W szponach nałogu

24 listopada 2012

Szacowany czas lektury: 41 min

Ola zdała maturę w liceum w Sokółce. Chodziła do klasy o profilu matematyczno-fizycznym i taki profil zdawała też na maturze. Była uczennicą bardzo dobrą – średnia ocen 4,2. Do Sokółki dojeżdżała 20km z małej podlaskiej wioski, w której mieszkała razem z rodzicami i starszym bratem. Ojciec i brat pili bardzo dużo alkoholu dlatego w domu była bardzo duża bieda. Mama chociaż starała się jak mogła nie mogła sama utrzymać wszystkich. Często brakowało na chleb i za posiłek musiało wystarczyć kartofle z własnego poletka. Ola była dziewczyną bardzo ładną i zgrabną. Wysoka, szczupła ale nie chuda, brunetka o typowo wschodniej urodzie. Miała pięknie rzeźbione, średniej wielkości, jędrne piersi, zgrabny lekko zaokrąglony tyłeczek i bardzo długie i proste nogi. Nauczyciele i koledzy namawiali ją, żeby startowała na studia wyższe a tylko w domu ten pomysł spotkał się z dużym sprzeciwem. Ojciec z bratem chcieli jej się pozbyć jak najprędzej z domu i swatali z dosyć bogatym sąsiadem, u którego byli mocno zadłużeni na wspólne libacje. Ola nie chciała o tym słyszeć ponieważ sąsiad był od niej o 20 lat starszy, wdowiec i też ostro nadużywający alkoholu. Zdawała sobie sprawę ze swojej urody i wiedziała, że jeśli się wyrwie z tego grajdoła to może zajść wysoko. Na początku czerwca pożyczyła od starającego się sąsiada dosyć dużą kwotę dając mu niewielką nadzieję i pojechała na kurs przygotowawczy i egzaminy na Politechnikę Warszawską. W Warszawie zamieszkała w Akademiku z dwiema innymi dziewczynami Ewą i Anią, które przyjechały z małej mazowieckiej miejscowości. Obydwie dziewczyny były też bardzo ładne. Obydwie blondynki niższe od Oli i nieco grubsze, ustępujące jej czymś co było trudne do określenia, może był to wschodni typ urody. Dziewczyny szybko znalazły wspólny język a po wypiciu trzech butelek wina zaczęły się zwierzać nawet na tematy intymne. Ewa i Ania były już dawno po inicjacji seksualnej, miały już nawet niezłe doświadczenie w tej dziedzinie: jazda na dwa baty, seks grupowy z wieloma partnerami i inne. Ola jeszcze nigdy nie miała nawet w rączce męskiego narządu. Raz tylko całowała się na jakiejś klasowej imprezie i wtedy kolega z klasy pogłaskał ją po kuciapce ale uciekła spłoszona. Teraz z dużym zainteresowaniem i wypiekami na twarzy słuchała opowiadań rozochoconych wypitym alkoholem koleżanek. Na drugi dzień po południu przyszedł Marek – chłopak Ewy – rówieśnik dziewczyn i razem robili zadania z matmy przerabiane na kursie. Chłopak był niski i lekko grubawy ale miał uroczy uśmiech. Wieczorem zaś do pokoju weszli dwaj znajomi, z tej samej miejscowości co dwie nowo poznane koleżanki Oli, już studenci II roku.

- Karol – przedstawił się Oli wysoki, szczupły blondyn.

- Wojtek – też przedstawił się nieznajomej równie wysoki około 190cm wzrostu, ale

znacznie potężniej zbudowany student.

Reszta towarzystwa znała się jeszcze z ogólniaka. Przybyli wyciągnęli zza pazuchy dwie kobyły 3/4 litra wódki "Wyborowej" a dziewczyny cztery wina, które miały w plecaku. Ola patrzyła na rozwijającą się na jej oczach imprezę z lekkim zażenowaniem, że ona nie może dołożyć się do składki.

- Nie martw się znamy twoją sytuację i chętnie cię ugościmy – pocieszyła ją Ewa.

Ola usiadła więc między studentami i podstawiła swój kubek, żeby nalały jej wina. Wypili pierwszą butelkę wódki i dwa wina i atmosfera stawała się coraz swobodniejsza.

- Może zagramy w butelkę – zaproponowała Ewa – gra polega na tym, że ten na którym zatrzyma się szyjka butelki wykonuje rozkaz tego, który butelką kręcił – wyjaśniła.

Rozkazy dotyczyły rozbierania się. Po kilkunastu minutach wszyscy sześcioro byli już tylko w majtkach. Dziewczyny jako pierwsze ukazały swoje śliczne cycuszki, z których Oli były zdecydowanie najpiękniejsze. Pierwsza majteczki straciła Ewa. Kiedy je zdejmowała oczom chłopaków ukazała się duża plama jej soczków w kroczu świadcząca, że dziewczyna jest ostro podjarana. Chłopacy zauważyli, że wszystkie trzy dziewczyny są mocno podniecone i mokre w kroczu. Ich spodenki zresztą też były mocno wypchane dużymi pałami, którymi dysponowali. Drugi gacie zdjął chłopak Ewy. Miał on narząd średniej wielkości ale i na ten Ola patrzyła z zaciekawieniem, ponieważ był to pierwszy fallus, którego widziała na żywo i to z bliska. Następna całkiem goła została Ania. Dziewczyny siedząc na tapczanach lekko rozkraczyły nogi i chłopacy mogli podziwiać ich dokładnie wygolone, różowiutkie muszelki, które wprawne oko studentów oceniło na dosyć często używane. Butelką zakręcił chłopak Ewy i szyjka wskazała jego dziewczynę. Wydał jej rozkaz obciągnięcia jego pały i udali się na wolny tapczanik, żeby dziewczyna mogła spełnić rozkaz. W grze zostali we czworo. W następnym ruchu gacie stracił Karol. Oczom dziewczyn ukazał się ponad 20cm fallus, smukły i prosty z większym od reszty potężnym łbem. Ola była coraz bardziej zaciekawiona ale i wystraszona bo w żaden sposób nie wyobrażała sobie aby taka długa dzida weszła do jej cnotliwej kuciapki. Jednak to nie na nią czaił się ten gigant. Butelką zakręciła Ania – wypadło na Karola – rozkazała mu, żeby zrobił jej minetkę i chłopak zabrał się ochoczo do dzieła. Zostali we dwoje. Zakręcił Wojtek wypadło na Olę i za chwilę jego oczom ukazała się śliczna, obrośnięta czarnymi włoskami muszelka dziewczyny. Następny zdjął swoje bokserki student i oczom niedoszłej studentki ukazał się jego olbrzymi rycerz – trochę krótszy od Karola, może jakieś 18cm ale za to znacznie grubszy z jeszcze większym łbem wystającym z za krótkiej skórki, lekko wygięty w pałąkowatym kształcie, prężący się w jej kierunku, gotowy do ataku. Patrzyła na niego z przerażeniem ale i zaciekawieniem. Bała się ale z drugiej strony czuła jak z jej dziurki obficie wypływają soczki podniecenia. Zakręcił butelką i wydał jej rozkaz, żeby zabawiła się jego smokiem.

- Jaki on olbrzymi – szepnęła dziewczyna – ja jeszcze nigdy nie byłam z mężczyzną, nigdy nie miałam fallusa w ręku a tu taki duży. Boję się, że moje gniazdko go nie przyjmie, że nie pomieści. Ja jestem jeszcze cnotliwa.

- Nie bój się – uspokajał ją starszy student – twoja grotka przyjmie mojego smoka z olbrzymią przyjemnością. Na początku będzie trochę bolało, jak będę wchodził w ciebie i drugi raz jak będę przebijał twoją błonkę dziewiczą a później to już tylko radość, orgazm, ekstaza.

Wojtek usiadł na brzegu tapczanu i rozszerzył swoje nogi. Uklękła między nimi i próbowała objąć jego pałę dłonią. Była tak gruba, że udało jej się to tylko częściowo. Zaczęła posuwać ręką po jego grubym trzonie w górę i w dół. Zbliżyła swoje usta i pocałowała jego potężny łeb, ze środka którego przez duży otwór wypływał obficie śluz. Posmakowała go języczkiem. Smakowało jej. Zaczęła coraz dalej chwytać go ustami, aż wsadziła cały do swojej buzi i ustami objęła szczelnie jego gruby trzon. Zaczęła poruszać głową, na początku bez wprawy ale coraz śmielej wpychała go aż do samego gardła, aż się zachłystywała.

