Historia utraty dziewictwa

5 listopada 2015

Szacowany czas lektury: 47 min

Nastoletni les romans... Dzięki, MarySue.
Pisane prawie dwa miesiące, więc się cieszę, że je nareszcie ukończyłam.
Parę słów do mojej znajomej o imieniu "Anna" - to nie jest o tobie. Ty jesteś blondynką przy kości, a Anna z opowiadania jest szczupłą czarnowłosą dziewczyną. Kurna, to na serio nie ty.

To opowiadanie jest fikcyjne, choć myślę, że następne, które ujrzycie, będzie oparte na faktach. Muszę je tylko skończyć.

Zapamiętam datę 7 października na zawsze dzięki osobie, która śpi w sąsiednim pokoju. Tamtego dnia wszystko się zaczęło. Jest już późno, więc będę się streszczać.

7 października był dosyć słonecznym i ciepłym dniem jak na jesień. Pamiętam, że był to wtorek, bo we wtorek mieliśmy do szkoły na dziewiątą, co zmusiło mnie do jazdy okrężną drogą do szkoły, bo z mojej małej miejscowości nie było autobusu, który by mnie dowiózł na czas. Od rana wiedziałam, że coś się święci. Co może się stać na godzinie wychowawczej? Ale stało się.

Siedziałam z koleżanką w ławce, gadałyśmy o sprawach ciekawszych niż te, o których mówił wychowawca (bo kto lubi słuchać o zaległych wpłatach na pożegnanie klas trzecich, maturalnych?).

Jak to dobrze, że mam jeszcze rok, pomyślałam, a wtedy rozległo się pukanie i weszła pani dyrektor szkoły. Hałas, jaki powstał, gdy wstawaliśmy zagłuszył to, co powiedziała wychowawcy. Oboje się uśmiechnęli, pani dyrektor wyszła na korytarz nie zamykając drzwi. Przyprowadziła JĄ.

Siedemnastoletnia dziewczyna niepewnie przekroczyła próg klasy. Czarne, krótkie włosy ułożone w męską fryzurę, szare oczy, ciemnoniebieska męska bluza z kapturem i dżinsy, zaczepiony o prawe ramię plecak. Wiedziałam od razu co się święci. Wyglądała na stuprocentową lesbijkę! W duchu ucieszyłam się, że nie będę sama...

- Kochani, od dziś będziemy mieć jedną uczennicę więcej, poznajcie Annę. – Powiedział wychowawca. Nie mogłam oderwać od niej oczu, jednak pomogła mi w tym koleżanka z ławki, pytając się mnie na ucho:

- Ej, to w ogóle jest dziewczyna? – zarechotała. Zirytowała mnie tym, jednak nie mogłam się przyznać do własnej orientacji ze względu na dzisiejszą homofobiczną młodzież. To by oznaczało mój koniec, choć byłam jedną z lepszych osób w klasie. Ale ta dziewczyna, Anna, sprawiła, że chciałam wszystkim się do tego przyznać a na koniec pokazać im środkowy palec, po czym odeszłabym z nią gdzieś, gdzie nikt by nas nie znalazł... Uśmiechnęłam się do własnych myśli. – Ej, to coś na ciebie patrzy.

Ocknęłam się i spojrzałam na nową dziewczynę. Tak, jak mówiła Martyna, Anna patrzyła na mnie. W tym samym momencie odwróciłyśmy wzrok. Dyrektorka opuściła klasę, a wychowawca przeprowadził z nią krótki rozpoznawczy wywiad.

Niedawno się przeprowadziła... do mojego miasta! Na pytanie nauczyciela do klasy, kto stamtąd jest, tylko ja podniosłam rękę. Powiedziała, że się nie znamy. Ona tylko się niepewnie uśmiechnęła i po chwili rozmowy zajęła ławkę obok mojej. Siedząc w pierwszej ławce, słyszałam ciche rozmowy odbywające się za moimi plecami. Miałam od Anny o tyle więcej szczęścia, że należałam do tych bardziej kobiecych lesbijek.

Na przerwie szczęście mi dopisywało. Wychodziłam z klasy z Martyną, kiedy ona mnie zaczepiła.

- Cześć... Podasz mi plan na jutro?

- Tak, pewnie. – Zwróciłam się do Martyny – Idź, zaraz przyjdę.

Więc usiadłyśmy na ławce, ja wyciągnęłam kartkę i zapisałam jej plan na cały tydzień. Czułam jej wzrok na sobie.

- Może... Wrócimy razem? Wiesz... Jeszcze nie ogarnęłam tych wszystkich dojazdów do szkoły... - Spojrzałam jej w oczy. Jednak były zielone.

- Nie ma sprawy, tu masz plan. – Podałam go jej – i nie słuchaj tych klasowych głupków, oni cię nie zrozumieją.

Przeniosłam wzrok na jej usta, wręcz krzyczały o pocałunek. Jej usta delikatnie się rozchyliły biorąc wdech, po czym powiedziała:

- Dzięki za wszystko.

Oprowadziłam ją po szkole ignorując Martynę. Nie była moją przyjaciółką, byłyśmy tylko koleżankami „z ławki”. Przy Annie uśmiech nie zszedł mi z twarzy ani na chwilę. Przegadałyśmy każdą wolną chwilę i jeszcze tego samego dnia zasiadłyśmy w jednej ławce. Smutno mi było, gdy musiałyśmy się rozejść do swoich domów. Ona mieszkała na Dworcowej, ja na Głównej. Całe dwa przystanki wcześniej.

Anna, początkowo traktowana łagodnie przez nauczycieli, została przydzielona do projektu z języka polskiego, do grupy, w której była Martyna, dwie inne dziewczyny z klasy... no i ja. My, jako młodzież, zbytnio się nie spieszyliśmy z projektem, toteż przypomniałyśmy sobie o nim na dwa dni przed prezentacją. Siłą rzeczy musiałyśmy pracować razem, więc musiałyśmy zająć czyjeś mieszkanie. Jak się zapewne domyślacie, padło na mnie. Miałam duże mieszkanie, więc nie stanowiło to dla mnie problemu. Powiadomiłam tylko o tym mamę, która oczywiście była zła, że zawsze odkładamy wszystko na ostatnią chwilę. Jak to mama.

Anna miała notatki jeszcze z poprzedniej szkoły, gdzie polonistka darła z tematami jakby zaraz miał być koniec świata. I to dzięki niej wyrobiliśmy się na czas. Oceny – dla wszystkich po piątce. Została oficjalnie przyjęta do klasy. Jeśli chodzi o nasze relacje, schodziłyśmy na coraz to prywatne tematy. Będąc ze sobą coraz bliżej, stała się częstym gościem w moim domu, rodzice ją polubili.

Moi rodzice mieli do mnie pewne zaufanie, jeśli chodzi o naukę. Nie wagarowałam, nie paliłam, nie piłam, uczyłam się dobrze. Dlatego nie mieli nic przeciwko, by Anna została u mnie na noc. To nie wszystko. Okazało się, że tym razem będziemy same. Ojciec, jako zawodowy kierowca, zajmował się dostarczaniem mebli po całym kraju do nawet najmniejszych wiosek. Był w każdym zakątku. Tą trasę miał mieć na pomorze, więc mama zabrała się z nim. Ja zostałam, wiadomo - szkoła. Przed tym jednak moja mama wyciągnęła od Anny numer telefonu do jej matki w celu potwierdzenia noclegu. Cała mama, nie lubiła niejasnych sytuacji.

Wyjechali w czwartek, jedną noc spędziłam sama, Anna miała spać z piątku na sobotę. Wiedziałam, jak to się skończy. Mimo przyjaźni, jaka nas łączyła, nigdy nie zeszłyśmy na temat naszej orientacji. Nie wiedziałam, czy mnie „wyczuła”.

Już od rana nie mogłam się doczekać, aż będę z nią sam na sam. Dzień jak na złość wlókł się w nieskończoność. Miała przyjść koło osiemnastej, więc miałam chwilę czasu na ochłonięcie i w miarę trzeźwe myślenie. Nie ulegało wątpliwości, że po prostu się w niej zakochałam. Tak, uświadomiłam sobie to dopiero w tym dniu, w tym momencie. Poszłam jeszcze odnieść książki do biblioteki i resztę popołudnia spędziłam w domu.

Siedziałam spokojnie i oglądałam jakiś film, kiedy rozległ się dzwonek. Spojrzałam na zegarek, to musiała być ona. Poszłam otworzyć. Oczywiście to była Anna z małą torbą sportową w ręce. Uśmiechnęła się słodko na mój widok.

- Hej, wejdź. – Odsunęłam się robiąc jej miejsce.

- Cześć.

- Napijesz się czegoś? Cola, sok porzeczkowy?

- Cola. - Poprowadziłam ją do salonu, sama udałam się do kuchni.

- Myślałam, że żartowałaś, że rodziców nie ma.

- Jesteśmy same i możemy robić, co chcemy... - Przyniosłam szklanki i nalałam nam, usiadłam obok niej.

- Przez całą noc będziemy oglądać filmy? – Zapytała z uśmiechem odbierając ode mnie szklankę i upiła łyk.

- Możemy... Jeśli chcesz, ja nie mam nic przeciwko.

Więc włączyłam jakiś film nagrany na dysku dekodera (wiecie, są już takie z funkcją nagrywania). Padło na jakąś luźną komedię, choć ja stawałam się coraz bardziej spięta, praktycznie nie mogłam zebrać myśli. Całe moje ciało pragnęło jej dotyku. To było dla mnie nowe uczucie, nigdy się tak jeszcze nie czułam.

Po filmie poszłam przygotować nam łóżka, ona w tym czasie wzięła prysznic. Wyobrażałam sobie jej nagie ciało i przypominałam sobie obrazy z momentów, gdy przebierałyśmy się na W- F. Lubiła sport, co też odbiło się na jej wyglądzie. Szczupła, ale nie chuda, tylko wysportowana. W duchu teraz dziękowałam dziewczynom, że wtedy były z nami, inaczej bym się chyba na nią rzuciła.

Pościeliłam łóżko dla niej i usiadłam na brzegu zakrywając dłońmi twarz. Pogrążyłam się w myślach, usiłowałam odepchnąć od siebie seksualne wizje, zapomnieć o pożądaniu.

Usłyszałam, że wychodzi z łazienki i praktycznie natychmiast otrzeźwiałam. Wstałam i wygrzebałam z dna szafy materac. Spała już u mnie kilka razy ale w domu zawsze byli rodzice. Weszła do mojego pokoju, gdy ja włączałam pompę.

- Co ty na to, by zamówić pizzę? – Zapytała, spojrzałam na nią. Ubrana w luźny czerwony podkoszulek i krótkie spodenki, uśmiechała się. – Mam ze sobą trochę kasy. Ta pizzeria za rogiem jest otwarta do dwudziestej drugiej.

