Boska Scarlett
14 października 2015
Szacowany czas lektury: 11 min
Wielki hol pięciogwiazdkowego hotelu rozbłysnął setkami fleszy. Panował okropny hałas krzyczących fotografów, którzy prosili najbliższą sławę o pozowanie. Przeciskali się jeden przez drugiego, próbując uchwycić albo cudowną pozę celebryty, albo odsłonięty kawałek ciała, który by się sprzedał. Niektórzy próbowali obrażać gwiazdy, rzucać im wyzwania, byle tylko odsłonić ich emocje. Jednak tamci byli profesjonalistami, nie dawali się sprowokować i kiedy znudziło im się stanie w jednym miejscu, ruszali dalej przeprowadzić krótki wywiad pełen uśmiechów i komplementów, albo pozować w innym miejscu czerwonego dywanu.
Andrzej nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Stał na tarasie podwyższonego podestu wśród ludzi podobnych do niego i podziwiał znane twarze, jak wkraczają do przestronnego holu. Chociaż odległość była spora, ludzie ciasno upięci wokół niego pokrzykiwali, próbując zwróć na siebie uwagę wybranej sławy. On nie krzyczał, tylko fotografował. Aparat w jego komórce bez przerwy klikał, kiedy kolejne osobistości mijały paparazzi i ochronę. Uśmiechał się szeroko, gdyż nigdy w życiu jeszcze nie widział tylu znanych ludzi w jednym miejscu. W tej chwili pragnął tylko znaleźć się bliżej, by móc dotknąć kogoś sławnego. Wtedy zobaczył ją.
W długiej złotej sukni, która spływała do czerwonych szpilek i podkreślała seksowną talię oraz duży biust, wkroczyła ta, o której bez przerwy śnił. Długie i bujne włosy w blond kolorze podkreślały jej okrągłą twarz, a szczególnie pełne brązowe usta i niebieskie oczy. Oczywiście z tej odległości nie mógł zobaczyć takich szczegółów, ale braki uzupełniał fotografiami z kolorowych portali, które utknęły mu w głowie. Sunęła, uśmiechając się do wszystkich, najseksowniejsza kobieta na świecie - Scarlett Johansson.
Andrzej przestał cykać fotki i zahipnotyzowany wodził oczami za swoją ukochaną, aż ta zniknęła w jakimś korytarzu na parterze. Nagle ocknął się i soczyście przeklął, kiedy zrozumiał, że nie zrobił jej żadnego zdjęcia. Czuł, że jeśli nie naprawi błędu, będzie sobie to wypominał do końca życia, dlatego oderwał się od poręczy i ruszył ku schodom. Jego miejsce natychmiast zajął ktoś inny, do tej pory czekający cierpliwie na szansę, ale go już to nie obchodziło, chciał jak najszybciej odnaleźć Scarlett. Zbiegł na dół i ruszył w stronę recepcji, obok której był korytarz, gdzie zniknęła jego ukochana. Zobaczył całe stado ochroniarzy i wiedział, że tamtędy się nie przeciśnie. Znów zaklął, gdyż nie znał rozkładu hotelowych pomieszczeń i nie wiedział czy i ewentualnie gdzie jest inne przejście. Już miał zrezygnować, kiedy rozległ się potężny huk.
Dźwięk ogłuszył i wywołał bolesne dudnienie w uszach, więc skulił się i zamknął oczy. Kiedy otwarł je, zobaczył pył i fragmenty jakichś papierów unoszące się w powietrzu oraz spanikowanych ludzi, biegających dookoła. Usłyszał dziwne nieregularne dudnienie - jedyny dźwięk, jaki do niego teraz docierał. Kiedy zobaczył, jak kilka osób niespodziewanie pada na ziemię, zrozumiał, że ktoś strzela do ludzi. Wpadł w przerażenie i zerwał się z ziemi. Pobiegł do korytarza, który jeszcze przed chwilą zastawiony był śmiertelnie poważnymi ochroniarzami, a teraz zalewała go fala śmiertelnie przerażonych ludzi.
Wcisnął się pomiędzy nich i dał się ponieść fali. Nie wiedział, co ma robić, ale nie miał wyboru, gdyż spanikowany tłum parł tylko w jedną stronę. W pewnym momencie fala się rozdzieliła, a strumień w którym się znajdował, skierował się do wąskich drzwi ewakuacyjnych. Ludzie krzyczeli i przepychali się, próbując opuścić hotel. Na nieszczęście dla Andrzeja został wypchnięty na klatkę schodową prowadzącą w dół. Odwrócił się i zobaczył oznaczenie piwnicy, a przecież tam nie chciał iść, więc spróbował wcisnąć się w szczelny kordon uciekających. Bezskutecznie. Nagle padły kolejne strzały, tym razem wyraźniejsze. Tłum zawył jeszcze głośniej i musiał się odsunąć, gdyż ludzie prawie tratowali się. Zdesperowany, zdecydował się ukryć i podążył w dół schodów.
