Głębokie opowiadania erotyczno-fantastyczne czarownic z dziwnych czasów - Brington

9 kwietnia 2014

Szacowany czas lektury: 9 min

Ciekawi mnie to czy jest to ciekawe ;)

Tunele teleportujące w Gordland były tak zbudowane żeby wyczuć myśli danego pasażera-czarodzieja. To znaczy. Najpierw odbywało się się kurs teoretyczny, który trwał zaledwie dziesięć minut a wpajał za pomocą hipnozy i medytacji wszystkie dostępne trasy w tunelach teleportujących. Wszystkie oznaczenia a nawet widoki z góry były dostępne tylko dla niektórych „ponadmyślących”. Głębokie myśli z danej dziedziny największych magów i czarownic pomagały w lepszym odnajdowaniu się w tunelach i ogólnie w życiu. Można powiedzieć, że mieliśmy w myślach zapisane po takich kursach wiedzę z bibliotek świata w danym języku i w danej dziedzinie a także coś w rodzaju nawigacji. Kształcimy nasze umysły cały czas i staramy się uczyć mówić jak najwięcej w innych językach... Najtrudniejszy jest starożytny język magów i czarownic. Tylko trzydzieści trzy procent naszego świata potrafi mówić w tym języku.

A znów najbardziej popularny to transylwański. Dlatego też jest największy nacisk na naukę tego języka. Też należy do starożytnych, ale o tym innym razem.

Wprowadziłam się do małego domku na przedmieściach Brington.

Tam miałam dosłownie na miotle dwadzieścia pięć sekund, więc nie za bardzo martwiłam się o korki.

Miasto duże, piękne, pachniało miętą i aloesem.

Naprawdę można było odpocząć.

Kiedy na przykład jakieś bractwo chciało zrobić imprezę, musiało najpierw iść zapytać o pozwolenie na zgodę Starszyznę Miasta. Do dwóch godzin otrzymywało się takie pozwolenie a tam było zapisane gdzie można było postawić tak zwaną kopułę niewidkę.

Wtedy najstarsi z danego bractwa ustawiali się w kole, wyciągali różdżki i wypowiadali jedno z największych zaklęć chroniących.

Pierwszy raz zauważyłam ją jak wprowadzała się również do małego domku naprzeciwko mnie (budowle trochę przypominały architekturę holenderską tudzież angielską).

Była niższa ode mnie o dobre pięć centymetrów, brunetka, brązowe oczy, powalający uśmiech i duże piękne piersi, czego nie dało się nie zauważyć.

W moim typie, a mogłabym powiedzieć, że nawet ją znam...

Studiowałyśmy na tym samym wydziale i wiecie jak to jest „niby się widziałyśmy, ale się nie widziałyśmy”...

Teraz po pół roku bycia tutaj zauważyłam, że ona istnieje.

Nie mogę pojąć do dnia dzisiejszego, co ciągnęło mnie w jej stronę.

Jak zwykle na moje szczęście w nieszczęściu, stało się...

Uniwersytet, na którym studiowałyśmy był jednym z największych starożytnych uniwersytetów świata magów i czarownic. A my pobierałyśmy nauki na jednym z największych wydziałów o nazwie „Wykorzystanie Perfumerii w Celach Magicznych” na Uniwersytecie „Starożytnego Maga i Czarodzieja Merlina”.

Historia i legenda największych magów filozofów mówi, że to on był założycielem miasta i uniwersytetu.

Dlaczego Brington?

Dlatego, że stary Merlin, który żył jeszcze przed wampirami miał ucznia. Ten uczeń nosił imię Brington. Chłopak był jedynym i najlepszym uczniem Merlina.

To on później po jego śmierci opisuje w księgach jego wiedzę dostępną nie dla wszystkich. Posiadanie tej wiedzy jest trudne i mozolne dlatego większość kończy ten uniwersytet około czterdziestki a czasami później.

Aby tak się stało, muszą oni przejść wiele prób, zadań, pokus...

Ze strony wampirów i innych ludzkich i nieludzkich istot, chcących posiąść krew czarownic.

W sobotę z samego rana zauważyłam przez okno w kuchni, że Maldita nie może sobie poradzić ze swoją miotłą. Czasami nie chciały skubane słuchać, ale to wszystko było zasługą nastroju właściciela.

