Co będzie jutro?
31 maja 2017
Szacowany czas lektury: 10 min
To moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Proszę o ocenę i komentarze.
Całą lekcje nie mogłam się skupić. Myślałam tylko o jednym, dzisiaj idę do mojej przyjaciółki Mai. Mieszka ona niedaleko mnie, ale zmieniła szkołę dwa lata temu.
- Zaraz dzwonek. - powiedziała siedząca ze mną na matematyce Basia.
- To dobrze bo już tu usypiam. - odpowiedziałam.
- Ze mną siedzisz i zasypiasz? Zaraz Cię rozbudzę. - powiedziała, po czym wbiła mi palec pod żebra. Podskoczyłam na krześle waląc się łokciem o ścianę. wszyscy momentalnie się spojrzeli łącznie z nauczycielką, która popatrzyła na nas ze złością. Popatrzyłam na Baśkę i zaczęłyśmy się śmiać. W tym momencie zadzwonił dzwonek. Wszyscy uczniowie na raz wypłynęli z sal na korytarze.
- Co robisz dziś po lekcjach? - Odwróciłam się żeby zobaczyć kto to powiedział. Była to Nina z młodszej klasy. Jest ona szczupłą brunetką o burzy czarnych loków i miłej twarzy.
- Dzisiaj idę do Mai. Może jutro się spotkamy? - Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Niestety nie mogę, jadę do dziadków i nie będzie mnie przez kilka dni. - powiedziała smucąc się od razu.
- Szkoda... Co ja wtedy będę robić na przerwach? Coś wymyślę. Idziesz do domu czy ktoś po Ciebie przyjedzie?
- Mam rower, ale mogę Cię odprowadzić jeśli chcesz.
- No jasne że chcę - Mówiąc to ruszyłam do drzwi wyjściowych. Podróż do domu mięła szybko, rozmawiałyśmy z Niną o wszystkim i o niczym. Weszłam do domu, zdjęłam plecak z ramienia i poszłam zjeść kurczaka na obiad. Położyłam się i zaczęłam czytać książkę. Po godzinie musiałam już wychodzić żeby się nie spóźnić. Przed wyjściem jeszcze umyłam zęby, przeczesałam włosy i założyłam trampki. Po pięciu minutach wolnego marszu stałam już pod jednorodzinnym domem Mai. Zadzwoniłam metalowym dzwonkiem.
- Tak? - Odezwał się głos z domofonu.
- To ja otwórz. - Popchnęłam furtkę, która się otworzyła. Weszłam po schodach i otworzyłam śnieżnobiałe drzwi. Tuż za nimi stała brunetka średniego wzrostu.
- Cześć Maja! - Podeszłam do niej i się przytuliłyśmy na przywitanie.
- Cześć Agata. - Odpowiedziała mi po chwili. Przeszłyśmy korytarzem do przestronnej kuchni. Na samym jej środku stał duży, drewniany stół. – Chcesz herbaty, kakałka? – dodała.
- Poproszę kakałka. Jak tam w szkole? Jakiś fajny chłopak Cię podrywał? – Uśmiechnęłam się i mrugnęłam do niej porozumiewawczo.
- Cała szkoła. – Głośno się zaśmiałyśmy.
- Cześć Agata. – Usłyszałam znajomy głos dobiegający ze schodów przy kuchni.
- Cześć Bartek. – Odpowiedziałam z dyskretnym uśmiechem. Gdy zszedł po schodach, przytuliliśmy się na powitanie. Poczułam ciepło jego ciała i przyjemny zapach. Maja zrobiła kakao i poszłyśmy do niej do pokoju.
- Pójdziemy na spacer? Jest taka ładna pogoda, że szkoda w domu siedzieć - Zaczęłam rozmowę.
- Genialny pomysł, tylko musimy wypić ten cudowny płyn. – Powiedziała z uśmiechem. – Więc na razie możemy wyjść na taras. – Wstałyśmy i powolnym krokiem poszłyśmy na duży taras, na którym znajdował się stół z krzesłami. Usiadłyśmy.
