Gaudensia. Epizod (I)

23 lipca 2023

Szacowany czas lektury: 5 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Pełen opis przygód bohaterów znajdziesz w powieści erotycznej Valleriny P. pt. "Gaudensia. Zwycięstwo pożądania".

Wieczorem nareszcie mogli usiąść wygodnie w fotelu. Oboje byli już po kąpieli, zrelaksowani i pozytywnie nastawieni do siebie nawzajem. Odczuwali potrzebę rozmowy, ale Maks dawał pierwszeństwo Maksymce, by mogła po swojemu zbudować jej fundament. Bawił się kosmykami jej włosów i starał zachęcić do działania.

- Cieszę się, że znów jesteśmy tak blisko.

- Tak – uśmiechnęła się, jakby czytał w jej myślach. – Wiesz, marzę o jednej rzeczy. Marzę o tym, by zabrać cię na przygodę naszego życia. Jednocześnie chciałabym, abyś dał mi pewien szczególny prezent, którym jest zaufanie. Jeśli mi zaufasz i dasz się poprowadzić, to zrekompensuję ci wszystko, co uważasz, że do tej pory przeze mnie straciłeś.

Zabrzmiało bardzo zaskakująco.

- To tajemnicze – szeptał nad jej twarzą. – Może więcej szczegółów?

- Będą. Wszystko w swoim czasie.

Gładził czubkiem nosa kontury jej twarzy. Przymknęła oczy i przyjmowała pieszczoty zrelaksowana i zamyślona. Gałki oczne drgały jej delikatnie, jakby segregowała najgłębsze pokłady myśli w obawie, że on przedwcześnie je odczyta. Leżała twarzą blisko jego twarzy. Było im bardzo niewygodnie na fotelu. Podciągnęła nogi, oparła stopy o jego kolano i rozwarła uda na boki. Niby nic, niby spontanicznie, swobodnie, przypadkiem, a jednak odczytał to, że celowo…

Pozwoliła się pocałować. Wyraźnie rozmarzona. Miała zamknięte oczy, ale wilgotne usta szukały jego warg. Dała się dotykać po wewnętrznej stronie ud. Delikatnie i powoli, prawie ją gilgotając, wodził po nich opuszkami palców, rozkoszując się ich sylwetką. Pogrążała się w świecie fantazji, gdy prowadził od kolana w stronę jej krocza po miękkiej, niezwykle gładkiej skórze, tak ciepłej, że sprawiającej wrażenie wilgotnej. Dotyk tej części jej ciała wprawiał go w ekstazę. Już za chwilę wodził po jej udach całą dłonią.

Całowali się coraz namiętniej, choć bardzo trudno było mu pochylać się nad nią i zachować swobodę oddechu.

Tylko nie zrób czegoś, co ją spłoszy. Daj jej wystarczająco przestrzeni i luzu. Kroczek po kroczku – korygował siebie w myślach.

Czas wydawał się być gęstą mgłą, która przesłoniła przed nimi wszystko dookoła, a sama pozwalała im kodować jedynie sekwencje obrazów, wycinki z chwil, jakich doświadczali. Jak to się działo, że przechodzili od jednej stopklatki do drugiej? Co działo się pomiędzy tymi momentami? Czuł, że ma wyłączony umysł na skutek silnego podniecenia. A ona czuła, że nie panuje nad emocjami przytłoczona świadomością, że stawia pierwszy krok na drodze, której celem był niezbadany i niepewny co do swojej realności obszar.

Mimo to poddali się temu. Czuła napływające do oczu łzy, gdy układając ją w fotelu, rozłożył na boki jej nogi i przylgnął do jej krocza ustami. Upajał się jej delikatnością i zapachem. Dotknął językiem nagiej skóry, otworzył ją dwoma palcami i pieścił ustami bramę jej ciała. Czerwieniała i wyginała się jak struna, przez którą przepływał obfitymi porcjami prąd o wysokim napięciu.

Wtem Maksymka poderwała się i wprawnym ruchem zamieniła ich miejscami.

