Sąsiadka
15 marca 2003
Szacowany czas lektury: 4 min
Panią Renatę spod szesnastki znałem dość dobrze: miła, ładna, elegancka i bardzo zadbana jak na swój wiek. Ile miała dokładnie lat, tego nie wiedziałem. Wyglądała na 35, może 40 lat, sam nie wiem. Miała dwójkę dzieci i męża, który całymi dniami przesiadywał w banku gdzie pracował, podobno przy kredytach. Ja miałem wtedy 17 lat i skoro już o bankach mowa, to na koncie nie miałem jeszcze żadnej dziewczyny.
Moi rodzice twierdzili, że pani Renacie już od jakiegoś czasu nie wiedzie się w małżeństwie. Jeżeli o mnie chodzi, to zawsze marzyłem o tym żeby moja inicjacja seksualna odbyła się z kimś bardziej doświadczonym, być może z kobietą dwa razy starszą ode mnie? Czemu nie. Pani Renata była przecież idealną kandydatką dla mnie. Był tylko jeden problem, a raczej dwa. Po pierwsze moja sąsiadka była mężatką, na dodatek z dwójką dzieci, a po drugie, to to czy taka efektowna kobieta miałaby ochotę na seks z takim gówniarzem jak ja? Szczerze w to wątpię. Po tych intensywnych rozmyślaniach zająłem się tym co wychodziło mi najlepiej a zarazem jedyna rzecz, która mi w tej chwili pozostała: rękodzieło.
Tydzień później w windzie przez przypadek spotkałem panią Renatę. Grzecznie się ukłoniłem i zdawkowo odpowiedziałem na pytania, które zazwyczaj zadają młodemu człowiekowi ciekawscy sąsiedzi. Przecież w głowie miałem coś zupełnie innego niż brzydka pogoda, czy to, że zaczął się kolejny rok liceum. W pewnym momencie nie wiem co we mnie wstąpiło, nie wytrzymałem i wcisnąłem przycisk stopu.
- Co ty u diabła wyprawiasz - krzyknęła nieco przerażona sąsiadka.
- Pani Renato..., mam pani coś ważnego do powiedzenia - zacząłem spokojnie choć wiedziałem, że w tym wypadku liczą się tylko zdecydowane czyny.
- Mam ogromną ochotę zanurzyć się w pani boskim ciele. Pieścić i całować pani nagie piersi. Już dłużej chyba nie wytrzymam. Czy mogłaby pani ...
- Ale Janusz, ja przecież ... - najwyraźniej zupełnie ją zatkało. Kompletnie nie wiedziała co powiedzieć. Dla mnie brak odpowiedzi oznaczał tylko jedno. Szybko przysunąłem się do niej, moje spragnione usta odnalazły usta mojej oszołomionej sąsiadki. Mój pocałunek trwał kilka sekund zanim pani Renata zdezorientowana całą tą sytuacja odwróciła w bok głowę.
- Ale Janusz, przecież ... przecież ty nie masz nawet osiemnastu lat. - moja wybranka próbowała znaleźć jakieś logiczne wyjście z sytuacji. Ale w tej chwili takowego nie znajdowała. Jej słowa nie wywierały na mnie żadnego wrażenia, przyjąłem je jakby mówiła w jakimś obcym języku. Przyparłem kolejny atak, tym razem przywarłem do niej całym moim rozpalonym, nastoletnim ciałem. Teraz nie miała już wyjścia, wypuściła z ręki reklamówkę z zakupami, które bezładnie rozsypały się po całej windzie. Już nie broniła się przed moim atakiem, odpowiadała na moje pocałunki i pieszczoty. Nie wiedziałem od czego zacząć, moje ręce błądziły: to po jej wydatnych, kształtnych piersiach ukrytych pod materiałem dzianinowej bluzeczki, to znów delikatnie gładziły krocze jej szarych, bawełnianych spodni, gdy próbowałem wsunąć moją dłoń w jej majtki, szybko złapała mnie za rękę i odsunęła ją.
- Nie rób tego. Mam okres. - zdecydowanie powiedziała. - No to jak, pokażesz mi wreszcie co tam masz?
Na moją reakcję nie trzeba było długo czekać. Upewniłem się, że nikt nie jest w stanie nas zobaczyć i zsunąłem moje dżinsy. Z dumą pokazałem jej swojego wyjątkowo prężnie sterczącego członka. Pani Renata przykucnęła przede mną, oburącz złapała mojego rumaka i rytmicznie zaczęła go pieścić. W chwilę po tym zbliżyła swoje drobne usta i końcem języczka delikatnie polizała mojego "małego". Czułem, że zaraz wybuchnę. Przysunąłem lekko moje biodra tak, że czubek mojego rumaka znalazł się w jej ustach. Gdy sąsiadka poczuła, że już dłużej nie wytrzymam wyjęła go ze swoich ust i wtedy wytrysnąłem jej prosto w twarz. Moje nasienie znajdowało się teraz wszędzie, na jej ustach, we włosach a część kapała z jej ślicznej bródki.
Pani Renata niezręcznie wytarła ręką twarz i przygładziła niepoprawnie sterczące włosy.
- No i jak, podobało się. - trochę cynicznie zapytała.
Tak naprawdę to nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Było oczywiście fantastycznie ale muszę przyznać prawdę, miałem ochotę na coś więcej. Pani Renata nie dawała mi jednak dojść do słowa.
- Wpadnij do mnie kiedyś to dokończymy. - powiedziała sąsiadka i pozbierała swoje rozsypane zakupy. Wysiadła na swoim piętrze i pomachała mi na pożegnanie. Niestety do tej pory nie dokończyliśmy tego co wtedy się zaczęło. Nie miałem odwagi odwiedzić jej w jej własnym mieszkaniu gdzie przecież w każdej chwili mógł wpaść jej mąż lub dzieci. Później poznałem Monikę, z którą teraz chodzę i nie muszę szukać zadowolenia poza jej ramionami.
Z panią Renatą gdy czasami tylko spotykamy się przed naszym blokiem, wymieniamy wtedy znaczące spojrzenia i idziemy każde w swoją stronę. Chyba wie, że teraz ktoś inny zajmuje jej miejsce. A i w jej małżeństwie podobno lepiej się wiedzie.