Urodziny
22 czerwca 2015
Szacowany czas lektury: 11 min
Ze względu na nagminnie pojawiające się jedynki w ocenie tekstu
OSTRZEGAM!!!
Poniższe opowiadanie zawiera wyjątkowo liczne i kontrowersyjne zdrobnienia w scenach erotycznych!
Lektura poniższego opowiadania może spowodować nudności, wymioty i ogólne obrzydzenie do seksu, bo kto to widział, żeby uprawiać go z przyjemnością i akceptacją wszystkich uczestniczących.
W ten weekend są moje dzieste urodziny. Z tej okazji Mój postanowił zrobić mi mały prezent, wynajął apartament w pewnym dość znanym i ekskluzywnym ośrodku – ciekawe skąd wziął na to kasę? (ale dopóki wydaje tę kasę na mnie, to jest ok.) W każdym razie apartament był całkiem miły, 2 pokoje, łazienka z jacuzzi i prysznicem, w jednym pokoju sypialnia z wielkim okrągłym łożem, w drugim wielka kanapa, barek, fotele, ławo-stolik i z drugiej jego strony wygodna skórzana kanapa. Do tego niezły sprzęt grający, duży TV na ścianie. W komplecie do apartamentu był także pokaźny karnet na zabiegi w hotelowym SPA. Z tej okazji spędziłam tam parę godzin po śniadaniu i parę godzin po obiedzie... Ogólnie poczułam się bosko... Co Mój w tym czasie robił – pojęcia nie mam, z typowo samczą wzgardą odnosił się do różnych zabiegów upiększających i nie dał się namówić na jakiekolwiek zabiegi - posiedział tylko ze mną w saunie i korzystając z tego że byliśmy tam sami zrobił mi masaż tego co tygryski lubią najbardziej (tym razem on był tygryskiem) więc moje piersi, pupa i cipeczka zostały dokładnie wymasowane zarówno rękoma jak i języczkiem. Pozostałymi częściami ciała nieco później zajęli się zawodowi masażyści dziwiąc się nieco, że jestem już taka rozluźniona i zrelaksowana...
Wszystkie te zabiegi dość mnie znużyły, poczułam się nieco śpiąca więc korzystając, że mojego jeszcze nie było w apartamencie walnęłam się na łoże w sypialni i zasnęłam owinięta jedynie ręcznikiem...
Obudziło mnie lekkie łaskotanie. To Mój postanowił obudzić mnie muskając piórkiem. Leniwie się przeciągnęłam poddając się z przyjemnością pieszczotom. Niestety, gdy zobaczył, że już nie śpię przestał kontynuować te zabiegi, powiedział, że ma w drugim pokoju dla mnie prezent i poprosił abym założyła szpilki i przygotowaną seksowną prześwitującą czarną koronkową koszulkę. Gdy już byłam gotowa, przewiązał mi oczy opaską i poprowadził do drugiego pokoju. W saloniku grała nastrojowa muzyka, czułam woń kadzidełek, otrzymałam kieliszek wina. Posadził mnie w jednym z foteli i zapytał czy mam ochotę coś zjeść. Do wyboru było nieco różnych przysmaków: sery, łosoś z twarożkiem, faszerowane jajka, polędwiczki z kurczaka, winogrona, kiwi, arbuz, granaty itd... taki typowy szwedzki stół na przyjęcia. Cały czas miałam zawiązane oczy a on podawał mi do ust co chwilę inny przysmak. Dwoił się i troił, wszędzie było go pełno, raz z jednej strony raz z drugiej. Nie wiedziałam, że z niego taki zręczny kelner – chociaż kelnerzy nie podają klientom jedzenia prosto do ust... Przy granatach trochę upaprałam twarz sokiem, więc poprosiłam o jakąś serwetkę:
- Przykro mi, o tym nie pomyślałem, ale coś na to poradzimy – i poczułam jak delikatnie językiem zlizał mi sok z lewego policzka, po chwili z prawego. Wyciągnęłam dłoń też upapraną sokiem w lewą stronę, ale on już był z prawej, delikatnie wylizał paluszki... Po dwóch lampkach wino lekko zaczęło szumieć mi w głowie, delikatnie chwycił moją dłoń, polecił wstać i zaprowadził do skórzanej kanapy. Tam ściągnął mi koszulkę, zostałam więc naga i poprosił abym się położyła. Do tej pory miałam opaskę na oczach, więc sięgnęłam dłonią chcąc ją zdjąć, ale ją powstrzymał:
- Za szybko kochanie, to nie koniec niespodzianek, jeszcze troszkę
Ułożyłam się wygodnie na lewym boku a on stanął za mną i delikatnie zaczął pieścić mnie piórkiem. Powoli muskał najpierw ramię, aż do łokcia, jego wewnętrzną stronę, dalej wzdłuż ręki aż do dłoni i z powrotem – do barku, szyi, leciutko za uchem. Przechodziły przeze mnie dreszcze rozkoszy gdy kontynuował dalej po szyi, plecach, wzdłuż kręgosłupa, aż do pośladków, później wewnątrz odsłoniętego uda, wzdłuż nogi, pod kolanem. Następnie łydka, stopa, jedna, druga i wracał po drugiej nodze, tym razem na zewnątrz, aż do biodra. Było mi tak przyjemnie, że półświadomie sama zaczęłam się głaskać po nodze i brzuszku.
