Reakcja chemiczna

18 kwietnia 2017

Szacowany czas lektury: 12 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Jest to jedynie fragment z opowiadania składającego się z 12 części.
Pracuję nad blogiem (chwilowo sama kosmetyka, opowiadania pojawia się już niedługo) dlatego jestem bardzo ciekawa waszego zdania. Czy ten fragment obudził w Was chęć przeczytania całości?
http://historieblekitnegopiora.blogspot.com/

Oskar przesłuchując Adę dopytywał o wiele szczegółów, przez chwilę poczuła się jak oskarżona, albo przynajmniej jakby próbował udowodnić jej kłamstwo. Steve nie odezwał się ani słowem uważnie słuchając i analizując każde słowo wspominając spotkania z nazywaną we własnych myślach gnidą. Miał ochotę porozmawiać z fotografem w cztery oczy i dosadnie wyjaśnić mu parę kwestii, ale priorytetem stało się dla niego bezpieczeństwo i komfort psychiczny Ady i mimo, że sam miał ochotę wykrzyczeć jej parę uwag co do jej zachowania, nie chciał przerywać. Nie teraz. Przez chwilę nawet przeszło mu przez myśl, że i przy jej przesłuchaniu przydałby się psycholog, nie tylko dla niej samej czy dla sprawy, ale dla niego, aby po tym wszystkim pomógł mu do niej dotrzeć.

Oskar poznając więcej szczegółów zaczynał rozumieć sytuację w jakiej się znalazła. Spokojniejszy i łagodniejszy przekonał ją ku zaskoczeniu Steva, że lepiej będzie jak rozmowę z mamą przełoży na kolejny dzień. Wyczerpana atrakcjami dnia oraz wyczerpującym przesłuchaniu nie spierała się długo.

Po zakończeniu przesłuchania wyłączył kamerkę i bez zbędnych komentarzy zostawił ich samych. Obydwoje milczeli, każde zapatrzone w inną część pomieszczenia. Po dłuższej chwili przerwała ciszę.

- Czy to wszystko?

- Nie – zabrzmiało, zimno, nieczule, niebezpiecznie – Jak mogłaś być tak nieodpowiedzialna! – zanim zdążyła się usprawiedliwić wybuchł – Po tym wszystkim co ci zrobił, TY tak po prostu sama w nocy pojechałaś do jego studia, żeby z nim porozmawiać?!!!

- Nie byliśmy sami.

- Ada, do cholery! Spotykasz się z nim!

- Ja?! Przecież ja się z nim niee...

- A to w barze, to co to było?!

Faktycznie, nic w tym momencie nie miała na swoją obronę.

- Cholera, zdajesz sobie sprawę co mogło się wtedy wydarzyć gdybyśmy na siebie nie wpadli?! Nie dość, że poszłaś z nim sama, to jeszcze dałaś się spić! Przecież on by cię wykorzystał!

- Ale nie zrobił tego.

- Boże jaka ty jesteś naiwna! Dajesz się wszystkim wykorzystywać!

- Czyli... to co się wydarzyło między nami... - nie wiedziała jak to ubrać w słowa – Też jestem naiwna?

Zapadła cisza. Był tak wściekły, że sam nie wiedział co powinien odpowiedzieć.

- Dobra, ja wracam do domu.

- Odwiozę cię – ruszył za nią.

- Nie trzeba.

- Nalegam.

- Wrócę sama.

- ADA!

- Co?!!

- Odwiozę cię i bez dyskusji – pogroził jej palcem.

Odprowadził ją pod same drzwi.

- Ada – zaczął gdy szukała kluczy – Nie bawię się tobą, ale mam prawo się wściekać, że spotykasz się z facetem który tak cię skrzywdził. Martwię się o ciebie – popłynęły pierwsze łzy – Chcesz o tym pogadać? – zaproponował, bo nie chciał się z nią rozstawać.

- Wolałabym się napić – nie miała zamiaru się z tym kryć.

- Jutro masz na ósmą – przypomniał.

- Jeden drink mi nie zaszkodzi – otworzyła drzwi – Napijesz się ze mną czy mam to zrobić w samotności i stracić resztkę godności? – bez namysłu zgodził się i wszedł do środka – Na co masz ochotę? – rzuciła bezwiednie, a zabrzmiało to tak dwuznacznie, że o mało nie zakrztusił się powietrzem. Poszedł za jej głosem, w dłoni trzymała butelkę whisky w drugiej wódkę.

