Cicha księgowa
23 kwietnia 2016
Szacowany czas lektury: 13 min
Pierwsze opowiadanie, które zdecydowałem się opublikować. Mam nadzieję, że się komuś spodoba :)
Informuję z góry, że nie nastawiam się na głębię fabularną - raczej na klimat.
- To ja lecę... Do jutra, Asiu! – Jak zwykle energiczna Ola pożegnała się radośnie.
- Pa, do jutra. – Joanna odpowiedziała spokojnie, uśmiechając się ciepło. Ola pomachała jeszcze raz i wyszła z biura.
Joanna także kończyła już pracę i przygotowywała się do wyjścia; w domu czekał na nią mąż, który przed chwilą napisał jej „czekam kochanie :)”. Powszechnie znana jako cicha, spokojna, lecz bardzo sumienna i sympatyczna księgowa wolała jednak zawsze dokończyć to, co zostało jej do zrobienia, i wyjść chwilę później – nie miała nic przeciwko rozmawianiu z koleżankami, jednak nie lubiła tłumu. W końcu jednak ubrała się i poszła do samochodu, nie mogąc się już doczekać powrotu do domu.
Dariusz czekał na nią przy wejściu do mieszkania. Gdy tylko weszła do środka, przytulili się ciepło – byli już trzy lata po ślubie i razem od siedmiu, a ich miłość i wzajemnie pożądanie wydawało się raczej nadal rozkwitać, niż gasnąć. Po chwili pocałowali się namiętnie; Joanna jak zwykle łagodnie oddawała się mężowi, gdy intensywnie ją całował, lekko przy tym trzymając za pośladek.
- Dzień dobry, śliczna pani księgowa... - powiedział, po długiej chwili powoli odrywając się od jej ust i uśmiechając się.
- Dzień dobry, kochanie... Nie umiałam się już doczekać... - odpowiedziała, także uśmiechając się z rozmarzonym wyrazem twarzy.
- Więc nie będę cię zatrzymywał... Na szafce położyłem ci rzeczy do przebrania, czekam na ciebie w dużym pokoju.
- Dobrze, kochanie – odpowiedziała. Pocałował ją w czoło, a następnie wymownie spojrzał jej z uśmiechem w oczy, po czym poszedł do dużego pokoju. Joanna weszła do niewielkiego pomieszczenia przy wejściu, które służyło im między innymi za garderobę (a także skład dokumentów, czasopism, i mnóstwa innych dziwnych rzeczy).
Otwierała drzwi z mieszanką ciekawości i podniecenia, zastanawiając się, co ją czeka.
Podeszła do szafki i uśmiechnęła się do siebie szeroko, widząc, co mąż dla niej przygotował: leżały tam tylko czarne, eleganckie szpilki, spinka do włosów oraz cienka, czarna skórzana obroża z napisem „Grzeczna żona”. Gdy pierwszy raz zostawił jej taki komplet półtora roku temu, zapłonęła bordowym rumieńcem i myślała gorączkowo, że to pewnie jakaś pomyłka i czegoś zapomniał; teraz jednak doskonale rozumiała, a przez jej ciało przeszła przyjemna fala gorąca.
Gdy weszła do pokoju, Dariusz siedział wygodnie rozłożony na swoim ulubionym, dużym fotelu; był ubrany tak, jak najbardziej lubiła, w granatowej koszuli i czarnych jeansach. Choć bynajmniej nie wyglądał jak model z okładki, jej zawsze bardzo się podobał i urzekał ją swoją klasą oraz własnym stylem.
Tymczasem Joanna także niezmiennie czarowała go swoim urokiem i uwielbiał mu się jej styl ubioru i wyczucie. Tym razem jednak była w jego ulubionym stroju, w którym wyglądała najpiękniej: całkowicie naga, nie licząc szpilek na nogach i eleganckiej obroży (jej ulubionej) na szyi, a fakt, że jej zwykle rozpuszczone, długie, czarne włosy były związane w kok dodatkowo podkreślał jej nagość. Nie umiał się napatrzeć na jej idealne, średniego rozmiaru piersi, ze sztywnymi - raczej z podniecenia niż z chłodu - sutkami, ani na jak zawsze zadbane łono, z jedynie cienkim paskiem ciemnych włosków. Uwielbiał także jej szczupłą, lecz niepozbawioną krągłości figurę, i nie mniejszą przyjemność niż z podziwiania jej kobiecych atrybutów czerpał z oglądania jej zgrabnego brzuszka i nóg.
