Sadomasochistyczna noc poślubna
30 listopada 2015
Szacowany czas lektury: 21 min
Dedykuję Corsetty i Katarzynie Kłos.
Za miłą rozmowę :)
Moi drodzy, przez jakiś miesiąc nic nie będę publikować, potrzebuję chwili odpoczynku od pisania. W listopadzie "dałam czadu", a teraz w ogóle nie mam weny. Odpoczniecie troszkę ode mnie.
Nie będzie kolejnych "części następnych", ale wiedzcie, że ta seria (Piękna nieznajoma, Namiętny tydzień, We dwoje, Niespodzianka, Pustka i... Noc poślubna) ma swoją nazwę - Historia oparta na marzeniach.
Część następna po "Pustce".
Nie było potrzeby, by odnowić zaręczyny. Kate starała się odbudować zaufanie, które zburzyło się, gdy została aresztowana. Rodzice patrzyli na nią nieufnie, z dystansem. To był dla mnie trudny okres, bo ja w niej nie widziałam żadnego zagrożenia, stosunkowo szybko jej z powrotem zaufała. Początkowo trzymałam ją na pewien dystans, ale dosyć krótki. Ona rozumiała, nocami uciekała by spać na kanapie. Nie było żadnego płomiennego seksu z tęsknoty, jak to bywa w filmach, dopiero po tygodniu odważyła się pocałować mnie namiętniej. Codziennie przygotowywała dla mnie śniadania, prawie wszystko robiła za mnie. Czuła się winna, nasz związek prawie się rozpadł. Ale wtedy, gdy ją zobaczyłam przed blokiem, wszystko wróciło. Nie wyobrażałam sobie nikogo innego na jej miejscu. Sprzątała, prasowała, gotowała, traktowała mnie jak księżniczkę. Kochała mnie całym sercem.
Pewnego dnia zapytałam ją:
- Czego jeszcze o tobie nie wiem? – Gdy opowiadała o tym, jak naprawdę jest w więzieniu. Milczała przez chwilę, po czym złapała mnie za rękę i odpowiedziała:
- Kocham cię, wiesz o tym. Nim cię poznałam, byłam zupełnym wrakiem człowieka, totalnym dnem. Zanim przyjechałam do Polski... W Los Angeles byłam męską dziwką. Teraz brzydzę się tym.
To mnie zaszokowało, ale nie cofnęłam dłoni. Potrzebowałam chwili, by ta informacja do mnie dotarła, a gdy już to się stało, zrozumiałam, że bez względu na to, kim była wcześniej, rzuciła to i stała się prawie porządnym człowiekiem. Jak by nie patrzeć, miało to pewne pozytywne korzyści, no i dowiedziałam się, skąd ma takie umiejętności w łóżku. Wiedziała też, że moje uczucia były szczere, że w żaden sposób siebie nie okłamywałam... Bo ta wiadomość niezbyt mnie ruszyła, to nie był powód do zrywania zaręczyn czy robienia innych głupich rzeczy, jak wypominanie jej tego. Zdradziła mnie dwukrotnie na początku naszego związku, po tym już nigdy nic nas nie skłoniło do tego, by odejść od siebie. Tak, to była prawdziwa miłość.
Nasz ślub miał się odbyć w Wielkiej Brytanii, gdzie jak mówiła Kate, ten kraj daje możliwość zawarcia małżeństwa parom, które nie mieszkają na jego terytorium i nie mają jego obywatelstwa. Było dużo rzeczy do zrobienia, papierów do wysłania, zajęło nam to ponad pół roku, może nawet osiem miesięcy. Moi rodzice, widząc, jak stara się o ten ślub, jak walczy z urzędnikami, powoli odzyskiwali do niej zaufanie. Ja również. Ona była nieugięta, a ja wiele razy chciałam się wycofać przez polskie prawo, brakowało mi czasem sił. Wywalczyła nasze. Uzgodniłyśmy z rodzicami, że ceremonia ślubu cywilnego odbędzie się na Wyspach, po czym wrócimy do Polski świętować. Miało być około pięćdziesięciu osób, znajomi, znajomi znajomych, znajomi rodziców i... jej ojciec. Pewnego dnia dostała od niego wiadomość. Życzył jej szczęścia na nowej drodze życia. A Kate go zaprosiła mimo tego, co jej robił w dzieciństwie. Miała naprawdę złote serce. Miał być świadkiem, razem z moją matką. Pieniądze na uroczystość miałyśmy... Z jej handlu. Co prawda, większość znalazła Policja, ale niezłą sumę schowała w dziupli drzewa. Znaczy się, miałyśmy tym opłacić wszystkie kosztowności, ale zrobił to jej ojciec, jako swojego rodzaju zadośćuczynienie za przeszłość i nieobecność w jej życiu. Mówił, że to i tak niewiele naprawi, ale moim zdaniem, stał się równie porządnym człowiekiem. Przestał pić, i gdyby nie to, że znałam jego przeszłość, wydałby mi się całkiem fajnym gościem.
