Czekoladowa Wenus [rework]

9 sierpnia 2019

Szacowany czas lektury: 31 min

Firmowa impreza trwała w najlepsze. Wszyscy byli popici i robiło się coraz przyjemniej.

Poszedłem na nią, chociaż właściwie nie miałem ochoty. Późno wróciłem z warszawskiej centrali. Byłem zmęczony. Poszedłem, ale zamierzałem się tylko pokazać i szybko wycofać się na zajmowane wcześniej pozycję, czyli: do wyrka. I rzeczywiście zrzucając wszystko na karb zmęczenia wymawiałem się od kolejnych kolejek. Udało mi się, krakowskim targiem ustalić, że siedzę ze wszystkimi do dwudziestej drugiej, a potem się zawijam.

Stałem już przy samochodzie, gdy ktoś zawołał mnie po imieniu.

Patrycja Mbwele, bo to była ona, schodziła właśnie po schodach.

- Jedziesz już do domu? - spytała.

- Tak.

- Podrzucisz mnie?

- Jasne, siadaj.

Poczułem się wspaniale. Przez moje ciało przepłynęła fala gorąca. Biegła linią kręgosłupa w dół.

Patrycja Mbwele była naszą firmową gwiazdką. Kiedy zaczęła pracę, prawie pięć miesięcy temu, stała się obiektem westchnień wszystkich bez wyjątku heteroseksualnych facetów, zarówno niewyżytych erotomanów a także tych już ustabilizowanych emocjonalnie. Marzyli o niej wszyscy. Pożądało i pragnęło, skrycie lub jawnie - wielu. Była kimś na miarę cudu nagle objawionego nam maluczkim i niegodnym tego ani trochę. Była kimś na miarę białego hipopotama, czy bardziej swojskiego: białego kruka. Była zjawiskowa. Była. Po prostu była i dzięki Ci za to, Panie Boże.

Prześliczna dwudziestosiedmioletnia czekoladka pracująca w dziale zamówień. W jej żyłach płynęła połowa afrykańskiej krwi. Druga połowa była rdzennie polska. Rodzice studiowali razem medycynę.

Pati przypinała się pasami.

- Dzięki - uśmiechnęła się do mnie szeroko - musiałabym potem kombinować z dojazdem.

(Czy wspominałem już, że Patrycja ma cudowny uśmiech? Jeśli nie - to wspominam o tym teraz.)

- Nie ma sprawy - uśmiechnąłem się także.

Ruszyłem powoli. Nie wiem, jak to możliwe, ale nieomal czułem na plecach palące zazdrosne spojrzenia kolegów stojących przed wejściem i palących papierosy. Haremu fajka wypadła nawet z ust, bo otworzył je szeroko, jak w kreskówce. W oczach dziewczyn zazdrości może nie było, ale malowało się w nich zdziwienie, oszołomienie i może coś tam jeszcze.

- Będą mieli o czym gadać - mówiąc to spojrzała na mnie wesoło.

- Tak i to przez najbliższe dni, jeżeli nie tygodnie.

- Mam nadzieję, że nie sprawiłam ci problemu?

- Nie, nie, spokojnie. I tak przecież jadę w tamtą stronę, więc jaki to może być problem? - w sumie to było pytanie retoryczne.

- Jesteś bardzo miły – stwierdziła - taki trochę inny niż ci moi kretyni z działu.

- Daj im się trochę ze sobą oswoić. Nieczęsto w jednym pokoju siedzi się z tak egzotyczną osobą, to znaczy: z osobą o tak egzotycznej urodzie - poprawiłem się zaraz, by nie zostać źle przez nią odczytany.

- Takim dziwolągiem?

- Na swój sposób: tak, ale w dobrym tego słowa znaczeniu.

- Kumam o co ci chodzi.

Oparła głowę o boczną szybę.

- Bardzo ładnie wygląda centrum nocą – stwierdziła - nigdy nie byłam tu o tej porze.

- Jak chcesz to zaparkuję tu gdzieś i zwiedzimy trochę...

- Nie - przerwała mi szybko – jedźmy.

- Ok.

Trochę zdziwiła mnie gwałtowność i szybkość jej reakcji, ale nie wnikałem głębiej.

Kątem oka spoglądałem na Patrycję.

Miała na sobie fajną czerwoną sukienkę bez ramiączek sięgającą do połowy ud. Do kompletu także czerwone buciki, a na ramiona miała narzuconą niedbale dżinsową kurtkę.

Jej okrągłą buzię z wystającymi kościami policzkowymi zawsze okraszał wesoły i niczym nie ograniczony uśmiech. Patrycja zawsze się uśmiechała. Zawsze i do wszystkich.

Jej fryzura była osobną historią. Włosy zwykle zaczesywała w kitkę z tyłu głowy, ale od tygodnia jej głowę otaczała niezliczona ilość cieniutkich warkoczyków misternie splecionych. Rewelacja, nawet, jak na moją znajomość tematu fryzjerstwa. Wyglądała apetycznie, nawet bardzo.

Zaparkowałem tuż przed jej blokiem.

- Dzięki - odpinając pas spojrzała na mnie - może wejdziesz na górę?

Przez moje ciało przepłynęła kolejna fala gorąca.

- Dzięki, ale nie chciałbym ci przeszkadzać i nie wiem czy powinienem, bo jest późno, więc może wizyta to niezbyt fortunny pomysł - trochę motałem się chyba "w zeznaniach".

- Nie przesadzaj. Zapraszam serdecznie.

Wysiadła.

Mieszkała na drugim piętrze.

Mieszkanie było dość wypasione. Duże, przestronne. Szczególnie pokój gościnny zdumiewał przestrzenią. Można było się po nim gonić. Na wprost ogromny balkon. Na lewo jakby wnęka, gdzie stał duży stół i krzesła. Trochę dalej murek, za którym była sypialnia, a przynajmniej tak myślę. Mebli nie było wiele. Dwie secesyjne duże komody, kanapa obita czerwoną (a jakże!!!) skórą, plazma, wieża stereo i to,co mnie najbardziej zachwyciło, czyli: bujany fotel. Nie wytrzymałem i zaraz w nim usiadłem.

- Co mogę zaproponować ci do picia? - spytała.

- Coś zimnego poproszę.

Trochę się jeszcze pobujałem na fotelu. Gdy Patrycja wróciła ze szklaneczkami usiedliśmy na kanapie. Skóra trzeszczała przy najdrobniejszym ruchu.

Zaczęliśmy rozmawiać. W sumie jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy na tematy ogólne i nie związane z pracą.

- Podobasz mi się bardzo, wiesz? - odezwała się Patrycja siedząc okrakiem na moich kolanach.

Fale gorąca jedna za drugą,w krótkich odstępach czasu uderzały w moje skały krusząc je systematycznie. To, co następowało w tej chwili przerastało moje najśmielsze oczekiwania, na pewno przerastało też mnie.