- Chodź tu, kochana – powiedział jednocześnie stanowczym, ale i łagodnym, pełnym zachwytu głosem.
Naga Joanna podeszła do niego spokojnym, pewnym siebie krokiem, jednak w postawie delikatnej uległości, z nieco opuszczoną głową, lekko uśmiechniętym, lecz pokornym wyrazem twarzy, i z rękami założonymi za plecami, aby odpowiednio wyeksponować swoje walory przed oczami męża.
Zasugerował łagodnie, aby usiadła na jego kolanach. Joanna posłusznie wykonała polecenie, po czym stanowczo złapał ją za pierś i pocałował znacznie namiętniej niż na powitanie; ten dziki, dominujący pocałunek, któremu chętnie ulegała, zawsze rozpalał ją do czerwoności. Oboje także czerpali dużą przyjemność z samego kontrastu, jaki stanowiło całkowicie nagie kobiece ciało przy w pełni ubranym mężczyźnie – czuła się wtedy najbardziej uległa, lecz też bardzo pożądana i piękna.
- Grzeczna dziewczynka – powiedział z opanowaniem i uśmiechem, jednak z wyraźnym podnieceniem w głosie, patrząc jej w oczy po długim pocałunku.
- Dla ciebie chcę być zawsze grzeczna... - odpowiedziała, po raz pierwszy dziś lekko zawstydzona.
- Cieszę się, kochanie. – uśmiechnął się szerzej.
Po chwili jego prawa ręka zaczęła powoli schodzić w dół jej brzucha; w końcu sięgnął między jej uda i zaczął delikatnie pieścić jej kobiecość.
Zareagowała cichym westchnieniem, aż lekko wywracając oczami. Oczywiste było, że choćby próbowała, nie była w stanie ukryć odczuwanej rozkoszy.
- Czyżby twoja kicia była spragniona, kochanie?... – zapytał z niezmiennie szerokim uśmiechem.
- Tak... - jęknęła, wzdychając z przyjemności.
Po chwili jednak przerwał i położył rękę na jej biodrze.
- Ale jeszcze nie teraz, malutka. - delikatnie pocałował ją. – Wiesz, o co przede wszystkim powinna zatroszczyć się grzeczna żona? – powiedział, nadal się uśmiechając.
- Tak, kochanie... - odpowiedziała pokornie, nadal jeszcze głęboko oddychając.
- Więc na kolanka, kotku.
Posłusznie zeszła z jego kolan, a następnie uklęknęła przed fotelem; miękki, gładki dywan nie znajdował się tam przypadkiem. Podniecona kobieta szybko zaczęła zajmować się rozporkiem, pragnąc ujrzeć to, na co czekała cały dzień.
- Nie, nie, nie, malutka... Powoli. – delikatnie odsunął jej dłoń od zamka, a następnie przysunął palec wskazujący do jej ust; zrozumiała sugestię i zaczęła go powoli ssać, patrząc mu w oczy i nie przestając przez dobre kilkanaście sekund.
- Jaka grzeczna. – wysunął palec z jej ust z uśmiechem. – Więc do czego się tak chcesz dobrać za tym rozporkiem, kochanie?...
- Do... twojego wspaniałego penisa... Panie... - choć nigdy tego od niej nie oczekiwał, zawsze bardzo podniecało ich obojga, gdy tak go w takiej chwili nazywała.
- I co z nim tak bardzo chcesz zrobić?...
- Ssać...
- Jak przystało na grzeczną żonę. – pogłaskał ją po głowie z uśmiechem. – Kontynuuj.
Pragnienie własnej przyjemności ustępowało w niej powoli chęci zaspokojenia swojego ukochanego męża i sprawienia mu jak największej rozkoszy. Sprawnie rozpięła rozporek, lekko opuszczając jego spodnie i widząc już dużą, wyraźną wypukłość w jego czarnych bokserkach, a następnie także je zdjęła, uwalniając jego znajdującą się już w niemal pełnej erekcji męskość.
