Samotny styczeń
11 stycznia 2023
Szacowany czas lektury: 19 min
To mój debiut w pisaniu opowiadań. Proszę o krytyczne uwagi, które pozwolą na rozwój biegłości mojego pióra. Publikację kolejnych części pozwolę sobie uzależnić od reakcji naszej społeczności. Miłej lektury.
Ile to już czasu? Zdecydowanie za długo. Za długo bez odpowiedniego bodźca do działania. Chyba każdy kiedyś z tym się spotkał – z wewnętrznym wypaleniem. Kariera właściwie bez zarzutów, poprowadzona po odpowiednich szczebelkach z zachowaniem zasady zrównoważonego rozwoju. Cóż z tego, kiedy gdzieś w ćwierci, może nawet w połowie drogi zaczyna dopadać ciebie niechęć do następnego kroku naprzód, lenistwo, zastój.
Z podobnymi wątpliwościami spotykał się Tomek, kiedy przechodził po szarych ulicach warszawskiej Pragi, zapalając kolejnego już papierosa. Paskudna, styczniowa, noworoczna aura w niczym nie pomagała. Dla wielu styczeń to okres w którym zaczyna się nowy ja, zdecydowanie jednak nie jest tak w tym przypadku. Co roku w styczniu dopadała go niemalże zawsze największa chandra. Przechodząc wzdłuż Alei Waszyngtona chcąc nie chcąc spojrzał na pierwsze piętro niedawno zbudowanego budynku. Pełni zapału młodzi i starsi ludzie ćwiczyli na niedawno tu postawionych orbitrekach, bieżniach i innych urządzeniach. Pełni energii po skonsumowanych w okresie świątecznym i przez lata wcześniej kilogramach, spoceni, ale z pozoru zadowoleni. Pieprzeni życiowi optymiści, najgorsi z oszustów, bo oszukujący samych siebie, ponieważ 90% z nich za dwa tygodnie zapomni o siłowni, problemy zaś zostaną te same. Poczuł jakąś wewnętrzną złość, sam nie wiedząc na co właściwie, na tych ludzi, czy na samego siebie.
W końcu, po kilkunastu metrach skonfrontował się z od dawna znaną prawdą, powodem tego co nazywał styczniową chandrą zawsze było to samo – kontrast… Kontrast pomiędzy pełnym rodzinnym domem pod koniec grudnia, a pustymi ścianami w Warszawie zaledwie tydzień później.
„Wychodzę z roboty, bo kiedyś muszę, nie? Wsiadam w tramwaj, to się ode mnie odsuwają, bo śmierdzę trupem… nawet nie wiem jaka to linia. I samotność to jest wtedy, jak każdy tramwaj jest dobry, bo gdziekolwiek nie pojedziesz, to samo cię czeka” – Sławomir „Despero” Desperski.
Trup co prawda nie pasuje, ale coś w tym cytacie z „Pitbulla” jednak jest. Zawsze perfekcyjnie ubrany w co prawda nie najlepiej skrojony garnitur – ale za to markowy, pachnący One Millionem, a jednak coś sprawiało, że ludzie mając do wyboru usiąść koło niego, albo koło jakiejś innej – zwyczajnej osoby w tramwaju, wybierają tą drugą opcję. Czy to może ten błysk w oku ciągle mówiący: „Ja jestem od Was wszystkich lepszy” powoduje ten społeczny dystans? Kto wie, wszak jest to już długotrwała poza. Kiedyś wyuczona, z czasem jednak stała się naturalna. Skąd Tomek ma taki wzrok? Pewnie gdyby ktoś obcy zapytał, odpowiedziałby, że wcale taki nie jest. Sobie samemu wmawiał, że taki właśnie jest, ale skonfrontowany z lustrem słyszy inną odpowiedź – „Zawsze byłeś kimś gorszym. W gimnazjum, liceum, na studiach, w pierwszej pracy. Kogo Ty oszukujesz? Tak naprawdę jesteś zwyczajnym człowieczkiem, szaraczkiem wręcz.” Zawsze walczył z własnym odbiciem w lustrze, czy wtedy kiedy nie akceptował swojego wyglądu, czy już wtedy kiedy się z nim pogodził. W gruncie rzeczy oszukiwał wszystkich w koło, jedynie dla siebie zachowując przywilej dziesięcioprocentowej szczerości. Jednego Tomek był jednak zawsze pewny – Nie, nigdy nie będę jakimś cholernym NPCem. Potrzebuję protektorki – osoby, która się mną zaopiekuje i poprowadzi na właściwe tory, matki wręcz. Takiej, która przytuli i takiej która powie we właściwym momencie, bym wziął się garść. Aspekt fizyczny wręcz pożądany. – myślał sobie.
