Rozkosze w bólu
19 kwietnia 2010
Szacowany czas lektury: 16 min
Na pewno dla większości ludzi skojarzenie takich dwóch słów jest absurdem, bo jaką rozkosz może dawać ból? A jednak w moim przypadku tak to jest, że są sytuacje kiedy ból powoduje podniecenie i rozkosz przeżywanej sytuacji.
Od dłuższego czasu w każdą środę spotykam się z Piotrem. Dłuższy już okres czasu były to klasyczne spotkania, bez żadnych dodatkowych atrakcji. Ale w minioną środę sytuacja trochę zmieniła się. Początek był taki sam. Przyjechałam do niego na godzinę 19-tą, zdążyłam tylko postawić torbę, zdjąć kurtkę i wejść do dalszej części przedpokoju, a już objął mnie ramieniem i zaczęliśmy się całować. To też jest dość trudne do wytłumaczenia, ale zawsze całujemy się jak para kochanków, która jest wiecznie nienasycona swoich pieszczot. Tak też jest z nami, usta nasze zwarły się, a języczki mówiły na przemian - chcę Cię. Była to dyspozycja do innych części ciała, bo po chwili zaczęłam rozpinać jego koszulę, a on zaczął zdejmować ze mnie bluzkę. Spadły w pokoju na podłogę, ale nie to było ważne.
Przemieszczając się w kierunku sypialni pozbyliśmy się wszystkich części garderoby, ja zostałam w bardzo skromnych majteczkach, on w ładnych slipkach. Położyłam się na łóżku, po chwili poczułam "słodki" ciężar jego ciała na sobie. Przylegał do mnie cały, ja obejmowałam rękoma jego ramiona i wręcz wbijając w nie swoje dłonie wciskałam swoje usta jego. Przez moment byliśmy całkowicie nienasyceni siebie, po chwili Piotr lekko uniósł się, był to znak, że powinniśmy zsunąć z siebie pozostałe części ubrania. Zsunęłam majteczki, szeroko rozsunęłam nogi i zaraz chciałam być cała jego. Tak też się stało, po chwili wypełnił mnie, a ja jęczałam z narastającego podniecenia. Jak to on w bardzo specyficzny dla mnie sposób minimalnie wysuwał się, po chwili wsuwał, cały wibrując. To powodowało, że praktycznie od samego początku zbliżenia byłam mocno podniecona, po kilku jego ruchach już pojawiały się pierwsze skurcze brzucha, a kiedy już wypełniał mnie ostatecznie cały brzuch falował w skurczach, a ja głośno jęcząc potwierdzałam bardzo mocny orgazm. Opadł na mnie całym ciężarem ciała i dłuższą chwilę oddychał, po czym wstał i poszedł do toalety. Ja zwinięta w fasolkę leżałam trzymając się za brzuch, który jeszcze pulsował po przeżytym zbliżeniu. Przyszedł na mnie czas umycia się, a kiedy wróciłam przy łóżku czekała na mnie szklaneczka z drinkiem. Z przyjemnością ją prawie całą wypiłam, po czym położyłam się wtulona w Piotra nadal przeżywając nasze zbliżenie.
