Deszczowy majowy dzień, gdy wszystko się zaczęło...

3 maja 2015

Szacowany czas lektury: 14 min

To moje pierwsze opowiadanie. Obiektywnej krytyki nigdy za wiele, liczę jednak na Waszą wyrozumiałość :) Miłej lektury!

Niby koniec majówki, a za oknem pada deszcz. Chciałem wyjść gdziekolwiek byle nie siedzieć w domu, ale nawet nie było z kim. Cały dzień wertowałem internet robiąc sobie przerwy na posiłki. Znalazłem ciekawą ofertę pracy, dla mnie jako osoby po mechanice i budowie maszyn był to wymarzony zawód. W Poznaniu w fabryce Volkswagena poszukiwali osoby na stanowisko do nadzoru pracowników i pracowania nad rozwojem palety silnikowej pojazdów. Wypisałem swoje niezbyt obszerne CV i czekałem na odpowiedź. Zadzwonili po kilku dniach, z informacją, że mam stawić się na rozmowę kwalifikacyjną. Przygotowałem się i następnego dnia o trzeciej rano wyjechałem z Małopolski. 350km minęło nadspodziewanie szybko i przed siódmą rano byłem na miejscu, a umówiony byłem na ósmą, więc postanowiłem jeszcze coś zjeść na drugie śniadanie i ruszyć na podbój wielkiego koncernu motoryzacyjnego.

Po rozmowie zostałem przyjęty na okres próbny trzech miesięcy, czym bardzo ucieszyłem. Po dobrych wiadomościach postanowiłem poszukać jakiegoś mieszkania na wynajem. Po obejrzeniu 4 mieszkań znalazłem to czego szukałem : małe, przytulne, klasyczne, z dala od centrum, zgiełku. Po ustaleniu opłaty miesięcznej za wynajem postanowiłem się wprowadzić. Wsiadłem więc do mojego wiekowego mercedesa i wróciłem do domu.

Po przeprowadzce do Poznania byłem bardzo zadowolony tym, że wreszcie mieszkam na swoim i nikt mi nic nie dyktuje. Radość była chwilowa... Po kilku dniach poczułem się strasznie samotny. Pracowałem tylko osiem godzin w ciągu dnia i nie za bardzo wiedziałem co zrobić z resztą czasu. Postanowiłem poszukać sobie kreatywnych zajęć. We wtorki i czwartki siłownia, a w poniedziałki i środy kursy językowe odpowiednio język niemiecki i francuski, angielskiego szlifować już nie musiałem, bo mówiłem praktycznie jak po polsku. Mimo mojego zapału do nauki i treningów nie za bardzo wiedziałem co zrobić z weekendami.

W piątkowy wieczór drugiego miesiąca pracy w Poznaniu wyszedłem sobie na miasto. Poszedłem do centrum handlowego i kupiłem sobie książkę tak żeby zabić choć trochę dominującą w moim życiu samotność. Wychodząc z galerii udałem się w kierunku małej restauracji na skraju Poznania, która była po drodze do mojego lokum. Często tam przychodziłem, bo za niewielką kwotę można było zjeść przepyszne potrawy, okraszone klimatem tego miejsca. Nastrojowe światło, sączący się jazz z głośników, a wyposażenie utrzymane w amerykańskim stylu z lat 50. Wracając prawie pustymi ulicami miasta wpadłem w melancholijny trans, z którego obudziłem się, gdy ktoś wybiegł mi prosto przed maskę. Odruchowo docisnąłem hamulce i czułem jak dwutonowa limuzyna prawie staje dęba, jednak na nic to się zdało w starciu z odległością dzielącą mnie od ryzykanta, uderzyłem. Po zatrzymaniu od razu wysiadłem z auta i podbiegłem do ofiary. Przed moim samochodem leżała blond piękność. Zadzwoniłem po karetkę oraz policję. Okazało się, że mój refleks okazał się na tyle skuteczny, że skończyło się na sińcach i kilku zadrapaniach, nawet mojej gwieździe nic się nie stało. Przestraszona dziewczyna wysiadła z karetki.

- Jak się czujesz? Wszystko dobrze? - spytałem

- Chyba tak - nieśmiało odpowiedziała

- Może cię gdzieś podwieźć?