Pytanie zaś zawsze było podstawowe – gdzie taką znaleźć? Wiele pań pomiędzy czterdziestką a pięćdziesiątką spotyka się z fascynacją dwadzieścia lat młodszych mężczyzn. Te, które takich potrzebują nie szukają facetów z problemami, tylko idealnie wyrzeźbione ciałka. Szukają przygody i rzadko traktują swe młode nabytki specjalnie poważnie.
Od lat marzył o czterdziestoletniej piersi i ciele zadbanym, choć takim na którym widać doświadczenie życia. O kobiecie dla niego idealnej: czułej, inteligentnej, odpowiedzialnej, a jednocześnie pasującej w jego kanon piękna. Ktoś czytając jego myśli mógłby uznać, że traktuje kobiety przedmiotowo. I nie byłoby to kłamstwo, choć nie było również jednocześnie prawdą. Bowiem kobiety, z którymi był, zawsze traktował z nadobnym szacunkiem, ale kiedy ich brakowało marzył o tej idealnej, tej z głębi swoich wyobrażeń.
Nagle uznał, że odrobinka seksu z ponętną czterdziestolatką powinna tymczasowo zaspokoić depresyjne myśli. Impuls sprawił, że zaczęło mu się spieszyć do domu, żeby znaleźć gdzieś w Internecie jakąś satysfakcjonującą postać, umówić się, odświeżyć i wyruszyć. Znaleźć cel – płytki, ale jednak jakiś.
W chwilach samotności często myślał o możliwości skorzystania z prostytutki. Nie miał jednak na myśli jakiejś ulicznicy za 100 zł. Myślał bardziej o kurtyzanie. Te dwa słowa mimo, że z pozoru są synonimami przedstawiają jakąś inną treść. Pierwsze brzmiało mu nieco zbyt pospolicie, drugie zaś bardziej wyjątkowo. Nie chciał być numerem 20 danego dnia u jakiejś pani, chciał być jednym z nielicznych klientów. Skoro w życiu nikt nie widział w nim kogoś specjalnego, to chociaż w takiej sytuacji chciał być kimś ekskluzywnym.
Znaleźć jednak to zdecydowanie za duże słowo, już od jakichś dwóch tygodni poszukiwał interesujących ogłoszeń. Finalnie wytypował pulę trzech anonsów. Jakiś sygnał jakby zdecydował za niego, że dziś nastąpi ten dzień. W głębi duszy zawsze tego pragnął, ale jednocześnie brakowało mu odwagi na opłacony, mechaniczny seks. Tego mechanizmu właśnie obawiał się najbardziej. Chciał za maksymalnie 800 zł spotkać się z nutką namiętności i zapomnienia. Obawiał się jednak, że wychodząc od niej, zderzy się z rzeczywistością jeszcze mocniej niż przed opłaconą randką. Raz się żyje…
Dojście do domu zajęło mu około kwadrans, zaś rozebranie się i usadowienie przed komputerem to była już kwestia chwili. Zignorował talerze leżące w zlewie od dwóch dni i piasek naniesiony butami po krótkotrwałych opadach śniegu. To nie miało teraz większego znaczenia, w przeciwieństwie do tego jak chciał spędzić dzisiejszy wieczór.
