Impreza

20 maja 2024

Szacowany czas lektury: 16 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

– Proszę pani! – usłyszałam głos. Odwróciłam się, chowając telefon do kieszeni płaszcza. Za mną stał jakiś facet. Podszedł do mnie, dyszał. Biegł?

– Słucham? – zwróciłam się do niego. Był czerwony na twarzy, otarł czoło rękawem. 

– To chyba pani. – Podał mi świstek papieru i nim zdążyłam przeczytać tekst na nim, facet już biegł dalej, znikając za rogiem. 

Zafascynowana spojrzałam na papier. Byłam zaciekawiona, więc otuliłam się płaszczem, chłostana wichrem, i zaczęłam czytać. Była to zwykła szara reklama jakiegoś baru muzycznego niedaleko rynku. Zmięłam papier i wyrzuciłam na ulicę. 

– Hej! – usłyszałam znów. – Tu nie można śmiecić. 

Nawet się nie odwróciłam, po prostu poszłam w swoją stronę. Kiedy już skręcałam, nagle coś uderzyło mnie w tył głowy. Szybko się odwróciłam, ale nikogo nie zobaczyłam, a pod moimi nogami leżała kulka z reklamy. Kopnęłam ją ze złością, poprawiłam fryzurę i ruszyłam dalej. 

Zadzwonił mi telefon. W słuchawce rozbrzmiał znajomy głos Andżeli. 

– J-ja już n-nie wytrzy-mam! – łkała mi, a ja kolejny raz tego dnia przewróciłam oczami. Andżela żyła ostatnio tylko swoimi problemami w związku. Jej chłopak miał ją w dupie, ale ona uzależniła się od niego i brak atencji z jego strony ją dobijał. – Za-biję się! – dukała przez łzy. 

– Uspokój się, Andżi. Za pół godziny będę w domu, ogarnij się i przyjedź do mnie. Lecimy na kluby – powiedziałam i się rozłączyłam. 

Będąc w domu, zjadłam szybką kanapkę, żeby nie chlać na pusty żołądek, i przebrałam się w cekinową bluzkę z głębokim dekoltem. Wiedziałam, że jestem atrakcyjną kobietą i zawsze mi to schlebiało, kiedy jakieś simpy próbowały mnie zaciągnąć do łóżka, stawiając ciągle drinki. Jedyne, na co mogli liczyć, to mój błyszczący od brokatu dekolt. 

Po jakimś czasie zapukała Andżela. Wyglądała jak siedem nieszczęść, a było to już po ogarnięciu się, więc nie chciałam nawet wyobrażać sobie, jak musiała się prezentować przedtem. 

– Chodź, jebniemy biforka. – Zaprowadziłam ją do kuchni, posadziłam na krześle i podsunęłam szybkiego shota. 

– Nie mam w ogóle ochoty – powiedziała, ale ja pokręciłam głową, jednocześnie przechylając ją w tył, aby wypić co do kropelki.

– Idziemy się bawić, niunia! Pij, nie pierdol. 

Klub znajdował się na parterze jakiegoś wieżowca. Głośna muzyka zagłuszała łzy Andżeli, więc przyjemnie sobie chillowałam, sącząc kolorowego drinka. Siedziałyśmy na kanapie gdzieś w kącie dusznego pomieszczenia. Przed Andżelą stało już parę pustych szklanek po różnych napojach. Trochę martwiłam się, że będę musiała z nią siedzieć w kiblu, ale na razie dzielnie się trzymała. 

– To dla pięknej pani. – Przede mną jak z podłogi wyrósł typ. Miał kozią bródkę i szklankę w dłoni, którą do mnie wyciągał. 

– Nie biorę otwartych napojów od nieznajomych – powiedziałam z zażenowaniem. 

– Ale… – zaczął, jednak nie chciało mi się go słuchać. Wstałam, odepchnęłam go i ruszyłam na parkiet. Kątem oka widziałam, że przysiadł się do Andżeli, ale pomyślałam, że w sumie może to jej się przyda. Lekki powiew świeżości po tym jej debilu. 