- Jakbyś był taki miły, bo pędziłam na ostatni autobus, ale przez to wszystko mi uciekł.

Podszedłem więc do samochodu i wpuściłem ją do wnętrza auta, następnie usiadłem za sterami i ruszyliśmy do centrum czyli około dziesięć kilometrów of miejsca wypadku. Podczas podróży dowiedziałem się, że właśnie kończy magisterkę. Była rok młodsza - całkiem sympatyczna nowina. Rozmowa zdawała się nie mieć końca. Rozmawialiśmy jakbyśmy się znali od zawsze. Odnosiłem wrażenie, że mogę jej zaufać, czułem się przy niej bezpiecznie. Gdy dojeżdżaliśmy na miejsce spytałem się czy nie zostawiłaby swojego numeru telefonu, żebyśmy zostali w kontakcie, na co z chęcią przystała.

Następnego dnia wciąż miałem przed oczyma widok jak leżała na tym asfalcie, tak bardzo dawało mi się to we znaki, że nie skupiałem się na pracy, lecz na niej. W czasie pierwszego dnia weekendu wymieniliśmy kilka sms-ów, z których wynikało, że podobnie do mnie często czuje się samotna i żyje z dnia na dzień, tak jak ja oraz że ma na imię Kasia. Zaproponowałem jej, żebyśmy się spotkali w niedzielę popołudniu. Zgodziła się. Uff.

W niedzielę zabrałem się do przygotowań, czyli przygotowałem moje ulubione jeansy, koszulę i marynarkę, do tego ogoliłem się tu i ówdzie więc byłem gotów. Wsiadłem w auto i pojechałem w okolice targów - tam się umówiliśmy. Gdy przyjechałem na miejsce to jeszcze jej nie było, wysiadłem z auta i zapaliłem papierosa. Gdy kończyłem moim oczom ukazała się piękna, niezbyt wysoka, delikatna Kasia, która powitała mnie cudownym spojrzeniem swoich niebieskich oczu. Przytuliliśmy się na powitanie po czym spytała:

- To gdzie jedziemy?

- Może ty coś zaproponujesz, mieszkasz tu dłużej

- Znam taką przyjemną małą restaurację kawałek od centrum.

Pojechałem pod wskazany adres, okazało się, że to ta sama restauracja, którą w każdy weekend odwiedzałem.

- Tak się składa, że znam ten lokal

- Tak?

- Tak, przychodzę tu od kilku tygodni w każdy weekend

- Widać masz dobry gust - powiedziała Kasia i rzuciła zalotne spojrzenie. Czy ona mnie podrywa? Nie, raczej nie, zdawało mi się. Jedliśmy, słuchaliśmy muzyki w stylu lat pięćdziesiątych, upajaliśmy się nastrojem i bliskością drugiej osoby.

Rozmawialiśmy bardzo długo. Kasia wyjawiła mi, że jej ojciec zmarł chwilę po jej piętnastych urodzinach, że wyjechała na studia daleko od domu, bo w jej domu z matką, która nie chciała wyjść z depresji żyło się bardzo ciężko.

- Teraz wracam do domu tylko na święta, a ty co robisz w tym mieście?

- Zdobyłem pracę w fabryce Volkswagena, na razie na okres próbny, ale jestem dobrej myśli.

- To jak długo tu pracujesz? - półtora miesiąca, a do tej pory nie odwiedziłem ani razu mamy

- Mamy? A tata? - tata zostawił nas gdy jeszcze mnie na świecie nie było, więc jedyne co o nim wiem to to, że był podły i to jak się nazywa.

- Przykro mi - zdarza się, trudno. A ty czym się interesujesz? I tak ta delikatna kobieta opowiedziała mi o swojej pasji jaką jest muzyka, stąd też kierunek studiów był nie przypadkowy - muzykologia.

