Bądź niegrzeczna (III)

21 listopada 2013

Opowiadanie z serii:
Bądź niegrzeczna

Szacowany czas lektury: 20 min

Uniosłam zaspane powieki i przeciągle ziewnęłam. Leżałam jeszcze tak przez chwilę, wciąż dryfując w oparach nieświadomości. Gdy w końcu otworzyłam oczy poczułam to... wszystko w mojej głowie zaczęło pulsować, jakby za chwilę miało wybuchnąć. Z jękiem przewróciłam się na lewy bok. Leniwie wysuwając dłoń wygładziłam zmarszczki na pościeli, pozostawione przez Radka. Gdzie on teraz jest? Najchętniej sama bym to sprawdziła, ale ból skutecznie mi to uniemożliwiał. Przymknęłam oczy wsłuchując się w swój oddech. Miałam ochotę zasnąć i obudzić się następnego dnia. Ból nieznośnie krążył po wszystkich komórkach ciała drażniąc najwrażliwsze punkty. Poczułam suchość w ustach, która automatycznie kazała mi wstać. Ze smutkiem wysunęłam się spod pościeli układając stopy na zimnej podłodze. Przez ciało przeszedł chłodny, rozbudzający dreszcz niosący orzeźwienie. Ruszyłam w kierunku uchylonych drzwi. Wyszłam na korytarz, wyczuwając pod stopami puszystość krwistoczerwonego dywanu. Do nozdrzy dotarł słodki, uwodzicielski zapach. Skierował mnie wprost do kuchni. Stanęłam w progu i po raz kolejny otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Radek pochylał się nad piekarnikiem, a na szafce obok leżało kilka pomarańczy. Wiedziałam, że jest właścicielem restauracji ale pichcenie obiadków w domowym zaciszu jakoś mi do niego nie pasowało. Przesunęłam wzrokiem po pomieszczeniu. Cały rząd nowoczesnych szafek w czarno - czerwone pasy zastawionych mnóstwem drogiego sprzętu, dwa ogromne piekarniki, kuchenka podobnych gabarytów oraz wyspa kuchenna z kremowym blatem znajdująca się w samym centrum przekonała mnie, że jednak się mylę. W końcu któremu nie gotującemu facetowi byłoby to wszystko potrzebne? Z lekkim skrępowaniem weszłam do środka i usiadłam na wysokim krześle. Radek automatycznie odwrócił się do mnie a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Bardzo seksowny uśmiech.

- Dzień dobry. Jak ci się spało?

- Dobrze, gdyby nie ten ból głowy - jęknęłam rozglądając się za czymś do picia.

- Fakt, trochę za dużo wczoraj wypiłaś. Zaraz coś na to poradzimy, daj mi chwilę.

Podszedł do szafki i wyciągnął jakieś opakowanie. Chwilę później postawił przede mną wysoką szklankę z wodą, w której musowała tabletka. Podniosłam ją na wysokość oczu i obracając w dłoni przyglądałam się tańczącym wokół pęcherzykom powietrza. Przesunęłam wzrok na Radka i dostrzegłam, że drgają mu kąciki ust.

- Wyglądasz tak, jakbyś analizowała skład chemiczny. Spokojnie, trucizny nie dosypałem - powiedział z trudem powstrzymując śmiech.

- No to masz szczęście - odpowiedziałam równie wesoło, układając usta w uśmiech.

Przysunął krzesło bliżej mnie i siadając lekko otarł się o ramię. Przez ból głowy przedarł się przyjemny dreszczyk rozchodzący się po całym ciele. Serce przyspieszyło i nerwowo odsunęłam od siebie szklankę. Odwróciłam wzrok by po chwili spojrzeć mu prosto w oczy. Znowu czułam to elektryzujące napięcie przechodzące z jednego ciała w drugie. Nie dotykaliśmy się a ja wciąż to czułam. Czułam również jego nierówny oddech na swoich wargach. Miał rozszerzone źrenice, pochłaniające każdy szczegół mojej twarzy. Było coś dziwnego w jego spojrzeniu... ciemne oczy zdawały się nie mieć końca. Tak jak studnia bez dna. Topiłam się w tym spojrzeniu czując przeszywający ciało dreszcz. Miałam ochotę usiąść mu na kolanach i zatapiając palce we włosach pocałować. Wysunęłam dłoń i opuszkiem wskazującego palca delikatnie obrysowałam kontur ust. Były miękkie, ciepłe. Idealnie zarysowane. Przesunęłam palcem po dolnej wardze, lekko ją odchylając. Przymknęłam na chwilę oczy i zanim zdążyłam je otworzyć poczułam delikatny pocałunek.

- Ykhm. - Usłyszałam teatralne chrząknięcie dobiegające z korytarza. Automatycznie oderwałam się od ust Radka i zachwiałam na krześle. Na szczęście wciąż mnie trzymał i równie zdezorientowanym wzrokiem co ja, spojrzał w stronę wejścia do kuchni. Stał tam nikt inny jak Tomek. W cienkich, lnianych spodniach, ciemnej koszuli i z mokrymi włosami. Jedną ręką opierał się o framugę drzwi a drugą ułożył na pasie. Nie wiem jak to zrobił, ale z pewnością nie wyglądał na kogoś, kto poprzedniego dnia wlał w siebie ponad litr wina. I w tym właśnie momencie dotarło do mnie, jak ja muszę wyglądać. O zgrozo! Zerwałam się z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi.

