Mam ochotę zniewolić mlodą dziewczynę i torturować ją łaskotkami...
To nie byłaby przypadkowa osoba, raczej jakaś znajoma, która nieopatrznie przyznała mi się do swojej słabości, albo była obiektem ataku ze strony kogoś trzeciego. Jej rozpaczliwe "haha przestań" brzmiało tak słodko, że zapragnąłem nasycić się nim do pełna.
Mniejsza o to, jak zamierzam ją zwabić do siebie i nakłonić, aby umieściła kostki i nadgarstki w specjalnie przygotowanych dybach. Założmy, że jest już w tej pozycji i głupio się uśmiecha, gdy przekomarzam się z nią, że oto jest bezbronna i mogę z nią zrobić co zechcę. Dopiero gdy zaczynam zsuwać but z jej nogi orientuje się, że chyba mówiłem serio. Z jej ust pada niepewne "ej, no przestań", gdy odbieram jej obuwie i patrzę, jak poddenerwowana przebiera palcami stóp w skarpetkach. Ich też się pozbędziemy, ale najpierw...
- Masz łaskotki? - pytam niewinne, przeciągając palcem po materiale.
- Hahaha nieeee! - woła, odruchowo usiłując wyszarpnąć się z więzów.
- Nie? To nie przeszkadza ci, że troszkę sobie posmyram? - i palec zaczyna poruszać się szybciej.
- Hahahaaa! Maaam! Przestaaań!
- Powiedz to - dołączam więcej palców, tak że jej stopa drga już spazmatycznie.
- Mahahaaaam! Łaaahahaa! Skoootkihahaa!
- I bardzo dobrze - na chwilę wstrzymuję torturę i przyglądam się "zdobyczy" która, cała czerwona z wysiłku, ciężko łapie powietrze.
Uśmiecham się tylko pod nosem. Potem sięgam pod stół i wyjmuję torbę, a z niej rozmaite "narzędzia" - piórki, szczoteczki, szczotki do włosów, kolczaste kółka... Patrzy na mnie wybałuszonymi oczami, jakby nie rozumiejąc, o co mi chodzi. Wreszcie włącza jej się tryb ucieczki - zaczyna gwałtownie się szarpać i krzyczeć. Nie ma rady, trzeba zastosować radykalne środki
- No, teraz będziesz cicho - mówię, zawiązując wokół jej ust wypełnionych skarpetkami knebel z chustki. Ona nadal wściekle się rzuca, ale w końcu się męczy i tylko sapie bezradnie. Czekam aż się uspokoi i wyjaśniam powód całej intrygi.
Słucha mnie z szeroko rozwartymi oczami, a potem zaczyna po prostu płakać. Łzy leją się jej strumieniami, ale na litość mnie nie weźmie. Gdy już opanowuje przypływ emocji, wyjaśniam jej, że zamierzam sprawdzić, do czego jest gotowa, żebym tylko oszczędził jej katuszy. Na początek coś prostego - lodzik.
Patrzy na mnie z obrzydzeniem, ale gdy dotykam jej stopy szczotką do włosów, znów zaczyna spazmować. Ale ja jestem zbyt dobry w swoim fachu, aby jej odpuścić. Nie minie pięć minut i zgodzi się wziąć do buzi, a nawet połknąć.
Oczywiście to dopiero początek zabawy. Jestem pewien, że zgodzi się na wiele więcej, a nawet sama zaoferuje dostęp do najskrytszych zakamarków swojego ciała. I to wszystko z powodu niewinnych łaskotek...
To nie byłaby przypadkowa osoba, raczej jakaś znajoma, która nieopatrznie przyznała mi się do swojej słabości, albo była obiektem ataku ze strony kogoś trzeciego. Jej rozpaczliwe "haha przestań" brzmiało tak słodko, że zapragnąłem nasycić się nim do pełna.
Mniejsza o to, jak zamierzam ją zwabić do siebie i nakłonić, aby umieściła kostki i nadgarstki w specjalnie przygotowanych dybach. Założmy, że jest już w tej pozycji i głupio się uśmiecha, gdy przekomarzam się z nią, że oto jest bezbronna i mogę z nią zrobić co zechcę. Dopiero gdy zaczynam zsuwać but z jej nogi orientuje się, że chyba mówiłem serio. Z jej ust pada niepewne "ej, no przestań", gdy odbieram jej obuwie i patrzę, jak poddenerwowana przebiera palcami stóp w skarpetkach. Ich też się pozbędziemy, ale najpierw...
- Masz łaskotki? - pytam niewinne, przeciągając palcem po materiale.
- Hahaha nieeee! - woła, odruchowo usiłując wyszarpnąć się z więzów.
- Nie? To nie przeszkadza ci, że troszkę sobie posmyram? - i palec zaczyna poruszać się szybciej.
- Hahahaaa! Maaam! Przestaaań!
- Powiedz to - dołączam więcej palców, tak że jej stopa drga już spazmatycznie.
- Mahahaaaam! Łaaahahaa! Skoootkihahaa!
- I bardzo dobrze - na chwilę wstrzymuję torturę i przyglądam się "zdobyczy" która, cała czerwona z wysiłku, ciężko łapie powietrze.
Uśmiecham się tylko pod nosem. Potem sięgam pod stół i wyjmuję torbę, a z niej rozmaite "narzędzia" - piórki, szczoteczki, szczotki do włosów, kolczaste kółka... Patrzy na mnie wybałuszonymi oczami, jakby nie rozumiejąc, o co mi chodzi. Wreszcie włącza jej się tryb ucieczki - zaczyna gwałtownie się szarpać i krzyczeć. Nie ma rady, trzeba zastosować radykalne środki
- No, teraz będziesz cicho - mówię, zawiązując wokół jej ust wypełnionych skarpetkami knebel z chustki. Ona nadal wściekle się rzuca, ale w końcu się męczy i tylko sapie bezradnie. Czekam aż się uspokoi i wyjaśniam powód całej intrygi.
Słucha mnie z szeroko rozwartymi oczami, a potem zaczyna po prostu płakać. Łzy leją się jej strumieniami, ale na litość mnie nie weźmie. Gdy już opanowuje przypływ emocji, wyjaśniam jej, że zamierzam sprawdzić, do czego jest gotowa, żebym tylko oszczędził jej katuszy. Na początek coś prostego - lodzik.
Patrzy na mnie z obrzydzeniem, ale gdy dotykam jej stopy szczotką do włosów, znów zaczyna spazmować. Ale ja jestem zbyt dobry w swoim fachu, aby jej odpuścić. Nie minie pięć minut i zgodzi się wziąć do buzi, a nawet połknąć.
Oczywiście to dopiero początek zabawy. Jestem pewien, że zgodzi się na wiele więcej, a nawet sama zaoferuje dostęp do najskrytszych zakamarków swojego ciała. I to wszystko z powodu niewinnych łaskotek...
Jak Ci się podobało?