- Whisky.

Zamykając lodówkę nie uszła jej uwadze wielka kartka przyczepiona magnesem. Uśmiechnęła się, odwróciła do gościa i pokazała liścik, na którym było napisane „Wracam za tydzień. Alice”

- Będzie więcej dla nas – zażartowała, machając butelką.

Steve nie podzielał jej zadowolenia spinając wszystkie mięśnie walcząc z szalejącym testosteronem. Coraz trudniej było mu racjonalnie myśleć w jej obecności, a wizja pustego mieszkania nie pozwalał się wyluzować. Podała mu na szybko przygotowanego drinka.

- No to na zdrowie – wzięła duży łyk bursztynowego płynu nie zwracając uwagi na to czy wypada czy też nie i usiadła na kuchennym blacie – Siadaj – wskazała na kuchenne krzesło.

- Postoję.

- Będziesz stał cały czas? – tym razem zakrztusił się alkoholem.

- Miał być jeden drink. Pamiętaj że nie toleruję spóźnień – musiał jej trochę pogrozić aby odzyskać kontrolę nad własnym ciałem i umysłem.

- Mogę wziąć urlop na żądanie?

- To zależy. Bo jeśli masz zamiar się zaleć w trupa to nie.

- Podły jesteś – wskazała na niego palcem puszczając jednocześnie oczko – Jaka jest twoja mama? – zadała pytanie którego się nie spodziewał.

- Moja mama?

- Tak – podejrzliwie zlustrował Adę – Nie chcesz nie odpowiadaj.

- Dlaczego pytasz?

- Z ciekawości.

Zapadła cisza. Steve przywołał obraz kobiety, którą w ostatnim czasie przez nadmiar pracy bardzo zaniedbał.

- Żywiołowa – uśmiechnął się pod nosem – Zupełne przeciwieństwo ojca.

- Jakie miałeś dzieciństwo? – dociekała.

- Bywało różnie. Ojciec był wojskowym, miał zasady i trzeba było ich przestrzegać jak regulaminu.

- Nie daleko pada jabłko od jabłoni – skwitowała.

- Co masz na myśli?

- Dobrze wiesz.

- Nie wiem.

- Masz swoje zasady i trzeba im się podporządkować. Cały wydział chodzi jak w zegarku, w twoim oczywiście.

- To źle?

Zamyśliła się.

- Sama nie wiem. Nie można nikogo kontrolować.

- Bez mojej kontroli nie bylibyśmy aż tak skuteczni, poza tym nikogo nie zmuszam do pracy ze mną. Jak się komuś nie podoba, nie zatrzymuję go siłą.

- Wiem, chciałam po prostu powiedzieć, że... – zastanowiła się – Nie znoszę być kontrolowana.

- Źle ci się u nas pracuje?

- Nie o to chodzi.

- A o co?

Spojrzała mu odważnie w oczy.

- Jesteś jak moja mama. Musisz być górą, zawsze mieć rację i panować nad wszystkim. Nie znoszę być traktowana jak mała dziewczynka za którą się chodzi krok w krok i decyduje za nią co ma jeść, jak się ubierać czy zachowywać, a mimo to daje wam się omotać. Musi być coś ze mną nie tak, bo...

- Bo?! –podszedł nieco bliżej obserwując uważnie usta, które przygryzała szukając odpowiednich słów.

- Mam mętlik w głowie, nie wiem co o tym wszystkim myśleć, o tobie.

- A co o mnie myślisz? – pytanie wcale jej nie pomogło.

- Że jesteś rynną pod którą wpadłam z pod deszczu.

Gdyby dłużej się nad tym zastanawiał mógłby się obrazić, ale tak jak wcześniej dobrze zauważyła lubi gdy wychodzi na jego i choć nie chciał robić niczego na siłę, wspominając ostatni pocałunek był przekonany, że nie robi nic co by jej przeszkadzało. Odstawił swoją szklankę na bezpieczną odległość, siedząc na blacie w dalszym ciągu była od niego niższa. Stanął między smukłymi udami, uważnie obserwowała każdy jego ruch. Niekontrolowanie wstrzymała oddech. Nie spuszczając z niej wzroku odstawił również jej drinka.

- Sprawdźmy twoją teorie – nie chciała go prowokować, ale jego usta na swoich wcale jej nie przeszkadzały. To był spokojny, namiętny pocałunek choć trochę niepewny jakby bali się odtrącenia.