No cóż my czarownice też przeżywamy na swój sposób stres, tylko on się inaczej objawia.

Nie zastanawiając się dłużej ubrałam buty i pobiegłam do Maldity. Nie było daleko, dosłownie parę kroków. Nie mogąc zapanować nad miotłą, trochę zawstydzona, uśmiechała się zadziornie. Tyle dobrze, że ostatnio odbyłam kurs na temat panowania nad czyimiś emocjami.

Był bardzo trudny.

Po sześćdziesięciu czterech miesiącach udało mi się go w końcu zdać.

Także bez dłuższego zastanawiania się, podeszłam.

Jedną ręką chwyciłam rękę Maldity a drugą koniec miotły.

Udało mi się w ciągu siedmiu minut pobrać negatywną energię Maldity, przeczyścić jej mentalny łańcuch DNA i wprowadzić z powrotem to wszystko w jej Torusa.

Odetchnęła pełną piersią a ja natomiast żeby oczyścić siebie z pozostałości negatywnej energii, podeszłam do płaczącej wierzby, która ukazywała się potrzebującym w celach leczniczych. Ona pobrała resztki negatywnego, mentalnego łańcucha DNA z mojego ciała a potem z koron wypuszczała to wszystko w powietrze.

Tam natomiast dochodziło do tak zwanej dezynfekcji powietrza. Wszystko co negatywne zostaje zjadane przez bakterie typu HAARP i przekształcane w pitną wodę i wolną energię dla wszystkich mieszkańców. Tak nasz ekosystem sobie z tym wszystkim po części radzi...

Ale to dłuższa historia.

Widząc, że poczuła się lepiej a jej miotła doszła do ładu zapytałam... Czy może ma ochotę napić się ze mną filiżankę kawy? Popatrzyła trochę nieśmiało, ale zgodziła się. Wzięłam jej miotłę i poszłyśmy do mnie. W związku z powyższym, że było bardzo ciepło, miała na sobie zwiewną, czarną do kolan sukienkę, czarny stanik co było widać po ramiączkach i czarne motorowe buty spod których wystawały delikatnie ciemno-czerwone podkolanówki. Na plecach między łopatkami miała wytatuowanego niedużego dwugłowego, czarnego orła. Miała zrobiony delikatny makijaż, co podkreślało jej zadziorność i potrafienie owinięcia sobie kogoś wokół palca.

To było niebezpieczne, bo takie osoby uprawiały za plecami czarną magię o czym głośno się nie mówiło a jednak chciano izolować takie osoby.

No cóż i trafiło akurat jak zwykle na mnie, niestety nie mogłam się jej oprzeć.

Nie mówiła dużo, ale mimika jej twarzy i mowa ciała zdradzały pewne aspekty lesbijskiego flirtu, które ja nie do końca rozumiałam a mówiąc szczerze właśnie pobierałam ku temu odpowiednie nauki w których ona ze względu na wiek była na o wiele wyższym szczeblu. Niby była między nami różnica trzech lat, ale jednak w każdej dziedzinie wiedzy nie mogłam się z nią równać.

Jej każda cząstka ciała zaczynała mówić rozświetlając się czasami tęczą bądź czarnym niezbyt widocznym pyłem.

Nie sposób było nie zauważyć na jak wysokim „levelu” jest teraz i jak rozpracowuje swoje wyższe „JA”.

W każdym razie chcąc nie chcąc nie należała do tych „najlepszych” czarownic.

Zaczęłyśmy rozmawiać pijąc kawę z mlekiem i cukrem na temat jak najlepiej opanować się od takich stresów i jak można sobie pomóc. Czasami stres zabija pewność siebie i w takich przypadkach nawet najwięksi czarownicy i magowie mają z tym problemy. Wtedy zalecane jest wdychanie oparów z pewnych rzadkich ziół z Lasów Krasnoludów.

Mimo tego, że było rano, było bardzo parno i gorąco jak przed wielką ulewą.

Zauważyłam, że pot zaczyna jej lecieć między piersiami. Poprosiła o chusteczkę i wytarła się bardzo zalotnie.

Podeszłam do niej i odwróciłam na brązowym, okrągłym stołku na którym siedziała twarzą do siebie.