- Jeśli moja pizdeczka będzie go tak chętnie przyjmować jak mój języczek, usta i buzia to zaczynam ci wierzyć, że może to przynieść dużo przyjemności – powiedziała i spojrzała na jego maczugę.

- Sprawdźmy zatem – szepnął i obrócił ją kładąc na plecach na tapczaniku.

Rozłożyła szeroko nogi a on swoją głową znalazł się w jej kroczu. Wiedział, że jeśli to pierwszy raz dziewczyny to musi ją ostro rozgrzać. Lizał jej otworek i łechtaczkę, wpychał język do jej jaskini rozkoszy. Spijał jej pyszne soczki, które z olbrzymiego podniecenia wypływały z niej obficie. Zaczął wędrówkę językiem i ustami ku górze. Posmakował pępuszka, wpychając w niego język. Dłużej zatrzymał się przy cycuszkach, przygryzając i chwytając ustami jej sterczące sutki. Dotarł do ust, które gorąco i namiętnie pocałował. Oddała pocałunek. Czuła jednocześnie na swoich kształtnych nogach wędrówkę jego grubej dzidy w kierunku jej muszelki. Oparła się i umościła w jej wargach sromowych a mokry łeb czuła aż koło pępka. Podniósł jej szeroko rozłożone nogi, zakładając na swoje pagony. Jednocześnie podniosła się do góry jej pupa a ciasna dziurka maksymalnie odsłoniła wejście do jej zamku. Podniósł pupę do góry i naprowadził swój potężny oręż na wejście do jej dziewiczej grotki. Dokładnie rozsmarował swoje i jej soczki i zaczął delikatnie napierać swoim palem na jej dziurkę.

- Ałła..., jak boli, rozsadza mnie ale wchodź dalej bo pięknie drażni – dysząc szeptała.

- Jeszcze raz mocno zaboli – szepnął student, czując opór jej błonki.

- Ałła..., boliii... - krzyczała już teraz głośno. Kiedy Wojtek pchnął mocno i zmiażdżył i rozszarpał jej błonkę dziewiczą. Wniknął w nią głębiej aż do oporu jej tylnej ścianki.

- Jak mnie wypełniasz, jak czuję twojego rumaka w sobie aż na żołądku. Wal mnie, rżnij.

Bolało ale teraz jest tak przyjemnie i miło. On taki duży i tak rozpycha moje trzewia – piszczała i krzyczała dziewczyna.

Wojtek, który po kilkunastu pchnięciach wszedł w nią całą swoją długością rozpoczął prawdziwą jazdę – wychodząc prawie swoją lancą i znowu atakując w nią do oporu, na maksa, całą swoją potęgą. Zwiększał tempo, zmieniał kąt ataku drażniąc każdą cząstkę jej rozciągniętej do granic możliwości pochwy. Była w ekstazie ciągłego orgazmu. Jej pierwszy raz po pierwszym bólu zamienił się w pełnię rozkoszy. Wojtek czuł bliski koniec.

- Taaak... Taaak... - rozległ się podwójny okrzyk z ust świeżo rozdziewiczonej dziewczyny i wpadającego w ekstazę studenta, kiedy ten pchnął swoją armatę maksymalnie do jej groty i strzelił salwą gorącej spermy, wypełniając nią całą komnatę jej zamku, który chociaż musiał zdobywać teraz przyjmował go bezgraniczną gościną. Pchnął jeszcze kilkanaście razy zasilając nasieniem jej grotę i wyszedł. Na jego palu były ślady krwi. Dziewczyna z zamglonymi oczyma rzuciła się do dokładnego wylizania jego pały a on przyjmując pozycję 69 spijał gęstą mieszaninę wypływającą strumieniem z jej kuciapki.

- Jak było? Bolało? - to podeszły do Oli koleżanki, które wcześniej zaspokoiły i same zostały zaspokojone przez dwa rumaki spoczywające w pół wzwodzie przy swoich właścicielach.

- Na początku trochę bolało. Myślałam i bałam się, że będzie gorzej ale potem przyszła taka nagroda, takie zadowolenie, takie drżenie trzewi, że chcę to robić wciąż. - odpowiedziała Ola. - Wojtek zrobił to tak delikatnie a potem przerżnął mnie tak dokładnie swoim gigantem, że chcę mu podziękować i zadowolić jego rumaka ile tylko można.

- Myślę, że będziesz miała ku temu okazję ale teraz pozwól i mnie zabawić się jego pięknym grubasem – powiedziała Ania – A ty spróbuj długiego rumaka Karola.

Koncert na trzy pały i sześć dziurek trwał do rana, w różnych konfiguracjach i pozycjach a Ola jeszcze wielokrotnie zaspokajała rumaki Wojtka i Karola aż do końca egzaminów, które zdała śpiewająco i powrotu do domu na resztę wakacji.

(II)

Po egzaminach na Politechnikę Warszawską Ola wróciła do siebie do domu bogatsza o rozdziewiczenie i liczne przygody seksualne z Wojtkiem i Karolem. Zastała nieco zmieniony stan niż przed wyjazdem. Przede wszystkim sąsiad, któremu przeznaczali ją ojciec i brat a który brał aktywny udział w ich codziennym pijaństwie i od którego dziewczyna pożyczyła kasę na wyjazd do Warszawy, pobił się z jej bratem i już do nich nie przychodził. Po przyjeździe dziewczyny zaczepił ją też natychmiast o zwrot długu. Ola pierwszy raz wyłgała się jakoś, ale cały czas myślała jak wybrnąć z tego problemu. Po tygodniu spotkali się znowu nad małym jeziorem gdzie dziewczyna chodziła opalać się i popływać. Wyszła właśnie z wody w dolnej tylko części bikini i podchodząc do swojego koca zauważyła zbliżającego się sąsiada. Patrzył z zachwytem na jej pięknie rzeźbione piersi, na jej zgrabne, ślicznie opalone na brązowo ciało, na uda pełne i kształtne, na płaski brzuszek z ślicznym pępuszkiem, wreszcie na jej wzgórek łonowy, który wypychał w kroczu jej jedyny ubiór – skąpe majteczki stroju kąpielowego. Dziewczyna zauważyła jego spojrzenie i przyszedł jej do głowy szatański pomysł.

- Cześć śliczna sąsiadeczko. Jak tam moje pieniądze? - zagadnął mężczyzna.

- Witam sąsiada. Ten dług jest dla mnie dużym problemem ale myślę, że mam pomysł jak go rozwiązać – odpowiedziała świeżo upieczona studentka.

- Kiedyś i ja bym miał pomysł ale słyszałem, że wybierasz się na studia do Warszawy i takie rozwiązanie jak myślałem jest niemożliwe – stwierdził.

- Domyślam się o czym myślisz ale może częściowe spełnienie twoich pragnień rozwiązałoby ten problem? - zaczepnie spytała nastolatka i usiadła po turecku na kocu.

Patrzył zauroczony na jej szeroko rozłożone nogi skrzyżowane w kostkach, na jej gładziutkie i jędrne uda i krocze, które kusiło swoim zasłoniętym skąpym materiałem kształtem i wychodzącymi czarnymi włoskami. Był to mężczyzna średniego wzrostu, tęgi, krępej budowy ciała, zaprawiony w ciężkiej pracy na roli. Nie podobał się jej ale cóż ... - może w ten sposób pozbyłaby się części długu. Kiedyś nawet by o tym nie pomyślała ale teraz po doświadczeniach w Warszawie nie widziała żadnych przeszkód.

- Widzę, że z dużym zaciekawieniem patrzysz na mnie a szczególnie na moje krocze – śmiało patrząc mu w oczy zaczepiła – jeśli darujesz mi dług mogę pokazać ci się cała.

- Myślę, że to bardzo mało pokazać mi kuciapkę – odpowiedział lekko zachrypniętym

z podniecenia głosem – Mogę częściowo umorzyć twój dług jeśli dasz mi się przerżnąć na co od dawna mam ochotę.