Polecieliśmy samolotem we troje dzień wcześniej, jej ojciec miał przylecieć bezpośrednio do Londynu. Noc mieliśmy spędzić w hotelu, na następny dzień byłam umówiona z makijażystką.
Następnego dnia spotkaliśmy się z jej ojcem, czekał w restauracji niedaleko urzędu stanu cywilnego, ubrany w garnitur, Kate miała smoking, ja białą sukienkę (nie ślubną), którą sama mi wybrała, moja matka w srebrną. Trafiła nam się ładna, słoneczna, jesienna pogoda. Przepełniała mnie radość i jednocześnie byłam zdenerwowana, choć nie wiem dokładnie czym.
Weszliśmy do urzędu, pani nas poprowadziła do sali. Pięć osób spełniało moje marzenie. Pani kierownik urzędu stanu cywilnego dyktowała formułki po angielsku, które dla nas obu były jasne. Oczywiście, dla nas była to tylko formalność, ewentualne ułatwienie. To było naprawdę piękne uczucie, gdy stałyśmy naprzeciw siebie powtarzając formułkę. Widziałam w jej oczach radość, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Po tym przyszedł czas na włożenie obrączek, pochyliła się i pocałowała mnie namiętnie. Objęłam ją mocno i odwzajemniłam. Teraz rozumiałam, dlaczego większość osób nazywa ten dzień jako najpiękniejszy w życiu.
- Na zawsze, kochanie. – Szepnęła.
Przytuliła mnie matka, płakała ze szczęścia. Po tym nasi świadkowie złożyli podpisy i szczęśliwi wróciliśmy do Polski, gdzie czekali na nas goście. To była kwestia dwóch godzin. Uzgodniłyśmy, że sesja zdjęciowa będzie za parę dni. Z miłą chęcią włożę te same ubrania i przeżyję jakby od początku Ten dzień.
Przywitano nas oklaskami, wspólnie wypiliśmy toast, po czym zajęliśmy miejsca, a parkiet w ciągu paru godzin powoli się zapełniał. A ja i Kate oszczędzałyśmy siły na noc. Mówiła, że szykuje coś ekstra, więc... Szczerze pisząc, nie miałam pojęcia, co szykuje. Bałam się i jednocześnie byłam podekscytowana. Koło dwudziestej drugiej opuściłyśmy salę, pod którą czekał na nas samochód, który zawiózł nas do hotelu oddalonego o parę kilometrów. Próbowałam się coś od niej dowiedzieć, ale nic z tego.
Winda zawiozła nas na ósme piętro, gdzie mieścił się wynajęty przez ukochaną apartament. Idąc korytarzem, rozwiązała sobie muchę i rozpięła pierwszy guzik.
Przez te wszystkie miesiące od jej wyjścia na wolność, zbliżenia można było policzyć na palcach jednej ręki. Tak rygorystyczny post u Kate mnie zaskoczył. Miałam nadzieję, że wynagrodzi mi to tej nocy, bo moja szparka aż swędziała z podniecenia, nie dając o sobie zapomnieć.
Wpuściła mnie pierwszą i zapaliła światło. Oszołomiona bogatym wystrojem wnętrza, słyszałam tylko, jak drzwi się zamykają. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem, uśmiechnęła się słodko.
- Może być?
- Oczywiście! Jest... pięknie... - odpowiedziałam, pełna podziwu.
Jedna ze ścian była przeszklona, przez co widziałam miasto zatopione w atramentowej nocy. Zupełnie inaczej, niż w dzień. Poczułam, jak przylega do mnie i obejmuje dłońmi w pasie.
- Moja żona... - Szepnęła i pocałowała mnie w policzek. – wyglądasz dziś równie pięknie, jak w inne dni, księżniczko.
- A ty... przystojnie – Zaśmiałyśmy się.
- Teraz tak szybko się mnie nie pozbędziesz – przygryzła mi delikatnie ucho.
- Nie chcę się ciebie pozbywać... - Obróciłam się przodem do niej, położyłam dłonie na jej ramionach – Ale póki co, chciałabym odświeżyć się.