- Zaraz wracam - rzuciłam jako wyjaśnienie. Tomek wciąż pozostając na miejscu wwiercał we mnie spojrzenie. Patrzył na mnie jak na swoją ofiarę. Nie podobało mi się to, choć intrygowało.

- Śniadanko dla mnie? - zapytał kąśliwie. Na szczęście byłam już na korytarzu i nie musiałam odpowiadać na żadne z jego pytań. Odnalazłam drzwi do łazienki, pociągnęłam za klamkę i znalazłam się w środku. Wyczułam ciężki zapach żelu pod prysznic. Na szafce leżał mokry ręcznik. Więc przed chwilą tu był. Rozejrzałam się wokół, jakby mając nadzieję, że na którymś z luster pozostał obraz jego nagiego ciała. Zamiast tego trafiłam na swoje odbicie. Miałam potargane włosy, zaczerwienioną twarz i wciąż błyszczące oczy. Zanurzyłam dłonie w lodowatej wodzie i przyłożyłam do twarzy. Chłód ukoił rozpaloną skórę pozwalając na chwilę ulotnić się myślom. W końcu jednak musiałam wrócić do rzeczywistości. Stałam w łazience faceta, o którym jeszcze kilka dni temu mogłam co najwyżej poczytać w gazecie. Pooglądać jego zdjęcia. Nagle do moich myśli wdarł się obraz Tomka. Było w nim coś niepokojącego. Był tajemniczy, intrygujący ale przeważnie irytujący. Nie wiem co mnie w nim denerwowało. Może te nagłe zmiany nastroju? Raz był całkiem do zniesienia, a zaraz potem zachowywał się jak gówniarz. Odpędziłam się od myśli o nim i zaczęłam szukać czegokolwiek, czym mogłabym umyć zęby. Nie chciałam używać ich szczoteczek. Zrezygnowana nałożyłam pastę na palec. Po kilkunastu ruchach wypłukałam ją i wytarłam twarz ręcznikiem. Szybkim ruchem otworzyłam drzwi i skierowałam się do pokoju Radka. Na powrót nałożyłam swoje ubrania. Czarną koszulkę złożyłam w kostkę i położyłam na fotelu. Do kuchni zawiódł mnie słodki zapach, tym razem nieco intensywniejszy. Zanim jednak weszłam usłyszałam strzępek rozmowy.

- Pamiętaj o tym co ci powiedziałem. Rozumiesz?

Nie wiem czego to dotyczyło, ale ton głosu Radka nie był przyjazny. Weszłam do środka. Obaj siedzieli przy wyspie kuchennej. Przed nimi stał dzbanuszek z kawą i taca z rogalikami.

- Już jesteś. Czekaliśmy na ciebie. - W głosie Radka wyczułam radość pomieszaną z ulgą. Nie wiedziałam o czym rozmawiali, ale miałam nieodparte wrażenie, że ta rozmowa dotyczyła mnie. Tomek z zamyśleniem spoglądał w okno. W dłoni trzymał nietkniętą filiżankę z kawą.

- Musiałam się odświeżyć. Co tu macie? - Ciekawie zerknęłam na tacę.

- Najpierw to - powiedział i podsunął mi pod nos szklankę. No tak, zupełnie o niej zapomniałam. Duszkiem wypiłam zawartość. Bąbelki delikatnie łaskotały język a płyn orzeźwił od wewnątrz.

- Jak się czujesz? - zapytał z troską w głosie, zaglądając głęboko w oczy i przesuwając palcem po wierzchu mojej dłoni.

- Nie najlepiej. Ale wy chyba mieliście więcej szczęścia i kac was ominął - westchnęłam ciężko i cofnęłam dłoń wiedząc, że za chwilę przestanę racjonalnie myśleć.

- Po prostu za dużo wypiłaś. Nie powinienem ci na to pozwolić. W końcu sama powiedziałaś, że unikasz alkoholu - stwierdził trzeźwo stawiając mnie tym samym do pionu. Dokładnie w tym samym momencie dostrzegłam na twarzy Tomka ironiczny uśmiech. Widziałam tylko jego profil, ale nie trudno było to zauważyć.

Psia krew. Po co ja mu to mówiłam? Przecież nie przyznam się teraz, że piłam, by dodać sobie animuszu! W restauracji odmówiłam alkoholu, by móc wszystko kontrolować. Wczoraj to było jednak coś innego...

- Masz rację - potulnie przytaknęłam konsekwentnie omijając wzrokiem Tomka. Radek wstał, wyjął trzy talerzyki, postawił je na blacie i usiadł obok mnie.

- Częstujcie się - rzekł zachęcająco wskazując głową tacę.

- Ja dziękuję. Muszę jechać do pracy. Wrócę późno. Trzymajcie się - cierpkim tonem wyrzucił z siebie nadmiar informacji i szybko poderwał się w kierunku korytarza. Wyszedł nawet nie spoglądając na nas. Radek zajęty nakładaniem rogalików nawet tego nie zauważył.

- Najpierw kawa - powiedziałam napełniając filiżankę po brzegi. Upajając się jej smakiem dostrzegłam, że Radek spochmurniał.

- Coś się stało ? - zapytałam siląc się na lekki ton.

- Tak. To znaczy nie. Nie ważne - próbując wybrnąć położył mi dłoń na podbródku i kciukiem uniósł kącik ust do góry. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Spróbuj. Muszę wiedzieć, co o nich myślisz - kontynuował.

