i ostrym piciem. Postanowiłam poszaleć na całego, nawet dla Adama byłam łaskawsza i pozwalałam mu na obmacywanie mnie podczas tańca i pod stolikiem. Był nieco starszy ode mnie, łysy jak kolano i z widoczną nadwagą, ale nie był grubasem. Jednym słowem chodząca przeciętność. Pozostali dwaj z naszej grupy dancingowej to Jurek najstarszy z nas, podchodzący pod sześćdziesiątkę oraz Staś z kolei najmłodszy z naszego grona mający na oko trzydzieści kilka lat. Był sanatoryjnym „narzeczonym” Oli niemal od początku turnusu.
Adam od chwili gdy dowiedział się od Oli, że wezmę udział, jak to określiła w „pożegnalnym bunga-bunga” nie odstępował mnie na krok. Po wielu dniach starań wreszcie dotarło do niego, że będzie mógł mnie wydymać. Zaczął mnie traktować jak swoją sanatoryjną dzidzie. W tańcu chwytał mnie za pośladki, a na moje jako takie protesty uspokajał:
- Madziu i tak je wypniesz dla mnie, prawda? - z tymi słowami capnął mnie za lewy półdupek i mocno ścisnął. Lekko wkurzona powiedziałam złośliwie:
- Wypnę tak samo jak tobie, także Jurkowi i Staśkowi
- Nieważne, grunt, że ja zamoczę ogóra w tobie
No, cóż nie był to szczyt elegancji, ani choćby kszty romantyzmu.
Przy stoliku odpoczywaliśmy po tańcach i ostro piliśmy. Ja z Olą drinki a panowie czystą. Gdy już mieliśmy mocno w czubie zaczęliśmy omawiać sprawy organizacyjne pożegnalnej imprezy czyli kto co ma przynieść, gdzie odbędzie się impreza itp. I tylko dłoń Adama ogrzewała się od mojego krocza. Jak m ją włożył pod sukienkę między uda to za nic nie chciał jej stamtąd wyjąć.
Zaraz po kolacji zaczęłyśmy się szykować na imprezę. Prysznic, makijaż i golenie okolic łonowych i nóg to były główne punkty przygotowań. Nie krępowałyśmy się swoją nagością, ale też nie zwracałyśmy na nią jakiejś szczególnej uwagi.
Wzięłyśmy do reklamówki dwie butelki wódki i kilka kartonów soków i udałyśmy się na męskie piętro. Impreza miała się odbyć w pokoju Jurka i Adama, którzy byli współlokatorami w największym trzyosobowym pokoju z trzecim wolnym łóżkiem. Gdy weszłyśmy wszyscy panowie byli już na miejscu. Z głośniczka stojącego na szafce rozbrzmiewała cicho muzyczka.
- Witamy nasze gwiazdy - entuzjastycznie powitali nas panowie
- Od razu zapraszamy do karniaka - wręczyli nam po kieliszku, którego każda z nas szybko opróżniła.
Siedziałam na łóżku pomiędzy Adamem i Jurkiem, nieustannie obmacywana jak nie przez jednego to przez drugiego. Towarzystwo szybko się rozochociło i zaczęły pękać ostatnie bariery wraz z ilością wypitego alkoholu. W końcu Jurek głośno oznajmił:
- To teraz panie zrobią nam pożegnalny striptiz.
- Dawajcie na środeczek - dodał podniecony Adam.
Bez wahania stanęłyśmy z Olą przed trójką panów i zaczęłyśmy kołysać biodrami w rytm muzyki. Zrzuciłam z siebie spódniczkę i bluzeczkę i tańczyłam jedynie w bieliźnie, pończochach samonośnych i szpilkach. Ola rzuciła hasło:
- Panowie, fujary na wierzch. Pokażcie jak wam się podobamy
Nie minęła minuta jak każdy z nich trzymał w ręku sztywnego członka. Wpatrywali się w nas jak zdejmujemy biustonosze i rzucamy je w ich kierunku. Oceniali wzrokiem nasze piersi, zwłaszcza moje, znacznie dorodniejsze niż Oli, Niespiesznie się masturbowali. Gdy opadły z nas majtki, Adam nie wytrzymał, podniósł się z łóżka i przywarł do mnie.
