Łukasz i Wiktoria (II). Ciekawa propozycja
2 września 2015
Szacowany czas lektury: 8 min
Jest to druga część serii opowiadań "Łukasz i Wiktoria". Jeżeli nie czytałaś/eś pierwszej części, zapraszam najpierw do niej. W komentarzach proszę dać znać co jeszcze poprawiać. Miłego czytania.
- Wstawaj Misiaczku - obudził mnie jej ciepły, cichy głosik.
- Zrobiłam ci śniadanko - otworzyłem oczy, usiadłem na skraju jej łóżka, stwierdziłem że nie mam na sobie majtek, ale jakoś mnie to nie spłoszyło. Spojrzałem na Wiktorię to co widziałem pozytywnie mnie zaskoczyło. Była ubrana w moją koszulę, która zakrywała ją do połowy ud.
- Dzień dobry skarbie. Dziękuję za jedzenie do łóżka. Jesteś kochana. - po czym podszedłem do niej i czule ją pocałowałem. Wyszedłem z jej pokoju, przechodząc przez salon i kuchnie wszedłem do łazienki, by lekko się odświeżyć. Przechodząc przez kuchnie spoglądnąłem na zegar ścienny, który wskazywał godzinę 11:26.
- Jak minęła ci noc skarbie? - spytałem przekraczając próg jej pokoju, widząc jak popija herbatę ze swojego dużego czerwonego kubka. Odsunęła go od ust, skinęła głową i odparła
- Cudnie się przy tobie spało. Obudziłam się paręnaście minut temu więc pomyślałam, że zrobię nam śniadanko. - i popatrzyła w kierunku talerzyków z jajecznicą.
- Oo. Jak dobrze mnie znasz. Wiesz jak to lubię. - Podszedłem do Wiktorii i pocałowałem ją w policzek w podziękowaniu za to, że mogę z kimś takim być. Śniadanie było przepyszne. Po obwitym posiłku pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie wzięcie szybkiej kąpieli.
- Mógłbym skorzystać z prysznica? - spytałem opierającą się o ścianę Wiktorię. Kiwnęła głową. Wszedłem do kabiny prysznicowej, włączyłem wodę, wziąłem żel i zacząłem się myć. nagle do łazienki wpadła Wiktoria, była już naga.
- Mogę skorzystać razem z tobą? - I wiem że to nie miało brzmieć jak pytanie, tylko zachęta do czegoś więcej. Zbliżyła się i zwilżyła lecącą z podsufitowej dużej baterii wodą.
- Namydlisz mnie? - Na to pytanie zareagowałem wzięciem damskiego płynu do kąpieli, nalałem trochę na swoją rękę, butelkę odłożyłem i zacząłem mydlić całe ciało dziewczyny. Zacząłem od pleców, potem ramiona, ręce.
- Odwróć się w moją stronę. - Teraz kontynuowałem mycie przedniej strony jej ciała. Zacząłem pieścić jej cycki, zwracając przy tym dużą uwagę na już stwardniałe sutki. Pomimo dużego podniecenia dokończyliśmy kąpiel, wyszliśmy i wycieraliśmy się wzajemnie. Z łazienki wyszedłem pierwszy, zostawiając Wiktorię samą by mogła skorzystać z porannej toalety. Sam wróciłem do jej pokoju, wziąłem ubrania po czym je ubrałem. Ze spodni wyciągnąłem komórkę, w której przeczytałem kilka wiadomości od rodziców i jedną od Mateusza z byłej klasy. Te pierwsze mnie niezbyt zainteresowały. Od Mateusza dostałem propozycje wspólnego wyjazdu na tydzień nad polskie morze. Przyszła Wika.
- Chciałabyś jechać nad Bałtyk? - zadałem spontanicznie pytanie.
- Jasne, tylko jak, z kim?
- Mateusz nas zaprosił, bo on jedzie tylko z Klaudią. A jak widać nie chcieli jechać sami.
- A kiedy mielibyśmy jechać? - Parę sekund po tym pytaniu SMS z pytaniem o termin wyjazdu był już wysłany. Na odpowiedź czekaliśmy zaledwie dwie minuty. Przeczytałem - Chcemy jechać dziś wieczorem - I ta decyzja nas zdziwiła. Chwile pomyśleliśmy.
- Chcesz jechać? spytałem, gdyż sam byłem niezdecydowany.
Wiktoria nie odpowiedziała. Wzięła walizkę, otworzyła szafę z ubraniami i zaczęła się pakować.