Sięgnęłam po najbliższy rogalik i odgryzłam kawałek. Ze środka wypłynęła ciemna czekolada. Nie chcąc nabrudzić szybko wysunęłam język i oblizałam nadzienie. Uniosłam wzrok i spotkałam jego ciemne spojrzenie. Wpatrywał się we mnie uparcie. Oblizałam wargi. Drgnął i kąciki jego ust nieznacznie uniosły się w górę. Odgryzłam kolejny kawałek i poczułam słodycz rozlewającą się po języku... i coś jeszcze. W środku zatopione były kawałki pomarańczy. Smakowały wyśmienicie. Mruknęłam z zadowolenia i niewiele myśląc odgryzłam całkiem spory kawałek. Część nadzienia wylądowała na języku a reszta rozpłynęła się po dekolcie. Czułam jak czekolada ciepłą, cienką strużką spływa pomiędzy piersiami. Na bluzce pojawiło się kilka ciemnych plamek.

- Nie ruszaj się - rozkazał ochrypłym tonem. Przysunął się razem z krzesłem do mnie, otaczając uda swoimi. Zsunął kurtkę z ramion i sięgnął do zapięcia stanika. Cały czas wpatrywał się w moje oczy. Poczułam jak stanik się rozluźnia. Wtedy odpiął z przodu ramiączka i jedną ręką lekko wysunął go spod bluzki. Drugą wciąż ją trzymał, nie dopuszczając do tego, by dotknęła zabrudzonej czekoladą skóry.

- Co robisz? - zapytałam zdezorientowana.

- To, na co mam ochotę - odpowiedział z przekornym uśmiechem. Chciałam jeszcze coś dodać, gdy mnie pocałował. Otarł się delikatnie wargami o moje usta i językiem je rozsunął. Przesunął dłoń na plecy, a drugą wciąż przytrzymywał bluzkę, by nie miała kontaktu ze skórą. Opuszkami palców gładził skórę wzdłuż kręgosłupa. Nasze języki oplatały się w gorącym i mokrym uścisku wywołując rozlewającą się falę pożądania.

- Cudownie smakujesz - wymamrotał na sekundę odrywając się ode mnie. Nie dając mi nic powiedzieć powrócił do pocałunku. Wciąż pochylony nade mną napierał na moje kolana. Poczułam sztywniejącą męskość. W mojej głowie pojawiło się wspomnienie naszej wspólnej nocy. Przed oczami miałam obraz mięśni brzucha pracujących w rytm jego ruchów. Jego pełne pragnień spojrzenie... Nagle poczułam język drażniący sutek. Nawet nie zauważyłam, w którym momencie przerwał pocałunek. Zacisnął na nim zęby i ssał. Złapał w dłoń drugą pierś i kciukiem masował brązową wypukłość. Nie mogąc się powstrzymać jęknęłam. Wtedy spojrzał mi prosto w oczy i czubkiem języka zlizał czekoladę spomiędzy piersi. Czując rozchodzący się po ciele prąd wygięłam się w łuk. Przymknęłam powieki i oddychając ciężko rozchyliłam usta. Powrócił do ssania i masowania piersi. Prężyłam się pod jego dotykiem, chcąc więcej.

- Radek - jęknęłam głucho. Nie odpowiedział.

- Czy my... czy powinniśmy? A praca? Nie musisz jechać do pracy?

- Muszę - odezwał się po chwili.

- Więc co robisz?

- Przed pracą muszę zjeść śniadanie.

- Dlaczego więc nie jesz?

- Nie? Więc co według ciebie teraz robię? - wyszeptał unosząc głowę do góry. Ciemne oczy przeszyły mnie na wylot. Dostrzegłam w nich iskierkę, która chwilę później wznieciła prawdziwy pożar.

Wstał, odpychając krzesło. Upadło z hukiem. Zdezorientowana szukałam odpowiedzi w jego oczach. Co on robi?

- Zastanawiasz się co robię? Przygotowuję miejsce na posiłek - mówiąc to odsuwał na boki zastawę.

- Ale...

- Żadnego ale. Wstań - rozkazał. Zrobiłam to. Wtedy złapał mnie w pasie i posadził na blacie. Rozsunął uda i stanął pomiędzy nimi kładąc na nich dłonie i spojrzał mi prosto w oczy. Przez chwilę wymienialiśmy się oddechami. Wtedy uniósł prawą dłoń i pogładził mnie po policzku.

- Nie zadawaj już żadnych pytań.

- Muszę - wyszeptałam.

- Nic nie musisz.

- Ale chcę. Co się dzieje z twoim bratem? - zapytałam z udawaną pewnością siebie w głosie.

- Spodobałaś mu się. Nie powinienem ci tego mówić - oznajmił cierpko.

Poczułam się jakbym dostała czymś ciężkim w tył głowy. Wpadłam w oko jego bratu?

- Nie żartuj. Zachowuje się jakbym była tutaj intruzem... - wyszeptałam niepewnie opierając głowę o jego czoło.

- Nie znasz go. Myślę też, że nawet nie chcesz poznać - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Uniosłam głowę i dostrzegłam smutny uśmiech rozlewający się po jego twarzy. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Po głowie krążyło mi tysiące pytań bez odpowiedzi. Gdzieś pod skórą czułam, że próba wyciągnięcia od niego czegokolwiek spełznie na niczym.

- Z czasem pewnie wszystkiego się dowiesz. Teraz dokończ śniadanie a ja pójdę się przebrać. Muszę jechać do pracy - powiedział obcym głosem.

