Rodzinne pieszczoty
25 kwietnia 2009
Szacowany czas lektury: 16 min
Jest u nas takie powiedzenie, że z każdej sytuacji są przynajmniej dwa wyjścia, jak nie przez drzwi, to przez okno. Ja też teraz znalazłam się w takiej sytuacji. Mogłam tę historie opisać lub nie. Postanowiłam opisać, aczkolwiek mam świadomość, że niektórzy, czytając ją, będą oburzeni. Trudno, niech się burzą. Ja na to nic nie poradzę.
Opowiadanie dotyczy mojego spotkania z synem Markiem. Marek w 2002 roku zdał maturę i pojechał do mojego byłego męża, a swojego ojca na studia do Paryża. Oczywiście, utrzymujemy normalne kontakty między sobą, czasami przyjeżdża, jak ma wolne na uczelni, część wakacji spędzał w Polsce. W tym roku tak się złożyło, że nie mógł przyjechać podczas wakacji, ale udało mu się wygospodarować czas na przyjazd na Święto Wszystkich Świętych. Przyleciał w piątek, 28 października a odleciał w środę, 2 listopada. Spał u mnie, bo ten dom jest w dalszym ciągu również jego domem, tutaj przecież jest zameldowany na stałe.
Ale nie tylko spał u mnie, również spał ze mną. Będąc zarozumiałą mogę powiedzieć, że wyrósł mi piękny mężczyzna, który wie, co i po co ma. Pieściliśmy się, kiedy się dało i jak się dało, od poniedziałku mocno perwersyjnie.
A jak do tego doszło, kilka zdań wprowadzenia. Jak to się mówi, od momentu, kiedy pouczyłam, że jestem kobietą "swędziała mnie Cipka", zawsze byłam mocno pobudzona erotycznie. Kiedyś w akademiku przespałam się z jednym chłopakiem. Ten głupol, pochwalił się swojemu kumplowi, że poderwał niesamowitą dziewczynę w łóżku. Następnym razem zaczął przystawiać się do mnie ten drugi, ale nie poszło mu tak gładko, musiał się dosyć długo starać, dopiero po roku dostał, co chciał. Spodobało mu się i tak 25 kwietnia 1980r został moim mężem. Z tego związku 02.04.1984r urodził się nam syn Marek.
Jesienią 1984r mój mąż wyjechał na staż naukowy do Francji, miał wrócić po roku, ale nie wracał. Była taka możliwość, abym ja tam pojechała, ale ja już nie chciałam. Miałam dobrą pracę, w wychowaniu syna pomogli mi rodzice, zresztą jego też, bo przecież to też ich wnuczek. Duża w tym zasługa mojej Mamy i Taty, którzy pilnowali jego nauki, pozostawiając mu jednak dużo swobody. Na pewnym etapie Dziadek turysta włóczył się gdzie mógł z tym małolatem, pokazując mu różne zakątki Polski.
Ale przyszła szkoła średnia, okres dojrzewania i zaczęły go interesować nie tylko wycieczki z Dziadkiem, ale również dziewczynki. Zbliżał się koniec 3 klasy liceum i syn powiedział mi, że w lipcu chcieliby jakąś tam paczką spędzić dwa tygodnie pod namiotami. Jego kolegi Tata ma gdzieś działkę nad rzeką, chcieliby tam pojechać. Spytałam, czy dziewczyny też, no odpowiedział, oczywiście też. Poprosiłam o telefon do rodziców tego kolegi i zapytałam, czy rzeczywiście jest taka możliwość wyjazdu. Otrzymałam potwierdzenie, więc kiedy sen wrócił do tego pytania odpowiedziałam mu, że się zgadzam, pod warunkiem, że odrobi ze mną lekcje. Zrobił duże oczy, bo praktycznie przez całe 3 lata nie odrabiałam z nim lekcji, ale powiedziałam, że ma się nie denerwować, po prostu sobie porozmawiamy.
Po dwóch dniach poprosiłam go wieczorem do swojej sypialni, leżałam na łóżku nago, tylko pod pledem, poprosiłam, aby się położył obok mnie i zaczęłam go dotykać. Wcześniej podłożyłam mu kilka książek, sprawdziłam, były czytane, bo pozostawiałam w nich w pewnych miejscach włosy, które powypadały, kiedy były przekładane kartki. W pierwszej chwili był zdezorientowany, o co chodzi. Kiedy chciałam wsunąć mu rękę w majtki chwycił mnie za rękę.
