Bohun i wiedźma
7 października 2015
Szacowany czas lektury: 8 min
Cześć!
To moje pierwsze opowiadanie, więc liczę na sugestię. Mam nadzieję, że moja wizja historii dzikiego kozaka i pięknej wiedźmy sprawi wam tyle radości, co mi ;)
Czytajcie i komentujcie!
Bohun gnał przez step, gnał na zatracenie karku. Jak ona, ta przeklęta białogłowa, mogła go tak potraktować?! Jak mogła wybrać tego Lacha zamiast niego! Jak mogła, kiedy on był gotowy dla niej zaprzedać wszystko, nawet dusze oddałby diabłu...
Nagle, kilka metrów przed rumakiem, równo na jego trasie pojawiła się się drobna postać, pewno dziecko. Bohun ledwo zdołał zmienić trasę konia. Kilka metrów później, już zeskakiwał z rumaka z zamiarem nawrzeszczenia na dziecko, jak się zorientował na dziewczynkę, kiedy ta uniosła na niego oczy. Bohun zamarł... Miał przed sobą nie dziecko jak myślał, a kobietę. I to jaką. Jej uroda, całkowicie niezwykła. Szare, burzowe oczy patrzyły na niego spod czarnego kaptura, twarz okalała burza chłodnych, prawie białych blond włosów. Jego wzrok powędrował niżej, na karmazynowe usta, biały jak promienie księżyca dekolt, smukłą talię ledwo skrywaną przez czarny płaszcz i pięknie podkreśloną granatową wstęgą, Zakończył oględziny na drobnych stópkach w ciepłych skórzanych botkach. Uniósł wzrok na jej oczy i uświadomił sobie, dziewka uśmiecha się drwiąco akceptując jego oględziny z pełną śmiałością. Bohun od razu przypomniał sobie o swojej złości na nią.
- Dziewko! Uważaj jak chodzisz! Prosto pod konia mi wlazłaś, gdyby trafił Ci się gorszy jeździec... A i ja mogłem sobie krzywdę zrobić...
Bohun powoli milkł widząc, że na nieznajomej nie robią wrażenia jego krzyki. O jak pragnął w tej chwili zetrzeć z jej ust ten pewny siebie uśmieszek, jak chciał sprawić jej lanie, sprawić że te śliczne czerwone usteczka rozchylą się w jęku bólu i przyjemności...
- Takie myśli nie przystoją wobec Panienki, Bohunie, szczególnie, kozacze, że twoje serce jest przy pięknej kniaziównie Helenie.
- Skąd ty mnie znasz?! Gadaj, bo jak nie...!
Bohun uniósł rękę z szpicrutą, dziko patrząc na nieznajomą..
- Nie znam Cię. Po prostu twoje myśli krzyczały tak, że słychać je na cały step. Musiałam wyjść z domostwa i aż sprawdzić, czy to człowiek, czy step tak płacze. Jestem Anuszka, miejscowa wiedźma. Chodź do mnie, mam napar który ukoi twe serce. I odłóż już tą szpicrutę, nie przestraszę się tak dzikiego serca.
Wiedźma odwróciła się tyłem i zaczęła iść w stronę domu, który migotał kawałek w świetle zachodzącego słońca. Bohun patrzył oniemiały, nie był przyzwyczajony, żeby ktoś tak bezceremonialnie i bez strachu zwracał się do niego, nawet mężczyźni mówili do niego z szacunkiem. Ta kobieta była bezczelna, jak ona śmiała...
Anuszka odwróciła głowę i rzuciła przez ramię
- Chodź kozacze, proponuje Ci nocleg, napiwek, kolacje i lek.
Bohun złapał uzdę rumaka i ciągle zszokowany poszedł za kobietą do jej domu.
Anuszka otworzyła drzwi i zaprosiła swojego niespodziewanego gościa do izby. Jak dobrze że miała oddzielny pokój sypialny, bo miałaby niezły problem z ulokowaniem kozaka na noc. Zrzuciła z ramion płaszcz i w samej czerwono-granatowej sukni stanęła przy kominku. Gulasz był gotowy, wystarczyło trochę go podgrzać. Znów mimo blokad usłyszała myśli Bohuna: Kim ona jest? Co za urok na mnie rzuciła? Czemu pragnę tak bardzo położyć ręce na tej wąskiej tali,czemu tak bardzo chce pokazać jej, że to nie ona ma tu władze? Przecież to wiedźma, pragnienie wiedźmy jest niebezpieczne...
- Bohunie, twoje myśli są naprawdę nieodpowiednie, zaniechaj ich. Swoją drogą wiedźmy też umieją pragnąć. A teraz rozpal kominek a ja przyniosę zioła do naparu dla Ciebie.
