Przepchaj mi rurę
31 marca 2017
Szacowany czas lektury: 33 min
- Podaj mi nasadową czternastkę! Agata do cholery, nie śpij!
- Już, już, zamyśliłam się.
- Ty nie myśl o niebieskich migdałach, bo roboty jest w pytę i nie mamy czasu na zastanawianie się nad egzystencją biednych dzieci w Somalii, tylko musimy jak najszybciej skończyć zlecenie.
Zamknij się, dupku! Po prostu się zamknij!
Czternastka wędruje w jego dłonie. Brudne od smaru i syfu zgromadzonego na rurach. Boże, po co ja się w to pakowałam? Przecież jest tyle zajęć i prac dla kobiet. Mogłam siedzieć sobie przy biurku, jak panie z ZUS-u, malować paznokcie w pracy, gadać godzinami o głupotach i pierdzieć w stołek.
Ale nie, chciałam być oryginalna i pomóc temu dupkowi. Mojemu mężowi.
Codziennie wysłuchuję narzekania, jaka to ja nie jestem bezproduktywna i mało pożyteczna, jak opierdalam się w pracy. A oprócz tego mam na głowie dom, sprzątanie, pranie, gotowanie, prasowanie i pierdyliard innych czynności, bo jaśnie książę nie raczy ruszyć tyłka po powrocie z pracy, tylko zalega na kanapie i ogląda telewizję.
A seks.
Jaki seks?
Raz na dwa tygodnie? Z przymusu? Tłumaczy się zmęczeniem i brakiem ochoty, ale do diabła, ma w domu kobietę. Nie jestem super atrakcyjną dupą, ale co nieco do zaoferowania mam, a ten sukinsyn traktuje mnie jak nałożnicę i robi to ze mną wtedy, kiedy łaskawie nabierze ochoty.
Niech to szlag! Od kilku dni chodzę mokra, mam dni płodne i niemal leje się ze mnie, a on nawet na mnie nie spojrzy.
Ala nie waaali mu paaaały! – Idiotyczny dzwonek, z którego zazwyczaj się śmieję, a teraz nie mam najmniejszej ochoty na radość wyrywa mnie z letargu. Biorę telefon w zabrudzone ręce.
Ktoś obcy, bo na numery z książki mam ustawiony inny dźwięk. Odbieram.
- Agata Frykowska, słucham.
- Potrzebuję przepchać rurę.
Pierwszy raz od bardzo dawna milknę nie potrafiąc odnaleźć w głowie właściwej odpowiedzi. Niski, męski głos, na pierwszy rzut ucha, jeśli tak to można określić, stanowczy i dość władczy. Jestem słuchowcem, więc rozpoznaję po głosie bez większego problemu charaktery ludzi, a rozmowa telefoniczna jest do tego dobrym narzędziem.
- To jakiś żart? – odpowiadam po kilku sekundach ciszy – Jeśli tak, to proszę łaskawie się rozłączyć.
- Proszę posłuchać – Gość po drugiej stronie najwyraźniej dobrze się bawi. Przypuszczam, że kumple słuchający w tle również – Zapchał mi się odpływ, kolanko czy jak to się tam nazywa. To wolno stojąca wanna. Nie mam pojęcia o hydraulice, nawet nie wiem, jak się do tego zabrać. To nie żart, potrzebuję pomocy.
- Jeśli robi pan sobie jaja, to będzie z panem kiepsko, kiedy przyjadę na miejsce – Badam go, ale sądząc po głosie mówi prawdę – Próbował pan odetkać przepychaczem sanitarnym?
- Eee, czym?
- Gumowe kółko, które przysysa się do powierzchni płaskiej – Boże, kto to jest? Urwał się z choinki? Gdzie on żyje? Na Marsie?
- Aaa, takie na drewnianym kijku? Tak, wypłynęło trochę brudu, ale nic poza tym. Proszę mi pomóc, zapłacę z premią – W jego głosie zaczyna pobrzmiewać desperacja.
Teraz to proszę? A dzień dobry to chuj?
- Mam sporo zleceń, mogę przyjechać dopiero po szesnastej – Gówno prawda, bo jest dziesiąta, a oprócz roboty z jaśnie księciem nie mam na dzisiaj nic zaplanowane, ale pogram jeszcze skurczybykowi na nerwach.
- Zapłacę podwójnie. Proszę przyjechać, jest pani moją ostatnią deską ratunku. Dzwoniłem już do wszystkich hydraulików w okolicy, każdy ma zabukowane terminy na najbliższe trzy dni. Jak ja mam egzystować przez trzy dni bez wanny?!
- Myć się w wodzie z kałuży? – Rzucam ciętą ripostę, a po drugiej stronie zalega cisza – W porządku, przyjadę – Trochę przesadziłam, ale niech zna swoje miejsce, dupek. Klient, nie klient, ale nauka w kontekście odrobiny kultury przyda się cwaniaczkowi – Poproszę o adres.
Delikwent dyktuje mi namiary. To nowe osiedle na Białołęce, pewnie jakiś nowobogacki słoik przyjechał z Radomia albo innej dupy bez asfaltu na drogach i cwaniakuje.
- Będę za niecałą godzinę. To dom jednorodzinny czy blok?
- Dom.
- Proszę trzymać z daleka psa, jeśli pan takowego posiada. I otworzyć bramę.
- Bardzo dziękuję, do zobaczenia.
Kończę połączenie. Czas na rozmowę z „szefem”
- Mam zlecenie na Białołęce.
- Jak to? Teraz? Potrzebuję twojej pomocy. Tutaj!
- Nie mam ochoty słuchać twojego zrzędzenia przez najbliższe godziny, poza tym z tego co mówił klient to tylko kolanko albo rura do odetkania, zejdzie mi się z godzinę, maks dwie.
- Agata, potrzebna mi jest twoja pomoc. Samemu nie skończę tego na pewno dzisiaj.
- Nie dramatyzuj, poradzisz sobie. Do biura masz kilkaset metrów na piechotę. Biorę Transita. Cześć.
Za plecami rozlega się seria słów. Niezbyt miłych, dotyczących mojej osoby, podejścia do pracy, lekceważenia jaśnie szefa. Mam to gdzieś. Jadę i uwolnię się od marudzenia.
Korki. W dodatku upał jak w piekle. Klima w samochodzie włączona niemal na full.
Jeszcze dwa kilometry.
Jestem zła na niego, a w dodatku cały czas mam ochotę się pieprzyć. Nie rozumiem, jak można mieć w domu kobietę, która czeka codziennie z rozłożonymi udami w sypialni, z którą żyje, widzi ją w różnych sytuacjach, konfiguracjach. Której widok działa, bo sama to czuję w jego wzroku, że w dalszym ciągu go kręcę.