- OK, zaczekam... teraz mamy całą wieczność dla siebie. Mogę prosić o jednego, małego całusa? – Zapytała, uśmiechając się lekko. Pocałowałam ją delikatnie w usta.
- Jeden, mały całus. – Odeszłam z uśmiechem do łazienki.
Wzięłam szybki lecz dokładny prysznic, by jak najszybciej dołączyć do ukochanej. Owinęłam się w ręcznik i wyszłam do niej. Widząc, że nie ma jej w ogromnym salonie, poszłam do sypialni. Była tam, siedziała głęboko w fotelu, obserwując mnie uważnie. Zdjęłam z siebie ręcznik ale zakrywałam się, by nie widziała moich piersi ani krocza. Położyłam się na miękkim łóżku zakrywając się tymże ręcznikiem, układając go w kształt litery C. Krocze osłoniłam tylko z jednej strony. Spojrzałam na nią, pożerała mnie wzrokiem. Uwielbiałam ją podniecać. Obserwując ją, wsunęłam dłoń pod ręcznik i zaczęłam pieścić swoją pierś. Wygięłam się kusząco.
- Chodź do mnie... - Powiedziałam. Przesunęłam palcami po wzgórku, wstała. Podeszła, pogładziła mnie po policzku, po czym wsunęła dłoń między moje nogi. Zamruczałam cicho. Jej palec bezceremonialnie rozdzielił płatki i wniknął do środka. Wyciągnęła go i oblizała.
- Pójdę po wino. Zabawię się z tobą tak, jak na wsi w stodole. Zaufaj mi.
- Brzmi ciekawie... -Powiedziałam, mrucząc.
Pochyliła się i pocałowała mnie namiętnie ale krótko. Puściła mi oczko i poszła. Chwilę jeszcze poleżałam pieszcząc się, po czym wstałam i nago poszłam do salonu przygotować dwie lampki. Usłyszałam, że drzwi się otwierają.
- Tak szybko, kochanie?
Nie usłyszałam odpowiedzi, postawiłam lampki na stolik i... ktoś mi zarzucił worek z jakiegoś materiału na głowę. Ciężka ręka, która wylądowała na moich ustach uniemożliwiła jakikolwiek krzyk. Ktoś mnie ubrał chyba w szlafrok, po czym zostałam wywleczona z pokoju. Szarpałam się, walczyłam, ale na darmo. Ten ktoś mnie uniósł, i sądząc po dźwiękach, wniósł do windy. Czułam, że pojechaliśmy w dół. Miałam na sobie tylko szlafrok! Gdzie w ogóle jest Kate?!
Poczułam lekki chłód, zapewne opuściłam hotel. Odgłos otwieranych drzwi samochodu zmroził mi krew w żyłach. Wylądowałam w samochodzie, ktoś mi coś przyłożył do głowy. Lufa. Pistolet.
- Nie drzyj się. – Męski, obcy głos. Ktoś usiadł po mojej drugiej stronie. – Pokiwaj głową, że zrozumiałaś.
Posłuchałam, pokiwałam. Byłam w szoku, chciałam płakać. Ruszyliśmy, usłyszałam szelest kartek.
- Nic ci się nie stanie. Mamy cię tylko przetransportować. Na miejscu dowiesz się wszystkiego. Milcz.
Przecież ktoś chyba musiał mnie widzieć! Dlaczego nikt nie interweniował? Z nerwów obracałam obrączkę na palcu. Zatrzymaliśmy się, usiłowałam wysiąść o własnych siłach. Byłam gdzieś prowadzona po schodkach w dół, podtrzymywana w ramionach. Łoskot otwieranych drzwi.
- Próg.
Schodki były zimne, lecz pomieszczenie, do którego mnie wprowadzono, miało ogrzewanie podłogowe. Jaka ulga...
- Należy już do was.
Drzwi się zamknęły, zostałam pozbawiona szlafroka, zakuto moje ręce w kajdanki, przypięto do czegoś, przypominałam literę Y.
- Nie rób mi krzywdy... - Powiedziałam błagalnym tonem. Nie wiedziałam, czy to coś da. W filmach to nigdy nie działało.
- Żadna krzywda. Wyłącznie przyjemność. – Usłyszałam miły, kobiecy głos.
- Ktoś tu jeszcze jest?
- Wyłącznie kobiety, żadnych facetów. Nie bój się, zaufaj mi.
- Zdejmij mi ten worek z głowy.
- Nie rozkazuj mi. W tym pomieszczeniu to ty słuchasz mnie. Nie na odwrót. Możesz do mnie mówić "Pani".