W czasie rozmowy hipnotyzowała mnie swoim spojrzeniem, aż nie mogłem oderwać wzroku od jej oczu. Kasia grała na gitarze i pianinie, dodatkowo uczyła się gry na saksofonie. Ja sam bardzo lubiłem muzykę, ale musiała ustąpić mojej największej pasji czyli motoryzacji. I tak rozmawialiśmy ponad 2h o życiu i naszych zainteresowaniach. Czas zleciał nieubłaganie szybko i już zrobiła się dziesiąta wieczorem. Wyszliśmy z restauracji i uderzyło nas przyjemne ciepło panujące na zewnątrz. Upojeni pięknem chwili udaliśmy się do samochodu. Odwiozłem ją, po czym sam wróciłem do mieszkania. Długo tamtej nocy nie mogłem zasnąć. Całą noc myślałem tylko o niej. I tak mijały dnie w pracy, a potem wspólne weekendy, na które wyczekiwałem z utęsknieniem. Spotkania przypominały zawsze to pierwsze. Nastrojowe miejsce, dobre jedzenie, muzyka. Czasami wybieraliśmy się nad wodę robiąc sobie piknik, a potem do nocy leżeliśmy i podziwialiśmy gwiazdy.

Nadszedł lipiec, więc chciałem odpocząć od pracy i wziąć urlop. Niestety musiałem czekać do sierpnia, a Kasia wyjechała na całe wakacje do domu. Rozmawialiśmy przez telefon codziennie po kilka godzin, lecz to nie było to samo, brakowało mi jej, spotkań z nią, tego jej czarującego wzroku, pełnych ust i naturalnych rumieńców na policzkach, jej lekko pofalowanych brązowych włosów i jej ciepłego głosu nie zniekształconego przez telefon. Miesiąc minął, ale zdawało się, ze trwało to wieczność.

Wróciłem do przełożonego z tematem urlopu. Udało się, drugi i trzeci tydzień sierpnia moje. Gdy wyszedłem z pracy od razu zadzwoniłem do Kasi z tą nowiną. Zaproponowałem jej wspólny wyjazd. Zgodziła się. Zastrzegłem sobie prawo wyboru miejsca i to, że ona dowie się co to za miejsce dopiero gdy tam dojedziemy. Taka niespodzianka. Zdecydowałem się na Świnoujście. Do wyboru pozostawiłem jej jedynie kwestię noclegu. Osobne łóżka czy jedno wspólne. Wybrała wspólne. Nie mogłem się doczekać. Zrobiłem rezerwację przygotowałem niezbędne rzeczy i pojechałem po Kasię, aż do Krosna.

Wyjechaliśmy z jej rodzinnego miasta około dziesiątej rano. Dopiero o dwudziestej byliśmy na miejscu. Hotel był piękny, widok z balkonu w naszym pokoju ukazywał las, plażę i morze. Udaliśmy się na obiadokolację i wróciliśmy do pokoju celem rozpakowania się. Po rozpakowaniu Kasia poszła w poszukiwaniu jakiegoś sklepu bo zapomniała kremów, które miała spakowane w osobnej torebce, która została na Podkarpaciu. Ja w tym czasie umyłem się i to, że wstałem o trzeciej nad ranem dało o sobie znać. Tuż po tym jak położyłem się pod pościelą zasnąłem. Obudziłem się rano, w ramionach miałem ją, kobietę, która w ciągu tych dwóch miesięcy stała się dla mnie wszystkim. Zakochałem się w niej, a teraz gdy miałem ją przy sobie byłem tego w stu procentach pewien. Poczułem też erekcję, co gorsza jej krągły tyłek wylądował na moim kroczu. Pocałowałem ją w głowę i delikatnie opuściłem pokój po tym jak się ubrałem. Zszedłem na dół i zebrałem, co potrzebowałem na śniadanie. Gdy wróciłem z posiłkiem na tacy ona jeszcze spała. Odłożyłem tacę na szafkę nocną, a następnie pochyliłem się nad nią i złożyłem pocałunek na jej ustach. Nie spała. Od razu złapała moją głowę i zaczęliśmy się całować. Zdawało się, że trwało to masę czasu. Gdy skończyliśmy przywitała mnie: - Cześć Alberciku, podobało ci się przywitanie?

- Bardzo, ale teraz musimy to zjeść co przyniosłem, bo wystygnie!

Po zjedzeniu śniadania wybraliśmy się na plażę. Zabraliśmy koc i kremy i coś do picia i jedzenia. Gdy dotarliśmy na plażę było już dużo ludzi, poszliśmy więc wzdłuż brzegu w poszukiwaniu pustego miejsca. Po dziesięciu minutach spaceru dotarliśmy na pustą plażę. Było tylko jedno ale - to była plaża nudystów o czym poinformowała nas tabliczka.