I nic z tym nie robić.
Kurwa mać! – Uderzam kilka razy z całej siły w kierownicę i czuję ból w dłoniach – Praca do dupy, facet w domu do dupy, wszystko do dupy!
A na dodatek to nieznośnie uczucie w podbrzuszu. Niech to szlag!
Spoglądam w lusterko, błyszczące, niebieskie oczy przewiercają mnie na wylot, twarz okala burza kręconych blond włosów.
Podobam się sobie. Jemu najwyraźniej już chyba nie tak bardzo, jak kiedyś.
Kwadrans później znajduję adres. Miałam rację, to osiedle nowobogackich cwaniaczków, zarabiających w kwotach pięciocyfrowych. Kołnierzyki z Mordoru.
Brama jest otwarta. Z trudem wjeżdżam tyłem parkując Transita tuż przed wejściem do domu. Niespiesznie wysiadam widząc opalonego, wyższego ode mnie o głowę gościa, który wyskakuje zza drzwi wejściowych.
- Bardzo dziękuję, że przyjechała pani tak szybko – W jego głosie pobrzmiewa wdzięczność, ale oczy taksują mnie od góry do dołu oceniając mój wygląd.
Widzę ten błysk. Pieprzony samiec alfa, zdobywca, konkwistador, rżnie wszystko, co nawinie się pod rękę.
- Rozumiem, że dzień dobry to dla pana neologizm? – Rzucam w przestrzeń odwracając się tyłem. Czuję na sobie jego palące spojrzenie, od którego robię się mokra. Znowu.
- Przepraszam, ale jestem zdenerwowany. Na ogół nie zachowuję się tak jak dzisiaj, zwłaszcza w stosunku do kobiet, ale od trzech godzin szukałem kogoś, kto by mi pomógł. No więc – Odwracam się patrząc mu prosto w oczy. Jest przystojny. Dwudniowy, ciemny zarost kontrastuje z lekką opalenizną i białą, obcisłą koszulką polo – Dzień dobry, panno... – Zawiesza głos.
- Pani – Reflektuję się, że zapomniałam założyć rano obrączkę – Agata Frykowska. Proszę mi pokazać tę nieszczęsną wannę.
- Piotr Surma. Bardzo mi miło – Wyciąga dłoń. Zgodnie z zasadami savoir vivre'u to kobieta powinna pierwsza wykonać ten gest, ale czego można wymagać od cwaniaczka? Oddaję uścisk. Ma miękką, ciepłą skórę, od dotyku której przechodzi mnie lekki dreszcz. Mam nadzieję, że go nie zauważył. Sutki, napięte i podrażnione pod materiałem biustonosza boleśnie szorują po jego wnętrzu. Mam ochotę go zdjąć, ale to niemożliwe. Zostałabym rozebrana wzrokiem, a na to nie zamierzam przystać, poza tym t-shirt, który mam na sobie jest mocno przylegający do ciała i pozbywając się pancerza na cycki stałabym się niemal naga od pasa w górę.
- Chodźmy, zapraszam – Gestem zaprasza mnie do środka – Sąsiad próbował mi pomóc, ale niestety jego wiedza w zakresie hydrauliki jest równa posiadanym informacjom na temat rozmnażania pantofelków – Uśmiecham się pod nosem. Mimo cwaniakowatego wyglądu stara się być miły, więc może zatrze pierwotne, nieprzyjemne wrażenie.
- Rafał Drawicz, bardzo mi miło – Drugi z mężczyzn wynurza się z łazienki wyciągając rękę.
Cholera, gdzie ja trafiłam? Kolejny napakowany, wystylizowany i wymuskany w gabinetach kosmetycznych łepek? - Próbowaliśmy wspólnymi siłami, ale potrzebna jest dłoń fachowca – W jego spojrzeniu widzę to samo, co w przypadku Surmy. „Niezła z ciebie dupa, z chęcią bym cię przygwoździł”.
Szkoda, że mój mąż tak nie myśli.
- Agata Frykowska, miło mi – Oddaję uścisk. Jego dłoń pozostaje na mojej odrobinę zbyt długo, a ja znowu czuję te nieznośne wibracje w podbrzuszu – Sprawdźmy, co jest do zrobienia.
Klękam pod wanną czując macające mnie spojrzenia. Staram się to ignorować, w końcu przyjechałam tu do pracy, a nie wystawiać tyłek na publiczny pokaz, ale moją dumę mile łechcą spojrzenia mężczyzn, którzy uważają mnie za niezłą. Wystarczającą do tego, żeby rozebrać mnie wzrokiem. I mieć ochotę sprawdzić, co jest pod ubraniem.
- Wygląda na to, że trzeba wymienić kolanko – Odwracam głowę. Drawicz porozumiewawczo spogląda na Surmę. Przestaje mi się to podobać. Mimo, że są nieźli nie mam ochoty na zabawę w spławianie amatorów rżnięcia na boku. Niezależnie od tego, co dzieje się między mną, a mężem nie zamierzam pieprzyć się z pierwszymi, lepszymi łepkami, którzy myślą, że znaleźli sobie łatwą panienkę – Sprawdzę, czy mam zapas w samochodzie.
- Pani Agato – Głos Surmy jest nieco przytłumiony. Spoglądam na niego i kątem oka widzę napięte spodenki w okolicach podbrzusza – Długo pani zejdzie? Muszę jechać niedługo do pracy.
- Tyle, ile będzie potrzeba – Jego mina wyraża wszystko. Panika – Jeśli mam zapasowe kolanko to maksimum pół godziny. Aha – Spoglądam mu w oczy – Winda panu zjechała.
- Słucham?
- Ma pan rozpięty rozporek.
- Haha – Czerwieni się poprawiając suwak – Spokoojnie, pani Agaato. Jak koń jest spokojny to i stajnia może być otwarta.
Rechoczę ruszając w kierunku samochodu. Cwaniaczek okazuje się być całkiem sympatyczny i dowcipny.
- Niestety nie mam dobrych wiadomości – Kwadrans później, klęcząc na pace Transita tyłem do drzwi komunikuję im smutną wiadomość. Przez cały czas stali za mną jak sępy, czekające na ofiarę obserwując moje ruchy – Muszę pojechać do Castoramy po kolanko. Za około pół godziny jestem z powrotem.
