Demon seksu (I)
14 czerwca 2018
Demon seksu
Szacowany czas lektury: 8 min
Opowiadanie powstało 10 lat temu i w sieci się już pojawiło. Tekst jest mój. Proszę nie posądzać o plagiat.
Była niedziela. Nieuchronnie zbliżał się samotny dłuuuugi wieczór przed telewizorem. Naprawdę nie miałem ochoty gapić się w to pudło i oglądać nędznej klasy film z przed piętnastu lat. Od kiedy zerwałem z Kingą w moim łóżku spała tylko jedna osoba – ja.
Tego wieczoru jednak postanowiłem zrobić coś więcej. Skoczyłem do sklepu po butelkę szampana (co mi tam, zaszaleję), czekoladę, lody i krewetki królewskie.
Pozostało pytanie, z kim te ucztę urządzić. Nie miałem ochoty na kolegów, którzy by woleli butelkę piwa od kieliszka szampana. Szukałem kobiety.
Postanowiłem pierwszy raz w życiu zadzwonić na numer z ulotki, którą kiedyś znalazłem za wycieraczką przedniej szyby samochodu. „Cindy 24h na dobę, dojedziemy...”
- Halo.
- Dobry wieczór - odpowiedział miękki, zmysłowy, kobiecy głos.
Jak tu zacząć?
- Nie wiem czy zadzwoniłem pod dobry numer... - wypaliłem cały w nerwach.
Serce mi waliło i zrobiło mi się nieco gorąco.
- Mam nadzieję, że tak. - Odpowiedziała kobieta. - Pan pierwszy raz dzwoni?
- Tak, trochę mi głupio.
- Proszę się nie martwić. Szuka pan dziewczyny?
- Kobiety raczej.
- Rozumiem. Woli pan brunetki, blondynki, z dużym biustem, czy szczupłe?
No nieźle. Od wyboru do koloru, jeszcze trochę, a spytają jaki kolor butów sobie życzę.
- Szukam kobiety z klasą, lubiącą szampana i potrafiącą tez zabawić rozmową.
- Nasze dziewczyny raczej specjalizują się w „bliższych” kontaktach z klientem, ale chyba wiem kogo panu potrzeba. - Kinga. Poproszę o adres.
Nieźle. Kolejna Kinga. Dopiero, co zerwałem z dziewczyną o tym samym imieniu.
Po podaniu adresu dowiedziałem, się, że za godzinę mogę się spodziewać pani Kingi. Była 19:00. W mieszkaniu był porządek (ciężka sobota spędzona na sprzątaniu), więc postanowiłem się wykąpać. Prawdę mówiąc byłem cały spięty i gorąca woda pozwoliła rozprężyć mięśnie. Niestety, gdy zbliżała się 20:00 nerwy znowu wzięły górę. Naszła mnie myśl; A co jeżeli pani Kinga i moja była to ta sama osoba?
- Nie. Idioto. Mieszkasz w dużym mieście - na głos się zganiłem. Faktycznie King mogło tu być z kilka tysięcy.
Puk, puk.
Poprawiłem koszulę i krawat i z sercem gdzieś w okolicy krtani otworzyłem drzwi.
Ujrzałem około trzydziestoletnią kobietę, w sukni wieczorowej i z długimi kręconymi, czarnymi włosami. Twarz piękna i zadbana, bez żadnych zmarszczek. Sylwetka kobieca z całkiem dużym biustem - mniej więcej rozmiar D. Wszystko w idealnych proporcjach. Całości dopełniały szpilki i staranny, lecz delikatny makijaż. To była kobieta z klasą.
- Dzień dobry. Mam na imię Kinga.
- Dzień dobry. Tomek - Odpowiedziałem całując wyciągniętą dłoń. - Proszę wejść.
Zdjąłem jej płaszcz z ramion i odwiesiłem na wieszak.
- Niestety jestem zmuszona poprosić o zapłatę za pierwszą godzinę z góry. Na koniec to zawsze psuje atmosferę.
Mój portfel zrobił się o kilka banknotów chudszy.
- Zapraszam dalej. - powiedziałem prosząc do dużego pokoju, gdzie stał stół z zapalonymi świecami i szampanem w kubełku z lodem. Do tego półmisek z krewetkami, które dopiero co wyciągnąłem z wrzątku.
Podsunąłem Kindze krzesło i z głośnym hukiem odkorkowałem butelkę.
