Upadek
20 września 2012
Szacowany czas lektury: 9 min
Przemierzała cicho i delikatnie bezdroża mojej przygasłej wyobraźni, drażniła obumarłe zmysły i krzątała się po umyśle jak po dobrze znanym miejscu. Znikała bez pożegnania, rozpływała się w tajemniczej matni umysłu, tylko po to, by pojawić się nagle pośród mroku codzienności i zburzyć poznany już chaos zwykłego dnia. Tańczyła wtedy na marzeniach i snach, a przeskakując z jednego na drugie tworzyła kolejne. Nieśmiało podążałem drogą nierzeczywistych fantazji, żeby dogonić i tym samym dosięgnąć tego nierealnego pragnienia, którym po prostu była ona...
Zabawne, jak trudno jest pozostać nieczułym, jak ciężko jest być próżnym, gdy wokół tyle piękna, tyle cudów i dziwacznych rojeń. Moja metoda zawiodła, cała linia obrony wytworzona przez lata utwierdzania ludzi, że jest się człowiekiem, który wyzbył się uczuć prysła jak jakaś przesadnie wydumana mrzonka. Jednak czy jest się czym przejmować, czy jest czym zaprzątać sobie umęczony rozum skoro ludzie i tak się o tym nie dowiedzą. Czy warto jest, myśleć o tym czego i tak nigdy nie było, co nie było prawdą? Nigdy nie pozbyłem się uczuć, marzeń, czy pragnień, myśli abstrakcyjne nawiedzały mnie często, dlaczego zatem nie potrafię sam przed sobą przyznać, że udaje, że nieudolnie oszukuje własne serce?
Każdy jej ruch, sprawiał, że gubiłem się we własnych zmysłach, blask tych szmaragdowych oczu, zmysłowa woń ciała, skóra utkana jakby z jedwabiu i ten rubaszny magiczny śmiech. Nie mogłem się przeciwstawić tej sile piekielnej, nie potrafiłem, jestem przecież tylko człowiekiem, człowiekiem który w swej głupocie myślał, że uda mu się zmylić samego siebie. Pożądałem jej, jak nikogo wcześniej, pragnąłem, nienawidząc i co noc biłem się z sumieniem by rankiem znów powracać do niej, płonący i żądny niewysłowionej rozkoszy.
Miała włosy koloru złota na starych obrazach, usta przypominały barwą pąki róż, nosek fikuśnie zadarty i oczy, oczy, w których widziałem namiętność i nieopisaną wręcz pasje. Nie szukałem jej, nie chciałem też znaleźć się pod jej wpływem, lecz nie ja miałem nad tym władze, ot zwyczajny zbieg okoliczności sprawił, że utonąłem w szmaragdzie jej oczu...
Ta fatalna historia rozpoczęła się wraz z przyjęciem urodzinowym mojej 16-letniej córki Emilki, tak drogi czytelniku mam rodzinę, żonę i cudowną córkę, ale to nie one są obiektem mych westchnień. Urodziny miała 5 lipca, zaprosiliśmy z żoną kilku znajomych oraz najbliższą rodzinę, która ochoczo zawitała na przyjęcie. Wszystko przebiegało standardowo, koleżanki i koledzy solenizantki, babcie, ciocie i reszta familii obdarowywali Emilkę prezentami i życzeniami. Ta normalna nasiadówka zmieniła się jednak dla mnie pod wpływem jednej osoby, która niczym bluszcz oplotła mnie mackami i już nie pozwoliła uciec. Nawet moja żona Justyna, kobieta 36-letnia o nienagannej figurze i urodzie nie mogła wyrwać mnie ze szponów pożądania i nienormalnej miłości. Ile to razy przecież starałem się patrząc na nią zobaczyć szmaragdowe oczy i złote włosy, lecz zamiast tego dostrzegałem jedynie wygasły już żar w jej brązowych zwierciadłach duszy.
Natalie, tylko ona była w moim chorym i zdziwaczałym sercu 38 latka, tylko ona budziła do życia wszystkie moje zmysły, wszystkie uczucia uśpione latami małżeństwa. Kształty jej ciała, zaokrąglenia i mistyczna tajemniczość sprawiały wrażenie świętych i dostępnych jedynie dla wybranych, a ja pragnąłem być tym wybranym bardziej niż mogłem to wyrazić. Podążałem za nią wzrokiem przez całe przyjęcie, nie odrywałem oczu od jej kołyszących się w namiętnym tańcu bioder, od jej pośladków i nóg, pleców i szyi delikatnie owianej włosami. Kochałem się w niej już tego pierwszego dnia i nienawidziłem tego uczucia.