- Znalazłem coś w domu, proszę spojrzeć – Słyszę głos Drawicza, stojącego przy drzwiach. Jest mi gorąco, samochód nagrzał się od stania na słońcu. Jedyne, na co mam teraz ochotę to położyć się w letniej wodzie, schłodzić ciało i wypić zimne piwo.
Nie, nie, coś jeszcze.
Poczuć w sobie twardego, napiętego kutasa, rżnącego mnie gwałtownie, mocno i bez zbędnych ceregieli.
- Co pan tam ma... – Głos grzęźnie mi w gardle, gdy zderzam się twarzą z kroczem Surmy stojącego tuż przy drzwiach. Czuję na policzku twardość jego członka i błyskawicznie robię się znowu mokra.
- Znalazła pani chyba coś innego niż kolanko, prawda? – Spogląda na mnie z błyskiem w oku – Rafał – Odwraca się do tyłu zapraszając gestem kumpla – Nasza pani hydraulik chyba domyśliła się, czego jej i nam potrzeba.
Mój oddech zamiera. Lawina myśli, przetaczająca się przez głowę nie pomaga w racjonalnym spojrzeniu na sytuację.
Chce mi się pieprzyć. Bardzo. Ale mam męża, a nie jestem zdradziecką kurwą, puszczającą się na prawo i lewo.
Tym bardziej z klientami.
- Agatko – Surma bierze mnie za podbródek. Ma delikatny dotyk, od którego przechodzi mnie dreszcz – Klęknij do miecza – Rozpina spodnie i wydobywa na zewnątrz członka w pełnej erekcji.
Jestem w szoku. Tak po prostu. Na zmianę spoglądam na niego, Drawicza, zerkającego na mnie z podstępnym uśmieszkiem na twarzy i czerwoną główkę, prężącą się tuż przed moją twarzą – No dalej, przecież widzę, że od samego przyjścia masz ochotę poczuć w sobie żylastego. Ssij go potulnie, a zobaczysz, co obaj potrafimy.
- Powinnam dać wam po twarzy, a później zadzwonić po Policję i zgłosić próbę gwałtu – Piorunuję obu wzrokiem widząc przerażenie na ich twarzach – Schowaj go, zanim zmarznie albo chlasnę go tym sprzętem – Pokazuję mu piłę do rur i nie czekając na komentarz ruszam w kierunku kabiny samochodu – Wracam za pół godziny. Wasze kolanko jest nieodpowiednie, muszę kupić nowe. I bez niespodzianek proszę – Trzaskam drzwiami i wyjeżdżam na drogę.
Zatrzymuję się po skręcie w prawo na poboczu.
Pulsuję. Cała. W głowie dudni, ręce pocą się mimo włączonej klimatyzacji, a między udami jest tak mokro, że czuję wilgoć na stringach.
Opieram głowę o kierownicę i ciężko oddycham. Czuję w nozdrzach zapach jego członka, a przed oczami mam czerwoną, napiętą główkę, skierowaną w moje usta. Naprawdę niewiele brakowało, żebym zaczęła go ssać, a potem tego drugiego.
Szlag, szlag, szlag! Mam dość.
Wizyta w Castoramie zajmuje mi kwadrans, wakacje plus środek tygodnia – klientów jak na lekarstwo. Krążę między półkami z kolankiem w ręku próbując ochłonąć, ale mój stan nie poprawia się ani o jotę. Nieznośne swędzenie w podbrzuszu, połączone z drżeniem dłoni, napiętymi sutkami i przyspieszonym oddechem. Mijając dział z akcesoriami łazienkowymi przypadkowo zerkam w lustro – oczy błyszczą się jakbym siedziała na kolacji przy świecach, a policzki mam zaróżowione.
Kasjer powtarza trzy razy prośbę o wbicie pinu zanim orientuję się, że mówi do mnie. W drodze powrotnej walczę z chęcią rozłożenia przed nimi nóg, a chęć mam ogromną.
Naprawdę potrzebuję rżnięcia. Mocnego pieprzenia, takiego, żeby następnego dnia wszystko mnie bolało. A ci chłopcy wyglądali na takich, co za przeproszeniem nie pierdolą się w tańcu.
Chcesz się pieprzyć z przygodnymi facetami, w dodatku z klientami? Sypać się, jak kamienica przy Brzeskiej? (przy ulicy Brzeskiej w Warszawie dominuje zabudowa w postaci starych, zrujnowanych i rozpadających się kamienic - przypis autora)
Chyba nie bardzo, prawda?
Huh.
Dwa głębokie oddechy. Dojeżdżam.
Przed domem jest pusto. Oby nie planowali czegoś głupiego.
- Halo, jest tu kto? – Odpowiada mi cisza. Kieruję się w stronę salonu (swoją drogą niezła chata, musiała na oko kosztować około miliona), gdzie zastaje mnie widok włączonego kina domowego, a na ekranie kopulującej trójki bohaterów "filmu".
Ja pierdolę, nie dość, że mój stan przypomina rozedrganą nastolatkę z burzą buzujących hormonów, to jeszcze teraz pornos z seksem analnym! A już prawie mi przeszło!
Znowu jestem mokra.
- Jezu, przepraszam – Rozlega się za mną głos Surmy i tupot stóp – Rafał to odpalił i poszedł do siebie. Pani Agato – Spogląda na mnie z rezerwą po wyłączeniu telewizora.
Już pani? A nie Agatka, klękająca do miecza?
- Proszę mnie zaprowadzić do łazienki. I niech już się pan więcej nie kompromituje, panie Piotrze. – Wyczekująco spoglądam na jego mieniące się wszystkimi odcieniami czerwieni oblicze.
- Chciałem panią przeprosić – Kilkanaście sekund później grzecznie stoi za mną ze skruszoną miną podczas, gdy klęczę przy wannie – Nasze zachowanie było nieakceptowalne, jeszcze raz przepraszam.
- Proszę mi przynieść narzędzia z przedpokoju i dać mi spokój na kwadrans. Później zamierzam udać się do siebie, a pan będzie mógł proponować swoją dzidę chętnym do niej niewiastom.
Zostaję sama, przepycham rurę.
Zaczynam się śmiać. Ten poranek i cały dzień jest absurdalny, najpierw sprzeczka z mężem (dzień jak co dzień), potem zamówienie, dwóch gości robiących aluzje, kutas przed twarzą, analny pornos u klienta w domu.
A do tego ciągła ochota na seks.
Rechocząc dopycham dłonią kolanko, mocuję i zabezpieczam uszczelki. Powinno być dobrze.
A jeśli coś przestanie działać przyślę tu jaśnie właściciela firmy, niech on też popracuje w równie ekstremalnych warunkach.