- Zostajemy tu czy idziemy dalej? - spytałem

- Możemy tu zostać, nawet podoba mi się ta myśl, że zaraz będziesz całkowicie goły. Po czym pokazała mi swój język. Podbiegłem do niej i zacząłem całować i rozbierać, a ona mnie. Po chwili byliśmy nadzy. Wokół nie było nikogo. Rozłożyliśmy koc i położyliśmy się. Dopiero wtedy dostrzegłem jej piersi. Nie duże, ale nie małe, tak w sam raz do ręki. Jędrne i pełne okraszone małymi sutkami. Gdy tak się jej przyglądałem poczułem dotyk na moim penisie. Zaczęła ruszać ręką w górę i w dół. Zrobiło mi się tak przyjemnie. Leżąc na plecach przymknąłem oczy i delektowałem się tym delikatnym dotykiem. Niestety nie trwało to długo, bo po chwili doszedłem. No tak. Nie zaspokajałem się chyba z miesiąc. Ona jednak się tym nie przejęła i zaczęła zlizywać spermę z mojego brzucha. Następnie mając ten smak w ustach zaczęliśmy się całować. Po chwili znów byłem gotowy. Położyłem ją na plecach i zacząłem całować jej szyję, uszy, a następnie piersi. Najpierw delikatnie na około sutka, a potem zassałem sutka w swoje usta. Zaczęła jęczeć. Jednocześnie językiem krążyłem po jej cycku. Podniosłem się i znów całowaliśmy się. Położyłem się na niej, a ona wpuściła mnie między swoje nogi. Mój penis od razu wylądował na jej pulsującej cipce. Chwyciłem go do ręki i wciąż ją całując wodziłem nim po muszelce. Zaczęła się wić pode mną, próbując nabić się na niego. Była niesamowicie mokra. Mimo jej ruchów wciąż się droczyłem. Odsunęła się od moich ust i z grymasem powiedziała:

- Długo jeszcze będziesz się nade mną znęcał? W tym momencie wepchnąłem go z całej siły. Krzyknęła. Zastygłem tak, bo poczułem coś dziwnego. Po chwili lekko wyciągnąłem go. Był cały w krwi

- Ty byłaś do tej pory dziewicą?

- Tak - powiedziała ze łzami w oczach od bólu. Zacząłem delikatnie penetrować jej wnętrze. Lekko wchodziłem i wychodziłem. Znów pojawił się błogi wyraz twarzy i jęki wydobywające się z jej ust. Przyśpieszyłem. Penetrowałem ją już do samego końca, aż czułem jak moje jądra odbijają się od niej. Zmieniliśmy pozycję. Tym razem ona była na górze. Zaczęła mnie ujeżdżać. Uwielbiam to, gdy kobieta jest na górze, a ja leżę skupiając się jedynie na odczuwaniu przyjemności. Patrzyłem jak jej piersi falują. Widziałem, że krew zmieszała się z naszymi sokami i nie było prawie po niej śladu. Z pozycji siedzącej położyła się na mnie. Zgiąłem nogi w kolanach i zacząłem nadawać tempo. Coraz szybsze i szybsze. Czułem jak co chwilę jej pochwa zaciska się na nim w spazmach orgazmów. Czułem zbliżający się finał. Szybko wyjąłem go i wystrzeliłem wprost na jej pupę. Ogarnęliśmy się i poszliśmy popływać.

Po poranku wybraliśmy się na obiad. Kasia po posiłku chciała wrócić do pokoju więc tak zrobiliśmy. Tam rzuciła mnie na łóżko i po raz kolejny szczytowaliśmy tego dnia. Tak mijał mi urlop. Pełen seksu i relaksu, pełen dobrego jedzenia i doborowego towarzystwa. Po dwóch tygodniach wróciliśmy do swoich domów. Mieliśmy przed sobą jeszcze ponad miesiąc rozłąki. Niestety nie doczekaliśmy tego. Kasia śpiesząc się na pociąg do Poznania wpadła pod autobus. Tym razem lekarze nie mieli co ratować. Gdy dowiedziałem się o wszystkim załamałem się. Nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca, bo odeszła osoba, która była sensem mojego życia...

Ten tekst odnotował 14,244 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 4.44/10 (25 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (1)

0
0
Brak słów niech służy za komentarz...
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.