Star Wars - Na ratunek mocy (I)

20 sierpnia 2017

Szacowany czas lektury: 4 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Niniejsze opowiadanie jest serią, poświęconą Star Wars a osadzoną w czasie po między; Powrót Jedi a Przebudzenie mocy. Powstanie i inspiracja do napisania tej treści, powstała z wynikającej luki, jaja istnieje w oryginalnej sadze, gwiezdnych przygód jej bohaterów . Fenomen Star Wars wciąż wywołuje rozmaite teorie jak i alternatywne wątki, tak cz esto poruszane. Również ostatnie nam znane wątki zrodziły wiele rozmaitych teorii, odnośnie fabuły i bohaterów . Celem tego opowiadania jest dobra zabawa, relaks i poczucie dystansu z odrobiną satyry. Zapraszam do czytania a w tle dla lepszego efektu, włączenie ścieżki dźwiękowej z muzyką Star Wars : https://youtu.be/wSI8Rpib3Ig

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce.

Nagły upadek imperium otworzył nowe możliwości rozwoju i życia wszystkim mieszkańcom układów międzygalaktycznych, jeszcze nie dawno zarządzanych tyranią ciemnej strony mocy.

Nowe nadzieje pozwoliły rebelii, wyjść z ukrycia i tworzyć, otwarty system obrony nad którym pieczę trzymała księżniczka Leia. Zaś jej mąż Han Solo dowodził flotą handlową.

Han mimo legalnych interesów, często wracał do swoich dawnych profesji, prowadząc na boku ryzykowne interesy z przemytnikami. Luke Skywalker postawił sobie zadanie, odbudować zakon Jedi i przywrócić jego świetność sprzed rządów imperatora.

Nikt jednak nie spodziewa się, iż rozsypane imperium, skrywa silnego przeciwnika, który planuje odwet, pozbawiając jasną stronę mocy wzmocnienia swej potęgi.

Han i Saydi szli długim korytarzem doków, gdzie transportowce czekały na załadunek towarów.

— Witamy generale — Powiedział wartownik stojący przy drzwiach dyspozytorni.

— Rób cię swoje chłopcy, moja wizyta to czysta rutyna — Z życzliwym uśmiechem zwrócił się do wartownika. Wysokie drzwi z syczącym dźwiękiem rozsunęły się i Han, za nim Saydi, weszli do środka pomieszczenia.

Saydi dyskretnym ruchem upuściła srebrną, dziwnie migającą kulę. Zajęci pracą dyspozytorzy niczego nie spostrzegli, wpatrzeni w wielką szybę przed sobą, obserwowali jak monumentalne dźwigi, ładowały kontenery załadowcze. Ich kokpit mienił się kolorowymi przyciskami a zielone światło monitorów, rzucało swój blask na ich twarze.

— Teraz! — Krzyknęła Saydi, upadając i kuląc się, na ziemi.

Han szybkim ruchem wyciągnął małą maskę tlenową i podobnie jak Saydi, upadł na metalową podłogę.

Kula wydała z siebie oślepiający błysk i siwą mgłę duszących oparów.

W ciągu zaledwie kilku sekund, dyspozytorzy, stracili przytomność osuwając się bezwładnie na podłogę.

— Już po mnie, jestem skończony! — Bełkotał z sarkazmem Han, patrząc na powalonych dyspozytorów.

— Przecież to twoja profesja, czyż nie? — Równie sarkastycznie zachowała się Saydi, gwałtownie wciskając dźwignię awaryjnej wymiany tlenu we wnęce metalowej ściany.

— Zgadza się, tyle że działam teraz po przeciwnej stronie — Odparł nieco zasmucony.

— Han, bez ciebie nie mogłam tu wejść, wiesz — Spojrzała ze zrozumieniem i oczekując tego samego od Hana.

— Leia nie zniosłaby, gdyby się dowiedziała, że... my razem. Robię to tylko dla niej. — Próbował tłumaczyć swoją szkodliwą dla nowej Republiki współpracę z dziewczyną, Republiki tak długo oczekiwanej.