Patrycja wpatrywała się uważnie w moją twarz ciekawa reakcji. W ogóle odnosiłem wrażenie, że ostatnie minuty naszej rozmowy to było swoiste sondowanie mnie na różnych płaszczyznach i przestrzeni. Czułem się jak na ważnym egzaminie, egzaminie dojrzałości, albo "egzaminie z dojrzałości" raczej. Chyba, że mi się tylko tak wydawało.

W naszych rękach trzymaliśmy nadal szklaneczki,ale teraz były one wypełnione przyrządzonymi przeze mnie drinkami.

- Patrycja, ja... - zabrakło mi słów i zamilkłem – może... - spróbowałem wykrztusić coś znowu.

- Może? - podchwyciła myśl starając się mi pomóc (chyba).

- Może powinienem już iść zanim zajdziemy za daleko i oboje, a ty na pewno, będziemy tego żałować - wyrzuciłem z siebie.

- Co ty pieprzysz?

To pytanie było jak najbardziej na miejscu. Pieprzyłem jak przysłowiowy Kaziu po setce.

Bo, nie oszukujmy się: piątkowo-sobotni wieczór, ja i piękna dziewczyna, sprzyjająca atmosfera, piękne okoliczności przyrody, a ja zastanawiam się jak pogięty?... (Spotkaliście kiedyś kogoś takiego?! Takiego idiotę,znaczy.)

- Masz rację – przyznałem – pieprzę, ale...

Patrycja odłożyła szklaneczkę i zarzuciła mi ręce na szyję.

- Ale?

- Bardzo cię lubię i szanuję, więc nie chciałbym cię zranić, czy coś w tym stylu, bo, widzisz teraz jest fajnie, a za niedługo dojdziesz do wniosku, że kretyn jestem i że żałujesz tej chwili zapomnienia i...

- I nie mogę cię już słuchać

- No właśnie, nie możesz mnie już słuchać, ani na mnie patrzeć...

- Nie! - Patrycja prawie krzyknęła.

- Co nie?

- Teraz nie mogę cię już słuchać - powiedziała wyjmując szklankę z mej ręki i odkładając obok swojej. Szklanka oczywiście przewróciła się, ale na szczęście była już pusta.

Niespodziewanie zbliżyła swe usta do moich. Całowała mnie gorąco i żarliwie. Po dosłownie sekundzie moje pocałunki były równie namiętne, gorące i żarliwe. Objąłem Pati jedną ręką na wysokości pasa. Drugą wczepiłem w jej włosy.

Ten pocałunek był niesamowity. Już w pierwszym momencie poczułem, że odrywam się od ziemi i frunę wysoko, wysoko, by po chwili skierować się ku Czarnemu Lądowi, gdzie czekała na mnie nieziemska rozkosz.

Ciepło rozlewało się po moim ciele. W jednej chwili zrobiło mi się gorąco i duszno. Prawdziwa Afryka. Dzika i nieokiełznana.

- Poczekaj - wyszeptała nagle odrywając się ode mnie.

Wstała i błyskawicznym ruchem ściągnęła przez głowę sukienkę.

Oniemiałem. Jej kształty były wprost idealne. Piersi Pati były duże. Były większe niż wcześniej mogłoby mi się wydawać. Czarne jak węgiel sutki i aureole wokół nich przykuwały wzrok. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś tak wspaniałego. Niżej płaski brzuszek z blizną po matce, potem mityczna granica, którą wyznaczała cieniutka gumka czerwonych majteczek o klasycznym kroju. Gorące ciałko między nogami i one same. Dwa idealnie wyprofilowane słupy podtrzymujące całość.

Prawdziwa czekoladowa Wenus.

I to w zasięgu moich rąk, o wiele gorętsza niż ten marmurowy twór. Wodziłem ręką po ciele Patrycji.

Wstałem. Zacząłem rozpinać koszulę, ale zanim rozpiąłem drugi guzik, Patrycja popchnęła mnie lekko na kanapę. Przyklęknęła przy moich nogach i łapczywie zaczęła rozpinać pasek moich spodni i guziki przy nich. Nagłym i niespodziewanym ruchem zerwała je ze mnie wraz z majtkami aż do kolan, a potem do kostek. Zaskoczyło mnie to bardzo. Mój mały, uwolniony raptownie ze spodni, wystrzelił uderzając w podbrzusze. Ciśnienie w nim było ogromne i prawie rozsadzało naczynia krwionośne.

Byłem maksymalnie podniecony.

Patrycja objęła go ręką. Pocałowała delikatnie odsłoniętą głowicę, a potem składając równie delikatne pocałunki zjeżdżała ku jądrom. Potem znów w górę i znów w dół.

Składała pocałunki na moich jądrach i sunęła po nich językiem. Wreszcie całego zmieściła w swych ustach. Naprawdę całego.

Pięknie to wyglądało, gdy warkoczyki czarnych jak heban włosów latały to w jedną, to w drugą stronę, a mój penis znikał aż po włosy łonowe w jej ustach.

Jego głowica uderzała w miękkie podniebienie Patrycji. Wyraźnie czułem jej ząbki wgryzające się we mnie, wilgoć i jej język sunący po nim powolutku lub szybko i urywanie, niby motyle skrzydła. Powstrzymałem się z trudem przed tym, by objąć jej głowę i dyrygować ruchami regulując częstotliwość pieszczot. Ciężko dyszałem od jej pieszczot.

Pati ręką rozpięła resztę guzików mojej koszuli. Ruszyła w górę muskając ustami mój brzuch, potem tors. Dotarła do szyi, w którą wgryzła się niczym wampirzyca.

Składała pocałunki na mojej twarzy. Trzymała ją w swych dłoniach.

- Cudowna jesteś – wyszeptałem.

Znowu siedziała na mnie, więc miałem teraz większe możliwości manualne, więc to wykorzystałem.

Teraz ja przeszedłem do ofensywy. Postanowiłem przejąć pałeczkę. Całowałem szyję i uszy Patrycji. Jak ona cudownie pachniała. Mocno wciągałem ten aromat. Narkotyzowałem się nim.

Wokół było gorąco. Czuliśmy się jakby w saunie.

Uwielbiam ten nowo powstały pot na ciele partnerki. Uwielbiam spijać go, zgarniać językiem. Chłonąłem go z lubością i tym razem.

Sunąłem językiem po sutkach Pati. Ssałem je.

- Tak, tak - to były jej pierwsze słowa cicho jeszcze szeptane - właśnie tak, tak rób.

Odchyliła się do tyłu. Zgarnąłem dłońmi jej cycuszki. Całowałem raz jedną, raz drugą pierś. Patrycja falowała, podobnie jak ja. Odchylała się coraz bardziej. Nogi splotła za moimi plecami. Dotknęła rękami podłogi. Jej piersi podjechały w stronę brody. Całowałem jej brzuszek.

Patrycja falowała w górę i w dół asekurując się dłońmi wspartymi o podłogę.

Podniosłem ją silnie do pionu.