Alkohol przyjemnie mi wszedł, kiedy kręciłam dupą do jakiejś lamerskiej muzyki. Przysuwały się do mnie podlotki, ale nie pozwalałam na nic więcej, prócz lekkiego miziania. Kiedy któryś przysunął swoją spoconą twarz do mojej szyi, odsunęłam się od niego z obrzydzeniem. 

Nie znalazłam Andżeli ani tego typa na naszej kanapie, więc szukałam wzrokiem po całym pomieszczeniu, było jednak tak wiele osób i tak mało światła, a jej nigdzie. Najpewniej wylądowała w kiblu, pomyślałam i tam właśnie się skierowałam. Kabiny były jednak puste. Korzystając z okazji, wysikałam się szybko. Wróciłam na salę. Zaraz przy przejściu zatrzymał mnie ten chłop od drinka. 

– Ta twoja koleżanka leży zarzygana na górze. Może po nią pójdziesz? – powiedział z wyrzutem. Zupełnie jakby to była moja wina. 

– No i gdzie ona jest? – spytałam, przewracając oczami. 

– Na samej górze. Jakiś typ się nią opiekuje. 

– Co to znaczy opiekuje? Zaprowadź mnie do niej. 

– Nie jestem twoim niewolnikiem – rzekł z pewnością siebie. 

– A chcesz? – zapytałam zmysłowo. Typ przez sekundę się zastanawiał, po czym spalił buraka na twarzy i szybko odszedł. Westchnęłam i zawołałam za nim: – Co to znaczy: na samej górze?!

– Piętro dwudzieste ósme. – I zniknął w tłumie. Muzyka tak dudniła, że niemal go nie zrozumiałam. 

Szybko wyszłam z klubu i skierowałam się w stronę wind. Chwilę pod nimi poczekałam, aż w końcu jedna zjechała na sam dół. Przeklinałam Andżelę, że nie może się normalnie nachlać jak człowiek, tylko miesza, a później rzyga jak kot. Miałam trochę dość jej towarzystwa, przez te problemy w związku roztaczała taką niemiłą, smutną aurę, co psuło mój humor. 

Winda była powolna, więc wjechanie na prawie szczyt zajęło mi ponad minutę. Przejrzałam się w lustrze, poprawiłam dekolt i z uśmiechem wyszłam na oświetlony korytarz. Rozejrzałam się, ale nikogo nie widziałam. Już miałam wracać, kiedy otworzyły się drzwi jakiegoś pokoju i na hol wyjrzał mężczyzna. Miał brodę i ładnie ułożone włosy. 

– Hej! – zawołał na mój widok. – Ty jesteś koleżanką Andżeliki? 

– Nie jesteśmy na ty – rzuciłam oschle, ale podeszłam bliżej. Widziałam, jak jego oczy się zwęziły. – Ano jestem. 

– No to się nią zajmij, księżniczko – powiedział z przekąsem, a mnie krew zalała. 

– Nie jestem żadną ks… 

– Zamknij się i właź. – Pociągnął mnie, prawie upadłam na podłogę. Miałam dość wysokie obcasy, więc musiałam oprzeć się o ścianę. 

– Jak ty mnie traktu… 

Znów mi przerwał. Tym razem uderzeniem w policzek. Odrzuciło mną, a gdy na niego spojrzałam, on uśmiechał się i patrzył na mnie z podniesionymi brwiami. 

– Wytrzeźwiałaś? – spytał miłym tonem, a to mnie rozsierdziło totalnie. Ruszyłam w jego stronę z pięściami, chcąc go stłuc, jednak byłam trochę pijana, a on, choć nie wyglądał, okazał się być dość silnym, więc gdy tylko zbliżyłam się w jego stronę, złapał mnie za oba nadgarstki i przygwoździł do ściany. – Słuchaj, świrusko. Twoja przyjaciółeczka zarzygała mi całą łazienkę, więc idź tam i posprzątaj każdą pierdoloną płytkę. Jeśli zobaczę jakiś brud, będziesz go czyścić językiem. 