Nie jest to pierwsze nasze zbliżenie, a pomimo to zawsze przeżywam je bardzo mocno. Leżeliśmy dłuższą chwilę, ale praktycznie zaraz nasze usta spotkały się w bardzo namiętnym pocałunku. Języczki przekazywały sobie informację o wspaniale przeżytym zbliżeniu, ale ręce też nie leżały bezczynnie. Po chwili jego kutas znalazł się w mojej rączce i wolniutko go zaczęłam masować, natomiast jego rączka jakby odruchowo wylądowała w cipce, a paluszek natychmiast znalazł łechtaczkę. To oczywiście spowodowało narastające w nas podniecenie, ja czułam, jak jego kutas nabiera objętości, czułam również, jak rośnie we mnie podniecenie i jak pęcznieją moje wargi sromowe. Trudno mi powiedzieć, jak długo to trwało, ale w pewnym momencie Piotr uniósł się, ponalewał do szklaneczek odpowiednich płynów i podał mi już napełnioną. Nawet się nie zastanawiałam, czy tej wódki w mojej szklaneczce było więcej, niż mnie, tylko od razu wypiłam jej znaczącą objętość. Odstawiłam, Piotr też, jego ręce znalazły się na moich ramionach, kładąc mnie płasko na łóżku, a głowa zaczęła wędrować od piersi w dół. Najpierw próbował "zjeść" moje piersi, biorąc je całe do ust, po czym dość intensywnie pieścił języczkiem brodawki. One natychmiast zareagowały robiąc się jak truskawki. Po chwili cały zaczął opuszczać się w dół, przez moment jego języczek zagłębił się w pępkowym dołku, nie trwało to długo, głowa zaczęła opuszczać się niżej, aż wylądowała między nogami. Rozsunęłam je szeroko i poczułam jego policzki na swoich udach, jak coraz mocniej wciskają się, aż jego usta dotknęły łechtaczki. Usta, a po chwili języczek zaczął nią pieścić. Poczułam narastające podniecenie i jeszcze szerzej rozsunęłam nogi, tym sposobem jego języczek bardziej swobodniej mógł buszować w cipce, to zagłębiając się w dziurce, to pieszcząc łechtaczkę. Wyrzuciłam ręce w górę i coraz głośniej jęcząc potwierdza łam narastające we mnie podniecenie powodowane tymi jego pieszczotami. Przyszedł moment, że już bardzo głośno jęczałam kiedy jego języczek ślizgał się po łechtaczce, to znowu jego ząbki delikatnie brały ją, minimalnie zaciskając się. To powodowało dodatkowe podniecenie, wyrażane skurczami brzucha. Aż przyszedł pełny orgazm, potwierdzony przeze mnie głośnym jękiem.
Wówczas stało się coś, czego nie przewidziałam. Piotr chwycił zębami napletek łechtaczki i dość mocno zwarł je, tak, że poczułam bardzo mocne ugryzienie. Krzyknęłam, bo mnie mocno zabolało, wyrywając się z tego zębowego uścisku. Wówczas Piotr uniósł się i kładąc się całym ciężarem ciała na mnie zaczął całować bardzo intensywnie w usta, jakby chcąc przeprosić mnie za to ugryzienie. Po chwili podniósł się całkiem z łóżka, podał mi szklaneczkę z drinkiem. Mnie już lekko szumiało w głowie chyba z dwóch powodów - po pierwsze z powodu poprzednio wypitego alkoholu, po drugie z podniecenia, które przed chwilą doznałam. Opróżniłam szklaneczkę, wówczas Piotr poprosił, abyśmy przeszli do pokoju. Tam poszedł do szafki stojącej z boku i w jego ręku zobaczyłam klasyczną wielorzemieniową dyscyplinę o długości ok. 55-60cm. Pokazał mi ją, po czym spytał - czy masz chęć być nią uderzona po cipce ? No i tu jest ten mój problem "rozkoszy" bólu. Nie wiem, jak by się zachował, gdybym powiedziała - nie, ale ja nie powiedziałam.
Zarzuciłam mu ręce na ramiona i mocno całując go w usta wyszeptałam - tak. Ponownie usta nasze złączyły się w bardzo namiętnym pocałunku, a kiedy już się nasyciły zaczęłam opuszczać ręce z jego ramion. Wówczas Piotr rozłożył duży ręcznik na stole mówiąc - siadaj. Usiadłam, po chwili cała położyłam się na nim, mając biodra na jego krawędzi. Piotr uniósł mi nogi do góry, prosząc, abym chwyciła je pod kolanami, szeroko rozsuwając. Pomógł mi odpowiednio się ułożyć, pomógł również odpowiednio chwycić nogi i dość mocno je rozsunąć, po czym przesunął ręką po moim kroczu. Przesunął raz, przesunął drugi raz wyczuwając, że jest jeszcze bardzo mokre po moim poprzednim podnieceniu. Następnie odsunął się jakieś dwa - trzy kroki, zamachnął i uderzył rzemieniami w sam środek cipki. Krzyknęłam, ale jakby jeszcze mocniej chwyciłam nogi, po chwili poczułam drugie uderzenie. To samo, zaciskając ręce na nogach jeszcze bardziej je rozsuwałam, po chwili nastąpiły następne uderzenia, rzemienie wypełniały cała przestrzeń cipki, sięgając końcówkami do spojenia łonowego. Było ich wszystkich siedem. Piotr odłożył dyscyplinę i przeciągnął ręką po całym kroczu. Krzyknęłam czując ból, ale jednocześnie poczułam, ze jestem bardzo mokra, że wręcz sączą się ze mnie moje soki namiętności. Piotr też to wyczuł, stanął blisko, oparł nogi na swoich ramionach i chwytając za biodra zaczął zbliżać do dziurki swojego kutasa. Wszedł we mnie, a ja zawyłam, zawyłam, bo bolała mnie obita cipka, ale też zawyłam, bo poczułam go bardzo mocno w sobie.