- Gotowe – Po kilku minutach wchodzę do salonu, obaj panowie potulnie siedzą przed telewizorem oglądając wiadomości. Gdyby nie fakt, że niecałą godzinę temu kutas jednego z nich znajdował się trzydzieści centymetrów od mojej twarzy byłabym skłonna uwierzyć, że to grzeczni, ułożeni faceci, a nie dwóch rżnących wszystko, co się rusza cwaniaków – Sto pięćdziesiąt złotych.
- Bardzo proszę, pani Agato – Surma uśmiechając się przyjaźnie wręcza mi dwa banknoty – Przepraszamy panią raz jeszcze, ale kiedy widzimy obaj piękna kobietę jesteśmy jak lisy w kurniku.
- Panie Piotrze, nie jestem pańską kurką, żeby dać się przydybać, sorry. Życzę panom miłego dnia. Aha – Odwracam się w progu – Niezły pornos, podobał mi się. Do widzenia.
Po co to powiedziałaś, idiotko? Ich jest dwóch, w filmie dwóch facetów piłowało laskę jak dechę z drewna. Rżnęli ją tak, że mało nie pękła.
Na myśl o tym, że tych dwóch cwaniaczków miałoby mnie pieprzyć jednocześnie w oba otwory zaczyna kręcić mi się w głowie. Znowu pulsuję, który to już raz dzisiaj? Nie liczyłam, ale powinno zabraknąć palców obu rąk. Wrócę do domu i zrobię to sama, nie wytrzymam dłużej tego cholernego napięcia. Włożę dłoń między uda i będę tarła, dopóki nie zacisnę się cipką na palcu z głośnym krzykiem.
Czuję, jaka jest ciepła, nabrzmiała i wrażliwa na dotyk. Nawet chodzenie mnie drażni, a materiał mokrych stringów wpija się w wargi sromowe.
Dotykam się przez materiał dżinsów i ciche "och" wydobywa się z moich ust, a dłoń wędruje w górę oraz w dół potęgując przyjemność.
A może zamiast jechać do domu zrobię to gdzieś po drodze?
Tak, zdecydowanie zrobię to po drodze. Znajdę jakieś ustronne miejsce, zatrzymam się, włożę w nią palce.
I dojdę po kilkunastu ruchach.
Dobrze, że umyłam dłonie.
Jeszcze chwilkę. Boże, jak przyjemnie.
- Pani Agato, zapomniała pani narz... – Niespodziewanie słyszę za sobą głos Surmy, który urywa w połowie zdania. Nie dziwię się, widok pani hydraulik, opartej głową o karoserię samochodu i masturbującej się dotykiem przez spodnie nie jest zbyt często spotykany.
Odwracam się do niego i kątem oka zauważam, jak szybko rośnie wypukłość w jego spodniach. Moje podniecenie jest tak mocne i intensywne, że kiedy dotknie mnie "tam", to chyba zemdleję...
Skrzynka z narzędziami ląduje na ziemi, a Surma wodzi po mojej sylwetce wzrokiem, od stóp do głowy. Spoglądam wyzywająco przez kilka sekund w jego oczy, po czym robię krok do przodu i wpijam się w jego usta. Nachyla się nade mną, aby ułatwić mi zadanie, jego dłonie chwytają moje pośladki i mocno ściskają.
W głowie nie mam żadnych myśli związanych ze zdradą, niewiernością czy poczucia winy, kołacze się w niej jedynie obraz czerwonego, napiętego kutasa i jego wyobrażenie, kiedy za kilka chwil będzie taranował moje wnętrze. Rozpychał to śliskie, nabrzmiałe i bardzo mocno ukrwione od nieustannego napięcia i nie malejącego od kilku godzin podniecenia miejsce.
- Daj mi go – Przejeżdżam językiem po jego wargach, klękam przed nim powoli sunąc dłońmi wzdłuż żeber, po biodrach, w kierunku pachwin. Przez materiał spodenek wyczuwam, jaki jest twardy i napięty, a za moment poczuję jego ciepło i ujrzę czerwień główki.
Leje się ze mnie.
Jednym pociągnięciem zsuwam spodenki i bokserki, członek niemal uderza mnie w twarz, rzucam się na niego niczym narkomanka po ostatnią porcję kompotu i wkładam głęboko w usta. Jest gorący, pulsujący i twardy prawie jak kawałek stali. Posłusznie liżę główkę zsuwając bokserki do kostek i masując prawą dłonią jądra.
- O taaak – Właściciel znajdującego się w moich ustach organu pojękuje trzymając moją głowę z tyłu i lekko dopychając ją do siebie – Ssij go jak lizaka, maleńka. Widziałem kurwiki w twoich oczach od chwili, gdy tu przyjechałaś. Głębiej, o taaak – Wpycha go niemal do połowy, krztuszę się i wyjmuję na zewnątrz, ociekającego śliną. Szybkie ruchy dłonią doprowadzają go do drżenia i głośniejszych jęków. Zaprzestaję pieszczot, w końcu chcę go poczuć w środku, a nie doprowadzić do końca jak nastolatka na tyłach dyskoteki szkolnej.
- Jestem mokra od rana, a wy obaj nie ułatwialiście mi zadania – Podnoszę się z kolan i z wyzywającym wzrokiem spoglądam mu prosto w twarz – Najpierw macaliście mnie od samego początku wzrokiem niemal zaglądając mi pod bluzkę, którą zamierzam zdjąć – Podnoszę koszulkę, którą ląduje wewnątrz Transita. Surma chwyta moje piersi przez biustonosz i zaczyna lekko ugniatać – Potem twój kutas znalazł się jakieś trzydzieści centymetrów przed moją twarzą, a od dobrych kilku lat nie przywykłam oglądać męskich organów innych, niż męża - Zaczyna drżeć mi głos, sutki spęczniały i promieniują ciepłem. Stanik dzieli los koszulki lądując na pace, a moje piersi dumnego rozmiaru D prężą się przed zachwyconym samcem - A na koniec zaprezentowaliście mi pornosa z trójkątem analnym, po zobaczeniu którego miałam ochotę zamknąć się w łazience i kilkoma szybkimi ruchami dokończyć dzieła.
- I co dalej? Chcesz powtórki z filmu?
- Chcę, żebyś mnie ostro przeleciał? Na co czekasz? Zrobisz to w końcu czy mam skończyć sama na twoich oczach?
- Wejdź do samochodu – Popycha mnie lekko do wewnątrz. Zdjęcie spodni i stringów przynosi ulgę o tyle, że mokry materiał przestaję wpijać się w cipkę, którą owiewa lekki wiaterek drażniąc i wywołując lekkie drżenie moich ud.