- Co teraz przerabiacie w szkole? – Zaczęłam.
- Nie pamiętam, teraz już jest piątek wieczór, a przynajmniej popołudnie. Wiesz co to oznacza? Weekend! Już przestałam myśleć o szkole, zacznę dopiero w niedziele wieczorem. – Bartek wyszedł na taras z kubkiem gorącej herbaty.
- O czym tak namiętnie rozmawiacie dziewczyny? – Wtrącił się do naszej rozmowy.
- Na pewno nie o tobie. Przyniosłeś ze sobą coś do jedzenia? – Odpowiedziałam złośliwie.
- Nie, ale jak chcesz to możemy iść potem na lody.
- Z tobą, z przyjemnością. Pod warunkiem że ty stawiasz. – Powiedziałam z uśmiechem upijając trochę płynu z kubka.
- Mogę Ci zafundować ale tylko jedną kulkę bo mnie nie stać na więcej. I ty Maja płacisz za siebie.
- Jak to za siebie? Ja też mam mało kasy. Ale jak pójdziesz do taty to on Ci da parę złotych.
- Nigdzie nie idę, ty chcesz mieć lody to idź.
- No dobra. Zaraz wracam. – Powiedziała Maja i zniknęła wewnątrz domu.
- Znalazłaś już jakiegoś chłopaka? – Bartek oparł się przede mną o stół i upił trochę herbaty.
- Gdzie? W szkole są sami kretyni, to znaczy jak jest ktoś przystojny to jest mega głupi...
- Nie smuć się, kiedyś go znajdziesz. – Powiedział z żalem w głosie i zmartwioną miną.
- Nie wiem jak wy ale ja idę. – Powiedziała Maja wyłaniając się z wnętrza domu. Wszyscy wyszliśmy przez furtkę. Po dziesięciu minutach cała nasza trójka była już w domu na górze w małym, pokoju Mai. Ja z Bartkiem siedzieliśmy na łóżku, a Maja na krześle przy biurku.
- Wasi rodzice są na noc w domu? – zapytałam.
- Chyba nie. Mieli jechać do dziadków na weekend. A co? – odpowiedziała przyjaciółka.
- Co wy na to żebym została na noc? Jest tak ładnie, może byśmy rozłożyli koc na trawie i tam spali... - Rozmarzyłam się. – U mnie w domu też nikogo nie ma, nie chcę mi się spać samej w domu.
- A gdzie są twoi rodzice? – zapytał Bartek.
- Stwierdzili, że dawno nigdzie razem nie byli, więc pojechali nad morze na tydzień.
- To wy tu poczekajcie, a ja się spytam taty. – Maja wstała i wyszła z pokoju. Po zamknięciu drzwi Bartek spojrzał mi głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się, on to odwzajemnił.
- Zawsze jak zostajesz na noc to odwalamy coś. Pamiętasz jak weszliśmy o 2 w nocy na teren szkoły i weszliśmy na dach? – Rozmarzył się.
- No jasne że to pamiętam. – Zamknęłam oczy żeby wrócić pamięcią do tych chwil. Przypomniałam sobie jak leżeliśmy we trójkę pod rozgwieżdżonym niebem. Poczułam wtedy jak Bartek leżący obok mnie, niby przez przypadek dotykał mojej ręki. Chciałam już otworzyć oczy, ale poczułam młodą męską dłoń poprawiającą mi na kosmyk włosów za ucho, potem wplątał swoje palce w moje włosy. Poczułam, że się do mnie przybliża, wychyliłam się delikatnie do przodu. Jego wargi dotknęły delikatnie moich, na początku trochę jak by nieśmiało. Potem już śmielej. Rozchylił mi wargi swoim językiem. Nagle oprzytomniałam i zdałam sobie w pełni sprawę co się dzieje. Całowałam się z młodszym o dwa lata, bratem mojej najlepszej przyjaciółki. Otworzyłam oczy, położyłam dłoń na jego torsie i go odepchnęłam delikatnie od siebie. Zdziwiony spojrzał na mnie. W tym momencie drzwi się otworzyły i stanęła w nich Maja.