Skąd ta zmiana nastroju? Wysunął się spomiędzy moich nóg i wyszedł. Zacisnęłam palce na blacie. Byłam zła, rozczarowana i miałam ochotę pobiec za nim, złapać za rękę i wszystko z niego wydusić. Byłam jednak pewna, że nic mi nie powie. Rozejrzałam się po kuchni. Co ja właściwie o nim wiem? Z pewnością nie tyle, ile bym chciała. Opuściłam stopy na zimne płytki i na powrót usadowiłam na krześle. Dolałam sobie kawy, którą natychmiast wypiłam. Czarna, gorzka i zimna. Ble.

Spędziłam kolejnych kilka minut na gapieniu się w okno. Słysząc kroki na korytarzu, obróciłam się na krześle w stronę wejścia do kuchni. Radek wszedł do środka z opuszczoną głową zajęty poprawianiem krawata. Nerwowo przełknęłam ślinę czując jak mięśnie podbrzusza niebezpiecznie się zaciskają. Czarny garnitur, biała koszula i cienki, czarny krawat. Tyle wystarczyło, bym zwariowała. Na jego punkcie.

- Coś nie tak? - zapytał dopinając guziki w marynarce. Patrzył na mnie tak, jakby nie wiedział jak dobrze wygląda. Choć dobrze to za małe słowo.

- Nie, nic. Jedziesz do kancelarii? - wydusiłam z siebie po kilku długich sekundach milczenia, starając się nie patrzeć mu w oczy.

- Tak. Mam przed sobą ciężki dzień. Wiesz, że wolałbym zostać z tobą? - zapytał ściągając mój wzrok na siebie. Posłał mi wilczy uśmiech. Drań! Robił to specjalnie. Wolnym krokiem podszedł do mnie i sięgnął po swoją filiżankę, pociągnął spory łyk kawy i natychmiast się skrzywił.

- Nie cierpię zimnej kawy - powiedział z niesmakiem. Wybuchnęłam perlistym śmiechem.

- Żałuj że nie możesz zobaczyć swojej skrzywionej miny - wydusiłam z siebie wciąż zanosząc się śmiechem. - Wyglądasz jakbyś połknął pająka.

- A próbowałaś jej?

- Tak.

- I smakowała ci?

- Nie.

- Zadziorna jesteś - powiedział z podziwem i złapał opuszkami palców pukiel moich włosów. Delikatnie obracał go w dłoni uważnie mi się przyglądając.

- A ty uparty - odpowiedziałam kąśliwie.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - odparł dwuznacznym tonem. Wstrzymałam oddech. Stał przy mnie w tym swoim nieskazitelnym garniturze, mierząc mnie wzrokiem. A ja? Siedziałam w poplamionej bluzce, bez stanika, czując narastające pożądanie.

- Teraz muszę jechać do pracy - powiedział cicho i musnął kciukiem moją dolną wargę. - Ale wieczorem dokończymy to co zaczęliśmy? - zapytał z nadzieją w głosie i spojrzał mi głęboko w oczy, jakby myśląc, że znajdzie w nich odpowiedź.

- Tak, pewnie - wydukałam, czując że policzki zalewają się purpurą.

- Cieszy mnie to - wyszeptał składając na moich ustach delikatny, ciepły pocałunek. - Teraz chodź, odwiozę cię do domu.

***

Otwierając jej drzwi po raz kolejny nasze ciała spotkały się. Nie ważne, że było to zaledwie kilka milimetrów ciepła. Elektryzująca przyjemność zawędrowała do każdej, nawet najmniejszej komórki ciała pobudzając zmysły. Przed chwilą miałem ją w kuchni, gdyby nie rozmowa o Tomku... zapewne spóźniłbym się do pracy, a będąc już w niej nie mógłbym poskładać myśli do kupy. Miałem na nią ochotę, a każdy kolejny rumieniec pojawiający się na jej twarzy wywoływał dreszcze rozchodzące się po całym ciele, jednakże docierające do tego jedynego, konkretnego miejsca. Posłałem jej ciepły uśmiech i zamknąłem za nią drzwi. Otworzyłem drzwi po swojej stronie i umościłem się w fotelu. Przekręciłem kluczyk, by po sekundzie usłyszeć warkot silnika. Tak znajomy i przyjemny... Cała droga przebiegła nam w milczeniu. Obawiałem się, że gdy już się odezwę zdradzę swoje myśli. Jeszcze kilkanaście metrów i wysiądzie. Zatrzymałem samochód przed jej domem.

- Co powiedzą twoi rodzice? - zapytałem, ostrożnie zaglądając jej w oczy. Była nieobecna.

- Nie jestem już małym dzieckiem, poza tym... - zaczęła.

- Nie to miałem na myśli. Spójrz na swoją bluzkę - powiedziałem wskazując głową na jej ubranie. Podążyła za moim wzrokiem i zarumieniła się. Znowu. Musiałem się powstrzymać, by pozostać na miejscu. Wszystko we mnie wrzało. Przez cienki materiał bluzki przebijały sterczące sutki. Więc była podniecona.

- Zasuń kurtkę, wieczorem oddam Ci to, co u mnie zostawiłaś - wymamrotałem ochrypłym z podniecenia głosem.

- Dobrze, uciekam już - mówiąc to odwróciła wzrok i popchnęła drzwi. Były zamknięte. Przeniosła zdziwione spojrzenie na mnie i otworzyła usta, zapewne chcąc o coś zapytać.

- Otworzę. Ale najpierw się ze mną pożegnaj - wychrypiałem kładąc dłoń na jej udzie. Kolejny rumieniec. Gdyby wiedziała, jakie myśli pojawiają się w mojej głowie, gdy się tak rumieni z pewnością przestałaby to robić. Delikatnie przysunąłem się do niej, czekając na to, co zrobi.

