Anarchia
11 czerwca 2015
Szacowany czas lektury: 7 min
- Witam was wszystkich. Nazywam się Katarzyna Molenda i przez najbliższe trzy lata będę waszą wychowawczynią w liceum. - Nauczycielka usiadła przed swoim biurkiem i otworzyła dziennik. - Teraz wyczytam wszystkie nazwiska z listy. Gdy usłyszycie swoje proszę byście wstali i przedstawili się reszcie klasy.
Kobieta czytała po kolei nazwiska uczniów, a ci przedstawiali się i mówili kilka słów o sobie.
- Numer 11, Dawid Koprowski. Proszę przedstaw się nam.
Wywołany chłopiec wstał. Był średniego wzrostu brunetem o piwnych oczach. Ubrany w grubą, czarną bluzę i dżinsowe spodnie.
- Mam na imię Dawid, mieszkam na osiedlu Zazamcze.
- Interesujesz się czymś Dawidzie – dociekała nauczycielka.
- T..tak, trochę lubię... magię. Znaczy iluzję! Nie taką magie jak w książkach, tylko iluzję, iluzjonistów. - Zaczął się nerwowo tłumaczyć
- Dobrze, już dobrze. Rozumiemy. - W klasie rozległy się głośne śmiechy.
Nauczycielka poprosiła by usiadł i uśmiechnęła się bardzo szeroko z delikatnie przymkniętymi ustami. Dawid natychmiast wyłapał ten uśmiech, dokładnie wiedział co oznacza. Był udawany.
- Dobrze, przejdźmy dalej. – Nauczycielka wróciła do czytania listy swoich wychowanków.
Po zakończeniu pierwszej lekcji uczniowie udali się do następnej klasy. Na korytarzu, Dawida zatrzymał jeden z kolegów.
- Hej! Czarodziej. - Krzyknął groźnie wysoki blondyn, zaraz za nim szła niska szatynka - Cześć, jestem Mateusz, a to Monika - Podszedł do Dawida i podał mu rękę. Jego dłoń była zwrócona grzbietem do góry.
Dawid dobrze wiedział co oznacza taka próba uścisku i jak sobie z nią radzić. Jego nieżyjący już ojciec był psychologiem i iluzjonistą. Przekazał mu swoją wiedzę, więc mowa ciała to coś, co chłopak potrafił bezbłędnie odczytać.
- Cześć - zrobił krok w przód i uścisnął dłoń kolegi jednocześnie przykrywając jej grzbiet drugą ręką. - Jestem Dawid. - Patrzył koledze w oczy by wyglądać na pewnego siebie, ale ledwie wytrzymywał.
Nie mógł pozwolić by sytuacja z gimnazjum się powtórzyła, obiecał sobie, że będzie asertywny i nie pozwoli na ponowne nękanie go. Dlatego wszystkie próby dominacji musiał zdusić już w zalążku.
Mateusz był lekko zmieszany, chociaż sam nie wiedział dlaczego. Wiedział natomiast, że nowo poznany kumpel może się okazać naprawdę w porządku.
- Mówiłeś, że interesujesz się magią, a znasz jakieś sztuczki? - odezwała się dziewczyna
- Pewnie, pokazać wam jedną?
Oboje przytaknęli ochoczo. Młody iluzjonista wyjął z plecaka małą karteczkę i napisał coś na niej.
- Okej, gotowe. Uważajcie, na karteczce są cztery słowa. Za chwilę machnę nią wam przed oczami, a wy spróbujecie zapamiętać z niej jak najwięcej. Dobrze?
Znów przytaknęli. Byli wyraźnie zaciekawieni sztuczką.
Dawid wykonał szybki ruch ręką i schował kartkę.
- Dobrze, teraz mam dla was zadanie. Pomyślcie o jakimś słowie obojętnie jakimi, cokolwiek by to nie było zapamiętajcie swoje pierwsze skojarzenie... już?
- Tak.
- Więc o jakim słowie pomyślałeś Mateusz?
- Pies. Pomyślałem słowo pies.
Monika zaczęła gapić się na Mateusza, była wyraźnie zdziwiona.
