Łowca wróżek (II)
16 lutego 2017
Szacowany czas lektury: 5 min
Krótka opowiastka, którą znalazłem ostatnio na jednym z pendrive'ów.
Ze słodkiego snu wyrywa mnie upierdliwy dźwięk budzika. Szkoda, taki fajny sen... śniłem, że znów jestem w lesie wróżek. To było wspaniałe miejsce. Wysokie na czterdzieści i więcej metrów drzewa, kolorowe kwiaty wszędzie do koła, i oczywiście wróżki latające gdzieś chen wysoko, w koronach drzew. Podnoszę się, na biurku stojącym obok łóżka, przy zegarku siedziała Ewelina.
– Dzień dobry – witam ją. W odpowiedzi skinęła głową. – Już tak późno?! – dziwię się.
Wskazówki pokazują dziewiątą rano. Wyskakuję spod kołdry. Z łóżka wyciągam czystą bieliznę i koszulkę, w biegu podnoszę spodnie, leżące w progu pokoju. Ubieram się wpadając do kuchni. Zatrzymuje się na widok małej karteczki na stole. Podnoszę papier.
“Dzień dobry.
W lodówce zostawiłam dla Pana śniadanie. Miałam nadzieję, że zjemy razem, ale spał Pan i nie chciałam Pana budzić.
Rozalia.”
No proszę, jak miło. Sięgam do lodówki, i wyciągam starannie przygotowane danie. Pięć różnych mięs. Ech, potrawy Rozalii są pyszne. Podgrzewam krótko w mikrofali i zasiadamy z Eweliną do jedzenia.
Po posiłku wstawiam naczynia do zlewu - umyję jak wrócę. Zakładam kurtkę i wychodzimy. Z daleka widać słup ognia, wydobywający się z zagrody smoka. No, i już wiem, gdzie jest moja pracownica. Ewelina siada mi na ramieniu, i idziemy prosto do ów zagrody.
Na miejsce docieramy akurat kiedy elfka czyści dłonie ze smoczego nasienia. Wcześniej nie wspomniałem, ale to chyba najlepsza pora.
Rozalia to elfka. Brunetka, o włosach długich do pasa. Dziś związała je w warkocz. Ma piwne oczy, lekko zadarty nos, wyraźnie widoczne kości policzkowe. Jest bardzo chuda. To odbija się też na jej biuście, znacznie poniżej przeciętnej. Nadrabia to jednak seksownymi nogami, i umiejętnościami. Ma na sobie różową koszulkę na ramiączkach, biały stanik którego ramiączko lekko wystaje, dżinsową spódniczkę, i buty na obcasie.
– Dzień dobry – witam ją.
– Nawet bardzo. Ma Pan jakieś plany na dziś? – pyta.
– Nie – odpowiadam szczerze, co wiąże się z niezadowolonym westchnieniem Eweliny.
– To świetnie! Mogę wpaść do Pana na chwilę po pracy?
– Jasne, czemu nie.
Na tym kończymy rozmowę. Dalej idziemy do zagrody obok. Mieszkają tam dwa demony:
Aron - podobny do człowieka, cały pokryty białym, krótkim futrem, z głową, przypominającą coś pomiędzy rekinem, a małpą. Ma niebieskie oczy i nogi jak u fauna.
Mao - pół cień. Od pasa w dół, długi ogon z czegoś w rodzaju dymu. Całe, czarne ciało składa się tylko z łysej głowy, umięśnionego torsu, i silnych rąk. Żeby rozwiać wątpliwości, lewituje.
Rozalia otwiera furtkę i wchodzi do czegoś co przypomina ruiny domu, choć tak naprawdę zbudowano to niespełna pół roku temu. Już w progu wita ją przepełnione pożądaniem spojrzenie Arona. Demon klepie elfkę w pośladek, gdy ta go mija. Do mnie i Eweliny lekko się skłania. Odwzajemniam ukłon. Wnętrze domu dla mnie jest po prostu odpychające. Białe ściany, z odpryskującą farbą, i przyozdobione w mroczne znaki, popalone dywany, zasłonięte okna. Jedyne światło to kilka świec ustawionych w największym pokoju. Wchodzimy wszyscy do owego, niemal pustego pomieszczenia. Czeka już tam Mao. Wyraźnie widać, że cieszy się na widok Rozlali. Podlatuje do dziewczyny, i bez żadnych ceregieli zaczyna ją rozbierać. Elfka stawia lekki opór, wie, że mu się to podoba. Kiedy Mao rozpina stanik, Aron podchodzi od tyłu i zaczyna zsuwać dżinsową spódniczkę. Odrzuca ją na bok, tam gdzie drugi rzucił bluzkę i biustonosz. Elfka stoi teraz plecami do mnie jedynie w czarnych stringach. Do moich uszu dociera dźwięk dzwoneczków Eweliny.
– Porozmawiamy o tym w domu, ok? – Przerywam jej. Zgadza się niechętnie, wylatuje jednak na zewnątrz.
Mao trzyma teraz nogi Rozlali na swoich barkach, a Aron utrzymuje dziewczynę odchyloną do tyłu, z twarzą na wysokości swojego przyrodzenia. Bordowy penis demona zaczyna rosnąć, a chwilę później jest już gotowy do użycia. Elfka liże go kilka razy u podstawy i bierze głęboko do ust. W tym samym momencie Mao odsuwa majtki dziewczyny i zaczyna pieścić językiem łono. Demon najwyraźniej wie co robi, bo już po kilku chwilach ciało Rozalii ogarnia orgazm. Żaden jednak nie przejmuje się tym jakoś szczególnie. Aron nadal wpycha członka do gardła elfki a Mao zagłębia język w pochwie. Rozalia ma jeszcze dwa orgazmy nim jej usta wypełnia nasienie demona. Aron odchodzi od niej i strzela jeszcze raz, zalewając drobne piersi spermą. Mao odsuwa się na bok, zwalniając mu miejsce między udami dziewczyny. Demon uśmiecha się szeroko, uderza kilka razy ogromnym penisem o wzgórek łonowy, zaczyna się powoli ocierać, a po chwili wchodzi do środka, od razu do końca, po same jądra. Dziewczyna jęczy głośno kiedy demon rytmicznie, szybko porusza biodrami. Łzy bólu płyną z jej pięknych oczu, jednak demon dalej rżnie ją bez zawahania. Mao, który najwyraźniej nie lubi biernie obserwować, podlatuje, i chwyta Rozalię za skutki, starannie unikając spermy przyjaciela, mocno je skręca. Krzyk rozkoszy miesza się z cierpieniem. Mao zabawia się piersiami elfki a Aron jeszcze bardziej przyspiesza ruchy bioder. Wraz z kolejnym orgazmem Rozalia otrzymuje sporą dawkę nasienia lądującą wewnątrz jej łona. Oddycha bardzo ciężko. Jak na moje oko ma dość. Najwyraźniej demony też to zauważyły, bo pomagają dziewczynie się ubrać i odprowadzają nas do wyjścia.
Na trawie przed domem siedzi obrażona Ewelina. Podlatuje do mojego ramienia i ląduje na nim krzyżując ręce.
– Och, dobrze, następnym razem nie będę oglądał – odpowiadam w końcu na wcześniejszą prośbę. Mojej ulubienicy to jednak nie wystarcza. Kręci przecząco głową, a ja słyszę jej słodkie dzwoneczki. – Nie wymagaj za dużo... – wręcz proszę. – Może zrobisz sobie przerwę, co? – zwracam się do Rozlali. – Chodź do mnie, wykapiesz się i odpoczniesz – proponuję.