Nawiązując do wyznania #177 chciałam powiedzieć Wam, że w końcu doczekałam się mojego spotkania z sąsiadem!!
Dwa dni temu otrzymałam wiadomość na whatsapp z ulotki z zapytaniem o termin na masaż nuru z happy endem, Wiadomość była zakończona podpisem "sąsiad z klatki", odrazu zrobiło mi się mokro na myśl o tym przystojniaku, od słowa do słowa umówiliśmy się na następny dzień w godzinach południowych, sąsiad (teraz już wiem, że to Robert) miał tylko jeden postulat żeby o danej godzinie poprostu otworzyć drzwi żeby na klatce nie było słychać rozmowy i pukania. Zrozumiałe, bo gdy zapytałam się, co na to jego żona stwierdził, że wychodzi jakieś 30 min po nim z domu a on poprostu tego dnia czmychnął do mojego mieszkania zamiast do pracy.
Akcja zaczęła się już pod prysznicem, wymacałam go bardzo dokładnie, penis był idealny taki jak lubię nie za duży, nie za mały, dosyć prosty, Robert bardzo szybko postawił swojego żołnierza, delikatnie obciągnełam, ale chciałam zostawić jego werwę na masaż. Pozwoliłam na wkładanie palców w cipkę co go bardzo ucieszyło, sprawiał wrażenie jakby nie był pierwszy raz już na takim masażu, nie zapytałam. Zaczęliśmy od pleców lecz moje podniecenie nie pozwoliło na długi masaż, bardzo chciałam przejść już do przodu. Wszystko szło zgodnie z planem, Robert już czuł napięcie, chyba spostrzegł się, że chce żeby mnie przeleciał, robił podchody, dotykał i zalotnie się uśmiechał. Zaczął robić mi palcówkę w pozycji 69 i obserwował reakcje, zapytałam czy chce więcej, syknął tylko "oo taaak", sięgnęłam szybko po gumkę lecz był bardzo niezadowolony. Obiecałam, że następnym razem przemyslimy sprawę. Założyłam gumkę i przystąpiłam do nabicia się na sprzęt. Wszystko było tak jak lubię, Robert leżał a ja dozowałam szybkość i głębokość, spuścił się dość szybko. To był bardzo udany masaż, Robert dał mi nawet napiwek. Chwilę jeszcze pogadaliśmy i stwierdził, że tego mu w życiu brakuje, wszystkie stresy minęły. Stwierdził, że ciężko teraz będzie mu się skupić w pracy, ale chętnie odrobi ten czas nieobecności. Prosił o dyskrecję oraz powiedział do zobaczenia. To chyba oznacza jedno... Będzie mi dane jeszcze raz przelecieć to ciacho.
Dwa dni temu otrzymałam wiadomość na whatsapp z ulotki z zapytaniem o termin na masaż nuru z happy endem, Wiadomość była zakończona podpisem "sąsiad z klatki", odrazu zrobiło mi się mokro na myśl o tym przystojniaku, od słowa do słowa umówiliśmy się na następny dzień w godzinach południowych, sąsiad (teraz już wiem, że to Robert) miał tylko jeden postulat żeby o danej godzinie poprostu otworzyć drzwi żeby na klatce nie było słychać rozmowy i pukania. Zrozumiałe, bo gdy zapytałam się, co na to jego żona stwierdził, że wychodzi jakieś 30 min po nim z domu a on poprostu tego dnia czmychnął do mojego mieszkania zamiast do pracy.
Akcja zaczęła się już pod prysznicem, wymacałam go bardzo dokładnie, penis był idealny taki jak lubię nie za duży, nie za mały, dosyć prosty, Robert bardzo szybko postawił swojego żołnierza, delikatnie obciągnełam, ale chciałam zostawić jego werwę na masaż. Pozwoliłam na wkładanie palców w cipkę co go bardzo ucieszyło, sprawiał wrażenie jakby nie był pierwszy raz już na takim masażu, nie zapytałam. Zaczęliśmy od pleców lecz moje podniecenie nie pozwoliło na długi masaż, bardzo chciałam przejść już do przodu. Wszystko szło zgodnie z planem, Robert już czuł napięcie, chyba spostrzegł się, że chce żeby mnie przeleciał, robił podchody, dotykał i zalotnie się uśmiechał. Zaczął robić mi palcówkę w pozycji 69 i obserwował reakcje, zapytałam czy chce więcej, syknął tylko "oo taaak", sięgnęłam szybko po gumkę lecz był bardzo niezadowolony. Obiecałam, że następnym razem przemyslimy sprawę. Założyłam gumkę i przystąpiłam do nabicia się na sprzęt. Wszystko było tak jak lubię, Robert leżał a ja dozowałam szybkość i głębokość, spuścił się dość szybko. To był bardzo udany masaż, Robert dał mi nawet napiwek. Chwilę jeszcze pogadaliśmy i stwierdził, że tego mu w życiu brakuje, wszystkie stresy minęły. Stwierdził, że ciężko teraz będzie mu się skupić w pracy, ale chętnie odrobi ten czas nieobecności. Prosił o dyskrecję oraz powiedział do zobaczenia. To chyba oznacza jedno... Będzie mi dane jeszcze raz przelecieć to ciacho.
Jak Ci się podobało?