- W porządku, zadzwoń z mojego telefonu. – Odpowiedziałam jej.

Przygotowałam sobie posłanie i wróciłyśmy do salonu by obejrzeć kolejny film. Wybrała jakiś horror. Przed włączeniem zadzwoniła jeszcze po pizzę. Dostarczono ją jakiś kwadrans później. Obie zgłodniałyśmy na widok ciągnącego się sera i zjadłyśmy ją w parę minut. Później już tylko siedząc i wpatrując się w ekran, ponownie się zamyśliłam. I tak już do końca filmu nie mogłam zebrać myśli.

- Szkoda, że nie zdążył się jej oświadczyć, nie? – Powiedziała, gdy na ekranie pojawiły się pierwsze napisy końcowe.

- Mhm, szkoda. – Odpowiedziałam, choć nie wiedziałam, o czym mówi.

- Mam cię. Zdążył się jej oświadczyć... Co się z tobą dzieje? Jeśli to moja wina, wrócę do domu...

Spojrzałam na nią, w jej oczy. Mimowolnie podniosłam rękę i położyłam dłoń na jej policzku, kciukiem przejechałam po jej dolnej wardze wyobrażając sobie nasz pocałunek. Nie cofnęła się, nic nie zrobiła. Wiedziałam, że to ta chwila. Ona tylko na mnie patrzyła, nic nie mówiła. Kciuk ustąpił miejsca moim ustom, pochyliłam się i pocałowałam ją, a w moim ciele aż zawrzało. Uczucie podobne do tego, kiedy ściągasz na sprawdzianie, a nauczyciel podchodzi do twojej ławki. Spojrzałam na nią by zorientować się, jak zareagowała, ale ona jakby zastygła w jednej pozycji. Ponownie złożyłam na jej ustach pocałunek, bardziej pewny. Jeszcze jeden, po czym ona delikatnie go przeciągnęła. Oderwała swoje wargi od moich by wziąć głęboki wdech, po czym ponownie zatopiłyśmy się w fali tego jakże wyjątkowego pocałunku. Jej język delikatnie rozdzielił moje usta i wniknął do środka by zbadać wnętrze. Pocałunek zaczął nas wciągać, nabierałyśmy pewności siebie, nasze ręce przestały się nudzić, błądziły po naszych ciałach, szyi, karku, policzkach. Poczułam w pewnym sensie ulgę, jakby nauczyciel nie dostrzegł, że ściągałam i odszedł w stronę swojego biurka. Bałam się, że Anna mnie odtrąci, jednak to się nie stało. Zatraciłyśmy się obie w tej bardzo przyjemnej wymianie naszych DNA, jednak nic nigdy nie trwa wiecznie. Przerwał nam telefon.

Odskoczyłyśmy od siebie jak oparzone patrząc na siebie jakby w szoku lub z niedowierzaniem. Potrzebowałam chwili by powrócić na ziemię, po czym odebrałam telefon od mamy. Dzwoniła, by zorientować się, czy wszystko gra, czy zamknęłam drzwi na noc i tak dalej. Życzyłam jej dobrej nocy i rozłączyłam się.

- Ja... Nie... Chyba... Bo... - zaczęłam coś gadać, sama nie wiedziałam, co. Usiłowałam zebrać myśli, ale nie potrafiłam sklecić jakiegoś dłuższego zdania. Po co miałabym w ogóle coś gadać?

Ujęłam jej twarz w dłonie i wpiłam się w jej usta, wdrapując się na jej kolana i siadając okrakiem. Delikatność ustąpiła miejsca namiętności, do naszych rąk napłynęła nowa energia, zaczęłyśmy się głaskać przez ubrania, czułam jej dłonie na mojej talii i żebrach, ja wczepiłam się w jej ramiona. Przesunęła dłonie na moje barki i delikatnie mnie odepchnęła. Przerwałam pocałunek i spojrzałam na nią.

- Nie... Proszę, zaczekajmy z tym... - Powiedziała cicho.

- Ja... Cholera, nie zrozum mnie źle... - Położyła palec na moich ustach, zamilkłam.

- Nadejdzie na to czas... - A zapowiadało się tak wspaniale.

- Ja cię przepraszam za...

- Ćśśś, nic nie mów. – Objęła mnie w pasie i wtuliła twarz w moją szyję. – Po prostu bądź. – Nie wiedząc, co robić, wsunęłam palce w jej krótkie, czarne włosy. Trwałyśmy tak długo, czułam jej delikatne pocałunki na szyi i ciepły oddech, który powodował gęsią skórkę. Po tym uznałyśmy, że czas spać, więc poszłam do łazienki wziąć prysznic, a ona oznajmiła, że będzie na mnie czekać w pokoju. Wykąpałam się szybko i powędrowałam do pokoju po drodze przeczesując mokre włosy palcami. Siedziała na brzegu mojego łóżka, myślała głęboko nad czymś. Uśmiechnęła się lekko na mój widok i jak zwykle musiała mnie czymś zaskoczyć.

- Śpij ze mną. – powiedziała.

- No przecież będę. – wskazałam na pościelony materac obok łóżka.

- Nie obok, tylko ze mną... W jednym łóżku. – Musiałam się upewnić, że dobrze usłyszałam...

- OK. – Uśmiechnęła się zwycięsko i zajęła połowę przy ścianie. Zgasiłam światło i zajęłam drugą, z brzegu. Mimo nieoczekiwanego zwrotu akcji, byłam szczęśliwa. Chwilę poleżałyśmy w ciemności, po czym zapytała:

- Śpisz?

- Jeszcze nie.

- Zostań moją dziewczyną.

- W porządku. – Poczułam jeszcze jak mnie obejmuje ręką, po czym odpłynęłam w świat snów, gdzie żaden z nich już nie mógł dorównać rzeczywistości.

Tak, zostałam oficjalnie jej dziewczyną, jednak nie powiedziałyśmy o tym rodzicom. Nie wiadomo, jak by zareagowali, a nie chciałam ich narażać na dodatkowe nerwy, lub co gorsza, wściekłość. Moi nie znali orientacji Anny, jej rodzice nie znali mojej orientacji. Taki układ był najbardziej korzystny. Nasze mamy bardzo się polubiły, dla ojców zawsze znalazł się jakiś ciekawy temat do omówienia przy butelce wódki. Co do moich rodziców, zaczęli trochę częściej wyjeżdżać razem, a między mną a Anną kończyło się na żarliwych pocałunkach.

A, jak już piszę o pocałunkach, to opiszę wam moje osiemnaste urodziny.

Jako dziecko urodzone w piątek trzynastego, ja i moi najbliżsi zawsze wpadali w tarapaty. Nie wierzyłam w tego pecha, ale jednak coś w tym było...

Jak się zapewne domyślacie, Anna była zaproszona na moje urodziny. Jej rodzice nie mogli przyjść... w sumie nie pamiętam dlaczego, ale to jest teraz nieważne.

Impreza była w salonie, poszłam do kuchni po czyste szklanki. Czystych nie było, musiałam więc kilka umyć. Kiedy zaczęłam myć pierwszą wsłuchując się w muzykę dobiegającą z salonu, do kuchni weszła Anna. Uśmiechnęłyśmy się do siebie, po czym ja kontynuowałam czynność, a ona objęła mnie w pasie od tyłu i zaczęła mi obcałowywać kark.

- Przestań, ktoś nas może zobaczyć... - powiedziałam cicho, jednak ona wiedziała, że lubiłam, gdy mnie tak obejmowała.

- Przesadzasz... Odpręż się, są twoje urodziny...

Odstawiłam drugą umytą już szklankę na suszarkę i wytarłam ręce. Odwróciłam się przodem do niej i pocałowałam ją raz w usta. Uśmiechnęła się lekko i jakoś tak wyszło, że przyparła mnie do brzegu zlewu i zaczęłyśmy się całować.

Wtedy mój pech się uaktywnił. Do kuchni weszła moja mama i stanęła jak wryta. Odskoczyłyśmy od siebie jak oparzone i jakby nigdy nic, sięgnęłam po szmatkę i zaczęłam wycierać szklanki. Wiedziałam, że nas widziała. Nie byłam w stanie na nią spojrzeć, czułam się winna, jakbym kogoś zabiła. Nie chciałam, by mama dowiedziała się o nas w taki sposób.

Nie odezwała się wtedy ani słowem, ale wszystko się z niej wylało wieczorem, po imprezie. Oczywiście jakimś cudem dowiedział się o tym ojciec i miałam godzinne kazanie o tym, że miło by było, gdybym informowała ich o takich rzeczach. Wygrałam zdaniem „gdybyście wiedzieli, to w życiu byście nie pozwolili jej na zostanie na noc u mnie”. Bo taka była prawda. Oni jakby głusi na moje słowa tłumaczyli, że to mi przejdzie (w sensie – orientacja) i żebym nie robiła niczego głupiego. Oni dalej swoje, więc wyszłam z domu. A, no i oczywiście oświadczyli, że Anna więcej u nas nie będzie spać.

Kilka dni później im trochę przeszło, ale przez parę tygodni matka nie wyjeżdżała z ojcem, pilnowała mnie. Starała się ograniczyć mój kontakt z ukochaną, ale jak, skoro razem chodziłyśmy do klasy? Dalej w uparte starali się mi wmówić, że to dla mojego dobra, co było gówno prawdą. Tyle o pocałunkach.

Kilka tygodni po tej rodzinnej aferze rodzice stopniowo mi odpuszczali, a ja, by ich nie prowokować, starałam się ograniczyć kontakty z Anną, nawet spotkania u mnie lub jej domu. W weekendy tak bardzo tęskniłam za ciepłem jej ciała... Los mi to wynagrodził.

Kiedy dwa miesiące później sprawa odeszła w niepamięć, w pewien czwartek października matka oznajmiła mi, że wyjeżdża z ojcem w trasę. Ja nie mogłam, bo szkoła, trzecia klasa – zbliżająca się matura (to był jeden z ich powodów, dla których rzekomo miałam „wybić sobie amory z głowy”). Najwyraźniej stwierdziła, że zdeptała uczucie między mną a Anną. Oczywiście myliła się, bo w tamtym okresie nasze spotkania ograniczały się do przerw międzylekcyjnych i powrotu jednym autobusem, co dodawało ognia naszemu związkowi. Oczywiście, w szkole się hamowałyśmy, co najwyżej był jeden całus w usta, gdy przychodziła na późniejszą godzinę (nasza klasa była podzielona na dwie grupy językowe). Przekazałam jej tę wiadomość, bo wyjazd rodziców oznaczał potajemny nocleg Anny u mnie. Wyjechali w piątek rano. Czułam się podobnie, jak w ten dzień, gdy pierwszy raz pocałowałam ją. Motylki w brzuchu i bezgraniczna radość. Nawet dopuszczający z j. polskiego mnie nie zraził. Bo przecież to się poprawi! Na dwugodzinnym W- F- ie dałam wycisk, więc po południu zaczęłam odczuwać ból w prawej łydce. Wracałyśmy w straszną ulewę, w końcu był październik, więc mogłam się tego spodziewać. Szczęście, że Anna miała parasolkę. Co dwie głowy, to nie jedna.