Rozchyliłam jej nogi i nie wierząc własnym oczom okazało się, że Maldita jest bez bielizny. Odwróciła głowę w moją stronę i pocałowała. Jej język był bardzo miękki a usta bardzo delikatne. Przyciągnęła mnie do siebie bliżej biodrami oplatając moje uda nogami.

Całowałam jej uszy i szyję schodząc niżej. Czułam jej tętno na moich ustach. Jej oddech był szybszy a ona zaczynała drżeć i jęczeć. Zdjęłam ramiączka jej sukienki i odpięłam stanik. Pieściłam jej piersi a ona wiła się z rozkoszy najbardziej w momentach kiedy delikatnie ściskałam i ssałam sutki.

Odpięła pasek moich hawajskich jeansów i zdjęła koszulkę. Ja byłam bez stanika, bo szczerze mówiąc szkoda by go było.

Ściągnęła ze mnie jeansy potem czarne bokserki z białą gumką z napisem PLAL i położyła na przyjemnie zimnej, marmurowej podłodze. Rozchylała moje nogi gładząc mnie od wewnętrznej strony ud. Doprowadzała do tego, że wilgotniałam z sekundy na sekundę i chciałam ją poczuć. Jedną ręką pieściła moje piersi, które mieściły się w jej niewielkiej dłoni a drugą moją mokrą i nabrzmiałą cipkę.

Nie dużo mi brakowało, pocałowała mnie po czym odważyła się zejść niżej swoimi ustami. Jej pocałunek był niebiański odpłynęłam w parę sekund nie mogąc uwierzyć, że tak szybko doszłam.

Śmieje się do dnia dzisiejszego, że doszłam jak „młody ogier”.

Tutaj proszę o trochę zrozumienia ponieważ naprawdę ciężko było oprzeć się jej wiedźmowato-aksamitnemu podejściu do pewnych spraw i jej cholernie ogromnemu urokowi jeśli już sobie kogoś upatrzyła. Ja miałam akurat takiego pecha bądź nie, że zawsze przyciągałam takie dziewczyny. A moja aura jeszcze nie była aż tak silna żeby odbijać wszystkie złe uroki i flirty.

Rozebrałam ją do końca i posadziłam na skórzanej kanapie w salonie gdzie panował przyjemny chłód z powodu „wolnej klimatyzacji”. (Gdzie stawało się nie do zniesienia z powodu gorąca lub zimna dochodziło do samoczynnej cyrkulacji powietrza i tak powstawała „wolna klimatyzacja”).

Wyciągnęłam znów z mojego magicznego, starego kufra obitego w skórę Minotaura, zabawkę w kształcie męskiego członka z którego jeden koniec był krótszy a drugi dłuższy. Penis miał dziewiętnaście centymetrów i zdaje się, że bardzo zaciekawił Malditę.

Krótszą końcówkę włożyłam sobie do pochwy cicho pojękując. Ona leżąc na kanapie była gotowa. Przyciągnęła mnie do siebie nogami i włożyła sobie dłuższą końcówkę w swoją mokrą i ciasną cipkę.

Czułam jaka jest ciasna jak ją zaczęłam posuwać.

- Arsena nie przestawaj!!!! - jęczała.

Oparłam jej nogi na moich ramionach i wchodziłam w nią bardzo głęboko i mocno.

Jej ekstaza była moją.

Maldita jęczała bardzo podniecająco a ja czułam jak w niej dochodzę. Trzymałam jej sutki i posuwałam bardzo szybko i głęboko. Nagle zadrżała a mało spotykany gest, który okazała wskazywał na to, że dochodzi. Nie przestawałam, wciąż w nią uderzałam z taką siłą z jaką sobie życzyła. Jej głos stawał się coraz wyższy z każdym moim wejściem. Nasze języki stykały się a my zatapiałyśmy się w namiętnym pocałunku. Poczułam jak przeszyło mnie ciepło i prąd, który rozszedł się od miednicy w górę. Jęknęłam głośniej i zaciskając się na krótszej końcówce, doszłam a mój orgazm myślałam, że będzie trwać w nieskończoność. Maldita w tym czasie kiedy ja byłam w pełni ekstazy jęczała jeszcze głośniej i wkrótce razem ze mną wiła się z rozkoszy. Przetrzymałam w niej jeszcze chwile strap-on patrząc w oczy i widząc jej rozkosz.

Chwilę później opadłyśmy bez sił.