Obejmując Pati w pasie obróciłem nas w lewo i ułożyłem ją na kanapie. Znalazłem się tym samym pomiędzy jej rozłożonymi nogami. Podpierając się rękami przysunąłem bliżej jej ust. Całowaliśmy się. Moja ręka zjechała w dół. Wodziłem dłonią po nóżkach Patrycji. Ustami schodziłem w dół w kierunku jej brzucha po raz kolejny zresztą. Minąłem terem, który przykrywały majteczki Pati i całowałem jej nogi. Przytrzymywałem ją w biodrach.

Teraz całowałem przez materiał wzgórek łonowy. Maksymalnie odwlekałem chwilę całkowitego odkrycia mojej Małej Afryki.

Wreszcie nadszedł ten moment. Chwyciłem palcami gumkę jej czerwonych majtek. Patrycja uniosła w tym momencie biodra do góry.

Kurtyna podnosiła się powoli odsłaniając wciąż więcej i więcej.

Wzgórek łonowy Pati był bujnie owłosiony. Czarny jej trawniczek był jednak wyjątkowo zadbany. Włoski były równiutko przystrzyżone.

Patrycja uniosła nogi do góry pomagając mi ściągnąć jej majtki do końca. Przywarłem ustami do jej cipki.

Cipka Pati była wilgotna. Soki wypływały spomiędzy warg sromowych obfitym strumieniem. Całowałem to źródełko, Sunąłem językiem po sromie. Łechtaczka wydawała mi się być dużo większa niż te, z którymi miałem przyjemność wcześniej. Ledwie dotknąłem ją językiem, a Patrycja wydała z siebie jęk rozkoszy. Rozwarłem palcami jej wargi sromowe i wpakowałem pomiędzy nie swój język. Wsuwałem go tak głęboko jak się tylko da. Spijałem żarłocznie tę obficie sączącą się intymną słodycz. Cała esencja kobiety rozlewała się po moich kubkach smakowych. Palcami lewej ręki skubałem delikatnie jej włoski,a drugą drażniłem swego członka.

- Wejdź we mnie - wyszeptała wśród miłosnych jęków.

Nie trzeba było mi tego powtórzyć drugi raz.

Podniosłem się i rozsunąłem szerzej nogi Patrycji. Złapałem dwoma palcami swego członka u nasady i przytknąłem do jej cipki. Patrzyła, jak wsuwam go w jej wnętrze. Gdy wszedł cały złapałem Pati w biodrach. Rozpocząłem powolne ruchy. Przy każdym pchnięciu z jej ust wyrywał się cichy jęk, który z każdą sekundą przybierał na sile.

Pati zaczęła także falować i już po chwili zapanowała między nami pełna harmonia. Zbliżaliśmy się do siebie i oddalali. Stanowiliśmy jakby jedną całość. Pati objęła mnie nogami w pasie. Ja puściłem jej biodra i cały ułożyłem się na niej. Objęliśmy się mocno. Miałem wrażenie, że obejmuję cały wszechświat. Nasze miłosne westchnienia mieszały się ze sobą tworząc mistyczny warkocz.

Było mi dobrze. Niewyobrażalnie dobrze.

Nie liczyło się nic oprócz nas, tu i teraz.

Zbliżałem się do finału. Sperma już buzowała w jądrach. Mój penis był jak gejzer, który lada sekunda miał wytrysnąć.

- Zaraz dojdę - wycharczałem w ucho Patrycji.

Na to ona objęła mnie nogami jeszcze mocniej i jeszcze silniej przycisnęła do siebie. Uścisk jej ramion także był niezwykle silny. Prawie mnie udusiła.

Znieruchomiałem z niesklasyfikowanym charkotem na ustach, gdy nasienie wytrysnęło ze mnie w jej mokrą, gorącą pieczarę. Wysunąłem go. Ułamek sekundy później poczułem jeszcze większą wilgotność na podbrzuszu. Doszliśmy oboje jednocześnie.

Opadłem twarzą obok jej głowy.

Jęczeliśmy jak na torturach. Nasze oddechy były ciężkie, chrapliwe i urywane.

Cały świat wirował mi przed oczami. Jakieś małe świetliste punkty zapalały się i mknęły z zawrotną szybkością poza zasięg wzroku. Po chwili mroczne płaty przysłoniły cały widok.

Nie wypuściłem Patrycji ze swych objęć.

Uspokajaliśmy się bardzo powoli.

Mógłbym tak już zostać.

- Byłeś cudowny - wyszeptała do mego ucha.

- Ty też - to był z kolei mój szept - ja jeszcze nigdy nie przeżyłem czegoś aż tak kosmicznego, a ty jesteś snem czy jawą?

- A jak byś chciał?

W tym pytaniu było dużo przekornej łobuzerii.

- Zostań tu na ziemi - cmoknąłem ją w policzek.

- Jeśli tylko zechcesz, to zostanę, ale tylko wtedy, gdy naprawdę będziesz tego chciał.

- Chcę - moja odpowiedź była błyskawiczna.

- Podaj przynajmniej trzy powody.

- Po pierwsze: bo jesteś, po drugie: jesteś tutaj i po trzecie: jesteś ze mną - przywołałem całą jasność umysłu.

- Sprytnie - uśmiechnęła się.

Oparła głowę na mych piersiach. Milczeliśmy zasłuchani w swoje oddechy...

Promienie słoneczne od dawna szalały po przestrzeni mieszkania, ale to zbytnio mnie nie dziwiło. Końcówka sierpnia, więc słońce jeszcze w miarę wcześnie podnosiło się nad horyzont. Leżałem bez ruchu w białej pościeli zatopiony w oceanie szaleńczo przebiegających myśli. Miałem zamknięte oczy.

Patrycja leżała obok wtulona we mnie. Na piersiach czułem jej ciepły oddech.

Drugą część nocy bardziej spędziliśmy cywilizowanie czyli: w jej łóżku, ale równie grzesznie. Przenieśliśmy się tu po krótkim odpoczynku. Szaleństwu nie było końca.

Patrycja była niezmordowana i zabierała mnie w rejony, gdzie dawno nie byłem, a nawet zahaczyliśmy o kompletnie nieodwiedzane przeze mnie tereny. Była niesamowita i przez sekundę bałem się czy jej podołam.

Jednak stanąłem na wysokości zadania.

Teraz leżeliśmy razem. Oddychałem głęboko starając się wciągnąć w nozdrza jak najwięcej naszego intymnego zapachu kumulującego się pod cieniutkim pledem. Narkotyzowałem się nim. Niesamowicie pachniała. Ciepło naszych ciał potęgowało wrażenie.

A wracając do tych moich skołowanych myśli, to nadal mi się nic nie wyklarowało. Nie wiedziałem kompletnie nic, co o tym wszystkim myśleć.

Ona i ja. Ja i Ona. O kurcze...

Otworzyłem oczy, a Patrycja jakby na to tylko czekała.

- Cześć - patrzyła wprost w moje oczy.

- Cześć

- Dobrze ci się spało?

- A spaliśmy w ogóle?

- Krótko, ale intensywnie, jak się czujesz?