Mimo, że już o siedemnastej robiło się ciemno, umówiłyśmy się na osiemnastą. Weszłam do mieszkania, usiadłam w fotelu by odpocząć i zasnęłam z wyczerpania. W końcu przez cały dzień tryskałam energią, co nie było darmowe i trzeba było naładować baterie. Kilka minut po siedemnastej zadzwoniła do mnie mama by skontrolować moje piątkowe poczynania. Opowiedziałam jej jak było w szkole by uśpić czujność. Po rozmowie poszłam się wykąpać po W- F- ie, zmyć z siebie resztę zmęczenia. Po tym w oczekiwaniu na gościa, czytałam książkę u siebie w pokoju. Wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że w pewnym momencie zgasło światło. Po omacku poszłam do salonu, elektroniczny zegar się nie świecił. Zrozumiałam, że coś musiało się stać z prądem przez całodzienną burzę. Być może to było drzewo.

Niewiele myśląc, wygrzebałam latarkę z szafki i zaczęłam szukać świeczek. Znalazłam opakowanie dziesięć sztuk, więc porozstawiałam większość w salonie i kolejno zapalałam.

Przez przypadek stworzyłam romantyczny nastrój... Ja, Anna, świece i puste mieszkanie... Poczułam znajome łaskotanie w podbrzuszu. Pomnożyło się ono, gdy chwilę później ktoś zapukał.

- Kto tam? – Przez wizjer i tak by nie było nic widać.

- Taka jedna, co skradła ci serce. – Uśmiechnęłam się i otworzyłam. Na jej twarz padł bardzo ładny słaby blask świec z salonu. – Witaj kochanie...

- Hej... Wejdź. – Więc weszła, postawiła torbę na podłogę i ściągnęła z siebie mokrą kurtkę. Ja w tym czasie wygrzebałam z szafy przedostatni wolny wieszak. Teoretycznie, jej wizyta nie różniła się niczym innym od pozostałych. Na dzisiejszy wieczór zaplanowane było oglądanie filmów sensacyjnych, jednak burza pokrzyżowała nam plany. I co z tego? Z nią na pewno będę się dobrze bawić.

Odebrała ode mnie wieszak, powiesiła na nim kurtkę i zahaczyła o klamkę do drzwi mojego pokoju. Podeszła i pocałowała mnie w usta. Miała na sobie tą samą czerwoną w kratkę koszulę, którą miała w lecie, gdy nasi rodzice robili grilla w ogródku.

Dorośli sobie siedzieli przy stoliku, a my znudzone chodziłyśmy po działce i zrywałyśmy różne dojrzałe owoce z krzewów i drzew. W pewnym momencie złapała mnie za rękę i poprowadziła za altankę. Oparła mnie o ścianę i pocałowała gorąco, a nic niepodejrzewający rodzice siedzieli kilka metrów od nas, po drugiej stronie altanki i rozmawiali. Wpiła się w moje usta nie pozwalając mi jakkolwiek zaprzeczyć, choć i tak tego nie planowałam.

Uwielbiałam, gdy mnie tak nagle brała na bok i całowała żarliwie. Przerwała i spojrzała mi w oczy, a na twarzy zagościł jej łobuzerski uśmiech. Słyszałam, jak mama mnie woła, a my nic sobie z tego nie robiłyśmy. W tym momencie nasi rodzice i my tworzyliśmy dwa różne światy.

Metr od nas rosły krzewy z różowymi, dojrzałymi już malinami. Anna zerwała kilka i podała mi wszystkie, oprócz jednej, którą pieściła moje usta. Wiecie, jakie to było przyjemne? Po chwili tej zabawy szepnęła, bym rozchyliła usta, po czym chwyciła wargami owoc i wsunęła mi go do ust, co było pretekstem do pocałunku. Ponownie usłyszeliśmy wołanie, więc z uśmiechami na twarzy wróciłyśmy do rodziców. Na pytanie, gdzie byłyśmy, odpowiedziałam, że na malinach... bo przecież taka była prawda. Okazało się, że mama mnie wołała, bo skrzydełka się upiekły. To było takie... Przyziemne. Rzeczywiste. A to, co wtedy robiłyśmy, stało się jednym z moich ulubionych wspomnień, co dało się nam znać na jednej z lekcji języka polskiego, gdy przerabialiśmy wiersz „W malinowym chruśniaku” B. Leśmiana. Uśmiechała się w ten sam łobuzerki sposób, jak tamtego dnia. My i nasza osobista wersja wiersza.

- Co tak myślisz? – Zapytała, ściągając trapery.

- Coś mi się przypomniało. Zjesz coś? Kupiłam te nasze bułeczki... – Zapytałam prowadząc ją do salonu za rękę. „Nasze” bułeczki to bułki z pobliskiej Biedronki robione z ciasta na pizzę, w środku miały sos pomidorowy z przyprawami.

- Poproszę ciebie w bitej śmietanie... Może być z polewą czekoladową i truskawkami... - Powiedziała, przylegając do moich pleców i objęła mnie w pasie. – Albo... Słodkie czereśnie... Albo poziomki... Maliny...

- Mmm... mów dalej... - Poczułam jej usta za uchem. Mogła opowiadać, nigdy nie posunęliśmy się do czynów. Ja dziewica, ona dziewica, obie w oczekiwaniu na księżniczkę na białym koniu. Jednak coraz częściej zaczęłam się zastanawiać, jak by to było. Naprawdę, czasem nie byłam w stanie się zaspokoić przez pół nocy. A i tak zawsze tylko orgazm łechtaczkowy. Tak na wszelki wypadek. Przeczytałam kiedyś, że błona chroni pochwę przed różnymi bakteriami, a ja nie chciałam mieć żadnych choróbsk w takim miejscu.

- Zlizałabym z ciebie wszystko... - Na dowód tego polizała mnie delikatnie po boku szyi. Zamruczałam cicho. – Nie dałabym ci zasnąć przez całą noc... Ale przyjdzie na to czas, prawda? – Dała mi całusa w polizane miejsce i usiadła na kanapie. A ja stałam i patrzyłam na nią. Chciałam ją głaskać i pieścić, dotykać i całować każdy centymetr jej skóry, sprawiać jej jak największą przyjemność.

- Prawda. Nalać ci kompotu? Mama zrobiła przed wyjazdem. Z jabłek.

- OK. – Więc poszłam z tą latarką do kuchni.

Czuliście się kiedyś tak bardzo podnieceni, że chcieliście w trybie natychmiastowym udać się w jakieś najbliższe ustronne miejsce i ulżyć sobie? Że nie byliście w stanie opędzić się od erotycznych obrazów w głowie? Wszystko w ciele wrze, a wy tak bardzo pragniecie osoby, która jest tak blisko ale nie pozwala na stosunek? Ręce drżą, palce płoną, chcą by ugasić je w sokach miłosnych drugiej osoby bo tylko one mogą przynieść ukojenie...

A’propos drżących rąk...

Potrzebowałam ułamka sekundy, by zorientować się, że nie trzymam szklanki w ręce, że ona znikła. Brzęk tłuczonego szkła zdradził wszystko. Przeklęłam cicho i pochyliłam się by pozbierać szkło. Położyłam latarkę na krześle, ale ona się sturlała i spadła na podłogę, co mnie wystraszyło. Na tyle, by podskoczyć i się skaleczyć. Przeklęłam głośno i w tym momencie przyszła do mnie Anna.

- W porządku wszystko? Zostaw to, ja posprzątam... - Podała mi latarkę. – Potrzymaj.

Wzięłam ją do ręki, ale ona mnie podsadziła na blat stołu jak małe dziecko. Nie odzywałam się, było mi wstyd, że jestem taką łamagą.

Świeciłam jej z góry i obserwowałam jej ruchy, kiedy ostrożnie brała do ręki każdy kawałek. Wsypała je do śmietnika pod zlewem i pozamiatała, a ja usiłowałam zatamować krwawienie z, jak się okazało, głębokiej do kości rany na palcu wskazującym.

- Pokaż m ten palec. – Pokazałam, a ranka już nabiegała świeżą krwią. – Gdzie masz plastry?

Wskazałam na wiszącą szafkę za nią. Wyciągnęła stamtąd apteczkę i wygrzebała jakiś plaster. Zakleiła mi delikatnie rozcięcie, a ja wpatrywałam się w nią jak w anioła. Oczy, usta, nos, usta, oczy, usta... Była bardzo blisko. W pewnym momencie spojrzała mi głęboko w oczy, a ja nie byłam w stanie się ruszyć. Jej bliskość mieszała mi w głowie i myślałam tylko o tym, by ją pocałować. I zrobiła to. Złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku, a każda komórka mojego ciała zadrżała. Objęłam ją niepewnie za kark, poczułam jej dłonie na udach.

- Zróbmy to... - powiedziałam między pocałunkami.

- Tak dzisiaj?

- Proszę...

- Kochanie...

- OK, rozumiem. – Zsunęłam się z blatu stołu. – Nie pociągam cię, tak?

- To nie tak, jesteś w błędzie... - Złapała mnie za rękę.

- Chyba, że kogoś masz na boku... Kogoś, kto ciebie zaspokaja. Tak?

- Nie, do cholery! W życiu nikogo nie pragnęłam bardziej niż ciebie! – Ruszyłam z latarką do salonu. – Wiesz, za co mnie wyrzucili ze szkoły?

- Co?! Wyrzucili cię? – Pierwszy raz o tym usłyszałam. Nigdy się nie przyznała do tego.

- Muszę mieć pewność, że nikomu nie powiesz.

- Nie ufasz mi? – Zapytałam, westchnęła, usiadłyśmy na kanapie.

- W poprzedniej szkole... Była taka jedna uczennica, podobała mi się i wiedziała o tym. Nagrała to, jak robię jej dobrze a później rozpuściła filmie po szkole. Zadowolona? Planowałam... Tak już po maturze, żebyśmy wyjechały na wakacje, nad morze... I tam byśmy to zrobiły. To wszystko, co mam do powiedzenia. – Poczułam się jak skończona idiotka.

- Kochanie... Przepraszam...

- Nie wiedziałaś, w porządku. Nie gniewam się...

- I tak się czuję winna.

- Jeden całus i będzie OK. – Uśmiechnęła się, pocałowałam ją.