Szybko dotarł do wytypowanych wcześniej ogłoszeń. Zainteresował się zwłaszcza jednym – Nadobna Karolina. Nazwa niezwykle tandetna, jednakże zawartość kontrastująco interesująca. Na trzech zdjęciach można było zapoznać się z jej sylwetką. Średniej wysokości ciało zakryte było kompozycją czarnego gorsetu podkreślającego wydatny biust i ukrywającego delikatnie wystający brzuszek. Kobieta na zdjęciach prezentowała się na osobę szczupłą, jak na czterdziestodwulatkę. Największy sekret był zakryty materiałem fig. I to właśnie te figi zamiast klasycznych stringów były najprawdopodobniej czynnikiem, który najbardziej zwracał uwagę na zaprezentowanych zdjęciach. Uwieńczeniem tego wszystkiego były nogi zakryte za kwiecistym, czarnym wzorem pończoch. Zdjęcie twarzy było oczywiście zamazane, ale to co można było z niego zauważyć to czarne włosy układające się w delikatne loki.
Stawka za godzinę była bardzo wysoka – 1000 zł. Głowę by dał, że kiedy ostatnio widział to ogłoszenie cena była niższa. Seks był dozwolony jedynie w zabezpieczeniu i to z wyłączeniem analnego. Nie wgłębiając się w pojawiające się wątpliwości zadzwonił pod zaanonsowany numer telefonu.
Mijały kolejne długie sygnały i kiedy miał się już rozłączać, usłyszał nieco zaspany głos przez słuchawkę.
- Halo – jej głos miał delikatną, ale dodającą uroku chrypkę. Minęła krótka chwila zanim odpowiedział.
- Dobry wieczór Karolino. Czy przyjmujesz gości o tej porze?
- Tak, jak najbardziej, tylko potrzebuję godziny na przygotowanie, nie spodziewałam się, że ktoś dzisiaj jeszcze zadzwoni.
- Za godzinę będzie idealnie. Pod jaki adres mam przyjechać?
-Ostrobramska 75C skarbie. Masz młody głos. Ile masz lat?
-Dwadzieścia osiem – skłamał sam nie wiedząc czemu zawyżając sobie wiek – To chyba nie przeszkoda?
- Skąd… Lubię młodych chłopców, ale nie zawsze mają pieniądze kiedy do mnie dzwonią. Widziałeś jaką mam stawkę w ogłoszeniu?
- Tak. Tysiąc złotych? – Wolał się upewnić. – Mam przesłać zaliczkę na numer konta?
- Obejdzie się kotku. Masz jakieś życzenia co do randki?
Wdarła się w niego zaduma, jakie on mógłby mieć życzenia? Po chwili znalazł odpowiedź.
- Przywitaj mnie w satynowym szlafroczku. Masz taki?
- Mam wiele szlafroków, w tym taki jaki chcesz.
- I jeszcze cieliste pończochy…
Na linii zabrzmiała cisza.
- Właśnie sprawdzałam czy mam czysty komplet. Wszystko będzie wedle Twojego życzenia.
- To dobrze. Jeśli chcesz przyniosę wino.
- To bardzo miło z Twojej strony. Zapraszam za godzinę.
- Do zobaczenia.
Rozłączyła się pierwsza. W Tomka wdarło się delikatne napięcie. Nie pozwolił jednak by po raz kolejny zawładnęły nim wątpliwości. Szybko się rozebrał i poszedł pod prysznic. Po dziesięciu minutach był już w pełni odświeżony. Poszedł w samym ręczniku do barku, by wybrać jakieś wino. Zastanawiał się pomiędzy półsłodkim a półwytrawnym. Po krótkim zastanowieniu wybrał pierwszą opcję, było nieco droższe, ale chciał sprawić dobre wrażenie na kobiecie z którą dziś się umówił, pomimo że była „tylko” kurtyzaną.
Wybrał jedną z bardziej casualowych koszul wszystko doprawiając chinosami i sportową, brązową marynarką. Spojrzał na zegarek – 20:15 – powinien za maksymalnie piętnaście minut wyjechać tramwajem by być na czas. I tak się właśnie stało, starczyło nawet by jeszcze przez pięć minut podumać pod blokiem, gdy zadzwonił by poprosić o dokładny adres.