Obie spocone i spełnione erotycznie leżałyśmy, ja na podłodze a ona na kanapie.

Poprosiła o szklankę wody więc ja nie zastanawiając się długo wybiegłam na golasa do kuchni. Kiedy wróciłam z wodą ona już była ubrana i gotowa do wyjścia. Wypiła wodę, pocałowała i odeszła bez słowa.

Na zewnątrz w końcu się rozpadało i powietrze teraz było bardzo rześkie i świeże. W tym dniu widziałam Malditę po raz ostatni.

Nie wiadomo dlaczego dostała list polecony z innej uczelni o natychmiastowej wymianie.

To chyba znów było jakieś przeznaczenie.

Najwyraźniej był to jakiś znak, że jednak ochrania mnie pozytywna energia i aura. Czasami tylko jeszcze nie jest dobrze rozpracowana, albo nie będę jej chciała rozpracować, ze względu na pewne przywileje??

Zawsze są jakieś plusy i minusy.

Ten tekst odnotował 21,677 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 4.87/10 (15 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (16)

0
0
Ciekawe 😉
Ale zastanawia mnie jedno... Czemu rozchyliła jej nogi? O.o
Jakoś tak za szybko to wszystko, było na 2 części (albo i więcej) rozbić.
I początek... Mogę się usprawiedliwić i powiedzieć że jest po 2 i miałam ciężki dzień. 😛 ale nic z nie rozumiem z tego początku 😀 to tak trochę zniechęca jak pojawiają się takie zawiłości. Jest też pare niepotrzebnych opisów kończącymi się np.: "ale to dłuższa historia". Jeśli piszesz takie opisy dla samego pisania to lepiej ich nie pisz wcale 😛 (to o ekosystemie nie było zbyt fascynujące). I chyba w jednym zdaniu brak spójności, ale pewna nie jestem.

Ale...! Dobrze napisane, mi się podobało. 🙂
Temat ogólnie fajny.
9 dam 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Witam 🙂
Spójność jest wszędzie jeśli dobrze przeczytasz obie części. Widzisz powierzchownie nie dogłębnie. Bardzo mi przykro, nie nadajesz się na krytyka... 😉
A teraz odpowiem na Twoje pytanie...
Rozchyłała jej nogi bo to lubiła i uwierz, że Maldita nie była pierwszą i ostatnią..... 😉
Pozdrawiam sedrecznie 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
kiedyś opowiadania erotyczne mogły się naprawdę nazywać "opowiadaniami erotycznymi", teraz coraz więcej jest tworzonych jakichś dziwnych baśni, które ciężko nazwać opowiadaniem erotycznym (połączenie harrego pottera z science fiction i nie wiadomo czym) nie mające nic wspólnego z erotyką bardzo często całkiem pozbawione wątków erotycznych i coś takiego wielu autorów próbuje nazwać opowiadaniem erotycznym.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Zależy co kto uważa za erotyzm...
Czasy kiedy Harlequin pobijał "brudniejszą" stronę umysłu już dawno minęły. Ludziom znudziło się czytanie o tym jak inni uprawiają sex przy zgaszonym świetle i pod kołdrą, czasami zahaczając w tym wszystkim o waginę lub penisa 😛
Są ludzie, którzy lubią takie historie ponieważ mogą się odbić od codziennej zakręconej rzeczywistości, która i tak już jest iluzją. Uważam, że to co piszę jest dobre i może poruszyć wyobranię, ale niestety nie każdy może stanąć w moim brodziku potrzeb intelektualnych i zagłębić się w to wszystko.
Także bardzo Cię proszę nie schlebiaj sobie bo nie jesteś pępkiem świata. 😉
Pozdrawiam serdecznie :*
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nie wiedziałam, że są 2 teksty.
Jasne krytyk może i ze mnie żaden, ale zrozum nie musisz zaraz do siebie brać wszystkiego. 😛
No nie wiem, może ja tak tylko uważam, ale publikując tutaj swoje wypociny warto posłuchać czasem takich marnych krytyków jak ja i spojrzeć na swój tekst z dystansem i pomyśleć "o może faktycznie tutaj czegoś za dużo, a tu za mało".
Ja tu sie doczepiłam do tego czy owego, ale jeśli to zmienisz to następnym razem powiem "łał, naprawdę zaje... tekst". To chyba lepiej jest przeczytać. 🙂