Z sufitu i ścian szerokiego, ale niskiego korytarza zwisały zwoje kabli i rur o niewiadomej funkcji i przeznaczeniu. Było duszno i pachniało smażonym mięsem, więc domyślił się, że gdzieś tutaj jest kuchnia. Nie widział żywej duszy, ale zachowywał się cicho i rozglądał po odnogach. Widział jakieś schowki, kolejne korytarze i kiedy przystanął, by zdecydować gdzie iść dalej, znów ktoś otworzył ogień. Zapominając o ostrożności wskoczył w jedną z odnóg, a potem do pierwszych napotkanych drzwi, które nie były zamknięte na klucz. Gdy tylko je zatrzasnął, przyłożył ucho do ich powierzchni i nasłuchiwał. Gdzieś w oddali padały strzały i rozległ się większy krzyk, ale hałas wydawał się nie zbliżać do niego.
Odsunął się i wtedy usłyszał stłumiony pisk kobiety. Odwrócił się błyskawicznie i zrobił wielkie oczy. Przed nim stała sama Scarlett Johansson, jego ulubiona aktorka, sen na jawie, spełnienie najskrytszych fantazji. Była przerażona, zapłakana, włosy miała w strzępach, a suknię potarganą w kilku miejscach. Zauważył, że nie ma butów. Była przerażona i celowała w niego nożyczkami, gotowa wbić je, jeśli tylko się zbliży.
- Uspokój się, nie zrobię ci krzywdy. - Powiedział po angielsku, zachowując maksymalny spokój w nietypowej sytuacji. Nawet wyciągnął ręce w pokojowym geście.
- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęła, a jej usta drgały, jakby miała się rozpłakać.
- Wiem, że jesteś przerażona, ja też. Ale musimy czymś zablokować te drzwi, na wypadek gdyby ktoś chciał tutaj wejść.
Chyba ją przekonał, gdyż poluzowała uchwyt i przestała przebierać nogami w miejscu. Wykorzystał ten moment, by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Trafili do jakiegoś biura, gdyż na środku stał prosty drewniany stolik, a wzdłuż jednej ściany metalowe szafki na dokumenty.
- Pomóż mi przesunąć ten stolik.
Trochę niepewnie odstawiła nożyczki na blat, a potem w akompaniamencie wielkiego hałasu przesuwanego mebla, pomogła Andrzejowi przestawić biurko pod drzwi. Następnie podnieśli dwie szafki i wrzucili na górę. Konstrukcja nie robiła wrażenia, ale liczyli, że wytrzyma, gdyby ktoś chciał tutaj wejść. Stanęli obok siebie i patrzyli na zabarykadowane drzwi, czekając.
Minęła wieczność, gdy z oddali rozległy się pokrzykiwania dwóch mężczyzn. Andrzej nie był żadnym znawcą języków, ale słowa pobrzmiewały arabskimi nutami. Chwycił kobietę pod ramię i skulili się oboje po prawej stronie drzwi. Chwycił jeszcze nożyczki, zdając sobie sprawę, że nic nie znaczą przeciw karabinowi, ale w tej chwili potrzebował każdej otuchy.
Ktoś zbliżył się energicznie do ich kryjówki i przystanął przed wejściem. Andrzej czuł, że Scarlett drży, co nie dodawało mu odwagi. Prosił w duchu Boga o litość, aby terrorysta odszedł i nie interesował się tym pomieszczeniem. Bóg musiał go wysłuchać, gdyż mężczyzna po drugiej stronie po chwili ruszył dalej. Siedzieli tak chyba jeszcze godzinę, starając się nie wydać najmniejszego hałasu.
W końcu Andrzej rozluźnił się i westchnął głośno, co było sygnałem dla niej, by postąpiła podobnie. Spojrzał w bok i teraz mógł spokojnie się jej przyjrzeć. Założyła włosy za ucho, więc zobaczył, że brakuje jej kolczyka. Spływające łzy nie zostawiły żadnego śladu, oprócz wilgotnej stróżki. Jedynie czerwona szminka na ustach lekko się rozmazała. Spojrzał niżej i dostrzegł, że jedno ze zniszczeń jej sukienki dotyczyło dekoltu. Rozerwany na kilka centymetrów w dół materiał odwinął się ukazując opadającą w dół pierś. Zaschło mu w gardle na ten widok, o którym nigdy nie śmiał marzyć, ale szybko się zreflektował. W tej sytuacji nie na miejscu było gapienie się i fantazjowanie. Zamiast tego zapytał ze słowiańskim akcentem:
- Jak się czujesz?