- A ty o jakim słowie pomyślałaś Moniko? - zapytał Dawid
- P..pies. Jak ty to zrobiłeś? Pokaż kartkę!
Dał koleżance kartkę z wcześniej zapisanymi słowami:
Potop.
Iguana.
Erozja.
Struktura.
Na kolejnych lekcjach znów czekało na uczniów czytanie listy nazwisk i przedstawianie się, i tak siedem razy, aż do zakończenia popołudnia.
Za każdym razem gdy Dawid mówił o swoich zainteresowaniach w klasie zaczynały się głośne rozmowy. Zdenerwowany chłopak ledwie mógł wykrztusić z siebie cokolwiek, czuł jak koledzy „wiercą” go na wylot wzrokiem.
- Więc mówisz, że znasz się na iluzji, a możesz nam coś zaprezentować? - Zaciekawił się nauczyciel matematyki.
- Dobrze, ale będę potrzebował ochotnika.
- Ja się zgłaszam - Gdzieś z końca klasy wstał krótko obcięty, wysoki brunet o imieniu Piotrek. Zaciśnięte pięści, powolne kroki, wypięta klatka piersiowa, sarkastyczny uśmiech. Zdecydowanie chce dominować nad całą klasą, typowy samiec alfa.
- Okej, słuchaj, ja chowam w którejś z rąk temperówkę, a ty próbujesz zgadnąć w której. - Tłumaczył Dawid. – Za moimi plecami stanie nauczyciel by wszyscy mieli pewność, że nie oszukuje.
Pierwsza próba zakończyła się porażką Piotrka, tak samo jak druga i trzecia, a potem czwarta i kolejne kilkanaście następnych. Sztuczka nie polegała na zwinnych palcach, ale na odczytaniu zamiarów ochotnika i dawaniu fałszywych sygnałów, w której ręce może znajdować się przedmiot.
Z każdą kolejną próbą Piotr był coraz bardziej poddenerwowany, a klasa śmiała się coraz głośniej.
- Starczy już - powiedział pedagog próbując powstrzymać się od śmiechu. - Może pokażesz coś innego?
Chłopak wyjął z plecaka talię starych i zniszczonych kart. Sztuczka polegała na przetasowaniu i wyjęciu z talii kartę, którą wcześniej wybrał ochotnik. Sztuczka była prosta, ale wymagała zręczności. Niestety Dawid tak owej nie posiadał, a przedstawienie zakończyło się fiaskiem i rozsypaniem talii po całej klasie.
Uczniowie zaczęli wyśmiewać kolegę. Nawet nauczyciel. Nawet dziewczyna, która wpadła w oko Dawidowi chichrała się pod nosem. Wszyscy bez wyjątku walili w ławki rękoma i tupali stopami próbując powstrzymać napad śmiechu.
W końcu nauczyciel przerwał „tortury” i wrócił do dalszego czytania listy uczniów.
Następnego dnia przed szkołą Dawida spotkała niespodzianka. Zaczepił go Piotrek razem z kilkoma kolegami i koleżankami z klasy.
- Jeśli jeszcze raz spróbujesz mnie ośmieszyć gnoju zniszczę cię zrozumiano. - powiedział Piotr i z całej siły uderzył w splot słoneczny.
Dawid klęcząc na mokrej ziemi próbował złapać oddech i coś powiedzieć, ale w tej chwili było to ponad jego siły.
- Od teraz nie jesteś już żadnym iluzjonistą tylko moim osobistym błaznem. A teraz zobaczmy co tam chowasz w plecaczku błaźnie.
Chłopak wysypał zawartość tornistra na ziemie, po czym podniósł małe pudełko z talią kart.
Dawid widząc karty w ręku swojego oprawcy zerwał się na nogi, nie zważając na ból próbował wyrwać talię z rąk Piotra.
Te karty były dla niego bardzo ważne. Są bowiem jedyną pamiątka pozostałą mu po jego ojcu. Ojcu, którego bardzo kochał, a teraz nawet nie pamiętał dokładnie jego twarzy.
- O, widzę, że to coś ważnego - powiedział Piotrek po czym zaczął przedzierać każdą z kart na pół.
