Family things (I)
7 lutego 2013
Szacowany czas lektury: 6 min
Moje pierwsze opowiadania... ale proszę tylko o konstruktywną krytykę i szczere oceny.
Jak by to ładnie zacząć?
Na wstępie, jak to zazwyczaj bywa powinienem się opisać.
Jestem 42-letnim mężczyzną, na imię mi Krzysztof. Natura i geny nie poskąpiły mi wzrostu - 190 cm. Budową ciała odbiegam może od greckich bogów, ale narzekać nie mogę. Wagę, nie całe 95 kg też utrzymuje bez zbędnych problemów. Kolor oczu czy włosów i tak nikogo obchodzić nie będzie więc pominę ten opis.
Ożeniłem się dość szybko, bo w wieku 23 lat. Zwariowany to był ślub, po miesiącu znajomości i to nie ze względu na wpadkę, tylko z miłości.
Na chwilę obecną jestem szczęśliwym ojcem trójki dzieci. Najstarsza Sylwia ma 17 lat, jest dość wysoką (175 cm), szczupłą blondynką. 14-letni syn i najmłodsza 10-letnia córeczka.
Całość rodziny uzupełnia moja małżonka Marta. Młodsza ode mnie o trzy lata, niższa o niespełna 30 cm.
Zawsze nienagannie ubrana, lubiąca eksponować swój jędrny i niemały biust oraz nad wyraz apetyczny tyłeczek.
Niestety czasy takie a nie inne. Pogoń za pieniędzmi a co za tym idzie za lepszym życiem poskutkowało naszym oddaleniem.
Seks, który kiedyś tak nas cieszył i dawał tyle zadowolenia odszedł do lamusa.
Teraz jeśli już udało się mi namówić ją na jakiś numerek odbywało się to bez większych fajerwerków. Niestety.
Cała sytuacja, którą tu opisze zaczęła się jakieś cztery miesiące temu.
Przeglądając strony internetowe w poszukiwaniu weny na kolejny obraz postanowiłem zapisać jedną z grafik.
Kliknąłem "Zapisz" i zacząłem zastanawiać się gdzie zapisać grafikę. Moim oczom ukazał się folder, którego nie znałem. Pełen był erotycznych zdjęć. Bezwiednie zacząłem go przeglądać.
Nagle moim oczom ukazały się trzy z nich, na których była moja córka w objęciach swojego chłopaka. Zamurowało mnie. Siedziałem tak patrząc się na seks, który niewątpliwie uprawiali. Dopiero po chwili dotarło do mnie jak bardzo te zdjęcia na mnie podziałały.
Będąc sam w domu uwolniłem swój sprzęt i szybkimi ruchami zacząłem go pieścić.
Chwilę trwało zanim doszedłem. Nie zastanawiając się, co robię wyładowałem wielką porcję spermy prosto na podłogę.
Zszokowany, choć to niezbyt odpowiednie słowo, schowałem opadającego penisa i zabrałem się do sprzątania.
Do końca dnia nie mogłem się uwolnić od obrazu mojej córki posuwanej przez tamtego chłopaka.
Późnym popołudniem maluchy wróciły ze szkoły.
Zjedliśmy obiadokolację i zajęliśmy się swoimi sprawami. Dzieciaki odrabiały lekcje, ja szykowałem płótno. Obraz mojej córki powracał ze zdwojoną siłą. Atakował moją fantazję, jej nagie piersi, jej wygolona cipeczka, gładkie uda, płaski brzuch i jędrne pośladki.
Nie mogłem zebrać się i postanowiłem odpuścić sobie na jeden dzień malowanie. Usiadłem przy biurku, odruchowo chwyciłem ołówek i zacząłem szkicować. Uda, brzuch, piersi. Rysując jej najbardziej intymne partie ciała mój penis znów dał o sobie znać.
Lewą ręką wydobyłem go ze spodni i zacząłem miarowo poruszać nią w górę i w dół. Prawą nadal szkicowałem ciało Sylwii. Gdybym wtedy odwrócił się w kierunku nie domkniętych drzwi pewnie skończyłoby się na fantazji. Lecz właśnie ten niewielki skądinąd fakt doprowadził do całej sytuacji poniżej opisanej. W drzwiach stała bowiem jak się później okazało moja najstarsza córka i obserwowała moje zmagania ze szkicem i nie tylko. Ja tymczasem dochodząc wyszeptałem jej imię i po raz drugi tego dnia posłałem niewiele mniejszą porcję życiodajnego płynu na podłogę.
Zamknąłem oczy i delektowałem się momentem, by po kilku długich chwilach znów zacząć sprzątać.
Tego wieczora zaczęły dziać się rzecz, które powinny dać mi do myślenia. Sylwia niby przypadkiem otarła się o mnie, sprzątając ze stołu, uchyliła się w moim kierunku ukazując nagie piersi pod luźną bluzeczką a chwilę później wkładając naczynia do zmywarki wypięła się tak kusząco, że musiałem chwilę jeszcze pozostać przy stole by nie paradować z wybrzuszonymi spodniami.
Robiło się późno, maluchy wykąpane poszły spać, Sylwia odrabiała lekcje w swoimi pokoju, a ja czekałem na moją żonę.