- Agata, możesz zostać na noc. Tata się zgodził. – Powiedziała siadając na krześle przy biurku.
- To chodź, przejdziemy się do mnie po rzeczy. – Odpowiedziałam zamyślona. Obie opuściłyśmy pokój, zostawiając tam Bartka, który nadal był trochę zaskoczony. Zeszłyśmy na dół, założyłyśmy buty i wyszłyśmy na ulice.
- Co ty taka zamyślona jesteś? Mój ukochany braciszek nie chciał z tobą rozmawiać, że jesteś taka wyciszona?
- Nie chciał. – Ucięłam krótko.
- Co ci się stało? Co jemu się stało? Co WAM się stało??? Zawsze gadaliście jak najęci. Coś zrobiliście z moim pokojem, prawda? Znaleźliście moje czekoladki na czarną godzinę? – Zaśmiała się.
- Nie. Co? Jakie czekoladki? Musimy je zjeść. – Powiedziałam z wielkim uśmiechem a ustach. Resztę drogi do mnie gadałyśmy o niczym. Gdy weszłyśmy do mnie spakowałam piżamę, podusie i parę innych niezbędnych rzeczy. Wróciłyśmy po piętnastu minutach drogi. Rodziców Mai już nie było. Weszłyśmy do domu, rzuciłam plecak w przedpokoju i całą trójka zaczęliśmy robić tosty do filmu.
- Co będziemy dzisiaj oglądać? – zapytała Maja.
- Ja to bym obejrzała Airon Mena’a. Najlepiej od razy wszystkie części. – Zaproponowałam. Zgodzili się potrząsając głowami. Dziesięć minut później siedzieliśmy już w dość dużym pokoju z wielkim telewizorem i długą na całą ścianę, kanapę. Maja włączyła film, a Bartek położył na tacy trzy szklanki, sok i przyszedł do nas. Usiedli koło mnie. Oglądaliśmy wszyscy uważnie. Maja położyła mi głowę na ramieniu, oczy same jej się zamykały. Po jakimś czasie zasnęła.
- Majka, wstawaj. Film się skończył. Idź się umyć, pójdę po tobie. Majka, no już wstawaj. – Budziłam ją podnosząc się z kanapy.
- Dobra już idę...
- To ja idę ostatni. Dzisiaj dziewczyny macie pierwszeństwo. – Powiedział z uśmiechem. Zaniosłam plecak do pokoju Mai. Wyjęłam z niego piżamę, składającą się z luźnej koszulki i krótkich spodenek, myjoły i ręcznik. Maja krzyknęła, że łazienka jest wolna, zeszłam więc z rzeczami na dół do łazienki. Minęłam Bartka, który uśmiechną się do mnie. Weszłam do łazienki, umyłam się i wyszłam po kilku minutach. Gdy weszłam do pokoju Mai, ona już usypiała. Odłożyłam cicho rzeczy, aby jej nie obudzić. Poszłam do pokoju Bartka po koc. Wyszłam na dwór, rozłożyłam koc na trawie i poszłam jeszcze po śpiwór i podusie. Gdy wróciłam na dwór rozłożyłam i wpakowałam się do śpiwora , położyłam głowę na poduszce i patrzyłam w rozgwieżdżone niebo. Usłyszałam, że ktoś idzie. Nie musiałam patrzeć kto to jest, wiedziałam że to Bartek. Położył się koło mnie i się na mnie patrzył. Skierowałam wzrok w jego stronę. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Znowu włożył mi kosmyk włosów za ucho, przybliżył swoje usta do moich, językiem mi je lekko rozchylił, nasze języki zaczęły tańczyć. Moja prawa ręka błądziła po jego plecach i torsie, druga zaległa na tyle głowy Bartka, tak jakbym bała się że mi gdzieś ucieknie. Wstaliśmy żeby wyswobodzić mnie ze śpiwora.