- Niezłe ciałko. – Usłyszałam inny kobiecy głos. Ile ich tu jest?!
- Zdejmę z ciebie to cholerstwo, ale masz patrzeć wyłącznie na mnie. Wyłącznie. Rozumiesz?
- Tak. – Odpowiedziałam, polecenie było jasne.
- „Tak, pani”. Powtórz.
- Tak... Pani. Chciałabym zaznaczyć, że jestem żonata i wolałabym znaleźć się z powrotem w hotelu. Ktoś się będzie o mnie martwił.
- Nie. Nie odzywaj się bez pozwolenia. Patrz na mnie. Wyłącznie.
Zdjęła mi worek. Młoda, trzydziestoletnia kobieta o długich, kasztanowych włosach patrzyła mi prosto w oczy, a ja nie wiedziałam, jak mam się zachować. Zasłoniła mi oczy opaską. Już wiedziałam, co się kroi.
- Bądź grzeczna, ja również będę grzeczna. – Pogłaskała mnie po policzku. Wcale mnie to nie uspokoiło.
Ktoś do mnie podszedł od tyłu, poczułam, że ktoś przylega do mnie piersiami. Objęła mnie od tyłu, przesuwając palcami po żebrach.
- Nie mamy żadnych chorób, nie martw się. – Powiedziała ta z przodu, zaczęła mnie pieścić po szyi i piersiach.
Kobieta z tyłu cofnęła się. Usłyszałam świst i poczułam pieczenie na pośladkach, krzyknęłam. Kobieta z przodu jakby nic sobie z tego nie robiła, nadal mnie pieściła po ciele.
- To boli!
- Ma boleć. W tej serii oberwiesz jeszcze dziewięć razy, masz liczyć na głos. Rozumiesz?
- Tak... Pani. – Dodałam.
- Więc...?
- Raz... - Szepnęłam. Druga rozpoczęła pieszczoty ustami. – Ja naprawdę chciałabym... - Kolejny krzyk, po kolejnym uderzeniu w pośladki. – Chciałabym wrócić do hotelu... - I kolejny. Miały gdzieś to, co mówiłam.
- Licz, suko! – Krzyknęła ta z tyłu.
- Dwa i trzy. – Odpowiedziałam natychmiast. Mimo oczekiwań na kolejne uderzenie, ona zaczęła mnie ponownie głaskać, tym razem wyłącznie po wrażliwszych już pośladkach. Wstyd było mi się przyznać, ale to zaczęło mnie wciągać.
- Szerzej nogi. Ciesz się, że ci ich nie przywiązałam... Ale to jeszcze przed nami. – Szepnęła mi do ucha.
Uległam jej stając w szerszym rozkroku. Pieszczona przez dwie kobiety z obu stron. Marzenie wielu facetów. Ręka tej z przodu bezwstydnie przesunęła się w dół, na krocze. Sądziłam, że będzie mnie tak pieścić przez dłuższy czas, aż sama będę ją błagać by mnie zaspokoiła, ale ona praktycznie jeszcze w tej chwili wsunęła we mnie palec. Zadrżałam. Co ja powiem ukochanej?!
Negatywne myśli znikły, gdy jej palce zaczęły wędrówkę poznawczą w pochwie. Wyciągnęła go, parę sekund po tym poczułam kolejne uderzenie w pośladki.
- Cztery...
Spełniłam ich polecenie, liczyłam, aż doszłam do dziesięciu. Miałam dosyć, bolał mnie tyłek, a jednocześnie... Nie miałam dosyć. Mętlik w głowie był na tyle zaawansowany, że w pewnym momencie całkowicie się odcięłam od myśli. Liczyło się tylko „Tu i Teraz”.
- Grzeczna dziewczynka. – Pochwaliła mnie ta z przodu. – W nagrodę uklękniesz. – Powiedziała, a druga uwolniła moje ręce z kajdanek. Uklękłam.
- Masz ją wylizać. Tylko wylizać. Podnieś choć na chwilę łapę, a oberwiesz w nią pejczykiem... Bo chyba już zdążyłaś się z nim zaprzyjaźnić? – Ton głosu tej z tyłu był naprawdę przerażający. – Liż ją!
Szarpnęła mnie za włosy i delikatnie przycisnęła do krocza jej koleżanki. Po omacku zaczęłam lizać. Wygolona, pachnąca szparka wzbudziła we mnie żądze, o jakie nie śmiałam siebie oskarżać. Sytuacja, w której się znalazłam, zupełnie mnie pochłaniała. Wsłuchiwałam się w jej westchnienia i lizałam posłusznie.