Jak za każdym razem, patrzyła na jego członka z uwielbieniem i pożądaniem; uwielbiała, gdy wsuwał się w jej pochwę, jednak nie mniej kochała pieścić go swoimi ustami i czuć jego wytrysk wewnątrz nich. I nie chodziło jej wcale o jego rozmiar, który być może nie był imponujący – jednak jej ukochany nie potrzebował więcej, aby sprawić, że na co dzień cicha Joanna potrafiła krzyczeć z rozkoszy.
- Ssij grzecznie, kochanie – powiedział łagodnie.
- Tak, Panie... - odpowiedziała pokornie, kładąc ręce na jego biodrach, aby skupić się na oralnym zaspokajaniu męża i objęła naprężonego penisa swoimi delikatnymi ustami, wywołując jego pomruk zadowolenia.
Zaczęła od łagodnego pieszczenia główki swoimi ustami i językiem; po krótkiej chwili czuła, że osiągnął już pełną erekcję. Jeszcze przez moment delikatnie zajmowała się samą główką, a następnie powoli wsunęła ponad połowę długości członka do swoich ust. Uwielbiała ten moment, gdy zaczynała czuć, jak wypełnia jej drobne usta, a jej dominujący mąż nie potrafił do końca zachować opanowania i wzdychał z przyjemności...
W spokojnym rytmie, z dużą czułością ssała penisa swojego ukochanego, powoli wsuwając i wysuwając go ze swoich delikatnych ust, lekko pieszcząc go przy tym także językiem, pragnąc sprawić mężowi jak najwięcej rozkoszy. Znała go bardzo dobrze i wiedziała, że dokładnie takie pieszczoty uwielbia najbardziej, a jego dłoń nieświadomie lekko trzymająca ją za głowę i kropla nasienia na czubku jego członka, którą z przyjemnością zlizała, potwierdzały, że jej starania przynoszą efekt.
- Grzeczna z ciebie żona, Asiu... - powiedział spokojnym głosem, głaszcząc pieszczącą go oralnie nagą żonę po włosach; rozkoszował się przy tym widokiem zarówno jej pokornego wyrazu twarzy, gdy czule brała do swojej buzi jego męskość, jak i jej nagiej pupy, którą nieświadomie wypinała z podniecenia.
Choć robiła to już dziesiątki, jeśli nie setki razy, Joanna zaspokajała swojego męża z prawdziwą troską i entuzjazmem, za każdym razem tak samo rozkoszując się tymi samymi rzeczami: uczuciem jego męskości prężącej się w jej buzi; drobnymi odruchami Dariusza świadczącymi o przeżywanej rozkoszy; gładką i delikatną skórą na jego członku, tak przyjemną, gdy przesuwała się w jej ustach; myślą, że wkrótce osiągnie szczyt rozkoszy i będzie mogła połknąć jego nasienie, czekające specjalnie na nią; przede wszystkim jednak samym faktem bycia grzeczną, uległą dziewczynką, która klęczy nago w obroży, cierpliwie sprawiając rozkosz swojemu ukochanemu, choć jej biedna, spragniona cipka tak bardzo pragnie zaspokojenia...
- Pieść rączką moje jądra, kochanie. – powiedział spokojnym głosem; sprawnie wykonała polecenie, łagodnie gładząc je tak, jak wiedziała, że lubi najbardziej. Przy okazji, pogrążając się w transie oralnego seksu, nieświadomie brała jego męskość coraz głębiej do ust, wsuwając do buzi już niemal całą jego długość.
Intensywnie ssała tak jego męskość przez dłuższą chwilę. Usłyszała kolejne polecenie:
- Pomóż sobie drugą rączką, kotku.
Natychmiast zrobiła, jak prosił, biorąc część jego członka w swoją delikatną dłoń i sprawnie nią pracując, ssąc przy tym jego czubek ustami. Pieściła go w sprawnym, coraz intensywniejszym tempie, gdy nagle, niespodziewanie, łagodnie odciągnął ją od swojego członka za włosy – sam widok jej rozpalonej z podniecenia twarzy i spragnionych penisa oczu wynagradzał mu chwilowe przerwanie mistrzowskich pieszczot swojej posłusznej żony.
- Za chwilę dojdę, malutka... Co wtedy zrobisz? – zapytał, nadal trzymając dłoń na jej włosach.
- Grzecznie połknę wszystko, Panie... - powiedziała pokornym, lecz drżącym z niecierpliwości i podniecenia głosem.