Naga klękam tyłem do niego szeroko rozsuwając nogi i wypinając pupę do góry. Opieram dłonie na łokciach, a w myślach łopoczą dwa słowa.
"Włóż go".
Kiedy kutas zanurza się we mnie wystarcza jedno, niezbyt mocne pchnięcie i wjeżdża do samego końca. Krzyczę głośno czując, jak rozpycha się wewnątrz, jakby był na własnym terenie. Tymczasem jest intruzem, dokonującym inwazji w miejscu, którego panem jest ktoś inny. Intruzem służącym do zaspokojenia żądz, które pan miejsca ignoruje i których nie spełnia.
Zachłystuję się gwałtownie powietrzem wciągając je głęboko do płuc i ułamek sekundy później wypuszczam z głośnym jękiem.
- Jasna cholera, ale jesteś mokra, jakbym wsadził kutasa w ciepłą szarlotkę.
- Zacznij mnie rżnąć zamiast prezentować mi tu swoje preferencje kulinarne – Odwracam głowę zerkając na niego błagającym wzrokiem. Transit zaczyna poruszać się od szybkich, głośnych wbić, a wewnątrz samochodu rozlega się rytmiczny plask zderzeń moich pośladków z jego udami.
To nie potrwa długo – W głowie rodzi się myśl, że będzie to jeden z moich najszybszych orgazmów w życiu. Piersi bujają się szorując o powierzchnię rozłożonego na podłodze koca, a moje coraz głośniejsze jęki kontrastują z jego przyspieszonym oddechem. Zaczynam czuć skurcze w podbrzuszu i falowanie cipki, zaciskającej się na jego twardym, pracującym wewnątrz mnie jak tłok palu. Orgazm nadchodzi szybko, zaskakująco szybko nawet dla mnie, milknę i po cichym "oooch" zaczynam pokrzykiwać w rytm skurczy.
Boże, zemdleję!
Tak, tak, tak, o taaaak!
Napięcie trzymające się we mnie od rana nie ustępuje, ale orgazm rozlewający się w moim wnętrzu przynosi chwilową ulgę. Członek we mnie wstrzymuje ruchy, a dłonie Surmy ujmują od spodu piersi pomagając mi się podnieść.
- Wiedziałem, że was tu znajdę, ale nie spodziewałem się, że cipka pani Agatki będzie chętna na małe tet-a-tet z naszymi dzidami Piter – Za naszymi plecami rozlega się głos Drawicza, który z roziskrzonym wzrokiem pochłania łapczywie moje nagie kształty – Ma pani dość, czy jest ochota na więcej wrażeń?
- Nie, nie mam dość, ale potrzebuję toalety. Mogę skorzystać z prysznica?
- Jasne, chyba już pamiętasz, gdzie jest wanna – Surma puszcza do mnie oko – Przyniosę za chwilę ręcznik.
Naga, z ubraniem w rękach kroczę w kierunku ubikacji, kiedy w domu rozlegają się pierwsze takty muzyki, która brzmi jak ścieżka dźwiękowa do niemieckiego pornosa z lat dziewięćdziesiątych. Wąsaty pan z wielkim przyrodzeniem zapina cycatą blondynę.
Tak, to zdecydowanie jest odpowiedni scenariusz.
Wskakuję do wanny i puszczam wodę z prysznica. Ciężko wymagać, by w domu, którym mieszka tylko facet znajdowały się damskie kosmetyki do kąpieli, więc korzystam ze zwykłego mydła. Pokrywając ciało pianą dotykam moich pól magnetycznych, które nieco uśpione przez chwilę znowu zaczynają się budzić. Czuję lekkie mrowienie między udami, kiedy woda wypływająca ze słuchawki prysznica zmywa pianę, a sutki są naprężone i twarde.
Muzyka okazuje się być czymś na kształt porno soul z domieszką hip-hopu. Z niedowierzaniem wsłuchuję się w tekst, który brzmi mniej więcej tak:
Weź się wyluzuj, czego tak boisz się,
przecież cumshot na Twej twarzy tylko ozdobą jest.
Weź się rozluźnij, czego tak gorszysz się,
przecież walenie w dupę to piękny gest.
Zaczynam rechotać i w tej samej chwili do łazienki wkraczają obaj panowie. Nadzy. Spoglądam na ich ciała, nie mają kaloryferów na brzuchu i rozbudowanych klatek jak podnoszący ciężary, ale są seksowni. To trzeba im przyznać.
Mój wzrok prześlizguje się w dół, na ich członki. Są lekko wzwiedzione, jakby chcieli dać mi szansę na doprowadzenie ich do stanu pełnej gotowości.
- I jak, wanna działa? – Surma podaje mi dłoń pomagając stanąć na podłodze, a Drawicz okrywa ręcznikiem na plecach lekka trąc powierzchnię skóry i zbierając z niej kropelki wody. Dotyk miękkiego, frottowego materiału i bliskość ich nagich ciał powoduje, że znowu robię się mokra i mam ochotę. Ogromną. Ten jeden orgazm to jak kropla w morzu potrzeb.
- Jestem gotowa na was chłopcy – Mruczę pod nosem spoglądając na zmianę na obu, po czym klękam i biorę do ust kutasa Drawicza liżąc go od jąder do główki i wkładając ją sobie całą do ust.
- Wiedziałem, od kiedy cię zobaczyłem, że lubisz ten sport, maleńka – Rafał ciężko dyszy trzymając dłonie na biodrach i obserwując moje usta obrabiające kutasa.
- Teraz trochę dla ciebie – Patrzę w górę w kierunku Piotra, po czym nie odrywając od niego oczu wsuwam napiętego członka prosto w usta. Głęboko, prawie do samego gardła. Długie "ooch" bezwiednie wydobywa się z jego ust, a on zaczyna poruszać biodrami demolując moje podniebienie.
- Mhmm – Wyciągam drugiego kutasa z ust, po czym spluwam na oba i poruszam w dość szybkim tempie po ich powierzchni dłońmi – Chcę was w środku, moja cipka jest głodna.
Skąd się to wzięło? Nigdy nie byłam perwersyjna, a w łóżku mimo, że nie jestem cicha to zazwyczaj nie mówię zbyt wiele.
- Chodź, pokażemy ci coś – Surma bierze mnie za rękę i prowadzi po schodach na górę. Otwiera drzwi.
Jezu.
Łoże, które oprócz małej komody jest jedynym meblem w pomieszczeniu mogłoby śmiało pomieścić kilka par.
