Szafa
27 października 2024
Szacowany czas lektury: 10 min
Jedno z wielu opisów naszej historii...
W każdym pokoju jest takie miejsce. Miejsce, w którym można odkryć skarby. Zresztą wcale nie chodzi o to, że trzeba je odkrywać, one raczej tam są składowane. Przechowujemy w nich te najcenniejsze rzeczy.
Gdy wejdziemy do pokoju chłopca, to będzie tam taka mała skrytka prawdopodobnie na półce z książkami, gdzie w starym pudełku po butach są te najcenniejsze drobiazgi. Są kolorowe kulki, które dostał od kolegi jak jeszcze byli w przedszkolu, pozytywka przywieziona przez tatę z dalekiej podróży, gdy bardzo za nim tęsknił, kilka kolorowych kart, bardzo cennych, choć wyraźnie używanych… zresztą w pudełku mieści się sporo różnych pozornie nic niewartych rupieci, które tak naprawdę są cennym wspomnieniem z tych mijających dni. Gdybyśmy zajrzeli do takiej szkatułki nastolatki, świecidełka byłyby nie tylko z przeszłości, ale i z bieżącego zestawu tajemnic. Pewnie między bardzo cennymi kartkami od bardzo bliskiego kolegi, które napisał kiedyś na lekcji chemii, są też ulubione szpilki do włosów od przyjaciółki prosto z Madrytu i te zapiski, których dla pewności nigdy nie napisała w telefonie, bo świat cyfrowy nigdy nie jest tak bezpieczny, jak kartonowe pudło pod łóżkiem.
Z wiekiem te pudełka stają się coraz większe, ale też zmieniają swój charakter i cele. Gdy już jesteś dorosły, masz tych skrytek więcej.
Sporo z nich zakopujesz w ogródku lub odsyłasz do najdalej mieszkającego od twojego domu przyjaciela, by tam je zakopał. Bardzo dużo dobrych wspomnień mieści się w pudełku po butach. W pewnym wieku cała szafa pudełek nie jest wystarczająca, by zebrać wspomnienia i ludzi. Są jednak takie szafy, których zawartość nie stanowi żadnej tajemnicy i żadnego zagrożenia. No chyba tylko takie, że jej zawartość uzależnia, bardzo przyjemnie uzależnia.
Ich szafa stała w rogu sypialni nie przez przypadek. Biała, prosta, niespecjalnie duża. Stała, bo nie można było pozwolić, by ich wspomnienia i plany nie miały swojego miejsca. Chwilę trwało, zanim się pojawiła. Nie miałoby sensu by stała pusta. Kurz zbierałby się na niej i powodowała frustrację. Dzisiaj ten mebel ma bardzo wiele wspomnień nie tyle schowanych w niej, co po prostu przechowywanych. A najważniejszą funkcją tej szafy jest to, że można do niej wkładać kolejne gadżety, ale można je też wyjmować i korzystać, można to robić tak często, jak się chce. Tak często, jak chcą.
W lewej części jest kilkanaście wieszaków. Nie są specjalnie duże, bo nie wisi na nich zbyt wiele materiału. Raczej to delikatne i dość skąpe stroje. Ona zakładała je w bardzo różnych miejscach i okolicznościach. Każda z zawieszonych na białych wieszakach bielizna ma swoje wspomnienia. Gdyby przy każdej z nich przywiesić metkę z lokalizacją, w której była używana, lista byłaby długa.
Bardzo lubiła się dla niego ubierać. Nie miało znaczenia czy biała, czarna czy czerwona. Królowała koronka i delikatny prześwitujący materiał.