Delikatnie musnęła pocałunkiem mój policzek. Przymknąłem powieki. Dłonią odszukałem jej głowę i docisnąłem spragnione wargi do jej ust. Tyle wystarczyło. Opuściłem dłoń i delikatnie się odsunąłem. Miała zamglone spojrzenie i lekko rozchylone, zaczerwienione usta.

- Wystarczy już - szepnąłem odblokowując drzwi. - Będę o dziewiętnastej.

Wysiadła i pewnym krokiem skierowała się ku drzwiom swojego domu.

***

Cały dzień spędziłam na sprzątaniu. Pozostając w bezczynności chyba bym zwariowała z oczekiwania. A więc wieczorem się spotkamy... Zostały zaledwie dwie godziny. Co ja mam robić przez ten czas? Opadłam na fotel i zamknęłam oczy. Cicha melodyjka świadcząca o przyjściu nowej wiadomości wyrwała mnie z tego błogiego stanu.

Nie chciało mi się wstawać, tym bardziej, że musiałam przejść cały pokój by odczytać tą wiadomość. Może to nic ważnego? - starałam się w myślach zapewnić sobie wymówkę. Ciekawość zwyciężyła. Odblokowałam klawiaturę i na ekranie pokazała się koperta oznaczona nieznanym mi numerem. Kto to może być? Kliknęłam w nią i moim oczom ukazał się krótki tekst - "Tęsknię. R.". Tylko tyle i aż tyle. Zapisałam numer, postanawiając nie odpisywać. Szybciej pojawi się u mnie - pomyślałam z uśmiechem. Odłożyłam telefon, wyciągnęłam z szafy kremową sukienkę na krótki rękaw i skierowałam się w stronę łazienki. Na miejscu przypomniałam sobie o bieliźnie. Jednak zanim się po nią cofnęłam w mojej głowie pojawił się chytry plan. Skoro on może mnie bezkarnie uwodzić, ja mogę zrobić to samo, prawda? Rzuciłam sukienkę na białą komodę ustawioną przy wannie i zaczęłam ściągać z siebie fragmenty spoconej odzieży. Napełniając wannę ciepłą wodą przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Czy ja naprawdę mogę podobać się takiemu facetowi jak Radek? Coraz więcej wątpliwości krążyło w mojej głowie. Upięłam włosy w wysoki kok i weszłam do wanny. Sięgnęłam po butelkę z płynem do kąpieli i nalałam odrobinę w zagłębienie dłoni. Drugą dłonią nabrałam trochę ciepłej wody i potarłam nimi tworząc pianę. Do nozdrzy dotarł słodki zapach mandarynek i pomarańczy. Oparłam głowę o poduszeczkę zawieszoną nad plecami i zaczęłam przesuwać dłońmi po skórze. Przyjemne ciepło zaakcentowane aromatycznym zapachem rozchodziło się po moim ciele. Szkoda, że to nie dłonie Radka - pomyślałam. Na samo wspomnienie ciepła jego dłoni poczułam przyjemny ucisk w dole brzucha. Sięgnęłam po słuchawkę prysznicową i rozpuszczając włosy skierowałam na nie strumień ciepłej wody. Gdy stały się już całkiem mokre nałożyłam na dłonie porcję szamponu i wmasowywałam go we włosy. Uwielbiam to. Przymknęłam powieki i delikatnie opuszkami wykonywałam masaż. Na koniec przeciągnęłam pianę po całych włosach i spłukałam. Wychodząc z wanny złapałam swój ręcznik i owinęłam się nim. Wzięłam drugi, mniejszy i zawinęłam włosy w turban. Pospiesznie wytarłam ciało i nałożyłam szlafrok. Odwinęłam włosy z ręcznika i siadając na brzegu wanny zaczęłam rozczesywać je grzebieniem. Lubiłam wykonywać tą czynność obserwując swoje odbicie w lustrze. Grzebień gładko ślizgał się po włosach pozostawiając śliską taflę niemalże czarnych kosmyków. Po wysuszeniu ściągnęłam szlafrok i założyłam sukienkę. Ciekawe, co powie Radek na brak mojej bielizny - pomyślałam uśmiechając się dwuznacznie do swojego odbicia w lustrze.

Za pięć siódma. Siedziałam w kuchni niecierpliwie spoglądając przez okno. Chwilę później wstałam, by nalać sobie soku. Wtedy usłyszałam warkot silnika na podjeździe. Przez moje ciało przeszedł delikatny dreszcz. Byłam podekscytowana. Za chwilę znowu go zobaczę, będę mogła dotknąć... on mnie też. Usłyszałam szczękot otwieranych drzwi, chwilę później zamkniętych. Wszedł do środka. Wciąż stałam plecami do wejścia, próbując zapanować nad emocjami. Nerwowo ścisnęłam brzeg blatu i w sekundę obróciłam się na pięcie. Stał w drzwiach, opierając się jedną ręką o framugę a drugą ułożył na pasie. Boże. Miałam wrażenie, że to deja vu. Rano widziałam Tomka w dokładnie takiej samej pozie. Jednak przy tym, jak w tej chwili wyglądał Radek to było nic. Ciemne, garniturowe spodnie opinały jego biodra w taki sposób, że jedyne czego teraz chciałam, to zsunąć je z niego. Rozpięta marynarka, czarny, cienki krawat, rozluźniony kołnierzyk i seksowny uśmiech odebrały mi mowę. Stałam tak i lustrowałam go od stóp do głów. On w tym czasie robił to samo. Miał roziskrzone oczy i lekko rozchylone usta.