- Ogromne – Spoglądam na obu – Który z was pierwszy?
- Wypnij dupcię – Drawicz popycha mnie lekko na łóżko. Klękam tyłem, w pozycji zbliżonej do tej z samochodu.
- Zaraz, gumki – Reflektuję się – Mam dni płodne i nie chcę bujać z wami niemowlaka w kołysce za dziewięć miesięcy.
Surma rzuca Drawiczowi opakowanie kondomów wyjęte z komody, który wprawnym ruchem rozrywa torebkę i nakłada lateksowy kapturek na swoją dzidę.
- O taak, wsuń go najgłębiej jak potrafisz – Proszącym głosem ciężko łapię powietrze, kiedy zostaję wypełniona niemal do samego końca, a po chwili moje piersi zaczynają bujać się w rytm szybkich wbić.
- Wyżej tyłek, muszę widzieć, w co się pakuję – Strofujący głos Rafała dochodzi do mnie z opóźnieniem. Na pośladku czuję lekkiego klapsa, który promieniuje ciepłem, spływającym do wewnątrz ud i kumulującym się w cipce.
- Jeszcze, szybciej! – Dopinguję go do większego wysiłku, kiedy w moich ustach niespodziewanie ląduje organ Surmy. Gorący i twardy, toruje sobie drogę w ich głąb nie zważając na fakt, że mam problem ze złapaniem choćby jednego haustu powietrza i jęczę coraz głośniej, posuwana z drugiej strony mocnymi, rytmicznymi wbiciami.
- Ssij, pracuj ustami – Czuję dłonie na głowie, dopychające go wgłąb. Mam zdrowe migdałki, nie potrzebuję ich szorowania, halo!
- Mmmm! – Napięcie w moim podbrzuszu jest coraz większe, a tempo wbić wzrasta. W pokoju rozlegają się jęki obu panów, mieszające się z moim wyciem, odgłosem zderzających się pośladków z udami oraz mlaskaniem i ślizganiem się kutasa w moich ustach.
- Oo taak! Jeszcze trochę! – Uwalniam się od intruza między wargami i pochylam maksymalnie do przodu rozchylając uda. Moja cipka jest bardzo gorąca i mokra – Je... oooch, taaak! Taaaak, ter... teraaaz! – Milknę i wtulam twarz w pościel dochodząc bezgłośnie. Zaciskam całe podbrzusze na pracującym we mnie członku i szarpiąc nerwowo pościel krzyczę w miękki, rozgrzany ciepłem mojej skóry materiał poszewki na poduszkę.
Drugi orgazm w ciągu pół godziny.
Ostatni raz dwa razy szczytowałam w tak krótkim odstępie czasu...
Kiedy?
Przed ślubem?
Chyba tak.
Otwieram oczy i unoszę powoli głowę. Przed oczami mienią się różne, dziwne kształty, mam problem z odzyskaniem ostrości wzroku, a oddech nie chce się uspokoić mimo moich usilnych prób.
Jestem zdradziecką zdzirą? Daję dupy dwóm przygodnym klientom po godzinie od chwili ich zapoznania? A może jaśnie pan u mnie w domu powinien zainteresować się żoną, która czuje się zaniedbana, samotna, co chwila besztana i opierdalana za byle co?
Pieprzyć to, a w zasadzie mnie. Konsekwencjami będę przejmować się po wszystkim.
- Śpisz? – Surma unosi moją głowę do góry opierając kutasa o czoło – Trochę pracy jeszcze przed tobą. Zajmij się nami.
W orgazmach prowadzę dwa do zera. W dodatku gol strzelony na wyjeździe liczy się podwójnie.
Trzeba to nadrobić.
Są naładowani testosteronem, czuję to. Zupełnie inaczej niż z nim. Z leniem i zrzędą w domu. Zabieram się do pracy. Obie główki prężą się dumnie przed moją twarzą czekając na objęcie ich ustami i językiem. Najpierw Surma, pochłaniam go do połowy i mam problem ze złapaniem powietrza, lewą dłonią leniwie przesuwam wzdłuż drugiego członka, czekającego na swoją kolej.
I tak na zmianę. Raz jeden, raz drugi. W sypialni słychać mlaskanie, moje pomruki i coraz głośniejsze jęki obu panów.
- No dobra, czas cię trochę podpompować, siadaj na mnie – Drawicz nakłada nową prezerwatywę, przyciąga mnie do siebie i sadza na swoim palu. Moja cipka nieco ostygła, więc nacisk twardej powierzchni, robiącej sobie miejsce wewnątrz przywraca moc doznań z wcześniejszych orgazmów. Po kilku ruchach biodrami robię się mokra i gotowa na kolejne atrakcje. Podnieca i działa na mnie fakt, że obaj chcą mnie rżnąć.
Drawicz niespodziewanie blokuje moje ramiona dłońmi i przyciąga mnie do siebie mocno. Jest bardzo silny, dużo silniejszy ode mnie. Spodziewam się szybkiego ataku jego kutasa wewnątrz mnie, kiedy niespodziewanie czuję gmeranie w okolicach pośladków.
Odwracam głowę. Surma stoi za mną z dumną miną z tubką jakiegoś lubrykantu i dotykając końcówką wejścia do mojej pupy.
- Heeej – Niepokój zaczyna kiełkować w moim podbrzuszu – Mogę się z wami bawić na różne sposoby, ale seks analny odpada.
- Przecież podobał ci się film, prawda? – Surma podchodzi do mnie z przodu i podtyka członka pod usta – Ssij go, a ja w międzyczasie powiem ci, co zrobimy.
Spryciarz, zatkał mi usta uniemożliwiając mówienie, a sam zrobi swoje.
Nigdy nie robiłam tego w pupę, a co, jak będzie bolało? Poza tym w środku może być...
Hmm...
- Zrobimy tak – Jego głos drży z prostego powodu, moje usta szczelnie obejmują główkę kutasa śliniąc go i uciskając – Nawilżę twoją pupę w środku, potem założę lateksową rękawiczkę i zrobię sobie tam trochę miejsca palcami – Słyszę, jak naciąga gumę na palce – Muszę cię rozluźnić, poza tym sprawdzę, cz... oooch, cudownie, liż go tak, jak teraz – Zmieniam sposób pieszczot sunąc po wędzidełku spodnią częścią języka – Masz dar w ustach, Agatko – W mojej pupie jest ślisko i wilgotno. Uczucie nie jest zbyt przyjemne, a poza tym...
Halo, przecież ja się właściwie wcale na to nie zgodziłam!