W szafie decydującym podziałem był kolor. Te białe koronki wisiały skrajnie z lewej strony. Na ogół białe były zwiewne i lekkie. Gdy zakładała je na siebie, można było pomyśleć, że jej ciało jest jak słońce przesłonięte delikatną firaną bieli. Delikatne i gorące zarazem. Długi rękaw białej tuniki przechodził w delikatny dekolt, który wcale nie był głęboki, bo prześwitujący materiał i tak doskonale uwidaczniał jej piersi, przysłonięte bielą. Ta konkretna tunika sięgała delikatnie za jej pupę. Zawsze zatem do niej zakładała delikatne białe stringi. Lubił bardzo ten biały zestaw, bez stringów lubił go jeszcze bardziej. Zaraz po delikatnej bieli wisiały czerwone, różowe i filetowe szlafroczki. Lejące się, niespecjalnie długie, zawiązywane w tali. Miała je na sobie wiele razy. Jak pili kawę rano, czy w sobotnie przedpołudnie, gdy malowała się w łazience, zakładała najczęściej ten czerwony. Chłodny i delikatny dotyk materiału sprawiał jej przyjemność.
On bardzo lubił, rozmawiając z nią delikatnie i wolno rozwiązać sznurek przytrzymujący całość na jej biodrach. Wtedy materiał rozlewał się na jej biodrach, wisząc zaczepiony na sutkach, tak że dekolt zaczynał się na szyi i kończył na łonie. Mogła malować się dalej, a on mógł na nią patrzyć, jak czerwień okrywa jej biodra, ale odsłania podbrzusze.
Czerwień była w szefie widoczna, ale było też miejsce na bardzo czerwony strój, który nie pojawił się jeszcze na poważnie. Czerwona sukienka. Prosta mini z dekoltem w owal. Lateksowa, pięknie podkreślająca jej kształty. Obcisła i dopasowana jak druga skóra. W tej sukience, szpilkach i czerwonych ustach mogła odegrać dowolną rolę. Rolę dziewczyny, która dostanie wszystko to, co zechce, od tego od kogo zechce. Czerwona, pewna siebie, zjawiskowo seksowna kobieta, która zostawi ślad swojej czerwonej szminki tam, gdzie zechce i tylko tam, gdzie zechce. A gdy będzie miała ochotę by lateks rozgrzał się od je podniecenia, to on zrobi tak, by była podniecona, jak nigdy wcześniej. Czerwonych koronek zawsze używała, gdy miała ochotę na coś szalonego, coś nowego i wyzwolonego. On zawsze miał wrażenie, że w czerwieni jest nieco bardziej odważna i bezpośrednia. Najczęściej jednak wkładała na siebie klasyczną czerń. Połowa przestrzeni szafy to zestawy eleganckiej klasyki w różnym stylu. Body z długimi rękawami i stójką pod szyją, które czasem zakładała na wspólne wyjście z nim. Było też takie, w którym dekolt pozwalał mu swobodnie całować jej szyję i przestrzeń między piersiami. Koronka oblewająca jej biust prędzej czy później musiała odpuścić, by mógł całować jej piersi. Lubił bardzo tę kategorię wspomnień, bo jak mówił, bardzo podniecający jest klik zatrzasków, które jak zauważył, głównie prawą ręką, odpinał między jej nogami. Czarne były też stroje, w których ani zatrzasków, ani sprzączek, ani guzików nie było. Ich struktura raczej przypominała kabaretki lub zdobioną siateczkę. Ich zdejmowania nie miało znaczenia i nie było potrzebne. Bardzo uroczo przez tę siateczkę przy odrobinie pieszczot przebijały się skutecznie jej sutki, gdy pieścił je językiem. Te zestawy zostawały na niej do końca. Doskonale zszyte tam, gdzie szwy być miały, w kroku były pięknie niezabudowane.
W szafie obok wszystkich czarnych siateczkowych kombinezonów wisie wiele jego ulubionych wspomnień, gdy ona leży właściwie ubrana, ale jej rozchylone nogi pokazują tę część jej ciała, którą pieścić mógłby godzinami.