- Dobra... Dosyć. – Powiedziała, ale ja nie chciałam jej słuchać, wolałam lizać dalej. – Dosyć szmato!
Klepnęła mnie lekko w policzek, druga, która cały czas trzymała mnie za włosy, odciągnęła mnie brutalnie i zapytała z krzykiem:
- Spodobało się, co?!
- Tak... Pani.
- Więc ją też wyliżesz. – Powiedziała ta pierwsza, uspokajając oddech. Nim zdążyłam odpowiedzieć, usta zetknęły się z jej muszelką. Puściła moje włosy.
- Patrz, jaka zachłanna dziwka nam się trafiła – powiedziała.
Nie było już mowy o jakimkolwiek sprzeciwie. Lizałam ją, dopóki ponownie nie zostałam odciągnięta.
- Lubisz lizać, co? – Zapytała z triumfem w głosie.
- Tak, pani.
- Więc wyliżesz jeszcze kogoś.
Jak to „jeszcze kogoś”?! Kto tu jeszcze był? A jeśli to będzie jakiś obleśny facet?! Chyba zwrócę menu weselne. Usłyszałam szczęk klamry od paska, naprawdę zaczęłam się bać, co wymyśliły. Jak wiele osób tu jest?
Poprowadziła mnie jak psa, na czworakach trzymając za włosy. Puściła, ktoś mi przeczesał włosy palcami.
- Liż. – Usłyszałam za sobą.
Ulga, jaką był fakt, że nie natrafiłam na żadnego fiuta, była ogromna. Słodka, kobieca cipka poznawała mój język i jego możliwości. Przecież mówiła, że tu nie ma facetów, przypomniało mi się. Dzięki temu nabrałam pewności.
- Nie wczuwaj się za bardzo, zaraz kończysz – powiedziała. Dziewczyna, której robiłam minetę, nie odezwała się ani słowem. Nie wiedziałam, czy robię jej dobrze, czy nie, ale ona tylko sapała. Zostałam ponownie odciągnięta. Ile jeszcze minet do zrobienia?
- Chodź. – Tym razem złapała mnie za kark. Wstałam i pochylona przeszłam parę kroków. – Zdejmę ci na chwilę opaskę, ale pod żadnym pozorem nie patrz w tył. Bo jak nie posłuchasz, to liczba dwudziestu pasów wzrośnie trzykrotnie.
- Tak, pani. – Puściła mnie, zdjęła opaskę. Pokusa obrócenia głowy była naprawdę duża. Stałam przed dosyć dziwnym meblem, w życiu jeszcze takiego nie widziałam... nie, moment, był na jednym z filmów porno. Klęcznik. O cholera.
- Uklęknij. Kolana na poduszki. Ręce na drążek.
Ponownie jej posłuchałam i przyjęłam tą dziwną pozycję. Z wypiętym tyłkiem, na podwyższeniu. Z powrotem założyła mi opaskę. Tuż po tym oberwałam pejczem.
- Licz.
Liczyłam, jakimś cudem dotrwałam do dwudziestu. Łzy cisnęły mi się do oczu, choć nic mnie nie bolało. Co parę uderzeń jej palce odnajdywały dziurkę i wypełniały ją. Gdy czułam już prawdziwą rozkosz, ostatnią prostą do orgazmu, ona wtedy przerywała, kontynuując lanie. Mocniejsze ciosy spadały głównie na pośladki, a delikatniejsze na plecy, krocze i jego okolice. Przyjemne ciepło rozchodziło się po moim ciele.
- Miałaś kiedyś klamry na sutkach? – zapytała.
- N... Nie, pani.
Na chwilę się zakręciła gdzieś, po czym zapięła mi je, uprzednio poprawiając krążenie przyjemnym masażem. Bolało, myślałam, że nie wytrzymam. Jednak skupiłam się na jej dłoni, która ponownie dzisiejszego wieczora wylądowała na szparce. Nie weszła we mnie, jedyne co robiła, to muskała i głaskała, to wszystko. Znów gdzieś odeszła, po chwili wracając. Poczułam coś chłodnego na odbycie.
- Lubrykant, szmato. Będziesz rżnięta analnie.
Jednocześnie poczułam przerażenie i podniecenie. Niektórym anal się podobał, innym sprawiało to ból. I co ja mam o tym myśleć? Ale nie powiem, masaż odbytu był bardzo przyjemny. Dała mi chwilę na złapanie oddechu.
- Wiesz, co trzymam w ręce? Co ci wpakuję w dupsko?
- Nie, pani...