Swoją drogą mogłam napisać, że mi się niepodoba i już. A tak chociaż podałam co mi nie pasuje. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ach i Verona coś mi mówi, że xclv nawet nie przeczytał Twojej pracy.
Bardzo miło z jego strony... :/
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nie biorę do siebie wszystkiego i nie obrażam się.
Wyraziłam tylko własne zdanie...
Jeśli ktróreś z Was poczuło się źle po tym co napisałam to z góry przeprzaszam. Chyba ostatnio nie mam najlepszych dni...
Cieszę się, że te bzdety, które piszę mają w ogóle jakiś odzew. 😀
Cenię sobie szczerość i ludzi, których na to stać. 🙂

Tymczasem życzę miłego, spokojnego i ciepłego weekendu 🙂


P.S. Mam coś jeszcze w zanadrzu.
Także jak uda mi się coś urodzić to liczę na szczerą opinię 😀


Serdecznie pozdrawiam 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Sea czepiasz się 😛
"potrafienie" istnieje 🙂
Może lepiej by brzmiało "umiejętność", ale taka odmiana (potrafienie) od "potrafić" istnieje. 😛
Szczerze, to uważam, że to opowiadanie się wyróżna.
Czekam na następny tekst Verona. 🙂

PS Ja się nie czuje urażona po Twoim komentarzu. Mogę zrozumieć bronienie pracy jak lwica. 😀
Hm, może przed wrzuceniem następnego opowiadanka prześlij je do mnie, a jeśli pojawią się dzwine dziwności zaproponuję coś innego. Przemyśl to i daj odzew na PW 🙂


Pozdrawiam Cię serdecznie! 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Uch, sądziłam, że starski jest z tego najbardziej znany 😛
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Też Was Kocham 😉 😀 😛
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jak czytam teksty autorki typu "ten tekst jest dobry" "moim zdaniem nie ma do czego się przyczepić" to cóż... nie wróżę świetlanej przyszłości w uprawianiu sztuki pisania. Trochę pokory byłoby wskazane, tym bardziej, że jest co poprawiać i jednak do czego się przyczepić. A powyższe wskazówki mogą tylko pomóc, więc warto docenić tych ludzi, że chcieli się podzielić swoimi przemyśleniami, . Tekst naprawdę nie wyróżnia się niczym, co więcej, jest raczej kiepski, niż dobry.
Także życzę autorce chłodniejszego umysłu, dystansu i trenowania warszatu 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jesteście cudowni :*
Wzruszyłam się :*
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Przypomniałaś mi tym tekstem pisane w gimnazjum opowiadania. Też miałam problem z panowaniem nad językiem.
A twoja uporczywa mnogość pewnej litery, a głupie zapożyczenia z angielskiego, a twoje niedopracowanie pomysłu.
To strona dla amatorów, owszem, lecz to się źle czyta.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Szczerze powiedziawszy... to opowiadanie mnie rozbawiło. 😉
Choć pewnie nie w ten sposób, w jaki powinno. Nie wiem czy te zdawkowe próby wyjaśnienia czegoś czytelnikowi miały wprowadzić go w konsternację, rozbawić, czy może naprawdę coś wyjaśnić. Mówię tutaj o czymś typu "Udało mi się w ciągu siedmiu minut pobrać negatywną energię Maldity, przeczyścić jej mentalny łańcuch DNA i wprowadzić z powrotem to wszystko w jej Torusa."
Wiem, że głównym tematem tej strony są opowiadania erotyczne, ale niestety nie zgadzam się xclv455 i przyznaję Ci rację, że niektórzy gustują w erotyce właśnie tego typu. Dlatego uważam, że jeżeli już podejmujesz się tego wyzwania i tworzysz własny świat, to dobrze byłoby wprowadzić w niego czytelnika, a nie wspomnieć tylko, że w razie stresu zalecane jest wdychanie pewnych rzadkich ziół z Lasu Krasnoludów.
Może i za bardzo się czepiam, ale kiedy nie widzę wyjaśnienia czym jest i gdzie jest Las Krasnoludów, dlaczego, jak i skąd ukazywała się wierzba płacząca, oraz co to są bakterie typu HAARP (może ma to jakiś związek z High Frequency Active Auroral Research Program? Wątpię...), to takie wyrażenia mnie po prostu bawią. Brzmią jak bajka przedszkolaka, który używa dużej ilości wymyślonych słów naraz, aby nikt się nie przyczepił do tego, że coś błędnie obmyślił albo, że tak naprawdę wcale tego nie przemyślał.
I w żadnym wypadku nie umniejszam tutaj Twojej wyobraźni, a zwracam jedynie uwagę, że może warto by podać więcej szczegółów, bo pomysł jest całkiem ciekawy. Jednak całe to opowiadanie wygląda jak szkic. Szkic pełen skrótów i elementów zrozumiałych jedynie dla twórcy. Jeżeli nie chce Ci się czegoś opisywać, czy wyjaśniać, to nie zaczynaj, bo dla kogoś postronnego może to wyglądać tak:

Dzieje się tak i tak, ponieważ niezrozumiałe słowo wpływa na...Kosmos! i w ten sposób dochodzimy do aglutynacji niekompatybilnych osobowości... ale generalnie to dłuższa historia(której swoją drogą Wam nie opowiem, bo przecież i tak obchodzi Was tylko seks).

A właśnie. Podobnie jak M.A. zastanawiam się co tu jest "głębokiego"? Opis szybki, raczej przeciętny i z tego co pamiętam, to wszystko dość podobne do pierwszej części, czyli...
"wsadź mi", "mocniej" i "szczytowanie w niej"...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
*pot nie "leci", a spływa. no i tak samo jak w poprzednim opowiadaniu - jeden orgazm i koniec. 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Pracuję nad artykułem dotyczącym wspaniałego zjawiska jakim jest biseksualizm kobiecy, bardzo zresztą odmienny od męskiego. Już pierwsze skojarzenia dotyczące tego tematu zmusiły mnie do sprawdzenia opublikowanych tu opowiadań o czarownicach. Tylko dwa opowiadania mają przypisany tag „czarownice” i tylko trzy opowiadania tag „biseksualnie”.

O czarownicach dwa teksty opublikowała w roku 2014 autorka Verona1383. Jej drugie, ostatnie opowiadanie nosi tytuł: „Głębokie opowiadania erotyczno-fantastyczne czarownic z dziwnych czasów – Brington”. Verona1383 pisze między innymi : „Jej ciemnozielona sukienka na ramiączkach powiewała pięknie w świetle gwiazd i księżyca, który tej nocy akurat świecił bardzo mocno i jasno… Wtedy kiedy już wiedziałam, że podobają mi się kobiety zobaczyłam właśnie ją. Skromna, cicha, piękna i trochę zadziorna. To wszystko co ja kocham w kobietach najbardziej. Po prostu mój ideał… Kiedyś zaczęła mi się zwierzać, że miała sen o całowaniu z kobietą, a kiedy się obudziła była dziwnie podniecona. Kiedy to mówiła ja chciałam być blisko niej i poczuć jej zapach. Udawałam, że to żart i że mnie to bawi, a w głębi duszy chciałam w niej być i słyszeć jej rozkosz”.

W roku 2016 autorka P.T. „Dziewica” opublikowała tylko jedno opowiadanie pt: „Współlokatorka (I i II)”, które tkwi w poczekalni, mimo iż jeden z członków loży autorskiej postulował przeniesienie do zbioru głównego. Takiego tekstu właśnie szukałem. Pięknie i podniecająco opisany seans dwóch dziewcząt.

Autorka pisze między innymi: „Ja wiem, że ciężko być jedynym homoseksualistą w rodzinie, ale tłumaczyłam ci. Ja wolę facetów. Dziewczyny to tylko... dobra zabawa w łóżku. – Nie wiem co ze mną było nie tak. W związku zawsze byłam z facetami, ale lubiłam raz na jakiś iść do łóżka z kobietą. Były delikatne i namiętne, ale jak tylko doszłam nudziły mnie. To podłe, ale chciałam od nich tylko seksu”….”Obróciłam się za siebie i zobaczyłam śliczną, delikatną rudowłosą dziewczynę z zawadiackim uśmiechem na ustach. Dobrze ją znałam”.

Sądzę, że aby zrozumieć istotę biseksualizmu kobiecego trzeba zdołać dołączyć, to co pamiętamy o czarownicach, które tępiono przez wieki. Może ktoś z czytelników czytających komentarze ma jakieś pomysły dotyczące tego zagadnienia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.