Egzamin licencjacki
25 kwietnia 2009
Szacowany czas lektury: 13 min
Ta historia zaczęła się kilka lat temu. Kiedyś moja pracownica miała kłopot ze swoim synem w szkole średniej. Pewnego razu ja sobie z nim porozmawiałam. Kilka lat temu dla własnej satysfakcji skończyłam psychologię, więc zaczęłam z nim w odpowiedni sposób rozmawiać. Ale jak to ja, chciałam być profesjonalistką, więc poszłam do takiej instytucji, która nazywa się Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna i tam porozmawiałam sobie i z Dyrektorką i z Psychologiem szkolnym. One mnie trochę ukierunkowały i z tym chłopakiem poradziłam sobie. Byłyśmy cały czas w kontakcie.
Pewnego razu, jesienią 2002 r. zaprosiła mnie Dyrektorka na rozmowę. Okazało się, że jest problem. W jednej ze szkół jest chłopak w maturalnej klasie, Krzysztof. We wrześniu zginął mu w wypadku samochodowym ojciec, obarczał za to matkę, bo jej się nie chciało gdzieś jechać, wysłała ojca. Bzdura, absolutny przypadek. Chłopak się załamał i zamknął w sobie, a przede wszystkim stronił od domu. Nie chciał z nikim rozmawiać i przestał chodzić do szkoły. Nawiązałam z nim kontakt, zapraszając go do domu, aby słuchał muzyki. To chwyciło. Zaczęliśmy wolniutko ze sobą rozmawiać.
Przyszły Święta Bożego Narodzenia. Dzień przed Wigilia był u mnie, dostał prezent dla swojej matki, ale przede wszystkim dla siebie. Dostał ode mnie w prezencie pióro. Popatrzył - a na co mi to. Powiedziałam, przecież nasz maturę, musisz czymś ją napisać. Zaczął, że tej matury nie zda i tak dalej. Wjechałam mu na ambicję, że dlaczego ma nie zdać, skoro jest tak zdolny. Umówiliśmy się, że będę mu pomagała. I rzeczywiście, uczciwie, prawie dzień w dzień po kilka godzin nauki. Efekt był pozytywny, maturę zdał. Ale po maturze nie chciał słyszeć o studiach, chciał pracować, bo Matka mało zarabia i takie inne dyrdymały. Tłumaczyłam mu, że przy tym bezrobociu to on, po maturze może pracować za gońca, bo za bramą stoją ludzie wykształceni. Ale on upierał się, więc wymyśliłam kompromis. Powiedziałam, idziesz do pracy, ja ci ją załatwię, ale idziesz też na studia zaoczne.
Z tego, co zarobisz płacisz połowę czesnego, druga połowę dostajesz ode mnie. W pierwszej chwili nie chciał się zgodzić, ale jak przez wrzesień niczego nie załatwił, zgodził się. Wiedząc, że nic nie załatwi, uruchomiłam swoje kontakty, robiąc rozpoznanie. Kiedy okazało się, że nie jest w stanie niczego załatwić, wsadziłam go do jednej z zaprzyjaźnionych firm, do pracy w magazynie. Praca spokojna, mógł się uczyć. Dostał od razu pieniądze na czesne.
I tak mój Krzysztof zaczął się uczyć. Aby były między nami właściwe relacje, poprosiłam go, aby mówił do mnie Ciociu. Gdzieś w listopadzie przywieźli mi 5m3 drewna do kominka. Zadzwoniłam do niego, aby mi pomógł to drewno złożyć w drewutni. Kiedy to zrobił, był bardzo spocony. Poleciłam, aby poszedł na górę, tam jest w łazience prysznic i żeby się umył. Tutaj trzeba nadmienić, że Krzysztof jest wysokim chłopcem, około 180cm wzrostu, nieźle, jak na młodego człowieka zbudowany. Od czasu, kiedy zaczął pracować i uczyć się, załatwiłam mu również wejście na siłownie i na basen. Tym sposobem wolniutko robił się z niego ładny mężczyzna.