- Jest mi zimno, jestem przerażona i głodna. Ale dzięki, że pytasz. - Uniosła twarz w jego stronę i blado się uśmiechnęła.
- Mogę coś dla ciebie zrobić?
- Możesz mnie przytulić? - Zapytała cicho, a on nie mógł odmówić.
Objął ją ramieniem i przytulił do piersi. Zrobiło mu się cieplej na sercu i cieszył się skrycie, że może obcować ze swoją ulubioną aktorką. Nic nie robił, tylko delektował się chwilą, kiedy odezwała się:
- Twoje serce bije tak powoli. Nie boisz się, że nas znajdą i zabiją?
- Boje się, ale staram się trzymać. - Powiedział spokojnie, obdarzając ją życzliwym uśmiechem.
Jakby na złość znów rozległy się strzały i przerażone krzyki. Scarlett zawyła i wtuliła się mocniej w Andrzeja, cała drżąc. Biorąc głębokie oddechy, głaskał ją po ramieniu. Nie wiedział, co powiedzieć. Po kwadransie nasłuchiwania uspokoili się.
Wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę swoimi szaro-niebieskimi oczami. Dziwił się, gdyż na zdjęciach zawsze były intensywnie błękitne, a teraz wyglądały trochę jakby wyblakły. Jej pełne usta rozdzielała delikatna szczelina, jakby chciała coś powiedzieć. On jednak wiedział, że to jest trik modelek. Zadarty do góry nosek aż prosił się by go schrupać, co chyba zauważyła, gdyż kąciki ust lekko się podniosły.
- Nie chcę być sama.
- Nie jesteś. - powiedział tak czule, jak tylko potrafił.
Potem pochylił się i pocałował ją w usta. Od razu wyczuł owocowy smak jej szminki i miętę dobywającą się z ust. Przygryzła jego górną wargę, a potem niepozornie wsunęła język do ust. Od razu go odszukał swoim i teraz oba splątały się w miłosnym uniesieniu. Przyciskali wargi, nie chcąc już nigdy ich rozłączyć. Kiedy rozłączyli się, by złapać oddech, Scarlett wstała i pociągnęła go za sobą. Patrzyli na siebie przez kilka sekund, po czym zsunęła rozerwaną suknię do ziemi. Jej piersi zadrgały, kiedy kucnęła, by ściągnąć beżowe majteczki. Figura Aktorki była idealna i nie wyobrażał jej sobie lepiej. Widział mięśnie drgające pod skórą, naturalne duże piersi podskakujące od najmniejszego ruchu i długie zgrabne nogi, które hipnotyzowały.
Zrzucił ubrania i pozwolił, żeby teraz ona się napatrzyła. Musiał jej się spodobać widok, gdyż przytuliła się i znów go pocałowała. Przymknął oczy, by pozostałe zmysły, szczególnie zmysł dotyku, mogły napawać się chwilą. Wtedy delikatnie chwyciła go za krocze i poczuł, jak krew napływa do organu. Gestem ręki pokazała mu, żeby się położył, co też uczynił. Posadzka była lodowato zimna i jęknął z bólu, ale rozgrzane ciało poradziło sobie z przeszkodą. Gdy już leżał wyprostowany, odwróciła się do niego tyłem, siadając mu niemalże na twarzy i pochyliła się do przodu.
To był najpiękniejszy widok w jego życiu. Poskręcane brązowe włosy łonowe przycięte w idealny trójkącik, były niczym strzałka wskazująca lokalizację najcudowniejszego skarbu - cipki Scarlett Johansson. Patrzył z podziwem na różowe wargi, pomarszczone fałdki i tajemnicze wnętrze. Wielkie pośladki zadrgały, kiedy pochyliła się niżej i włożyła sobie kutasa do ust. Zrobiła to delikatnie, pieszcząc językiem główkę i wysysając nadmiar śliny, który się zbierał w ustach. Andrzej westchnął głośno i uniósł głowę, zapierając się o mięciutkie pośladki Scarlett. Machnął językiem, potem drugi raz i spodobał mu się smak wilgotnej szparki. Zanurzył język we wnętrzu i grzebał nim tak długo i tak intensywnie, aż usłyszał jęknięcie zapchanej buzi. Aktorka odbierała przyjemność, poruszając niespokojnie biodrami, ale nie przerwała własnej pracy. Teraz lizała go wzdłuż, drażniąc czubkiem języka. Ręką objęła jądra, raz je ściskając, raz chwytając między palce, aby w końcu głaskać je przypiłowanymi paznokciami. Andrzeja przechodziły ciarki i bał się, że zaraz dojdzie. Wyczuła go, gdyż oderwała się z pewnym ociąganiem i zwróciła do niego przodem.
