Wenus w futrze

29 kwietnia 2009

Szacowany czas lektury: 9 min

Pewnej pięknej, gwieździstej nocy postanowiłem wybrać się na samotny spacerek wzdłuż rynku w Arles. Muszę sprostować, że należę do osób sentymentalnych, wrażliwych i romantycznych. Nie często w dzisiejszych czasach spotyka się takich ludzi. Lubię nocne spacery, samotność. Idąc tak senną uliczką, która wydawała się tonąć w objęciach Morfeusza, zatrzymałem się przed Café la Nuit. Nie zastanawiając się długo wszedłem do kawiarni i zająłem stolik znajdujący się w rogu pomieszczenia. Być może usiadłem w tym miejscu ze względu na obraz, który tam wisiał. Wtedy nie zastanawiałem się nad czymś takim jak przeznaczenie. Zamówiłem małe piwo z sokiem malinowym. Wpatrując się w złocisty napój, nazywany przeze mnie boskim nektarem, zastanawiałem się nad sensem istnienia. Moje rozmyślania przerwał głos kobiety siedzącej przy sąsiednim stoliku. Dźwięki wydobywające się z jej ust nieziemsko pieściły moje uszy, a jej uroda cieszyła me oczy.

- ...myślałam, że tak będzie zawsze. Myliłam się - powiedziała kobieta, nazwana przeze mnie boską Wenus, do mężczyzny, który zajmował miejsce naprzeciw niej.

- Tak łatwo Ci mówić, że się myliłaś. Bez żadnych choćby najmniejszych skrupułów. Czy mówiąc, że nigdy mnie nie opuścisz, kłamałaś? Oszukałaś mnie? - spytał jej kawiarniany sąsiad. W jego oczach dało się wyczytać strach połączony z bólem i złością.

- Kobieta zmienną jest - odpowiedziała z ironią. W tej chwili zauważyłem, że odziana była w futro z gronostajów. Nie dziwiło mnie zbytnio jej wyrachowanie. Jej sąsiad był tylko marnym tłem dla tak błyszczącej gwiazdy.

- Nie rób mi tego. Przecież wiesz o tym jak bardzo cię kocham. Nie zostawiaj mnie. Pozwól mi, chociaż patrzeć na twe piękne lico, pozwól podziwiać twą nieziemską urodę. Błagam pozwól mi na to... - w tym momencie mężczyzna zaczął całować jej drobne dłonie- Zostanę twym niewolnikiem, będę cierpiętnikiem, zrobię wszystko, o co mnie poprosisz, wszystko, co mi rozkażesz... Tylko błagam, nie zostawiaj mnie!

- Kusząca propozycja. Rozważę ją w najbliższym czasie - powiedziała Wenus, a w jej głosie dawało się odczuć drwinę. Niby od niechcenia, ale niezwykle zmysłowo, podniosła kieliszek do ust i zaczęła sączyć czerwone wino.

- Umrę z rozpaczy, jeśli odejdziesz. Uschnę z tęsknoty jak róża bez wody. Kocham cię. Więc jak z nami będzie? - mężczyzna w tej chwili stracił swą męskość, pokazał jak bardzo potrafi być uległy kobiecie.

- Nijak. Ja pójdę w prawo, ty odejdziesz w lewo i miejmy nadzieję, że nasze drogi nigdy już się nie złączą. Do widzenia - zgrabnym ruchem wstała z krzesła i odeszła w stronę wyjścia. Chwilowo miałem wrażenie, że mężczyzna wstanie i pocznie gonić swoją Wenus. Myliłem się.

Tak bardzo byłem zafascynowany usłyszaną rozmową, że dopiero teraz zauważyłem, iż moja szklanka jest pusta. Zapłaciłem kelnerowi i ruszyłem w stronę domu. Widocznie było już późno, bo tylko gdzieniegdzie paliło się w oknach światło. Ulice przytłaczały spokojem i bezruchem. Być może nie należy podsłuchiwać czyichś rozmów, ale ta usłyszana przeze mnie konwersacja wniosła wiele spostrzeżeń w filozofię moich rozważań. W miłości trzeba być albo młotem albo kowadłem, nigdy głupcem. Jednak nigdy nie jesteśmy bardziej skłonni do poświęceń niż wtedy, kiedy kochamy. Nigdy nie jesteśmy bardziej nieszczęśliwi, niż wtedy, gdy utraciliśmy ukochanego człowieka lub jego miłość. I tak rozmyślając, skręciłem w uliczkę prowadzącą do mego domu.