Jest to u mnie bardzo dziwne, bo przy każdym jego pchnięciu czułam ból dotykanych warg, ale z drugiej strony czułam narastające we mnie podniecenie. Każde jego pchnięcie kwitowałam dość mocnym pokrzykiwaniem, coraz mocniejszym, w miarę narastania podniecenia. Przyszedł moment, w którym Piotr bardzo mocno mnie pchnął, wypełniając mnie swoimi sokami, a ja rozdarłam się w wyjątkowo mocnym orgazmie, czując, jak faluje mój brzuch, a pochwa zaciska się coraz mocniej na kutasie Piotra. Tak tkwiliśmy złączeni z sobą dłuższą chwilę, o czym on pierwszy wysunął się, a ja, zsuwając ze stołu ręcznik opadłam na podłogę. Po chwili i ja poszłam, umyłam się, a kiedy zaczęłam się ubierać Piotr, podając mi szklaneczkę, spytał mnie, czy możemy się spotkać jutro, czyli we czwartek, o tej samej godzinie. Przeleciałam szybko kalendarz, sącząc w tym czasie zawartość szklaneczki, na szczęście nie miałam niczego zaplanowanego, zgodziłam się na jego propozycję.
Wróciłam do domu, byłam dość mocno podpita po drinkach Piotra, byłam również jeszcze mocno podniecona po zbliżeniu z nim. Za nim położyłam się spać postanowiłam się jeszcze opłukać. Weszłam do łazienki na piętrze, puściłam natrysk i stanęłam pod strumieniem ciepłej wody. Woda przyjemnie omywała ciało, wzięłam na ręce trochę płynu do kąpieli, wolniutko rozprowadzałam go po ciele, kierując ręce również w kierunku krocza. Przesunęłam rękę po obolałych wargach sromowych i nastąpiło coś, czego nie potrafię wytłumaczyć. Poczułam ból, ale jednocześnie poczułam jakieś dziwne podniecenie. Jeszcze raz i jakby zaczęło się nasilać. To też chwyciłam wargi i zaczęłam je ściskać, czułam ból, ale jednocześnie poczułam mocne drżenie brzucha. Jeszcze mocniej, jeszcze mocniejszy ból i jeszcze mocniejsze drżenie brzucha powodujące wyraźne podniecenie. Przytrzymałam dłużej i poczułam, że zaczynam być mocno podniecona. Puściłam wargi i chwyciłam je jeszcze raz, tak, że dość mocno wystawała łechtaczka. Powtórzyło się to samo, bolało, ale czułam, jak brzuch faluje w narastającym orgazmie. Popatrzyłam na siebie, to znaczy na to krocze, widząc dość wyraźnie łechtaczkę, jakby do niej powiedziałam - coś chcesz, ale co???
Nie wiem skąd mi przyszła myśl - ukłuć, ale po chwili już nie miałam wątpliwości, łechtaczka chciała być ukłuta. Opłukałam się, owinęłam w duży, kąpielowy ręcznik, poszłam do szafy z "zabawkami", otworzyłam szufladę, w której są różnego rodzaju igły i szpilki, po czym spojrzałam, nie wiem dlaczego wzrok mój zatrzymał się na dość dużej szpilce stalowej i jakby chciałam spytać łechtaczkę wypowiedziałam pytająco - ta? Głos gdzieś ze mojego wnętrza odpowiedział - ta. Była to szpilka w kształcie gwoździa z odpowiednio zaostrzonym czubkiem i odpowiednio wywłaszczonym łebkiem, wcale nie taka mała, 5mm średnicy i 15cm długa. Podeszłam w odpowiednie miejsce do ściany, zapaliłam światła, ustawiłam stołeczek, po czym jeszcze raz przesunęłam ręką po cipce, cała drżała, ścisnęłam mocno wargi, one też drżały, uznałam, że tego chcą. Ustawiłam na stołeczku tę szpilkę, drugą ręką mocno naciągnęłam napletek łechtaczki i zaczęłam się opuszczać. Dotknęłam, czując ukłucie, ale napierałam mocniej, wbiłam ją do środka. Jęczałam z bólu, ale weszła i nie wiem dlaczego w pewnym momencie zatrzymałam się. Zacisnęłam zęby, w tym momencie moje biodra wypięły się do przodu, ja mocniej naparłam i wbiłam ją bardzo mocno w siebie krzycząc, kiedy czubek wychodził w fałdzie brzusznym skóry. Popatrzyłam na siebie i w tym momencie nastąpiło coś bardzo dziwnego, odpłynęły wszystkie emocje. Wyjęłam szpilkę z siebie, powstałe dziurki przemyłam płynem dezynfekującym, poszłam do swojej sypialni, zranione miejsca posmarowałam specjalną maścią, położyłam się spać i kompletnie nie wiem, kiedy usnęłam.