Anuszka wyszła i pozwoliła sobie na rumieniec. Tak dawno nie czuła pragnienia mężczyzny, tak dawno żaden jej nie pragnął w taki sposób. Słowo „wiedźma” powodowało uwiąd u nawet największych wojowników.
Niespokojnie wzięła stertę ziół i szybko wróciła do izby, gdzie już w kominku hulał wesoło ogień. Bohun stał oparty przy ścianie, obok blatu ławy. W jego czarnych oczach było coś niebezpiecznego, jakby podjął jakąś decyzję. Dziewczyna stanęła niezdecydowana, w dłoniach nerwowo zaciskając woreczek ziół. Bohun cały czas patrząc jej prosto w oczy podszedł do stołu, wziął krzesło i postawił je niedaleko kominka. Usiadł na nim i skinął na nią palcem.
- Podejdź wiedźmo...
Anuszka przez chwilkę stała zszokowana, ale zaraz odezwała się w niej władczość, typowa cech wiedźm.
- Co ty sobie wyobrażasz, kozacze?! Myślisz, że pozwolę Ci w moim własnym domu...
Bohun w paru szybkich susach znalazł się przed kobietą.
- Powiedziałem podejdź!
Jedną dłonią złapał jej nadgarstki, drugą przytrzymał jej twarz i nachylił się do jej ust. Złożył na nich brutalny, gwałtownie karzący pocałunek. Wiedźma zamarła, żeby za chwilę z cichym jękiem ulec pocałunkowi. Niestety, ze względu na około 30cm różnicy ta pozycja była niezbyt wygodna, więc Kozak przerwał pocałunek, złapał drobną dziewczynkę i przeniósł do krzesła przy kominku. Zadowolony usiadł i posadził ją sobie na kolanach. Przez te parę sekund przerwy Anuszka zdołała otrzeźwieć na tyle, żeby, z czystej przekory jego władzy, zacząć się szarpać i próbować wydostać z ciepłych ramion kozaka. Wtedy Bohun ponownie uwięził jej usta w pocałunku. Jego język tańczył na jej ustach, namawiał do wpuszczenia, do zakosztowania gorącej rozkoszy. Uległa jego namową, wpuściła go do ust. On poruszał się gwałtownie, wchodził i wychodził, symulował akt do którego cała sytuacja nieuchronnie dążyła. Kozak nagle odsunął się i zachrypniętym z podniecenia głosem rzucił szybkie i stanowcze:
- Rozbierz się.
Anuszka szybko uniosła się w kolan i bez zbędnej finezji, na drżących nogach, szybko zrzuciła całe ubranie.
Bohun przyglądał się stojącej przed nim, drobnej, pięknie ukształtowanej postaci. Jej cera była tak świetlista, blond włosy tak piękne, ciemne brwi, rzęsy i usta podkreślające resztę jej świetlistości. Poczuł jak jego penis napręża się, próbuje się uwolnić, ale kozak miał na razie inne plany.
- Podejdź dziewczyno.
Wiedźma podeszła do niego, cały czas patrząc mu bezczelnie w oczy, w ogóle nie wstydząc się swojej nagości. Wojownik w nim docenił jej ducha, szanował go i postanowił że nie warto go łamać. Mężczyzna jednak nie zamierzał rezygnować z swoich planów. Szybko złapał kobietę i przełożył sobie przez kolana. Jej jasna, ukształtowana w odwrócone serce pupa sterczała zachęcająco. Jego dłoń automatycznie znalazła się na pośladkach, masując je i ugniatając. Czasem jego palec zawędrował pomiędzy jej pośladki, na jej odbyt i jeszcze niżej, na cipkę. Z zachwytem zauważył, że jest już morka od naturalnych soczków.
- Za brak poszanowania wobec wojownika, pułkownika kozackiego należy Ci się kara, dziewczyno. A ja chętnie ją wymierzę.
Iz tymi słowami dłoń Bohuna uniosła się i na pośladki Anuszki spadł pierwszy klaps. Wiedźma zadrżała, lecz nie z bólu, ale z podniecenia. Od tyłka rozchodziło się rozkoszne pieczenie.
- Licz, dziewczyno!
- Jeden!
Na tyłek wiedźmy zaczęły spadać uderzenia, jedno po drugim. Każde piekące, ale nie bolesne. Każde przyjęte z jękiem rozkoszy. Anuszka chętnie liczyła, aż doszli do dwudziestu. Czuła że jej tyłek jest wrażliwy, zaczerwieniony. Bohun przerwał uderzenia podziwiając swoje dzieło.
- Pięknie przyjęłaś karę dziewczyno, szkoda że się nie widzisz. Twój tyłek tak kusząco wypięty, tak zapraszająco czerwony i otwarty. I jaka jesteś mokra, twoje soczki już spływają po udach.