Zostawił mnie pod ścianą, a ja nie mogłam dojść do siebie. Jakiś obcy facet traktował mnie w tak poniżający sposób, a ja teraz miałam jeszcze u niego sprzątać? Jego niedoczekanie. Zaśmiałam się, a on wciąż mnie obserwował. Założył sobie ręce na piersi. Czekał. 

– Chyba śnisz – powiedziałam w końcu, kiedy wcale się nie uśmiechnął. Ręką pokazał mi drzwi, pewnie do łazienki. Zwróciłam uwagę, że jego mieszkanie było bardzo ładnie urządzone. Z klasą. – Poza tym, jak Andżi się tu znalazła? – spytałam w chwili olśnienia. 

– Twój koleżka go przyprowadził – odparł niedbale. 

– Jaki koleżka? – Zmarszczyłam brwi. – Masz na myśli tego zjeba, który proponował mi drinka?

– Skąd mam wiedzieć, kto ci proponował drinka? Jakbyś nie zauważyła, nie jesteś pępkiem świata. Rusz dupę, bo mam inne rzeczy do roboty niż niańczenie was obu. 

– Słuchaj, skurwielu… – zaczęłam.

– Waż swe słowa. – Nie zwróciłam uwagi na to ostrzeżenie i kontynuowałam:

– Nie jestem twoją sprzątaczką ani… ani nikim, i masz się do mnie odzywać z szacunkiem, albo tak cię obsmaruję w sieci, że… – Przerwałam na chwilę, bo facet normalnie ziewnął. – Czy ty wiesz, kim ja jestem?! – wrzeszczałam już. Podeszłam do niego niebezpiecznie blisko, niemal się o niego oparłam, ale on wciąż nie zmienił pozycji. Po prostu stał z rękami na piersi i patrzył na mnie z góry. – Ja…

– Ty… – wszedł mi w słowo – ty właśnie udasz się w pośpiechu do mojej łazienki, pomożesz koleżance, posprzątasz po niej i wypierdolisz z tego mieszkania. 

– Nie masz prawa… – ZNÓW nie dał mi dokończyć. Tym razem wywinął mi rękę na plecach i poprowadził przez korytarz. Nie mogłam go zatrzymać, nogi mi się plątały i to on musiał mnie podtrzymywać. 

Weszliśmy do pomieszczenia, które mi wcześniej wskazywał. Faktycznie, Andżi siedziała oparta o muszlę, głowę przechyliła do środka, a wokół niej i również na niej były różne zanieczyszczenia. 

– Trochę tu śmierdzi – powiedziałam. – Nie masz wentylacji?

– Mam dość ciebie i twojego pierdolenia – szepnął mi do ucha. – Jeśli w ciągu dziesięciu sekund nie zaczniesz sprzątać, rozbierzesz się i zrobisz to nago. 

– Chyba śnisz, palancie – powiedziałam. 

– Dziesięć…

– Nie zrobię tego!

– Dziewięć…

– Słuchaj, ty…

– Osiem…

Nie wiedziałam, co się dzieje. Alkohol szumiał mi w uszach i czułam wściekłość na tego faceta i na Andżelę, że wpakowała nas w taki syf, i to dosłownie. 

– Siedem…

Nie chciało mi się ani sprzątać, ani rozbierać, więc spróbowałam po prostu stamtąd wyjść. Niestety moje buty nie pozwoliły na szybki bieg, więc facet zatrzymał mnie w drzwiach. 

– Sześć…

Uśmiechał się do mnie, patrząc z góry. To dziwne, bo nie byłam niska, a w dodatku miałam spore obcasy. Musiał być naprawdę wysoki. 

– Pięć… 

– Słuchaj mnie, ty zjebie – powiedziałam i wyciągnęłam palec przed jego oczy. – Albo mnie w tym momencie wypuścisz, albo…

– Albo co? – spytał z uśmiechem. 

– Albo…

– Cztery…

– Albo zrobię ci totalne bagno z życia. Nigdy się nie pozbierasz. 

– Trzy… 

– Przestań liczyć, do cholery! – Byłam już maksymalnie wkurwiona. 