- Nie przywitasz się? - powiedział zaczepnie z szerokim uśmiechem na twarzy.

Nie byłam w stanie się poruszyć. Zrobił to za mnie. Wolnym krokiem podszedł i mnie pocałował. Delikatnie aczkolwiek pobudzająco. Złapał mnie w pasie i szybkim, zdecydowanym ruchem obrócił tyłem do siebie. Drugą ręką odgarnął włosy na bok. Poczułam ciepły, przerywany oddech na szyi. Po chwili zastąpił go język. Czubkiem przejeżdżał po napiętej z podniecenia skórze.

- Wiesz, nie ładnie tak ignorować wiadomości - szepnął cicho gdzieś w okolicach mojego ucha. - Będę musiał nauczyć cię posłuszeństwa - dodał ochrypłym głosem. Zanim dotarł do mnie sens jego słów poczułam jak dociska mnie biodrami do szafki. Jego erekcja przyjemnie wbijała mi się w plecy. Trzymając mnie w mocnym uścisku złapał zębami skórę na karku. Delikatnie possał i zrobił to w innym miejscu. I tak kilka razy. Z podniecenia pociemniało mi przed oczami. Miałam ochotę na więcej... Delikatnie wspięłam się na palce i osunęłam na poprzednie miejsce. Drgnął.

- Chcesz, żebym Cię tu zerżnął? - wyszeptał zmienionym głosem.

- Ja... - zaczęłam cicho.

- Chcesz - warknął.

Rozluźnił uścisk i opuścił jedną rękę. Usłyszałam odgłos rozpinanego paska, chwilę później rozporka. Delikatna tkanina zsunęła się po moich łydkach. Wsunął dłoń pod sukienkę i zastygł w bezruchu.

- To dla mnie? - zapytał nie kryjąc zachwytu. - Podoba mi się - wymruczał. Zaczął masować lewy pośladek. Po chwili przesunął dłoń na drugi i kontynuował masaż. Zaciskał palce i zataczał nimi kółka. Kciukiem wsunął się pomiędzy uda i cicho westchnął.

- Lubię, gdy jesteś taka mokra - wyszeptał ciężko oddychając. Wsunął go głębiej i zaczął drażnić łechtaczkę. Było mi tak przyjemnie... Bezwiednie uniosłam się na palcach i wypięłam w jego stronę nabijając się na palec. Wsunął go głębiej zataczając delikatne kółka. Zdałam sobie sprawę, że cicho pojękuję, biodrami naśladując ruchy jego kciuka będącego we mnie. Wykonał jeszcze kilka głębokich ruchów i wysunął go ze mnie rozmazując wilgoć po pośladkach.

- Myślę, że ubranie w tej chwili nie jest ci potrzebne - powiedział i uniósł sukienkę w górę, pospiesznie ściągając ją ze mnie. Odrzucił ją na bok i zdjął marynarkę. - Chodź tutaj - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i opierając o stół. Wciąż byłam do niego tyłem, choć miałam ochotę spojrzeć mu w oczy, pocałować. Ponownie wsunął we mnie kciuk, drażniąc palcem wskazującym łechtaczkę. Nie byłam w stanie kontrolować swojego oddechu jak i odgłosów. Oparłam dłonie o blat stołu i wypięłam się jeszcze bardziej. Wtedy wysunął go ze mnie i zacisnął dłoń na moim karku. Trzymając mnie w żelaznym uścisku przesunął palcem po łechtaczce. Drgnęłam. Zabrał go, by po chwili położyć na drugiej dziurce. Powoli masował ją, rozcierając wilgoć. Mogłam się tylko domyślać, co chodzi mu po głowie. Cicho pojękiwałam wbijając paznokcie w stół. Oderwał ode mnie palce i ich miejsce zajęła męskość Radka. Był duży i twardy. Nawet twardszy niż poprzednio... Delikatnie prześlizgiwał się pomiędzy dwiema dziurkami gromadząc całą wilgoć na odbycie. Byłam maksymalnie podniecona i rozluźniona. Poczułam jego czubek w tym miejscu... i zanim zdążyłam zareagować wszedł we mnie.

- Połóż się - rozkazał.

Zrobiłam to. Opuściłam się na stół wypinając do granic możliwości. Wypełniał mnie całą. To było dziwne, choć przyjemne uczucie. Zaczął powoli, miarowo poruszać się we mnie. Jedną dłoń położył na biodrze a drugą złapał włosy owijając je sobie wokół nadgarstka. Nabierał tempa, coraz pewniej wchodząc we mnie. Jego ruchy przesuwały mną po stole, a brzeg blatu stymulował łechtaczkę. Cicho pojękiwałam próbując nabić się na niego jeszcze mocniej. Wyczuwając to przyspieszył. Pociągnął mnie za włosy i zaczął ostro pieprzyć. Oderwał dłoń od biodra i wymierzył mocnego klapsa w rozgrzaną do czerwoności pupę. Jęknęłam głośno próbując odzyskać oddech. Wysunął go ze mnie i wszedł w cipkę, kontynuując ostrą jazdę. Jęczałam głośno próbując choć trochę unieść głowę. Zauważył to i nie przestając pieprzyć docisnął mnie mocno do stołu. Leżałam wyciągnięta jak struna, bez jakiejkolwiek możliwości ruchu i głośno jęczałam. Ponownie wysunął go i niemal natychmiast wszedł w pupę. W tym co robił nie było nic delikatnego. Przed oczami miałam ciemność. Każdy ruch jego bioder przesuwał łechtaczką po brzegu blatu. Rozlewająca się po ciele przyjemność nie pozwalała mi myśleć. Jęczałam głucho i czułam nadchodzące od środka spełnienie. Radek przyspieszył tempo i po kilku mocnych, niemalże niosących ból ruchach opadł na mnie i ponownie przygryzając skórę na karku doszedł z głośnym jękiem. Czując pulsacyjne ruchy jego członka we mnie, wypluwającego nasienie dołączyłam do niego. Orgazm był mocny, niemalże bolesny. Sparaliżował całe ciało i po chwili uciekł ze świstem.

