Bilard dobra gra
17 czerwca 2013
Szacowany czas lektury: 9 min
Kolejne, drugie dopiero opowiadanie. Mam nadzieję, że nie jest do mdłości idealne, jak poprzednie. :)
- Naprawdę nie mam dziś ochoty na niczyje towarzystwo. - mruknęłam i jeszcze mocniej ścisnęłam poduszkę i przerzuciłam kolejny kanał w telewizji.
- Bardzo fajne zajęcie na emeryturę - mruknął Paweł. Od pięciu minut stał nade mną i poganiał mnie do wyjścia na bilard. - No dalej, Słońce! Załóż coś ładnego i chodźmy.
W końcu dałam za wygraną. Założyłam czarną rozkloszowaną sukienkę, sandały i nawet nie przeglądając się w lustrze opuściłam mieszkanie idąc w ślady mojego chłopaka.
- Zasady są proste. - Podał mi kij i ułożył bile.
- Zasady? - zdziwiłam się. - Znowu o coś gramy?
- Przecież tylko to cię motywuje, a dziś stawka jest wysoka.
- Co masz na myśli? - przegładziłam kciukiem końcówkę kija by sprawdzić czy nadaje się do gry.
- Każde chybione uderzenie, to oddawanie fantów w zastaw. Ewentualnie możemy się umówić, że każda wbita bila to zwrot jednego, wybranego fantu.
- A co ma być tym fantem? - rozejrzałam się wokół nas i nie mieliśmy ze sobą nic, poza pieniędzmi, ale chyba nie o to mu chodziło.
- Nie domyślasz się? - uśmiechnął się pod nosem i troszkę się zawstydził. - Ubrania kochanie.
- Ubrania? - powtórzyłam niczym echo i spojrzałam najpierw na siebie, a potem na niego. Ja miałam na sobie jedynie bieliznę, sukienkę i w najlepszym przypadku sandały oraz biżuterię. On - skarpetki, buty, spodnie, koszulka i koszula.
- Przygotowałeś się! - fuknęłam i wskazującym palcem dotknęłam boleśnie jego piersi, by uświadomić mu, jak bardzo się zirytowałam.
- Może troszkę, ale tak naprawdę zasady obmyślałem w drodze tutaj. Możemy się też umówić, że najpierw będziesz ściągać bieliznę, a dopiero potem sukienkę. Jeśli oczywiście do tego dojdzie. Umowa stoi?
- Nie. - pokręciłam głową i pochyliłam się nad stołem by rozbić idealnie ułożone w trójkąt bile. Trafiłam od razu połówki, więc kontynuowałam. Paweł zamówił dzbanek piwa i zaczął walczyć o wygraną. Niestety, w porównaniu z tymi wszystkimi grami, których mieliśmy okazję dokonać, ten raz ewidentnie nie należał do niego, lecz do mnie.
- Niech będzie. Możemy zagrać. - uśmiechnęłam się kpiąco, gdy wbił czarną bilę przez przypadek, kończąc tym samym grę i przegrywając jednocześnie.
- Masz dziś duże szanse. - Pokiwał głową z uznaniem.
- Zacznij. - uśmiechnęłam się. – Niech przegrani mają pierwszeństwo - nie mogłam darować sobie drobnej ironii.
- Oczywiście. - wyszczerzył się i rozbił bile z takim impetem, że aż oniemiałam. Wbijał bile jak oszalały, jedna po drugiej. Dopiero wtedy do mnie dotarło, czemu miała służyć pierwsza rozegrana partia! Oh, blondynko! - Westchnęłam w myślach i bacznie obserwując stół, przymierzyłam się do pierwszego strzału w tej partii. Ku mojej uldze pierwsza bila wpadła do wybranej przeze mnie łuzy, ale druga nie była już tak posłuszna.
- Kochanie... - Paweł dumnie zaparł ręce na biodrach - Chyba jesteś mi coś winna. To od czego zaczynamy? - spojrzał na mnie wyczekująco i nie był w stanie ukryć uśmiechu. - Albo napij się najpierw piwa, co? Może się rozluźnisz...
- Spadaj! - fuknęłam, ale posłusznie pozbyłam się najpierw najmniej niezbędnej części mojej garderoby. Dywan może wyglądał na miękki, ale z pewnością dawno nie był odkurzany, przez co wyjątkowo mocno drażnił moje stopy, a chłopak dumny z siebie trzymał w ręku moje sandały.
- Kochanie, bardzo dobrze ci idzie! - Paweł pochylił się i cmoknął mnie w policzek, próbując dodać mi otuchy.
Kilka kolejnych trafień zarówno Pawła jak i moich było celne, więc oboje zachowaliśmy ubrania. Robiło się co raz później, ludzie powoli opuszczali miejsce, dzięki czemu ja oddychałam z ulgą.
