Trafiłem na tę stronę przypadkiem i przeczytałem już dość opowiadań ale dopiero teraz zauważyłem te wyznania. Powiem i swoje. Jak byłem mały i miałem może 9 czy 10 lat do naszego domu przychodziła koleżanka mamy i tak sobie zawsze razem rozmawiały. Pod koniec lat 90-tych jak to w każdym domu była ława i krzesła. One (moja mama i jej koleżanka) zawsze przy niej siadały przy jakimś ciachu i kawie, a ja często lubiłem się bawić pod stołem klockami i różnymi zabawkami. Pamiętam jak dziś, że to były moje początki jak już odkrywałem "te sprawy" i zdarzało się, że bawiłem się swoim małym... Nie wiem co mnie wtedy napadło, ale jednego razu nie dość, że zacząłem się nim bawić pod stołem, to jeszcze ocierałem go o stopy tej mamy koleżanki. Ona - zero reakcji. Prawdopodobnie nie patrzyła pod stół (tzn wtedy tak myślałem) i myślała, że ją po prostu czymś smyram i nie reagowała na to. Jakież było moje zdziwienie, jak miałem 19 lat, a ona była świeżo po rozwodzie i powiedziała mi to kiedyś prosto w oczy jak przyszedłem do niej po mikser, który mi miała dać dla mamy. Ja zdębiałem, ale doskonale pamiętałem tę sytuację. Nie chcę robić z tego opowiadania, ale wiadomo jak się dalej to potoczyło. Pukałem ją przez całe studia, bez przerwy nonstop. Teraz mam 35 lat i do tej pory żadna kobieta nie dała mi tego co ona. Wiele bym dał żeby cofnąć się do tego czasu. Każdemu życzę takiej przygody.
Jak Ci się podobało?