- Przedstawisz mnie swoim rodzicom? - zapytał unosząc się lekko na łokciach.

- Jako kogo?

- Jako swojego faceta, kochanie - wyszeptał czule całując moje ramię.

Ten tekst odnotował 46,731 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.95/10 (73 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (39)

+1
0
Fajne -) Jedyna uwaga to propagowanie braku elementarnej higieny. Więc najpierw pochwa a potem kakao lub kakao następnie mycie i kontynuacja akcji. Może sam się myc mogą robić to razem. Po obrabianiu tyłu ZAWSZE MYCIE. To podstawa. Milego dnia ))
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Radzę popracować nad błędami, bo strasznie dużo się ich przewija we wszystkich trzech częściach. Wychodzą takie kwiatki, jak "cicho pojękuję biodrami".

I dla mnie to delikatnie grafomańskie jest. Utarte wyrażenia najbardziej mi przeszkadzają.

W drugiej części miałaś całkiem dobry pomysł z opisywaniem sytuacji z perspektywy każdego bohatera. Niestety, zamierzenie nie do końca udane, ponieważ charakter pisania przy Tomku, Radku i Agacie był ten sam. A skoro postacie są inne, to i wydźwięk czy też styl pisania inny być powinien.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
A mi się bardzo podoba pomimo kilku niedociągnięć,więc po prostu dziękuję 🙂 I znów czekam na więcej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Tekst nie był redagowany, wrzuciłam go na świeżo więc jakieś błędy mogły się pojawić. Ale oczywiście postaram się je poprawić
Dziękuję 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Opowiadanie bardzo mi się podoba. Dominacja inteligentnego, zdecydowanego, faceta, który bierze co swoje🙂moje klimaty🙂 proszę o więcej takich opowiadań!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Wrzucanie tekstów "na świeżo" to największy błąd, jaki można popełnić na tym portalu. Wiem, o czym mówię 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
opowiadanie super 😉
będzie może jeszcze jedna część?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Kiedy kolejna czesc?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Młoda, twoim zdaniem brak jednego przecinka to grafomaństwo? Bo w mojej ocenie tylko tego brakowało w zdaniu, które ty wzięłaś na przykład. No to wnioskując z tego założenia każdy autor just tutaj grafomanem! Albo pokaż mi opowiadanie, gdzie do interpunkcji nie mozna mieć żadnych uwag.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
grafomania
1. «pisanie utworów literackich przez osoby pozbawione talentu»
2. «bezwartościowe utwory literackie»
/ze słownika pwn/

Taką grafomanię miałam na myśli, a nie brak przecinka.
Co do błędów, to było ich za dużo, jak na opowiadanie przeznaczone do publikacji. Swoją drogą tłumaczenie się, że tekst był 'wrzucony na świeżo' jest marną wymówką.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nie wiem czy jest sens wchodzenia w dyskusje z osobami, które zawsze wszystko wiedzą najlepiej 😉
Zanim sama zaczęłam cokolwiek pisać widziałam mnóstwo błędów i skaz w opowiadaniach innych autorów. Wszystko wydawało się banalne, takie proste jak palec wskazujący. Niestety to nie jest takie proste, gdy jest się osobą piszącą.
Dla mnie najważniejsza w opowiadaniu jest 'dusza'. Jeśli jej nie ma to nawet idealnie postawione przecinki mnie nie przekonają. Potok słów zalanych znakami interpunkcyjnymi to ja mogę sobie w encyklopedii poczytać. Ta strona bynajmniej nie jest encyklopedią.
Nie przestanę pisać, będę poprawiać błędy... Określenie mojego opowiadania grafomańskim...no cóż nie skomentuję tego 😉
Dla osób czekających na następną część- jeszcze sama nie wiem, czy ją napiszę.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Czytałam tak szybko, że nie dałam rady dostrzec żadnych błędów :-)))
Ode mnie 10, a wierz mi, bardzo rzadko oceniam cokolwiek tutaj, a jeszcze rzadziej tak wysoko. Tym razem zrobiłam wyjątek, bo bardzo mi się podobało. I czekam na ciąg dalszy.
A błędy... Phi! To tak jakby upierać się, że o wartości człowieka świadczy ilość markowych ciuchów, które ma na sobie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Ależ unikanie błędów jest proste, jeżeli potrafi się poprawie pisać. W przypadku, kiedy ma się drobne (lub większe) problemy, to dobrze by było podsyłać wcześniej komuś tekst do korekty.
Otóż opowiadanie jest sukcesem wtedy, gdy 'ma duszę' i posiada poprawny zapis. A może powróćmy do dwudziestolecia międzywojennego, zabawmy się w futurystów i piszmy jak chcemy? 'Pżecierz to nje encyklopedja.' Według mnie zapis prezentuje postawę autora wobec czytelnika. Szacunek dla niego.