Nie mogłam być dłużej na nią zła, nie potrafiłam, za bardzo ją kochałam. Po tym przyniosłam nam nasze bułeczki i wspólnie je zjadłyśmy, rozmawiając o wszystkim i niczym. W pewnym momencie na zegarze elektronicznym pojawiły się liczby, a z mojego pokoju błysnęło światło co oznaczało, że naprawili ewentualną usterkę. Może to jednak nie było drzewo?

Wykąpałyśmy się, oczywiście osobno i leżąc w łóżku przegadałyśmy pół nocy.

O szóstej nad ranem coś mnie obudziło. Spojrzałam na śpiącą Annę i doznałam zawału. Ktoś wszedł do naszego mieszkania. Usłyszałam cichy głos mamy i taty... Spanikowałam, nie wiedziałam, co robić. Ostatecznie zachowałam spokój i jakby nigdy nic, poszłam dalej spać. Później będę się tłumaczyć. Tylko... co ja im powiem? Co ma być, to będzie... Ważne, że ukochana jest przy mnie.

Objęłam ją w pasie i zasnęłam z powrotem.

- Anka, wstawaj. Do domu, natychmiast! – Usłyszałam budząc się natychmiast. Rozejrzałam się, u mnie w pokoju stała matka Anny. Wkurzona matka Anny. Na wszelki wypadek zabrałam rękę z jej ciała. Miałam wrażenie, że to by pogorszyło sytuację. Była ubrana w czarny płaszczyk lekko zroszony kroplami deszczu, co oznaczało, że dosłownie przed chwilą przyszła.

- Co...? Co ty tu robisz? – Moja ukochana usiadła zaspana.

- Natychmiast się ubieraj! Porozmawiamy sobie w domu! – I wyszła, zamykając drzwi mojego pokoju. Spojrzałyśmy na siebie, pogłaskała mnie zmartwiona po policzku.

- Nic nie mów, rozumiem. Dziękuję, że przyszłaś... Dziękuję za wszystko. – Powiedziałam i pocałowałam ją w usta, po czym wstałyśmy i zaczęłyśmy się ubierać. Nawet nie zastanowił mnie fakt, że robimy to razem.

- Coś czuję, że spotkamy się dopiero w poniedziałek... - powiedziała i wyszłyśmy z pokoju, obie zakłopotane. Bo jak się zachować w takiej sytuacji?

- Będzie dobrze. – uśmiechnęła się słodko, jeszcze raz pocałowałyśmy się przy wszystkich, po czym Anna z mamą opuścili moje mieszkanie. Zerknęłam na zegarek, było kilka minut po dziewiątej. Westchnęłam cicho, wiedziałam, co teraz nastąpi. Czekał mnie niezły opierdol.

Wróciłam do swojego pokoju by pościelić łóżko a następnie musiałam przetrwać blisko godzinę kazania o hm... Normalności. Moi rodzice nie akceptowali mojego związku z Anną i wpierali mi, tak jak ostatnio, że te zakochanie przejdzie. Mówili, bym zakończyła tą znajomość dla mojego własnego dobra, bo jak twierdzili, pewnego dnia ona mnie rzuci i odejdzie a ja będę cierpieć. Nie słuchałam ich, wyłączyłam się. Nie sądziłam, że będą aż tak bardzo przeciwni. Kiedyś powiedzieli, że zaakceptowali moją orientację – choć w domu był to temat tabu– że zaakceptują również moją ewentualną dziewczynę. Ale to było kilka lat temu. A teraz, kiedy przyszło co do czego...

W poniedziałek, gdy siedziałyśmy razem przy szklonym sklepiku i piłyśmy kawę, opowiedziała mi wszystko. Jej matka był bardziej wyrozumiała, ale najwyraźniej nie była przygotowana na to, że przyłapie ją w łóżku ze mną. Jej rodzice uznawali nas za koleżanki, nic więcej. Moi też tak uważali do pamiętnych osiemnastych urodzin. A, jeszcze jedno. Mi mama zabrała telefon – za karę. Jaką, do cholery, karę, za co? pytałam, a w odpowiedzi „za sprowadzanie gości bez naszej wiedzy”. W końcu musieli coś wymyślić. To było niesprawiedliwe, że nasi rodzice spotykali się średnio raz na tydzień na pogawędki, a ja i Anna nie mogłyśmy. Początkowo te dni były dla nas trudne, ale jakoś dałyśmy radę. Wspierałyśmy się nawzajem, byłam wtedy tak bardzo w niej zakochana...

Tydzień później oświadczyła mi, że zatrudniła się jako kelnerka w restauracji, będzie pracować w weekendy. Robiła to wszystko dla nas, byśmy wyjechały same na wakacje. To była ładna wizja - tylko ja i ona. Ewentualnie łóżko. Zarobki nie były duże, jednak napiwki ją zadowalały. Jak się zapewne domyślacie, poszłyśmy razem na studniówkę. Cóż to był za wspaniały wieczór... Śmiałyśmy się z tego, że trochę to przypomina wesele. Dużo ludzi i równie dużo jedzenia... Nie byłam jakimś obżarciuchem, ale nie mogłam się oderwać od kurczaka, był naprawdę wyśmienity. Żadnego alkoholu, był zabroniony. Oczywiście rodzice wiedzieli, że poszłyśmy jako para, ale nie odezwali się ani słowa. Ani moi, ani jej.

Kiedy tak już pod koniec zabawy tańczyłyśmy wtulone w siebie, rozmowa zeszła na nasze uczucia. A wtedy ona powiedziała najpiękniejsze słowa na świecie:

- Nigdy od ciebie nie odejdę... Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość póki nas śmierć nie rozłączy... Bo tylko ona może to zrobić.

Oczywiście, kiedy byłam w drugiej klasie gimnazjum, pani od chemii opowiadała nam o parze, która poznała się w gimnazjum i byli ze sobą szczęśliwi bardzo długo, wzięli ślub, mieli dzieci... Ale to było dawno temu, więc być może już się rozeszli. Nie sądziłam, że mogłoby mi się to przytrafić... Z Anną byłam w związku rok i miesiąc czasu. Dopiero. A nasza miłość nie znała granic.

Po tym same z siebie ograniczyłyśmy ze sobą kontakty, ponieważ nauka przed maturą była dla nas na najwyższym szczeblu. To tylko dwa miesiące... A później będziemy miały całe życie dla siebie.

Wyniki matury zaskoczyły nas obie, nie spodziewałyśmy się aż tak wysokich procentów. Zdałyśmy wszystko, ona zdała ode mnie lepiej geografię i język polski. Uczciłyśmy sukces w pobliskiej restauracji, wypiłyśmy po dwa piwa (tak, dziewczyny też je piją!).

I zgodnie z jej obietnicą, wyjechałyśmy na wakacje. Rodzice próbowali nam to wybić z głowy, ale my już ich nie słuchałyśmy. Gdybyśmy to robiły, już dawno byśmy się rozstały. A tak, nasza miłość kwitła.

- Na pewno wzięłaś wszystko? Szczoteczkę, grzebień, ręczniki... - Wyliczała, gdy o szóstej nad ranem szłyśmy z przystanku na Dworzec, gdzie za dwadzieścia minut miał być nasz pociąg, który miał nas zawieźć do Kołobrzegu. T ona załatwiła bilety zarówno w tę stronę, jak i na powrót. Wypatrzyła jakąś dobrą ofertę przy miejscu docelowym... Dokładnie dwa kilometry od Kołobrzegu. Miałyśmy tam spędzić ostatni tydzień czerwca i pierwszy tydzień lipca. Czułam te przyjemne skurcze, motyle w brzuchu na myśl, co miała tam ze mną zrobić... Obiecała... A ja tak długo na to czekałam!

- Tak kochanie, o wszystkim pamiętałam. Na pewno. – Żeby jej jakoś dogryźć, zapytałam: - Masz bilety? – Spojrzała na mnie mrużąc oczy, po czym uśmiechnęła się.

Weszłyśmy na peron i postawiłyśmy torby, ona miała dwie, ja jedną. Wzięła dwie by nie upchać wszystkiego na siłę, a morze jak to morze, zawsze się kupi parę drobiazgów.

Niedługo po tym przyjechał nasz pociąg i wsiadłyśmy, zajmując wyznaczone miejsca, ona naprzeciw mnie, przy oknie. Oprócz niezbędnych drobiazgów spakowała jeszcze coś do picia i jedzenia na podróż.

Jednak ja niedługo po odjeździe, zasnęłam.

Obudziłam się dopiero, gdy do przedziału wsiadała jakaś para. Chyba, że to brat i siostra. Spojrzałam zaspana na Annę, obserwowała ich trzymając w dłoni książkę. Zerknęła na mnie i uśmiechnęła się. Po tym ponownie zasnęłam.

Obudziło mnie szarpnięcie pociągu ruszającego ze stacji.

- Ile jeszcze? – Zapytałam.

- Jakąś godzinę i będziemy.

Po tym już nie zasnęłam, poszłam do toalety, chwilę postałam na korytarzu przy oknie. Para wysiadła na następnej stacji, a my po piętnastej byłyśmy w Kołobrzegu. Wsiadłyśmy w autobus i pojechałyśmy. Na pytanie, skąd to wszystko wie, odpowiedziała, że była tu kilka razy na wakacjach.

Mieszkanie na pierwszym piętrze, do którego mnie wpuściła po odebraniu kluczy od sympatycznego właściciela było niewielkie... Prędzej pokój przegrodzony na pół, w jednym pomieszczeniu było duże łóżko i szafa, a w drugim, tym przy wejściu, zielona kanapa i mała szafeczka, wnętrze wyłożone tanią wykładziną dywanową. Mała łazienka obok drzwi. Nie narzekałam, było względnie. Na korytarzu wspólna kuchenka gazowa i mikrofalówka.

- Po znajomości... Okna wychodzą na zachód, wiem, że je lubisz. – powiedziała, stawiając torby.

- Dzięki. – postawiłam swój bagaż pod szafą i pocałowałam ją z wdzięczności. – Jesteś kochana.

- Dla ciebie wszystko.

Przebrałyśmy się, i nie czekając na nic, wzięłyśmy kanapki i krem do opalania i poszłyśmy z ręcznikami na plażę. Prowadziła na nią prosta dróżka w większości długości przez las, po czym wychodziło się na plażę. Gorący piasek, szum fal, rozmowy i śmiechy dzieci... Jeszcze nigdy nie byłam tak zadowolona z wyjazdu nad morze.

Rozłożyłyśmy się na ręcznikach i kolejno jedna drugą smarowała kremem. Po tym, leżąc na brzuchach dogadałyśmy się w kwestii utraty mojego... Naszego dziewictwa. Uzgodniłyśmy, że jutro, że ten dzień przeznaczymy sobie na aklimatyzację w nowym miejscu. W sumie racja, byłyśmy trochę zmęczone podróżą, jednak wygrzewanie się na słońcu było najlepszym pomysłem. Słodkie lenistwo i Anna obok...