Pocałowała go namiętnie i ręką pomogła mu wejść. Ujeżdżała go miarowo i spokojnie, prężąc się przy tym jak kotka. Przygryzała pełne wargi, zamykała oczy, wzdychała namiętnie i wypinała pierś do przodu. Andrzej, zauroczony falującym biustem, schwycił go i ścisnął. Nie za mocno, tylko na tyle, by poczuła męską dłoń na sobie. Spodobało jej się to i kładąc własne dłonie na jego, pokazała, co ma robić. Potem już uprawiali namiętny seks, spleceni na wieczność. Ona dosiadała go coraz mocniej, wykonując zamaszyste ruchy. Przypadkowy kochanek masował piersi, wykręcał sutki i ciągnął ku sobie. Jej westchnięcia zmieniły się w krzyki, które próbowała za wszelką cenę stłumić. W końcu doszła i gdyby nie zagryzła własnej dłoni, ogłuszyłaby Andrzeja wrzaskiem. Znieruchomiała, po czym zległa na jego piersi. Czuł jej walące serce i głaskał po wychłodzonych plecach. W końcu przerwała milczenie:
- Doszedłeś ze mną?
- Nie. - Uśmiechnął się do niej, dając wyraźnie do zrozumienia, że to nie jest problem.
- Chcę żebyś doszedł.
- Nie przejmuj się mną.
- Chce żebyś wszedł w moją pupę. - Ostatnie dodała zmysłowym szeptem, wydmuchując pożądanie w ucho.
Zrobił wielkie oczy, a wciąż sztywny kutas zadrgał z pragnienia. Wstała, pociągając go za sobą. Przysunęła fotel i zatrzymała na przeciw zawalonego biurka, po czym delikatnym pchnięciem kazała usiąść. Stanęła przed nim, obróciła się i kierując penisa ręką, powoli wsunęła go w odbyt. Zajęczała głośno, a on z nią. Poczuł przyjemną ciasnotę i drgające mięśnie, które nawet w bezruchu go masowały. Zaparła się o blat i powoli uniosła, żeby zaraz upaść gwałtownie. Krzyknęła, on też, gdyż tego się nie spodziewał. Powtórzyła ruch, tym razem zatrzymując się na samej główce. Usiadła jeszcze szybciej. Oboje jęknęli, trochę już przyzwyczajeni do słodkiego bólu, dlatego z każdym następnym pchnięciem przyspieszali.
Andrzej ściskał i masował wielkie pośladki, czasem głaskał plecy, kiedy poruszała dupą, chcąc poczuć go z całą siłą. Chciał wejść tak głęboko, jak było to możliwe i pozwalał Scarlett na przejęcie kontroli. Po pomieszczeniu rozległy się krzyki rozkoszy i uderzenia dwóch ciał w jednym rytmie. Mięśnie się zaciskały i wiedział, że już nie potrzebuje wiele czasu. Niespodziewanie wyprostowała się z nim w środku, zmuszając kutasa, by się wygiął. W nowej pozycji robienie przysiadów zintensyfikowało tylko wrażenia i Andrzej nie mógł już dłużej czekać. Wrzasnął, nie przejmując się, że ktoś może go usłyszeć i spuścił się w Scarlett. Nasienie wypełniło ją po brzegi, a nadmiar próbował wytrysnąć na zewnątrz. Wstała powoli i teraz niemalże wszystko spłynęło w dół.
Odwróciła się, klęknęła przed nim i powiedziała krótko:
- Teraz cię wyczyszczę.
W milczeniu obserwował, jak zlizuje całą spermę i połyka ją lubieżnie. Penis budził się ponownie do życia, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło. Wtedy Scarlett uderzyła go w twarz. Zszokowany patrzył na nią z niemym pytaniem, kiedy walnęła go drugi raz, jeszcze mocniej.
- Obudź się, kurwa!
Andrzej otwarł sklejone powieki i zobaczył przed sobą spitego kolegę, który ledwo stojąc na nogach, pochylał się nad nim i wydychał powietrze przesycone trawionym alkoholem.
- Znów zasnąłeś! - Kontynuował z wyrzutem - Pewnie o swojej Scarlett „wiecznie chędożonej”, kurwa twoja mać. Co tym razem? Jacht podczas sztormu? Wybuch wulkanu? Czy twoi ulubieni terroryści? Znów spuściłeś się w spodnie.
- Weź spierdalaj - odrzekł wkurzony Andrzej, przewrócił się na bok i pogrążył w pijackim śnie, mając nadzieję, że sen powróci.