Jeżeli ktoś twierdzi, że utopią jest publikacja opowiadań erotycznych, które błędów rażących (i, w większości, tych mniejszych) nie posiadają, to polecam przejrzeć opowiadania Megasa Alexandrosa chociażby. Da się? Da się.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Błędy mogą zdażyć się każdemu początkującemu autrowi. Ba, nawet w książkach zdaża mi się dostrzec literówkę 😉

Zgodzę się z Blacky, jak tekst ma to "coś" to wciąga tak, że czyta się w tempie, w którym nie rejestruje się błędów🙂 Brzmi nieprawdopodobnie, ale tak właśnie jest 🙂

A teraz podzielę się swoim spostrzeżeniem z osobami, które wierzą, że to takie łatwe napisać pozbawiony błędów tekst - spróbujcie sami to zrobić, cwaniaczki 🙂

Pozdro.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Ale książki mają kilkaset stron... I literówkę przeważnie, a nie stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne i językowe.

Oh, to chyba jestem wyjątkiem, bo nawet przy niezwykle wciągających tekstach potrafię dostrzec błędy.

'Cwaniaczki' również pozdrawiają, bo też piszą własne teksty.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
To świetnie, że też piszesz. Mam nadzieję, że Twoje prace są pozbawione błędów ;]
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
'I literówkę przeważnie, a nie stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne i językowe.'
Chyba nie wiesz ile osób potrafi redagować jedną książkę i jakie błędy robią znani autorzy.
Jeśli piszesz, to chętnie przeczytam. Z czystej ciekawości ile mają się słowa do rzeczywistości 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
PS. Dziękuję za miłe słowa 🙂 Za te niemiłe w sumie też.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Ale to co wydają przynajmniej jest poprawione...
Felietony, eseje i dziennik? Lepiej, żeby pozostały u mnie.

Wychodzę na strasznie złą i besztającą. Trochę sprostuję. Opowiadanie jest przyjemne. Miło się go czytało, tyle tylko, że skończyć i odstawić, bo dla mnie jest ono, delikatnie mówiąc, płytkie. No i te błędy... 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Powiem krótko, mnie przypadł do gustu, nawet jeśli ma błędy. Każdy z nas ma prawo wyboru czytać, chwalić i ganić, to co mu się podoba. I niech tak zostanie :-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Opowiadanie jest przyjemne. Miło się go czytało.


Go? A nie je? NO NIE.... Ależ unikanie błędów jest proste, jeżeli potrafi się poprawnie pisać!
Sama widzisz jak to się łatwo zdarza, tekst wyżej też jest tekstem pisanym na świeżo.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Przyznaję się - mój błąd. Jeden.
Ze swojej strony skończę dyskusję na temat usterek, ponieważ widzę, że ludziom, którym one nie przeszkadzają, nie uda się w żaden sposób pokazać, jak bardzo błędy są nie na miejscu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No ale spojrzmy prawdzie w oczy. Ludzie nie wchodzą na takie strony by rozpływać się nad pięknem literatury. Tylko w innych... celach 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
🙂 Mamy tutaj świntucha!....
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Opowiadanie super!!! Masz talent! Proszę o jeszcze jedną lub dwie części:-) proszę:-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Piszę z autopsji, a nie własnych doświadczeń 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
^^Czyli, cytując klasyka, "z własnej autopsji" 😛
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Uśmiałam się delikatnie 😉 I piszę to ja- grafomanka.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No ale nazwanie mnie świntuchem jest jak najbardziej bezpodstawne! Mogę się zgodzić z tytułem.. bezpośredniej? 🙂 Stwierdziłam tylko fakt dotyczący interesu większości, czyż nie? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No dobrze, poprawiam błąd - mamy tutaj świntuszkę!🙂 Tak brzmi lepiej? :}
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
.. tak bardzo mnie zrozumiałeś 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
wow, uszanowanko 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
emh.. wróć może do komentowania opowiadania, lepiej na tym wyjdziesz 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Świetne opowiadanie:-) czy będzie następna część?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Mloda, ale zdecyduj sie - jesli przytaczasz definicje grafomanstwa, a opowiadanie jest dla Ciebie lekko grafomanskie, sugerujesz ze autor nie ma talentu. Skoro nie ma talentu, to po cholere komentowac i namawiac do poprawiania bledow? A skoro napisal to grafoman, to jak o Tobie swiadczy informacja, ze opowiadanie jest przyjemne i fajnie sie je czyta? No tak, ale jest plytkie... Mowisz jak typowa Pani Od Polskiego. I moze jestes nia. Ale z logika kiepsko... chyba ze tak wyglada typowo kobieca logika... Opowiadanie swietne. Moze faktycznie troche niehigienicznie bylo i przez to dajesz zly przyklad czytajacej to gimbazie 😉 Czekam na wiecej. Czekam tez na glebokie opowiadanie erotyczne autorstwa Mlodej, chyba ze jest typowym krytykiem, czyli niespelnionym literacko pisarzem (zeby nie powiedziec grafomanka).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Czekam, czekam, czekam i już dłużej nie wytrzymam. Kiedy coś nowego, jakaś nowa część? Opowiadanie jest naprawdę świetne, a jeżeli ktoś ma taki charakter to i dobrego się przyczepi.. ;-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Będzie w ogóle kolejna część? Czekam i czekam...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
no właśnie będzie kolejna część???
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nie mogę się doczekać kolejnej części ;> Opowiadanie jest genialne! 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.