- Grzeczna dziewczynka. – stanowczym ruchem dłoni z powrotem włożył swoją męskość w jej otwartą buzię. Natychmiast wróciła do przerwanych pieszczot, zaspokajając męża jednocześnie ustami i dłonią, w szybkim tempie, wyraźnie nastawionym już nie na długotrwałe pieszczoty, lecz na doprowadzenie go do orgazmu.
- Mmmm... Jeszcze trochę, kotku... - powiedział, oddychając coraz głębiej.
Zupełnie nieświadomie coraz bardziej przyspieszała; tak bardzo pragnęła posmakować jego nasienia...
- Och... Taaaak...
Nagle jego członek jeszcze bardziej naprężył się i zaczął tryskać w jej ustach dużymi ilościami spermy. Łagodnie ssała go w trakcie orgazmu, delikatnie gładząc także po jądrach, aby jak najbardziej wzmocnić i przedłużyć szczyt jego rozkoszy, jednocześnie sprawnie, z ogromną wprawą, połykając nasienie. Z ogromną przyjemnością słuchała przy tym, jak jej ukochany mężczyzna przeżywa swój orgazm, od wielu godzin pragnąc usłyszeć jego głośne westchnienia rozkoszy.
W końcu połknęła ostatnią już falę nasienia, a szczyt jego przyjemności zaczął powoli przemijać; łagodnie, ostrożnie obciągnęła jego wrażliwego członka ustami jeszcze kilka razy, dokładnie oblizując, aż w końcu powoli i nieco niechętnie wysunęła go z buzi, kończąc pocałunkiem na jego czubku.
Pokornie czekała, klęcząc między jego nogami z uśmiechem, dumnie wypinając nagie piersi i obrożę uległej, ze szczęściem patrząc na powoli powracającego na ziemię męża, który delikatnie głaskał ją po włosach.
- Grzeczna Asia... - wyszeptał z uśmiechem, jeszcze z przymkniętymi oczami.
- Dziękuję, Panie... - powiedziała, także nadal się uśmiechając.
Jeszcze przez chwilę pokornie klęczała, po czym powiedział:
- Wstań i chodź tu, kotku...
Sprawnie wstała i usiadła na oparciu fotela.
- Masz najwspanialsze usta na świecie, kochanie... - namiętnie pocałował ją, obejmując w pasie. Pocałunek trwał długą chwilę, gdyż pragnął wynagrodzić usta swojej żony, które dały mu tak cudowną rozkosz. W końcu spokojnie, powoli oderwał się od nich, z uśmiechem patrząc jej w oczy; ona także nadal uśmiechała się, jednak jej oddech był przyspieszony z podniecenia, a oczy płonęły pożądaniem i pragnieniem seksu.
- Rozchyl nóżki, malutka.
Mimo wszystko lekko zawstydziła się; powoli jednak rozchyliła uda, eksponując swoją delikatną i bardzo wilgotną pochwę, która podobnie, jak całe jej ciało zdradzała ogromne podniecenie.
Patrzył na piękną kobiecość swojej żony jak zawsze z wielką przyjemnością.
- Chodź tu bliżej, kochanie... - pomógł jej rozłożyć się w poprzek fotela, opierając jej głowę na swojej ręce na lewym oparciu. Jej nagie ciało było rozłożone przed nim, natomiast prawą ręką mógł łatwo sięgnąć jej spragnionego kwiatuszka.
Zaczął ją delikatnie pieścić palcami, jednocześnie gładząc swoją ukochaną żonę po włosach, jak robił to już wcześniej. Od razu westchnęła z przyjemności.
- Zasłużyłaś na nagrodę, moja kochana, grzeczna Asiu... Zamknij oczka i odpręż się.