Wówczas ja dołożyłam drugą rękę i jego rękę zaczęłam przekładać na swoje ciało. Popatrzył, a ja powiedziałam - zamknij oczy, jestem Twoją dziewczyną. I bardzo wolno zaczął się proces zwiedzania mojego ciała. Kiedy doszliśmy do Cipki, kierując jego palcami, pokazałam mu, gdzie Łechtaczka, gdzie Gniazdko. O dziwo, sama byłam mocno podniecona. Na tym skończyliśmy, powiedziałam mu, jutro ciąg dalszy. Wieczorem już nie musiałam go prosić, przyszedł sam, "powtórzył lekcje", ja sprawdziłam, że jest mocno podniecony, więc pokazałam mu, jak ma we mnie wejść. Zrobił to nawet zgrabnie, ale był na tyle spięty, że nie mógł się rozładować. Znowu przerwałam do następnego dnia, znowu "powtórka lekcji", ale tym razem udana. Bardzo był zdziwiony, że to taki efekt.
Następnego dnia nastanę lekcja, chyba najtrudniejsza, bo mając go mocno podnieconego, wyjęłam prezerwatywy i poprosiłam, aby założył. Nie szło mu to dobrze, więc mu pomogłam, ale gdy założył, zdjęłam i wpuściłam go do Gniazdka. Był już dobry.
Dałam mu, tak, jak moja Mama kiedyś mnie, kilka paczek prezerwatyw, poprosiłam, aby poćwiczył sam, jeśli mu braknie, ma mi powiedzieć, to mu kupię. Wyjaśniłam mu, że jak pojedzie na te wakacje, to ma stosować prezerwatywy, bo inaczej mogą być poważne kłopoty. I na tym skończyliśmy tę "Lekcję".
Przyszły wakacje i pojechał pod te namioty, wrócił, o nic nie pytałam, miał jechać za dwa dni w góry, wsadził głowę do sypialni, pytając, czy może. Powiedziałam, że tak. Wsunął się do łóżka, przytulił się i na ucho powiedział mi - dziękuję za lekcje, przydały się. Uśmiechnęłam się, ale powiedziałam tylko, że to dobrze i poszedł. Był w górach, ponownie był gdzieś pod namiotem i tak skończyły się wakacje. Po wakacjach, zaczęła się szkoła, któregoś razu, przy kolacji, mimo chodem stwierdziłam, że kontynuując naukę w szkole, powinien również doskonalić inne swoje umiejętności. Spojrzał i chyba zrozumiał, bo w któryś sobotni wieczór znowu przyszedł do mnie, a ja go uczyłam następnych pozycji. I tak było przez cały rok szkolny. Co jakiś czas, chyba jak go zaczynała "swędzieć pałka" przychodził do mnie na pieszczoty. Ostatnią noc, przed jego odlotem do ojca przekotłowaliśmy całą. Pojechał, minęły dwa lata, był na wakacjach przez trochę u mnie, ale do mojej sypialni już nie przyszedł.
Następne nasze spotkanie miało miejsce w maju tego roku, kiedy spotkaliśmy się w Paryżu. (Spotkanie po latach). Podeszłam do jego łóżka, aby sprawdzić, czy śpi. W tym momencie on chwycił mnie za rękę, pociągając do łóżka. Wsunęłam się, a on mocno przytulił się do mnie, mówiąc, że się nic nie zmieniłam, że ładnie wyglądam i takie inne dyrdymały. Kiedy on to mówił, ja spuściłam rękę w kierunku jego krocza, a tam pod spodenkami naprężona do skoku jego Pałeczka. Odchylił głowę, ja spytałam, jak chcesz, powiedział, normalnie. Oboje unieśliśmy się, ja zdjęłam koszulkę, on spodenki i położyłam się, pozwalając mu wejść we mnie. Witając się z nim, miałam wrażenie, że zmężniał, teraz wiedziałam już, że zmężniał na pewno. Jego Pałeczka był wielkości dorosłego mężczyzny i kiedy we mnie wszedł, czułam go niesamowicie mocno.