– Dwa…

– Spierdalaj. – Próbowałam się przecisnąć między nim a drzwiami, jednak nie dałam rady. 

– I jeden… Dość tego. – W jednej sekundzie unieruchomił mnie z rękami za plecami. – Teraz grzecznie klękniesz, przeprosisz za swoje głupiutkie zachowanie, potem się rozbierzesz i na koniec przyniosę ci wiadro i mopa. Może być? – spytał, szepcząc mi do ucha. Próbowałam się wyrwać, ale nie dał mi na to szans. – Zrozumiałaś?

– Tak. 

W końcu mnie puścił. Wtedy szybko się odwróciłam, walnęłam go w twarz, naplułam na niego i puściłam się pędem przez korytarz, kiedy on zatoczył się na ścianę pod wpływem mojego uderzenia. Adrenalina dodała mi siły,

Już byłam przy drzwiach, kiedy ktoś złapał mnie w pasie. Nie musiałam zgadywać, kto. Przerzucił mnie sobie przez ramię.

– Mała, niegrzeczna suczka, hm? Takie są najlepsze – mówił sobie pod nosem, niosąc mnie przez swoje mieszkanie. Nie wróciliśmy do łazienki. Zabierał mnie do innego pomieszczenia. Było tu chłodniej i ciemniej. 

– Co ty… – zaczęłam, ale uderzył mnie w pośladki. 

– Nie odzywaj się niepytana – zganił mnie. Już chciałam znów zapyskować, kiedy rzucił mnie na jakiś materac. – Rozbieraj się. Czy ci pomóc?

– Sam się rozbieraj, palancie – rzuciłam bez namysłu, ale on posłuchał i zdjął koszulkę. Zobaczyłam jego wysportowane ciało, które w tym półmroku wyglądało bardzo ładnie. Wszystkie stosowne zagłębienia wypełnił cień. 

– Twoja kolej – powiedział. 

Nie wiem, czy to przez alkohol, ale naraz zaczęłam chcieć go posiąść. Kiedy patrzył na mnie z góry, a ja rozciągnęłam się na jego łóżku, czułam przyjemną nutę pożądania. Pomyślałam, że, w sumie, co mnie powstrzymuje? Jestem piękną, młodą kobietą. Poza tym za dużo wypiłam. 

Powoli więc zdjęłam cekinową koszulkę, a pod spodem nie miałam stanika. Mężczyzna podszedł do łóżka i wlazł na nie na czworakach. Górował nade mną, przygryzłam wargę. 

– Wkurwiają mnie takie niegrzeczne suczki – powiedział cicho. Złapał mnie za włosy i odciągnął głowę do tyłu, eksponując moją szyję. Jęknęłam mimowolnie, ale ból na skórze głowy się wzmagał. Objęłam jego rękę swoimi dłońmi, chcąc powstrzymać go od tej niepotrzebnej agresji. – Zabierz ręce – polecił. 

– To boli – szepnęłam, wiercąc się niespokojnie.

– Zasłużyłaś na ból – powiedział, zbliżając się do mojej szyi. Pocałował mnie pod uchem, a później językiem zjechał niżej. 

Serce mi waliło, kiedy lizał mnie między piersiami. Jęknęłam, puściłam jego rękę i złapałam go za włosy, dociskając do siebie. Wtedy on przestał.

– Bądź grzeczna. – Jednym ruchem przewrócił mnie na brzuch. – Jeśli wydasz choćby jeden dźwięk, wytrę łazienkę twoimi włosami. 

Poczułam, jak dzikie napięcie rozlewa się po moim ciele, początek mając w podbrzuszu. Mężczyzna rozpiął moje spodnie i z pewną trudnością zsunął je z moich pośladków, później ciągnął za nogawki, aż w końcu rzucił je na podłogę. Czarne stringi ładnie się komponowały z bladą skórą. Musiał to zauważyć, bo dał mi klapsa, aby zaróżowić ją nieco. 