Obudziłam się normalnie, tylko obolała cipka i ślad po szpilce przypominały mi o wczorajszym dniu. Zaczął się normalny dzień, toaleta, śniadanie, praca. Dłużył się niesamowicie, za nim doczekałam 19-tej na którą byłam umówiona z Piotrem. Nie wiedziałam, po co i dlaczego zaprosił mnie dzisiaj. Ale spotkanie nasze zaczęło się "normalnie", od bardzo namiętnych pocałunków. Pocałunków, podczas których systematycznie spadały z nas poszczególne części ubrania. I tak samo jak wczorajszego dnia położyłam się na łóżku, a Piotr "przykrył" mnie całym sobą, wręcz miażdżąc moje usta. Uniósł się, był to znak, że zdejmujemy majteczki, po czym usłyszałam - na kolanach. Lubię tę pozycję, to też jak najszybciej obróciłam się, wypinając biodra w jego stronę. On po chwili już je trzymał, a jego kutas już mnie wypełniał. Tak, jak do tej pory czułam go wyjątkowo mocno i tak, jak do tej pory czułam to jakieś dziwne wibrowanie tego jego kutasa, kiedy się we mnie wsuwał. Trzymał mocno za biodra i raz za razem wsuwał się, a ja coraz głośniej jęczałam, bo czułam go od zewnątrz, przecież jego wzgórek łonowy dobijał do moich obolałych warg sromowych. Czułam go mocno wewnątrz siebie, kiedy mnie wypełniał, aż przyszedł ten ostatni moment, kiedy wbił się we mnie bardzo mocno, jednocześnie spuszczając się we mnie. Biłam rękoma o materac, kiedy mój brzuch "wariował" w bardzo mocnym orgazmie. Wysunął się, a ja opadłam, trzymając się rękoma za brzuch, który nadal pulsował.
Wrócił Piotr z łazienki podając szklaneczkę drinka, a ja łapczywie wypiłam ja całą, po czym dopiero później poszłam się umyć. Kiedy przyszłam, czekała na mnie druga, zapytałam - czy nie za często? Piotr stwierdził - pij, pij, będziesz lepiej czuła. Ale co? Byłam przekonana, że skoro zaprosił mnie drugi raz, to ma dla mnie jakąś niespodziankę. Tylko jaką??? Póki co, leżeliśmy w łóżku rozmawiając o różnych sprawach, w tym o sprawie remontu mieszkania, które adaptuje na Biuro. Wcześniej już okazało się, że Piotr kupił to mieszkanie, w którym byliśmy i też je remontował, za nim wyposażył, to mieliśmy o czym rozmawiać. W tym czasie wypiliśmy następną szklaneczkę. Wówczas Piotr zaproponował, abyśmy przeszli do pokoju, stanęliśmy przy stole, wziął z szafki tę samą dyscyplinę co poprzedniego dnia i zapytał: czy masz chęć być nią uderzona po pupie?
Zachowałam się dokładnie tak samo, jak poprzednio, rzuciłam mu się na ramiona i przywarłam ustami mocno do jego ust. On też objął mnie swoimi ramionami, oddając mi bardzo namiętny pocałunek. W przerwie, między jednym oddechem a drugim szepnęłam mu - tak i nadal "wisiałam" na jego ramionach.