- Kiedyś było to niemożliwe ale teraz... - cicho powiedziała i położyła się na plecach,

szeroko rozkładając swoje długie i zgrabniutkie nogi.

Szybko zdjął koszulę i spodnie. Stanął przed nią w długich męskich gaciach. Widziała duże wybrzuszenie materiału, ale to co zobaczyła gdy je zdjął przeszło jej wszelkie wyobrażenia. Zobaczyła skierowaną w jej kierunku nieziemsko dużą dzidę. Widziała przecież długiego ogiera Karola i potężnego rumaka Wojtka ale zobaczyła długą i grubą pałę pokrytą żyłami jak konar sękami z którą tamte nie miały startu. Położył się obok niej i przywarł do jej gołych cycuszków, chwytając zębami i ustami jej sutki a jednocześnie ręką jeździł po jej podnieconej ostatnim widokiem grocie. Czuł, że jest podniecona ale też zdawał sobie sprawę z wielkości swego narządu i postanowił rozgrzać ją do czerwoności. Zawędrował głową do jej krocza i zaczął ściągać jej majteczki. Podniosła pupę i poszło to dosyć łatwo. Jeździł językiem po jej wargach sromowych, po dziurce, po łechtaczce, zlizywał i spijał jej obfite soczki, wpychał jęzor do środka czując i słysząc, że dziewczyna jest coraz bardziej rozgrzana. Położył się na plecach i teraz ona dopadła do jego drąga liżąc go po całej prawie trzydziesto centymetrowej długości, biorąc jego gigantyczny łeb do buzi aż do zachłyśnięcia, wypychając nim na zmianę policzki. Usiadła na nim okrakiem. Naprowadziła jego głowicę na swoją szparkę i rozprowadziła po niej swoje i jego soczki.

- Nie myślałam, że masz aż takiego dużego, jeszcze takiego nie miałam w sobie – dyszała

podniecona – Ach... - jęknęła nabijając się na jego pal, który wszedł w jej wnętrze rozpychając jej trzewia i ścianki pochwy trochę za połowę swojej potęgi. Zaczęła ostrą jazdę czując go coraz wyżej w swoich trzewiach. Dobiła do końca i ujeżdżała na całej długości.

- Ach jakie to wspaniałe, jak mnie wypełniasz, jak drażnisz moje wnętrze, jak wysoko cię

czuję – jęczała.

- Już dawno nie byłem tak głęboko w żadnej kobiecie, jeździj po mnie i na mnie – dyszał. - Czuję, że niedługo wytrysnę.

- Możesz śmiało do środka. Koleżanki doradziły mi tabletki i biorę je systematycznie -

piszczała i nagle nabiła się na niego maksymalnie. Poczuła, że z jego potężnego działa strzeliła olbrzymia salwa spermy, która uderzyła w jej trzewia z taką siła, że wprawiła je w drżenie, które przeniosło się na całe ciało. - Taaak... - krzyczała w głębokim orgazmie. Podskoczyła jeszcze kilka razy przyjmując w siebie następne porcje spermy i płynnie zeszła z jego opadającego fallusa. Wylizała go dokładnie. Nie pozostał jej dłużny. Też wylizał dokładnie wyciekającą z niej maź.

- No jeśli dalej będziesz się tak starać, to możesz do końca wakacji odpracować swój dług - powiedział sąsiad i zaczął się ubierać i poszedł w kierunku zabudowań.

Leżała goła na brzuchu i myślała, że spłacanie tego długu jest całkiem przyjemne szczególnie biorąc pod uwagę rozmiary fallusa niedawnego jej kochanka. Zdała sobie sprawę, że był to jej pierwszy seks za pieniądze.

Rzeczywiście do końca wakacji spłaciła cały swój dług oddając się sąsiadowi prawie codziennie, unikając jedynie sytuacji kiedy był mocno pijany. Zaczęła coraz częściej uczestniczyć pijackich libacjach brata z sąsiadem, które często kończyły się ostrą jazdą na dwa baty.

(III)

W połowie sierpnia Ola pojechała do Białegostoku pobuszować po sklepach. Dostała trochę kasy od zadowolonego z jej usług sąsiada i pojechała kupić trochę ciuchów. Po południu zmęczona weszła na lampkę wina do kawiarni. Było prawie pusto i tylko w rogu przy lampce koniaku siedział około 40-letni, przystojny brunet. Zamówiła sobie deser i lampkę wina i usiadła w środku kawiarni. Zauważyła, że mężczyzna bacznie się jej przygląda. Ona też go otaksowała a ponieważ podobał jej się puściła do niego oko. Odważył się tym gestem i pomału podszedł do jej stolika.

- Przepraszam jesteśmy tylko we dwoje – zagadnął – może się przysiądę? - spytał.

- Proszę bardzo – odpowiedziała odważnie – we dwoje zawsze raźniej.

Zamówił butelkę wina i przysiadł się do stolika dziewczyny. Na początku rozmowa się nie kleiła ale w miarę jak sączyli alkohol stawali się coraz bardziej wylewni. Ola dowiedziała się, że nieznajomy ma na imię Marek, że jest w Białymstoku na sympozjum lekarzy na AM i że dopiero po południu umówiony jest z kolegami na popijawę. Opowiedziała mu, że jest świeżo upieczoną studentką PW a przyjechała do miasta na zakupy a do kawiarni weszła chwilę odpocząć. Zamówił następną butelkę wina. Czuła się coraz bardziej swobodnie. Pociągał ją ten przystojny facet a czuła też po jego spojrzeniach, że i ona nie jest mu obojętna. Szumiało jej już mocno w głowie. Założyła nogę na nogę i lekko trąciła swoją stopą nieznajomego w piszczel. Niby przypadkiem upuściła łyżeczkę. Nachylił się żeby ją podnieść. Rozchyliła kolana. Miała króciutką spódniczkę i nachylający się mężczyzna zauważył jej niezwykle kształtne uda i czerwone z plamkami soczków podniecenia majteczki.

- Jest pani śliczną kobietą – zagaił podając jej upuszczoną łyżeczkę – chętnie bym się z panią umówił wieczorem.

- No nie wiem czy nie będę musiała pojechać do domu – przekomarzała się.

- Jestem gotów pani zrekompensować to, że nie pojedzie pani do domu – zaproponował.

- Ciekawa jestem, na ile mnie pan wycenia – przekomarzała się dalej.

- Myślę, że za jeden wieczór 1000,00 zł – rzucił jakby od niechcenia.

- To dużo – oceniła dziewczyna, przeliczając, że jest to 5 pensji wiejskiej sprzedawczyni

sklepowej, że za tyle mogłaby kupić sobie fajne markowe ciuchy, które przydałyby jej się na studiach – A jeśli się zgodzę? - spytała.

- To mieszkam tuż za rogiem w hotelu, do którego cię zapraszam – szybko odpowiedział.

Było już późno. Dopili wino i wyszli z kawiarni. Dziewczynie szumiało w głowie i myśli buszowały jak myszy po stodole. Przecież już oddawała się za pieniądze oddając się sąsiadowi i spłacając dług ale tu za jedną noc mogła dostać tyle ile musiała przez całe wakacje spłacać we wiosce. Weszli do hotelowego pokoju, w którym było duże małżeńskie łoże, stolik z czterema krzesłami i duża szafa z lustrem. Z boku było wejście do pokojowej łazienki. Było już około 20:00.

Ola chciała po całym dniu skorzystać z prysznica i poszła do łazienki. Kiedy kończyła brać prysznic usłyszała jakieś głosy w pokoju. Wytarła się dokładnie, ubrała i z mokrą głową wyszła z łazienki. W pokoju było pięciu mężczyzn – poznany Marek i czterech jego kolegów, o których mówił jej w kawiarni a o których całkowicie zapomniała. Na stoliku stała bateria 5 kobył wódki i kilka butelek dużej pepsi. Ola przyjrzała im się uważniej. Byli w wieku od 40 do 60 lat, zadbani i czyści. Widać też lekarze. Pomyślała jedynie, że jeżeli będzie miała kochać się z całą piątką to musi zwiększyć kwotę rekompensaty.

- Zapomniałem całkowicie o tym, że umówiłem się z kolegami – udał zaskoczenie Marek,

kiedy wyszła z łazienki.