Saydi stała przy kokpicie, nerwowo wciskając świecące klawisze, dzięki którym programowała roboty załadowcze.

— Han, moja planeta nie ma tyle pieniędzy, ile żąda wasza korporacja. Rozumiem, że to, co robicie, jest słuszne i ubolewam, że muszę wybrać taką drogę. Bez tych towarów zginiemy. — Wyjaśniała swoje zachowanie starając się przekonać do swej słuszności.

— Ale dlaczego mnie szantażujesz i to w tak podły sposób? — Zapytał, marszcząc brwi z wyraźnie wykrzywionymi ustami w geście głębokiego zawodu.

— Muszę mieć gwarancje.

— Gwarancje? — Zapytał jeszcze bardziej zaskoczony

— Tak Han. Ten seks z tobą nie wynikał z zauroczenia twą męskością, ale to część mojego planu — Wyjaśniła, zerkając energicznie to na szybę przed sobą to na ekran komputera kokpitu.

— Hasło Han. Muszę zamknąć doki i aktywować zabezpieczenia załadunku.

— Ty Suko! — Szepnął przez zęby, odwracając głowę w zwątpieniu.

— Przepraszam Han, ale to złe hasło! — Spojrzała w jego stronę z ironicznym uśmiechem.

— Hasło Han!— Ponownie zapytała, nieco unosząc ton w powadze.

— Rey! — Odpowiedział bardzo niechętnie, gardłowo i chrypką w tonie.

— Załadowane i poszło!— Odetchnęła. Jej radość nie trwała długo, gdy nagle rozległ się dźwięk alarmu a sygnalizator, uderzał czerwonym światłem w pomieszczeniu.

— Pięknie. Z generała awansuję na dywersanta!

— To raczej degradacja Han— Saydi zgasiła sarkazm Hana, po czym odskoczyła, przypierając się do ściany obok rozsuwanych drzwi.

— Chodź tutaj Han! — Dziewczyna kiwnęła do Hana, wyciągając i trzymając w gotowości blaster.

— Była umowa, że nikt nie zginie?

— To mój plan B.

Han podszedł ostrożnie w stronę skierowanej ku niemu broni. Saydi jednym susem pochwyciła Hana za biodro, stojąc za jego barkami. Poczuł zimy metal blastera na skroni.

Tymczasem Leia zasypiała w bazie, siedząc przed wielkim monitorem z mapą układu galaktyki.

Jej sen zdawał się mieszać uczucie strachu z podnieceniem. Słyszała szum morza i leżąc nago, wyciągała swoje dłonie do Luke.

— Choć braciszku. — Pół szeptem i z wielką czułością mówiła do nagiej postaci, która wyłaniała się ku niej z białej , świetlistej poświaty.

Czuła przerażenie, a zarazem wielką ekstazę pożądania.

Luk owinął swoje biodra udami Lei i z wolna zaczął się w nią wsuwać.

Nabierała powietrza w wielkim odprężeniu a jej subtelne dłonie, delikatnie legły na pośladkach Luke.

— Teraz! Uderz, braciszku. — Energicznie wbił się całymi biodrami, sprawiając, że piersi Lei delikatnie drgnęły.

— Co za koszmar! — Obudziła się dość przerażona.

Ten tekst odnotował 10,357 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 2.46/10 (11 głosy oddane)

Komentarze (4)

+1
-1
Hm… nie przypuszczałem, że kiedyś to napiszę. Zwykle jest ich za mało, ale tu jest za dużo przecinków! Na przykład:

Nagły upadek imperium otworzył nowe możliwości rozwoju i życia, wszystkim mieszkańcom układów, międzygalaktycznych, jeszcze nie dawno zarządzanych tyranią ciemnej strony mocy.
Saydi stała przy kokpicie, nerwowo wciskając świecące klawisze, dzięki, którym programowała roboty załadowcze.


Nagły upadek imperium otworzył nowe możliwości rozwoju i życia wszystkim mieszkańcom układów międzygalaktycznych, jeszcze nie dawno zarządzanych tyranią ciemnej strony mocy.
Saydi stała przy kokpicie, nerwowo wciskając świecące klawisze, dzięki którym programowała roboty załadowcze.


