W kręgu, w którym się wtedy obracałam był pewien Master - mężczyzna przystojny, dystyngowany i niesamowicie opanowany, Ciężko było poznać po twarzy, czy coś się Jemu podoba i jak to odbiera.
W dużej sali zebrało się nas z jakieś dziesięć osób (takie spotkanie klimatyczne). Usiedliśmy na kanapach pod ścianami. Mnie posadzili naprzeciwko Mastera. Miałam zadanie - spróbować Jego "złamać".
To było luźne, towarzyskie spotkanie, na jakimś wyjeździe w terenie. Nie obowiązywał wiec żaden code dress. Siedziałam w męskiej białej koszuli z ukrytymi guzikami pod plisą. Pod spodem tylko biała koronkowa bielizna, której wzór dosyć wyraźnie przebijał przez materiał; ale tylko wzór.
Rozmowa toczyła się o "klimacie", o zasadach w nim panujących... takie tam.
W pewnej chwili jedną ręką rozsunęłam kolana - gdybym je tylko rozsunęła, mogłoby to ujść uwadze, ruch ręki wyraźnie zaakcentował tę czynność. Drugą natomiast sięgnęłam najwyższego guzika - koszula była dokładnie zapięta na wszystkie. Rozpięłam guzik, ale nie rozsunęłam materiału i nie cofnęłam ręki. Zapomniałam dodać, że poły koszuli opadły miedzy uda i zasłoniły figi. Bielizna istniała jedynie w domyśle.
Master nie zwrócił uwagi na moje gesty, rozmowa trwała w najlepsze.
Po kilku minutach obniżyłam dłoń i wyswobodziłam drugi guzik, nadal nie rozsuwając materiału. Przy trzecim zrobiłam to samo, z tym, że zostało to już zauważone. M spojrzał na mnie pytająco, by po chwili rozmawiać dalej. od tej chwili zaczęło się główne ,,przedstawienie" Co jakiś czas wkładałam samą dłoń w ,,przerwę" miedzy guzikami, cofałam jednocześnie stale kontrolując, aby materiał koszuli się nie rozsunął. Potem dosyć szybko rozpięłam pozostałe guziki, .Poły koszuli nadal stykały się ze sobą, jakby koszula była zapięta. Dłonie sięgały coraz głębiej pod materiał. Z czasem zaczęłam nimi bawić się biustonoszem, eksponując ramiączka, koronkowy brzeg miseczek - wszystko pod materiałem.
Od tego momentu M z ciekawością obserwował moje ruchy, chociaż nadal brał udział w rozmowie. Potem przyszedł czas na ,,zabawę" piersiami, podkreślaniu ich kształtu, krągłości - nadal pod materiałem. Od czasu do czasu któryś palec sięgał ust i tam zwilżony wracał pod koszulę, aby drażnić brodawki. I one zaczynały być coraz bardziej widoczne, coraz mocniej wypychając materiał.
Kiedy zobaczyłam pierwszy błysk w oku M, ręka zaczęła opadać coraz niżej i tu również nastąpiła powtórka zabawy z bielizną, z figami. Palce śmiało odsuwały koronkę i wciskały się pod nią. Każdy ruch dłoni, palców był wyraźnie widoczny pod koszulą. Potem doszło zwilżanie palców i... chowanie ich w figi. Od tego momentu wyraźnie widoczne było uwypuklenie spodni. Rozmowa ucichła, wszyscy patrzyli na M. Ten nerwowo przełknął ślinę, otarł pot z czoła, a z ust padło: O kurwa!
Śmiech, kilka oklasków zakończyły "spektakl".
M domyślił się wtedy, o co w tym chodziło. Wstał, podszedł do mnie, wziął moją dłoń i dokładnie wylizał palce...
W dużej sali zebrało się nas z jakieś dziesięć osób (takie spotkanie klimatyczne). Usiedliśmy na kanapach pod ścianami. Mnie posadzili naprzeciwko Mastera. Miałam zadanie - spróbować Jego "złamać".
To było luźne, towarzyskie spotkanie, na jakimś wyjeździe w terenie. Nie obowiązywał wiec żaden code dress. Siedziałam w męskiej białej koszuli z ukrytymi guzikami pod plisą. Pod spodem tylko biała koronkowa bielizna, której wzór dosyć wyraźnie przebijał przez materiał; ale tylko wzór.
Rozmowa toczyła się o "klimacie", o zasadach w nim panujących... takie tam.
W pewnej chwili jedną ręką rozsunęłam kolana - gdybym je tylko rozsunęła, mogłoby to ujść uwadze, ruch ręki wyraźnie zaakcentował tę czynność. Drugą natomiast sięgnęłam najwyższego guzika - koszula była dokładnie zapięta na wszystkie. Rozpięłam guzik, ale nie rozsunęłam materiału i nie cofnęłam ręki. Zapomniałam dodać, że poły koszuli opadły miedzy uda i zasłoniły figi. Bielizna istniała jedynie w domyśle.
Master nie zwrócił uwagi na moje gesty, rozmowa trwała w najlepsze.
Po kilku minutach obniżyłam dłoń i wyswobodziłam drugi guzik, nadal nie rozsuwając materiału. Przy trzecim zrobiłam to samo, z tym, że zostało to już zauważone. M spojrzał na mnie pytająco, by po chwili rozmawiać dalej. od tej chwili zaczęło się główne ,,przedstawienie" Co jakiś czas wkładałam samą dłoń w ,,przerwę" miedzy guzikami, cofałam jednocześnie stale kontrolując, aby materiał koszuli się nie rozsunął. Potem dosyć szybko rozpięłam pozostałe guziki, .Poły koszuli nadal stykały się ze sobą, jakby koszula była zapięta. Dłonie sięgały coraz głębiej pod materiał. Z czasem zaczęłam nimi bawić się biustonoszem, eksponując ramiączka, koronkowy brzeg miseczek - wszystko pod materiałem.
Od tego momentu M z ciekawością obserwował moje ruchy, chociaż nadal brał udział w rozmowie. Potem przyszedł czas na ,,zabawę" piersiami, podkreślaniu ich kształtu, krągłości - nadal pod materiałem. Od czasu do czasu któryś palec sięgał ust i tam zwilżony wracał pod koszulę, aby drażnić brodawki. I one zaczynały być coraz bardziej widoczne, coraz mocniej wypychając materiał.
Kiedy zobaczyłam pierwszy błysk w oku M, ręka zaczęła opadać coraz niżej i tu również nastąpiła powtórka zabawy z bielizną, z figami. Palce śmiało odsuwały koronkę i wciskały się pod nią. Każdy ruch dłoni, palców był wyraźnie widoczny pod koszulą. Potem doszło zwilżanie palców i... chowanie ich w figi. Od tego momentu wyraźnie widoczne było uwypuklenie spodni. Rozmowa ucichła, wszyscy patrzyli na M. Ten nerwowo przełknął ślinę, otarł pot z czoła, a z ust padło: O kurwa!
Śmiech, kilka oklasków zakończyły "spektakl".
M domyślił się wtedy, o co w tym chodziło. Wstał, podszedł do mnie, wziął moją dłoń i dokładnie wylizał palce...
brak komentarzy