- Pieść się, lubię jak to robisz – więc śmielej zaczęłam pieścić swoje piersi, sutki i w końcu łechtaczkę, a Mój piórkiem łaskotał resztę mojego ciała. Na karku poczułam jego gorący oddech, zaczął całować moje ramiona, uszy, kark... Było mi naprawdę przyjemnie. Przestał. Ale ja już nie mogłam przestać.
- Śmiało, popatrzę na ciebie i też się pobawię.
Więc się bawiłam, pieściłam , położyłam na plecach, lekko rozsunęłam nogi i ostro pieściłam łechtaczkę prawą ręką, lewą głaszcząc to jedną to drugą pierś. Było coraz przyjemniej, jemu chyba też bo zaczął głośno sapać, coraz głośniej i szybciej, w ogóle tego sapania zrobiło się jakby za dużo i za często – zawału chce dostać czy co? To „co?” po chwili nie dało mi spokoju więc nie wytrzymałam, zerwałam z oczu przepaskę i spojrzałam w kierunku sapania...
Naprzeciwko mnie na kanapie siedziało trzech panów w garniturach pod krawatem, wśród nich „Mój”, zamarli z nieco głupimi minami każdy dzierżąc w dłoni swoją pałę sterczącą z rozpiętego rozporka... To taką niespodziankę mi przygotował... Odważnie, ale wie co mi się może spodobać. Leciutko uśmiechnęłam się do lekko zażenowanych Panów niepewnych mojej reakcji i moja dłoń z powrotem powędrowała do mojej wyjątkowo mokrej cipki... Nie spieszyłam się już, wiedziałam, że ten wieczór będzie długi i wyjątkowo udany, więc powoli się pieściłam spod przymrużonych powiek obserwując pracujących Panów. Po chwilowej konsternacji wrócili do swoich rękoczynów z pełnym zapałem, miałam tylko nadzieję że trochę zapału zostawią jeszcze na później... Całą trójkę znałam, oprócz mojego był K. znany mi już dobrze z pewnego klubu, gdzie czasami bywamy z moim aby się nieco ostrzej zabawić oraz co mnie nieco zaskoczyło J. przyjaciel mojego no i pośrednio mój, ale z którym mnie oprócz normalnej znajomości nigdy nic więcej nie łączyło. Podobał mi się, ale wydawał się mną nie zainteresowany a przynajmniej nigdy nie czynił żadnych nawet lekkich zabiegów w tym kierunku. Jak mi Mój później zdradził, z wielką ochotą wziął udział w tym przedsięwzięciu – był wręcz zachwycony, a wcześniej po prostu cenił sobie naszą przyjaźń i nie chciał jej zepsuć dwuznacznym zachowaniem. Ale wracajmy do teraźniejszości...
Leciutko się zabawiałam, obserwując Panów, powoli planowałam co zrobię. Wiem, że mój miał jakiś scenariusz ale ja też miałam coś do powiedzenia. Panowie byli w garniturach, pod krawatem, (mój wie co lubię), pewnie już im gorąco, więc trzeba im pomóc.