- Jak w niebie – odpowiedziałem - uszczypnij mnie, bo nie wiem, czy przypadkiem nie śnię.

Zrobiła to i uszczypnęła w brzuch.

- Ałła - syknąłem przesadnie - nie śpię – stwierdziłem.

Nie spałem, to fakt. Patrzyłem na Pati starając się wniknąć w jej myśli, ale to było niemożliwe. Miałem zamiar zapytać ją o kwestię, która wciąż mnie drażniła, czyli: dlaczego ja? Ale przyszła nagle mądrzejsza myśl, by nie psuć nastroju i tak wspaniale zapowiadającego się dnia.

- Wstajemy, czy jeszcze leniuchujemy? - spytała.

- Szczerze mówiąc jeszcze trochę bym się pobyczył.

- To wiesz co? Ty się pobycz, a ja wskoczę pod prysznic - mówiąc to podniosła się i z małpią zwinnością wyskoczyła z łóżka.

W dziennym świetle wyglądała równie podniecająco i chrupiąco. Mógłbym zjeść ją nawet teraz. Odwróciła się, a po chwili skrzypnęły drzwi łazienki i dobiegł mnie szum wody.

Rozejrzałem się ciekawie po sypialni. Była jakby wydzieloną częścią wielkiego balkonu, który miałem za ścianą po swej lewej ręce. Na wprost mnie także murek oddzielający miejsce do spania od części jadalnej ze stołem i krzesłami. Stała tu tylko mała szafka nocna no i oczywiście łóżko. Proste i zwykłe, czyli: bez żadnych szaleństw i bajerów.

Wstałem i zrobiłem kilka kroków w stronę centrum pokoju. Przez chwilę poczułem się trochę nieswojo na golasa w obcym miejscu. Nasze ubrania leżały w nieładzie tam, gdzie je z siebie zrzuciliśmy. Profilaktycznie i z przyzwoitości nałożyłem slipy i koszulę. Resztę garderoby, w tym też i ciuchy Patrycji rzuciłem na kanapę. Obiegłem wzrokiem pokój, ale nie zmienił się zbytnio od nocy.

Otworzyłem drzwi balkonowe i podszedłem do barierki. Widok z balkonu mógł zachwycić. Mnóstwo drzew a za nimi jeziorko. Cudnie to wyglądało.

Wpatrywałem się urzeczony, bo widok z moich okien rozpościerał się na rzędy okien bloku sąsiedniego.

Nawet nie usłyszałem jak Pati stanęła obok odziana w biały kosmaty szlafrok.

- Mam nadzieję, że nie zrujnowałem twej reputacji stając na twym balkonie w stroju niedbałym - zdobyłem się na żart.

Żart mógłby wydać się słaby, bo w pobliżu nie znajdowało się żadne inne okno...

- Moja reputacja i tak jest już zrujnowana, więc... - zaśmiała się.

Przy śniadaniu, na które składały się grzanki, biały serek twarogowy zmieszany z warzywami i kawa opowiedzieliśmy sobie wszystko co na wstępie powinni o sobie wiedzieć chłopak i dziewczyna. Po raz pierwszy od dłuższego czasu mówiłem o sobie szczerze i bez ogródek. Wyznałbym Pati chyba wszystkie swoje grzechy. Wyznałem też co mnie najbardziej podnieca, co chciałbym przeżyć. W ciągu krótkiego czasu zdobyła o mnie wiedzę, która dostępna była tylko nielicznym. Trochę byłem tym zaskoczony, ale emanowało z niej ciepło i zrozumienie, więc otworzyłem się przed Pati jak książka. Ona zresztą też.

Zastanawialiśmy się też, co dalej zrobić z tą bardzo słoneczną sobotą.

Gdybym obudził się sam, to pewnie nic ciekawego by się nie wydarzyło i dzień przepłynąłby wolno i bardzo nudnie.

Zaproponowałem, że zrobię obiad. W lodówce było niewiele, więc narodził się pomysł szybkich zakupów. To było mi nawet na rękę, bo pomyślałem, że wskoczę na moment do domu i zmienię koszulę oraz bieliznę.

Byliśmy u mnie. Przebierałem się w łazience, a Pati tymczasem lustrowała moją kwaterę. Niewiele jej było. Ona cała zmieściłaby się w jej pokoju stołowym, a nawet zostało by trochę miejsca.

(Dobrze, że przed wyjazdem do Warszawy ogarnąłem tu trochę)

Gdy wróciłem do pokoju czekała mnie niespodzianka. Pati leżała na łóżku przykryta kocem aż pod brodę. Uśmiechała się jak zwykle diabelsko.

- Chodź – szepnęła.

Usiadłem tuż obok. Wyciągnąłem rękę, a ona podała mi swoją.

- Chodź - powtórzyła.

Zbliżyłem usta do jej ust. Objęła mnie mocno za szyję. Koc zsunął się odsłaniając piersi.

Mało co nie zachowałem się jak pewien aktor w jednym filmie na widok kobiecych cycusiów. Jakież one były piękne. Skupiały na sobie całkowicie uwagę. Były jak magnes. Zachwycały regularnym kształtem. Idealnym do tego. Były wręcz posągowe.

Moja twarz znalazła się w tym fascynującym wąwozie między dwoma pagórkami.

Były niesamowicie gorące. Jak sama Patrycja.

Całowałem jej szyję. Wpiłem się w nią całą mocą. Przycisnęła mnie mocniej dłońmi.

Teraz całowaliśmy szaleńczo swe twarze. Opadliśmy na miękką, białą poduszkę.

Odgarnąłem koc odsłaniając dla moich oczu wdzięki Pati. I znowu czekała mnie niespodzianka. Była rozebrana tylko do pasa. Zaśmiała się wesoło. Ja też. Ale i tak i tak, ubrana, czy rozebrana, a tle białego prześcieradła wyglądała przeuroczo.

Przytuliłem ją silnie do siebie.

- Jak tak dalej pójdzie, to nasz obiad okaże się być nierealny – powiedziałem.

- W zasadzie to nie jestem głodna.

- Ja też nie, bo od wczoraj sycę się tylko tobą.

- I co? Strawna jestem?

- Bardzo pikantna przede wszystkim.

Całowałem jej cycuszki i brzuch nie próbując nawet przesunąć ręki poniżej pasa. Pati wodziła ręką po moich plecach.

W sumie to też było ciekawe doświadczenie. Taki krótki powrót do czasów, gdy dopiero odkrywałem całą radość z seksu i bycia bardzo blisko ukochanej osoby. Taki powrót do przeszłości.

Necking w sumie zawsze był ok.

Dzień był udany.

Zrobiliśmy dość spore zakupy. Długo nam zeszło i nie wyrobiliśmy się z obiadem, ale nasyciliśmy się kebabem "na mieście". Zaproponowałem żeby tę noc spędzić u mnie. Przystała na to chętnie.