- Nic nie szkodzi ale będzie to trochę więcej kosztowało – szepnęła odciągając go lekko na bok.

- Myślę 500,00 od łebka – zaproponował.

- Chyba od łba – zaakceptowała z uśmiechem.

Usiedli na łóżku. Ola piła z kubeczka drinki. Reszta towarzystwa czystą wódkę popijając pepsi. Marek podziwiał mocną głowę Oli. Przecież wypiła już całe wino i teraz drugiego mocnego drinka. Panowie osuszyli dwie butelki i coraz łakomiej zaczęli patrzeć na Olę. Zauważyła to. Też miała na tyle wypite, że zaczęła mieć ochotę na seks. Zachęcając ich coraz szerzej rozkładała nogi, pokazując im coraz odważniej swoje śliczne uda. Wychodząc z łazienki specjalnie nie założyła stanika i majteczek. Teraz obcisła bluzeczka podkreślała jej śliczne piersi a w kroczu spod króciutkiej spódniczki ukazała się jej obrośnięta czarnymi włoskami kuciapka. Zerkali coraz odważniej w kierunku jej krocza. Rozmawiali na tematy lekarskie. Nudziła się.

- Panowie ja się nudzę. Nie po to umawiałam się z Markiem – powiedziała odważnie. -

proponuję zająć się mną a zostawić w spokoju medycynę.

- Przepraszam – szepnął jej do ucha Marek – ale zboczenie zawodowe.

- No to chociaż niech pan się mną zainteresuje – ponaglała i lekko pocałowała go w usta.

Położyła się w poprzek łózka. Pochylił się nad nią i pocałował. Oddała pocałunek i rozchylając jego usta wepchnęła do jego buzi swój języczek. Zadarł jej spódniczkę i zaczął pieścić jej młodą piczkę wpychając w nią jeden, później dwa i w końcu trzy palce. Jeden z biesiadników podszedł do nich i delikatnie rozpiął zamek jej spódniczki. Podniosła pupę i zdjął ją odsłaniając całkowicie jej pieszczoną przez Marka kuciapkę. Usiadła i ten sam doktor zdjął jej bluzeczkę i zaczął pieścić jej piersi. Trzej panowie doktorowie przyglądający się dotychczasowej akcji na łożu szybko zdjęli ubrania i stanęli obok gołej już dziewczyny. Oceniła, mieli średniej wielkości pały – znacznie mniejsze od zagończyków sąsiada, Wojtka, Karola czy nawet jej brata, z którymi miała do tej pory do czynienia. Chwyciła dwie sterczące w jej kierunku fallusy w dłonie i zaczęła je obciągać. Trzeci fallus znalazł się koło jej ust zwolnionych przez Marka, który w tym czasie też się rozebrał i przeniósł z pieszczotami do jej pizdeczki. Piąty pan doktor też się rozebrał i dalej pieścił jej piersi. Leżała nadal w poprzek łóżka z szeroko rozłożonymi nogami. Obsługiwała jednocześnie pięciu kochanków. Była już podniecona na maksa. Nagle poczuła, że jej zleceniodawca przestał pieścić ustami i językiem jej broszkę, klęknął między jej udami i bez problemów zapakował swoją pałę w jej rozgrzaną i mocno wilgotną muszelkę i zaczął ją posuwać. Miała zajęte usta przez innego fallusa i nie mogła wydobywać z siebie odgłosów zadowolenia.

Pierwszy skończył się najstarszy z lekarzy, któremu waliła konia ręką i wyrzucił swoje nasienie na jej szyję, brodę i tors. Zaraz za nim swoją spermę na jej brzuszek wyrzucił z siebie doktor obsługiwany drugą ręką . Obydwaj po kolei poszli do łazienki wziąć prysznic i później usiedli przy stole i wypili po szklaneczce wódki. Kochanek, który pieścił jej cycuszki, podstawił się teraz ze swoim penisem pod jej rączkę. Zaczęła ostro walić mu konia. W międzyczasie skończył się mężczyzna, któremu obciągała laskę ustami i wyrzucił gorącą spermę z dużym ciśnieniem prosto do jej gardła. Żeby się nie zachłysnąć połknęła wszystko. Lekarz poszedł też do łazienki i następnie przyłączył się do kolegów przy stoliku. Teraz Marek podstawił swojego ogiera do jej buzi. Zaczęła go ostro obciągać. Jego kolega zapakował swego ogiera w jej pochwę. Obsługując te dwa doktorskie fallusy szczytowała. Niemal jednocześnie wyrzucili z siebie swoje nasienie – Marek do jej buzi i tą skwapliwie połknęła a jego kolega w jej wnętrze jeszcze bardziej drażniąc jej pochwę, że aż poczuła drżenie swoich trzewi, co spotęgowało jej orgazm. Panowie poszli do łazienki a ona zmęczona ale zadowolona z dotychczasowej swojej nowej pracy, leżała jeszcze chwilę i później gdy Marek został sam w łazience, dołączyła do niego pod prysznicem.

- Jesteś świetna – powiedział mężczyzna – widzę, że warto zapłacić ci tak dużą cenę.

- Pierwszy raz zarabiam w ten sposób – odpowiedziała – ale nie wiedziałam, że ten

zarobek może być taki przyjemny. Jesteście panowie wspaniali – dodała zmywając z siebie resztki spermy z wytrysków mężczyzn, którzy dali jej tyle rozkoszy.

Wyszli z łazienki i usiedli na wolnym łóżku dołączając do pijących alkohol mężczyzn. Ola wypiła dużego i mocnego drinka. Tej nocy jeszcze kilkakrotnie została przerżnięta przez podpitych i rozochoconych mężczyzn w różnych pozycjach a nawet na dwa baty. Przeżyła też kilka orgazmów.

Zasnęła o świcie przytulona do Marka. Pozostali mężczyźni poszli do swoich pokojów, przedtem rozmawiając o czymś z gospodarzem imprezy. Kiedy obudziła się rano w pokoju była sama. Na stoliku leżało 3 000 zł i wizytówka Marka. Zdawała sobie sprawę, że tak łatwo zarobiła na wyjazd na studia. Wzięła prysznic. Zrobiła sobie drinka z reszty wódki, która była w butelce stojącej na stoliku. Wypiła, ubrała się i pojechała do domu dalej odrabiać dług, który zaciągnęła u sąsiada. W sierpniu i wrześniu jeszcze kilkakrotnie jeździła do Białegostoku i spędziła nie jedną noc w hotelach często rypana przez wiele penisów ale nigdy nie udało jej się zarobić tyle co przed pamiętnym sympozjum lekarskim. Jednak przez niecałe dwa miesiące wyciągnęła z facetów tyle, że mogła być spokojna o swój wyjazd do Warszawy a jeszcze dosyć znacznie pomogła mamie i wreszcie mogła się dokładać do pijackich libacji z ojcem, bratem i sąsiadem. Piła zresztą coraz więcej. Pod koniec września spakowała się i wyjechała do stolicy.

(IV)

W Akademiku Ola zamieszkała razem z poznanymi dziewczynami Ewą i Anią. Jakie było jej zdziwienie gdy na trzeci dzień spotkała przy windzie Wojtka i Karola, którzy mieszkali w tym samym DS-ie tylko trzy piętra wyżej. Zaraz umówili się na wieczorną popijawę. Chłopacy przyszli wieczorem z jeszcze jednym kolegą, też z trzeciego roku. Przynieśli wódkę i popitkę. Ola wyjęła z plecaka jeszcze jedną kobyłę "Wyborowej" a dziewczyny dwa wina. Chłopacy dziwili się, że Ola na równi z nimi zabrała się do wódki a tylko jej koleżanki pozostały przy sączeniu słabszego trunku. Koło dziesiątej mieli już dosyć ostro w czubie. Wojtek zaczął całować się z Olą, która wspominała jak niedawno ją rozdziewiczył. Ewa poszła na tapczanik Karolem a trzecie łóżko zostało zajęte przez Anię i trzeciego kolegę. Po paru minutach wszyscy w pokoju byli goli a głowy studentów znalazły się w kroczach dziewczyn. Po chwili świeżo upieczone studentki zajęły się fallusami starszych kolegów – liżąc je i wpychając maksymalnie do swoich buź.