- A co mamy do stracenia! - odpowiedziała radosnym okrzykiem. Gdy skończyła pakowanie się, oparła torbę o ścianę i wskoczyła na mnie obejmując mnie nogami. Cieszyliśmy się, że w końcu gdzieś razem pojedziemy. Tak przeszliśmy przez jej mieszkanie, a ja na dodatek musiałem taszczyć jej walizkę. Ubraliśmy się i poszliśmy do mojego domu. Moi rodzice byli w tym czasie u znajomych na grillu. Wiem to bo podsłuchałem ich przedwczorajszą rozmowę. Wchodząc do swojego mieszkania pomaszerowałem do mojego pokoju, sięgnąłem po walizkę i spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy. Wysłałem do Mateusza SMS-a z pytaniem kiedy mamy do nich wpaść. W wiadomości zwrotnej dowiedziałem się, że możemy przyjść kiedy tylko zechcemy. Postanowiłem napisać kartkę rodzicom o tym, że jadę ze znajomymi nad morze. Wiem że nie będą mieli nic przeciwko. Pozwalają mi robić co tylko chcę.
- Może by tak pooglądamy jakiś film, skoro mamy czas? - powiedziała Wiktoria. Włączyłem "Gwiazd naszych wina". Film z przed roku, wspaniała historia dwóch ludzi w naszym wieku, którzy mają trochę ciężej w życiu. Przy oglądaniu bardzo skupiliśmy się na wciągającej fabule. Skupił on tak naszą uwagę, że zanim się obejrzeliśmy film dobiegł końca. wyłączyłem telewizor, ubraliśmy się, wzięliśmy walizki i ruszyliśmy w stronę mieszkania Mateusza. Była już 16:29. Trochę zgłodnieliśmy i weszliśmy do pierwszej lepszej knajpki po drodze. Zamówiliśmy 2x Danie dnia. Był nim dziś kotlet schabowy z kluskami i sałatką z czerwonej kapusty. Bardzo nam to smakowało. Ruszyliśmy dalej. Jesteśmy.
- Znam kod do domofonu, nie trzeba czekać. - Wtrąciłem z zadowoleniem.
Gdy weszliśmy na pierwsze piętro drzwi do jego mieszkania były już uchylone.
- Schodzimy. Mogłem was chwile temu uprzedzić. Nie mam zamiaru siedzieć dłużej w domu. - powiedział wychodząc z domu Mateusz, za nim szła Klaudia. Zeszliśmy z powrotem na dół i spakowaliśmy torby do bagażnika jego Audi A4. Miał już prawo jazdy, był od nas starszy o dwa lata, bo kiblował w podstawówce. Zajęliśmy miejsca i ruszyliśmy w kierunku Trójmiasta. Zaproponowałem za punkt docelowy Władysławowo. I obraliśmy taki kurs. Do nawigacji wprowadziłem dane celu. 607 kilometrów, 7 godzin jazdy. Podczas jazdy posłuchamy muzyki która kręci nas wszystkich najbardziej. Podłączyłem swój telefon do radia samochodowego i puściłem jamajskie rytmy. Gdy dojechaliśmy do Opola, na chwile zatrzymaliśmy się w McDonaldzie. Wiktoria i ja nie byliśmy głodni, ale i tak wzięliśmy sobie bułki. Mateusz i Klaudia najwyraźniej nie zdążyli zjeść sensownego obiadu. Zatrzymaliśmy się na parkingu i usiedliśmy na ławkach pod parasolami, by w spokoju zjeść i się napić. Po posiłku wróciliśmy do samochodu i kontynuowaliśmy jazdę. Zaczyna się ściemniać. Nawigacja wskazywała jeszcze 320 kilometrów jazdy. Nagle odpłynąłem...
Obudziło mnie ciche pochrapywanie Mateusza. Staliśmy na parkingu 74 kilometry przed Władysławowem. na zegarze samochodowym widniała godzina 5:47. Skoro wszyscy śpią, nikogo nie budzę, będę dla nich miły. Cicho odpiąłem pas, wyszedłem i domknąłem delikatnie drzwi. Na zewnątrz czuć było przyjemny chłód pozostały po nocy. Słońce zaczyna już rozgrzewać powietrze. Z kieszeni wyciągnąłem paczkę papierosów i zapaliłem jednego. Miałem z tym skończyć, Wiktoria mnie o to prosiła. Jeden na jakiś czas nie zaszkodzi. Na razie paczka trzyma u mnie miesiąc. Zwróciłem uwagę, że w samochodzie budzi się życie. Niedopałek rzuciłem na ziemię i zadeptałem. Wchodzę do auta.