Zakręciło mu się w głowie, gdy jednym szarpnięciem zdjęła jego slipy i nagiego ułożyła w pozycji leżącej w fotelu, z jedną nogą ułożoną na oparciu. No to będzie badanie ginekologiczne przez odbyt, zażartował w myślach, ale okazało się, że Maksymka usiadła na nim w pozycji przypominającej nożyce. Przywarła wilgotną waginą do jego jąder i nasady penisa. Ślizgała się po nim coraz szybciej i gwałtowniej. Wciąż z zamkniętymi oczami nabierała w usta coraz gęstsze i coraz pikantniejsze porcje powietrza.

Patrzył na nią zdumiony. Z jednej strony odnosił wrażenie, że Maksymka jest sobą po raz pierwszy w życiu, że widzi JĄ w JEJ własnej skórze. Z drugiej strony pierwszy raz wydawała mu się zupełnie nowa, obca, jak nie jego dziewczyna. Przez tą pozycję sam poczuł się nieswojo, trochę jakby był kobietą. Maksymka była głęboko zatopiona w tylko sobie znanym wyobrażeniu, zupełnie nie kontrolując głośności swoich jęków i prędkości ruchów. 

Pozwalał jej na to do momentu, aż napletek zupełnie odsłonił jego w pełni gotowego członka. Chwycił ją wtedy za biodra i próbował nadziać na swój narząd. Ale ona miała inny plan. Uniosła się na tyle, by jego żołądź znalazła się dokładnie w przedsionku wejścia do pochwy. Opadając stopniowo na członku, starała się zaciskać mięśnie kegla jeszcze zanim penis w nią wnikał. Unosiła się prawie zupełnie go oswobadzając, ale opuszczała się z każdym kolejnym ruchem o pół centymetra niżej. Po chwili penetrował ją do samego dna, a ona dodatkowo obejmowała jego nogę, niemal wciskając w nią łechtaczkę. Jedną ręką chwytał jej biodro i ściągał ku dołowi, drugą bawił się pośladkiem, ściskając go, gładząc i szczypiąc. Maksymka tym czasem szalała na nim coraz śmielej, szybciej i mocniej. Wiła się z rozkoszy i pracowała na reprymendy od zawstydzonych sąsiadów.

Dla Maksa, po dłuższym czasie oczekiwania na taki cud, było to za wiele wrażeń na raz! Nie, żeby był jakimś maratończykiem, ale zazwyczaj wytrzymywał dużo dłużej. Jednak nigdy w tej pozycji. Tu spełnienie przychodziło niemal od razu. Podniecona Maksymka wyczuła ten moment i wbiła się na niego do samego końca, zatrzymując się na chwilę, by ściskać go mięśniami pochwy. Czuła jego pulsowanie, a on poczuł własne nasienie na swoich jądrach. Oboje przełykali ślinę, jakby chcieli zatrzymać na dłużej słodki smak stosunku. Wracała do niego stopniowo – jakby z innego podwórka, jak obudzona na wiosnę lub jak osiadające na rzęsie ziarnko dmuchawca, pędzone wcześniej przez wiatr.

On nie wiedział, gdzie była w swojej fantazji, szczęśliwy, że dał jej tak smaczny orgazm. Ona raz jeszcze dokonywała szybkiej retrospekcji w swoim umyśle wszelkich obrazów, które były od teraz nie tylko jej marzeniem, ale i celem.

Dotykała krocza od tyłu. Jego penis wciąż w niej tkwił i delikatnie pulsował, pozbywając się resztek ejakulatu. Rozmazywała palcami wyciekające z niej nasienie po jego mosznie i swoich pośladkach. Otworzyła oczy. Nie było już fantazji, tylko Maks, ich fotel, mrok wieczoru przechodzącego w noc i powoli ustępująca słodycz orgazmu.

Przytuliła go mocno go piersi i wciąż zaciskała mięśnie pochwy na jego członku. Nie chciała go uwalniać ze swojego wnętrza, on zresztą też się nigdzie nie śpieszył. Zapadała się w jego ramionach z uczuciem, jakby chował ją do kieszonki w  swojej koszuli. Maks… Maks. Czuła z nim niezwykłe zjednoczenie.