– Masz ładne ciało – rzekł, po czym znów uderzył. Jęknęłam, kiedy silna dłoń mężczyzny po raz kolejny dosięgła mojej pupy. – Pamiętaj o naszej umowie. Jedno słówko i będziesz mopem. 

Chciałam się odwrócić, spojrzeć na niego z wściekłością, ale leżałam w niewygodnej pozycji i nie miałam takiej możliwości, a odezwać się bałam. Co, jeśli ten psychopata nie żartuje? Nie chciałam ryzykować. Zaczęłam się natomiast wiercić. 

– Nie podoba ci się? – zapytał i się roześmiał. – Zobaczymy, co sądzisz o tym… – urwał, po czym złapał mnie pod biodrami i jednym ruchem ustawił w wypiętej pozycji. Rozerwał moje drogie stringi. 

Usłyszałam, jak rozpina swoje spodnie i niespokojnie się poruszyłam. Odwróciłam głowę, chcąc spojrzeć na mężczyznę, jednak ten zniknął po drugiej stronie pokoju. Dźwięk otwieranej paczuszki przywrócił mi rozum. 

Czy na pewno chcę uprawiać seks z tym pojebem? Musiałam przyznać, że w pewnym stopniu mnie to kręciło. Wydawało mi się, że jestem naprawdę mokra. Potwierdził to mężczyzna, kiedy stanął za mną i dotknął mojej kobiecości. Nie mogłam się powstrzymać od mruknięcia. Minęło sporo czasu, odkąd ktoś mnie tam dotykał. Nie dopuszczałam do siebie byle kogo. 

Poczułam jego palce, które sunęły od pleców aż po łechtaczkę. Na niej się zatrzymał i chwilę pomiział, a ja wypięłam się bardziej, ułatwiając mu dostęp. On tylko prychnął i się odsunął. 

– Zastanawia mnie, dlaczego jesteś taką wredną suką? – spytał. – Lepiej nie odpowiadaj. Po prostu zastanów się nad sobą.

Jednym ruchem wszedł w moją cipkę. Wydusił ze mnie jęk i pchnął mnie, wbijając moją twarz w pościel. 

– Dlaczego nie dbasz o swoją przyjaciółkę? – zapytał między kolejnymi pchnięciami. Nie byłam w stanie się skupić, było mi tak niesamowicie przyjemnie. Dawno nie czułam takiego podniecenia. Jednak zabawy samej z sobą nie mogą zastąpić prawdziwego, ostrego rżnięcia. – Jesteś złą osobą. 

Kiedy poczułam, że jego palec zaczyna krążyć wokół mojego odbytu, spięłam się. Próbowałam się podnieść, ale on mi nie pozwolił. Drugą ręką naparł na moje plecy, uniemożliwiając mi zmianę pozycji. Zastanawiałam się, ile prawdy jest w tym zakazie mówienia. Czy naprawdę mógłby mnie tak upokorzyć?

Jego palec powoli wsunął się między zwieracze. Westchnęłam cicho. 

– Rozluźnij się – polecił. – Inaczej będzie cię bardziej boleć. 

Jeszcze chwilę mnie rżnął, głęboko wchodząc we mnie, aż słychać było kolejne posunięcia. Potem wyszedł nagle, myślałam, że to koniec, ale w następnej chwili naparł całym sobą na mój odbyt. 

– Rozluźnij się – powtórzył. Znów próbowałam się podnieść i kręciłam głową, ale mi nie pozwolił. – Bądź grzeczna i cicha. 

Jęknęłam tylko, kiedy jego kutas wszedł we mnie do połowy. Zaczął powoli wchodzić i wychodzić, ale tak całkowicie. Odbyt zamykał się i otwierał, męcząc mnie i wyduszając kolejne jęki. Zaczęłam machać rękami nad plecami, próbując dosięgnąć mężczyzny, aby jakkolwiek go powstrzymać, lecz on jedynie złapał je i unieruchomił. Teraz byłam zupełnie bezbronna.

– Z-Zbysiu? – Usłyszeliśmy głos za nami. Od razu rozpoznałam Andżi. 