Miała 16 lat i była przyjaciółką mojej córki, a ja patrząc na nią widziałem tylko zwierzęcy i wyuzdany seks, którym połączyłbym się z jej doskonałością. Umysł szalał w konwulsjach wijąc się miedzy erotycznymi obrazami tego młodego ciała w mych objęciach, powodując podwyższony stan aktywności seksualnej. Nie mogłem się opamiętać, wodząc oczyma za tym bawiącym się zjawiskiem. Ona rozmawiała na ławeczce z moją córką, a ja dotykałem jej ud, pieściłem piersi ugniatając, gryząc i liżąc je jak opętany, co chwile wracając do głębokich ust i czując smak jej języka, ale to była tylko wyobraźnia. I choć odczucia, jakie towarzyszyły mi przy pieszczeniu jej krocza ustami były niezwykle realne, wiedziałem, iż to tylko zwariowany rozum płata mi figle. Zrozumiałem to na tyle wcześnie, że udało mi się jedynie z niewielkim śladem podniecenia opuścić ogród i udać się do łazienki. Patrząc w lustro, rozgrzany do czerwoności zastanawiałem się, co się u licha dzieje. Ciągle przywoływałem z pamięci jej obraz, idealną sylwetkę, krągłości i styl ubioru, który świetnie eksponował wszystkie atuty. Przyjęcie skończyło się, a goście wraz z rodziną rozeszli się do swoich domów i mieszkań, ja natomiast cały czas próbowałem zachowywać się normalnie w stosunku do córki i żony, która jak mi się wydawało już coś podejrzewała. Bałem się patrzeć w jej oczy, ze strachu, że wykryje powód dziwnego stanu, w którym się znalazłem. Na szczęście nic takiego się nie stało i po kilku dniach wszystko wróciło niemalże do normy, oczywiście poza bolesnym faktem, że co noc w snach pieściłem Natalie. Tego typu obsesyjny stan zaczął być denerwujący, musiałem jakoś rozładować emocję i seksualną frustrację, jednak nie potrafiłem zrobić tego z żoną. W ciągu paru tygodni moja obsesja nasiliła się, ponieważ kilka razy gościliśmy Natalie na noc. Wpadała czasem do mojej Emilki na kobiece pogadanki i spała u nas w domu w jej pokoju. Podczas jej ostatniego pobytu zakradłem się około 2 w nocy do pomieszczenia, w którym spały i nasłuchiwałem rozmów jak zwykły napalony dzieciak, lecz to, co usłyszałem spotęgowało moją chęć "ostrego wypieprzenia", że tak to ujmę Natalie tysiące razy.
- Twój ojciec jest przystojny i taki elegancki, nie wiem, co Ty od niego chcesz.
- Żartujesz, może mi jeszcze powiesz, że podoba Ci się taki typ mężczyzn..
- Żebyś wiedziała, chętnie bym się z nim zapoznała, ma ciekawą urodę, jest lekko umięśniony i wygląda sexy Pozwoliłabym mu się przerżnąć, piszczałabym pod naciskiem jego wielkiego penisa. Pewnie ma ogromnego i do tego zna się na rzeczy.
- Jesteś nienormalna (śmiech), oj Ty i te Twoje pomysły. Lepiej chodźmy spać zanim się mocniej napalisz na mojego starego...
Dalszej części rozmowy, poza śmiechami nie słyszałem, mój członek sterczał a ja nie wiedziałem, co robić. Podniecenie całą sytuacją sprawiło, że poważnie zacząłem podchodzić do próby uwiedzenia Natalie. Pamiętny dzień odmienił raz na zawsze moje szare życie, teraz miałem cel i to wart wszelkiego zachodu. Kilka dni później Emilka poprosiła mnie bym odebrał ją i Natalie ze szkoły, bo chce żeby znowu u nas nocowała. Zgodziłem się i gdy nadeszła odpowiednia godzina, podjechałem pod szkołę. Mając ją w samochodzie na tylnym siedzeniu ciągle spoglądałem w lusterko napawając się widokiem jej zmysłowego ciała.