Plecy Ady wbijały się w kuchenną szafkę, jęknęła sygnalizując swoją pozycję, przytrzymał ją i przyciągnął tym samym zmniejszając odległość między nimi. Drobne dłonie wśliznęły się pod sweter badając męskie ciało, zadrżał pod wpływem chłodnego dotyku. Chwyciła z dół materiału

i niezdarnie podjęła próbę pozbycia się go, prezentował się nieziemsko. Napięte do granic możliwości mięśnie i pokaźne żyły na rękach tylko napędziły kobiece hormony odrzucając wszelkie wątpliwości. Kobiecych ciuchów pozbył się sprawniej i szybciej rzucając je gdzie popadnie, całując szyję, bez trudu pozbył się biustonosza. Oderwał się od gorącego ciała, podziwiając jak jędrne piersi poruszając się pod wpływem ciężkiego oddechu. Dłonie w dalszym ciągu spoczywały na tali delikatnie ją gładząc, pierwszy raz od dawna nie wiedział co robić, nie chciał jej zawieść, przestraszyć ani sprawić by czuła się wykorzystana. Ada zniecierpliwiona i zachwycona tym co widziała w męskim spojrzeniu, chwyciła za męską dłoń i położyła ją na swojej piersi, skapitulował. Całował stwardniałe sutki, przygryzając je co jakiś czas dając dodatkową rozkosz, oderwał się od nich tylko na chwilę, aby podnieść ją jeszcze wyżej i przenieść w wygodniejsze miejsce. Reakcja spragnionej Ady pokrzyżowała mu plany. Wpiła się w męskie usta, oplatając ręce na szerokiej szyi, odbierając mu widoczność. Instynktownie przycisnął ją do zimnej ściany no co pisnęłam zaskoczona. Dzikie pocałunki, płytszy oddech, dreszcze rozchodzące się od karku niebezpiecznie nabierały tempa. Prawie rzucił ją na kanapę przygniatając ciężarem męskiego ciała. Podczas gdy on zostawiał ślady dzikich pocałunków na szyi drobne dłonie rozpracowywały pasek, następnie rozporek. Miała mniejszą wprawę wiec zajęło jej to trochę więcej czasu. Dotknęła stwardniałej męskości przez cienki materiał jednolitych bokserek, zasyczał jakby z bólu oddając się delikatnej pieszczocie, wzdychając głośno odchylił głowę do tyłu przymykając powieki nie dowierzając,

że to wszystko dzieje się naprawdę. Stanął na jednej nodze drugą wciąż klęcząc na kanapie przerwał wszystko. Obserwował podniecone oczy kobiety opierającej się na łokciach przygryzającej wargę prowokując Steva, który sprawnie pozbył się reszty ciuchów. Widok jaki jej zaprezentował wzbudził mieszane uczucia. Po wstępnych pieszczotach był w pełnej gotowości, nabrzmiały, o ciemnej barwie i wyraźnej żyle, a jego rozmiary wzbudziły obawy. Współżyła do tej pory z mężczyznami, ale żaden z nich nie był tak hojnie obdarzony jak Steve, znała swoje ciało

i miała wątpliwości, czy nie będzie to bardziej bolesne doświadczenie. Objęła go palcami, odchylił głowę do tyłu spinając wszystkie mięśnie, a gdy poczuł ciepło i wilgoć wypuścił głośno powietrze, delikatny zwinny język na trzonie doprowadził go do istnego szaleństwa. Nie spodziewał się, że Ada będzie na tyle odważna. Obserwując z góry, wpół nagą, namiętną, seksowną rozbudziła w nim niebezpieczne pożądanie. Pieszczota stała się istną torturą, nie był wstanie dłużej nad sobą panować. Odsunął od siebie zaskoczoną Adę po czym podniósł drobne ciało i obnaży ją do samego końca. Stała naga, a idealnie przystrzyżona kobiecość kusiła nie dając szans na opamiętanie. Posadził ja wygodnie na kanapie, rozstawił nogi odsłaniając wszystkie zakazane zakamarki, kciukiem potarł różowe płatki, reakcja na męski dotyk była gwałtowna, niekontrolowana, a gdy posmakował kobiecego ciała wstrzymała powietrze drżąc i rozkoszując się tą chwilą. Oddech stał się płytszy jęki głośniejszy, świat wirował mimo zamkniętych oczu przenosząc ją w inny wymiar, odgłosy jakie z siebie wydawała podnieciły Steva do granic możliwości, nim zrobiło kolejny krok opamiętał się niespodziewanie.

