Porno-pisanie
28 sierpnia 2013
Szacowany czas lektury: 4 min
Tekst poświęcony pornograficznemu pisaniu
zobacz na http://raksohardik.blogspot.com
Bogdan Banasiak stwierdza, że Sade nie był pisarzem pornograficznym, tylko transgresyjnym. Ten pierwszy, koncentruje się na podniecaniu, wywoływaniu przyjemności. Drugi, raczej wywołuje w nas obrzydzenie, wstręt. Porno-pisarz jest seksowny. Pisarz transgresyjny jest raczej abiektalny. Pierwszy, jest schematyczny, wpisuje się w czytelnicze nawyki, stara się dogodzić klientowi. Drugi, łamie schematy, gardzi czytelnikiem, albo stara się go wytrącić z równowagi. Wychodzi poza prawo i normę, poza rynkowy skandal, odsuwając wymiary (nie)ludzkiej egzystencji.
Sade nie jest pornografem, ponieważ jego teksty zmuszają do myślenia. Łączy przyjemność z refleksją. Banasiak pisze: „(...) Sade zmusza do myślenia, od czego konwencjonalna literatura erotyczna wyraźnie stroni” (BB, 2006, s. 133). To połączenie sprawia, że twórczość Sade jest znacznie bardziej niebezpieczna. Wprawia w drżenie wszystkich strażników norm, moralności. Panów sumień, ciał i portfeli.
Możliwe, że pornografia jest schematyczna, troszczy się o normę, o komunikacje – w tym przypadku schematycznym jest również kryminał, horror, każdy gatunek, rodzaj... Nie mniej niż inne uznane sposoby pisania literatury, może wzmacniać lub dekonstruować normę, stereotyp, hierarchie wartości, legalne stosunki społeczne i intymne. Nie istnieje żaden dyskursywny czy immanentny powód uznania pornografii za bardziej normalizującej, wzmacniającej stereotypy. Całkiem możliwe, że jest wręcz przeciwnie.
Lech M. Nijakowski w doskonałej pracy poświęconej pornografii dostrzega, że jest to styl wzbudzający we władzy lęk. Represje wobec twórców i odbiorców porno, erotyki, nasilały się, kiedy władza nabierała cech autorytarnych. Totalitaryzmu cechował negatywny stosunek do pornografii. Dzieje się tak, ponieważ ma ona spory potencjał krytyczny. Nie podzielając podziału Banasiaka, Nijakowski pisze: "Od de Sade'a można się nauczyć, jak znaczący jest potencjał pornografii wykorzystanej do krytyki politycznej i filozoficznej oraz jako bardzo jej najbardziej wyuzdane fabuły trzeba relatywizować do kontekstu, a czasami odczytywać na płaszczyźnie ironicznej lub symbolicznej" (L.M.N., 2010, s. 129-130).
Widzimy więc, że literatura tego typu nie tyle ma podniecać, co pełni funkcję krytyczną, politycznie zaangażowaną. Jest narzędziem rewolucyjnym. Ponadto, nie tyle wzmacnia normę, co nią gra, bawi się, niejako unieważnia. Zamiast represyjnej wizji seksualności, tworzy świat w którym obecne może być to co wykluczone, w którym można odgrywać to, co w hierarchicznym, patriarchalnym społeczeństwie jest zakazane. Pornografia może więc łamać normy. Jak pisze Nijakowski: "Pornografia internetowa BDSM dostarcza nam wszelkich konfiguracji, łamiących utarte hierarchie i normy społeczeństwa patriarchalnego" (L.M.N. s. 253).
Idąc tym tropem, można powiedzieć, że pornografia może być transgresyjna. Może działać wyzwalająco, a porno-pisarz może być wykwintnym teoretykiem, krytykiem społecznym, grającym normami i zapraszającym nas do gry. Bawi się schematami.
Można powiedzieć, że porno-pisanie jest sztuką. Sposobem wypowiedzi, który może domagać uznania w przestrzeni społecznej, na prawach obowiązujących inne wypowiedzi. Nie istnieje żadna konieczność czyniąca pornografię gorszym tekstem. Również jej czytanie wymaga pewnej kompetencji, wyobraźni. Tekst pornograficzny nie jest nagim tekstem, czystym przestawieniem, jak utrzymuje Wojciech Klimczyk (W.K. 2008).