W szafie na skraju prawej strony wiszą też niemal normalne sukienki. Ubierała je dla niego przy okazji różnych imprez. Większość kobiet uznałaby je za zbyt odważne na klubowe tańce. Ona zawsze, gdy tylko prosił, zakładała je dla niego. W większości przypadków bez stanika albo bez majtek. Bawili się tym całymi godzinami. By dopiero jadąc do domu w środku nocy, mógł pieścić jej pośladki zaraz po tym, jak przytuliła się do niego po wyjściu z klubu. Lubił tę myśl, że od jej wnętrza dzieli go tylko jedna warstwa materiału. Gdy wracali do domu nagrzani na siebie po całym wieczorze gry wstępnej, rozchylała nogi i prosiła, by sprawdził jaka gorąca jest tam na dole. Robił to, czując jak spodnie rozsadza mu podniecenie. Te czarne sukienki dobrze pamiętają jego dłonie na jej wargach… Zaraz za sukienkami wisiały w karkołomnym stylu zaczepione na wieszakach gorsety. Ich historia ma różne obrazy, które się z w nie wplotły. Dała się w nich fotografować, razem z nim, tworząc piękne obrazy ich zauroczenia lata temu. Ostatnio gorset zdobił jej ciało, zupełnie nie długo. To znaczy do końca na niej pozostał, ale nie miał szans być zapięty. Delikatnie rozsznurował go na plecach. Nie widziała tego dobrze, bo jej oczy zasłonięte były jego krawatem. Nie miała szans, by się sprzeciwić, bo jej słonie splecione na oparciu krzesła związane ze sobą nie miały szans się bronić. Gorset miał sprzączki z przodu. Dwadzieścia jeden. Tyle rozpiął, by mógł podziwiać jej piersi i brzuch, nadal jednak otulone nieco gorsetem. A to był dopiero początek tego wieczoru. Z tego też powodu właśnie przy tym gorsecie wisi różowy czarny palcat.
Do wszystkich tych wieszaków, w białych pudełkach obok, leżały zestawy uzupełniające. Kabaretki, pończochy, rękawiczki, apaszki… osobne pudełeczko miały różnego rodzaju majteczki, głównie stringi koronkowe.
W nich czuła się najlepiej i najbardziej erotycznie. Dla niego też stanowiły podniecający gadżet. Mógł przecież całować jej pośladki, głaskać je i pieścić bez zdejmowania jej majtek. Robił to z radością. Zawsze, gdy prosiła, by pomasował jej pupę, delikatnie wysuwał jej sznureczek spomiędzy jej pośladków, odsłaniając jej kobiecość. Olejek na jej pupie, gdy nie miała już stringów, podniecał go bardzo mocno. Oczywiście nie sama oliwka była tu kluczowa. Nie tylko dotyk jej pośladków ich jędrność czy kształt były kluczem jego podniecenia, ale przede wszystkim fakt, że ona mu pozwala robić dużo z jej pupą. Mógł się nią bawić, a ona mu na to nie tylko pozwalała, a wręcz oczekiwała. Jej stringi muszą pamiętać bardzo dużo. Choć na ogół leżały już obok, w ich szafie do każdej pary majteczek przypisanych jest sporo wspomnień. Jest też półka na stroje okolicznościowe. A to stój śnieżynki, a to pokojówki, a to w końcu króliczka z uszami. Bo szafa jest również po to, by można było być tym, kim się chcę. Wystarczy ją otworzyć i wybrać. Zacząć zbierać te momenty i chwilę, było zawsze ważne dla nich. Widać to po jednej półce ich szafy. Są tam uwiecznione ich ciała. Tak zupełnie wprost i nie tylko. Bo ona ma piękne ciało. Wie o tym dobrze, bo przecież od zawsze jej o tym mówił. Pierwszy raz odważyła się pokazać je przed aparatem wiele lat temu. Zestaw seksownych obrazów powstał dawno temu. Do dzisiaj są wspomnieniem, do którego wraca z rozmarzeniem. Gdyby miał do tej szafy schować różne przedmioty, znalazłaby się tam gitara, którą na zdjęciu zakrywała swoje krągłości. Byłyby szpiczaste uczy króliczka, które miała na sobie, gdy po raz pierwszy odkrył jej piersi przed obiektywem aparatu. Były podniecone i sterczące. Tak to pamięta. Bo dla każdej kobiety musi być podniecające być piękną kobietą, której ciałem zachwyca się lustrzany obiektyw. Do dzisiaj uważa, że podniecającym jest ten rodzaj kontrolowanego ekshibicjonizmu. Być piękną w obiektywie i oczach innych zawsze jest podniecające. Dla niej najbardziej podniecające było być śliczną i atrakcyjną dla niego. Wszystkie sesje, które mają, są dla nich. Podniecają w trakcie, przed i po sesji. Są częścią tej szafy, jak częścią może być klej na tapecie na ścianie. Nie da się o nich nie pamiętać. Stanowią ich historie fizyczności i intymności.