-Cześć Karolino, jestem pod Twoim blokiem. Pod jakie mieszkanie powinienem zadzwonić?
-Hej, punktualny jesteś, zadzwoń pod numer 17, drugie piętro.
Rozłączyła się bez słowa.
Zadzwonił pod wskazany numer, bez słowa otworzyła drzwi do klatki. Wchodząc po schodach czuł kołaczące bicie serca. Starał się trzymać nerwy na wodzy, ale była to pierwsza wizyta w celu schadzki za pieniądze. Miał nadzieję, że kobieta z którą się umówi będzie zarówno ładna co i otwarta na nieco zdenerwowanego gościa.
Zapukał, gdy po chwili otworzyły się drzwi, a w nich ktoś kogo najmniej się spodziewał w tej chwili. Jak nie mógł poznać jej po głosie.
-Magda?
Magda była dyrektorką z biura Tomka. Uchodziła wkoło za osobę, która wysoko zadziera nosa i nie jest dla byle kogo. Zawsze mu się podobała, marzył o protektorce takiej jak ona, ale nie spodziewał się, że jeśli już do jakiegoś zbliżenia mogłoby dojść, przyjmie tak zaskakującą formę.
-Nie spodziewałam się, że Ciebie dzisiaj spotkam. Wejdź proszę, przecież nie będziemy rozmawiać przez próg mieszkania. – Zaprosiła go dłonią do środka pokazując jednocześnie pokój do którego powinien się kierować.
Usiadł na skórzanej kanapie w nowocześnie umeblowanym salonie. Magda zaś zniknęła w kuchni. Minęły trzy minuty nim pojawiła się w pomieszczeniu z dwoma drinkami w dłoniach. Wystarczająco ochłonął by móc przyjrzeć się pięknej figurze zakrytej ciemnozielonym satynowym szlafroczkiem i cielistymi pończochami. Podawszy drinka Tomkowi usadowiła się w fotelu naprzeciwko zakładając nogę na nogę. Wypiła solidny łyk, gdy jako pierwsza przerwała niezręczną ciszę.
-Mogłam się spodziewać, że kiedyś spotkam w swych progach kogoś z naszej firmy, ale nigdy nie podejrzewałabym, że Ciebie. Skąd masz gówniarzu pieniądze na takie przyjemności? Przecież sama zablokowałam Ci podwyżkę.
Wychylił solidny łyk drinka zanim zdecydował się na odpowiedź. Nie wiedział, czy jest na niego zła, czy może wręcz przeciwnie.
-Nie zarabiam też tak mało. Zdaje się, że z nas dwojga to raczej Ty jesteś mi winna pewne wyjaśnienia. Jak to się stało?
Podparła głowę o nadgarstek.
-Tomek, ja po prostu to lubię. Na co dzień jestem na ważnym stanowisku, a po pracy chcę przeżywać coś niestandardowego. Jestem samotną kobietą, a pieniądze, które mi wręczacie dodają do tego wszystkiego tylko pikantnego smaczku. Pani dyrektor i jednocześnie prostytutka. Czy to nie ciekawe?
-No tak… – Nie wiedział co powiedzieć, tak jak nie wiedział jak dalej potoczy się dalej to spotkanie. Może za pięć minut zostanie wyproszony. – To co z tym robimy?
Czuł idiotyzm zadanego pytania. Atmosfera stała się równie gęsta co niezręczna. Miał wrażenie, że jeśli odpowiednio poprowadzi tą rozmowę, to kto wie, może sytuacja ułoży się na jego korzyść i wreszcie zdobędzie mamusię, tylko taką z dodatkowymi korzyściami.
-To zależy od Ciebie i od tego czy potrafisz być gentlemanem. Nie kimś takim kogo widuję w pracy.
Wdarła się w niego konsternacja. Co miała na myśli?
-To znaczy? Co Ci we mnie nie pasuje w pracy?
-Masz taki wyraz twarzy wiecznie obrażonego dziecka, a ja chcę zobaczyć w Tobie mężczyznę, którym zapewne pragniesz być.
Asekuracyjnie pojawił się w nim uśmiech, jakby chciał zaprzeczyć jej opinii.