- Dziękuję, mój wspaniały Panie... - powiedziała, uśmiechając się błogo i zamykając oczy. Jej oddech stawał się coraz głębszy, i cicho wzdychała pod wpływem dotyku jego dłoni na swojej łechtaczce. Uwielbiała czuć jego ręce na swoim ciele; jego dotyk był jednocześnie męski i zdecydowany, a przy tym bardzo czuły i nigdy zbyt brutalny, gdy nie miała na to ochoty. Czuła się dokładnie tak samo jak ponad sześć lat temu, gdy Dariusz, obejmując ją, włożył nieśmiałej, czerwonej ze wstydu, dziewiczej jeszcze nastolatce rękę do majtek i zaczął czule pieścić, a wstyd powoli ustępował miejsca oddaniu i błogiej rozkoszy... Było to dla niej zabawne wspomnienie, bo teraz przed tym samym mężczyzną nie miała na sobie nic, nawet majtek, a między jej płatki – i nie tylko tam – wsuwały się już setki razy nie tylko jego palce. W ustach nadal czuła smak jego nasienia...
Z łagodnym uśmiechem oglądał swoją nagą żonę, z wprawą i wyczuciem pieszcząc palcami jej wilgotną kobiecość. Choć na tą chwilę był już zaspokojony, nigdy nie było w stanie mu się znudzić oglądanie Joanny nago, a zwłaszcza, gdy na jej twarzy rysowała się coraz większa błogość i rozkosz.
- Dobrze ci, malutka? – radośnie zapytał.
- Mhm... - cichutko, rozkosznie jęknęła.
- A teraz?... – zapytał, uśmiechając się szerzej, i wsuwając dwa palce w jej pochwę.
- Aaach!... – jęknęła głośno, zaskoczona nagłym, intensywnym wrażeniem palców męża wdzierających się między jej wilgotne płatki. – Taaak... Och...
Powoli penetrował rozpaloną kobietę palcami. Jej oddech stawał się wyraźnie coraz głębszy, a jej westchnienia rozkoszy głośniejsze; jej piersi wyraźnie unosiły się i opadały. Rozłożona przed nim żona nie była w stanie przed nim nic ukryć – doskonale wiedział, jak sprawić, aby nawet za pomocą najprostszych sposobów straciła panowanie nad sobą i znalazła się w niebie...
Wysunął jednak palce z jej wnętrza i zajął się jej najbardziej wrażliwym punktem, lecz tym razem jedynie delikatnie, powoli dotykając; wyraźnie pragnęła więcej.
- Tutaj, malutka? – zapytał, z niezmiennie szerokim uśmiechem.
- Taaak... Proszę... - wyjęczała błagalnym tonem.
- Jeśli tak ładnie prosisz, kotku...
Zaczął intensywnie pieścić jej źródło rozkoszy - dokładnie tak samo, jak ponad sześć lat temu. Tym razem jednak delikatna istota w jego rękach nie wstydziła się już głośno przeżywać tego, co czuła, i z jej rozchylonych ust zaczęły się wydobywać regularne, coraz głośniejsze jęki przyjemności.
- Dojdź dla mnie, kochanie... - pocałował ją w czoło.
- Tak... Panie... - wyjęczała, tracąc już panowanie nad sobą, i po chwili jej okrzyki rozkoszy osiągnęły apogeum; jej uda zacisnęły się na jego dłoni, a jej ciało wygięło się, osiągając orgazm. Z satysfakcją patrzył, jak ukochana istota wije się przed nim z nieopisanej przyjemności wywołanej jego dotykiem, i choć nie ułatwiała mu zadania, nie przerywał pieszczot, aby mogła nacieszyć się szczytem rozkoszy jak najdłużej.
W końcu, po długiej chwili, gwałtownie wijąca się i jęcząca kobieta zaczęła powoli wracać do bycia cichą, spokojną, pokorną Joanną. Powoli zaprzestał pieszczenia ukochanej i łagodnie położył wilgotną dłoń na jej biodrze, drugą ręką łagodnie głaszcząc po włosach. Po kilkunastu sekundach otwarła oczy; była lekko zawstydzona, lecz też wyraźnie szczęśliwa i rozmarzona.
- Dziękuję... Panie. – powiedziała z uśmiechem, poprawiając obrożę na swojej szyi i dotykając palcem napisu „Grzeczna żona”.
- Ja też dziękuję za najcudowniejszy widok świata, malutka. – odwzajemnił uśmiech i pocałował ją w usta. Pocałunek był długi, lecz łagodny i czuły; oboje byli już zaspokojeni... przynajmniej na tę chwilę.
- Czas na obiad, kochanie? – zapytała.
- Bardzo chętnie. A potem idziemy do sypialni? – zapytał z błyskiem w oku.
- Oczywiście. I myślę, że na długo... - odpowiedziała.