- Zabezpieczasz się? – zamarła.

Powoli otworzyła oczy, jednocześnie zaciskając uda, oplotła się ramieniem zasłaniając się w miarę możliwości.

- Ada?

- Nie – wyszeptała zawstydzona – Nie jestem przygotowana na... no wiesz. Takie sytuacje – zmieszała się, bojąc że ją wyśmieje. Skuliła się tak, że zasłoniła cały rozkoszny widok.

- Ale miałaś już mężczyznę – wolał się upewnić.

- Oczywiście, że tak – zmarszczyła brwi lekko poirytowana i wciąż oszołomiona reakcją własnego ciała. Wciąż przed nią klęcząc ucałował kolana jednocześnie rozsuwając je delikatnie.

- Co robisz?

- Będę bardzo ostrożny – wyszeptał jej do ucha całując kark

- Ale... – przymknęła powieki.

- Nie każ mi dłużej czekać – wyszeptał błagalnie masując nabrzmiałą łechtaczkę. Działał na nią odurzająco, dotyk parzył, pieścił, kół jak igła, sama nie wiedziała jak to opisać. Otworzyła oczy dopiero gdy twardy, podniecony na skraju wytrzymałości wbił się w nią na tyle ile na to pozwoliło jej nabrzmiałe ciasne wnętrze. Wygięła się podtrzymując męskich ramion. Za każdym razem gdy wbijał się w nią miała wrażenie że jest go coraz więcej. Jeszcze nigdy nie doświadczyli czegoś takiego, docierał do najgłębszych zakamarków doprowadzając ja do ekstazy. Mięśnie napięły się pulsacyjnie zaciskając na członku, gorąca i wilgotna działała kulminacyjnie, pchnął jeszcze kilka razy nie panując nad tempem i siłą wydał z siebie głośny jęk i wyskoczył czując że zbliża się ku końcowi, ciepła duża ilość spermy wylądowała ma płaskim brzuchu, oparł dłonie o kanapę wokół wciąż ciężko oddychającej Ady, głowa po której spłynęło kilka kropli potu opadła, nie patrzyli na siebie przez dłuższy czas dochodząc do siebie.

- Przepraszam – wyszeptał, sięgnął po wiszący na kaloryferze ręcznik i wytarł delikatnie gorące ciało z białych śladów.

Obydwoje tego chcieli, pragnęli się, marzyli o tej chwili, a teraz gdy nadeszła żadne nie miało odwagi spojrzeć sobie w oczy. Nie wiedzieli czego bali się bardziej, odrzucenia? Konsekwencji? Czy może przeciwnie, zaangażowania?

- Napijesz się czegoś? – proste pytanie przerwało niezręczną ciszę.

Powinna to czym prędzej zakończyć, ale serce pragnęło bliskości.

- Wody – wyszeptał wciąż niepewny sytuacji w jakiej się znaleźli.

Owinęła się kusym ręcznikiem uciekając do sypialni po szlafrok, który nie był lepszy od ręcznika. Skrępowana kierując się do kuchni nie miała odwagi na niego spojrzeć, odetchnęła dopiero gdy nachyliła się na umywalką. Opłukała twarz lodowatą wodą, klepiąc się kilkakrotnie po policzkach „Czy to sen?” pomyślała. Bo jeśli tak to nie chciała się budzić. To czego doświadczyła było tak niesamowite i rozkoszne, że najchętniej powtórzyła by to jeszcze raz. Gdyby nie jeden mały, ale jakże ważny szczegół, który wracał do świadomości jak bumerang był jej przełożonym. Niepewność i radość przyprawiły ją o ból brzucha. Nalała wody i niepewna wróciła do salonu. Steve również zdezorientowany zdążył nałożyć jedynie spodnie, z koszulką w dłoni wciąż boso prezentował się niebezpiecznie kusząco. Drżącą dłonią podała mu jedną szklankę ponownie się rumieniąc.

- Co teraz? – bała się odpowiedzi, ale musiała ją poznać.

Steve nie potrafił się skupić na jej słowach, króciutki czarny szlafroczek podkreślał smukłe, drobne uda, które kilka minut wcześniej mógł dotykać. Powtórzyła pytanie po raz drugi pstrykając palcami przed zaskoczonymi oczami.