Czarownica aż zadrżała na te brudne, podniecające słowa. Jej tyłek mimowolnie jeszcze bardziej się wypiął. Kozak zaczął jeździć palcem od gwiazdki jej odbytu, aż po guziczek na początku jej cipki. Z coraz większym podnieceniem zaczął rozsmarowywać jej soczki. W końcu nie wytrzymał
- Wstań...
Wiedźma wstała oczekując z podnieceniem na to, co teraz wymyślił jej gość.
- Podejdź przodem do stołu i połóż się na nim górną połową. Szybko, bez zbędnych opóźnień wykonała polecenie. Marzyła już tylko żeby poczuć w sobie jego twardą długość. Bohun miał jednak swoje plany, ukląkł przed wypiętą dziewczyną, dłońmi rozsunął mocniej jej nogi i zbliżył usta do jej słodkiej wilgotności. Jak pies zaczął wylizywać jej cipkę z jej słodkich soczków, od guziczka łechtaczki, przez dziurkę aż po odbyt. Każde miejsce dokładnie wylizał, wypieścił swoim ciekawskim językiem. Wszedł nim w jej cipkę, podroczył trochę środek. Czuł jej wewnętrzne mięśnie zaciskające się na języku jak na prąciu, próbujące wciągnąć go głębiej. Za chwilkę wyszedł z tej dziurki i przeszedł do drugiej. Tą zaczął dręczyć równie dokładnie, rozpychać, masować i rozluźniać. Anuszka pieszczoty przyjmowała z radością, przyjemnością. Każdą witała radosnym westchnięciem lub jękiem. Zaniepokoiło ją to, co robił z jej tyłkiem, tam wcześniej nikt nie sięgał, ale wszystko sprawiało jej niezaprzeczalną przyjemność. Z wdzięcznością oddała się w władanie jego zręcznych dłoni i ust. Bohun czuł że jego fiut zaraz rozsadzi spodnie. Postanowił, że już koniec wstrzymania. Wstał, szybko zrzucił spodnie. Zostawiona bez jego dotyku dziewczyna z zniecierpliwieniem kręciła tyłeczkiem, kusząc do jak najszybszego działania. Kozak już nagi przystawił swojego dużego penisa do mokrego i gorącego wejścia. Wplótł dłoń w jej włosy, uniósł jej głowę i zadyszał w ucho:
- Powiedz czego chcesz...
- Chcę ciebie
Kozak lekko nacisnął na wejście.
- Stać cię na więcej dziewczyno. Czego dokładnie chcesz?
Anuszka zrozumiała o co chodzi jej gościowi.
- Chcę twojego ogromnego fiuta w mojej małej cipce. Proszę, wejdź we mnie...
W tym momencie Bohun gwałtownie wepchnął się do środka. Była taka ciasna, gorąca i morka. Był już cały, poganiany przez jej jęki. Chciałby tak trwać wieki, ale bardziej chciał orgazmu. Potrzeba dojścia goniła go do przodu. Zaczął poruszać się w wiedźmie, gwałtownie wchodzić i wychodzić. Sięgnął pomiędzy jej uda i zaczął masować jej śliczny guziczek. Uciskał go zgodnie z rytmem swoich bioder. Drugą dłoń podniósł do jej ust, dał jej palce do nawilżenia. Mokry już palec zaczął wpychać do jej odbytu.
- I jak? Chciałabyś poczuć tutaj mężczyznę?
Sugestywnie wepchnął palec do jej tyłka.
- A może chciałabyś poczuć dwóch? Jednego w twojej ślicznej, mokrej cipce, a drugiego w tym wąskim tyłeczku. Pieprzyliby Cię mocno i intensywnie...
Anuszka zaczynała odlatywać od słów swojego gościa. Te gorące, brudne słówka rozgrzewały ją przynajmniej tak mocno jak palce na łechtaczce. Jej świat skurczył się do niego, do miejsca ich połączenia. Nagle poczuła że Bohun wpycha w jej tyłek drugi palec, ciągle pieprząc jej cipkę. To przelało czarę rozkoszy, z głośnym krzykiem zaczęła dochodzić, zaciskając się na jego fiucie i palcach. Kozak czując jej dojście nie zwlekła dłużej, wepchnął mocno penisa w jej wnętrze i pozwolił zaciągnąć się skurczom jej pochwy do swojego orgazmu. Wypełniał ją salwami nasienia, tak że wypływało bokami z jej cipki, obmywało uda. Padł na wiedźmę, przygniatając ją do stołu całym swoim ciężarem. Ostatkiem sił przeniósł bezwładne ciało zaspokojonej kobiety do łoża. Wtulił się w jej blond włosy i pozwolił sobie na odpłynięcie.