- Kulki analne. Te sztywne. I wiesz, co? Będziesz błagać o więcej.
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, powoli je wsuwała we mnie. Czułam wyraźnie, jak kulka po kulce wnika do odbytu. Zatrzymała się i zaczęła je wyjmować. Szalenie przyjemne. Po chwili zorientowałam się, że ta druga kobieta gdzieś znikła. Zresztą to teraz bez różnicy...
- Wyjdźcie. – Usłyszałam głos Kate. W tym samym momencie przestałam być posuwana. Na chwilę serce mi stanęło. Jeśli ona tu była przez cały czas... I jeśli widziała, że mi się to podoba... Jak ona to odbierze?
- Kate? – Zapytałam z niedowierzaniem. Usłyszałam odgłos zamykanych drzwi. Podeszła do mnie, poczułam jej dłoń na pośladku. Bez słowa kontynuowała dzieło tamtej kobiety. – Byłaś tu przez cały czas?
Oberwałam w pośladek.
- Nie odzywaj się nieproszona. – Moja żona ujawniała swoją mroczniejszą stronę, naturę stuprocentowej Dominy. Ponowiła ruchy zabawką.
- Tak, pani... Zdejmiesz mi opaskę?
- Jeszcze jedno, zbędne słowo, a zostawię cię tutaj na noc. Samą. – Powiedziała groźnie. – Zrozumiałaś?
- Tak, pani.
Ruchy jej dłoni przyspieszyły, a ja prawie traciłam kontakt z otaczającą mnie rzeczywistością, miałam gwiazdy przed oczami, tak mi było przyjemnie. Zwolniła na chwilę, wsuwając palce do pochwy. Tego już było za wiele dla mnie.
- Chcesz dojść? – Zapytała.
- Tak, pani...
- Więc nie dojdziesz. Jeszcze nie. Nie pozwalam ci, rozumiesz?
- Błagam... - Czułam, jak coś wewnątrz mojego ciała, jakaś ogromna kula rozkoszy rozrasta się.
- Powiedziałam, że nie pozwalam.
- Ale ja nie wytrzymam... - Moje słowa jakby jej nie ruszały, w dalszym ciągu mnie posuwała wypełniając obie dziurki.
- Będziesz ukarana... Chcesz tego? Mam cię ukarać? Mam cię lać pejczem? Zostawić przywiązaną do jednego z mebli bez możliwości zaspokojenia się? Czy wolisz oberwać szpicrutą?
- Pani, błagam...
- Nie. – Przerwała, opuszczając z obu stron moje ciało. Jednocześnie poczułam ulgę i rozczarowanie, byłam o włos od orgazmu. Zdjęła z moich sutków klamry. Co za ulga...
- Wstań. – Niepewnie wstałam. – Przekonaj mnie, że warto dać ci orgazm. - Usłyszałam, że usiadła.
- Pani... Doskwiera mi rygorystyczny post od seksu w ostatnich miesiącach. Zrobię wszystko, by mieć możliwość dojścia... Mogę być na każde zawołanie. - Milczała, a ja nie wiedziałam, co dalej mówić.
- Wystarczy. - Powiedziała po chwili. - Chcę orgazmu twojego autorstwa. Chcę dojść w twoich ustach. Nie pozwalam ci zdjąć opaski, nie zobaczysz mojej szparki.
- Tak, pani.
- Jeśli się spiszesz na medal, wrócimy do hotelu. Tam się tobą zajmę. – Mówiła, słyszałam, że również rozpinała spodnie. – Na kolana.
Uklękłam, chwyciła mnie za dłonie i położyła je na kolanach. Nie wyczułam materiału spodni, najwyraźniej zostały zsunięte do kostek. Mmm...
Przesunęłam opuszkami palców po jej udach, do krocza, ona przesunęła się na brzeg fotela.
- Liż. – Ponagliła mnie. Posłuchałam mojej Pani, muskałam ustami jej uda. – Liż, do cholery!
- Tak, pani, przepraszam.
Złączyłam usta z jej płatkami, rozdzielając je językiem. Odnalazłam jej perełkę, grzecznie ją lizałam. Ciche westchnienia ukochanej mówiły wszystko. Chciałam jak najwierniej odzwierciedlić swoje pożądanie, dałam z siebie wszystko, starałam się, by na długo zapamiętała te minuty.
- Mogę z palcami, pani?
- Możesz.