- Jak to co?

- Przecież jesteś moim szefem – dodała sprowadzając go na ziemię.

Podszedł bliżej, nie umknęło jej uwadze dzikie spojrzenie.

- Będzie tak jak wcześniej, z tą różnicą, że po pracy porywam cię do siebie. Będzie mmmm... Swobodniej.

- Będziemy się ukrywać?

- Ukrywać? Po co?! – nie widział takiej potrzeby, ona i owszem.

- Ze względu na mój staż. Nie chcę żeby mi zarzucono, że skończyłam go przez łóżko.

- Mam cię zwolnić? – to miał być żart, jednak Ada odebrała to bardzo poważnie. Oczy zrobiły się jeszcze większe wyraźnie ujawniając strach.

- Albo zapomnijmy – szybciej powiedziała niż pomyślała.

- Zapomnijmy?! – nie takiego finału się spodziewał – Bo jestem twoim szefem? – panował nad gniewem choć przybierał na sile z każdym kolejnym niedorzecznym pomysłem.

- Musiałabym poszukać stażu gdzie indziej.

- Nie widzę takiej potrzeby.

- Jak ty nic nie rozumiesz – wyjęczała bezradnie.

- No właśnie nie bardzo – ścisnął szklankę tak mocno aż opuszki mu zbielały.

- Nie chcę wdawać się w romans w pracy – podkreśliła ostatnie słowo, dodając znacznie ciszej – I do tego z szefem.

- Trochę za późno na takie postanowienia, nie uważasz?

- Jak to możliwe, że taki poważny człowiek ma problem ze zrozumieniem tak prostej rzeczy?

- To twoja wina. Dekoncentrujesz mnie.

- No właśnie. Tak jak ty mnie. Dlatego nie powinniśmy pakować się w żaden romans.

- Więc niech to nie będzie romans – do tej pory nie była pewna jego intencji, po tych słowach miała wrażenie, że nie tylko na seksie mu zależało, trochę ją to uspokoiło jednać nie pozbyła się do końca niepewności.

- Jak to się rozejdzie nikt nie uwierzy w wiarygodność mojej oceny – tu niestety miała rację.

- Więc co proponujesz? – zapytał z udawanym spokojem.

Jeszcze jeden głupi pomysł, a przysiągł sobie, że szklanka rozpryśnie się na podłodze.

Ten tekst odnotował 11,667 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.91/10 (11 głosy oddane)

Komentarze (3)

0
0
Nie wiem czemu, ale ten fragment skojarzył mi się dobrze napisaną książką detektywistyczną czy kryminałem. Może to za sprawą początkowego przesłuchania? Akcja biegnie wartko, to plus. Niestety jest też minus, a właściwie sporo minusów. Interpunkcja! Brak przecinków nawet w oczywistych miejscach, czy błędy stylistyczne, spowodowało, że zamiast poddać się płynnemu biegowi wydarzeń, musiałem się zatrzymywać i ponownie czytać zdanie, aby zrozumieć jego sens. Zmieniasz też czas na teraźniejszy w środku zdania!


Instynktownie przycisnął ją do zimnej ściany no co pisnęłam zaskoczona.

Obserwując z góry, wpół nagą, namiętną, seksowną rozbudziła w nim niebezpieczne pożądanie.


Nie mam pewności czy dobrze rozumiem te dwa fragmenty. Czy chodzi o:
Instynktownie przycisnął ją do zimnej ściany, na co pisnęła zaskoczona.
Albo
Instynktownie przycisnął ją do zimnej ściany. W odpowiedzi pisnęła zaskoczona.

Obserwował ją z góry, wpół nagą, namiętną, seksowną, rozbudzającą w nim niebezpieczne pożądanie.

Nie wiem czy chcesz abym dalej wymieniał problemy...

Ten fragment opowiadania obudził we mnie chęć przeczytania ciągu dalszego, pod warunkiem jednakże, iż nie będzie zawierał przynajmniej co grubszych błędów.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dzięki za zwrócenie na to uwagi 🙂 Czytając własny tekst ciężko wychwycić błędy i niedociągnięcia i choć ludzka natura nie przypada za krytyką i wytykaniem błędów to jestem wdzięczna za pomoc przy wyłapaniu "szkodników" ;p
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
A ja się gubię w pierwszym akapicie. Do dobrze napisanej powieści jeszcze trochę brakuje.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.