Moczyliśmy więc teraz swe grzeszne ciała w wannie, w której ledwo co się zmieściliśmy. Na pralce dwie świeczki dawały subtelny blask. Obok kieliszki z winem. Pati kupiła jakieś pachnidełko, więc także zmysł powonienia otrzymywał swoją dawkę podniecających impulsów.

Wyciągniętymi przed siebie i splecionymi rękoma wykonywaliśmy jakieś skomplikowane gesty bez przerwy cicho się śmiejąc. Pati siedziała przede mną opierając się o mnie. Musieliśmy ugiąć nogi w kolanach. Byliśmy mocno ściśnięci, ale to był tylko plus. Ciepła woda niwelowała każdą szczelinę między nami.

- Wiesz - szepnęła Patrycja - w moich żyłach płynie krew nigeryjskich czarowników. Oni byli obdarzeni wielką, przedwieczną mocą. Widzieli przyszłość swego plemienia. Widzieli los pojedynczego człowieka. I ja też mam czasem wizje. Widziałam ciebie już dawno. Najpierw twój obraz był niewyraźny i zamglony, ale z upływem czasu coraz bardziej się krystalizował, aż wreszcie zobaczyłam cię wyraźnie. A po pewnym czasie zobaczyłam cię realnego. Pamiętasz moją reakcję jak weszłam do twego pokoju? - spytała.

Rzeczywiście. Coś mi zadzwoniło. Otworzyła drzwi, stanęła w progu i przez chwilkę dosłownie zdębiała podobnie jak ja na jej widok.

- Niedawno zobaczyłam coś innego. Zobaczyłam nas dwoje. Obejmowaliśmy się skąpani w żółtoczerwonej poświacie.

- To dobrze czy źle? - spytałem z obawą przerywając jej po raz pierwszy.

- Bardzo dobrze. To znaczy, że duchy przodków dobrze nas widzą i otaczają opieką.

- Myślisz, że naprawdę nas lubią?

- Wierzę w mądrości i wiedzę przodków. Oni wiedzieli dużo więcej niż my kiedykolwiek się dowiemy i byli dużo bliżej sił natury niż my kiedykolwiek będziemy.

- Zróbmy to - oświadczyła nagle.

Z niejakim trudem odwróciła się do mnie w wannie.

- Co?

- Wejdź w moją pupę.

Bardzo mnie to zaskoczyło. Musiałem mieć chyba bardzo głupią minę, bo Pati uśmiechnęła się.

- Kochaj mnie tak - szeptała całując moją twarz.

Nie zadawałem głupich pytań.

Przez naczynka krwionośne mojego małego popłynęła teraz krew pod maksymalnym ciśnieniem. Myślałem, że któryś z rurociągów nie wytrzyma napięcia i eksploduje. Moje podniecenie było niebotyczne.

- Zrób to ze mną.

- Chcesz tego naprawdę? - zapytałem.

- Tak. Chcę to z tobą zrobić.

Wyszliśmy z wanny.

- Tutaj? - spytała.

- Tak.

Przyklęknęła rozsuwając nogi, pochyliła opierając rękami o wannę i wypięła tyłeczek w moją stronę. Ja pochyliłem się nad nią. Odgarnąłem jej warkoczyki odsłaniając szyję i muskałem ją wargami. Oparłem się o Pati delikatnie przywierając do jej pleców. Penis znalazł się między jej pośladkami.

Całowałem jej szyję masując ramiona Pati. Potem linią kręgosłupa zacząłem schodzić w dół. Robiłem to jak najwolniej potrafiłem. Często wracałem.

Pati prawą ręką zaczęła pieścić swą myszkę dodatkowo się napędzając.

Zjechałem wreszcie ustami do miejsca, gdzie kończą się plecy. Niżej jest już tylko nieczęsto odwiedzana kraina.

Całowałem na przemian jej krągłe pośladki. Rozsunąłem je nieco, aby pociągnąć językiem po granicy dzielącej tę krainę na dwie równe połowy. Czubkiem języka dotknąłem dziurki. W tej chwili Pati zadrżała z podniecenia. Nadal maltretowała paluszkami swą cipkę. Zaczynała coraz głośniej dyszeć.

Zacząłem mocniej napierać językiem na jej odbyt.

- Wejdź - wyjęczała Pati.

Odsunąłem się od niej.

Wziąłem do ręki oliwkę i rozsmarowałem ją po swoim penisie i tylnej dziurce Patrycji.

Wsunąłem delikatnie palec wskazujący w dziurkę Pati. Powolutku zagłębiałem go coraz bardziej.

Robiłem to już kiedyś.

Przyklęknąłem między jej nogami. Przytknąłem członka do jej słodkiego otworu. Masowałem jeszcze chwilę ręka. Złapałem mocniej i powolutku wpychałem w głąb pupy Pati. Patrycja jęknęła nieco głośniej, ale w tym dźwięku nie było bólu. Weszła już cała żołądź, więc przystopowałem na chwilkę. Po chwili wsuwałem się dalej aż do momentu, gdy penis był już cały w środku.

Wnętrze Patrycji było niezwykle ciasne. Ścianki odbytu otulały szczelnie mojego członka. Było tam ciasno, bardzo ciasno.

Uchwyciłem Patrycję w biodrach.

Wolno wysuwałem się z Pati. Do połowy. Co jak co, ale nie chciałem tuż na wstępie wysunąć się z jej dziurki zbyt daleko. Potem znowu naparłem. I znów.

Płomienie świec falowały ruszane podmuchami niezauważalnego wiaterku. Kadzidełko wypaliło się, ale dopiero teraz jego aromat dał prawdziwy koncert. Wokół nas robiło się coraz bardziej duszno, parno i wręcz gorąco.

Patrycja jęczała już głośno. Jej palce coraz szybciej tańcowały pomiędzy wargami sromowymi. Ja też powoli zacząłem się zbliżać do końca.

Mimowolnie moje ruchy stały się szybsze i gwałtowniejsze, ale nie tak, żeby zapaliło się we mnie czerwone światło.

Wreszcie trysnąłem całym potencjałem. Ściany łazienki jeszcze bardziej wzmocnił moc naszych jęków rozkoszy.

Wysunąłem się z Pati.

Klęczałem, ale od kolan byłem w pionie, więc przyciągnąłem Pati do siebie i objąłem rękami na wysokości piersi. Przywarłem do jej pleców. Oddychaliśmy głęboko próbując chwycić i zawrzeć w jednym wdechu jak największą ilość życiodajnego powietrza.

Pati wyciągnęła ręce do tyłu i objęła jak tylko pozwoliła jej na to nasza pozycja. Całowałem jej szyję i ucho. Moja prawa ręka zsunęła się między nogi Patrycji, a dłoń zamknęła na jej łonie. Moja Wenus silnie zadrżała. Spomiędzy jej nóg znów tryskało obfite źródło wilgoci.

Sięgnąłem po dużych rozmiarów ręcznik frotte i rozłożyłem go na podłodze. Położyłem się na nim a na mnie Patrycja. Nie mieliśmy siły na nic innego.

- Boli cię? - spytałem.

- Nie

Leżeliśmy odświeżeni w moim łóżku wtuleni w siebie do utraty tchu.