- Widzę, że czeka nas prawdziwa uczta.
- Staram się. Mam nadzieję, że będzie smakowało.
Tak zaczęła się rozmowa, która trwała całe pół godziny. Gdy skończyły się krewetki i trzeci kieliszek szampana Kinga, (z która byłem już na „ty”) powiedziała:
- Czy pokazałbyś mi sypialnię?
- Oczywiście - odpowiedziałem nieco oszołomiony bąbelkami.
- Zaprowadziłem ja do sypialni, gdzie obok mojej garderoby było duże małżeńskie łoże dwa na dwa i drzwi do łazienki.
- Pójdę się odświeżyć i rozebrać. - powiedziała zalotnie, - Ale zostawiam drzwi otwarte..
- Mogę umyć ci plecy - zaoferowałem się ochoczo i po chwili byliśmy razem w wannie wypełnionej pianą i czymś, co można nazwać zmysłowym milczeniem.
Myliśmy się nawzajem namydlając nasze ciała i spłukując je wodą. Dotykając takiej kobiety nie da się uniknąć wzwodu, a być jeszcze pieszczonym jej delikatnymi dłońmi... Myślałem, że coś mi pęknie.
- Masz piękne nogi - powiedziałem myjąc jej wyprostowana nogę - są boskie.
- Dziękuję. - odpowiedziała chwytając mnie mocno za członka.
To było piorunujące wrażenie. Wstrząs był niesamowity.
- Spokojnie. Nie denerwuj się. Jesteś prawiczkiem?
- Nie, tylko ta bezpośredniość mnie zaskoczyła i do tego jeszcze nigdy nie kochałem się z taka kobietą.
- „Taką” to znaczy z prostytutką?
- No... tak.
- Nie obawiaj się. Jestem w pełni profesjonalistką. Zajmę się tobą i będzie nam bosko. Zobaczysz.
Zaczęła mi masować ptaka z taka wprawą, że musiałem przywołać cała siłę woli, aby się opanować. Dwie ręce ciasno oplotły trzon i poruszały w górę i w dół, Zmiana tempa, techniki... Było bosko. Po chwili Odsłoniła żołądź i ją pocałowała. Długie kręcone pukle włosów się zmoczyły. Pochylona wzięła go do ust i nie przerywając pracy rękoma zaczęła posuwistymi ruchami wprowadzać go coraz głębiej.
- Zaraz wytrysnę! - Krzyknąłem.
Ona nie przerywając tylko spojrzała kocim wzrokiem i mrugnęła okiem. Z jedynki od razu włączyła szósty bieg. Niesamowite tempo wzmogło rozkosz do granic, o jakich istnieniu nigdy sobie nie zdawałem sprawy i miałem największy orgazm w życiu. Wytrysnąłem. Kinga wszystko połknęła i ssała mi go jeszcze kilka minut delikatnie.
- Było bosko - powiedziałem zachrypniętym głosem. Jeszcze miałem dreszcze.
- To pora przejść do sypialni. - Oświadczyła Kinga.
- Daj mi chwile odpocząć. - Powiedziałem kładąc się na łóżku na wznak, wciąż dochodząc do siebie.
- Nie po to tu jestem. - Zaczęła mi go znowu pieścić. - Dopiero zaczynamy, a ty się już zmęczyłeś?
Nie czekając na odpowiedź zaczęła mi go (tym razem bez pomocy rąk) stawiać na baczność. Jej obecność tak mnie podniecała, że nie trwało to długo, ale ona nie przerywała dając mi niesamowita rozkosz. Usta, język, wszystko razem wzięte.. Było cudownie.
- Jestem dyplomowaną doktorantką francuskiego.
- Zapewne. Jesteś ekspertem... - wymamrotałem. - ale ja chciałbym coś więcej.
- Dobrze - powiedziała wypuszczając moją pałę z ust. Sam się zdumiałem obecnym rozmiarem.
- Jak chcesz na jeźdźca czy może ty chcesz na górze?
- Po prostu wpuść mnie do środka! - Byłem napalony do granic możliwości.
Rzuciłem prawie ja na plecy i wszedłem w wilgotną cipkę aż po same jądra.
- Boże!!! - Krzyknęła. - Jak cudownie! - Już nieco ciszej.
- To nie bóg. Ale jest mi bosko - odpowiedziałem i zapamiętale waliłem uderzając biodrami o jej miednicę.