- A skąd wiesz, że wam na to pozwolę? – Wyjmuję główkę z ust i prowokująco patrzę w górę, wprost w jego szare, błyszczące oczy – I czy ten palec jest konieczny?
- Skąd? – Rozlega się głos pode mną. Drawicz, o którym w zasadzie zapomniałam, nieruchomy, mimo, że jego kutas jest we mnie tak skupiłam się na Surmie, że nie czułam wypełnienia – A stąd! – Przyciąga mnie mocno do siebie w taki sposób, że mój policzek ociera się o twardy zarost na jego skórze, kładzie jedną dłoń na moich plecach, a drugą na pupę i zaczyna gwałtownie się poruszać.
- Muoooch! – Rozrywające uczucie w moim wnętrzu wymusza na mnie głośny jęk, a zaciśnięte mocno usta rozwierają się gwałtownie – O Bożeeee! Taaak! Taaaak!
Niespodziewanie po kilkunastu ruchach zatrzymuje się.
- Chcesz jeszcze? – Prowokacyjnym spojrzeniem wbija swoje oczy w moją twarz, po czym liże i ssie sutek lewej piersi. Czuję w nim mrowienie i narastające podniecenie, krążące po całym ciele – A wiesz, że kiedy kutas mojego kumpla znajdzie się w twojej okrągłej pupie będziesz tak wypełniona, jak nigdy? I kiedy dojdziesz - Ssie drugi sutek, a w pupę wyjeżdżają dwa palce, na co reaguję jękiem i drżeniem - To orgazm będzie najbardziej obezwładniającym uczuciem doświadczonym w twoim życiu? – Zaczyna bawić się piersiami przy pomocy palców, cała pulsuję. Z nabrzmiałymi sutkami, śliską, gorącą cipką i dwoma palcami w pupie, w których miejscu zaraz znajdzie się kutas.
- Chcę was obu jednocześnie – Zanim zdążę się zastanowić nad sensem swoich słów jest już pozamiatane. Palce znikają z mojego wnętrza, a przy wylocie z najbardziej unerwionego miejsca na skórze czuję dotyk odzianej w kondom napiętej i twardej główki.
- Spokojnie, powoli, nie denerwuj się, rozluźnij wnętrze – Głos Piotra ma kojący wpływ na moje rozedrgane ciało. Silne dłonie rozchylają szeroko moje pośladki, a we wnętrzu zaczynam czuć wypełnienie, coraz większe.
- Ała, boli – Obaj panowie nie dysponują małymi sprzętami, a dwa organy w obu dziurkach jednocześnie naciągają mnie maksymalnie. Całą – Wolniej, bo mnie rozerwiesz. Piotr, wolniej, proszę.
Centymetr po centymetrze jest coraz dalej. Boli, bardzo, ale z drugiej strony, kiedy obaj zaczną się we mnie poruszać.
Huuuuh.
Wystarczy mi kilkanaście sekund.
A kiedy jeszcze zacznę się sama pieścić?
Jezu, zaraz dojdę od samego myślenia na ten temat.
Zaczynam czuć ruchy w sobie w obu dziurkach, cipka, mokra i nabrzmiała obejmuje szczelnie Drawicza, który nie mogąc zbytnio poszaleć miarowymi, dość wolnymi wsunięciami rozbija resztki mojego oporu wobec tego, co mi robią. Pupa, promieniująca bólem z każdym ruchem w niej jest coraz cieplejsza i daje mi coraz więcej przyjemności.
- O Boże, rozerwiecie mnie – Zapieram się dłońmi za głową Drawicza szorując piersiami po jego twarzy. Dłonie Surmy mocno ściskają moje pośladki, a przyspieszony oddech, rozlegający się w pobliżu ucha jest coraz głośniejszy i przechodzi w urywane jęki.
Ogarnia mnie nieprzeparte poczucie, że kiedy będę szczytowała stracę przytomność.
Nawet jeśli tak się stanie chcę tego.
- O tak, maleńka, zaraz zaleję ci formę! – Opuszczam lewą dłoń między nogi i zaczynam szybkimi, mocnymi ruchami dwóch palców rozcierać guziczek.
Błysk rozkoszy i lawinowo rosnące w podbrzuszu napięcie, dojdę razem z nim lub tuż po nim. Jeszcze kilka ruchów...
Zamykam oczy i krzyczę. Głośno, na cały regulator. Napinam się i milknę na chwilę drżąc, a po chwili kolejne krzyki wybrzmiewają w pokoju. Nie jestem w stanie kontrolować się w jakikolwiek sposób umożliwiający panowanie nad emocjami, reakcjami oraz ciałem, które przywiera mocno do Drawicza. Próbuję otworzyć oczy, ale jedyne, co widzę to ciemność i pojedyncze przebłyski gdzieś w oddali. Coś jak fajerwerki na horyzoncie w noc sylwestrową.
Zaciskam się gwałtownie wypełniona nimi po brzegi i szczytuję, długo i mocno. Orgazm przypomina wjazd na szczyt kolejki w wesołym miasteczku, rosnące ciśnienie w uszach, nerwowe drżenie ciała, ud przed zbliżającym się zjazdem.
I po chwili gwałtowny, niemal wyrywający trzewia spadek.
Ostatkiem świadomości rejestruję głośne "o tak, kuurwaaa!!!" w wykonaniu Surmy i prezerwatywa w mojej pupie pęcznieje w rytmicznym tempie. Czuję się pusta, gdy oba członki znikają z mojego wnętrza, a po kilkunastu sekundach gorące nasienie ląduje na piersiach i brzuchu.
Po względnym uspokojeniu oddechu otwieram oczy. Leżę na plecach, nie zorientowałam się, kiedy znalazłam się w tej pozycji.
Drawicz klęczy na łóżku obok mnie wcierając spermę w moją skórę, a Surma uśmiecha się i zerka na kumpla spojrzeniem "niezła sucz, ale rżnięcie".
- Boże, jutro będę musiała stać cały dzień, moja biedna pupa – Obolała, z trudem podnoszę się z łóżka. Skoro teraz boli, to co będzie jutro?
Makabra.
Z drugiej strony - niech boli. Było warto. Warto, bo wreszcie to cholerne, nieznośne, upierdliwe, męczące, denerwujące oraz irytujące swędzenie w podbrzuszu zniknęło.
- Chcesz coś zobaczyć? – Surma z uśmiechem bierze mnie za dłoń. Ma miękką, ciepłą skórę – Patrz.
Obraca mnie tyłem do wielkiego lustra, będącego przesuwanymi drzwiami w sypialnianej garderobie.
Boże!!!