- Ha! Nie trafiłeś! - wycelowałam kij w jego stronę. - Czy z racji tego, że ja już straciłam jakiś fant, mogę sobie wybrać, co ściągniesz?
- Nie! - zgasił mnie bardzo szybko i pięknie się uśmiechając, pozbył się koszuli.
Szczęście przestało mi sprzyjać i kolejno musiałam pozbyć się najpierw stanika, a zaraz potem – ku mojej rozpaczy – majtek. Zostałam jedynie w sukience i cała moja nadzieja spoczywała teraz w Pawle. Miał do wbicia jeszcze tylko jedną, ostatnią, czarną bilę. Obawiałam się jednak, że będzie się ze mną bawił na tyle długo, bym zmuszona była stanąć przed nim nago w tym publicznym miejscu.
- Przepraszam państwa bardzo... - brunetka, która obsługiwała nas przy barze podeszła akurat w momencie, kiedy przymierzałam się do uderzenia. Przysięgam, że słyszałam jak kamień spada z mojego serca. Podniosłam się ze stołu i spojrzałam na nią wyczekująco. Ania. Tak widniało na jej plakietce, przyczepionej do bluzki. – Godzina już dawno minęła, zrobiło się późno i nie ukrywam, że jesteście państwo ostatnimi klientami...
Nie wiem, co mnie wtedy podkusiło, ale nim przemyślałam to co chcę powiedzieć, wypaliłam:
- Opuścimy ten lokal tak szybko jak się da, pod warunkiem, że rozegra pani partię gry w bilard z moim chłopakiem, który tego wieczora jest bardzo trudnym przeciwnikiem.
- Naprawdę bardzo bym chciała, ale... - wiedziałam do czego zmierza. Chciała się wymigać. Nic z tego! Nie ze mną te numery!
- Zasady są bardzo proste... - i wytłumaczyłam brunetce pokrótce, o co chodzi. Zrobiła się różowa niczym świnka Piggy, ale kiedy wyciągnęłam ku niej kij, nie oponowała przed przyjęciem go.
- Mam nadzieję, że dobrze będzie wam się grało. Tak się składa, że sukienka jest moim ostatnim fantem, a jakoś nie śpieszy mi się, by go stracić.
Ania miała na sobie nieco więcej łaszków niż ja, gdyż jej ubiór składał się z szortów, bielizny, koszulki i oczywiście niezbędnych sandałów. Kiedy rozbijała bile, robiła to sprawnie i wiedziałam, że nie będzie Pawłowi łatwo z nią wygrać. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu i już dalej obmyślałam mój sprytny plan.
- Zacznij od bluzki. - Podeszłam do Ani, która właśnie chybiła i ku jej zdziwieniu podciągnęłam jej ubranie do góry, zostawiając ją w szortach i staniku. Paweł wpatrywał się we mnie oczami wielkimi jak pięciozłotówki, ale także nie próbował się sprzeciwić.
Ania miała ładne, pełne piersi, które ślicznie układały się w niebieskim staniku. Paweł kolejno zrzucał swoje rzeczy, aż został w majtkach. Ania dociągnęła do niego i została już tylko w stringach, które cudnie eksponowały jej pośladki i staniku. Pawłowi trudno było ukryć rosnącą wypukłość w bokserkach, więc zeskoczyłam ze stołu i mijając go nonszalancko podeszłam do dziewczyny. Stanęłam naprzeciwko i śmiało musnęłam jej usta, a potem kładąc obie dłonie na pośladkach, pochyliłam się do ucha i szepnęłam, by zrobiła loda Pawłowi. Kiwnęła głową na znak zrozumienia, ale ociągała się. By jeszcze bardziej zachęcić ją do wykonania zadania, odsunęłam się i wymierzyłam dość mocny klaps w jej pośladek, zostawiając odbicie palców.