Następny dzień rozpoczęłyśmy w okolicach dziesiątej rano, siedziałyśmy do drugiej w nocy i gadałyśmy o wszystkim, jedząc kolację, na którą Anna kupiła w pobliskim sklepiku tortille do odgrzania w mikrofalówce. Na dzień dobry pocałowała mnie tak namiętnie, że myślałam, że to już TA chwila.

- Zakochuję się w tobie codziennie... - Powiedziała i z uśmiechem pogłaskała mnie czule po policzku. Czułam, jak się rumienię.

Wstała i zaczęła się ubierać mówiąc przy tym, że idzie kupić coś na śniadanie. Jak się okazało, obie miałyśmy ochotę na tradycyjne śniadanie z chlebem, sałatą i serem żółtym. Wyszła, a ja zorientowałam się, że jestem spięta. Cóż, byłam nieśmiałą osobą i wcale mnie nie rozluźniała myśl, że zrobię to z ukochaną osobą. Poczułam się nagle taka nieatrakcyjna.

Zaczęło padać, wróciła cała mokra. Cóż, pogoda nad morzem ma to do siebie, że się szybko zmienia...

I cały dzień przesiedziałyśmy w pokoju grając w karty.

Pod wieczór wyszło słońce, i kiedy Anna poszła się kąpać, ja wyszłam na balkon, oparłam się o barierkę i zamyśliłam się, patrząc na powoli zachodzące słońce i drżąc lekko z zimna. Myślałam o wszystkim a jednocześnie o niczym szczególnym, po prostu stałam. Gdzieś w oddali słychać było muzykę disco, mieszała się z jakąś monotonną przygrywką do gier, a do nosa co chwilę napływały zapachy z baru oddalonego o jakieś sto metrów. Łączył się on z charakterystycznym zapachem po deszczu, dając ciekawą kompozycję. Ocknęłam się dopiero, gdy na bicepsach poczułam ciepło, które powoli przesuwało się w stronę nadgarstków. Dłonie Anny.

Przytuliła mnie od tyłu i powiedziała cicho:

- Chodź do środka... Zmarzniesz... Zresztą już jesteś zimna... - Obróciłam głowę w bok, pocałowała mnie w usta. – Chcę spełnić twoje marzenie...

To wystarczyło, by mnie zaciągnęła do środka.

- Pójdę się wykąpać... Czekaj tu na mnie. – powiedziałam.

- Bądź pewna, że nie ucieknę. – Uśmiechnęła się, poszłam do łazienki.

Ciepła woda pozwoliła mi się zrelaksować, choć pozostałam trochę spięta. To wszystko było takie dziwne. Usłyszałam, że z kimś rozmawia.

Umyłam się dokładnie i wyszłam spod prysznica wycierając się. Założyłam piżamę i poszłam do pokoju. Do Anny. Na seks.

Wyglądała tak jak zawsze, siedziała na brzegu łóżka w swojej piżamie, w dłoni trzymała telefon, przeglądała coś w nim.

- Twoja matka dzwoniła. – powiedziała.

- W porządku. – Odłożyła telefon i spojrzała na mnie, starałam się zachowywać naturalnie.

- Wiem, że jesteś nieśmiała... Rozbierz się i wejdź pod kołdrę. Ja zrobię to samo. – Wstała i zgasiła światło, zapanował półmrok. Zdjęłam z siebie piżamę i wskoczyłam pod chłodną kołdrę. Obserwowałam, jak ukochana się rozbiera i kładzie się przy mnie. Mam to, czego tak bardzo chciałam.

Przytuliła się do mnie, a ciepło jej ciała usunęło wszelkie wątpliwości. Pogłaskałam ją po policzku i pocałowałam ją czule. Podniecał mnie fakt, że nic na sobie nie mamy, że nic nas nie ogranicza.

Położyłam dłoń na jej żuchwie wczuwając się coraz bardziej w ten pocałunek. Wystarczyła chwila, bym była pewna w stu procentach, że chcę to zrobić tu i teraz.

Znalazła się nade mną, spojrzała na mnie i pogłaskała mnie po policzku.

- Mów do mnie... cokolwiek... czy za mocno, za słabo, szybciej albo wolniej... - Przyssała się do mojej szyi, przymknęłam oczy i poddałam się jej pieszczotom. Wsunęłam palce w jej włosy, podczas gdy ona dotarła już do mojego ramienia, stopniowo zsuwając ze mnie kołdrę. Razem z nią odchodził wstyd. Poczułam jej ciepłą dłoń na żebrach, zadrżałam. Przesunęła ją w górę, do piersi jednocześnie docierając do niej ustami. Zaczęła ją delikatnie masować, a jej usta wylądowały na drugiej. Usłyszałam swój własny pierwszy cichy jęk.

- Nie, zaczekaj... Nie tak szybko... - Powiedziałam. Pokonała ustami tą samą trasę i położyła się na boku, przytulając mnie do swojego gorącego ciała.

- Rozumiem kochanie, nie stresuj się... - Mówiła, całując mnie po policzku, chwyciła mnie za dłoń i splotła palce. – Spokojnie.

Nastąpiła dłuższa chwila ciszy, wsłuchiwałam się w jej oddech. Myślałam o tym wszystkim, jednak nie byłam pewna, czy jestem gotowa. A jeśli nie spodobam jej się? Jeśli jestem dla niej za gruba? Jeśli uzna mnie za zbyt dziecinną, bo się wycofałam w ostatniej chwili?

- Pamiętaj, nie musimy tego robić dzisiaj... Jeśli chcesz, zaczekamy. Nic na siłę, to nie jest twój obowiązek. Nie musimy tego robić w ogóle. – Mówiąc to, zaczęła mnie głaskać po ręce, uspokoiłam się trochę. Po chwili obróciłam się przodem do niej i dotknęłam jej policzka. – Mogłybyśmy też tak zrobić, że zawiązałabyś mi oczy i prowadziła moją rękę...

Pocałowałam ją i odpowiedziałam:

- To mi się podoba... Ale czym je zasłonię?

- Jeśli nie wystarczy ci fakt, że będę trzymać je zamknięte, mogę jeszcze zasłonić dłonią.

- OK. – Pocałowałam ją jeszcze raz i chwyciłam jej dłoń. Uśmiechnęła się i przymknęła oczy zasłaniając je również ręką.

Przyłożyłam ją do mojej szyi, widziałam na jej twarzy lekki uśmiech. Przesunęłam lekko opuszkami palców do ramienia, później niżej, na pierś. Zamruczała cicho.

- Mogę popieścić sutka? – Zapytała, w odpowiedzi puściłam jej dłoń dając pole do popisu. Jej palce objęły mojego sutka, zaczęły go pocierać i delikatnie ściskać, co nawet mi się spodobało. Czego ja się właściwie obawiałam?

- Rób ze mną, co chcesz... - Powiedziałam cicho. – Nie wytrzymam już dłużej, chcę cię tam poczuć.

- Obiecuję, że tej nocy jeszcze wykrzyczysz moje imię... - Odpowiedziała i spojrzała na mnie, pocałowała mnie i pochyliła się nad sutkiem, który zniknął w jej ustach. Poczułam przyjemne mrowienie, gdy jej język ślizgał się po nabrzmiewającym sutku. Po chwili przeniosła się na drugą stronę, zaczęłam przeczesywać jej włosy palcami. Przygryzła go delikatnie i spojrzała na mnie. Czułam, jak się rumienię.

- Pozwolisz mi niżej? – Zapytała.

- Tak, proszę...

Zmieniła pozycję klękając między moimi nogami, przez co leżałam całkiem odkryta... i nie czułam wstydu. Być może dlatego, że ona również była naga. Usiadłam i pocałowałam ją czule. Przeciągnęła, przez co ten pocałunek nie skończył się tak szybko. Nie odrywając się od moich ust, chwyciła mnie za rękę i położyła ją sobie na ramieniu. Zrozumiałam, że tym samym pozwoliła mi na dotykanie swojego ciała, na co miałam ogromną ochotę. Raz już miałam okazję się zapoznać z jej brzuszkiem...

To było podczas jednego z wieczorów, który spędzałyśmy razem, gdy miała u mnie spać. Pomogła mi w odrobieniu matematyki, gdy na lekcji nie zrozumiałam, na czym polegają te całe ciągi liczbowe (ktoś to w ogóle rozumie?). Po tym, gdy się położyłyśmy spać, rozmawiałyśmy o naszej przyszłości i marzeniach, jakim było odwiedzenie paru większych miast – Dubaj, Nowy Jork, Vancouver w trakcie zimy. I kiedy tak leżałam na boku, obejmowana przez rękę Anny zupełnie nieświadomie wsunęłam dłoń pod górę jej piżamy. Rozmowa wtedy zeszła na lekcje W- F- u, które naszym zdaniem powinny być trochę urozmaicone grą w ping- ponga czy wychodnym na pobliską siłownię. Gładziłam jej zarysowane na brzuszku mięśnie, kiedy dotarło do mnie, co robię. Chciałam się wycofać, ale ona mi na to nie pozwoliła prosząc, bym nie przestawała, bo to bardzo przyjemne. Mówiła, że czuje mrowienie, motylki w brzuszku. Rozmowa przebiegła przez kolejne dziesięć tematów, na dobranoc podwinęłam jej koszulkę i ucałowałam parokrotnie pieszczoną wcześniej część ciała.

I teraz przypomniało mi się, jak bardzo wtedy chciałam zsunąć się niżej...

Te wspomnienie jakby dodało mi w tym momencie pewności siebie, gdy się całowałyśmy, a moje ręce błądziły po jej skórze w poszukiwaniu jej skarbu. Gładkość ciała nie pozwoliła mi na oderwanie palców na choćby chwilę, by nie stracić ani milimetra w poznawaniu na nowo fizycznej budowy mojej ukochanej.

Delikatnie, niespiesznie moje palce znalazły się w pobliżu jej krocza, jednak pewne ziarenko nieśmiałości nie pozwoliło mi na choćby muśnięcie jej płatków. Klęczała z lekko rozchylonymi udami jednoznacznie dając mi pozwolenie na TEN ruch. Spojrzałam na nią, uśmiechnęła się lekko. Poczułam gęsią skórkę, gdy jej dłonie wylądowały na moich nogach i przesuwały się w najbardziej osobiste miejsce ciała. Cofnęła ruch i go powtórzyła, przyzwyczajając mnie do jej dotyku w tamtych obszarach. Cieszyłam się bardzo, że jest tak wyrozumiała dla mnie. Odważyłam się natomiast ponowić pieszczoty jej piersi i cudownych, różowych szczytów. Pocierałam delikatnie jej sutki, głaskałam klatkę piersiową, całą ją od ramion do poziomu pępka.