Podniosłam się z tapczanu, Panowie przerwali – no dalej, nie przestawajcie, bo pomyślę, że się wam nie podobam – słowa poparłam wymownym gestem. Okrążyłam stolik z resztkami przysmaków – już wiem jak mojemu tak sprawnie szło ich podawanie, skoro miał dwóch pomocników którzy na zmianę mnie karmili i poili - i powoli podeszłam do tego który siedział pośrodku. Klęknęłam przed nim i wzięłam jego kutasika w usta. Panowie po bokach przyspieszyli. Nie wypuszczając zdobyczy rozpięłam mu spodnie i zaczęłam je ściągać. Zsunęłam do kolan – dalej niech radzi sobie sam. Chwilę pobawiłam się nim, głaszcząc i liżąc także jego jąderka. Wstałam i usiadłam na nim okrakiem – gładko wśliznął się do środka. Leciutko go ujeżdżając zdjęłam mu marynarkę, rozwiązałam krawat, ściągnęłam koszulę, głaszcząc go po lekko owłosionej klacie. Panowie po bokach zrobili lepszy użytek ze swoich rąk i głaskali mnie po udach, plecach każdy ze swojej strony delikatnie całowali po uszach, karku, ramionach. Ujeżdżany wtulił głowę w moje piersi, lizał i gryzł delikatnie moje sutki… Pogalopowałam jeszcze przez chwilę i zsiadłam z konika. W końcu mam jeszcze dwa do ujeżdżenia.
Najpierw chciałam się przesiąść od razu na kolejnego, ale po co się spieszyć, ponowiłam cały rytuał jak u poprzednika. W tym czasie Panowie się przesiedli i znowu byłam w środku. Panowie byli już śmielsi więc od początku mnie pieścili, nie czekając na zachętę, lizali moje pośladeczki, cipkę jednym słowem przeszkadzali strasznie, ale udało mi się drugiego z nich rozebrać. Gdy wzięłam się za trzeciego lodzika wzięłam pałki obu jego kolegów w rączki i się nimi jednocześnie bawiłam, nie pozwalając im ostygnąć. Gdy cała trójka była już rozebrana, mój przejął inicjatywę. Panowie chwycili mnie na ręce i przenieśli do sypialni. Tam rozłożyli mnie na łóżeczku, każdy z Panów chwycił piórko i zaczęli mnie głaskać i pieścić. To piórkiem, to rękami, to języczkiem. Jeden z nich lizał mi stópki, każdy paluszek, wnętrze stóp, po czym po udzie przeszedł do cipeczki i zaczął ją zawzięcie lizać. Złapałam jeden z kutasików tego z lewej i przyciągnęłam go do ust i zaczęłam ssać. Po chwili w drugą rękę chwyciłam drugiego i robiłam mu laskę. Zrobiłam zmianę, trzepałam konika z lewej a lodzik z prawej. Panowie zmieniali pozycje, więc pogubiłam się komu robię loda, komu trzepię konika a kto mi robi minetkę. W pewnym momencie przekręciłam się, rzuciłam jednego z Panów na łóżko i go dosiadłam. Dziko ujeżdżałam konika, Z przodu chwyciłam jakiegoś kutasika w usta i łapczywie połykałam, wypięłam pośladki do trzeciego i wkrótce poczułam jak wielki wąż wślizguje się w moją drugą dziurkę. Ja jęczałam, Panowie sapali, pozycje się zmieniały, tyle że ich było trzech a ja jedna i mogli sobie robić małe przerwy i odpoczywać, więc po pewnym czasie tych igraszek i pos sorgazmach (w pewnej chwili przestałam liczyć) byłam już wyczerpana.
Panowie zauważyli moją niemoc, przyszła pora na kolejny punkt scenariusza. Położyłam się na brzuchu, Panowie naoliwili ręce i zaczęli mnie powoli jednocześnie masować. Plecy, kark, pośladki, uda. Po kilku minutach odwróciłam się na plecy, pora na masowanie nóżek, brzucha, piersi. Trochę tłoku było przy piersiach ale się w końcu jakoś podzielili. Było mi błogo.
- Wejdź we mnie i rżnij do końca - szepnęłam do któregoś uszka. Właściciel uszka zmienił pozycję, położył się na mnie i namiętnie zaczął mnie rżnąć. Byłam tak wyczerpana, że prawie bezwładna, odczuwałam jedynie przyjemne pulsowanie w podbrzuszu. Kiedy kończył wyciągnął go i trysnął na mój brzuch, piersi. Jego miejsce zajął kolejny. Tym razem zarzuciłam mu nogi na ramiona. Ten nie wyciągnął go i spuścił się w środku mojej cipki. Trzeci odwrócił mnie na plecy i wszedł w mój tyłeczek. Po kilku minutach poczułam cieplutki kisiel na plecach.