- Kurwa, jak ja mam ochotę cię przelecieć - złapał mnie za nagą pierś. Ujęłam w dłoń jego sterczącego członka i zaczęłam go masować. Niemal zaniósł mnie na wolne łóżko i położył na plecach. Rozłożył mi szeroko nogi i umieścił się pomiędzy nimi. Zaczął robić mi minetę. Po chwili podszedł do nas Jurek. Przyklęknął mi nad głową i podstawił pod usta swojego kutasa.
- Possiesz? - bez czekania na odpowiedź wsunął mi członka w usta. Kątem oka widziałam jak na drugim łóżku Ola dosiadała Staśka.
Zaczęło się ogólne pieprzenie. Adam długo nie wytrzymał lizania mi krocza i wszedł we mnie swoim twardym jak stal penisem. Jednocześnie obciągałam Jurkowi. Przez niezbyt głośną muzyczkę zaczęły się przebijać nasz pojękiwania, sapania i odgłosy ruchania.
Było mi dobrze, bardzo dobrze. Niestety Adam szybko skończył we mnie, ale na szczęście Jurek przemieścił się między moje nogi i zakomenderował;
- Na czterech proszę i wypnij do mnie swoją seksowną dupcię. Nie będę się taplał w spermie Adama- patrzył jak wycieka mi z pochwy nasienie – i dlatego włożę ci w dupkę, może być?
Nie czekając na moją zgodę, poślinił palec i wcisnął mi go w odbyt. Po chwili splunął pomiędzy moje pośladki i zaczął wcierać ślinę w zwieracz. Po kilkunastu sekundach przystawił do niego główkę penisa i zaczął walkę z moimi mięśniami zwieracza. Po chwilowym bólu jego kutas zanurzył się na całą długość w moim tyłku. Posuwał mnie równomiernymi długimi sztychami.
Po pierwszej rundzie pieprzenia, wszyscy piliśmy wódkę, zapijając sokami i napojami. Brak zakąski spowodował, że Ola szybko padła niemal nieprzytomna i zasnęła. Adam postanowił wziąć ją na śpiocha. Wszyscy patrzyliśmy jak ją posuwa.
Pozostali panowie zabrali się za mnie. Adam położył się na wznak na dywanie i trzymając się ze sztywnego członka zwrócił się do mnie:
- Madziu, nabij się na niego dupcią - zachęcał mnie potrząsając wyprostowanym członkiem.
Wstałam z łóżka i nieco zataczając się od nadmiaru wypitego alkoholu, przykucnęłam nad kutasem Adama, przodem do jego stóp. Włożyłam w pupę jego kutasa. Po kilkunastu sekundach ujeżdżania zauważyłam, że Stasiek zamierza się do nas przyłączyć, więc położyłam się plecami na Adamie z jego członkiem nadal w mojej pupie. Stasiek uklęknął tuż przede mną, zadarł mi wysoko nogi i wszedł w cipkę. W tej pozycji byłam walona na dwa baty przez ładne kilkanaście minut. W pewnej chwili ujrzałam przed oczami lśniącego kutasa Jurka.
- Madziu, żebyś miała zatkane wszystkie swoje dziurki – roześmiał się rubasznie i wetknął mi do buzi swojego mokrego od soków Oli penisa.
Pierwszy spuścił się mi do tyłka Adam. Po chwili Stasiek wyciągnął swojego kutasa z cipke przeszedł do przodu i zaczął się masturbować tuż przed moją twarzą. Tymczasem Jurek drugi raz tego wieczoru brał mnie analnie. Stasiek strzelił strugami spermy mi na twarz i włosy i bez pytania wcisnął ospermionego kutasa mi do buzi. Ostatnim aktem tego wieczoru był spust Jurka w moim odbycie. Zgodnie stwierdzili, że wielka szkoda, że tak późno dałam im dupy, a przecież mogli tak pięknie mnie zadowalać przez cały turnus. Byłam podobnego zdania, ale cóż takie jest życie.