- Wiesz, od czasu kiedy przebiłeś moją błonkę dziewiczą, używałam swojej muszelki bardzo często – szepnęła Ola odrywając się na chwilę od grubej pały Wojtka – Miałam w sobie wiele członków ale zawsze najmilej wspominam twoją maczugę.

- Jest mi miło, że tak mnie wspominasz – szeptem odpowiedział chłopak – Mówiłem ci, że

seks może ci dać wiele zadowolenia.

- O tak... i nie tylko – odpowiedziała uśmiechając się filuternie – A teraz przerżnij mnie jak dziwkę bo nią jestem, tą swoją grubą pałą tak, żebym poczuła ją aż w gardle.

Wojtek wszedł w nią swoim grubasem bardzo łatwo i do końca. Aż sam się zdziwił jaka różnica nastąpiła od czerwca ale nie myślał teraz o tym tylko pieprzył nastolatkę całą swoją potęgą, na cały gwizdek czując w tym wielką przyjemność. Doszli jednocześnie a jej ekstazę orgazmu spotęgował jego potężny wytrysk, którym uderzył w tylną ściankę jej pochwy.

Leżeli na tapczaniku. Wtuliła się w jego barczysty tors. Rączką przykryła spoczywającego po ostrej jeździe rumaka. Tej nocy walnęli jeszcze kilka numerków wymieniając się partnerkami i często zmieniając pozycje. Od tego czasu Ola, Wojtek i Karol tworzyli nierozłączną trójkę. Spędzali razem każdą wolną chwilę, często zakrapiając je dużymi ilościami alkoholu i kończąc zawsze w łóżku, przy czym Ola była rżnięta przez grubasa Wojtka, długą dzidę Karola lub oba naraz, często na dwa baty.

Ola nawiązała też kontakt z Markiem, który chociaż żonaty często korzystał z jej usług, płacąc może nie tyle co w Białymstoku ale też nie źle. Polecił ją też paru swoim kolegom, którzy bardzo cenili sobie jej dyskrecję, urodę i figurę ale przede wszystkim jej wysokie umiejętności w kunszcie obsługi ich fallusów.

Początkowo nie narzekała na braki finansowe. Starczało na bogate życie studenckie, na liczne imprezy, na wyjazdy a przede wszystkim na coraz większe chlanie. Była też na tyle zdolna, że chociaż na tróje zaliczała kolokwia, laborki i zaliczenia a w pierwszej sesji wszystkie trzy egzaminy.

W marcu Ewa zwierzyła jej się, że zarabia tańcząc w klubie nocnym. Ola, która zdawała sobie sprawę ze swojej oryginalnej urody i pięknej figury postanowiła też spróbować. Wieczorem poszła z koleżanką do lokalu i spotkała się z szefem. Spodobała się, również ze swobody zachowania. Została przyjęta do zespołu. Od tego dnia za bardzo duże pieniądze co piątek tańczyła na rurze. Miało to jeszcze ten plus, że znalazła jeszcze jedno miejsce pozyskiwania klientów do innego procederu, który rozpoczęła od sierpnia w Białymstoku. Z powodu swojej wschodniej urody i zgrabniutkiej figury a także kocich ruchów w tańcu, miała zawsze multum ofert, w których przebierała jak w ulęgałkach. Od tej pory jej zarobki wzrosły kilkakrotnie. Dużo pieniędzy wysyłała do domu, żeby im też na wszystko wystarczało. Piła teraz bardzo dużo i coraz więcej. Kiedyś nie wypiła ani grama i dostała jakichś omamów. To było straszne. Wylądowała w szpitalu na odtruciu. Wystraszyła się. Ograniczyła pijaństwo i swoje bardzo burzliwe życie seksualne. Jednak ograniczenie nic tu już nie pomogło. Bardzo szybko wróciła do burzliwego życia, które toczyła przed atakiem. Dostała drugiego ataku psychozy. Znowu szpital i detoks. Jednak nie to było najgorsze, przynajmniej nie dla niej. Zatrucie organizmu a przede wszystkim wyniszczenie wątroby i trzustki spowodowały, że dziewczyna bardzo się roztyła i zaczęła tracić swoje dotychczasowe zarobki. Chciała przestać pić ale nie mogła. Stała się alkoholiczką. Zaniedbała całkowicie naukę. Nie dostała kilku zaliczeń i wyleciała ze studiów. Alkohol i seks stały się głównymi wartościami w jej życiu. Utraciła wszystko. Waletowała w akademiku. Spała albo z Wojtkiem albo Karolem. Dmuchali ją nadal, bardzo często na dwa baty. W klubie nie tańczyła już na rurze a tylko nieraz udawało jej się wyrwać jakiegoś mocno podpitego klienta. Staczała się w zastraszająco szybkim tempie.

Pewnego dnia, po dwóch latach tej gehenny, szef lokalu zaprosił ją do swego kantorku. Najpierw ją ostro przerżnął a później zaproponował – Miałbym dla ciebie lekarstwo na twoje problemy i wyjął z sejfu woreczek z białym proszkiem. - Działa on podobnie jak alkohol a do tego możesz wrócić do swojej figurki – dodał.

- Nigdy tego nie brałam. Co to jest? - spytała.

- To lekarstwo na twoje problemy - amfetamina najczystsza w Warszawie – zachęcał

szef – jedno jest ważne, to to żebyś nigdy nie mieszała tego z alkoholem.

- Jeśli ma mi pomóc to mogę spróbować – uwierzyła w jego obietnice.

Rzeczywiście narkotyk zaczął działać. Jak zwykle jako największy szuler najpierw zaczął podpuszczać dwudziestotrzylatkę. Udało jej się znacznie ograniczyć alkohol i papierosy. Dosyć szybko schudła prawie do sylwetki jaką miała jako maturzystka. Może tylko więcej zostało jej w pupie i udach. Negatywne skutki – rozstępy tuszowała kosmetykami. Tak samo postępowała z utratą świeżości na twarzy. Wróciła do tańca na rurze. Znowu miała coraz lepszych klientów. Stać ją było na coraz lepsze kosmetyki. Znowu po roku mogła wysyłać kasę do domu. Tak udawało jej się prosperować prawie dwa lata.