- O której zrobiłeś przerwę? - spytałem jeszcze zaspanego Mateusza.
- Po 2:30 już tu staliśmy.
- Kawy by ktoś nie chciał? - Z tylnego siedzenia spytała się Klaudia. - Mam jak na razie cały termos.
- Poproszę kubeczek. - Cicho odpowiedział Mateusz. Wiktoria jeszcze spała.
Mateusz wyszedł i zaczął pić kawę na świeżym powietrzu. Zaczął się rozciągać, jednym haustem wypił ciepłą kawę i wrócił do kabiny. Odpalił silnik i ruszyliśmy. Przez nagły ruch obudziła się Wiktoria.
- Dzień dobry - odparła z uśmiechem.
- Hejka - Odpowiedziała jej z równym uśmiechem Klaudia.
W mieście szybko znaleźliśmy kwaterę do wynajęcia. Parkujemy przed domem. Godzina 7:09. Dzwonimy do drzwi domu.
- Dzień dobry, możliwe zakwaterowanie na dwa pokoje dwuosobowe
- Jasne, jesteście naszymi pierwszymi gośćmi w tym roku, zapraszam, rozgośćcie się. Ile zamierzacie spędzić tu czasu?
- W sobotę wyjeżdżamy.
- Czyli sześć noclegów. Trzydzieści razy sześć... W sumie za was wszystkich 180 zł.
Mateusz i ja wyciągnęliśmy pieniądze i zapłaciliśmy. Rozeszliśmy się do naszych pokoi. Wprowadziłem torby, Wiktoria usiadła na dużym łóżku małżeńskim. Ja oparłem torby o szafę, zamknąłem drzwi na klucz, napisałem sms-a do Mateusza o chwili odpoczynku w swoich pokojach. Rzuciłem się na Wiktorię całując ją namiętnie. Ona odwzajemniła pocałunek. Moje ręce powędrowały pod jej koszulkę i jednym zwinnym ruchem odpięły jej stanik, od razu zdjąłem z niej koszulkę razem ze stanikiem. Owe części ubioru powędrowały na podłogę. Pieściłem jej piersi delikatnie, namiętnie ją całowałem. Ona pieściła mi krocze przez materiał jeansów, zaciskała rękę na nabrzmiałym penisie. Szybko uporała się z guzikiem i zamkiem, a ja w tym czasie szybko zdjąłem swoją koszulkę i wróciłem do jej ust, ponawiając namiętny pocałunek. Sięgnęła ręką do moich bokserek i zacisnęła ją na nim. Zamieniłem nas miejscami, ona teraz była nade mną. Zdjąłem z niej leginsy wraz z cieniutkimi, już z wilgotnymi majteczkami. Była już bardzo podniecona. Jedyne co teraz chciałem, to doprowadzić ją do skraju rozkoszy. Ściągnąłem z nóg do końca spodnie, tak samo rozebrałem ją "do rosołu". Usiadła na moim penisie, uniosła się, nakierowała go ręką w odpowiednie miejsce i powoli się na niego nabijała. Następne ruchy były sensowniejsze, mocniejsze, gwałtowniejsze. Zauważyłem, że Wiktoria szamocze swoją perełkę, chcąc sprawić sobie jeszcze większą przyjemność. Czułem jej ciepłe wnętrze, które po pewnym czasie zaczęło regularnie pulsować. Z moim każdym wejściem coraz szybciej. Zaczęła szybciej oddychać, a z jej ust wydobywały się coraz głośniejsze jęki. Nagle cała zaczęła drżeć, nieregularnie jęczeć. Uspokoiłem ją pocałunkiem. Zacząłem delikatnie ruszać biodrami, wolno w nią wchodząc. Jedną rękę z pośladka przesunąłem na sutka, by trochę go pomęczyć. Drugą zostawiłem na starym miejscu i próbowałem poruszać Wiktorią w przód i w tył. Znów zaczęła po mnie skakać jak szalona. Jest wytrzymała. Na jej kolejny orgazm nie trzeba było czekać długo. Dostała go po paru minutach szaleńczej jazdy na byku. Czułem tę porcję soczku na swoim kutasie. Położyła się obok mnie.
- Chwilę sobie odpoczniemy i biegniemy na plażę. - Powiedziałem pobudzony, chcąc wyładować energię totalnie.
- Ty byś zawsze chciał wszystkiego. - Odpowiedziała zmęczona Wiktoria, po udanym rozpoczęciu dnia.