Dawid był dosłownie w szoku. Na powrót opadł na kolana i mętnym spojrzeniem obserwował drobne kawałki tektury opadające na błoto. Po jego policzkach spływały łzy choć nie był tego świadom, właściwie to w pewnym sensie całkowicie stracił świadomość, był tylko kukłą klęczącą w błocie.
Gdy już wszystkie karty zostały zniszczone Piotr i jego paczka wrócili do szkoły.
Przez następne miesiące Dawid nie rozmawiał z nikim w szkole. W klasie nawiązywały się nowe znajomości i przyjaźnie. Pierwsze niewinne zauroczenia i wielkie miłości. Wszystko to ominęła młodego iluzjonistę. Stał się samotnikiem i klasowym popychadłem. Codziennie na jego ławce w klasie wychowawczyni ktoś wypisywał markerem obelgi. Sprzątaczki robiły co mogły by jeszcze przed lekcjami się ich pozbyć, ale z marnym skutkiem.
Pewnego razy gdy przyszedł do szkoły wcześniej widział jak na jego ławce obelgi wypisuje Małgosia, najspokojniejsza i najmilsza osoba w klasie, a może i w całej szkole. Jednak jak widać by dostosować się do reszty klasy zdecydowała się znieważać kolegę. Wtedy stracił wszelką nadzieję.
- Dobrze, do dzwonka możecie zająć się swoimi sprawami, tylko po cichu. – Powiedziała wychowawczyni.
- Sorko, a może Błazen pokaże nam jakąś sztuczkę? - krzyknęła Basia
- Nie mów tak, twój kolega ma imię. – Odpowiedziała groźnie nauczycielka, ale Dawid zauważył jej podniesiony kącik ust i ukryty uśmiech.
- Nic nie szkodzi – powiedział Dawid – chętnie pokażę jakąś sztuczkę – wszyscy byli zdziwieni jego odpowiedzią, a raczej byli zdziwieni, że w ogóle odpowiedział.
Chłopak stanął na środku klasy i wyjął z kieszeni mały przedmiot. Poprosił też by nauczycielka usiadła razem z innymi uczniami w ławkach.
Przygotowywał się do tej chwili długie miesiące. Teraz wszystko zacznie się zmieniać.
- Możecie mi wierzyć lub nie, ale jestem w stanie was zahipnotyzować.
- Co?! Już całkiem ci na rozum padło? – Krzyknął ktoś z tyłu klasy. Wszyscy zaczęli się śmiać.
Dawid nie zważał na ich reakcję. Trzymając w ręku małe wahadełko, zaczął nim bujać.
Rozmowy uczniów stawały się coraz cichsze, coraz więcej par oczu zaczynało śledzić ruch wahadełka, aż w końcu w klasie zapanowała absolutna cisza.
- Wstańcie – powiedział hipnotyzer.
Wszyscy wstali w jednej chwili. Nikt nie był pierwszy, nikt się nie spóźnił. Wszyscy poruszali się w jednym rytmie.
- Słuchajcie uważnie – kontynuował chłopak – zwracam się do wszystkich osób, które chociaż raz mnie nękały, chociaż raz źle o mnie mówiły, chociaż raz źle o mnie pomyślały. Od teraz, za każdym razem, gdy pstryknę trzy razy palcami, poczujecie niesamowite napięcie seksualne. Będziecie potrzebowali orgazmu jak powietrza i zrobicie wszystko by się zaspokoić.
Dawid obserwował przez chwilę swoje ofiary, po czym wrócił do wydawania rozkazów.
- Usiądźcie. Za chwilę klasnę w dłonie, a wy wybudzicie się z transu. O wszystkim co się przed chwilą wydarzyło zapomnicie, ale rozkazy, które wam przekazałem wasza świadomość zachowa... zachowa i nigdy się już ich nie wyzbędzie.
Po całej klasie rozeszło się echo klaśnięcia.
- I co? Mówiłem, że gówno z tego wyjdzie – powiedział ktoś z ławki pod oknami.
- Wiadomo, nikt nie wierzy w takie bajeczki o hipnozie - dopowiedział ktoś inny.
Dawid wrócił na swoje miejsce.
Teraz wszystko się zmieni, teraz on będzie panował nad klasą i on będzie decydować czy w szkole zapanuje spokój czy też anarchia.