Wydarzyło się coś co zachwiało jej równowagę, co bardzo mocno zachwiało jej hierarchię wartości opartą na seksie, kasie i już biorącym górę nad jej osobowością narkotyku. Na zawał serca, częściowo ze zgryzoty zmarła jej matka. Ola nie mogła sobie darować, że nie była przy mamie w godzinie jej śmierci. Obciążała się winą za to co się stało. Załamała się psychicznie. Szef klubu widząc co dzieje się z jego ulubioną tancerką, która dawała mu też tyle satysfakcji seksualnej zwiększył jej dawkę amfy i dołożył psychotropy – silne antydepresanty. Pomogło na krótki okres czasu. Ola zaczęła zdobywać nie zawsze czyste narkotyki. Zaczęła też nie mogąc sobie poradzić ze swoim sumieniem eksperymentować z innymi środkami. Aż w końcu doszła do heroiny i wtedy zaczęło się piekło przymusu, piekło narkomanii. Nałóg jako największy szuler świata zaczął odbierać jej wszystko. Tak jak kiedyś pieprząc się nawet za pieniądze odczuwała w tym co robi przyjemność, to teraz nie odczuwała nic. Znowu znać dały jej trzewia, które kiedyś drgały w dreszczach rozkoszy orgazmu. W wieku dwudziestu pięciu lat wyglądała jak pięćdziesięcioletnia kobieta. Kiedyś nieźle zarabiająca na seksie teraz oddawała się za działkę. Zaczęła coraz częściej lądować na detoksie. Próbowała się zabić. Zjadła garść antikolu i popiła szklanką jabola. Skończyło się ciężką psychozą. Obudziła się z dziewięciodniowej utraty świadomości w szpitalu psychiatrycznym na oddziale dla najgorszych przypadków i jeszcze dwa tygodnie chodziła w kółeczko z innymi przebywającymi tam pacjentami. Nikt jej nie odwiedzał. Była samotna. Utraciła wszystko a przede wszystkim sens życia. Trafiła na szóstkę – oddział odwykowy. W tym czasie były w Polsce dopiero początki terapii Minnesoty a królowała terapia pracą. W szpitalu była trzy miesiące. Przez cały pobyt poza psychotropami nie brała. Wróciła do Warszawy. Odszukała Wojtka i Karola. Chciała przestać brać, ale bała się. Już w szpitalu spotkała się z ruchem AA, jednak to co mówili ludzie, których tam spotkała było dla niej jednym wielkim bełkotem. Nie wyobrażała sobie tego, że można nie pić i nie brać latami. Wytrzymała pół roku próbując kontrolować swoje życie postanowiła wypić jedno piwo. Tego dnia rzeczywiście na tym jednym piwie się skończyło. Na następny dzień znowu wypiła jedno piwo i na tym poprzestała. Trzeciego dnia postanowiła spróbować z dwoma piwami i piła non stop przez tydzień. Miała zaoszczędzone trochę kasy, kupiła dwie skrzynki wódki i piła dzień i noc. Odwiedzali ją tylko Wojtek i Karol namawiając do zjedzenia jakiejś zupki czy kawałka pizzy. Byli bezradni wobec jej alkoholizmu. Wypiła wszystko i postanowiła siłą woli przestać. Przetrzymała trzy dni bólu istnienia, kiedy wnętrzności wyrywają się na zewnątrz a każda komórka woła alkoholu. Przypomniała sobie radę szefa klubu, w którym tańczyła. Poszła do niego. Siedział za paserkę a klub zbankrutował. Zdobyła działkę amfy i znowu zaczęło się piekło alkoholowo-narkotykowe. Znowu detoksy, szpitale i przymus hery. W końcu trafiła na szosę jako zwykła tirówka. Jej nowy właściciel bo tylko tak można było określić człowieka, który jej tam pilnował, dbał o to, że brała tyle, żeby móc dla niego pracować. Była na tym etapie, że seks wykonywała automatycznie, bez przyjemności w warunkach uwłaczających godności ludzkiej. Zaczęły się znowu myśli samobójcze i wtedy wydarzyło się coś co zaważyło na dalszym jej życiu. Spotkała pierwszego swego zleceniodawcę z Białegostoku – Marka. Nie poznał jej w pierwszej chwili tak była wyniszczona przez alkohol i narkotyki. Zaproponował i pomógł załatwić pobyt w Ośrodku Monaru pod Poznaniem. Trafiła tam jako trzydziestoletnia kobieta całkowicie wyniszczona nałogami.

(V)

Pierwsze dni na Ośrodku były prawdziwą gehenną. Marek, który ją tu przywiózł, długo rozmawiał z Robertem – szefem Monaru na tym terenie. Oli zdawało się, że panowie się bardzo dobrze znają. Opłacił jej pobyt i wyjechał do Warszawy. Ośrodek znajdował się w lesie. Do najbliższej wioski, w której znajdowała się stacja kolejowa było około 5km. Ola w swoim zmęczeniu, nie za bardzo kontaktowała jak się tam znalazła. Do tego ten głód alkoholowo-narkotyczny, do którego po kilku dniach doszedł, wynikający z jej trzeciego uzależnienia głód seksu. Chodziła jak ćma po budynku, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Puste noce – szarpany sen do 2:00 a później tylko biały sufit i czarne myśli aż do pobudki. Nie potrafiła albo nie chciała nawiązywać żadnych kontaktów z innymi uczestnikami terapii. Jedyne co jej zostawało to długie rozmowy z szefem Ośrodka Robertem, jeśli akurat był na miejscu. Nie przynaglając do niczego stary terapeuta monarowski wprowadzał ją w system Ośrodka. Po dwóch tygodniach "ból istnienia" wynikający z jej zespołu abstynencyjnego zaczął ustępować. Zaczęła coraz odważniej przyglądać się swojemu otoczeniu, zwiedzać Ośrodek, odpowiadać na liczne uprzejmości i dowody sympatii dawane jej przez współtowarzyszy niedoli.

Ośrodek Monaru, do którego Marek przywiózł Olę istniał już prawie 15 lat. Znajdował się on ok. 40km od Poznania na terenie byłego PGR-u, którego budynki zostały adoptowane dla potrzeb prowadzenia terapii. Główny budynek składał się z trzydziestu ok. 15 metrowych pokoików, które przeznaczone były na 2-osobowe sypialnie dla uczestników terapii w długim parterowym baraku, połączonych ze sobą długim jasnym korytarzem, w środku którego znajdowała się obszerna kuchnia, zmywalnia i jadalnia z kilkunastoma drewnianymi stołami, przy których ustawione były zamiast krzeseł ławki. Zaraz za wejściem były dwie dosyć duże sale. Pierwsza tzw "kominkowa", w której ustawione było kilkanaście foteli na pierwszy rzut oka z odzysku, tak były zniszczone i kilka dużych regałów wypełnionych książkami o tematyce popularnej ale także popularno-naukowych czy też typowo związanych z terapią lub problemem uzależnienia od środków zmieniających nastrój. Na środku był duży, ładny kominek obok którego znajdowała się zamykana szafka z telewizorem i więżą hi-fi, do której klucze miał Robert, terapeuci i Służba Ochrony Monaru. Sala ta miała wielorakie wykorzystanie, m. in. służyła jako biblioteka i czytelnia, kawiarenka /można było wypić kawę lub herbatę, przyjąć odwiedzających gości, posłuchać muzyki itp/, do spotkań w terapii grupowej i wiele innych. Druga sala tzw materacowa była znacznie większa. Pełniła ona rolę sali gimnastycznej ale i tam odbywały się najważniejsze spotkania Ośrodka zwane "społecznościami". W rogu sali leżało ładnie poukładanych 10 materaców gimnastycznych a dookoła ustawione było ok. 40 wyściełanych fotelików, których stan zużycia także świadczył, że najprawdopodobniej pochodziły z odzysku. W centralnym punkcie tego kręgu znajdowały się wyróżniające się trzy fotele najmniej zniszczone. Takie ustawienie miejsc siedzących miało związek z pewną hierarchizacją panującą w Ośrodku. Wszystkich mieszkańców można było podzielić na grupy: nowicjuszy przebywających w Ośrodku do ok. 3 miesięcy, domownik od 3 do 12 m-cy i monarowiec od 12 do 18-24 m-cy. Pełna terapia w Monarze trwała ok. 1,5 do 2 lat. Był to czas potrzebny by pacjenci poradzili sobie z utrzymaniem abstynencji po opuszczeniu ośrodka, wypracowali umiejętności społeczne potrzebne w życiu na trzeźwo, odtworzyli środowisko społeczne nie zagrażające powrotem do nałogu. Przejście z jednej grupy do drugiej związane było z innymi obowiązkami, zwiększeniem nacisku na samodzielność myślenia i działania, zwiększeniem także nacisku na odpowiedzialność za siebie i innych ale też rosnącymi przywilejami /np. możliwość picia kawy, samodzielnego zasypywania herbaty, samodzielnego wyjścia z ośrodka, uzyskiwania przepustek czy krótszego czasu pracy itp. Było to też związane z zajmowanymi miejscami w kręgu "Społeczności". Nowicjusze siadali na podłodze na rozłożonych materacach, później domownicy w zależności od czasu pobytu począwszy od drzwi, dalej monarowcy i terapeuci - neofici. Na wyróżniających się fotelach siadali prowadzący Robert lub osoba go zastępująca i 2 osoby przez niego wyznaczone najczęściej najstarsi monarowcy lub terapeuci - neofici. Na "społeczności" omawiano i przedstawiano najważniejsze wydarzenia z życia ośrodka, odbywały się one najczęściej dwa razy w tygodniu. Bardzo ważną rolę w życiu Ośrodka pełniła SOM – Służba Ochrony Monaru i Zarząd Ośrodka. Ważnym też elementem był też, szczególnie dla Oli, półroczny okres abstynencji seksualnej. Trzymiesięczny okres nowicjatu Ola przeszła bardzo cierpliwie. Wykonywała ściśle wszystkie polecenia i prace jej nakazane, często prosząc o czynności dodatkowe. W pokoju zamieszkała z inną dziewczyną, która była już w Ośrodku ponad miesiąc. Była to ładna rudowłosa 20-latka z Poznania. Na początku dziewczyny prawie się do siebie nie odzywały ale później jak Olę puszczał zespół abstynencyjny, Kasia bo tak miała na imię jej współlokatorka, zaczęła ją wprowadzać w życie Ośrodka. Ola miała rzadko spotykaną zdolność do regeneracji organizmu a co za tym idzie odzyskiwania utraconej świeżości, urody i figury. Pilność z jaką oddawała się pracy w nowicjacie i początkowym okresie bycia domownikiem a także dodatkowe zadania, które na siebie przyjmowała, np dodatkowy bieg 2km w porannej zaprawie pozwoliły na to, że schudła i odzyskała figurę zgrabnej kobiety już po pierwszym pół roku pobytu w Ośrodku. Bardzo uważnie słuchała też tego co mówią terapeuci i starsi monarowcy ale też dużo czytała. Dowiedziała się o uzależnieniach krzyżowych. Na podstawie tego stwierdziła u siebie krzyżówkę trzech uzależnień: od narkotyków, alkoholu, seksu ale i szereg innych mniej kluczowych: nikotyny, leków itp. Dowiedziała się, że narkomania czy alkoholizm to choroby i to choroby śmiertelne, że tylko trwała abstynencja do końca życia może zatrzymać te choroby. Dowiedziała się też, że są to choroby zakłamań, że podstawowym ich elementem jest zespół iluzji i zaprzeczeń, że uzależniony buduje sobie iluzoryczny świat i oblepia go zaprzeczeniami. Bardzo lubiła rozmawiać z jednym z terapeutów – Tomkiem, z którym utożsamiała się, gdyż miał on zbliżoną drogę uzależniania się i trwania w nałogu co ona. Mówił on o sobie, że jest potrójnie chory: na duszy, na ciele i na umyśle. Wszyscy terapeuci ostrzegali ją, żeby jak najdłużej jeśli to możliwe utrzymywała abstynencję seksualną. Tomek należał też do nich, chociaż Ola wydobrzała już na tyle, że bardzo go pociągała.