Nikt jednak nie spodziewa się, iż rozsypane imperium, skrywa silnego przeciwnika, który planuje odwet, pozbawiając jasną stronę mocy wzmocnienia swej potęgi.


Nie do końca rozumiem. Czy chodzi o: Nikt jednak nie spodziewa się, iż rozsypane imperium skrywa silnego przeciwnika, który planuje odwet, chcąc pozbawić jasną stronę mocy wzmocnienia swej potęgi.

Han ; za nim Saydi,


Han, za nim Saydi,

Ich kokpit mienił się kolorowymi przyciskami a zielone światło monitorów, rzucało swój blask na ich twarze.


Ich kokpit mienił się kolorowymi przyciskami, a zielone światło monitorów rzucało swój blask na ich twarze. (Nie w tym miejscu przecinek).

Han szybkim ruchem wyciągną małą maskę tlenową i podobnie jak Saydi, upadła na metalową podłogę.


Han szybkim ruchem wyciągnął małą maskę tlenową i podobnie jak Saydi upadł na metalową podłogę.

W ciągu zaledwie kilku sekund, niczego nieświadomi dyspozytorzy, osunęli się bezwładnie, pozostając w głębokim śnie.


Zapadając w głęboki sen / tracąc świadomość / tracąc przytomność, itp.

— Zgadza się, tyle że działam teraz po przeciwnej stronie — Odparł nieco zasmucony.


Małą literą. Poczytaj np. tu o zapisie dialogów.

— Leia nie zniosłaby, gdyby się dowiedziała, że... my razem, robię to tylko dla niej — Próbował tłumaczyć swoją współpracę z dziewczyną, a która była szkodą dla nowej Republiki, tak długo oczekiwanej.


Nie wiem, czy nie lepiej:
— Leia nie zniosłaby, gdyby się dowiedziała, że... my razem. Robię to tylko dla niej. — Próbował tłumaczyć swoją szkodliwą dla nowej Republiki współpracę z dziewczyną, Republiki tak długo oczekiwanej.

Saydy zgasiła
Saydi jednym susłem pochwyciła Hana


To Saydy czy Saydi? I jednym susem, a nie susłem. Suseł to gryzoń z rodziny wiewiórkowatych.

Ręce Luke owinęły jego biodra udami Lei i z wolna zaczął się w nią wsuwać.


Luk owinął swoje biodra udami Lei... Czy coś w tym stylu.

— Tera! Uderz, braciszku.


A nie „Teraz!”?

„Seks”, a nie „sex”.

Po napisaniu wskazane jest odłożyć tekst na kilka dni i przeczytać ponownie. Wtedy łatwo samemu dostrzec wiele błędów. Znowu odłożyć na kilka dni… Nie warto spieszyć się z publikacją.
Sam pomysł opowiadania dobry, tylko spieprzony przez liczne błędy, które mam nadzieję, że zechcesz poprawić.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Serdecznie dziękuję za szczere spostrzeżenia. Niecierpliwość to moja słaba strona i nie ukrywam że kunszt pisowni również. Mimo wszystko staram się przekazać swoją myśl . Jestem tu zupełnie nowa i fakt moderacji tekstu, ujęty w czasie, sprawiał wrażenie że rękopis zostanie dostosowany do odbioru. Teraz rozumiem jak to działa i przychylam się do uwag, tak bardzo cennych i konstruktywnych. Jeszcze raz gorąco dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Rób cię swoje

to celowy błąd?

— Choć braciszku. — Pół szeptem

- dwa błędy w jednej linijce.

Krótko, ale widzę, że w Poczekalni są części dalsze.
Zakończenie odcinka iście serialowe. W najbardziej intrygującym momencie. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Lubię Star Wars, ale tego nie dałem rady przeczytać... Sam początek, wspomniany nadmiar przecinków plus głupoty typu "Otworzył, otwarty system obrony" i wysiadłem. Opowiadanie do poprawy!
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.