– Ratuj mnie! – krzyknęłam łamiącym się głosem, bo właśnie w tym momencie kolejny raz rozdarł moje zwieracze, bez wytchnienia mnie posuwając. Nie przestał, nawet kiedy moja przyjaciółka stanęła obok łóżka, tuż przed moją twarzą. – Proszę, Andżi!

Jednak ona tylko pokręciła głową. 

– Widziałam, jak mnie zostawiasz samą – powiedziała. – Nie jesteś dobrym człowiekiem. 

Wściekłość i żal zalały moje serce. W jednej chwili stałam się niezwyciężona i bardzo silna, więc wyrwałam się z uścisku mężczyzny i padłam na łóżko. Natychmiast się z niego zsunęłam i ruszyłam w stronę Andżeli. Ona cofnęła się pod okno. 

– Jesteś zwykłą nędzną cizią – powiedziałam, stając tuż przed nią. Czułam odór alkoholu z jej ust. – Twój chłoptaś zdradzał cię na lewo i prawo, bo nie mógł wytrzymać z tą twoją depresją. 

Jej oczy się rozszerzyły, ale nie wiem, ile z tego zapamiętała, bo naprawdę była pijana. 

– Wracaj. – Usłyszałam polecenie mężczyzny gdzieś za sobą. Nie zareagowałam, znów wyrzucając przyjaciółce. Wtedy on złapał mnie w pasie i rzucił na łóżko. – Mam cię dość – powiedział. – Leż spokojnie, albo zrobię ci krzywdę. 

– W dupie mam twoje groźby – krzyknęłam, wyrywając się. Był jednak silniejszy. Położył mnie na plecach, z głową zwisającą z łóżka, i bez zawahania włożył brudnego penisa w moje usta. 

– Spróbuj mnie ugryźć, a utnę ci język – zagroził spokojnie. 

Zaczęłam się dławić i rzucać, jednak byłam na przegranej pozycji. Musiałam skupić się na oddychaniu nosem i redukowaniu odruchu wymiotnego, który wywoływał nie tylko jego kutas, ale też myśl, gdzie był wcześniej. Na szczęście, zanim wlazł we mnie, ściągnął gumkę. Mimo to wciąż czułam obrzydzenie. 

Słyszałam, jak Andżela siada na łóżku obok mnie. Po chwili poczułam dotyk jej zimnej dłoni na nagim brzuchu. Zaskoczyło mnie to, aż na chwilę przestałam się wyrywać. Wtedy ona zjechała niżej, mocząc dłoń w mojej wilgoci między nogami. Jej palce zniknęły w moim wnętrzu, a ja nawet nie mogłam jęknąć. Zakrztusiłam się, ale mężczyzna nie wyjął ze mnie sprzętu. Nawet się nim nie ruszał; ot po prostu stał we mnie, powodując odruchy wymiotne i obrzydzenie. Nie mogłam kręcić głową, bo to wzmagało mój odruch. Musiałam grzecznie tkwić nieruchomo, aż w końcu wyjął powoli kutasa z moich ust, pozwalając na szybki oddech i jęk, po czym zaczął mnie ostro ruchać. Nie mogłam się na niczym skupić: ani na jego kutasie, ani na jej dłoniach. Potężne wrażenia doznawane z wielu stron sparaliżowały mnie w odczuwaniu przyjemności i nie mogłam zdecydować się, co mi się bardziej podoba. Kiedy poczułam dłonie na moich sutkach, a chwilę później przenikliwy ból przez ich wykręcanie, niemal doszłam. Andżela kręciła teraz kółka na mojej łechtaczce, a ja jęczałam między posunięciami kutasa. 

Serce mi waliło, w głowie miałam gonitwę myśli i nie mogłam się na niczym skupić. W końcu kutas zaczął się powiększać i pulsować, a ja bardzo nie chciałam, aby wypalił w moim gardle. Próbowałam się wykręcić, ale mężczyzna przytrzymał moją głowę.