Ta świadomość, że to "mój mężczyzna" powodowała tak ogromne podniecenie, że w pewnym momencie wsunęłam sobie pół zaciśniętej dłoni w usta, aby nie krzyczeć ze szczęścia. Aż przyszedł moment pełnego spełnienia, też mocno jęcząc, strzelił we mnie ogromną ilością spermy. Opadł, przygniatając mnie całkiem, ale objęłam go ramionami, mówiąc, że jestem szczęśliwa z powodu tak wspaniałego mężczyzny. Poprosiłam, aby poszedł się umyć, ja dłuższą chwilę leżałam bez ruchu. Kiedy przyszedł, pomogłam mu się położyć, okryłam kołdrą i dając mu mocnego buziaka w policzek, powiedziałam - spij spokojnie. On spojrzał na mnie i mówiąc dziękuję, stwierdził - jak zawsze jesteś wspaniała.
Teraz przyszedł czas na nasze następne spotkanie. Odebrałam go z lotniska i po przyjeździe do domu długo siedzieliśmy, rozmawiając o różnych sprawach. Aż przyszedł czas na spanie. Pokój Marka jest na piętrze, ja poszłam do swojej sypialni, zrobiłam wieczorna toaletę i jak to było zawsze, poszłam na górę, zobaczyć, jak śpi. Kiedy próbowałam poprawić kołdrę wysunęła się jego ręka, która mocno chwyciła moją, wciągając mnie na łóżko. Usłyszałam tylko - połóż się - ułożyłam się wygodnie na wznak, rozsunęłam i uniosłam trochę do góry nogi a on już był we mnie. Mając z nim kontakt w maju, poczułam, że jest już dojrzałym mężczyzną, teraz czułam to jeszcze mocniej. Wsuwał się i wysuwał, ciała nasze obijały się o siebie, narastało podniecenie, zakończone bardzo mocnym strzałem. Ja jęknęłam, on krzyknął, po czym zwalił się na moment na mnie. Ale po chwili wstał i poszedł do łazienki, ja prawie zaraz za nim, ale zeszłam na dół, do swojej łazienki, umyłam się i poszłam spać.
Poszłam spać, to dużo powiedziane. Długo w nocy nie mogłam zasnąć, przeżywając to zbliżenie. Miało to swoje konsekwencje rano. Spałam, ale w pewnym momencie poczułam, jak zaczyna mnie coś dotykać. Uniosłam głowę, a to Marek wślizgnął się do mojego łóżka Gładził mnie po plecach, przesuwając swoją rękę w kierunku pośladków.
Kiedy uniosłam głowę usłyszałam - unieś się na nogach i wypnij Pupę. Tylko się uśmiechnęłam, po czym zajęłam odpowiednia pozycję, a on po chwili już był za mną wciskając mocno naprężoną pałkę miedzy moje nogi. Mocno je rozsunęłam, znalazł wejście do Cipki i zaraz ją wypełnił. Czułam go bardzo mocno, zaczęłam pojękiwać, kiedy narastało podniecenie, słyszałam jego przyspieszony oddech. Aż przyszedł moment spełnienia, strzelił we mnie, przez chwilę na mnie leżał, ale zaraz wstał i poszedł do siebie na górę. Ja jeszcze przez chwilę leżałam, ale też wstałam, zrobiłam już poranną toaletę i jeszcze na trochę położyłam się do łóżka.
Oczywiście, już nie spałam, bo jeszcze przez dłuższą chwilę czułam jego w sobie. Ale po pewnym czasie wstałam, ubrałam się w obcisłą bluzeczkę i getry, poszłam do kuchni naszykować śniadanie. Marek zszedł, uśmiechnął się tylko do mnie i zaczęliśmy swobodnie rozmawiać na czekające nas dzisiaj spraw. I tak było przez całą sobotę i niedzielę. Załatwialiśmy wszystkie sprawy, ale nie odbyło się również bez kilku zbliżeń. Tak było do poniedziałkowego ranka.