-Ale ja przecież jestem mężczyzną i to zapewne takim na jakiego zasługujesz…
Uznał, że spróbuje wykorzystać tą sytuację. Jeśli nie będzie chciała po dobroci to zmusi ją do uległości szantażem. Myśli jakby czytając w jego głowie, przerwała Magda.
-Wiem o czym teraz myślisz, a jeśli teraz jeszcze na to nie wpadłeś to ta myśl na pewno zakołacze Ci wkrótce w głowie.
Mówiąc to powstała i zaczęła kierować się w stronę Tomka. Odsunęła nieco stół od kanapy i usadowiła mu się na kolanach. Sama nakierowała jego dłoń na swoje udo, było gorące. Zdenerwowana kobieta powinna mieć również zazwyczaj zimną rękę, a jej taka nie była. Kontynuowała wypowiedź.
-Będziesz chciał wykorzystać tą sytuację na swoją korzyść, jeśli będę wobec Ciebie nieposłuszna. Spróbujesz może nawet uzyskać szantażem przywileje takie jak podwyżka, awans, itd. Tylko, że to nie jest konieczne. Mam wystarczającą moc, by móc Ciebie zwolnić mając ku temu nawet konkretne powody. Twoja wydajność spadła, a jeśli na do widzenia powiesz wszystkim, że jestem prostytutką to uznają Ciebie tylko za niestabilnego emocjonalnie gówniarza.
Pogłaskała go po głowie i pocałowała w policzek kierując usta do ucha.
-Tylko, jak wspomniałam, to wszystko nie jest konieczne. Oszczędźmy sobie tego. Lubię seks, a Ty najwyraźniej lubisz starsze panie… – szeptała – a ja uwielbiam młodych chłopców, zwłaszcza takich z których mogę zrobić prawdziwych mężczyzn.
Czuł, że cała sytuacja wyrywa mu się spod kontroli, choć przyjmuje póki co zadowalający dla niego efekt.
-Jeśli będziesz grzeczny i co najważniejsze zadowalający w łóżku, może nawet będziesz miał mnie na wyłączność. Warunki dodatkowe są takie… W pracy nie będziesz dawał po sobie znać, że znasz mnie prywatnie. Będziemy profesjonalni, chyba że sama Ciebie zaproszę do gabinetu i wtedy będziesz spełniać moje życzenia.
Jego ciało drżało, mimo że czuło na sobie przyjemny ciężar pięknej kobiety. Nie potrafił wydać z siebie słowa. Nachyliła po raz kolejny usta do jego ucha i przygryzając płatek powiedziała.
-Zgoda?
-Tak, zgadzam się na wszystko.
-To jeszcze nie jest wszystko. Żadnych innych panienek tak długo jak będzie obowiązywał nasz układ.
-Zgoda. To wszystko?
-Prawie. Nie zapłaciłeś jeszcze za dzisiejszą noc.
Spojrzał nieco zdezorientowany.
-Przyszedłeś na spotkanie z prostytutką, a im się płaci. Po dzisiejszej nocy być może zdecyduję się być tylko Twoja tak długo jak się sobą nie znudzimy. Udzielę Ci małego rabatu, po starej znajomości. Proszę o 500 zł.
Sięgnął do portfela i wyciągnął zaproponowaną kwotę. Poczuł w sobie presję, ale jednocześnie pewność siebie. Pieniądze włożył jej do ust. Pokornie je przyjęła, jak kameleon zmieniając pozę pewnej siebie pani dyrektor w kobietę, która usługuje mężczyznom. Odłożyła gotówkę na stół.
-Jestem Twoja skarbie.
-Na to właśnie liczyłem.
Zaczął głaskać ją po udzie. Z początku nieco nieśmiało, ale szybko wydarł z siebie resztki tej nieco niezdarnej pozy. Chciał pokazać tej kobiecie, że potrafi ją zaspokoić. Sięgnął dłonią za jej uszko i zadarł za nie opadające włosy. Pogłaskawszy je pokierował nosek ku nieco wyeksponowanemu dekoltowi, który pojawił się spomiędzy pół szlafroczka. Zaciągnął się zniewalającym i dojrzałym zapachem kobiety. Pozwolił sobie na pocałunek pomiędzy piersiami. Magda nie oponowała oddając mu całkowicie inicjatywę.