– Do dna – polecił i wystrzelił, a mnie aż poszło nosem. Zaczęłam kaszleć i się miotać, a on na szczęście ze mnie wyszedł. Pozwolił mi się ogarnąć, ale ja czułam jedynie przyjemność z pieszczot Andżeli. – Podoba ci się? – zapytał z uśmiechem mężczyzna. Nie miałam sił odpowiadać, bo potężny orgazm zalał moje ciało. Wygięłam się, wszystkie mięśnie mi się spięły, by po chwili opaść bez życia na mokrym materacu. – Wiesz, co cię teraz czeka?

Popatrzyłam na niego, widziałam jakby podwójnie. Nie pamiętałam, co powiedział. Zatraciłam się w przyjemności. Andżela wstała i podeszła do mężczyzny. Oboje teraz patrzyli na mnie, on z uśmiechem, ona nieco zawstydzona. 

– Chodźmy do łazienki – zaproponował. Nie czekał na moją zgodę, po prostu złapał mnie za włosy i nie pozostawił mi wyjścia: musiałam szybko wstać i ruszyć za nim. 

– Hej, puść mnie – zaprotestowałam słabo. Stanęliśmy w drzwiach. 

– Co tu się… – zaczął mężczyzna. 

– Posprzątałam po sobie – szepnął głos za nami. To nieśmiała Andżela zarumieniła się i spuściła wzrok. 

– Nie zasługujesz na taką przyjaciółkę, suko – powiedział do mnie mężczyzna. Splunął mi w twarz. – Wypierdalaj. – Pchnął mnie, całą nagą, w stronę drzwi. – No, już!

– A ubrania? – spytałam. 

– Wyrzucę ci je przez okno. Spierdalaj. 

I wypchnął mnie za drzwi.

 

Ten tekst odnotował 10,121 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 4.18/10 (24 głosy oddane)

Komentarze (1)

0
-1
Strona językowa jak w poprzednich opowiadaniach @kotka powyżej pokatnej średniej. Dużo powyżej. W tym opowiadaniu zwraca uwagę błędna edycja dialogów. Polega ona na myleniu komentarza do wypowiedzi z akcją niebędącą komentarzem. Oto przykłady:

1)


– Chodź, jebniemy biforka. – Zaprowadziłam ją do kuchni, posadziłam na krześle i podsunęłam szybkiego shota.



To należy zapisać tak:

– Chodź, jebniemy biforka.
Zaprowadziłam ją do kuchni, posadziłam na krześle i podsunęłam szybkiego shota.

2)

– To dla pięknej pani. – Przede mną jak z podłogi wyrósł typ. Miał kozią bródkę i szklankę w dłoni, którą do mnie wyciągał.



Poprawnie byłoby tak:

Przede mną jak z podłogi wyrósł typ. Miał kozią bródkę i szklankę w dłoni, którą do mnie wyciągał.
– To dla pięknej pani.

Podobnych niedoskonałości jest więcej.
Inne błędy są też, ale nie rażą zbytnio.

Co do fabuły, to jestem przyjemnie zaskoczony. Tym razem autorowi udało się napisać ciekawą, spójną i dość prawdopodobną miniaturkę, a na dodatek ubrać ją w słowa i zwroty (stylizacja!) adekwatne do treści. Przy okazji zaznajamiałem się z językiem bywalców takich barów. W zasadzie zarzut narracyjny mam tylko jeden: zgrzytnęło mi takie zdanie:

naraz zaczęłam chcieć go posiąść.



Panie Autorze! To zaprzeczenie całej stylizacji! O posięściu pisano w XVI wieku i jest to wyrażenie historyczne. Na pewno bohaterka tego opowiadania nie użyłaby go, a najprawdopodobniej nawet go nie zna. Stokroć lepiej było napisać:

naraz zachciało mi się, by mnie wyjebał z góry na dół i z dołu do góry.

To jedyny zarzut narracyjny, bo początek, acz nie jest powiązany tematycznie z resztą, mieści się w klimacie całości, a zakończenie stanowi właściwe zamknięcie tej miniatury.
Podsumowując: byle tak dalej.
PS. Kolejny raz uwidacznia się rozziew mojej oceny wobec vox populi. Tym razem ja oceniam znacznie wyżej od innych.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.