Ten tekst odnotował 5,241 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8/10 (11 głosy oddane)

Komentarze (22)

+1
-4
"Gładził kontury jej twarzy?" Na rysunku?
"Gałki oczne drgały jej delikatnie?" Nystagmus?
"wyginała się jak struna, przez którą przepływał obfitymi porcjami prąd o wysokim napięciu." Wysokie napięcie i/lub zmienna gęstość prądu elektrycznego przyczyną deformacji przewodnika? Odwrotny piezoelektryzm?
"nagiego ułożyła w pozycji leżącej w fotelu, z jedną nogą ułożoną na oparciu [...] usiadła na nim w pozycji przypominającej nożyce. Przywarła wilgotną waginą do jego jąder i nasady penisa." Zmiażdżyła mu klejnoty?
"poczuł własne nasienie na swoich jądrach." Serio?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-7
Opowiadanie ma dywizy inicjujące wypowiedzi dialogowe, co jest niezgodne z zaleceniami pokatne.pl w sprawie przygotowania tekstu do publikacji.
Bardzo duża liczba błędów stylistycznych, np. (podkreślam: NA PRZYKŁAD):

zabrać cię na przygodę


Zabrzmiało bardzo zaskakująco.


Gładził czubkiem nosa kontury jej twarzy.


segregowała najgłębsze pokłady myśli w obawie, że on przedwcześnie je odczyta.


a jednak odczytał to, że celowo…


wodził po nich opuszkami palców, rozkoszując się ich sylwetką.


przepływał obfitymi porcjami prąd o wysokim napięciu


Wtem Maksymka poderwała się i wprawnym ruchem zamieniła ich miejscami.


Nie zauważyłem błędów interpunkcyjnych - to plus.
Niezbyt udanym zabiegiem jest przeskakiwanie z jednej postaci na drugą, to znów opis wspólny lub wręcz z perspektywy zewnętrznego obserwatora.
Pewne opisy są dla mnie niezrozumiałe, np.:

Po chwili penetrował ją do samego dna, a ona dodatkowo obejmowała jego nogę, niemal wciskając w nią łechtaczkę.