Wiedziałem już, że nie dam jej dziś szybko zasnąć.
Marta wróciła około 22. Zmęczona po 12 godzinach w szpitalu od razu poszła pod prysznic. Ja w tym czasie szybko przygotowałem delikatną kolację. Nakryłem stół, otworzyłem jej ulubione wino i czekałem.
Po dłuższej chwili Marta wyszła z łazienki. Jej cudowne ciało opinała czerwona, jedwabne koszulka nocna ledwo ukrywając pośladki. Spod materiału moje zmysły atakowały jej bezwstydnie sterczące, pomimo trójki dzieci piersi. Spojrzała się na mnie i zastawionych stół.
- Kochanie, cóż to za okazja? - jej słowa wyrwały mnie z lekkiego transu.
- Czy potrzebna mi okazja by coś dla ciebie przygotować słonko? Usiądź sobie i pozwól, że ją się zajmę resztą.
Patrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami a ja nakładem jej jedzenie, nalałem wina i usiadłem po drugiej stronie przyglądając się jak je.
- Krzyś powiedz mi o co chodzi? Zachowujesz się jakoś dziwnie.
- Cudownie wyglądasz - zacząłem powoli - dziś znów to do mnie dotarło. Dlatego chcę byś się rozluźniła i poddała tej atmosferze. - Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Czyli nic się na pewno nie stało? - kontynuowała jakby nie słysząc moich zapewnień.
W zwykły dzień pewnie zacząłbym jakąś polemikę, ale dziś nie chciałem używać ust do wypowiadania jakiejś tam riposty.
Podszedłem do mojej małżonki, mojej kochanki, ująłem jej twarz w swe dłonie i pocałowałem namiętnie.
Nasze języki spotkały się w pół drogi i zaczęły dziki taniec. Stałem pochylony nad nią wpity swymi ustami w jej usta. Świat lekko wirował w mojej głowie, od lat tak się nie czułem. Jej oddech, mój oddech przyspieszyły powoli. Pod dłonią czułem rosnące powoli sutki a w spodniach podnosił się do działania mój kutas.
Z trudem oderwałem swoje usta. Marta rozmarzonym wzrokiem, jakby z wyrzutem patrzyła się na mnie.
Szybkim, zdecydowanym ale i pełnym miłości ruchem podniosłem ją z krzesła i porwałem w ramiona. Niosąc do sypialni pieściłem ustami jej uszy, szyję.
- Krzysztof a dzieci? - usłyszałem szept.
Nie miałem siły a może nie chciałem odpowiadać. Wchodząc do sypialni pchnąłem nogą drzwi by się zamknęły i złożyłem moją ukochaną na naszym łożu. Szybkim, dość nerwowym ruchem zdjąłem z niej koszulkę. Rozchyliłem jej nogi i dopadłem do ociekającej już sokami cipeczki. Mój język szybko pieścił łechtaczkę by co jakiś czas zagłębić się i spijać wypływające soki. Moje dłonie ugniatały cudownie pełne piersi, moje palce drażniły, nabrzmiałe do granic możliwości sutki.
Jedna z dłoni powędrowała na jej szyję. Chwyciłem ją zdecydowanie a do ust włożyłem jednego palca. Przyjęła go jak najlepszy przysmak. Ssała, pieściła językiem. Ja tym czasem podniecony do wszelkich granic, palcami drugiej dłoni zacząłem pieścić jej cipeczkę i tyłeczek.
Marta jęknęła głośno, gdy dwa z nich znalazły się w jej wnętrzu, a po krótkiej chwili dołączył trzeci, tyle że ten w jej tyłeczku. Zacząłem miarowymi ruchami zadowalać swoją żonę.
Mój język jak szalony omiatał wargi, łechtaczkę. Ustami, co jakiś czas ciągnąłem magiczny guziczek doprowadzając moją ukochaną niemal do szaleństwa.
Ile to trwało, nie wiem. Nie obchodziło mnie to. Grunt, że nagle targnęły nią fale orgazmu. Sypialnia wypełniła się jej krzykiem. Moja głową zamknięta w jej udach. Mój język spijający jej soki.
Mnie jednak nie było dość. Oswobodziłem się z jej uścisku, gwałtownym ruchem obróciłem Martę na brzuch. Pozbywając się spodni przyciągnąłem ją na brzeg łóżka i ustawiłem na czworaka.
Bez zastanowienia wbiłem się w jej kobiecość. Jak małolat, jak zwierzę, nie czekając na koniec jej orgazmu zacząłem ją po prostu pieprzyć, ruchać.
Marta zaczęła wić się pode mną. Jej jęki zgłaszała poduszka, w którą się wtuliła.
Dużo mi nie było potrzebna by po chwili wpakować w jej cipkę porcję spermy.
Marta drżała nabita na mojego, powoli malejącego kutasa. Nachyliłem się by całować jej plecy, by pieścić jej zwisające piersi.
Razem padliśmy na łóżko. Patrzyłem się na nią jak ciężko oddycha, jak falują jej piersi, jak z jej wnętrza wycieka biały płyn.
Odwróciłem ją do siebie, wtuliłem w swoje ciało i tak zaspokojeni z pocałunkiem zasnęliśmy.
Cdn.