Natomiast pobudka w poniedziałek rano wyglądała już zupełnie inaczej. W pewnym momencie poczułam, że jest ze mnie zdejmowana kołdra, spałam na brzuchu, więc dostałam klapsa w pośladek i usłyszałam głos syna: "Podnieś się na kolana i wypnij Pupę". Byłam jeszcze śpiąca, więc nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, dlatego uniosłam pytająco głowę. W tym momencie ujrzałam w jego oczach jakiś dziwny błysk, pierwszy raz to zobaczyłam, a on, klęcząc obok mnie, jeszcze raz już bardzo zdecydowanym głosem powtórzył swoje polecenie. Pomyślałam, że chce mnie od rana wziąć od tyłu, więc wolno uniosłam się na kolanach, mocno wypinając Pupę. Usłyszałam, podeprzyj się na głowie i rozciągnij pośladki. Podparłam się na głowie i rękoma rozciągnęłam pośladki, sądząc, że jest rano bardzo podniecony i chce wejść w Pupę. Ale po chwili w Brązowej Dziurce najpierw poczułam coś zimnego, a po chwili coś zaczęło się w nią wpychać. Odwróciłam głowę i aż jęknęłam. Marek wciskał mi w Pupę przywiezionego z Hanoweru analny średni koreczek typu Bałwanek, z czarnej, elastycznej gumy, trójstopniowy, 13cm długości, 4,5cm szerokości. Usłyszałam "Nie wiedziałem, że masz takich pomocników, nie masz co jęczeć, ja Ci go i tak wsadzę". Nie miałam wyjścia, zaparłam się, a on wciskał. Zaparłam się, a on wciskał, a kiedy już czułam, że prawie cały we mnie wchodzi, opadłam na łóżko.
Kiedy już tak leżałam, ponownie poprosił mnie, abym uniosła się na kolana, rozsunął mi szeroko nogi i z całej siły wszedł swoją pałką w Cipkę. Jęknęłam znowu z bólu, bo rozpychał się niesamowicie, ale już po chwili wypełniał mnie całą bardo mocno. Każde jego pchnięcie powodowało narastające podniecenie, aż poczułam moment, kiedy zaczął dojrzewać i za chwile mocno we mnie strzelił. Lekko osunął się na mnie, ale po chwili wysunął i nic nie mówiąc, poszedł na górę. Ja przez chwile też leżałam bez ruchu. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie, że w łazience na piętrze, w szafkę pod oknem schowałam kuferek z zabawkami. Czego on tam szukał, nie wiem, wiem na pewno, że znalazł moje zabawki. Zastanawiałam się, co będzie dalej. Na to zastanawianie nie miałam zbyt dużo czasu, bo musiałam iść do swojej łazienki, wyjąć Bałwanka i umyć się. O dziwo, wyjęcie go nie było aż takie trudne, umyłam się i jeszcze na trochę położyłam się do łóżka, odpocząć.
Ten odpoczynek nie był zbyt długi, ubrałam się i poszłam do kuchni robić śniadanie. Marek, tak samo, jak w poprzednich dniach, zszedł na śniadanie, jakby nic się nie stało i jedząc omawialiśmy wyjazd do miasta. Wróciliśmy na obiad, po obiedzie zrobiłam kawę i usiedliśmy w salonie przy kominku odpocząć. Zaczęłam być trochę senna, więc poszłam do sypialni, rozebrałam się z sukienki, założyłam dosyć obcisły sweterek, getry i skarpetki. W tym czasie Marek poszedł na górę do swojego pokoju. Czas do wieczora upłynął mi na różnych domowych pracach. Sprzątnęłam po kolacji, poszłam do swojej sypialni, umyłam się i ubrałam w dwuczęściową piżamę. Ale doszłam do wniosku, że tak wcześnie to ja jeszcze nie pójdę spać, więc narzuciłam szlafroczek i poszłam na górę, tam jest pomieszczenie garderoby, miałam tam trochę prasowania.
Jest to małe pomieszczenie, zrobiło się ciepło, więc zdjęłam szlafrok, drzwi też były otwarte. Prasując sobie bluzkę zauważyłam, że Marek wszedł do łazienki, ale specjalnie na to nie zareagowałam. Dopiero zareagowałam, kiedy się z niej wychylił, prosząc gestem ręki, abym do niego przyszła. Weszłam do łazienki, w jego rękach błyszczała "Srebrna szyszka", można to potraktować, jako korek analny, długości 15cmi średnicy 3,5cm w nasadzie. Otrzymałam ja kiedyś od Andrzeja.
Zbliżył się do mnie i pokazując ją, powiedział - a teraz wypróbujemy tą. Próbowałam protestować, ale stwierdził, skoro masz, to znaczy używasz. I dalej - zsuń majtki, oprzyj się o szafkę i wypnij Pupę. Jeszcze przez moment próbowałam oponować, ale wówczas zobaczyłam w jego oczach ten sam dziwny błysk, jak rano. Wiec posłusznie zsunęłam majtki od piżamy i wypinając Pupę powiedziałam - tylko nasmaruj kremem. Stwierdził - wiem i po chwili poczułam, jak wciska mi ją w Brązowa Dziurkę. Będąc nasmarowaną, w miarę bez oporów zaczęła się wsuwać, dobrego po pewnym czasie Pupa pochłonęła ją w całości. Wówczas poczułam, jak rozsuwa mi nogi, sama je szerzej rozsunęłam, a Cipkę wjechała wcale już nie mała jego pałka. Czułam ją niesamowicie mocno, stres ustąpił podnieceniu i po chwili już dobrze podniecona pojękiwałam.