Niekonsekwencja edycji - myśli są odgradzane od komentarza to myślnikiem, to znów (innym razem) przecinkiem.
Są wcięcia! (Plus).
Po stylistycznym i edycyjnym przepracowaniu może z tego powstać całkiem przyjemna miniaturka.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-3
W odpowiedzi do MrHyde i Tomp: Jeśli nie zauważyliście, ze wstępnego opisu wynika, że kolejne epizody, to fragmenty książki. Książka ta została oficjalnie wydana po profesjonalnej korekcie i redakcji dokonanej przez wykwalifikowanych specjalistów z jednego z najbardziej renomowanych Wydawnictw na polskim rynku. To nie żaden self-publishing, ani stworzony w domu pdf, ale oficjalna książka nad którą czuwał zespół redakcyjny, która ma numer(y) ISBN i jest powszechnie dostępna. Umieściłem tu jej fragment i widzę, że domorośli aryści od języka polskiego nie zauważyli, że 1) mają do czynienia z cytatem z większej publikacji, 2) Dialogi zawierają wypowiedzi bohaterów, a ci - jak w życiu i w książkach również - mają prawo do używania potocznego języka, a nawet słowotwórstwa (czego akurat tutaj nie ma), 3) każdy wyrażony w waszych komentarzach "zarzut" dotyczy wyrwanego z kontekstu, wyszarpanego z niepełnych zdań fragmentu, którego nie rozumiecie, doszukując się na siłę nieistniejących błędów. Wasz problem tkwi chyba w tym, że zabrakło tu zoofilii, kazirodztwa, elfów, jednorożców, hektolitrów ejakulatu itp fantazjii, które na tym portalu oceniane są najwyżej. Z anatomią (i tym, że poza głównymi naturalnymi ramami jest ona kwestią indywidualną w mniejszych szczegółach) również jeden z komentatorów jest na bakier. Sceny w książe są autentyczne, autor nie bierze odpowiedzialności za brak wyobraźni u czytelnika.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-4
Jakie pisarstwo, taka reakcja na krytykę.
"Wasz problem tkwi chyba w tym, że zabrakło tu zoofilii, kazirodztwa, elfów, jednorożców, hektolitrów ejakulatu itp fantazjii, które na tym portalu oceniane są najwyżej."
Niniejszym proszę Marc'a, żeby tym razem w drodze wyjątku zostawił hejty nienagrodzone, ku przestrodze.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-3
Autor faktycznie wydał książkę i tu się robi ciekawe w kontekście tego, co ja czytam w pierwszych opiniach pod opowiadaniem. Historia zawiera jakieś tam błędy, ale jednocześnie autor uzyskał to czego inni nie dokonali, czyli zaistniał w literaturze z twardą okładką. Czyżby więc wasze opinie były nie trafione i mylne, także pod innymi opowiadaniami?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-4
@PisarzLOL24 Moje opinie zawsze są mylne, subiektywne, nieprofesjonalne i nieprawdziwe. Nie wiedziałeś o tym?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-3
Współczuję zawodu w kwestii działania rynku wydawniczego w Polsce.
W to, że jakieś tam wydawnictwo "twardookładkowe" przepuściło tak rażącą liczbę błędnych zdań - wierzę, bo z moją pierwszą książką (miękkookładkową 😉 ) zrobiono to samo. Do dziś się jej wstydzę. Ale w to, że jakiekolwiek wydawnictwo wypuściło drukiem (bądź w e-booku) dialogi zaczynające się od dywizów NIE UWIERZĘ dopóki "nie włożę palca w rany", tj. nie zobaczę na własne oczy. Co do hejtu to po namyśle dałem "+" MrHyde'owi, ale nie przesadzaj Autorze o żeńskim pseudonimie. Następne inwektywy i zbyt daleko idące insynuacje wobec komentujących mogą rzeczywiście spowodować eliminację z dyskusji.
Wypowiedzi dialogowe w zamieszczonym tekście są raptem cztery i tylko jeden z moich zarzutów dotyczy takiej wypowiedzi.
Na temat opinii ad personam (wobec mnie) nie będę się wypowiadał ani ich nie odwrócę.
Co do ejakulatu, to on ewidentnie jest, więc o co chodzi w krytyce MrHyde'a i mnie?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-4
@PisarzLOL24 Dokonali, dokonali... Ale otrzeźwieli, nauczyli się języka polskiego i przestali wierzyć wydawnictwom.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-3
Z ciekawości wyklikałem reklamowany tu tytuł i - co za "zaskoczenie" - to samo wydawnictwo spieprzyło mój debiut! 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-3

VallerinaP rzekła:
Książka ta została oficjalnie wydana po profesjonalnej korekcie i redakcji dokonanej przez wykwalifikowanych specjalistów (...)


Jeśli tak, musieli ci profesjonaliści być na wielkim kacu, gdy robili korektę, bo skoro ja nawet zauważyłem problemy...

