Staż (I)
2 kwietnia 2017
Szacowany czas lektury: 4 min
Debiut. Grafomania wychodzi z szuflady.
Od zawsze lubiłam imprezować i nie miałam nic przeciwko imprezom kończącym się w łóżku, jeżeli wszystko odbywało się na moich warunkach. Chętnie zawierałam łóżkowe znajomości, tzw. "fuck friends", gdzie oboje stawialiśmy sprawę jasno - chcieliśmy tylko seksu, bez złudnej, miłosnej otoczki.
Na wiosnę wyjechałam na zagraniczny staż. Nie znałam języka narodowego - czeskiego. Doszłam jednak do wniosku, że z całkiem niezłym angielskim i dużą dozą optymizmu bez problemu dam sobie radę.
Miałam pracować w biurze ze sporadycznymi wyjazdami w teren. W skład stałej ekipy wchodziło 5 pracowników i szef, dodatkowo w obiekcie było 2 strażników i sprzątaczka. Miła, komfortowa atmosfera.
W pierwszym kontakcie wszyscy byli dość spięci i zdarzało się, że ciężko było nam się dogadać, jednak po kilku dniach nie mieliśmy już takich problemów. Zbliżał się weekend i jeden z współpracowników zaproponował integracyjne ognisko. Zgodziłam się bez zastanowienia, nie znałam nikogo w mieście i każda propozycja była dla mnie lepsza niż samotne gnicie w łóżku.
Spotkaliśmy się w piątek - ja, 3 kolegów i dziewczyna pracująca ze mną w biurze. Cała impreza minęła nam bardzo miło. Piliśmy, jedliśmy i rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że dwóch z moich współpracowników jest w związku, natomiast jeden z nich, Martin, nadal pozostawał wolnym strzelcem. Vera, drobna blondynka o brązowych oczach, opuściła nas w połowie imprezy - musiała wrócić do męża i synka.
Kiedy przyszedł czas na rozejście się do domów Martin zaproponował, że mnie odprowadzi. Zrozumiałam od razu, o co chodzi, jednak miałam świadomość, że nadal to do mnie należał decydujący krok. Postanowiłam wejść do tej gry, ostatecznie nic przecież nie traciłam.
Wracaliśmy powoli przez uśpione miasto, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Martin był o głowę wyższym ode mnie, proporcjonalnie zbudowanym brunetem o zielonych oczach. Oczyma wyobraźni zdarzało mi się już niejednokrotnie rozbierać go podczas dzisiejszego wieczoru. Och, ile bym wtedy dała, żeby poczuć jego dłonie na sobie...
Tonęłam tak w świecie wyobraźni a mój rozmówca coraz baczniej mi się przyglądał. Alkohol wyraźnie go ośmielił, bez skrępowania śledził moje ruchy, pożerał wzrokiem nieduże, ale jędrne piersi i niby niechcący muskał dłonią moje uda. Gdy dotarliśmy do mojego miejsca noclegu doszłam do wniosku, że nie mam nic do stracenia i zaprosiłam go do środka. Pokazałam mu, gdzie jest salon a sama zaoferowałam, że przyniosę coś co picia.
Czułam przyspieszony puls i napięcie kotłujące się w podbrzuszu. Uwielbiałam to uczucie, szczególnie wtedy, kiedy wiedziałam, że zaraz będę mogła rozładować emocje kiełkujące w moim ciele od początku wieczoru.
Weszłam do salonu, gdzie siedział Martin. Spojrzałam na niego poważnie i zobaczyłam w jego oczach błysk pożądania. Odstawiłam szklanki na stół, podeszłam do niego i po niewielkim zawahaniu po prostu usiadłam mu na kolanach i zaczęłam go całować. Z pewnością nie był zdziwiony przebiegiem sytuacji, momentalnie przyciągnął mnie do siebie i zaczął dłońmi błądzić po moim ciele. Moje ciśnienie zaczęło rosnąć, całe ciało pulsowało w jednym rytmie przekazując jasny komunikat: weź mnie.
Ugniatał moje piersi przez cienki materiał bluzki, mrucząc z zadowoleniem. Gdy zaczął całować mnie po szyi, wyrwało mi się ciche westchnienie. Spojrzał mi w oczy i zapytał:
- Na pewno tego chcesz?
Pokiwałam zdecydowanie głową. Wstałam i pociągnęłam go za sobą do sypialni. Tam zaczął mnie namiętnie całować, przyciągając silnie do siebie. Czułam jego rosnące podniecenie, wtulałam się w niego całą sobą. Miałam ochotę na długi, zmysłowy seks pełen pieszczot i czułam, że on jest mężczyzną, który może mi to dać.
Zdjął moje ubrania i pchnął mnie na łóżko. Patrząc wyzywająco w oczy zdejmował powoli każdą część garderoby, bawiąc się moją niecierpliwością. Wreszcie pochylił się nade mną i delikatnie, muskając skórę zaczął pieścić mój dekolt, piersi, brzuch. Oddychałam głęboko i drżałam pod każdym jego dotykiem. Marzyłam, żeby poczuć go w sobie, ale on świadomie przedłużał pieszczoty. Wiłam się pod nim jak nastolatka, reagując na wszystkie subtelne pocałunki składane na całym ciele.
Kiedy miałam już wrażenie, że dłużej nie wytrzymam, poprosiłam:
- Wejdź we mnie.
Uśmiechnął się tylko z satysfakcją, opuścił niżej i udając, że nie słyszał prośby, kontynuował swoją zabawę. Jęczałam coraz głośniej i wyginałam się jak dzika kotka, wbijając paznokcie w białe prześcieradło. Przytrzymał moje biodra i pieścił językiem moją cipkę. Oddychałam coraz płycej a pojedyncze jęki stawały się z sekundy na sekundę coraz głośniejsze. W końcu sypialnię wypełnił mój przeciągły krzyk, ciało wygięło się w łuk a uda bezwiednie zacisnęły się na głowie mojego kochanka. Drżałam w ekstazie, a on nie przestawał świdrować językiem mojego wnętrza. W końcu opadłam bezwładnie na łóżko, czując spełnienie w każdej komórce mojego ciała. Powoli uspokajałam oddech, łapiąc kontakt z rzeczywistością.
- Pięknie dochodzisz - powiedział i opadł z uśmiechem na łóżko obok mnie. Jego twarz lśniła od moich soków.
cdn.