Ola w dziesięciomiesięcznym pobycie w ośrodku opanowała obsesję myślową związaną z narkotykami i alkoholem. Najwięcej problemów miała z ciągłym myśleniem o seksie. Bardzo trudno było jej się pogodzić z zakwalifikowaniem doznań erotycznych do sfery uzależnień. Zdawała sobie sprawę z tego, że odzyskała swoją świeżość i wschodnią urodę, że jej zielone oczy nabrały blasku. Próbowała kontaktów lesbijskich z Kasią ale nie uzyskiwała takich doznań jak przy kontaktach z mężczyznami. Zresztą Kasia tuż przed zmianą statusu na monarowca pojechała na urlop do Poznania i z niego nie wróciła. Ola bardzo odczuła utratę przyjaciółki.

Pewnego grudniowego wieczoru zaprosił się do niej na kawę Tomek. Ola miała już przywilej picia kawy w pokoju. Tomek był młodszy od niej, miał jakieś 25 lat. Był mężczyzną wysokim, dobrze zbudowanym, blondynem o ciemnej karnacji. Pełną terapię monarowską ukończył dwa lata temu z racji tego, że nie miał gdzie wracać Robert zostawił go w ośrodku jako terapeutę neofitę. Usiedli przy stoliku naprzeciwko siebie i rozpoczęli rozmowę. Bardzo lubili ze sobą rozmawiać na różne tematy ale przeważnie związane z uzależnieniami. Pili zaparzoną przez Olę mocną kawę. Oli podobał się ten chłopak, zarówno pod względem intelektualnym jak i fizycznym, często śniła o seksie właśnie z nim. Wszyscy widzieli, że czują do siebie miętę przez rumianek.

- Bardzo brakuje mi seksu – wystrzeliła nagle kobieta – przecież utrzymuję ponad dziesięć miesięcy abstynencję w kontaktach płciowych. Próbowałam z Kasią ale to nie to. Nie dają mi też satysfakcji zabawy wibratorem. Czuję, że dłużej nie wytrzymam.

- Wiesz, że jest to jedno z uzależnień kluczowych w twojej krzyżówce – odpowiedział terapeuta.

- Ale ja tak bardzo cię pragnę, chcę żebyś mnie walił, przerżnął. Śnisz mi się po nocach - szepnęła Ola i wsadziła między jego uda swoją kształtną stopkę, wędrując nią w kierunku krocza chłopaka.

- Olu, ty mnie też bardzo pociągasz i też cię pragnę ale mnie nie wolno jako terapeucie - dyszał podniecony już mocno Tomek.

- Wolno, wolno, nikt się nie dowie – dalej atakowała Ola nie zdając sobie sprawy z tego, że uruchamia mechanizmy uzależnienia.

Wstała i podeszła do niego. Usiadła mu na kolana i pocałowała w usta. Tomek nie miał siły bronić się przed jej atakami. Oddał jej pocałunek i zaczęli całować się wymieniając języki wpychane głęboko aż do gardła partnera. Jedna jego ręka pieściła jej piersi druga zaczęła wędrówkę od kolana po gładkim wnętrzu uda do jej krocza. Wstała i pociągnęła go na tapczan. Po drodze rozbierali się by do łóżka dojść ciągle się całując całkowicie nadzy. Chłopak pieścił jej kuciapkę a potem przerżnął swoim średniej wielkości penisem, wyrzucając całą swoją nagromadzoną długim postem spermę w jej pochwę. Ola pierwszy raz od długiego czasu poczuła przyjemność z kontaktu płciowego, przeżyła orgazm, może nie taki mocny jak kiedyś ale zawsze orgazm. Tej nocy Tomek zaspokoił siebie i Olę jeszcze dwa razy i nad ranem poszedł do siebie. Od tego momentu wszyscy wiedzieli, że są parą.

W listopadzie Ola przed mianowaniem na monarowca pojechała na tygodniowy urlop do Poznania. Pech chciał, że drugiego dnia spotkała swoją przyjaciółkę Kasię, która nie wytrzymała abstynencji i nie wróciła z urlopu. Przyjaciółka zaprosiła ją na wieczorne pogaduchy.

- Wiesz wtedy nie wróciłam bo na imprezie zapaliłam trawę i bałam się, że mnie nakryją -

stwierdziła Kasia kiedy rozsiadły się wygodnie przy kawie – zresztą zioło biorę do dzisiaj. Na razie to kontroluję. Nie biorę codziennie.

- Domyśliliśmy się, że tak to się skończyło. Szkoda tylko roku ciężkiej terapii –

odpowiedziała Ola. - A wiesz przespałam się z Tomkiem, wiesz z tym przystojniakiem neofitą. Jest mi z nim dobrze.

- Nie boicie się, że was nakryją. Przecież to terapeuta. - zatrwożyła się Kasia.

- Trochę się boimy ale to było mocniejsze od nas, zresztą dobrze się ukrywamy –

odpowiedziała.

- Wiesz mam ochotę zapalić. Jeśli chcesz to skręcę i tobie – szepnęła rudowłosa.

- Boję się. Tyle czasu nie brałam – broniła się ale mechanizmy zakłamań uruchomione skrywanym seksem zaczęły już działać – a jak mnie wyczują, mam właśnie przejść na monarowca – walczyła ze sobą, zamiast powiedzieć asertywnie wyuczoną regułkę "Dziękuję nie".

- To ci skręcę jak będziesz chciała to zapalisz – stwierdziła Kasia.