„Gałki oczne drgały jej delikatnie, jakby segregowała najgłębsze pokłady myśli w obawie, że on przedwcześnie je odczyta”.
O rany, co za bełkot, chciałoby się zakrzyknąć. Przekombinowane i to mocno.
„Czas wydawał się być gęstą mgłą” – Błędne sformułowanie – „być” niepotrzebne.
„stopklatki” – stop-klatki.
„Czerwieniała i wyginała się jak struna, przez którą przepływał obfitymi porcjami prąd o wysokim napięciu”. – To musiała mieć straszne drgawki z powodu wysokiego napięcia. Znowu przekombinowane zdanie.
„Wtem Maksymka poderwała się i wprawnym ruchem zamieniła ich miejscami”. – O! To było ich więcej niż dwoje? Może zdanie jest poprawne językowo, ale niezręcznie skonstruowane. Wprowadza czytelnika w błąd.
„Zakręciło mu się w głowie, gdy jednym szarpnięciem zdjęła jego slipy i nagiego ułożyła w pozycji leżącej w fotelu, z jedną nogą ułożoną na oparciu”. – Można było ułożyć tak zdanie, aby nie było powtórzenia. Zgubił się słownik synonimów?
„Wciąż z zamkniętymi oczami nabierała w usta coraz gęstsze i coraz pikantniejsze porcje powietrza”. – Nie sądzę, aby powietrze ulegało takim zmianom. Można mówić np. o odczuwalnych wrażeniach. Znowu przekombinowane zdanie.
„tą pozycję” – „tę pozycję”.
„Unosiła się prawie zupełnie go oswobadzając, ale opuszczała się z każdym kolejnym ruchem o pół centymetra niżej” – Szczerze mówiąc, nie rozumiem sensu tego zdania. Może gdyby po pierwszym „się” był przecinek, sens by się znalazł.
„Maksymka tym czasem szalała” – „Tymczasem” pisze się razem.
„za wiele wrażeń na raz” – „naraz”

I na koniec – jak sama nazwa wskazuje, łącznik nie służy do rozpoczynania dialogu.

Aczkolwiek wypisałem to wszystko z ciekawości. Książka napisana i poprawek nie będzie. Zresztą publikacja tego fragmentu ma charakter reklamowy. Autor z pewnością liczy, że dzięki niej będzie mógł tłuc większą kasę. Jednak ocierający się o arogancję komentarz tegoż autora raczej nie zachęci do sięgnięcia po komercyjną wersję.

VallerinaP rzekła:
autor nie bierze odpowiedzialności za brak wyobraźni u czytelnika


Tak samo, jak czytelnik nie bierze odpowiedzialności za brak wyobraźni autora w procesie pisania.


A tak ogólnie, czy takie publikacja promocyjno-reklamowe (mamy tu do czynienia z komercyjną twórczością), nie powinny mieć specjalnego oznaczenia, ostrzegającego czytelnika?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-4
"A tak ogólnie, czy takie publikacja promocyjno-reklamowe (mamy tu do czynienia z komercyjną twórczością), nie powinny mieć specjalnego oznaczenia, ostrzegającego czytelnika?".
Jestem za. Uważam, że należy tagować wszystko, co już gdzieś zostało opublikowane, z podaniem gdzie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-3
@Indragor Możesz do swojej kolekcji (obok "idealnie kwadratowych kostek" i "spięcia") dołożyć "porcje prądu o wysokim napięciu". 😉 Postaram się o Tobie nie zapominać i zbiory wzbogacać. Ale bez Naszych Utalentowanych Autorów to się nie powiedzie. Liczę na współpracę. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Przyznam, że ostrzę sobie zęby na komentarze pod tym tekstem już od wczorajszej lektury. Mniej więcej z tych powodów, które zostały wymienione.

Zawsze w tekstach staram się szukać plusów. Tu podoba mi się nazwa Maksymka. Bardzo wdzięczne.

Myślę, że Autor sam zakłada sobie pętlę na szyję, publikując tak skromny fragment. W dodatku w pełni skoncentrowany na seksie. Bardzo mi przeszkadza, że nic nie wiem o bohaterach. Utrudnia to dobry odbiór metafor. Nie chodzi już o to nieszczęsne segregowanie pokładów myśli, zdarza się. Problem w tym, że nie znajduję w niczym efektu wow. Ale to oczywiście mocno subiektywne.