Odwróciłam się z powrotem na plecy. Panowie klęczeli dookoła mnie, nadzwyczaj z siebie zadowoleni, dostałam kieliszek wina, byłam tak spragniona, że wychyliłam go prawie duszkiem. Każdy z Panów miał też kieliszek wina, ale wypili tylko po małym łyku na moje zdrowie, a później każdy z nich zaczął resztą wina mnie polewać i zlizywać je z mojego ciała.
Pozostała część wieczoru przebiegała standardowo jak każda imprezka. Drinki, muzyka, taniec, różnica była tylko taka, że wszyscy byliśmy nadzy, nikt nie używał nawet ręcznika czy szlafroka. W tańcu Panowie pieścili mnie i całowali, czasami pojedynczo, czasami we dwójkę. Czasami ja bawiłam się którymś kutasikiem sprawdzając czy już wraca mu wigor. Po tańcach i paru drinkach wszyscy byliśmy już nieźle wstawieni ale wskoczyliśmy jeszcze razem do jacuzzi. Ciepła woda i bąbelki pobudziły w końcu Panów, tym razem jednak ja miałam pełną inicjatywę. Panowie siedzieli w kręgu a ja co jakiś czas dosiadałam któregoś i wbijałam jego maczugę to w cipkę to w dupcię zależnie od fantazji, czasem przodem, czasem tyłem. Każdy grzecznie czekał na swoją kolej. W końcu i mój i K doszli po raz kolejny, pozostał jeszcze J, ale na niego miałam inny plan.
Po swawolach w jacuzzi postanowiliśmy iść już spać ale złapałam jeszcze J. za rękę i pociągnęłam go pod prysznic. Kabina nie była przezroczysta, właściwie było to jakby osobne pomieszczenie z drzwiami, zamknęłam je od środka i zajęłam się J. sam na sam. Najpierw całowałam się z nim pod prysznicem, woda spływała nam po twarzy i plecach, on pieścił moje piersi, później schylił się nieco i je całował, woda spływała po mojej twarzy a ja wzdychałam z rozkoszy. Uklękłam, wzięłam go do buzi, czułam jak rośnie i pulsuje w moich ustach, powolutku przesuwałam po nim językiem, leciutko ssałam, czasami mocniej ścisnęłam, prawą ręką gładziłam jego jajeczka, palcem wskazującym pieściłam jego dziurkę. Był nieco zaskoczony, ale spodobało mu się. Teraz on jęczał i wzdychał. Wsuwałam go w usta i wyciągałam ale tak nie do końca, coraz szybciej. Gdy jego jąderka się zmarszczyły a członek zaczął pulsować ścisnęłam członek u nasady zapobiegając wytryskowi. Podniosłam się i wskoczyłam na jego biodra i z impetem nadziałam się na jego wielkiego kutasa aż jęknął. Oparł mnie plecami o kafelki i pieprzył z przymkniętymi oczami z rozkoszą widoczną na jego twarzy, sapiąc i wzdychając. Gdy się zmęczył, osunęłam się z jego objęć, odwróciłam się plecami do niego i wypięłam tyłeczek pochylając się nieco, dając mu do wyboru dowolną dziurkę. Wszedł w moją pupcię, oparł ręce na moich plecach i przyciskając mnie do kafelków rytmicznie posuwał. Po pewnym czasie wyszedł ze mnie, głaskał i całował moje plecy, pieścił piersi. W pewnej chwili złapał mnie za biodra i nabił mnie na siebie. Tym razem z powrotem w cipkę i trzymając za biodra ruchał zawzięcie najpierw cicho jęcząc stopniowo coraz głośniej. W chwili wytrysku jego kutas zrobił się wyjątkowo duży, wypełniał mnie całą i jednocześnie dostałam wspaniałego cudownego orgazmu. Doszliśmy jednocześnie. Po chwili odpoczynku umyliśmy się nawzajem, pieszcząc się i całując i w końcu wyszliśmy. Mój miał nietęgą minę – był chyba trochę zazdrosny. K. zamówił taksówkę i pożegnał się z nami, musiał już opuścić nasze towarzystwo a nasza już teraz trójka poszła spać do wielkiego łoża. Ja oczywiście pośrodku. Zasnęłam zadowolona z dwoma ptaszkami w łapkach.
Dobranoc kochani...