Niechęć, (auto)cenzura, ustanawianie hierarchii stylów, wydaje się jedynie głosem władzy, która boi się rewolucyjnej mocy erotyzmu. Anarchizującej potęgi tkwiącej w pragnieniach. Władzy, która stara się nadzorować, ukierunkowywać Erosa w stronę pracy, rynku, militaryzmu, kapitalistycznej rywalizacji, itd.. Władzy, taplającej się w chrześcijańskim sosie, co odmawia wartości życiu.
Język władzy przejmują niektórzy poddani. Również zakorzenieni w normalizujących praktykach twórcy. Spoglądają na porno-pisanie z wyżyn uznanych stylów. Można odnieść wrażenie, że to jedyna wyższość jaką mogą sobie przypisać – uznanie władzy, zajęcie miejsca w ustanowionej hierarchii.
Porno-pisanie, jak cała porno-twórczość, traktowana jest jako coś gorszego. Określenie siebie jako transgresyjnego pisarza ma wyzwalać ze społecznego piętna. Stanowi w pewnym sensie grę o uznanie. O bycie uznanym w hierarchicznym spojrzeniu Zachodu z jego prymatem Rozumu i nienawiści do życia, naukowej fiksacji. O uznanie przez to, z czym porno-rewolucjonista walczy wzywając wyklętych bogów – Priapa, Dionizosa, czy Szatana z chordą nienasyconych czarownic.
W tym kontekście można rozumieć podział na elitarną (intelektualną) i ludową (wulgarną, cielesną) pornografię. Na nurt transgresyjny, filozoficzny, i nurt pornograficzny, podniecający. Pragnienie bycia uznanym przez władzę tłumaczy nacisk, podkreślanie filozoficzności, polityki, krytyki znajdującego się pod pornograficzną retoryką. Że to tylko takie ubranie. Prowokacja. Tak naprawdę jesteśmy tacy sami. My, uznani, tak naprawdę nie jesteśmy pornografami, ale filozofami, zdają się mówić w obliczu władzy.
Pieprzyć takie uznanie. Licytacje niewolników. Podlizywanie się sługusom, co wpisani w uznane dyskursy mogą się cieszyć prestiżem spływającym z partycypacji w całości ustalonej przez władzę. My pornografowie jesteśmy nie z tego świata. Jesteśmy tymi złymi, gorszymi, obscenicznymi, obrzydliwymi. Nasza aktywność wyczerpuje się na sobie samym. Do niczego nie odnosi. Niczego nie wyjaśnia. Jest innym światem tu i teraz – tak można rozumieć sadyczne wspólnictwo.
Porno-pisania i porno-kasa
Na zakończenie należy poruszyć jeszcze jedną kwestię. Porno-biznes jest dość dochodowym przedsięwzięciem. Toteż niektórzy mogą powiedzieć, że porno-pisanie jest przedsięwzięciem typowo komercyjnym. Komercyjność można rozumieć jako 1) produkt na sprzedaż, 2) jako coś integralnego i wzmacniającego logikę rynku.
Porno miałoby urzeczawiać ludzi, relacje między ludzkie, sam seks, przyjemność. Porno wykorzystuje nagość, rozkosz to zwiększania zysków. Rynkowe wykorzystanie np. ciała jest widoczne w kulturze popularnej, reklamie.
Nie da się zaprzeczyć, że seks i duch pornograficzny wykorzystywany jest do zwiększania sprzedaży. Mało tego, urzeczowienie, utowarowienie relacji, ludzi, przyjemności i tak dalej, jest obecne w ramach produkcji pornograficznej. Niemniej, nie wyczerpuje tego, czym pornografia jest. Nie jest jej differentia specifica. Jest to tylko jedna z możliwości. Dotyczącą wszystkich tworów kulturowych. To samo tyczy się norm, schematów. Po prostu nie ma w pornografii niczego istotowego, co by skazywało ją na wspieranie wykluczenia, hierarchii, na wzmacnianie logiki rynku, uprzedmiotowienia, itd.