-Mam nadzieję, że nie zawiodłeś się tym co zobaczyłeś?
-Zdjęcia nie oddają Twego piękna. – Mówiąc to sięgnął do pełnych ust swej zdobyczy. Z początku ssał dolną wargę, gdy ona robiła to samo z jego górną. Było to bardzo przyjemne odczucie, które wyzwoliło z niego wszelkiego rodzaju napięcia
Nie spodziewał się, że kiedykolwiek będzie w stanie posiąść tą kobietę, pomimo tego, że w świetle wydarzeń z ostatniego kwadransa to raczej ona posiadła jego. Myślenie o tym odłożył na bok, gdy zaczął wciskać się do jej ust, by spotkać się z jej językiem. Zaczęli taniec, którego koniec mógł być dużo bardziej przyjemny niż ten rozkoszny pocałunek. Minęło dobrych parę minut, gdy przerwali tą pieszczotę.
-Bardzo przyjemnie smakujesz Magdo, czy może raczej Karolino?
-Dla Ciebie mogę być kimkolwiek chcesz ogierze.
Mówiąc to zmieniła pozę siadając na niego okrakiem. Nie potrzebował lepszej zachęty. Czuł jak kręci biodrami zataczając łonem kręgi na jego ukrytym pod materiałem spodni przyjacielem. Rozwiązał szlafroczek pozwalając odsłonić mu to co miała przed nim do zaprezentowania. A obraz był cokolwiek interesujący. Miała na sobie gorsecik, który idealnie, niemalże tak dobrze jak na zdjęciu podkreślał jej atuty. Zatopił się ustami w jej biuście. Całował je tak jak pozwalał mu na to materiał, szybko jednak zamiast pobudzacza pikanterii stał się jedynie przeszkodą, dlatego sięgnął ku jej plecom do klasycznego zawiązania gorsetu. Gdy się tym zajmował spojrzał na twarz swojej wybranki. Oczy miała zamknięte, zaś oddech nieco głębszy niż normalnie. Albo jak dotąd jej się w miarę podobało, albo starała się wczuć w mające nastąpić wrażenia cielesne.
Gorset dosyć sprawnie opadł uwalniając zakryte nim wcześniej skarby. Piersi co nie było zaskoczeniem były wydatne również i bez bielizny, brzuszek zaś mniejszy niż mógł się spodziewać. Magda najwyraźniej jest kobietą, której nie jest obca aktywność fizyczna. Chwycił dłonią jedną pierś czule ją ugniatając jednocześnie zataczając kręgi zwilżonym wcześniej paluszkiem wokół sutka. Drugą pierś zaczął pieścić inną metodą. Sutek osaczył ustami zataczając języczkiem kręgi dookoła niego. Raz po raz niedbale choć z premedytacją uderzając w niego językiem w celu przekornego pobudzenia.
Usłyszał aprobatę w ustach Magdy. Zaczęła cichuteńko pojękiwać obejmując go rękami, zachęcając w ten sposób do dalszego działania. Nie potrzebował dodatkowych bodźców. Zamienił piersi i teraz zaczął ssać tą pierwszą, zaś drugą zaczął drażnić paluszkiem.
-Nie przestawaj skarbie.
-Ja tu wydaję rozkazy. Na kolana Madziu. Wiesz co masz robić.
Spojrzał jej w oczy, będąc ciekawym jej reakcji. Początkowy gniew w moment zamienił się w uległość.
-Ciekawe czym chcesz mnie obdarować kawalerze...