- Nie musisz się spieszyć, mamy całą noc... - Powiedziała cicho i zaczęła obcałowywać moje ramię.

Wtedy Anna odważyła się jako pierwsza przełamać barierę intymności i położyła dłoń na moim kroczu. Na chwilę jakby czas się zatrzymał, jednak po sekundzie zaczęła mnie głaskać po płatkach. Złożyła na moich ustach krótki pocałunek.

- Połóż się, proszę, i odpręż się.

Położyłam się wygodnie, rozstawiając nogi szerzej, a wtedy jej palec wtargnął do mojej pochwy przebijając błonę. Krzyknęłam zszokowana, poczułam wtedy, jakby coś we mnie się rozrywało. Szarpnięcie i lekko tępy ból.

- Nie byłam przygotowana – powiedziałam, patrząc na zarys jej sylwetki.

- Wiem. Gdybyś wiedziała, że to nastąpi, twój mózg by potęgował ból. Spokojnie, zaufaj mi. – Pogłaskała mnie po policzku i spokojniej ale równie zdecydowanie powtórzyła ruch. Ból jak za pierwszym razem. Wiedziałam, że tak ma być, że to przejdzie. Tyle krzyku, a już po wszystkim. Zaczęła coraz płynniej mnie posuwać, chyba dołożyła drugi palec. – Jesteś cała mokra, kochanie.

- Przecież to krew, wiesz o tym. – Odpowiedziałam.

- Krew też, ale i twoje soczki... coś pięknego.

Nim się spostrzegłam, niezręczny ból prawie ustąpił. Moje wnętrze poznawało palce ukochanej, ustępowało jej w zaufaniu. Przyciągnęłam ją do siebie i pocałowałam namiętnie z wdzięczności. A skoro już leży na mnie z palcami w pochwie...

Wystarczyło spojrzeć w jej ledwo już widoczne w ciemności oczy, by zrozumieć, że ona również tego pragnie. Zupełnie, jakby czytając w moich myślach, powiedziała:

- Dotknij mnie tam... Nie chcę cię poganiać, ale tak bardzo cię pragnę... Nie masz pojęcia, jak bardzo na mnie oddziaływałaś przy każdym spotkaniu, z każdą minutą w twoim towarzystwie.

Skoro jest aż tak podniecona, czemu nie? Dłoń chwilowo trzymaną na boku szyi przeniosłam bezpośrednio na krocze, czując falę gorąca na policzkach i szyi. Była tam taka cieplutka, aż się prosiła, by ją rozdziewiczyć... Mięciutkie płatki skrywały jej jamę rozkoszy, a jedyną przeszkodą była ta cieniutka błona. Nie, jeszcze się z nią podroczę.

Rozdzieliłam palcem jej wargi, natrafiając praktycznie przez przypadek na jej perełkę, malutki guziczek, zupełnie, jak ziarnko grochu. Na wszelki wypadek oblizałam czubek palca, czując lekki słony smak. Kolejna fala gorąca przelała się przez moje ciało. Jej ruchy spokojne i miarowe, zupełnie jak oddech przy próbie koncentracji, pomogły mi odnaleźć jej magiczny punkcik. Zaczęłam go pocierać i delikatnie naciskać, słysząc jej pierwszy, cichy jęk. Nie taki, jaki się słyszy, gdy ktoś jest niezadowolony, nie z bólu, nie z rozczarowania... To był bardzo wyjątkowy jęk wywołany przez mój palec, który dawał jej odczuć namiastkę rozkoszy. Przywróciła mnie na ziemię, gdy opuściła moje wnętrze. Chciałam zapytać, czy coś źle zrobiłam, ale ona cofnęła się kawałek i zaczęła obcałowywać moje uda. Poczułam coś w rodzaju pustki po jej palcach, ale prędko nadrobiła to czułymi pocałunkami na wzgórku czy pachwinach. Łaskotało mnie to, przez co trochę drżałam. Gładziła dłonią z wilgotnymi palcami moje podbrzusze pozostawiając wilgotną mapę po jej ruchach. Spojrzałam w jej stronę, ale widok jej głowy między moimi nogami sprawił mi bardzo dużo przyjemności. Ogarnęła mnie jakaś błogość, gdy jej język zaczął muskać moje płatki starając się dostać do mojego guziczka. Zrobiła to, przyssała się do niego namiętnie, ja usłyszałam swój własny jęk. Miałam wrażenie, że za chwilę dojdę, jednak ten stan utrzymywał się dosyć długo. Tak długo, gdy jej usta stykały się z moimi płatkami. Obłędnie piękne uczucie. Położyłam rękę na jej głowie, pogłaskałam ją z wdzięczności. Mogłaby już nie przestawać...

Na nowo poczułam, jak wchodzi we mnie palcem, teraz odczucie było inne.

- Gdzieś tu powinien być słynny punkt G – Powiedziała, a ja prawie się nie zorientowałam, że oderwała się od mojego krocza. Ruchy jej palca były wyraźniejsze, bardziej przyjemne, podczas gdy przyczepiła się jednego miejsca w pochwie.

Nagle wstrząsnęła mną seria krótkich skurczy przeszywających całe ciało, samoistnie zaczęłam jęczeć. Biodra poderwały się do góry, jakby stado motyli w podbrzuszu chciały wylecieć na wolność. Ten stan szybko minął, a ja spojrzałam na Annę.

- Gratuluję, twój pierwszy orgazm. – Powiedziała z uśmiechem. Tak szybko doszłam? Może straciłam poczucie czasu.

- Chcę ci się odwdzięczyć... - Powiedziałam. Zakończyła swoją robotę kilkoma liźnięciami po perełce, jednocześnie wychodząc ze mnie.

Pociągnęłam ją na siebie, ponownie zaczęłyśmy się całować. Obróciłyśmy się, teraz ona leżała, ja dominowałam.

- Zapalę tylko lampkę, dobrze? Chcę cię widzieć, gdy będziesz szczytować. – Powiedziałam i puściłam jej oczko, schodząc z łóżka i zapalając boczną lampkę, która w jednej chwili stworzyła jeszcze bardziej namiętną i intymną atmosferę.

Uklękłam na brzegu i powoli rozchylając jej nogi, weszłam między nie, a uśmiech nie schodził z jej słodkiej twarzy. Usta powitały obszar podbrzusza, stopniowo zsuwając się niżej, na wzgórek i między płatki. Pragnęłam ją tutaj całować niemalże przez cały czas, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja.

Palcami musnęłam jej płatki, stopniowo nabierając odwagi, przyzwyczajając się do miękkich, ciepłych, wilgotnych i dziewiczych rejonów ukochanej. Rozdzieliłam jej wargi i zaczęłam muskać ją czubkiem języka. Nasłuchując jej stopniowo coraz głośniejszego sapania, w pewnym momencie przerwałam i ustawiłam palce przy jej dziurce.

- Kocham cię. – Powiedziałam i pchnęłam zdecydowanie, tak musiało być. Im szybciej, tym lepiej. Jęknęła unosząc lekko biodra ku górze, a gdy opadły, ponowiłam ruch. Tym razem było tylko głośniejsze sapnięcie.

- Jest dobrze, nie przestawaj... - powiedziała.

Wsunęłam je głębiej. Jej pochwa zdawała się być gorącą poduszką... Nie, kilkoma gorącymi poduszkami, które właśnie okalały moje palce, jak... Wewnętrzna część policzków. Tak, to dobre porównanie.

Jednak widok w tym świetle czarnej krwi mnie przeraził. Wiedziałam, że jest jej tam odrobinę, ale mimo to, bałam się.

- Boli cię? – Zapytałam cicho.

- Z każdym ruchem coraz mniej... - Odpowiedziała, zasłaniając sobie oczy.

- Jeśli chcesz, przerwę. Powiedz tylko słowo.

- Nie, nie przerywaj...

Znając z grubsza lokalizację punktu G, zajęłam się w większości przednią ścianką pochwy. Stopniowo zwiększałam nacisk, a Anna jęczała coraz bardziej słodko. Drugą dłoń umieściłam na jej perełce, masowałam ją delikatnie. Po chwili, wnioskując, jak bardzo mi było przyjemnie, gdy mnie tam lizała, zabrałam dłoń i zaczęłam lizać i ssać jej guziczek. Otaczałam językiem, muskałam jego czubkiem, pracując na orgazm ukochanej. Nie zorientowałam się, że dochodzi, dopóki nie złapała mojej ręki za nadgarstek. Jej oddech stał się szybszy, jęki krótsze, ścisk palców i mięśni jej pochwy mocniejszy. Wnętrze pulsowało bez przerwy produkując smaczny nektar, ciało falowało w rytm moich ruchów. Dla niej trochę zwiększyłam tempo, ślizgając się po już wyraźnie wyczuwalnym punkcie G, nie odrywając ust od jej płatków i perełki.

Wyglądała naprawdę pięknie, chciałam jakoś zatrzymać czas by zapamiętać szczegóły... Utrwalić tę chwilę.

Głowa odchylona w tył, jej druga ręka spoczęła na mojej głowie, gdy jęczała jak opętana, wypowiadając co chwilę moje imię. Sytuacja trwała chwilę, parę sekund, po czym wszystko się uspokoiło, zwolniło. Uścisk zelżał, oddech zwolnił.

- Chodź tu do mnie... - Powiedziała, wyciągając ręce w moją stronę. Uśmiechnęłam się i pozwoliłam by mnie przytuliła. Przyciągnęła mnie mocno do swojego ciała i pocałowała namiętnie. Całkiem przyjemnie było leżeć na niej i całować się.

Zatraciłyśmy się w tańcu języków, czułam, jak opuszkami palców błądzi po moich plecach i pośladkach, co jakiś czas lekko je ściskając.

- Masz jeszcze ochotę? – zapytała między pocałunkami.

- Pewnie... Spodobało mi się. – Odpowiedziałam z uśmiechem.

- W porządku, tylko muszę wstać na chwilkę – Powiedziała, więc zsunęłam się na łóżko i obserwowałam jej kocie ruchy gdy wstawała. – Pamiętasz naszą rozmowę w lesie, o pierwszym razie?