Zapaliły obydwie. Później gospodyni wyciągnęła z szafki czteropak mocnego piwa. Ola po marihuanie popitej piwem poczuła się błogo. Puściły wszystkie zahamowania. Kochały się całą noc. Na drugi dzień Kasia zabrała ją na imieniny swojego chłopaka. Na imprezie były jeszcze dwie inne dziewczyny i ośmiu dwudziestoparoletnich mężczyzn. Znowu paliła marihuanę, którą popiła winem. Niezbyt wiele pamięta ale na drugi dzień bolała ją kuciapka. Dowiedziała się, że impreza zamieniła się w orgię i przerżnęli ją wszyscy obecni tam mężczyźni. Chociaż z bardzo dużym oporem wewnętrznym postanowiła zerwać kontakt z Kasią. Zgłosiła się do hostelu monarowskiego, w którym miała nocować podczas pobytu w Poznaniu. Nikt nie poznał, że tak burzliwie spędziła ostatnie dwie noce. Uznała, że może jej się udać, że przecież jeżeli przerwie imprezowanie to nikt się o tym nie dowie. Były to typowe reakcje dla nawrotu choroby uzależnieniowej. Brnęła w kłamstwo coraz dalej. Zakłamując się tak, że sama zaczęła w to wierzyć. Nie zdawała sobie sprawy, że z hostelu poszła do ośrodka informacja, że nie spała tam pierwsze dwie noce. Dla Roberta i terapeutów była to wystarczająca wiadomość, żeby nabrać podejrzeń co do jej abstynencji. Tomek na społeczności przyznał się do tego, że spędził z nią kilka nocy. Szczerość uchroniła go przed wyrzuceniem z ośrodka. Został ukarany dodatkowymi pracami ale nie utracił statusu terapeuty. Ola wróciła z Poznania w terminie. Służba Ochrony Monaru zrobiła bez jej wiedzy testy na narkotyki, które dały wynik pozytywny. Robert zwołał na 22 specjalną, nadzwyczajną społeczność. Na początku były sprawy bieżące a po północy przedstawił problem Oli. Powiedział, że wpłynęła informacja z hostelu o tym, że nie nocowała w pierwszych dwóch dniach pobytu w poznaniu ale na razie nic nie mówił o pozytywnych wynikach testów. Ola poszła w zaparte. Skłamała, że nocowała u wymyślonej ciotki i że na pewno nic nie brała. Później głos zabrał Tomek, który powtórnie przyznał się przed społecznością z utrzymywania stosunków płciowych z Olą i naprowadzał ją, że jeżeli się przyzna do błędu to poniesie mniejsze konsekwencje. Ola dalej szła w zaparte, kłamiąc tak przekonywająco, że wielu nowicjuszy i domowników byłoby w stanie jej uwierzyć. Po dwóch godzinach takiego śledztwa Robert dał jej ostatnią szansę. Nie przyznała się. Robert przedstawił wtedy wyniki testów i wszystko stało się jasne. Przewodniczący zarządu Monaru przedstawił problem Oli pod głosowanie. Społeczność z jednym głosem Tomka wstrzymującym uznała ją winną i zatwierdziła głosowaniem natychmiastowe usunięcie z ośrodka. Miała pół godziny na spakowanie się i opuszczenie ośrodka. Taka straszne była decyzja społeczności. Na pewno by była inna gdyby Ola przyznała się ze skruchą do winy a nie brnęła w zakłamanie.

Była listopadowa noc. Padał deszcz. Ola wyszła z Ośrodka Monaru i poszła przez las, rozżalona na cały świat, 5km do wioski, w której znajdowała się stacja PKP. Wszyscy byli winni tylko nie ona tak zespół iluzji i zaprzeczeń odbudował się błyskawicznie w jej chorobie. Dojechała do Poznania. Trafiła do Kasi. Razem imprezowały wspomagając się alkoholem i miękkimi narkotykami marihuaną i LSD, które szybko zamieniły na twarde: kokainę i wreszcie heroinę. Oddawała się też na potęgę na początku za kasę a później za działkę. Znowu wylądowała na szosie. Na pograniczu życia i śmierci spotkał ją tam znowu Marek. Zawiózł na detoks do Szpitala w Gnieźnie. Stamtąd trafiła na "6" na terapię odwykową, która w jej przypadku trwała 2 miesiące. Tu znowu spotkała się z Ruchem AA. Zaczęła uważniej przysłuchiwać się co mówią inni. Zaczęła, po tym poznała w Monarze inaczej rozumieć ich słowa. Przestał to być bełkot jak przy pierwszym spotkaniu. Zaczęła poszukiwać w tym wszystkim siebie.

(VI)

Ola opuściła szpital w Gnieźnie i pojechała do Poznania. Marek, który przyjechał po nią wynajął jej 2 pokojowe mieszkanie. Chciała mu się jakoś odpłacić a znała tylko jeden sposób ale ku jej zdziwieniu nie chciał tej zapłaty.

- Może kiedyś jak już się odnajdziesz – powiedział.

- Może kiedyś – odpowiedziała.

Marek rozwiódł się z żoną i przeprowadził do Poznania. Trochę zmusił go do tego jego nałóg – alkoholizm. Był dosyć dobrym i wziętym lekarzem – kardiologiem. Pracował w jednym ze szpitali, w przychodni i prowadził prywatną praktykę. Jak większość wziętych lekarzy pracował 20 godzin na dobę. Na brak roboty i pieniędzy nie narzekał. Kupił sobie ładny niewielki domek na obrzeżach Poznania. Mimo dużego nawału pracy nie zapominał o swojej słabości. Nie pił już ponad dwa lata. Dwa razy w tygodniu systematycznie chodził na spotkania AA. Tam dowiedział się, że jest chory na chorobę śmiertelną, którą można tylko zaleczyć ale która jest dożywotnia. Dowiedział się, że jeżeli nie będzie pił to może bardzo godnie i swobodnie żyć, że musi tylko pamiętać, żeby nie przerwać abstynencji. Trochę trudno było mu zrozumieć, że to jest choroba bo nie pamiętał, żeby uczył się o niej na medycynie ale jak usłyszał kilka wypowiedzi innych uczestników mitingu zrozumiał, że albo nie był na tych zajęciach albo nie chciał tego słyszeć pijąc już dosyć dużo w tamtym okresie. Dowiedział się, że jest to przede wszystkim choroba zakłamań i najprawdopodobniej przez blisko dwadzieścia lat nadużywania alkoholu zakłamał w sobie tą prawdę.

Marek wiedział, że Ola już dawno przekroczyła granicę uzależnienia. Wiedział też ze spotkań AA i z literatury, którą czytał w każdej wolnej chwili, że u kobiety występuje krzyżówka uzależnień: od alkoholu, leków, narkotyków i seksu.

Ten tekst odnotował 45,728 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 5.67/10 (47 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (7)

0
-1
Zastanów się za nim napiszesz coś, albo przeczytaj to zanim wyślesz. Zupełnie jakby pisane przez napalonego piętnastolatka.
Pisz dojrzalej. Pozdrawiam
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Zaczęłam czytać, próbowałam się przekonać, ale nie. Jednak nie. Popieram gościa o nicku 'bezsensu'. 'Fallus' 'grota' ? Proszę Cię. Pokatne.pl chyba ma trochę wyższy poziom, a jeżeli chcesz pisać tego typu teksty, to publikuj je gdzieś indziej.
Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Miała być okraszona pikantnym seksem ponura historia upadku młodej kobiety.

A jest kicz. Język ciężki, miejscami wydumany, miejscami druzgocąco niechlujny. Do tego czytając odnoszę nieprzeparte wrażenie że nie masz pojęcia o czym piszesz. Może tak nie jest, ale na pewno jeśli posiadasz rzetelną i głęboką wiedzę na temat prostytucji studentek, seksoholizmu, narkomani, alkoholizmu i zespołów zachowań typowych dla DDA - nie umiałeś się tą wiedzą w sposób wiarygodny podzielić. Czyta się jak te łzawe historyjki w brukowcach, typu "z życia wzięte", tyle że przez ten seks wydumanie opisany, jest jeszcze mniej strawne.

Pisz dalej, może w końcu napiszesz coś spójnego i interesującego, na razie ci się to jeszcze nie udało, ale cóż, kto nie próbuje - nie dokonuje niczego 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Hmh. niezła historia ale zarazem badziewie. Pisz dalej to może w końcu się nauczysz.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
zboczone i dziwne ,no ale to sa opowiadania takiego typu. Koksu. Pzwd.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Koszmarne.. Doczytałem do momentu spotkania tych dwóch blondynek. Powtórzenia, słaby styl i "coś co nazwałbym bajdurzeniem".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Kilka pierwszych części, obficie ociekających seksem, jest rzeczywiście nie do przełknięcia, dużo powtórzeń, miejscami słaby język... no tragedia. Potem jest fajna historia, pewnie całkiem pouczająca, całkiem mądra... ale jest tam kilka bzdur i bzdurek. Marihuana narkotykiem? Nie sądzę. Nie wierzę też w taką hierarchię w monarze, chociaż tu akurat mogę się mylić, że wydaje się nieprawdopodobna. Ogólnie opowiadanie na nie więcej niż 4.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.