Za sobą słyszałam przyspieszony jego oddech, aż ścisnął mnie mocno w biodrach, mocno wbijając się, wypełnił mnie całkowicie. Jęknęłam z uczuciem zadowolenia i ulgi, wysunął się, mówiąc, możesz iść się umyć. Wsunęłam w krocze spodnie od piżamy, poszłam do garderoby, wyłączyłam żelazko i zeszłam na dół, do swojej łazienki. Szyszkę wyciągnęłam bez problemów, umyłam się i kładąc nowa koszule położyłam się do łóżka. Tak samo, jak rano, nie mogłam długo usnąć, przezywając jeszcze to zbliżenie. Jednocześnie zaczęłam zastanawiać się, co może wymyślać na rano.
Ale rano to ja obudziłam się pierwsza, umyłam się i poszłam do kuchni szykować śniadanie. Po śniadaniu jeździliśmy na cmentarze, w międzyczasie wpadliśmy na obiad i pojechaliśmy ponownie. Wróciliśmy, była godzina 18-ta. Zanim zaczęliśmy cokolwiek robić, ja stwierdziłam, że po całym dniu muszę się odświeżyć. Przy swojej sypialni mam łazienkę z dużą wanną, ale na piętrze jest łazienka z natryskiem. Więc rozebrałam się u siebie i na piętro poszłam już w szlafroku. Weszłam do kabiny i puściłam wodę. Kiedy już wyszłam i wycierałam się, ze swojego pokoju wyszedł Marek, wyjął mi ręcznik z rąk, wysunął na środek łazienki stołeczek, który tam stał pod ścianą i położył na nim ten ręcznik, a z kieszeni swojego szlafroka wyjął "Grubaska", którego przywiozłam także z Berlina. Grubasek to niezbyt długi sztuczny silikonowy penis koloru czarnego, ale z bardzo ładnie ukształtowaną główką i już od połowy mocno pękaty, 14 cm długi, 5 cm szeroki przy nasadzie.
Popatrzył na mnie i powiedział - siadaj i wsadź go sobie. Próbowałam coś powiedzieć, ale w tym momencie ujrzałam w jego oczach ten sam błysk, co w poniedziałek rano, wiec posłusznie rozsunęłam nogi, nakierowałam Cipkę na sterczącego penisa i zaczęłam na nim siadać. Nie było to takie proste, ale Cipka puściła soki i po pewnym czasie już był we mnie. Marek w tym czasie zrzucił z siebie szlafrok i zaczął ostrzyć swoja pałkę. Kiedy już usiadłam, podał mi rękę, pokazał, że mam wstać i oprzeć się o szafkę, samemu sięgnął po pojemnik z kremem, posmarował pałkę kremem, mówiąc do mnie - teraz chcę Twojej Pupy. Wypięłam ją mocno, on przystawił się, musze przyznać z dużą wprawa i po chwili już siedział we mnie. Zaczął się rozchodzić charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie bioder, przyszedł moment przyspieszenia i poczułam, jak się we mnie wlewa.
Wysunął się, mówiąc, możesz iść się umyć. Wzięłam szlafrok, ręcznik ze stołka i ostrożnie zeszłam na dół. W swojej łazience wyjęłam tego penisa z Cipki, umyłam, ubrałam się w bluzeczkę i getry, poszłam do kuchni naszykować dla nas kolacje. Kiedy była gotowa, poprosiłam Marka, zszedł i nie dając nic po sobie poznać, jadł ze mną kolację. Po kolacji posprzątałam, naszykowałam pewne rzeczy na rano, bo musiałam go wcześnie rano odwieźć na lotnisko, a on poszedł do swojego pokoju pakować się. Ja skoczyłam, usiadłam w salonie przed kominkiem, oglądając telewizję, po pewnym czasie przyszedł też on. Naszykowałam po drinku, więc sącząc je, spokojnie rozmawialiśmy o jego studiach i zupełnie różnych sprawach, jak by nic miedzy nami nie było.