Uklęknąwszy, zaczęła drażnić się z nim przytulając się do jego krocza i języczkiem podrażniając przez materiał jego penisa. Za każdym uczuciem ciepła prężył się mocniej niż chwilę wcześniej. W końcu sięgnęła do klamry skórzanego paska i sprawnym ruchem pozbyła Tomka spodni i bokserek. Przed jej oczyma pojawił się dosyć solidny kawałek mięsa. Spotkała się z nim oczami pokazując swoją aprobatę. Utrzymując wciąż wzrok zaczęła drażnić się z nim podmuchując na niego ciepłym strumieniem powietrza – od jąder do samego szczytu. Gdy stał już w pełnej gotowości bojowej zaczęła języczkiem głaskać go po jądrach stopniowo idąc centymetr po centymetrze coraz wyżej. Gdy miała go już wkładać do ust wycofała się.
-Tego właśnie chciałeś Tomku? By Twoja pani dyrektor Ci tak służyła?
Zaczął delikatnie sapać.
-Tak…
-To będziesz miał spełnienie swoich marzeń.
Pocałowała go u szczytu i nie spuszczając wzroku z twarzy Tomka wgłębiła penisa do swoich ust. Z początku bardzo mały kawałeczek, ale potem coraz więcej i więcej. Po chwili dołożyła do tego pieszczoty języczkiem, który obejmował go półokręgiem i głaskał na tyle na ile mógł.
Tomek niewiele czekając splótł palce lewej dłoni z jej prawą, zaś drugą dłoń położył na jej głowie kontrolując tempo przyjemności. Zaczął ją naciskać tak, by wejść całym do jej ust i poczuć ciepło jej ust na całej długości. Nie było to dla niej zaskoczeniem, ani czymś z czym wcześniej się nie spotkała. Musiało minąć około pół minuty zanim Tomek usłyszał dźwięk, który uwielbia większość facetów – dławienie się penisem przez kobietę. Dał jej chwilę na wytchnienie po czym znów „zmusił ją” do oralnych pieszczot.
Gdy czuł, że znajduje się na granicy dojścia uznał, że czas dać sobie odrobinę wytchnienia. Chwycił dłonią jej podbródek sygnalizując by się podniosła. Wstał razem z nią łącząc się w namiętnym, lecz krótkim pocałunku. Klepnąwszy ją siarczyście po tyłku nakazał, by ułożyła się wygodnie na kanapie. Pośpiesznie i sprawnie pozbył się koszuli, która wciąż zasłaniała resztę jego ciała. Klęknął pomiędzy jej nogami ściągając wcześniej figi dzięki czemu mógł wreszcie obejrzeć jej skarb. Była zdecydowanie zadbana w tym miejscu, zaś uroku dodawały wyraźnie przystrzygane, ale pozostające w swoistym bezładzie włoski łonowe. Tomek pomimo trwającego miłosnego uniesienia potrafił zachować zimną krew. Jego pieszczoty były precyzyjne i ukierunkowane na konkretny cel – dać jej jak najwięcej przyjemności.
Z początku zaczął zaciągać się zapachem bijącym z jej bram, a był on zniewalający. Gdy nacieszył się nim rozpoczął powolny marsz przez krainę rozkoszy. Skierował maleńki strumień ciepłego powietrza wzdłuż konturów cudownego trójkąta znajdującego się przed jego oczami. W pomieszczeniu unosił się dźwięk delikatnych pomruków kobiety, która zaczęła smakować to co chciał jej zaoferować nowy uczeń. Oddechem zataczał czułe kręgi dookoła jej warg raz po raz zbaczając znienacka na jej łechtaczkę. Jego usta unosiły się milimetr nad skórką namiętnie chuchając w jej najbardziej skrywaną tajemnicę. Krótkimi momentami z przekory zawadzał dolną wargą o łechtaczkę – wtedy po raz pierwszy usłyszał głośniejszy jęk, by następnie całkowicie zmienić cel pieszczot usłyszawszy wówczas pomruk zniecierpliwienia. W kobiecym ciele wyjątkowo upodobał sobie górną część ud, tą która pozostaje niezakryta materiałem pończoch. Złożył na lewym udzie od wewnątrz czuły pocałunek, drugie nie pozostawiając w osamotnieniu dzięki masażowi opuszkami palców. Gdy miał już kończyć marsz języczkiem na jednym udku z zaskoczenia dosyć mocno je ugryzł pozostawiając ślad zębów, a w pomieszczeniu urwany pisk niespodziewającej się tego Magdy. Na drugim udzie powtórzył tą pieszczotę, przy czym zaprezentowane kontrasty czułości i agresji nie spotkały się już z zaskoczeniem.