Po dłuższej chwili tych pocałunków Piotr chwycił mnie za ręce, mówiąc - połóż się na stole. Położyłam, wypinając pupę do tyłu, Piotr poprawił mnie, odsuwając trochę moje biodra od krawędzi oraz rozsuwając mocno nogi. Samemu wszedł na ten stół i lekko pochylając się zaczął mnie bić. Ta wiązka luźnych, elastycznych rzemieni układała się równo to na jednym pośladku, to na drugim, a to, co czułam najmocniej, to wówczas, kiedy spadał na rowek, bo sięgały aż do cipki. Tak dostałam po pięć batów, po czym Piotr zszedł, a ja leżałam jęcząc z bólu. Z bólu, ale zdziwiłam się, bo jednak pojawiło się w cipce wcale nie małe podniecenie i zrobiła się bardzo mokra.
Po chwili podszedł do mnie od tyłu, a zaraz poczułam jego kutasa, jak napiera na moją brązową dziurkę. Nie wiem kiedy się nasmarował, ale był śliski i bez problemów cały wszedł we mnie. Jęczałam, bo czułam go w sobie, ale pojękiwałam, bo czułam, jak jego biodra dotykają moich, świeżo obitych. On trzymał mnie za moje biodra i podobnie, jak w pozycji na kolanach, systematycznie i zdecydowanie wchodził we mnie. Poczułam, że "pęcznieje", a po chwili, jak się we mnie "wlewa". Jest to bardzo specyficzne i miłe uczucie, kiedy się rozpływa po moim wnętrzu jego sperma. Tak tkwiliśmy w sobie dłuższą chwilę, po której usłyszałam - poczekaj.
Leżałam bez ruchu, Piotr wrócił i poczułam, jak coś "majstruje" przy mojej brązowej dziurce. To majstrowanie polegało na tym, że zaczął wsuwać mi w pupę czarnego koloru wcale nie mały korek. Miał on ładnie ukształtowaną główkę kutasa, prześlizgnęła się przez wejście, a później już czułam coraz mocniejsze wypełniane. Jęczałam już coraz głośniej, bo ten korek wsuwał się we mnie na bardzo dużą głębokość, jednocześnie mocno mnie rozpierając. Po powrocie do domu okazało się, że miał on 22cm długości i 3cm średnicy. Przyszedł moment, że już go miałam prawie całego w sobie, poczułam imitację jąderek. Wówczas Piotr powiedział - obróć się i usiądź na krawędzi stołu. Pierwsze nie było problemem, ale siadając, oparłam się o jąderka, tym sposobem wbiłam go sobie do końca. Jęczałam, czując go bardzo mocno, ale okazało się, że to nie koniec "pieszczot" która Piotr mi "zafundował". Podszedł i rozsuwając mi szeroko nogi przystawił do cipki wcale nie mały wibrator. Z zewnątrz wyglądał bardzo atrakcyjnie, z imitacją fałd skóry i bardzo ładnie ukształtowaną główką. Jedyny problem to to, że miał 22cm długości i 3,5 cm średnicy. Od razu poczułam, że jest jeszcze szerszy, niż ten korek w pupie. Miałam szeroko rozsunięte nogi a Piotr stojąc przede mną i patrząc mi prosto w oczy systematycznie mi go wciskał.