- Naprawdę?

- Naprawdę. Nic mnie nie bolało. Byłeś bardzo czuły i delikatny. Spodobało mi się.

- Mnie też.

- Dobrze wiedziałeś co robić.

- Robiłem to już, kiedyś, dawno.

Patrycja znieruchomiała na chwilę. Po niej znów zaczęła muskać ustami mój tors.

- Jednakowoż wybrałam prawidłowo.

- Co? - nie zrozumiałem w pierwszej chwili.

- Ciebie w swoich wizjach.

Uśmiechnęła się ponownie do mnie. Ten uśmiech był zarówno diabelski jak i anielski.

Niedzielny, wczesny poranek. Kolejny dzień, który zapowiadał się słoneczny i ciepły.

Otworzyłem oczy. Zegar wskazywał 6.45. Słońce bezczelnie wlewało się do mieszkania. Jego promienie padały wprost na moją twarz.

Pocałowałem Pati delikatnie w ramię i cichutko, powoli wstałem nie chcąc jej zbudzić przedwcześnie.

Zrobiłem kilka kroków w stronę okna, ale pokusa okazała się silniejsza. Odwróciłem się i zerknąłem na śpiącą Patrycję. Wyglądała jak kleks na śnieżnobiałym prześcieradle. Była zwrócona twarzą do ściany. Miała lekko rozrzucone nogi. Lewa ręka leżała wzdłuż ciała a prawa, zgięta przy jej twarzy. Wpatrywałem się w to nieziemskie zjawisko z zachwytem. W niemym zachwycie pozostawałem zresztą od piątkowego wieczoru. I sam sobie nie mogłem się nadziwić.

W łazience umyłem się i właśnie kończyłem się golić, gdy weszła Pati mając na sobie mój t-shirt. Do tej pory leżał niedbale rzucony na oparciu fotela. Założyła go choć był on nieco na nią za duży.

- Sorry - powiedziała cicho - ale strasznie mi się chce siku.

Bez żadnej krępacji usiadła na sedesie.

Nie przeszkadzało mi to, bo wiadomo, że z "naturą" nie ma co walczyć, ale byłem trochę zaskoczony bezpośredniością Pati. Nie zastanawiałem się nad tym długo tylko opłukiwałem twarz nad wanną. Na myśl przyszły mi słowa, które kiedyś usłyszałem:

"Jestem za tym, aby mieszkać ze sobą przed ślubem. Trzeba dobrze się poznać, zobaczyć, jaki jest partner na co dzień, a nie tylko od święta. Zobaczyć siebie wczesnym rankiem, bez makijażu i podczas codziennych obowiązków. Poznać się. Zrozumieć."

To była jedyna mądra rzecz, jaką wymyśliła moja była dziewczyna. Zrobiliśmy tak i było to mądre posunięcie. Dobre, bo poznaliśmy się na tyle, żeby dojść do wniosku, że wspólne życie byłoby nieporozumieniem.

Otrząsnąłem się z tych wspomnień.

Pati skończyła, osuszyła papierem, umyła ręce i stanęła tuż za mną obejmując mnie w pasie. Przytuliła buzię do mojej lewej łopatki.

- Dobrze mi było, wiesz? - wyszeptała.

- Mnie też.

Spojrzałem na nasze odbicie w lustrze. Pięknie wyglądaliśmy. Wpatrywaliśmy się w ten odwrócony obraz bez słowa. Nie wiem ile to trwało, ale w końcu Patrycja przerwała milczenie:

- O czym myślisz?

- O pięknie tej chwili. Zachwycam się nią i zastanawiam się czy jest prawdziwa i boję się, że okaże się tylko snem, albo jednostkowym wydarzeniem, do którego będę wracał tylko we wspomnieniach - rozgadałem się na dobre - Bardzo bym chciał, żebyś była tu nie tylko tu i teraz, ale i jutro i jeszcze później... - zrobiłem pauzę, zaczerpnąłem oddechu i kontynuowałem to, co urodziło się w mojej głowie - nie wiem jakie będą kolejne dni, tygodnie, miesiące, ale jeżeli będą w połowie takie jak te, i nie chodzi mi tylko o seks, to oboje znajdziemy się w niebie, a raczej to niebo spadnie z wysokości wprost na nas.

Milczała.

- Jestem w tobie zakochany od dawna. I teraz już wiem, że...

- Też cię kocham.

Odwróciłem się twarzą do Pati. Objąłem ją mocno.

- Kiedy kogoś kocham, to oddaję mu się cała i z całą pasją.

- Odczułem to.

Nadal byliśmy w łazience. Przysiadłem na brzegu wanny trzymając ręce na ramionach Patrycji.

Przysunęła się do mnie jeszcze bliżej. Całowaliśmy swoje twarze. Pati schodziła pocałunkami w dół. Posuwała językiem po mojej szyi. Po chwili wróciła i znów w dół. Teraz ramiona i tors.

Szarpnęła mocniej ręką i zerwała ze mnie ręcznik, którym byłem przewiązany w pasie. Byłem podniecony. Mój członek prężył się dumnie wystając jak pal spomiędzy gęstego owłosienia. Ujęła go w dłoń. Poruszała nią lekko by po chwili pocałować go w sam czubek. Otworzyła usta i pochłonęła go całego. Spojrzała na mnie z dołu.

- Lubisz tak?

- Ooo tak... - wysapałem.

Właśnie nadpływała pierwsza fala rozkoszy.

Miałem przymknięte powieki, ale patrzyłem co robi Pati.

Mój penis znikał cały w jej ustach, by po chwili ukazać się znów w pełnej krasie. Warkoczyki Pati latały jak szalone w przód i w tył. Dłonie opierała na moich nogach. Drżałem w ekstazie. Wszystko zaczęło wirować przed oczami. Płynąłem, płynąłem...

- Zaraz dojdę - odezwałem się.

Wypuściła z ust mojego penisa, ale kontynuowała pieszczotę ręką.

Wytrysnąłem obficie na wysokości jej piersi na koszulkę, którą wciąż miała na sobie. Znalazła się tam pierwsza i zaraz druga fala nasienia. Drżałem jakbym miał febrę. Pati otworzyła ponownie usta i wysysała resztę spermy. Mój mały karlał w jej ustach.

Spojrzała na mnie. Po chwili spuściła wzrok i całowała sflaczałego penisa i moje nogi.

- Cudowna jesteś - szepnąłem.

Uniosłem jej brodę dłonią do góry. Potem podniosłem całą. Objąłem mocno.

- Kocham cię - szepnąłem do jej ucha.

Postaliśmy tak jeszcze chwilę. Lecz nagle myśl zapłonęła we mnie jak ogień. Porwałem Pati na ręce i uniosłem do góry. Kopniakiem otworzyłem drzwi łazienki.

Położyłem Pati na łóżku. Uklęknąłem przy niej. Pomogłem ściągnąć koszulkę i odrzuciłem ja ponownie na fotel.