O dziwo, zechciał, ja szybko wskoczyłam do swojej sypialni, rozebrałam się, owinęłam w ręcznik i poszłam do niego. Odsunęłam drzwi od kabiny, on na mnie spojrzał, a ja spokojnym głosem, przecież ktoś ci musi umyć plecy. Stał spokojnie, cały zesztywniał. Więc w pewnym momencie poprosiłam, aby się obrócił. Zrobił to, ja, będąc od niego znacznie niższa, niby to chcąc umyć mu ramiona, mocno do niego przylgnęłam. Nie wytrzymał i zaczął głęboko oddychać. Wówczas już wiedziałam, że jest mój. Chwyciłam za tą jego sterczącą pałeczkę, wyprowadziłam z kabiny, rzuciłam na podłogę ręcznik i klękając, stwierdziłam, wejdź we mnie od tyłu.
Zaczął coś Ciociu, ale ja mu przerwałam, że co, Ciocia to nie kobieta. Pokaż, że jesteś mężczyzną. Nie reagowałam, ale bardzo nieudolnie to robił, jednak w końcu we mnie wszedł. Czułam go dobrze, ale wrażenia i stres spowodowały, że spuścił się we mnie bardzo szybko. Poleciłam mu, umyj się i zejdź na dół. Samej też zeszłam do swojej łazienki, umyłam się, ubrałam, poszłam szybko do kuchni, z lodówki wyjęłam butelkę wódki, sok, lód i zrobiłam dwa drinki.
Krzysztof dłuższą chwile nie schodził, więc go poprosiłam, zszedł już całkiem ubrany. Usiedliśmy na kanapie i dając mu szklankę drinka, stwierdziłam, że jako Ciocia musze dbać o pełne jego wykształcenie, a nie fragmentaryczne. Po czyn stuknęliśmy się szklaneczkami i ja sporo wypiłam. Krzysztof niewiele, praktycznie unika mocnego alkoholu. Uśmiechnął się, a ja patrząc na niego stwierdziłam - jak następnym razem zadzwonię, żebyś przyszedł mi w czymś pomóc, to mam nadzieję, że mi nie odmówisz. Uśmiechnął się, mówiąc oczywiście, podziękował za drinka i wyszedł.
Mając doświadczenie w edukacji młodych chłopców na własnym synu, po pewnym czasie ponownie zadzwoniłam do Krzysztofa przed Świętami, aby mi zawiesił lampki przed domem. Kiedy już to zrobił, umył ręce, usiadł na moment na kanapie przed kominkiem. Ja przyniosłam dwie szklanki piwa, wypiliśmy po parę łyków, wzięłam go za rękę i poszliśmy do sypialni. Był jeszcze cały skrępowany, więc nie paląc światła zaczęłam go rozbierać. Trochę mi pomógł, ja też się pospieszyłam i po chwili leżeliśmy już w łóżku.
Położyłam się koło niego i gładząc jego piersi zaczęłam przesuwać rękę w dół, aż sięgnęłam jego pałkę. Była jeszcze niezbyt mocno obudzona, więc przesunęłam się i chwyciłam ja w usta. Krzysiek nie bardzo wiedział co się dzieje, ale lekko rozsunął nogi. Wykorzystując to przesunęłam się zupełnie na jego biodra, mając już teraz zupełnie swobodny dostęp do niego. Pieszcząc go ustami doprowadziłam do stanu mocnego podniecenia, po czym szybko odwróciłam się, rozsuwając nogi i pozwalając mu wejść we mnie.
Tym razem zrobił to lepiej i nawet zdążyłam się trochę podniecić, zanim on wystrzelił. Tak to się zaczęło i trwa po dziś dzień. Raz na jakiś czas albo sam wpada, dzwoniąc wcześniej, albo ja dzwonię po niego. Przez te trzy lata bardzo dojrzał i zmężniał. Nie wiadomo, kiedy ten czas minął, przyszedł trzeci rok studiów i praca końcowa oraz egzamin licencjaci. Pomogłam Krzysiowi i jego koledze Włodkowi wybrać tematy prac końcowych. Przychodzili później na konsultacje, aż obie prace były gotowe. Przychodzili też uczyć się do egzaminu końcowego. Termin tego egzaminu dla obu został ustalony na 12 czerwca. Zdanie egzaminy polegało na zreferowaniu pracy oraz przedstawieniu wynikających z niej wniosków.