Siedziałam na krawędzi tego stołu podpierając się rękoma od tyłu, jęczałam coraz głośniej kręcąc głową na wszystkie strony, a Piotr systematycznie wsuwał mi go coraz głębiej. Kiedy miałam go już prawie całego w sobie włączył wibrację. Ja rozdarłam się jeszcze głośniej, a on pchnął go jeszcze mocniej, wpychając mi go już całego. Pogłaskał mnie po brzuchu, jakby podziwiał, jak mi "urósł" na skutek tych dwóch wkładek, po czym powiedział - połóż się płasko na stole. Wyciągnęłam się na jego prawie całą długość, przełożył mi ręce za ramiona, głaszcząc po całym ciele, począwszy od piersi, a skończywszy na bardzo uwypuklonym wzgórku łonowym. Przeciągnął tak ręką kilka razy, odwrócił się, po czym sięgnął na półkę, a tam leżała klasyczna packa. Wziął ja w rękę, przeciągnął po całej długości, od rękojeści, po samą packę, po czym spojrzał na mnie i stwierdził - a teraz już bez pytania dostaniesz "premię". Nim skończył mówić te słowa packa opadła na wzgórek łonowy, po chwili wziął w rękę jedną pierś, ścisnął ją i pac w nią, ponownie packa opadła na wzgórek łonowy, po chwili znowu wylądowała na mojej drugiej piersi. Wyprężyłam się i darłam, ale to nic nie dawało, dostałam na wzgórek łonowy, po czym tym razem po dwa razy na każdą pierś i znowu wzgórek. Trochę pogubiłam się w tym liczeniu, ale myślę, że dostałam po dziesięć uderzeń płasko w każdą pierś i chyba tyle samo na wzgórek. Piersi czułam szczególnie mocno obolałe, bo uderzał od strony brodawki, Odłożył packę i powiedział - nie ruszaj się. Nie wiedziałam o co mu jeszcze chodzi, ale okazało się, że to już koniec naszego spotkania, przyniósł mi ubranie, zaczął zakładać majteczki. Spojrzałam, a on - z tym bagażem pojedziesz do domu, wstań. Stanęłam na chwiejących nogach, on pomógł mi i wciągnęłam majteczki, nie było mi zbyt wygodnie, bo wewnątrz miałam obie wkładki. Po chwili podał mi rajtuzy, założyłam, mocniej podciągając. One mocniej podtrzymywały siedzące we mnie wibrator i korek w pupie. Reszta już nie była problemem, zadzwonił po taksówkę, po czym pożegnaliśmy się bardzo czule i usłyszałam od niego - zobaczymy się po 1-szym maja, przez kwiecień mnie nie ma.
Teraz zrozumiałam jego zachowanie. Dał mi "prezent" na cały miesiąc. Przed domem stała taksówka, wsiąść w nią wcale nie było łatwo, a tym bardziej jechać. Jechałam w pozycji siedzącej, a mój "bagaż" dawał mi o sobie mocno znać. W domu częściowo rozebrałam się w przedpokoju, resztę u siebie w sypialni, ale w rajtuzach poszłam do łazienki na piętrze, zdjęłam je, zdjęłam majteczki, stanęłam pod dość ciepłym natryskiem i zaczęłam wyjmować to, co we mnie siedziało. Udało mi się to szybko zrobić, wzięłam na rękę żel, zaczęłam go rozprowadzać po ciele począwszy od bioder, rozprowadziłam po obolałej pupie i wzgórku łonowym, przeciągnęłam ręką po mniej już bolącej cipce, następnie brzuchu i dotknęłam piersi. Nastąpiło coś bardzo podobnego jak wczorajszego dnia. Przesuwałam po nich rękoma, jakbym chciała je rozmasować, czułam, jak mocno mnie bolą, a jednocześnie poczułam drżenie dolnej części brzucha i narastające we mnie podniecenie. Zaczęłam je mocniej dotykać, jeszcze mocniej czułam ból i jeszcze mocniej czułam skurcze brzucha, prawie jakbym za chwilę miała dostać bardzo silnego orgazmu.
Nie jestem w stanie tego w żaden sposób wytłumaczyć, ale pojawiła się myśl - ukłuć. Dalej już szło jakby automatem. Owinęłam się w ręcznik, poszłam do "białej szafy", otworzyłam szufladę z igłami i szpilkami, praktycznie odruchowo wzięłam bardzo długą szpilkę, stanęłam przed lustrem i patrzyłam. Patrzyłam, bo należy powiedzieć, że moje ręce jakby działały podświadomie. Jedna ręka ścisnęła w pionie jeden cycek, a druga pchała w niego w poprzek tą szpilkę. Czułam, jak mnie kuje, czułam jak się przez nią przeciska, jęczałam, kiedy wychodziła z drugiej strony, już prawie darłam się, jak wchodziła w drugi cycek, a na pewno głośno rozdarłam się, kiedy wyszła z drugiej strony.
Popatrzyłam, jeszcze ja w środku szarpnęłam, co mnie jeszcze mocniej zabolało, po czym w tym momencie jakby odpłynęły wszystkie emocje. Już nie czułam, jak ją wyciągałam, odłożyłam ją na bok, pogasiłam światła i zeszłam do swojej łazienki. Tam posmarowałam piersi specjalnym kremem, założyłam koszulę i położyłam się spać. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam. Dobrze, że piątek wzięłam sobie wolny, bo obudziłam się dość późno, prawie o ósmej. Dotknęłam się i od razu dotarły do mnie przeżycia dnia wczorajszego. Ale to już jest historia. Moja historia przeżywania rozkoszy seksu i rozkoszy bólu.