Nadeszła noc, leżąc u boku mojej żony ciągle myślałem o Natalie, było to coś, czemu nie potrafiłem się przeciwstawić. Czułem niesamowite podniecenie, bowiem wiedziałem, że jest bardzo, blisko, że dzieli mnie od niej jedynie kilka metrów i drzwi od pokoju mojej córki. Sam fakt jednak, że oto mam ją u siebie w domu, nocą, podniecał mnie niemiłosiernie. Ileż bym dałby móc wejść do jej pokoju, zsunąć kołdrę i patrzeć na jej nagie ciało, czuć ciepło i żar bijący od jej pachnącej skóry. Dotknąłbym jej delikatnie, sunąc dłonią w kierunku piersi, dotykałbym opuszkami palców jej sutków, powoli i spokojnie napawałbym się jej gładkością. Pieściłbym jej piersi, czekając aż sutki staną się twarde, następnie zanurzyłbym twarz miedzy jej skarbami i językiem dotarł do sterczących maleństw, jej przyspieszony oddech i nieregularne bicie serca dodawałoby mi śmiałości w poczynaniach i już po krótkiej chwili lizania i ssania jej piersi zająłbym się jej największą świętością. Sunąc dłońmi i ustami po płaskim, jedynie lekko zaokrąglonym brzuszku dotarłbym ostatecznie do jej muszelki, która byłaby jak... No właśnie, tego już nie byłem w stanie sobie wyobrazić i choć próbowałem z całych sił nie mogłem już wrócić do obrazu jej nagiego ciała. Zdenerwowany i rozgrzany postanowiłem ostudzić nieco emocje i napić się wody, wstałem, więc odczekawszy parę minut, aby penis wrócił do zwyczajnych rozmiarów i poszedłem do kuchni. Idąc ciemnym korytarzem, starałem się robić to cicho, aby nikogo nie obudzić i dopiero, gdy doszedłem do kuchni mogłem już przestać stawiać kroki jak włamywacz. Wszedłem do kuchni i otworzyłem drzwi od lodówki i wtedy ją zobaczyłem, stała 2 metry ode mnie, ubrana jedynie w cieniutki, sięgający ledwo za pośladki szafirowy szlafrok, padały na nią smukłe promienie księżyca, lecz to blask światła z lodówki pozwolił mi ją zauważyć. Wystraszyła się chyba tak samo jak ja, nie poruszyła się, wpatrywała się we mnie a ja w nią, staliśmy tak chwilę w milczeniu.
Ja patrząc na jej piersi wyłaniające się spośród połów materiału, sutki jej sterczały a piersi unosiły się przy każdym oddechu, wyglądała nieziemsko, epatowała seksem. Nie widziałem, co robić, nie mogłem otworzyć ust ani przestać wpatrywać się w nią. W pewnym momencie, nadszedł kryzys, podniecenie i pożądanie wzięło górę nad rozumem i opamiętaniem. Patrząc jej prosto w oczy zrobiłem krok a potem kolejny. Byłem tuż przy niej. Cofnęła się, lecz napotkała na ścianę, patrzyła na mnie wzrokiem, którego nigdy nie zapomnę. Wiedziała, czego chce i bała się tego... Przybliżając się bardziej, pochyliłem lekko głowę i lewą ręką odchyliłem jej szlafrok ukazując lewą pierś, wpatrywaliśmy się tak w siebie przez chwile milcząc. Dyszała ciężko, a ja zsunąłem dłoń na jej biodro i niżej na nagi pośladek i udo. Moje podniecenie osiągnęło apogeum, w mgnieniu oka podniosłem jej nogę do góry unosząc jednocześnie materiał i przywarłem swoim ciałem do jej zupełnie nagiego łona. Przejechałem po nim ręką rozsmarowując wilgoć na tyłku i udach. Uniosłem ją, szlafrok niemal całkowicie odsłonił jej ciało, piersi wydostały się i przyciskały do mojego torsu, moja lewa ręka cały czas spoczywała na jej udzie i pośladku natomiast prawa przybliżyła jej twarz do mojej. Naparłem na jej gorącą cipkę mocno i stanowczo, zacząłem lizać jej wargi, wkładając język w usta całowałem ją jak opętany, oddawała każdy z tych pocałunków, nasze języki splatały się i pieściły z niewysłowionym zaangażowaniem. Jednocześnie mając wolną rękę ściągnąłem spodnie i wyswobodziłem mojego penisa. Ocierałem się o nią i lizałem z nią jednocześnie układając jej ciało na niewielkiej szafeczce, która stała tuż przy ścianie. Usiadła na niej, a ja wypuszczając jej język z ust, zacząłem ssać jej piersi i ugniatać je prawą ręką, lewa ciągle pieściła pośladki i okolice krocza.
Była niesamowicie gorąca, parzyła mnie w ręce, dyszała i sapała a ja nie szalałem z pożądania. W końcu nie wytrzymałem, wszedłem w nią nabrzmiałym penisem po same jądra, umoczony w śluzie i własnych sokach kutas, wszedł w nią łatwo z niewielkim mlaśnięciem. Rżnąłem ją najostrzej jak potrafiłem, cały czas ugniatając piersi, dupę i całując. Zagłębiałem się palcami prawie w jej odbycie, co chwilę ściskając te wspaniałe cuda. Orgazm osiągnęliśmy równocześnie, objęła mnie nogami i docisnęła do siebie, a ja w tym momencie poczułem jej skurcze na penisie i wystrzeliłem w nią z całym impetem. To była rozkosz w czystej postaci, chwilę później, spoceni i zmęczeni odsunęliśmy się od siebie, patrząc sobie w oczy z dziką rządzą i namiętnością. Nie wiedziałem, co powiedzieć, ani jak się zachować, rozumiałem sytuacje i bałem się jej, bałem się konsekwencji...