Jednym ruchem wypełniłam jej dziurkę dwoma palcami, zastępując język. Znałam ją na tyle, że wiedziałam, jakie pieszczoty sprawiały jej największą przyjemność. Słyszałam jej jęki, delektowałam się tymi odgłosami, a moja wyobraźnia wręcz szalała, kreując obrazy wygiętej w rozkoszy Kate. Na zmianę posuwałam ją rozpychając jej wejście i masowałam punkt G. Przy orgazmie jej ekstaza udzieliła się również mi, czułam w sobie te drgania, przyjemne ciepło w ciele, gdy dochodziła. Nie mówiła, bym przerwała, więc kontynuowałam. Dochodziła zaciskając się na moich palcach, kobiece epicentrum rozkoszy było nieustannie pieszczone przez język.
- Wystarczy... - Powiedziała. Posłusznie przerwałam, by zasłużyć na nagrodę w postaci wypieprzenia mnie w hotelu. Miałam nadzieję, że dotrzyma słowa, bo byłam bardzo podniecona i zniecierpliwiona. Dodatkowo, co jakiś czas czułam, jak spływa mi po udzie niewielka ilość soków, co mnie łaskotało. Nie chciałam się drapać, wiedziałam, że taki czyn mógłby mnie oddalić od nagrody.
- Co jeszcze mogę dla ciebie... Dla pani, uczynić? – Poprawiłam się. Poczułam jej dłoń na policzku, po chwili pocałowała mnie w usta.
- Niech to ci na razie wystarczy. Wstań. – Wstałam, z tego, co słyszałam, ona też. – Wyjdę, a ty masz tu stać i czekać na mnie. Przesuniesz się o choć pół kroku i oberwiesz trzydzieści pasów. Zresztą... - Stanęła za mną, pogładziła mnie po pośladkach. – One już zbledły, będę musiała poprawić. Były tak pięknie zaczerwienione. Na chwilę obecną stój tu. Bo... być może będę udawać, że wyszłam. Przekonasz się.
Odeszła, usłyszałam odgłos zamykanych drzwi. Nastąpiła naprawdę długa chwila oczekiwania na jej powrót. Świerzbiło mnie, my się zaspokoić, wystarczyła mi minuta by osiągnąć spełnienie. Ale jeśli ona mnie sprawdza?
Stałam i cierpliwie czekałam, aż coś się wydarzy. Nie wiem, jak długo, nie liczyłam przecież minut. Mogła być zarówno północ, jak i trzecia w nocy. Ale nie było to ważne. Dostałam rozkaz od mojej Pani i musiałam go wykonać.
Drzwi się otworzyły.
- Byłaś grzeczna? Pamiętaj, że mogę cię sprawdzać.
- Tak, pani, byłam grzeczna. – Zarzuciła mi coś na ramiona. Szlafrok.
- Wracamy do hotelu. Zbieraj siły, bo nie zaśniesz przez najbliższe parę godzin. Zdejmij opaskę.
- Tak, pani.
Zdjęłam ją. Przez parę sekund wszystko było zamazane. Jednak, gdy już wróciła mi ostrość obrazu... Uśmiech Kate mówił wszystko. Nadal ubrana w smoking, tak jak wtedy, gdy wyszła z pokoju.
Ilość różnych mebli służących do zabaw BDSM była naprawdę imponująca. Pod jedną ze ścian trzy czerwone, skórzane fotele, oprócz tego szubienica, krzyżak, klęcznik, siedzisko i inne tego typu sprzęty. Jedna z czerwonych ścian przyozdobiona pejczami, szpicrutami i batami w najróżniejszych kolorach, oprócz tego maski i kneble. Na kolejnej ścianie półki z jakimiś buteleczkami. Domyśliłam się, że były to różnego rodzaju lubrykanty. Pomieszczenie robiło wrażenie... Może przez ten mroczny klimat spowodowany brakiem okien.
- Chodź. Jeśli ci się spodobało, kiedyś tu wrócimy.
Objęła mnie ręką w pasie. Weszłyśmy po schodkach, otworzyła kolejne drzwi... Znaleźliśmy się w sex – shopie! A więc to taka sztuczka...
Moją uwagę przykuły dwie dziewczyny, jedną z nich widziałam, gdy zakładała mi opaskę. Druga, blondyna o kuszących krągłościach, puściła mi oczko. Poczułam jakiś miły dreszczyk. Zarumieniłam się, nie spodziewałam się, że z pozoru takie niewinne kobiety mogą interesować się taką tematyką...
Pożegnałyśmy się, Kate zaniosła mnie do samochodu. Jeszcze było ciemno. W środku czekał na nas kierowca. Rosły typek, z samego patrzenia na niego można się najeść strachu. Wsiadłyśmy z tyłu, on ruszył nie pytając o adres. Przypomniało mi się coś.