Całowałem brzuch Pati. Moje usta raz wędrowały w stronę górzystego terenu, by po chwili wrócić na wzgórek obrośnięty zmysłowym trójkącikiem czarnej jak smoła trawy. Jeden palec wsadziłem pomiędzy wargi sromowe. W środku Patrycja była już bardzo mokra. Poruszałem nim jakby to był penis. Kilka pchnięć, a Pati już jęczała zapamiętale.

Wpakowałem swój język w pępek Pati, by od tego punktu wyznaczać nim mokre od śliny nowe drogi, którymi miałem podążać. Odwróciłem Pati tak, aby moja głowa znalazła się między jej nogami.

Rozszerzyłem je, a następnie rozszerzyłem palcami jej srom. Dotknąłem językiem łechtaczki. Pati w tym momencie aż podskoczyła. Po chwili dotknąłem jej po raz drugi. Reakcja była nieco spokojniejsza, ale też zauważalna. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Nie odrywałem od niej ust. Pati jęczała jakby była na torturach. Muszę przyznać, że była to genialna muzyka dla moich uszu.

Język mój jak motyle skrzydło muskał delikatnie różowe wargi sromowe. Pati objęła nogami moją szyję. Jęknęła głośno.

Mój język tonął w jej intymnym soku. Był niczym fala tsunami. Lubrykant rozlał się po języku uruchamiając kubki smakowe.

Miałem w ustach najprawdziwszą esencję kobiety. To była istna ambrozja, życiodajny nektar. Spijałem łapczywie słodycz Patrycji. To był mój narkotyk, bez którego nie mogłem już żyć.

Poranek nadal był w pełnym rozkwicie.

Leżałem na lewym boku trzymając głowę między nogami Patrycji. Usnąłem, z pewnością usnąłem, ale kiedy otworzyłem oczy ujrzałem tuż przed nimi cipkę Pati. Był to jeden z piękniejszych widoków. Poza otwarciem oczu nie uczyniłem żadnego innego ruchu. Pati też chyba zapadła w sen. Jeśli o mnie chodzi to mógłbym tak już zostać aż do końca świata albo mojego końca.

Sekundy leniwie mijały, a my trwaliśmy blisko siebie.

Dotknąłem językiem warg sromowych Pati. Przez jej ciało przebiegł dreszcz. Intymny śluz zaschnął między jej wargami i stąd, myślę ta reakcja.

Niedługo później Pati poruszyła się i otworzyła oczy.

Poprawiłem się i ułożyłem twarzą przy twarzy.

- Mamy coś w planach? - spytała cicho.

- No nie wiem - zastanowiłem się chwilę - może najpierw wyjdziemy po prostu z łóżka...

- Chce ci się?

- Nie - moja reakcja była natychmiastowa - zbyt dobrze mi jest.

- Mnie też. Jak to się stało, że nie wpadliśmy na siebie wcześniej?

- Nie wiem, może dopiero teraz nadszedł nasz czas.

- I niech trwa, prawda?

- Prawda.

Poleżeliśmy jeszcze kilka minut i nadludzkim wysiłkiem zwlekliśmy się wreszcie. Kilka jeszcze minut zabrała nam toaleta późno poranna i doprowadzenie się do względnego porządku.

Zasiedliśmy do śniadania. Potem ja z pewną obawą włączyłem laptopa i komórkę. Tak jak się spodziewałem były maile od kolegów z pracy, ale nawet nie musiałem ich otwierać, aby domyślić się ich treści. Całość mieściła się w jednym pytaniu: "Czy pyknąłeś Czekoladkę?". Podobnie jeśli chodzi o telefon. To samo pytanie zawarte w pięciu sms-ach i cztery powiadomienia, że "ktoś dzwonił".

Tylko jeden sms był normalny. Od Mamy. Pytała czy wpadnę na obiad.

Pokazałem wiadomości Patrycji.

- I co im odpiszesz? - spytała.

- Jak to co? Nic – odparłem, chociaż całemu światu chciałbym wykrzyczeć jaki to jestem szczęśliwy - niech ich zżera niepewność.

A jeśli chodzi o sms od Mamy, to na śmierć zapomniałem do niej zadzwonić. Chciałem zadzwonić i wymówić się grzecznie, ale nagle kolejna myśl walnęła mnie prosto w makówkę.

- Może pójdziemy razem? - zaproponowałem.

- Może nie powinnam. Idź sam - Pati nie była przekonana na sto procent.

- Albo idziemy razem, albo nie idę wcale – zdecydowałem.

Po minie Patrycji widziałem, że tak naprawdę, to ma cholerną ochotę iść ze mną na obiad do moich rodziców. Zadzwoniłem więc i powiedziałem, że wpadnę z przyjaciółką. Mama bardzo się z tego ucieszyła.

Pozostało nam zagospodarować czas do godziny obiadu. Podjechaliśmy więc do mieszkania Pati, gdzie się przebrała. Było jeszcze sporo czasu, więc siłą rozpędu wpadliśmy na wystawę prac mojego serdecznego przyjaciela, by poobcować z jego sztuką.

Wreszcie nadszedł ten moment.

Pati zrobiła duże, oszałamiające wręcz wrażenie na mojej rodzince. Szczególnie na Kasi, mojej czteroletniej siostrzenicy. Długo pozostała z otwartą ze zdziwienia buzią. Pytała nawet Patrycję czy jest pomalowana. Dała spokój, gdy Patrycja zaproponowała, żeby sama sprawdziła, czy lakier pod paznokciem nie schodzi. Uśmialiśmy się do rozpuku. Do Kasi szybko dotarło, że nie wszyscy ludzie są tacy, jak ci dokoła niej.

Z Mileną, moją siostrą też dość szybko się dogadały. Z Rodzicami też ok, więc obiad przebiegał w miłej i serdecznej atmosferze.

Milena obserwowała nas uważnie z tajemniczym uśmiechem na ustach.

- Od razu widać, że chyba niedawno wyszliście z łóżka - szepnęła mi, gdy wynosiliśmy zastawę do kuchni i na chwilę zostaliśmy sami.

- Po czym wnosisz?

- Znam cię

No, no, no. Zostaliśmy rozszyfrowani.

Kasia nie odstępowała Pati na krok i była bardzo zbulwersowana, gdy się żegnaliśmy.

Poszliśmy jeszcze na spacer brzegiem jeziora na peryferiach miasta. Już się zmierzchało. Niedziela miała się ku końcowi. Wracaliśmy wolno do samochodu. Już mieliśmy plan na nadchodzącą noc. Spędzimy ją każde u siebie. Tak wymyśliliśmy, chociaż żadne z nas nie było z tego pomysłu zadowolone. Ale może to i dobry pomysł.

Wracaliśmy więc wolno, w strachu przed rychłym rozstaniem.

Pati kolejny raz zaskoczyła mnie. Siadła na tylnym siedzeniu i zawołała bym siadł obok. Usiadłem.

Przytuliła się do mnie.

- Wspaniały weekend, co?

- Mhm – mruknąłem.