Ponieważ w dniach 5 - 10 czerwca wyjeżdżałam w delegację zaproponowałam Krzysiowi, aby przyszedł do mnie w piątek, 2 czerwca wieczorem ze swoim referatem, to poćwiczymy, jak ma go wygłosić. Rzeczywiście, przyszedł, miał przygotowaną swoją wersję wystąpienia, ponieważ znałam te jego pracę, wniosłam kilka poprawek i ćwiczył kilka razy. Kiedy już uznałam, że umie referować te swoja pracę, chwyciłam go za rękę i pociągając w kierunku sypialni stwierdziłam - a teraz pokaż, czego jeszcze się nauczyłeś.
Za nim doszliśmy do sypialni już na nas nic nie było. Poprosił - połóż się równo. Położyłam się na wznak, wyciągając do góry ręce a on zaczął pieścić moje Piersi. Wolniutko przesuwał rękę to po jednej, to po drugiej. Nie trzeba było długo czekać na reakcję. Brodawki po chwili stały na baczność. Przy stosunkowo niedużych piersiach, w momencie podniecenia Brodawki osiągaj znaczny rozmiar. Więc w pewnym momencie pochylił się i jedna Brodawkę wziął w usta, drugą trzymał w dwóch palcach. Tą w ustach omywał swoim językiem, ta w palcach lekko masował.
Aż w pewnym momencie tę, co trzymał w palcach mocniej ścisnął, a te, co miał w ustach lekko zacisnął na niej zęby. Jęknęłam, odruchowo unosząc biodra, Krzyś popuścił, ale po chwili znowu zacisnął zęby i palce. Ta odrobina bólu spowodowała, że się bardzo podnieciłam, mówiąc - jeszcze. Przez moment znowu masował mi Brodawkę palcami i lizał czubek drugiej językiem, ale po chwili ponownie poczułam jego żeby zaciskające się na Brodawce i palce ściskające drugą.
Tym razem zrobił to zdecydowanie mocniej, aż głośno krzyknęłam, wyrzucając biodra mocno do góry. Ten stan zaciśnięcia na obu brodawkach trwał dobra chwile, po której nastąpiła chwila ulgi. Tego go nie uczyłam, a jednak zrobił to perfekcyjnie. Wiedząc, że w którymś momencie znajdziemy się w sypialni, przyprowadziłam przewoźny barek, więc teraz poprosiłam go, aby naszykował coś do picia. Popijając drinka leżał obok mnie, nic nie mówiąc, tylko gładził ręką mój brzuszek, mocno się w niego wpatrując.
Nagle wstał i mówiąc do mnie, nie ruszaj się poszedł do łazienki. Po chwili wrócił, ale już nie położył się obok mnie, tylko wsuwając się na łóżko posuwał głowę między moimi nogami. Zrozumiałam jego intencję i mocno rozsunęłam nogi. Aby dać mu możliwość swobodniejszego spotkania z moja Cipką podłożyłam pod biodra ręce, On wsunął się i od razu jego język przywarł do mojej Łechtaczki.
No i się zaczęło. Najpierw ją zaatakował, kiedy już zaczynałam jęczeć z podniecenia, przeniósł się do Dziurki, mocno w niej buszując. A jak zaczęły z niej wypływać soki namiętności, przeniósł się do Brązowej Dziurki, wwiercając się w nią językiem. Po chwili wrócił tą samą drogą, ponownie zaczął dotykać językiem Łechtaczkę. Ja już byłam w pełnym podnieceniu, jęczałam, ale on nie przestawał. Aż przyszedł moment, kiedy wypinając mocno do góry biodra doszłam do pełnego orgazmu, wręcz już wykrzykując.
I w tym momencie nastąpiło coś, czego absolutnie się nie spodziewała. Krzyś uniósł głowę, spojrzał na mnie, po czym przystawił usta do Wzgórka Łonowego. Mam go dosyć wysokiego, wysokiego przede wszystkim gołego, bo jestem całkiem wydepilowana. W tym momencie zrozumiałam jego spojrzenie. Zamykając usta wbił żeby w fałd skórny na Wzgórku i bardzo mocno je zacisnął. Wrzasnęłam z bólu, wyrzucając ręce z pod bioder, ale było już za późno. Jego zęby puściły, natomiast on unosząc się nade mną zaczął zbliżać swoją pałkę do Cipki. Wszedł we mnie bezbłędnie, poprawił się na kolanach i zaczął wbijanie.