Trudno mi powiedzieć, która była dokładnie godzina, ale marek wstał i poszedł na górę, mówiąc, że musi jeszcze coś zrobić. Po pewnym czasie poprosił również mnie na górę. Myśląc, że chodzi o coś związane z wyjazdem poszłam na górę, a on ponownie ubrany w szlafrok, pod którym nie miał nic, prosi mnie, abym się rozebrała.
Mówię, Marku, na dzisiaj już dość. A on na to, że jeszcze nie, że jeszcze się pobawimy, pomagając mi zdjąć getry i majtki. Popatrzył n mnie, mówiąc idziemy do łazienki. Tam na środku stał stołeczek, jak go zostawiłam, ale był przykryty ręcznikiem. Kiedy weszliśmy do łazienki Marek sięgnął po stojącego na umywalce "Dużego Bałwanka". Duży Bałwanek to pięciostopniowy korek analny o długości 20cm i szerokości 5cm w nasadzie, którego przywiozłam sobie z Berlina.
Popatrzyłam na Marka, mówiąc, nie, ja go jeszcze nie używałam. Na co on ze stoickim spokojem - no to go teraz użyjesz. Siadaj na nim. Przesunęłam się nad stołek i zaczęłam się na niego opuszczać. Do trzeciego poziomu nie było problemu, przy czwartym już Pupa stawiała opór, ale jakoś wszedł, zaparłam się na ostatnim poziomie. Marek to widząc, oparł się na moich ramionach i mi go wsadził do końca. Ja po drodze mocno pojękiwałam, teraz gryzłam wargi i wykrzywiałam twarz, bo mnie w środku rozsadzał.
Marek zarządził, a teraz chodź, prześlijmy do jego pokoju, on ułożył się na łóżku mówiąc - siadaj Cipką na mnie. Jego pałka stała równo do góry, więc nie miałam problemów, aby się nad nią znaleźć, gorzej było z nasunięciem się. Ale po woli, rozciągając Cipkę, mocno przy tym jęcząc z bólu w końcu na nim usiadłam. On jakby na to czekał, chwycił za biodra i zaczął podrzucać do góry, opadając jeszcze mocniej się na niego wbijałam. Wyrzuciłam ręce w tył, wyginając się, a przez to wbijając się do niego do końca, on coraz szybciej mnie podrzucając doprowadził się do wytrysku. Ja na końcu już bardzo mocno jęczałam i czując ból rozciągniętej do granic Cipki i obłęd maksymalnego podniecenia.
Opadłam na niego, ale po chwili, zsunęłam się, poszłam do łazienki, wzięłam ręcznik ze stołka, wsunęłam go sobie w krocze i bardzo ostrożnie zeszłam do swojej łazienki. Weszłam do wanny, puściłam ciepłą wodę i roztasowując brzuch spięłam się, aby wypchnąć z siebie tego bałwana. Nie było to takie proste, musiałam bardzo mocno się nadąć i wręcz wyszarpując za stopkę, zaczęłam go wyjmować. Wyszedł, mnie ulżyło, umyłam siebie i jego, jago odłożyłam na półkę, sama wytarłam się i położyłam do łóżka. O spaniu nie było na razie mowy, ale wyciszając się wolniutko, w którymś momencie usnęłam.
Obudził mnie budzik o 5-tej, chciałam szybko usiąść, ale jęknęłam, całe podbrzusze mnie mocno bolało, więc wolniutko poszłam do łazienki, zrobiłam niezbędna toaletę, ubrałam się i poszłam do kuchni naszykować kawę. Wiedziałam, że ani ja ani marek nie będziemy rano jedli, ale już wieczorem przygotowałam po kanapce na drogę. Teraz to spakowałam, poszłam budzić Marka. Tym razem wstał bez problemów, szybko zrobił toaletę, wypił kawę i kiedy ja wyprowadzałam samochód z garażu, już schodził ze swoja torbą.
Wsiedliśmy w samochód, pojechaliśmy na lotnisko, tam żegnając się powiedział - jesteś wspaniała, nie dorównujesz żadnej dziewczynie w Paryżu. Dostał matczynego całusa w policzek i pojechał. Ja wróciłam do domu, jak dobrze, że wzięłam sobie dzień z urlopu, mogłam odreagować po wczorajszych zbliżeniach z moim synem. I to brzmi najdziwniej.
Kończę, standardowym stwierdzeniem. Opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.