Nie wykluczam, że cała powieść jest dobra, bardzo dobra, może nawet super. Problem w tym, że ten fragment w pojedynkę się nie broni. Klęską Autora jest, że pociął swoją pracę tak, a nie inaczej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-4
@Vi. Klęską Autora jest to, co było i moją klęską, która jednak doprowadziła (tak, @Agnesso - dezintegracja pozytywna) mnie do tego, kim dziś jestem, czyli zaufanie wydawnictwu [nazwy nie wymienię, ale każdy może sobie ją wyklikać]. "Dziwnym" trafem to jest jedno i to samo wydawnictwo.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
O, widzę, że do argumentacji weszło wydawnictwo vanity publishing: "N... R...". Znane z tego, że pobiera kasę od autorów za spełnianie ich marzeń.
No cóż...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-3
Autorze! Wiem, że pewien autor wytoczył temu wydawnictwu proces o oszustwo. Nie wiem, jak finalnie to się skończyło, ale przerwałem śledzenie akcji w miejscu, gdy NR płaczliwie odpowiadało, że przecież "teraz dzieło jest w trakcie powtórnej redakcji i korekty na ich koszt". Sprawdź umowę i pomyśl... Może pójdziesz do adwokata? Adwokat będzie tańszy niż NR.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
Zasadniczo mi to wisi, ale.... mój kabaretowy, sprowokowany okolicznościami, fragment mózgu spowodował, że ulegam pokusie zacytowania fragmentu twórczości Tompa sprzed dziesięciu lat. Twórczości wydanej przez Novae Res, zresztą. Ile Tomp zapłacił za ten lapsus - nie wnikam. Stwierdzam jedynie, że od tamtych czasów bardzo się poziom Tompa poprawił. Chwała mu za to.

"Poczuła, że o coś uderzyła, że przygniotła sobie plecami ręce.
Coś ją kłuło w pośladki i ramiona, ale nieboleśnie, nie warto się
tym przejmować, póki jest jeszcze dobrze i sennie. Oparła się
barkiem o coś zimnego – brrr – spróbowała się odsunąć i udało się.
Nawet ręce jakoś się uwolniły i leżały teraz na jej udach, nie
chciało jej się jednak ruszać. Po co? Jest dobrze, choć trochę
zimno. Czemu ten koc, który zakrywa jej twarz, spadł z reszty? O
– a teraz coś ją okryło. Nie jest to koc – co to w takim razie jest?
Drapie i tak pachnie dziwnie... Skąd zna ten zapach? Na pewno
zna... "
A co do dowartościowania się "twardymi okładkami" wydrukowanymi za własne pieniądze, to polecam nie wydawnictwa typu Novae Res. Wystarczy zamówić w drukarni. Oni wydrukują wszystko, z wyjątkiem "Mein kampf", lub poradnika "Jak zbudować bombę atomową w stodole", bo to prawnie zabronione jest. Efekt samozadowolenia ten sam. A taniej. Bez fikcyjnej korekty i redakcji... Zresztą, co cztery lata drukarnie drukują masę papieru wyborczego. Niestety na koszt budżetu, chociaż to też jest grafomania.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
@SenseiH Zapytam gwoli ścisłości: jaka ustawa i który punkt KK zakazują drukowania "Mein Kampf" i instrukcji montażu bomby? Czy zakaz obejmuje też dzieła takich dostojnych grafomanów-faszystów jak B. Mussolini, S. Bandera, R. Dmowski, A. Dugin? 😉

Czy zakup wewnątrzwspólnotowy i wwiezienie do Polski (na użytek własny) wspomnianego dzieła A.H. też są objęte zakazem? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
@MrHyde, a może byś o to zapytał w prywatnej wiadomości? Bo nie ma to żadnego związku z opowiadaniem, a więc jest zaśmiecaniem wątku.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragor To propozycja godna rozważenia. Przepraszam wątek. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dugin to w sumie satyra, więc nie widzę problemu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragorze, Zalogowałem się. Sprawdziłem wiadomości. MrHyde nie zapytał. Jak go znam, to zapytał wujka Google. I nic więcej na ten temat nie dodam, bo nie lubię przepraszać wątków za zanieczyszczanie. Niemniej zasugeruję życiowy eksperyment z drukarnią. Zamówić wydruk "Mein Kampf" bez obowiązkowego komentarza. Co do druku instrukcji wykonania bomby jądrowej - sądzę, że nic się nie stanie złego. Poza wizytą smutnych panów o świcie 😉
Za to można bez konsekwencji zamówić druk każdego knota w sosie porno. Sam tego nie robiłem, ale obserwuję rynek wydawniczy z uwagą 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.