Dziewczyna popchnęła moje partnera, tak że plecami przylegał do zimnej ściany. W stanie szoku, w którym się znajdował, nie był wstanie zareagować. Ania osunęła się po nim, by kucnąć z twarzą na wysokości jego penisa. Najpierw pocałowała męskość przez materiał, po czym paznokciami zahaczyła o brzeg bokserek i sprawnym ruchem pociągnęła je w dół. Gotowy do zabawy penis, uplasował się na wysokości jej twarzy. Widziałam, jak uśmiecha się pod nosem. Nie chcąc załatwić sprawy zbyt szybko, najpierw przybliżyła się, by musnąć ustami uda, później zabłądziła na jądrach, ssąc je i pieszcząc opuszkami palców, powodując u Pawła przyjemne dreszcze wymieszane z niecierpliwością. Kilka razy zauważyłam, że chętnie oderwałby ręce od ściany i przytrzymując jej głowę, wbił się po same gardło... Był jednak wyjątkowo grzeczny. W końcu dziewczyna ku jego radości dotarła do główki słodkiego narzędzia tortur mojego lubego. Koniuszkiem mokrego i ciepłego języka przejechała po całym penisie. Paweł jęknął i widoczne było lekkie drgnięcie kolan. Ania uśmiechnęła się na znak satysfakcji i delikatnie objęła początek penisa, by za szybko nie kończyć zabawy. Poczułam, jak na widok ich zabawy robi mi się ciepło między nogami. Zajęłam więc miejsce na stole bilardowym w pozycji półleżącej z rozkraczonymi nogami, by mieć łatwy dostęp do mojej cipki. Włożyłam rękę pod sukienkę i faktycznie, byłam już gotowa na wszystko. Lepka ciecz lała się ze mnie niemal strumieniem. Im głębiej Ania brała do buzi penis Pawła, tym głębiej ja wkładałam paluszki i większą przyjemność sobie sprawiając.
Z obawy, by Paweł nie doszedł w ustach dziewczyny, zeskoczyłam ze stołu.
- Dość! - oznajmiłam w dość brutalny sposób. - Połóż się. - poprosiłam stanowczo Anię, która posłusznie wykonała moje polecenie. Podkurczyłam jej nogi i sama wylądowałam z twarzą przy jej cipce. Odchyliłam stringi i przejechałam palcem po dość mokrym już miejscu. - Podnieciłaś się... - uśmiechnęłam się i mocno ścisnęłam jej pierś. Pochyliłam się niżej i wolno dotknęłam językiem jej słodkiej dziurki. Wypięła biodra w moją stronę, oczekując iż zrobię to ponownie lub może nawet uraczę jej wnętrze moim językiem w całej okazałości.
- Ohh... - z jej ust wyrwał się mimowolny jęk, a ręce powędrowały do piersi ze stwardniałymi sutkami. Paweł stanął za mną i jedną ręką obejmował swój sterczący penis, mający ochotę na więcej, a drugą delikatnie smyrał mnie po cipce. Westchnęłam z rozkoszy, ale jednocześnie próbowałam zadowolić Anię. Ssałam, przygryzałam i wkładałam język tak intensywnie jak tylko to możliwe. Kiedy czułam, że dziewczyna jest już blisko swojego szczytu, brutalnie przerwałam i zarządziłam zmianę ról. Teraz to ja miałam rozkoszować się jej dotykiem. Kiedy tylko zajęła pozycję, Paweł wskoczył na stół i okrakiem usiadł na moich piersiach, by zmusić mnie do przyjęcia jego penisa w usta. Nie oponowałam, bo i tak nie miałam większych szans. Posuwał moje usta szybkimi, rytmicznymi ruchami. Nie mogłam się opanować z podniecenia i wszechogarniającej mnie rozkoszy, którą jednocześnie dawała mi Ania, klęcząc między moimi nogami.
- To trochę niesprawiedliwe, że tylko my robiłyśmy ci dobrze, nie uważasz? - szepnęłam do Pawła, który nieco oszołomiony przyznał mi rację. Ułożył się na plecach i Ania zajęła zaszczytne miejsce na wysokości jego bioder. Powoli osunęła się, wkładając tym samym jego penis do swojej cipki i ujeżdżając go jak oszalała. Ja w tym czasie przyjęłam podobną pozycję, tylko na wysokości jego ust, ale twarzą do ani. Kiedy Paweł drażnił moją kobiecość, coraz bardziej spragnioną ostrego zerżnięcia, my z Anią drażniłyśmy się pocałunkami i wzajemnie skubałyśmy swoje sutki.
- Zamieńmy się. - jęknęłam.
Ania położyła się na stole u samego rantu z rozkraczonymi nogami bym mogła jeszcze pieścić ustami jej cipkę i pozwolić jej dojść, podczas gdy ja wypięłam się powabnie w stronę mojego chłopaka, który natychmiast wszedł we mnie z głośnym pluśnięciem, oznaczającym ogromną wilgoć naszych "stref przyjemności".
- Zaraz dojdę! - oznajmił Paweł, po czym grzecznie z Anią uklęknęłyśmy na podłodze i jednocześnie liżąc jego penis, przyśpieszając jego orgazm pozwoliłyśmy opryskać się białą, lepką i słodko-słoną cieczą.
Każde z nas zbierało swoje rzeczy w pośpiechu i ubierało się w milczeniu. Nie rozmawialiśmy o tym, co się stało, a przy wyjściu z klubu rzuciliśmy chłodne cześć i jak gdyby nigdy nic skierowaliśmy się w stronę domu, choć przypuszczam, że każde z nas miało duży mętlik w głowie i dopiero teraz odzyskiwało trzeźwe myślenie...