Nie da się ukryć z młodzieńca stał się mężczyzna. Wypełniał mnie całkowicie, a każde jego pchnięcie czułam bardzo mocno. Pomimo tak długiej gry wstępnej już dłuższy czas się we mnie wbijał, ja już jęczałam w pełnym podnieceniu, a on wsuwał się coraz mocniej. Aż przyszedł moment maksymalnego podniecenia, poczułam, jak pęcznieje, ja też poczułam w sobie skurcz Macicy zwiastujący orgazm w momencie, kiedy we mnie strzelał swoimi sokami namiętności. Opadł na mnie, ale po chwili poszedł się umyć, a ja zwinięta w fasolkę trzymałam ręce na brzuchu, przezywając jeszcze to zbliżenie.
Po nim ja się umyłam, Wyszedł z łazienki, położyłam się obok i popijając drinka długo na niego patrzyłam. Po chwili objęłam go ramieniem i patrząc mu prosto w oczy zapytałam, dlaczego mnie tak mocno ugryzł. Wyjaśnił mi, że lew kopulując z lwicą w chwili aktu wbija jej swoje kły w głowę miedzy uszami. Ja też chciałem dać Ci znać, że osiągnąłem odpowiedni poziom podniecenia. Uśmiechnęłam się mówiąc, że jest mały ślad. No to on, że następnym razem się poprawi, aby był duży.
Tak z nim gawędząc przesunęłam rękę w kierunku jego pałeczki. Była lekko zmęczona, więc postanowiłam doprowadzić ją do odpowiedniego stanu. Zsunęłam się na wysokość jego bioder, Krzyś rozumiejąc, o co chodzi, rozsunął nogi i po chwili już leżałam między nimi. Poprawiłam się i opierając się lekko na łokciach zaczęłam pracować nad jego pałeczka. Wzięłam ja w usta i zsunąwszy napletek delikatnie zaczęłam oblizywać, raz z jednej strony, raz z drugiej strony, starając się, raz na jakiś czas wsunąć mu język w dziurkę. Te zabiegi nadzwyczaj szybko dały skutek i pałeczka zaczęła "rosnąć". Wówczas zaczęłam ją sobie wsuwać w usta. Delikatnie, raz po razie, wysuwałam i wsuwałam. Poczułam, że jego żołądź jest już odpowiednio duża, więc uniosłam głowę, patrząc na niego.
Zrozumiał od razu, mówiąc do mnie - od tyłu. Zsunęłam się na bok, dając mu możliwość przemieszczenia się i uniosłam biodra do góry. Krzyś za chwilę już był za mną i trochę pomagając sobie ręką wsunął mi te swoją pałeczkę. Czas zrobił swoje i z młodzieńczej pałeczki zrobiła się mocna, męska pałka. Czułam go doskonale w sobie, wypinając mocno Pupę w jego kierunku. Rozlegał się w sypialni charakterystyczne odgłos odbijanych od siebie bioder. Trzymając mnie mocno za biodra, wykonywał coraz to mocniejsze ruchy. Podnieciły mnie one bardzo mocno, już zaczęłam czuć skurcze w podbrzuszu, ale on jeszcze się we mnie wbijał. Aż przyszedł moment tego wspaniałego uczucia szczytowania, poczułam, jak zaczyna się coraz mocniej we mnie wbijać.
Aż przyszedł moment zupełnie niespotykany. W pewnym momencie Krzyś przytrzymując mnie lewa ręką na wysokości biodra, prawą rękę wsunął we włosy na głowie, chwycił je bardzo mocno, podciągając do siebie, jednocześnie wykonał dwa ostatnie pchnięcia. Ja będąc już w fazie maksymalnego podniecenia, głośno krzyknęłam, odchylając głowę do góry. Nie wiem, czy ta porcja bólu, czy tak duży stopień podniecenia spowodowały, że w momencie, kiedy we mnie strzelał, wręcz krzyczałam osiągając pełny orgazm.