- Łóżko? U mnie? – Zapytał odrywając się pierwszy raz od moich ust. Pokiwałam głową na potwierdzenie. Podniósł mnie. Zaplątałam nogi na jego pasie, jego ręce na moich pośladkach. Poszedł ze mną na górę. Usiadł na łóżku. Zdjęłam z niego koszulkę, pomógł mi zdjąć moją. Po tej czynności oderwał się po raz kolejny od moich ust i spojrzał niżej, na moje jędrne piersi, nie są one duże, ale nie są też małe, idealnie się dopasowują do męskiej słoni. Musiał to oczywiście sprawdzić, wziął obie w dłonie i zaczął je delikatnie ugniatać. Odchyliłam lekko głowę do tyłu, zaczęłam mruczeć z przyjemności. Czułam od jakiegoś czasy jak w jego spodniach rośnie coś dużego. Przewróciłam nas na łóżko tak że byłam na górze. Całowałam go po szyi i schodziłam coraz niżej. Doszłam do bokserek. Spojrzałam na jego twarz, pokiwał głową. Zdjęłam mu je powoli, pomógł mi podnosząc trochę biodra. Przejechałam palcem po jego już sztywnym penisie. Polizałam go od dołu do góry. Pociągnął mnie do góry i przeturlał. Teraz to on był na górze. Pocałował mnie namiętnie w usta, zszedł niżej, na szyje, piersi, tu się zatrzymał na dłużej, ssał mi sutki, na początku jeden potem drugi. Zdjął mi spodenki. Byłam już bardzo mokra. Zszedł jeszcze niżej, na ładnie ,,przystrzyżoną” łechtaczkę. Językiem szalał mi między nogami. Nie mogłam już wytrzymać z rozkoszy, byłam już blisko. Jęknęłam, głośno. Bartek nie zdążył mi zakryć ust dłonią. Usłyszeliśmy jak ktoś wychodzi z pokoju przy schodach. Popatrzyliśmy na siebie zdesperowanym wzrokiem. Szybko zeszłam z łóżka ubrałam się i schowałam się pod łóżko. Kroki były coraz bliżej. Drzwi od pokoju się otworzyły. Zobaczyłam stopy Mai. Miałam nadzieje, że mój kochanek zdążył schować pod kołdrę ubranie i zamaskować jakoś stojącego penisa.
- Widziałeś gdzieś Agatę? – Usłyszałam zmęczony głos przyjaciółki.
- Nie, może jest na dworze. – Udawanym zaspanym głosem powiedział Bartek. Wyszła. Zajrzał pod łóżko z uśmiechem. – Możesz już wyjść. Tylko w miarę szybko, bo już nie wytrzymam, a ona może wrócić. – Wyszłam szybko z pod łóżka i położyłam dłoń na jego naprężonym członku, zaczęłam go masować. Zaczął szybciej oddychać.
- A ja? – zapytałam z żalem w głosie.
- Jak zaśnie to się tobą zajmę. – Spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam, że zaraz dojdzie. Przyśpieszyłam. Po chwili wystrzelił obfitym ładunkiem kilka razy na moją dłoń. Podniosłam rękę i zlizałam trochę jego nasienia. Uśmiechnęłam się. – Dziękuję Ci. Jesteś cudowna. – Namiętnie mnie pocałował, po czym uciekłam do łazienki. Wsadziłam rękę pomiędzy nogi, masowałam łechtaczkę coraz szybciej. Doszłam po chwili do orgazmu. Ta noc jest piękna... Gdy wróciłam do pokoju Bartka, on już słodko spał. Pocałowałam go w czoło. Po czym poszłam spać do Mai.