Nigdy wcześniej nie czułem takiej żądzy. Ta Kinga zdecydowanie się różniła od mojej byłej. Wzmagała moje doznania zaciskając mięśnie pochwy, to je luzując, gdy ściskała je z całej siły odchodziłem od zmysłów.
- Zmiana - powiedziałem - na pieska.
Posłusznie się obróciła i wypięła
Boże! Jaka ona miała dupę. Tak mnie ten widok podniecił, że wchodząc sięgnąłem po wszystkie rezerwy sił. Gnałem bez opamiętania gniotąc raz po raz jej duży biust rękami. Z jej ust wydobywały się postękiwania i jęki.
- Tomek, ani mi się waż przerywać.
- Nie zamierzam. - Ale reszty już nie słyszałem.
Czysta żądza przepełniona rozkoszą i te rytmiczne ruchy w niesamowitym tempie. Orgazm miał być jeszcze większy niż ten w wannie. Zbliżał się. Był nieunikniony. Reszta świata znikła za czerwona plamą zamkniętych powiek. Mózg miałem przepełniony czysta ekstazą zanim jeszcze wytrysnąłem. Wytrysk był jak eksplozja.
- Nie strasz mnie! - Obudził mnie krzyk i uderzenie w policzek.
- Co się stało?
- Zemdlałeś.
- Kiedy?
- Kiedy poczułam największy ładunek spermy w mojej karierze.
- Było bosko.
- Najwidoczniej.
- Jak długo mnie nie było?
- 20 minut.
- Co?
- 20 minut znikło z życiorysu. Orgazm chyba pamiętasz?
- I wszystko wcześniej. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem.
- Mamy jednak mały problem.
- ???
- Było tak miło w tej wannie, że nie użyłam gumki. Całkiem zapomniałam. Mam jednak badania. Chcesz zobaczyć?
- Teraz? Daj mi dojść do siebie. Było ci tak dobrze jak mi?
- Ja nie zemdlałam, ale było fajnie.
- Fajnie? Tylko tyle?
- Nie narzekasz chyba?
- Nie, ale wolałbym, aby partnerka tez coś z tego miała. Nie tylko pieniądze.
Nastała niezręczna cisza. Leżeliśmy na boku i Kinga patrzyła mi w oczy.
- Jeżeli chcesz to musisz nauczyć się mi sprawiać rozkosz - powiedziała. - Nie jest łatwo mnie zaspokoić. Musisz odzyskać siły. I ostrzegam, jak puszczam hamulce, to to, co było teraz można nazwać rozgrzewką.
- Nie wierzę. Nic tego nie pobije.
- Nie musisz ufać mi na słowo.
Tej nocy nie dane było mi spać. Rano wziąłem przez telefon urlop na żądanie i obolały podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki, gdzie kąpiel brała Kinga.
- Dzień dobry kochaneczku. - Powiedziała z rozbrajającym uśmiechem. - Dołączysz do mnie?
- Ale już na spokojnie. Wypompowałaś mnie do cna.
- Nie zawiodłam się na tobie.
- Powiedz ile mam ci dopłacić?
- Dopłacić? Chcesz mnie obrazić? Po takiej nocy?
- Sorry. Nie unoś się tak.
- Potraktowałam cię jak kochanka, a ty mnie jak... dziwkę.
- ???
- No dobra jestem nią, ale to, co się zdarzyło było dla mnie szczególne. Myślałam, że dla ciebie też.
- Chciałem się tylko upewnić. Musiałem mieć pewność, bo chcę ci coś zaproponować.
- Jeżeli to nie są oświadczyny to jestem gotowa wysłuchać.
- Chciałabyś zamieszkać ze mną?
Jej usta zrobiły wielkie O.
- Odkąd mieszkam w agencji marzę o własnym kącie.
I tak zamieszkaliśmy razem. Z czasem zerwała z zawodem, choć mnie to specjalnie nie przeszkadzało. Jedno tylko mnie dręczyło. Ona nigdy, ale to nigdy nie zasypiała. Było to dziwne, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasze wyczyny po nocach. Gdy wreszcie ja o to zapytałem jej odpowiedź mnie zwaliła z nóg:
- Myślałam, że się domyślasz.
- Co się mam domyślać? Cierpisz na bezsenność?
- Nie. Jestem demonem.
Powiedziała to z pełną powagą.
Spadłem z krzesła.
Dosłownie.
brak komentarzy