Moje cztery litery wyglądają jak po ataku Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Czerwona, oznaczona pręgami skóra, pulsujące w zasadzie na całej ich powierzchni bolesne ciepło, uczucie rozepchania i jednoczesnej pustki "tam".
- Zadowolona? – Mam ochotę zetrzeć mu ten pewny siebie uśmieszek z twarzy, ale powstrzymuje mnie jeden, kluczowy fakt.
Nikt. Mnie. Nie. Przeleciał. Od. Dawna. W. Taki. Sposób.
Nikt.
W zasadzie nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam trzy orgazmy na przestrzeni godziny? Półtorej godziny?
- Chcesz wejść do wanny? – Drawicz wraca ze szklanką wody, którą łapczywie wypijam.
- Która jest właściwie godzina? – Zerkam na zegarek – Jasna cholera, wpół do trzeciej!
"Szef" mnie ukatrupi. Ubieram biustonosz, zakładając stringi czując przyjemne pulsowanie cipki, potartej przez czarny materiał, pupa nie reaguje, "zszokowana" niedawnymi wydarzeniami.
Zacznie reagować jutro. Odczuwalnie.
- Chcesz kawy? Alkoholu ze zrozumiałych względów nie proponuję – Obaj panowie zdążyli w międzyczasie narzucić spodenki do kolan i t-shirty.
- Nie, dzięki, muszę lecieć. Śpieszę się.
- Agata?
Spoglądam na niego bez słowa.
- Jakie masz wykształcenie? Nie pytam o stopień, tylko o kierunek, bo wyglądasz na osobę po studiach.
Sukinsyn. Pewny siebie bawidamek, mam ochotę utrzeć mu nosa.
- Skończyłam zarządzanie zasobami ludzkimi – Odpowiadam zgodnie z prawdą nakładając koszulkę i wyciągając spodenki.
Drawicz zerka porozumiewawczo na Surmę.
- Słuchaj – Włącza się po chwili do rozmowy – Nie odbierz tego jako próby nawiązania do tego, co wydarzyło się między nami niedawno – Spogląda prosto w moje oczy – Chciałabyś dla nas pracować?
Zamieram ze stopą wsuniętą do połowy w nogawkę.
- Żartujesz sobie teraz ze mnie?! – Podnoszę wzrok i spoglądam na niego ostro – Nie jestem dziwką do cholery!
- Nie miałem tego na myśli! – Unosi dłonie w obronnym geście – Pracujemy w firmie HR, chcielibyśmy, żebyś była naszym konsultantem, rekruterem.
Wmurowało mnie w podłogę.
- Mówisz poważnie, prawda? – Oczywiście, że tak, spójrz na jego minę. – Jezu, ale... – Dawno nie czułam się tak zaskoczona. Nie wiem, co powiedzieć – Studia skończyłam siedem lat temu, nie wiem, czy sobie poradzę, poza tym mam pracę i...
- Nie żartuj sobie z nas, chcesz do końca życia pracować jako hydraulik? Ty? Kobieta z wyższym wykształceniem?
- No... nie, nie zamierzam.
- Posłuchaj – Surma włącza się do rozmowy. – Przyjdź do nas jutro rano do biura, na niezobowiązujące spotkanie. To, co stało się dzisiaj nie wpłynie w żaden sposób na nasze relacje zawodowe – Jakoś wam nie wierzę, panowie. Skoro raz mnie przelecieliście i liznęliście nieco miodu z garnca, to nie omieszkacie spróbować tego za jakiś czas po raz drugi – Pogadasz z naszą kierowniczką, poznacie się i zobaczymy – Zawiesza na chwilę głos – Przyjdziesz?
Zastanawiam się przez moment trzymając ich w niepewności.
A co mi tam, spróbuję.
- Dobrze, jaki adres?
- Weź wizytówkę – Uśmiechnięty podaje mi tekturowy kartonik – Jutro punkt dziewiąta?
- W porządku – Z wahaniem odbieram od niego papier i ruszam w kierunku wyjścia.
- Agata? – Zatrzymuję się w progu salonu nie odwracając głowy – Bardzo się cieszę, do zobaczenia jutro.
- Cześć – Rzucam za siebie i po chwili siadam za kierownicą Transita.
Co za popieprzony dzień!
Ała, mój tyłek! Boli już dzisiaj, a co będzie jutro? Rozmowa na stojąco?
Pół godziny później podjeżdżam pod dom.
Zatrzymuję się sto metrów od bramy i wyłączam silnik.
Co ja do cholery zrobiłam?
Zdradziłam męża z dwoma klientami, których wcześniej w życiu na oczy nie widziałam.
Uprawiałam z nimi seks analny.
Seks analny!
Nigdy nie pozwoliłam się tam nawet dotknąć mężczyźnie, a dziś...
Zrobiłam z nimi w zasadzie wszystko.
W dodatku jeśli wszystko jutro dobrze pójdzie będziemy razem pracować.
A teraz mam wrócić do domu i tak po prostu z nim rozmawiać?
- Naprawiałaś kolanka połowy Białołęki? – Słyszę w progu zrzędzenie wchodząc do domu – Ile mam na ciebie czekać?
- Nie, rżnęłam się z klientami przez kilka godzin, a naprawę wykonałam w kwadrans – Rzucam w odpowiedzi kierując się do łazienki. Mam gdzieś jego reakcję, muszę obejrzeć pupę.
- Co z obiadem? – Gówno, ugotuj coś w końcu sam, leniu!
- Jestem zmęczona, zamów coś sobie do cholery!
- Ja pierdolę, co za dom, kurw... – Stek bluzgów znika razem z nim.
Wlewam wodę do wanny i wchodząc do niej zatrzymuję się w stojąc w wodzie.
Powiedziałam mu wprost, że go zdradziłam, a on nawet się nie zastanowił i nie spojrzał na mnie, czy żartuję.
Po co mi taki mąż? Po cholerę się męczyć?
Miarka się przebrała, od jutra czas na zmiany. Może nie na przygodne rżnięcie z nowo poznanymi osobnikami rodzaju męskiego, ale na zmiany w życiu i w pracy.
Na myśl o steku bluzgów i narzekań, jakie usłyszę, kiedy zakomunikuję mu o jutrzejszej rozmowie uśmiecham się pod nosem.
Taaak, to jednak jest dobry dzień. Popieprzony i dziwny, ale dobry.
A jutrzejszy zapowiada się na jeszcze lepszy. Oby nim był.
Cytowany w opowiadaniu utwór to kompozycja o jakże wdzięcznym tytule „Weź się wyluzuj” hip-hopowej formacji Jama Zła.