* * * * * * * * *

Położyłem się w mym cieplutkim łóżeczku, owinąłem mięciutkim kocykiem. Niestety nie mogłem zasnąć. Wciąż w myślach miałem cudną Wenus, boskiego anioła w ludzkiej postaci. Bo jakże inaczej określić to zjawisko??? Na przemian moje ciało ogarniała rozkosz i smutek, radość i żal... Bo otóż obok mnie, pod mięciutkim kocykiem brak tej drugiej osoby. Brak mojej Wenus, mojej ślicznej Anielicy... I nie mam co marzyć, nawet nie śmiem..!!! "O jakoś ty piękna, przyjaciółko moja; o jakoś ty piękna! Oczy twoje jako oczy gołębicy między kędzierzami twemi; włosy twoje jako trzoda kóz, które widać na górze Galaad. Zęby twoje jako stado owiec jednakich, gdy wychodzą z kąpieli, z których każda miewa po dwojgu, a niepłodnej nie masz między niemi. Wargi twoje jako sznur karmazynowy, a wymowa twoja wdzięczna; skronie twoje między kędzierzami twemi są jako sztuka jabłka granatowego. Szyja twoja jako wieża Dawidowa z obronami wystawiona, w której tysiąc tarczy wisi, i wszystka broń mocarzów. Obie piersi twoje jako dwoje bliźniąt sarnich, które się pasą między lilijami; Ażby się okazał ten dzień, a cienie przeminęły, wnijdę na górę myrry, i na pagórek kadzidła. Wszystkaś ty jest piękna, przyjaciółko moja! a zmazy nie masz na tobie."

* * * * * * * * * *

Obudziły mnie promienie wschodzącego słońca, które delikatnie pieściły moją twarz.

Nim jeszcze zdążyłem otworzyć oczy, by spojrzeć przez okno na świat wiedziałem, że dziś też pójdę do kafejki.

Nie wiem, co za jakaś dziwna siła mnie tam popychała... zapewne moje przeznaczenie... Nie sadziłem, że to może być dla mnie tak cudowna noc...

Usiadłem przy stoliku, przy który gościłem także we wczorajszy wieczór. Dawnym zwyczajem zamówiłem mój ulubiony boski nektar i zacząłem moje odwieczne rozmyślania na temat sensu naszego istnienia. Nie musiałem długo filozofować, bo po chwili pojawiła się moja rozkoszna Wenus odziana w gronostaje.

Tym razem była sama. Przyszła do kafejki i zajęła stolik naprzeciw mnie. Nie wiem ile mam racji, ale wydawało mi się, że jej zachowania były bardzo demonstracyjne. Szukała okazji do jakieś niewinnej gierki. Namiętnie poprawiała włosy, patrzyła na wszystko wyrafinowanym wzrokiem i wdzięczyła się do wszystkich w około. Któż by pomyślał, że w tak niewinnej istocie jest tyle wdzięku i rozkoszy. Wprost nie mogłem oderwać wzroku od jej promiennego uśmiechu, jej pięknego ciała, hebanowych włosów, które zalotnie okręcała wokół palca... To anioł w ludzkiej postaci!!!

Z zadumy wyrwał mnie jej rozkoszny głos.

- Mogę się do Ciebie przysiąść??? - powiedziała uśmiechając się zalotnie.

- Oczywiście, to będzie dla mnie ogromny zaszczyt - odpowiedziałem równie słodkim głosem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że sprzedałem swą duszę samemu diabłu. Kto by się wtedy zastanawiał nad takimi detalami??? Miałem u boku najpiękniejszą kobietę, więc czegóż więcej mogłem chcieć???

- Dla mnie, czerwone wino, poproszę, a Ty Skarbie, czego sobie życzysz??? - powiedziała Wenus jednym tchem. O rozkosze, o nieba, o nieba, o rozkosze!!! Powiedziała do mnie "Skarbie"...

- Dla mnie to samo - złożyłem zamówienie kelnerowi nie namyślając się długo. Byłem oszołomiony, nie mogłem normalnie myśleć, czułem się jak w jakimś cudownym śnie, bojąc się, że niedługo będę zmuszony się z niego przebudzić...

- A tak w ogóle, to jeszcze nie zdążyłam się przedstawić. Sonia jestem, miło mi, że mogę siedzieć przy stoliku z tak wspaniałym mężczyzną - powiedziała Wenus, uśmiechając się do mnie swym promiennym uśmiechem.

- Ależ nie, cała przyjemność po mojej stronie... Na imię mi Max, ale możesz mówić też do mnie Skarbie, jeśli tak Ci się podoba. Nie będę miał o to pretensji - przedstawiłem się mojej boskiej Wenus, mocno intonując słowo Skarbie.

Nie wiem, kiedy minęło tyle czasu, nie wiem ile tego wieczora wypiłem wina, i tym bardziej nie mogę sobie przypomnieć jak to się stało, że znalazłem się na łożu zasłanym purpurą. Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem przed sobą anioła, moją nieziemska Wenus odzianą w gronostaje. Na nogach miała długie, skórzane kozaki, a w ręku mienił się pejcz. Na sam ten widok myślałem, że eksploduję z podniecenia. Jednym zgrabnym ruchem, Sonia zrzuciła z siebie futro. Usiadła na mnie okrakiem i szepnęła mi do ucha: "Dziś się zabawimy". Nie wiedziałem, co miały znaczyć te słowa, ale wiedziałem, że tej nocy nie zapomnę do końca życia.

Wenus miała na sobie koronkową czarną bieliznę, czarne pończoszki i seksowne podwiązki. Boski widok. Warto poświęcić swoja duszę dla tak pięknego diabełka.