- Kate?
- Hm?
- Bo jak tu jechałam... To ktoś mi przyłożył pistolet do skroni...
- To był marker, kochana. – Powiedział kierowca, Kate z uśmiechem skinęła głową.
- Siedziałam obok ciebie. A wtedy nic nie ma prawa ci się stać.
- Ty to wszystko zaplanowałaś?
- A kto inny? Jeszcze w więzieniu... Dlatego tak wyglądały nasze sprawy łóżkowe. Nie chciałam, byś poznała mnie po smaku. Resztę opowiem ci później.
Resztę trasy przebyłyśmy w ciszy, trzymała mnie za rękę. Zatrzymaliśmy się przed tylnym wejściem do hotelu, wtedy kierowca wysiadł z nami, mówiąc:
- Ja ją zniosłem, więc ją też wniosę. Mówiłaś, że uwielbiasz jej stopy...
Jego słowa mnie zaskoczyły. Kate nigdy mi nie mówiła, że lubi moje stopy. Spojrzałam na nią, zerkała w bok lekko zawstydzona i wyglądała przy tym słodko.
Dałam mu się wnieść, niektórzy ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Postawił mnie dopiero przed samymi drzwiami. Pożegnał się i odszedł. To było bardzo dziwne... Zresztą, co dzisiejszej nocy nie było dziwne?
Otworzyła drzwi kartą, weszłyśmy.
- Więc kręci cię dominacja?
- Tak... - Przylgnęła do moich pleców, kładąc ręce na biodrach.
- Jak bardzo?
- W stopniu zaawansowanym... - Musnęła ustami moją szyję.
- Nie znałam cię od tej strony.
- Czasem będę cię... Tresować. Ale tylko w stopniu umiarkowanym.
- Zawsze byłaś taka delikatna... Znaczy się, często.
- Później też będę delikatna. Chyba mi ufasz?
- Ufam... ale dlaczego „później”?
- Bo teraz zajmę się zaspokojeniem ciebie. – Jej dłonie rozwiązały pasek szlafroka, zsunęła go z ramion, po czym skierowała mnie do sypialni. Obróciła mnie przodem do siebie i pocałowała namiętnie, aż mi dech zaparło. Tak bardzo za tym tęskniłam...
Pchnęła mnie lekko na łóżko, położyłam się a ona w mgnieniu oka już była na mnie, w ubraniach. Pocałowałyśmy się, tym razem dłużej, w międzyczasie pozbyłam jej góry smokingu. Chwyciła mnie za nadgarstek, przyłożyła moją dłoń do krocza. Wyczułam coś twardego.
- Rozepnij. – Powiedziała, jej palce odnalazły mojego sutka. Rozpięłam spodnie i zsunęłam je kawałek, miała na sobie naszego przyjaciela. Zapewne zapięła go, gdy wyszła. Ale on był jakby... inny. – Kupiłam innego, dłuższego... Stawiam na długość, nie na grubość, kochanie. Dodatkowo on jest zakrzywiony, więc też mam możliwość dojścia..
Chwyciła go i wsunęła we mnie. Nareszcie, tak długo czekałam!
Uczucie wypełnienia przypomniało mi, jak niewiele potrzebowałam, by przeżyć orgazm. Przylgnęłam do niej, nie przeszkadzało mi, że jest w ubraniu. Jej najwyraźniej też nie. Wsadziła członka do końca, czuć było pewną różnicę. Jednak teraz byłam nastawiona wyłącznie na przyjemność, a nie na wywody o różnicach.
Trzymałam ją w objęciach, by zapobiec ewentualnemu wycofaniu się jej, by dalej się ze mną droczyć. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, był czysty seks bez zbędnego podtrzymywania atmosfery pożądania. Jej ręka znalazła się pod moimi lędźwiami, dociskała mnie do siebie, drugą podpierając się i skubiąc ustami szyję. Czułam drżenie jej ciała, chwilę później dochodziła.
Szczytowałyśmy niestety na zmianę, nie udało nam się przeżyć orgazmu razem. Miłosny uścisk naszych ciał zelżał dopiero, gdy padły na nas pierwsze promienie wschodzącego słońca.
Po nocy pełnej wrażeń zjadłyśmy chyba połowę zawartości lodówki, po czym poszłyśmy spać. Lepszej nocy poślubnej nie byłam w stanie sobie wyobrazić. Byłam wdzięczna Kate, już mojej żonie, i ona o tym wiedziała.
Uzasadniajcie swoje oceny. Dodanie komentarza nie boli.