Sponsoringowe suczki (III)
7 marca 2016
Sponsoringowe suczki
Szacowany czas lektury: 4 min
Opowiadania o świecie warszawskiego sponsoringu bdsm, część trzecia, suka czwarta. Uwaga! Bardzo ostre!
Warszawa, piątek, tydzień po Małgosi, Patrycja, 19.00, u mnie
Patrycja to nieduża dziewczynka z ogromnym tyłeczkiem. Kształtne cycusie wypchane push-upem, od których nie mogę oderwać wzroku, kucyki, lekko skośne, czarno oprawione oczy z gimnazjalnym smokey eyes, biała opięta koszula i krótka czarna spódnica. Lekko zwiędła skóra na tylnych stronach ud i delikatne zmarszczki w rowku na dekolcie zdradzają, że to żadna gimnazjalistka, że to przebranie.
Patrycja jest pracownicą pewnej międzynarodowej korporacji i lubi TO.
– Podwiń spódnicę, pochyl się i złap za kostki.
Trzydziestodwulatka posłusznie wykonuje moje polecenie. Z gracją wypina tyłeczek, wielki jak u Murzynki. Będę ją bił do pierwszej krwi. Do pierwszej kropelki. Ale jednak mocno.
– Pokornie błagam o ukaranie mojej nastoletniej dupy za niestosowne zachowanie podczas przerwy.
Wypróbowuję w powietrzu długą elastyczną rózgę, którą zamierzam oćwiczyć wypięte przede mną pośladki. Mogę prawie wywąchać wypacaną przez zgiętą dziewczynę mieszankę podniecenia, strachu i ekscytacji.
– Nie wolno ci krzyczeć. Nie wolno ci błagać. Nie możesz puścić kostek. Nie możesz się przewrócić – świszczę rózgą w powietrzu tuż obok gołej skóry tyłka. – Możesz po każdym razie pokornie prosić o więcej. Możesz ładnie odliczać, młoda panno, i ze szczegółami opowiedzieć, co profesor od wf-u zobaczył w szatni dziewczynek.
Zamach i strzelam ją w sam środek tyłka. Jęk. Mała i gwałtowna eksplozja cierpienia, fala ukropu w zbitych biodrach, piękna reakcja całego organizmu i... wytrzymanie... Rób jej to wolno.
– Raz. Dziękuję. (Pauza.) Pokornie proszę o następny. (Głęboki wdech.)
– Co widział wuefista w damskiej przebieralni?
Strzelam ja dokładnie w to samo miejsce. Nie planowałem, jakoś samo wyszło. Uginają się pod nią kolana i tańczy trzaśnięta dupa. Wdech. Wydech.
– Masturbowałam się butelką do samego orgazmu z podkurczonymi nogami...
Lubię Patrycję. Ona lubi TO.
Po godzinie rżnę ją już głęboko w odbyt dociskając biodrami posiniaczone, storturowane pośladki. Patrycja cicho i rytmicznie jęczy, nadal w pozycji uczennicy, cała zapłakana, w smarkach i purpurze. Smokey eyes na czarno płynie po jej twarzy. Po wnętrzu uda, aż do samych białych podkolanówek, z niedotkniętej rozpalonej cipy, sączy się strumyczek przezroczystego gęstego płynu. Ten sok płynie z cierpienia... Nikt z TAK potwornie obolałą pupą, zachrypły od łez, nie byłby w stanie podniecić się długim brutalnym waleniem w tylny przyschnięty otwór.
Dupa Patrycji będzie wracała do ładu przez... trzy, cztery tygodnie.
Dzisiaj moja korporacyjna pizdeczka opowiedziała mi na podczas lania, jak jej 16-letnie alter ego lizało się z gimnazjalnymi koleżankami po zajęciach z w-fu. Jak pierdoliła się sama ze sobą, wpychając sobie butelkę coca-coli do sromu, kiedy nakrył ją nauczyciel. Zajęło nam to 50 uderzeń. Pięćdziesiąt epickich tłustych uderzeń w piękne rozłożyste pośladki.
I ani razu nie puściła kostek. Patrycja.
(Co ja robię?)
Zatrzymałem ją na progu. Kilka lat młodsza ode mnie, krępa młoda kobieta o masochistycznej naturze, zawstydzona odwróciła na mnie swoją ładną twarz. Popatrzyłem w jej spłoszone napuchnięte oczy, doprowadzone w łazience do seksownego porządku. Pomału położyłem dłoń na jej schłostanej pupie. Wzdrygnęła się, niepewna sytuacji.
Jest starsza o dobre kilkanaście lat od moich najmłodszych kochanek. Większość dziewcząt, którym płacę i bezlitośnie rżnę, ma z dziesięć lat mniej niż ona. Egzotyczne uczucie głodu...
– Czy zechciałabyś mieć ze mną orgazm – spytałem. Gładzę ją po pupie.
– Ale... za karę nie wolno mi szczytować... – odpowiedziała w zgodzie z regułami gry.
– Patrycja. Chciałbym dać ci to, po co tu przyszłaś. Bicie było mocne, wiem przepraszam...
– NIE – przerwała mi...
– Ciii... Mocniejsze niż chciałaś. Wiem. Nie, nie, cisza... proszę... – jej oczy szeroko otwarte i cała jest pytajnikiem. – Teraz, jeśli zechciałabyś... Chciałabyś ze mną się kochać?
Cała zadrżała pod moją dłonią.
– Zrobię to delikatnie. Nie urażę twojej pobitej skóry.
Zagryzła wargi. Przez chwilę słyszę tylko jej oddech.
– Nie... nie wiem... czy będę potrafiła. Jestem bardzo... wychłostana.
– Zrobię tak, że się uda. Że nie będzie bolało. I przepraszam za ten anal na końcu...
– Panie! Nie przepraszaj!
– Patrycja, czy mogę się zająć twoją małą cipeczką?
Zrzuca torbę ze strojem uczennicy.
– Tak – wydusza nareszcie. Chyba się zakochałem.
Rozbieram ją w mojej sypialni. Nie w miejscu, gdzie była lana. Powoli rozpinam stanik i zsuwam kusą sukienkę (zostaje w samych sandałkach), oglądam ją bardzo dokładnie, ostrożnie układam w pościeli (podskakuje z bólu), wzdraga się, ale nalegam (rozsuwa uda), klękam przed łóżkiem, sięgam do jej biustu, miękko ujmuję sutki (przekłute) i wciskam swoją twarz głęboko w jej suchą cipkę (zamkniętą i pełną bólu). Robię tak, żeby zapomniała o pręgach na tyłku i o odbytnicy. Na przemian całuję jej wyschnięte krocze, dokonując w nim małych cudów, kolana, podbrzusze, piersi i twarz. Nasze pocałunki nabierają smaku jej z wolna wilgnącej waginy, który w końcu przepełnia nasze usta. Trzymając mocno za cycki, wkładam w Patkę mojego kutasa, o ona z otwartymi oczyma i wyrzuconymi nad głowę rękami czeka na więcej, pachnąc fizjologią i wdzięcznością.