Języczkiem zaczął kierować się ku górze. Rozpoczął od nasady jej maleńkiej składając na niej soczysty pocałunek, wbijając się jednocześnie języczkiem ku spotkaniu z jej sokami. Rozpoczął je na swój sposób rozprowadzać wyżej wytwarzając mokrą ścieżkę ku górze. Gdy jego języczek miał wreszcie spotkać się z łechtaczką cofnął się. Poczuł jednocześnie zniecierpliwienie Magdy gdy położyła na jego barkach uda blokując mu możliwości manewru na boki. Gdy ponownie języczek był już u góry skarbu nie droczył się z nią już, lecz zaczął zwilżać koniuszkiem łechtaczkę, jednocześnie paluszek wskazujący u nasady zaczął ją rozwierać wgłębiając się w gorącą dziurkę. Tak pieszcząc najczulsze elementy jej małej usłyszał jak Magda już bez skrępowania wydzierała z siebie piski. Chwyciła go za włosy blokując mu możliwość zrobienia sobie przerwy, której i tak już nie chciał robić. To czego pragnął to konsumować ją tak długo jak się da…
W końcu usłyszał:
-Wejdź we mnie…
Na ten apel nie mógł pozostać obojętnym. Podniósł się i niemal rzucił się na jej spragnione pieszczot ciało. Zanim wszedł do środka zwilżył penisa sokami, którymi były obdarzone wargi jej małej. W końcu wszedł. Nie w kogoś przypadkowego… W Magdę… Jedną z nielicznych kobiet, które uważał za niedostępne… Gdy ich usta połączyły się ponownie w namiętnym pocałunku poczuł jak obejmuje go rękami i nogami. Nie potrzebował lepszej zachęty. Zaczął ją zajadle, brutalnie wręcz penetrować – szybko, czule, ale i brutalnie… Zamiast słów używali już tylko zwierzęcych pomrukiwań. Wystarczyło, by się zrozumieć.
Podłożył dłoń pod jej pośladki i zaczął je ugniatać, co zdecydowanie spodobało się jego kochance.
-Madziu, ja zaraz dojdę…
-Ja też… Jeśli chcesz, możesz nie wychodzić przed finiszem…
Długo ze sobą leżeli nim uspokoiły się ich oddechy. Ona wtulona do jego piersi głaskała go po brzuchu, on zaś ją po pośladkach. Udo miała zadarte na jego lędźwiach. Czuli przyjemną atmosferę. Sam seks mimo, że nie był wybitną sztuką dał im utęsknioną ulgę po napięciach dnia. Obserwując ich można by pomyśleć, że nie łączy ich układ, lecz są po prostu nieco niestandardową parą. Przerwał ciszę panującą w mieszkaniu.
-Jak było? – pocałował ją w nosek – Przyjemnie?
Skierowała dłoń w stronę jego policzka i klepnęła.
-Tego właśnie muszę Ciebie nauczyć… Nie zadawać pytań, na które odpowiedzi znasz.
-Odpowiedz… Ten jeden raz.
-Było mi bardzo przyjemnie Tomku. Myślę, że powinniśmy się częściej spotykać.
-A co z tą wyłącznością?
-Już odpowiedziałam na jedno retoryczne pytanie. Starczy na dzisiaj. Jeśli chcesz możesz zostać na noc. Napijemy się wina?
-Bardzo chętnie.
Podrapała go pod bródką.
-To naszykuj kieliszki i rozlej. Ja pójdę się odświeżyć.
Momentalnie wstała i prezentując swe zgrabne, nagie ciało zniknęła za drzwiami łazienki. Nie czekając długo sam wyruszył do kuchni. Gdy mocował się z korkociągiem usłyszał wibrację telefonu Magdy na pobliskim blacie. To był sms. Ciekawość dała o sobie znać. Musiał spojrzeć w wyświetlacz. I to go zmroziło…