Jak mogłabym nie pamiętać? To było gdzieś w środku wiosny, jeden z cieplejszych dni, Anna wyciągnęła mnie na spacer. Było na tyle ciepło, że wystarczyły nam bluzy. Szłyśmy między ogródkami i działkami za rękę, podziwiałam białe, rozkwitające pąki wiśni. Cieszyłam się, że tej zimy śniegu za dużo nie było, dzięki temu nie chodziłyśmy teraz po błocie. Za ogródkami był las iglasty, poszłyśmy tam. Kiedyś już w nim byłyśmy na spacerze. Chodziłyśmy, ścigałyśmy się, parodiowałyśmy różne sceny ze „Zmierzchu”. Usiadłyśmy na płacie zielonej trawy by odpocząć, wtedy rozpoczęła się nasza rozmowa o pierwszym razie. Położyłam się i patrząc w przedzierające się przez gałęzie niebo, zastanawiałam się nad tym wszystkim. Anna poszła w moje ślady, zapadła cisza. Po chwili pocałowała mnie w policzek, i widząc, że się uśmiechnęłam, pocałowała mnie w usta. Raz, drugi, trzeci... Zaczęłyśmy się namiętnie całować, położyła się na mnie. Ja prowokacyjnie rozchyliłam nogi, zamruczała cicho i spojrzała mi w oczy, pytając, czy na pierwszy raz bym chciała jakąś sex- zabawkę. Odpowiedziałam, że tak, że nie widzę przeszkód. Dodałam, że „to nam ułatwi sprawę”.

Czy teraz chodziło jej o ten fragment rozmowy?

- Pamiętam.

- W takim razie mam coś dla nas... - Wyszła naga do przedpokoju, po chwili wróciła z jakimś czarnym nic nieprzypominającym kształtem w ręce. – Kiedy mówiłam, że nie dam ci zasnąć, nie kłamałam.

Uklękła między moimi nogami. Teraz, z bliska widziałam, że kupiła obustronnego strap- on- a na pasku. To tylko podwyższyło poziom mojego podniecenia. Włożyła w siebie jedną z wystających części i zapięła pasek. Wyglądała seksownie ze sztucznym członkiem zapiętym na pasku...

- Tobie też da orgazm, prawda? – Zapytałam, przypominając sobie jeden z lesbijskich filmików porno.

- Pewnie. Kiedy ty mnie będziesz posuwać, poczujesz. Ten fragment, który mam w sobie, podobno dobrze stymuluje punkt G. Ale dosyć teorii, czas na praktykę, kochanie. Chcesz tego?

- Tak, bardzo. Dziękuję za spełnienie mojej małej fantazji. – Powiedziałam z uśmiechem.

- Naszej fantazji. Też mi się to marzyło... - Poprawiła mnie, po czym oparła czubek zabawki na dziurce, przesuwając się między płatkami do perełki. Była skupiona nad tą czynnością, nie odrywała wzroku od mojego krocza. Poczułam się jakoś pewniej.

Po chwili jednak spojrzała na mnie, czekając na pozwolenie. Skinęłam lekko głową na „tak” i poczułam, że wsuwa we mnie członka. Wyobraźnia podsuwała mi obrazy z różnych perspektyw – wnikający czarny członek w niedawno rozdziewiczoną szparkę, wnętrze szczelnie zamykające się na nim, ustępujące pod jego naporem. Zatrzymała się na chwilę, cofnęła biodra i powtórzyła ruch. Pochyliła się, jej usta wylądowały na mojej piersi, wchłaniając sutek. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się doznaniami płynącymi z jej pieszczot teraz zarówno z zewnątrz, jak i z wnętrza. Nie odrywając się od mojej skóry, powędrowała ustami do mojej szyi i muskając ją, zapytała:

- Dobrze ci?

- Wiesz, że tak. Nie gadaj tyle, rób swoje. – zaśmiałyśmy się cicho.

Na znak jej posłuszeństwa wobec mnie, ruchy jej bioder nabrały tempa i siły. Wsunęłam palce w jej włosy, chciałam ją mieć jeszcze bliżej siebie. Cichy oddech powoli zmieniał się w sapanie, ciche jęki stawały się coraz bardziej słyszalne, ciała się o siebie ocierały. Przyjemność rosła, początkowo powoli, teraz już w zastraszającym tempie, obie chciałyśmy więcej i więcej rozkoszy. Nie było już miejsca na czułe pieszczoty, liczyły się tylko nasze intymne okolice, zupełnie, jakby reszta stała się mało ważna. Tylko miejsce naszego połączenia. Mając szeroko rozłożone nogi pod partnerką, trzymałam dłonie na jej pośladkach, starając się dociskać ją do siebie, by wchodziła głębiej i głębiej. Jej oddech znacznie przyspieszył, przytuliła się mocniej, jej mięśnie się napięły. Jęknęła parę razy mówiąc coś niezrozumiale, po czym opadła na mnie zdyszana i jakby spokojniejsza. Przeczesałam parokrotnie jej włosy palcami. Trzymałam ją w środku, też pragnęłam przeżyć kolejny orgazm, niewiele mi brakowało. Anna najwyraźniej potrzebowała chwili by dojść do siebie. Jednak po chwili jakby znała moje myśli, jej biodra zaczęły na nowo pracować.

- Nie zapomniałam o tobie – Szepnęła i pocałowała mnie namiętnie, ale krótko.

Wtuliła twarz z zagłębienie mojej szyi i ramienia, obcałowywała mnie. Chwyciła mnie dłonią pod kolanem i założyła moją nogę na biodro. Wyobrażając sobie, jak wyglądamy z boku, jeszcze bardziej się podnieciłam, co parę chwil później skutkowało orgazmem. Drżałam cała, przyjemne ciepło rozchodziło się po całym ciele.

- Chwila odpoczynku? – Zapytałam, uśmiechnęła się.

- Nie ma mowy... Teraz jeszcze bardziej cię pragnę. Poza tym mówiłam, że nie dam ci zasnąć. – Nie powiem, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Tymi paroma słowami nakręciła mnie, przez co zrozumiałam, że wcale nie chcę żadnego odpoczynku. – A przecież chyba znasz takie pojęcie jak orgazm wielokrotny...? – Musnęła ustami mój płatek ucha – Jeden orgazm... - Muśnięcie – Drugi... Trzeci... Seriami, jeden po drugim.

Za każdym razem, gdy wypowiadała słowo „orgazm”, towarzyszyło temu muśnięcie o ucho. Rozochociła mnie swoimi słowami.

Wyszła ze mnie zsuwając się między moje nogi, a gdy jej usta wylądowały na moim kroczu zrozumiałam, że niewiele mi trzeba, by szczytować kolejny raz. Drażniła się ze mną, omijała najczulsze miejsce, torturowała mnie swoim językiem, który co chwilę smakował mojej dziurki. Chwila moment i już znalazłam się na skraju. Anna przerwała tuż przed. Już chciałam powiedzieć, że ją zabiję, ale ona była szybsza. Powiedziała tylko:

- Jeden po drugim, kochanie.

I wsunęła we mnie swoje zwinne palce. Nie skupiłam się nad ich ilością, było mi to obojętne. Ponownie tej nocy ogarnęła mnie żądza rozkoszy płynącej wyłącznie z miejsca pomiędzy nogami. A orgazmy kazała mi liczyć na głos. Po czwartym padła obok mnie, mówiąc:

- Teraz ja proszę o chwilę odpoczynku... - Postanowiłam się na niej odegrać, używając pewnej pułapki.

- Pozwolisz mi teraz dominować?

- Tak, oczywiście. – Usiadłam w celu zdjęcia z jej bioder zabawki.

- Unieś biodra.

- Teraz?

- Pytałam się, czy TERAZ mogę dominować... - Odpowiedziałam z uśmieszkiem.

- Niedobra... - Odpowiedziała i uniosła lekko biodra odpinając pasek.

Założyłam go odpowiednio wsuwając w siebie drugą końcówkę i puściłam oczko Annie. Uśmiechnęła się, rozchyliłam jej nogi, klękając między nimi. Leżała przede mną, teraz taka niewinna... Zawsze ona była tą bardziej „męską” połówką w naszym związku. Miałam okazję jej się odwdzięczyć, poczuć jak ona.

Jej muszelka aż się prosiła, by ją wypełnić. Różowa, już nie dziewicza, ale w dalszym ciągu podniecająca. Dwa płatki ukrywające jej skarb i perłę, delikatnie lśniące od jej soków. Dotknęłam ją tam, przesuwając palcem od wzgórka, na chwilę zatrzymując się przy perełce, do dziurki. Taka wilgotna...

Nie mogłam się powstrzymać, wsadziłam w nią palec, po chwili drugi, natrafiając na nabrzmiały punkt G. Potarłam go parokrotnie, po czym palce zastąpiłam członkiem. Wszedł gładko, a ukochana wygięła się, wypinając swoje piersi. W tamtym momencie naprawdę każda część jej ciała, każdy jej ruch, gest działał na mnie jak płachta na byka. Pokazać jej pożądanie, które towarzyszyło mi przy każdym pocałunku, dotyku – choćby przypadkowym, lub gdy spała u mnie. Obok mnie. W jednym łóżku.

Dłonie mimowolnie powędrowały w stronę piersi, gładząc po drodze od krocza ciało. Długo nie pozostałam w klęku, pociągnęła mnie na siebie, wsuwając palce w moje włosy i całując. Nasze biodra odnalazły wspólny, jeden rytm, zgrałyśmy się ruchami.

Obie, rozpalone wcześniejszymi igraszkami, nie potrzebowałyśmy zbyt wiele czasu by poczuć, jak rośnie w naszych ciałach przyjemność, ciało drętwieje, pojawia się chęć na wyłączne „więcej, mocniej”, robi się coraz goręcej.

Wiła się pode mną, obejmując mnie w talii i lędźwiach, przyciskała mnie do siebie. Chciałam cała w nią wniknąć, i byłam pewna, że ona też tego chce. Na chwilę przed orgazmem, oparłam dłoń o ścianę by wbijać się w jej szparkę tak, jak mówiła... a raczej już krzyczała.

- Mocniej, mocniej! Proszę cię, to już zaraz... Ahhh!

Doskonale ją rozumiałam, szczytowałam chwilę po niej. Chwila oszołomienia, największej ekstazy ustąpiła miejscu wyciszającemu uczuciu lekkości i spokoju. Szybsze pozostały tylko nasze oddechy i bicie serc. Pogłaskałam ją czule po policzku, promieniowała pozytywną energią.

- Ślicznie wyglądasz na górze, chyba w seksie ustąpię ci miejsca... - Powiedziała z uśmiechem.

Poczułam jakieś głębsze znużenie, ale wygodnie mi się leżało na ciele Anny. Nie wychodząc z niej, oparłam głowę o jej ramię, zaczęła mnie głaskać. Pocałowała mnie w czoło i kontynuowała głaskanie.

- Zmęczona? – Zapytała.

- Troszeczkę...

- Wiesz, ja też... W sumie spaliłyśmy trochę kalorii, więc mamy prawo do zmęczenia, prawda? – Kolejny pocałunek w czoło. – Zaszalałyśmy, to prawda. Chodźmy grzecznie spać.

Spojrzałam w jej piękne oczy.

- Jesteś pewna, że grzecznie?

- Jutro możemy niegrzecznie – Pocałunek w usta.

- W porządku.