Ona jemu w prezencie dała piękne zdjęcia. On dla niej został erotycznym modelem. Do dzisiaj ten fragment szafy noszą ze sobą w telefonach. Na tej półce jest jeszcze sporo miejsca na dalsze fotografie, urocze, erotyczne, podniecające, wyuzdane i jeszcze odważniejsze. Pamięć jest niezawodna, ale zdjęcia bywają wręcz epickie.
Bo ich nagość nie stanowi tabu przed nimi. Uczyli się tego wzajemnie. Dla niej zawsze było to nieco trudniejsze. Gdy pierwszy raz poprosił, by stanęła nad nim i pokazała mu siebie zupełnie nago, miał wrażenie, że jeszcze nie czuje się pewnie. Po kilku latach w ich szafie leży wspomnienie, w którym pewnego popołudnie wysłała mu zdjęcie swojej waginy i napisała „wracaj do domu”. Kocha jej ciało. Z każdym rokiem chciałby by półka, która je upamiętnia, była wypełniona zdjęciami i wspomnieniami bliskości jej ciała.
Bo ta szafa jest ich zbiorem najskrytszych tajemnic, pamiątek i skarbów. Są dla siebie cenną nagrodą za starania. A to tylko jedna część szafy, ten romantyczny zestaw wspomnień. A przecież po drugiej stronie spokojnie leżą różnokolorowe wibratory o bardzo podniecających i śmiesznych kształtach. Są kulki w kształcie perełek, które w jej pochwie ocierają się o nią. Są zabawki do seksu analnego, kajdanki, nakładki, perełki i żele. Taśmy, gry, kostki, piórka, zestawy do zabawy, których jeszcze nie sprawdzili dla niego i dla niej. To i tak tylko część tego, co ta szafa może pomieścić. Jej możliwości są znacząco większe. Można by do niej przecież włożyć, cały stół z jadalni, pół lodówki, kilka samochodów, śpiwór, namiot, kawałek ogródka. Mnóstwo kremów, strojów, pościel różnego rodzaju, kilka książek, erotyczny komiks, wannę i to nie jedną, kilka miejscowości w różnych krajach, jacht i samolot, biuro czy kilka parków w mieście. A i tak jeszcze miejsce w niej zostanie. Bo szafa ta ma rozmiar ograniczony tylko ich wyobraźnią i chęcią poszerzania granic. Tę szafę da się otworzyć tylko wtedy, gdy ma się hasło, które pozwala korzystać z jej zakamarków. Ma ono dwie składowe. Pierwsza to: zróbmy to razem. Druga składowa jest jednak jeszcze ważniejsza. Tylko dzięki niej ta szafa miała szanse powstać i nadal jest im bardzo potrzebna. Bo oprócz „zróbmy to razem” trzeba wiedzieć, że kluczem do tych wspomnień jest „chcę więcej”.
A ja chcę więcej. Zapełnij ze mną naszą szafę.