Krzyś wysunął się, a ja zwinięta w fasolkę leżałam, głęboko oddychając. Trzymałam rękę na brzuchu, bo miałam wrażenie, że za chwilę mi wyskoczy. Ale po chwili zebrałam się i poszłam do łazienki, umyłam się, położyłam się obok niego i popijając drinka dobrą chwilę odpoczywałam. Kiedy już mogłam swobodnie rozmawiać, popatrzyłam na niego mówiąc, najpierw gryziesz, teraz szarpiesz za włosy do bólu. Co to jest? A on na to spokojnie, jeszcze odrobina bólu nikomu krzywdy nie zrobiła i delikatnie klepnął mnie w Pupę. Uśmiechnęłam się, mocno się do niego tuląc. Leżąc tak, pomyślałam, jak to niedawno jeszcze był nieśmiałym młodzieńcem, a teraz mam przy sobie tak wspaniałego mężczyznę.
Kiedy tak leżeliśmy, poczułam, że jego ręka zmierza w kierunku Cipki. Lekko rozsunęłam nogi, poczułam, jak jego palec zaczyna pieścić moją Łechtaczkę. Nie trzeba było długo czekać, już po chwili była wilgotna. Nie chciałam być mu dłużna, więc zaczęłam pieścić jego pałeczkę. Czując mnie taką mokrą, poszedł dalej, wsuwając mi palec i dotykając szyjki. Jęknęłam, czując narastające podniecenie. Ale nie tylko ja się podnieciłam, on też. Jego pałeczka zrobiła się na tyle sztywna, że postanowiłam ją już wykorzystać.
Poprosiłam Krzysia, aby się położył równo na plecach, po czym ja usiadłam na jego biodrach. Kiedy już odpowiednio siedziałam, uniosłam się i podstawiłam pod Cipkę jego pałkę. Weszła, ale o dziwo, dosyć mocno ją poczułam. Kiedy już siedziałam w tej tzw. pozycji na jeźdźca Krzysio, chwyciwszy mnie za biodra, zaczął systematycznie unosić i opuszczać swoje biodra.
Z racji różnicy wielkości ciał fruwałam w górę jak piłeczka, a opadając, wbijałam się coraz mocniej. W pewnym momencie Krzysio przystawił swoje dłonie do moich Piersi i chwytając sterczące już na baczność Brodawki zaczął je lekko ściskać.
Nie jestem w stanie powiedzieć, czy te trochę bólu ściskanych brodawek, czy to podrzucanie, ale zaczęłam podniecać się coraz mocniej, głośno pojękując. Im głośniej jęczałam, tym mocniej wyrzucał mnie w górę, ale jednocześnie ściskał Brodawki. Ten stan nie mógł trwać zbyt długo, puścił Brodawki, chwycił mnie za biodra i wyrzucając szybko w górę i w dół, doszliśmy do szczytu, a jego strzał skwitowałam wyjątkowo mocnym krzykiem. Opadłam na niego i przez dłuższą chwilę, w niego wtulona leżałam bez ruchu.
Zsunęłam się na bok, a on poszedł się myć. Kiedy ja wróciłam z łazienki czekała na mnie duża szklanka z drinkiem. Stuknęliśmy się i patrząc mu prosto w oczy stwierdziłam, że w zakresie pieszczot zdał egzamin na piątkę. Myślę, że ten drugi, licencjacki zdasz równie dobrze. Dopiliśmy drinka, Krzyś się ubrał i poszedł do domu a ja jeszcze długo leżąc w łóżku, przeżywałam pieszczoty całego wieczoru. Leżąc tak, doszłam do wniosku, że chyba tych trzech lat opieki nad Krzysiem nie zmarnowałam, że chyba uda mi się wyprowadzić go na dobra drogę.
W końcu usnęłam, obudziłam się, była już sobota i trzeba było zająć się przygotowaniami do wyjazdu na Targi. Wracałam z nich w sobotę, więc zdążę, aby kibicować mu na właściwym egzaminie. W poniedziałek zwolniłam się o dwunastej u Dyrektora, mówiąc, że idę kibicować mojemu wychowankowi na egzaminie licencjackim. Jak było do przewidzenia, Krzyś zdał bardzo dobrze, Włodek również. Mama Krzysia płakała ze szczęścia. Złożyłam gratulacje, wręczyłam kwiaty i wycofałam się, dając możliwość nacieszenia się rodzinom. Natomiast we wtorek zadzwoniłam do każdego z nich, przypominając im o naszej umowie wyjazdowej.
Kończę, standardowym stwierdzeniem. Opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.
brak komentarzy