- Spodziewałeś się takiego zakończenia imprezy?

- Nie - i nagle się wzdrygnąłem - pomyśleć, że mógłbym na nią wcale nie przyjść.

- Strata byłaby nie do powetowania.

- Właśnie.

Rozpinała już guziki mojej koszuli i wsadziła dłoń pod materiał. Gładziła mój tors.

- Masz ochotę na fajne zakończenie weekendu?

Pokiwałem głową.

- Można by zakończyć go czymś ekstra – stwierdziłem.

Tylko na to czekała. Sięgnęła ręką pod siebie, uniosła się trochę i po chwili trzymała w dłoni swoje majteczki. Odrzuciła je na przedni fotel. Całowała mnie, a jej ręka próbowała poradzić sobie z paskiem i zamkiem dżinsów. Wreszcie wyłuskała spod materiału mojego ptaszka i zacisnęła na nim dłoń. Jej ruchy były gwałtowne, jakby jak najszybciej chciała postawić go do pionu. Pochyliła się i objęła go ustami. Ssała z całej siły. Ja zaś sięgnąłem ręką pomiędzy jej nogi od strony pupy. Namacałem szparkę i wsunąłem tam palec.

Pati niestrudzenie otulała mojego penisa wargami, lizała i zaciskała na nim zęby. W tym była niezrównaną mistrzynią i potrafiła zrobić dobrze ustami swojemu mężczyźnie.

Przełożyła nogę nad moimi nogami i przytrzymując mojego żołnierzyka palcami usiadła na mnie wsuwając go między nie. Już trzymałem ją w biodrach, a Pati unosiła się do góry i opadała raz po raz. Obejmowała mnie za szyję. Patrzyliśmy na siebie przeszczęśliwi. Szczęście, radość, miłość, ekscytacja i spełnienie było namalowane lub może lepiej powiedzieć: było wyryte na naszych twarzach.

Samochód aż się trząsł wprawiony w drgania naszymi coraz gwałtowniejszymi ruchami

To było niebo. Najprawdziwsze niebo na ziemi, a my w samym centrum tego miejsca. Anioły patrzyły na nas siedząc tuż obok nas. Może nawet i razem z nami w samochodzie.

To było jak nirwana (choć to już inna religia).

To było... zabrakło mi słów.

A kiedy wytrysnąłem w Patrycję, nieba te otworzyły się przed nami jeszcze szerzej.

(KONIEC)

POSTSCRIPTUM:

W poniedziałek rano przyjechałem po Patrycję i razem pojechaliśmy do pracy. Wysiadając wzbudziliśmy ogromną ciekawość. W oczach wielu czaiły się pytania, które jednak pozostały bez odpowiedzi. My nie puściliśmy pary z gęby.

Każdy mógł sobie myśleć, co tylko chciał.

Wkrótce zamieszkaliśmy razem.

Ten tekst odnotował 17,826 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.93/10 (50 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (7)

0
-1
Gratuluję następnego utworu z gatunku "sexual fiction". Mnie osobiście gatunek ten bardzo odpowiada. Recepta wydaje się być prosta, to znaczy: "wyobrażamy sobie niezwykle atrakcyjną wstępną sytuację towarzyską, po czym puszczamy wodze fantazji, eskalując opisy przyjaznego seksu". Powstaje wyimaginowany, ale bardzo empatyczny świat.

Hm... dodatkowo, w wypadku tego opowiadania, tak się składa, że w naszym kraju, zaproponowana przez P.T. darjim "sytuacja wyjściowa" to nie tylko "sexual fiction", ale i "social fiction". Nie mógłbym tego ocenić realistycznie, gdyby nie wspomnienia z innego dużego miasta w pewnym europejskim kraju. Szczerze podziwiam talent autora. Gratuluję!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Czytałem je już wcześniej. Bardzo mi się podobało.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
"Sexual fiction" pasuje tutaj idealnie. Noc spędzona z laską z działu zamówień przeradza się w weekendowy fuckmaraton z przerwą na wizytę w galerii sztuki i u rodziny nowego chłopaka, bo od teraz stanowią parę?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Zawsze można dyskutować, czy coś jest "fiction" czy "real life". Aż mi się znajoma para przypomniała - według słów ich samych poznali się w łóżku na ostrej imprezie, według mnie absolutnie do siebie nie pasują (inne środowiska, zainteresowania, szeroko pojęty styl życia itp.) a są od lat dzieciatym małżeństwem 🙂 Także tego... w historię z Panią Czekoladką uwierzę i to z zapasem 😉 Nawet w tych czarowników 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@XeeleeFirst
@adamnet72
@GreatLover
@Agnessa Novvak
Dziękuję bardzo za Wasze opinie.
Mam nadzieję, że mój świat, określany, jako sexual fiction, spodobał się Wam i przyniósł wiele pozytywnych emocji.
Pozdrawiam gorąco.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@ Agnessa Novvak

Napisałaś 10 sierpnia 2019, cytuję: " Zawsze można dyskutować, czy coś jest "fiction" czy "real life"... Także tego... w historię z Panią Czekoladką uwierzę i to z zapasem... nawet w tych czarowników". Wydaje mi się, że to ważna uwaga, gdyż przejście od sytuacji bardzo realistycznych do sytuacji ujmowanych przez P.T. darjim jako "sexual fiction" jest płynne i zależy od energii, entuzjazmu, optymizmu... Zawsze można się postarać, a nuż się uda...

Piszę w ten sposób, mimo iż zdaję sobie sprawę, że przeciętnie biorąc w naszym kraju jest raczej odwrotnie. Świadectwem jest treść artykułu http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,96950,24933031,seks-jako-przykry-obowiazek-czyli-kiedy-tak-znaczy-nie.html Ponieważ większość tekstu jest dla prenumeratorów WO to zacytuję tu jednak mały fragment:

"– Czy wywierali na mnie presję? Wydaje mi się, że sama ją sobie narzucałam. Żaden nie naciskał. Kiedy wprost mówiłam, że nie mam ochoty ( dopisek: na seks) , szanowali to....
– Odrzuca mnie zwierzęcość ludzkich instynktów. Od trzech lat jestem sama. Nauczyłam się z tym żyć..."

"– Kiedy dorastamy, wmawia się nam, że seks jest czymś nieczystym, wstydliwym, własne matki mówią nam: „Nie bądź materacem!”, „Szanuj się!” – więc podświadomie kojarzymy seks z czymś negatywnym. A przy tym jesteśmy uczone poświęcenia".

Rozziew pomiędzy "przeciętnymi zachowaniami", a "sexual fiction" może być więc różny, ale na ogół jest ogromny.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@XeeleeFirst - ty tak na serio z cytatami z "Wysokich obcasów"? Przecież to dopiero jest fiction 😀 Sexual, political, science i każda inna dowolna 😀

Odrzuca mnie zwierzęcość ludzkich instynktów. Od trzech lat jestem sama. Nauczyłam się z tym żyć..."



Jest mi z tego powodu bardzo wszystko jedno 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.