Zsunęłam się z jej ciała i wzięłam się za odpinanie członka. To był dobry pomysł. Anna wstała i poprawiła kołdrę, w dalszym ciągu nie mogłam oderwać wzroku od jej sylwetki. Zgasiła światło i położyła się przy mnie, mówiąc, bym odłożyła zabawkę na szafkę, rano się nią zajmie. Posłuchałam się i układając się na boku, objęłam ją ręką w pasie, czując jeszcze ostatnie skurcze w pochwie. Tak, to był zdecydowanie udany pierwszy raz.

W środku nocy wstałam za potrzebą, a gdy już miałam się położyć z powrotem, naszła mnie myśl, by wam to opisać. Więc usadowiłam się wygodnie na kanapie i zaczęłam pisać.

Cóż, na tym się kończy moja opowieść. Dodatkowo już świta, a ja tęsknię za ciałem Anny, więc będę "uciekać". Dobranoc.

Ten tekst odnotował 41,516 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.87/10 (43 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (35)

0
0
Gratuluję wytrwałości i trzymania się swojego stylu. Chociaż popełniasz te same błędy, co wcześniej, przynajmniej nie poddajesz się. Przez chwilę nawet odniosłem wrażenie, że spadła ilość wielokropków 🙂
1.Wyglądała na stuprocentową lesbijkę! - nie wiem czy można być tego pewnym. W mojej szkole podstawowej była dziewczyna, która nosiła się po męsku, zadawała z chłopakami i uprawiała sport i o ile mi wiadomo lesbijką nie była (chyba nawet miała chłopaka pod koniec). Taka sytuacja zdarza się, kiedy np. ojciec bardzo chciał syna, a dostał córkę, którą wychowywał jak syna. Taka dygresja odnośnie orientacji i wyglądu.
2.ze względu na dzisiejszą homofobiczną młodzież – czy ja wiem? Chyba muszę ci zaufać z tym stwierdzeniem.
3.Miałam od Anny o tyle więcej szczęścia, że należałam do tych bardziej kobiecych lesbijek. - nie jestem lesbijką (gejem też nie), ale czy wygląd naprawdę zależy od szczęścia? Jeśli młoda dziewczyna odkrywa, że jest lesbijką, rzuca monetą, żeby zdecydować czy będzie bardziej kobieca czy męska?
4.My, jako młodzież, zbytnio się nie spieszyliśmy z projektem, toteż przypomniałyśmy sobie o nim na dwa dni przed prezentacją – ha! Dzięki, że mi przypomniałaś, jak to było w młodości 🙂
5.(wiecie, są już takie z funkcją nagrywania) – cuda, panie! Cuda! 😛
6.zostałam oficjalnie jej dziewczyną, jednak nie powiedziałyśmy o tym rodzicom – no to raczej nie oficjalnie, tylko skrycie
Wymienione punkty, to w zasadzie nie błędy, tylko moje przemyślenia. Możesz je zupełnie zignorować, nie obrażę się. Ba, możesz nawet je skomentować, kto wie czy moje pojęcie pewnych rzeczy nie jest błędne.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
tak, wielokropków jest mniej 🙂 człowieku, ja mam tyle pomysłów na opowiadania, że nie poddam się nawet wtedy, gdy Kate (ta prawdziwa) odrąbie mi ręce za te opowiadania 😀

1. coś na kształt gej-radaru, więc jeśli chodzi o lesbijki to chyba jest też less-radar
2.a ten młody co powiesił się? Dominik. Poza tym, przecież jeśli dziś nie jesteś ubrany w jakieś markowe ciuchy, to nie masz głosu. Wyróżniasz się i masz przechlapane.
3.na moim przykładzie - jestem męska, bo jestem męska, lubię to. Tomboy - zapoznaj się z tym słowem
4.no co... xd
5.może nie wszyscy wiedzą 😀
6.oficjalnie, ale bez wiedzy rodziców. Tu akurat miałam na myśli, że szkoła i tak dalej

Sztywny, ja uwielbiam komentować. 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ad 3. No ja rozumiem, że lesbijki mogą wyglądać mniej/bardziej kobieco, nawet jedną "męską" poznałem (bardzo sympatyczna dziewczyna z problemami z samooceną). Ale z przytoczonego fragmentu wynika, że jest to kwestia przypadku, a nie wyboru. Ktoś ci kazał wyglądać męsko? Jeśli tak, to, hmm, współczuję 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nie rozumiem aluzji? Nikt mnie nie zmuszał, skąd te wnioski?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ach, piszę szybciej niż myślę. Nie chodziło mi o zmuszanie, tylko o wybór. To, że wyglądasz bardziej męsko nie jest wynikiem przypadku, ale twojego wyboru, a w tekście sugerowałaś, że jednak przypadek. Ale to jest moje gdybanie, może w rzeczywistości wygląda to inaczej. Jeśli tak, wyprowadź mnie z błędu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Z bulem to czytam. To morze fascynować jedynie Sztywnego
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Paty_128 nie mogłam się doczekać Twojego jakiego kolwiek opowiadania. Jak zawsze zajebiste. Warto było tyle czasu czekać bardzo mi się to podoba. Paty Twoje nastawienie do pisania opowiadań jest super "nawet wtedy,gdy Kate odrąbie mi ręce za te opowiadania" oby do tego nie doszlo :p
Literat z bólem to czytasz to dam Ci rade jak nie pasuje coś w tym to po jaki walek wogole czytasz widocznie sie nie znasz na tym bo sam byś nie napisał denerwuja mnie takie osoby ktore krytykuja co kolwiek nie zajac sie na zeczy.
Paty oby więcej takich opowiadań trzymam kciuki za Ciebie i nie poddawaj sie bądz w 100% sobą pozdrawiam buziaki :*
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dzięki Tina 🙂 to miłe
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
;-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Paty jest taka mozliwosc popisac z toba prywatnie ale nie przez bloga
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Jasne. Prześlij mi link na twoje konto na fejsa na pati67815@wp.pl
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Czytam już kolejne twoje opowiadanie - najbardziej spodobał mi się cykl "Nowe życie". Jak to mężczyźni, na homoseksualnych facetów patrzeć nie mogę, ale jeżeli chodzi o dwie osoby płci pięknej, to wybrzydzać nie będę :p Zauważyłem, że w twoich opowiadaniach prawie zawsze jedna dziewczyna jest taka bardziej "męska". Mnie osobiście dziewczyny wystylizowane na chłopczycę odrzucają, ale ponieważ jest to opowiadanie, to mogę sobie ją wyobrazić nieco inaczej 🙂

Nie będę pisał nic o stylu, czy gramatyce. Nie to jest tu ważne, a sam także popełniam sporo błędów. Rzecz w tym, że dopóki będziesz trzymała opowiadania w takiej stylistyce, nazwijmy to "romantycznej", to na pewno zawsze chętnie będę je czytał. Parę już do ulubionych dodałem 🙂 Piszemy dość podobnie (chociaż ja tworzę rzadko, mimo że mam sporo pomysłów, ale to są koncepcje na bardzo długie teksty i po prostu nie chce mi się :p) i pewnie dlatego mi się tak podobają 🙂 Przeczytałem, że masz dużo pomysłów - to super, twórz dalej, jeżeli ci sprawia to przyjemność 🙂 Musisz bardzo kochać swoją Kate (jeżeli dobrze zrozumiałem), skoro tak ją opisujesz w każdym opowiadaniu. Zazdroszczę i życzę szczęścia !
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ok wysłalam Tobie juz link
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
wysłałam zaproszenie.

Qman - tak, a ja zazwyczaj jestem uległa... i wiesz, co? W moim realnym życiu jest zupełnie na odwrót 😀
czy kocham Kate? Hmm, jest to troszkę zawiłe. Ale powiem wprost - to aktorka. Na miłość to nie wygląda, bo jej jeszcze na żywo nie widziałam, więc można to zakwalifikować do oczarowania, zauroczenia i tak dalej. Swoją drogą... czy oczarowanie i inne mogą trwać nieustannie niż 1,5 roku? Może to już przyzwyczajenie... Cóż, mam tylko 18 lat 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Mi się podoba. Zazdroszczę takiej miłości. Szczerej i oddanej. I rodziców mimo wszystko też, choć to fikcja.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Zasugerowałem się tym, że w prawie każdym opowiadaniu główne bohaterki łączy mocne uczucie, więc myślałem, że odbijasz tak swoje własne uczucia odnośnie tamtej Kate 🙂 Jak się pomyliłem, to przepraszam ;p
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Po prostu marzę o takiej miłości. Nie miałabym nic przeciwko gdyby realna Kate by się mną zainteresowała
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
A jest już jakaś taka realna Kate? Obejrzałaś się dokładnie dookoła? Bo może ona jest, tylko czeka, aż Ty się Nią zainteresujesz?
I tak będziecie czekały, czekały, czekały?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Nie ty jedna o tym marzysz 🙂 W naszym przypadku nawet płeć drugiej osoby się zgadza :p
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
D - na pewno nie w takiej szkole ;-; weź mnie nawet nie strasz hehe 😀
Qman- i zapewne to, że oboje lubimy piwo XD
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
paty - to był sarkazm? 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nie 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No bo ja właśnie nie lubię piwa i go nie piję 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
oo to nie wiedziałam, sorry
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Tak, wiem. To dziwne, że 21-letni student nie gustuje w alkoholu 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
praktycznie ja też nie piję, bo nie mam z kim
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jesteś w szkole i nie masz z kim? Dzisiejsza młodzież bez alkoholu bawić się nie umie przecież, więc zawsze coś się znajdzie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
jestem w takiej szkole, że uwierz, nie mam z kim. Ta szkoła trzyma mnie tylko dlatego, bo edukacja. A ja sądzę o sobie, że nie należę do tych 90 % młodzieży (do pozostałych 10 zaliczam kujonów, lesbijki i znajome "'z ławki"), jestem raczej typem samotnika
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Też nie lubię tłumów.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Come on, GET A ROOM!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Co?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
zapraszam na moją stronę na Facebooku "Paty_128 w sieci", nowinki i przedpremierowe fragmenty
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Ciotka Mary dziękuje, i się cieszy że komuś się chciało jej rady posłuchać w kwestii tematyki. Ach, nawet mnie połaskotałaś mile po ego, udało mi się ciebie zainspirować 🙂

Przeczytałam, i podtrzymuje co napisałam kiedyś: pisz, pisz, pisz i jeszcze raz pisz. W końcu będziesz to robić naprawdę dobrze. A to opowiadanie jest naprawdę miłe i przyjemne w odbiorze - humor mam dobry, więc nie będę się czepiać 🙂 Zresztą inni juz to zrobili wczesniej...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
cieszę się 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Łał. Naprawde świetne opowiadanie naprawde!!
Czyta się bardzo przyjemnie, czuć Twój osobisty styl który jest naprawde wyjątkowy.
Czekam z niecierpliwością na kolejne opowiadania !
Pozdrawiam! 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.