Najpierw Sonia delikatnie zwilżyła swym języczkiem moje usta, dotknęła mego torsu po czym namiętnie mnie pocałowała. Ten pocałunek ośmielił mnie nieco. Zacząłem dotykać jej jędrnych piersi, wodzić dłońmi wśród splotów jej bujnych, hebanowych włosów. Powoli poznawałem mapę jej ciała. Skóra jej bez żadnej skazy, była biała niczym porcelana. Szyja, smukła i piękna, stopy maleńkie i delikatne... Obok stała butelka czerwonego wina. Wzięła ją do ręki napiła się troszkę po czym oddała ją w moje ręce. Wiedziałem, co należy zrobić w takim wypadku. Najpierw napiłem się, a resztę wina wylałem na jej piersi. W jej oczach zapłoną ogień rozkoszy. Powoli zacząłem zlizywać każdą kroplę z jej porcelanowych piersi. Delikatnie całowałem jej sterczące sutki... Następnie zacząłem wodzić językiem niżej, i niżej... Chciałem, aby ma Wenus, czuła się jak prawdziwa królowa. Nie chciałem sprawić jej zawodu. Była tak cudowna, że należała jej się najsłodsza rozkosz. Czułem jak rośnie w niej podniecenie.

Pieszczoty nasze trwały długimi godzinami. Kiedy skończyło się wino, Wenus zażądała, abym poszedł po lód w kostkach. Zgodziłem się bez zastanowienia. Kiedy wróciłem leżała już rozłożona niczym tygrysica na łożu rozkoszy. Nakazała, abym pieścił lodem jej stopy, piersi i wewnętrzną stronę ud. Kiedy dotykałem jej piersi czułem niemalże drganie jej skóry, czułem jej każdy oddech i głośne bicie serca. Wiedziałem, że ona już dłużej nie wytrzyma i że należy przejść, do głównej atrakcji wieczoru. Teraz znów ona przejęła inicjatywę, moja boska Sonia, moja Wenus w futrze... usiadła na mnie w pozycji amazonki, i połączyła się ze mną w głębokiej miłości. Tworzyliśmy jedną dusze i jedno ciało. Moje pocałunki błądziły rozkosznie po rozżarzonym ciele bogini o twarzy anioła. Czułem, że powodują one, że ogień płonął jeszcze bardziej, i bardziej, i bardziej... Kwiat lotosu mej pięknej Wenus, który zdołałem posiąść, nie szczędził mi czystej rozkoszy. Połączeni byliśmy cudowną przyjemnością. Ogień, który płoną w każdym z nas stał się jednym wielkim ogniem i wybuchł niczym Etna ze zdwojoną mocą... Cały akt gorączkowej miłości i płonącego pożądania uwieńczony został słodziutkim pocałunkiem. Usnąłem wtuliwszy się w piersi ukochanej.

* * * * * * * * * *

Obudziły mnie z letargu krople porannego deszczu, które głucho odbijały się od szyb hotelowych okien. Nim otworzyłem oczy wymacałem ręką pustkę obok mnie. Nie było mojej boskiej Wenus. Na poduszce leżała jedynie jej aksamitna apaszka spryskana perfumami o zapachu leśnych fiołków. Szybko poderwałem się z łóżka, i wbiegłem do łazienki. Patrzę - pusto. Nigdzie nie mogłem odnaleźć mej cudownej bogini. Moja Wenus rozpłynęła się gdzieś niczym anioł. To nie mogła być prawdziwa kobieta. To był diabeł wcielony w boskie ciało. Istny anioł zesłany mi przez los... Zrobiło mi się przykro, że ona już odeszła, że zostawiła mnie samego. Wiedziałem jednak, że była ona typem dominy, że taka była jej rola. Ledwie pojawiła się na horyzoncie mego życia, niczym słońce o wschodzie i odeszła równocześnie z jego zachodem. Ledwie zdołałem ją poznać, nawet nie zdążyłem zapamiętać rysów jej twarzy, a odeszła ode mnie tak szybciutko... Niczym mgła, która pojawia się wieczorem i niknie wraz ze wschodem słońca... Moja lilia, moja Bogini, moja Wenus w futrze...

Przez długi czas po tym zajściu chodziłem do Café la Nuit, ale już nigdy potem nie spotkałem tam mojej boskiej Soni. Tylko czasem jeszcze widywałem ją w moich snach, z daleka, jakby przez mgłę... Nigdy więcej Sonia nie pojawiła się w moim życiu. Może to i dobrze. Kobieta Anioł w ludzkiej postaci została dla mnie legendą, nie odkrytą tajemnicą... Kiedy zamykam wieczorem oczy to marzę o tym by znów spotkać moją Wenus, żeby móc na nią popatrzeć choćby we śnie. Odeszła ode mnie tak nagle, bez pożegnania, zostawiając po sobie jedynie zapach fiołków na poduszce i aksamitną apaszkę...

Ten tekst odnotował 12,541 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.33/10 (4 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (1)

0
0
Opowiadanie z dobrze zarysowaną nutką tajemnicy. Warto było przeczytać. Tylko trochę za dużo znaków zapytania i wykrzykników 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.