Pod jego skrzydłami
17 grudnia 2017
Szacowany czas lektury: 5 min
Cześć wszystkim! A może raczej — witajcie ponownie! Miałam już kiedyś konto na tym portalu, ale nie pamiętałam danych do logowania, więc zdecydowałam się na, że tak to ujmę, zmianę tożsamości. Kto wie, może ktoś mnie rozpozna. Chociaż to chyba mało prawdopodobne, bo wydaje mi się, że mój styl pisania się zmienił. Na lepsze, jak sądzę. À propos, będę wdzięczna za wszystkie opinie i wytknięcie błędów, jakie mogłam popełnić. Niemniej, jestem całkiem zadowolona z tego tekstu i mam nadzieję, że wam również się spodoba. Miłej lektury!
Znów obudziła się w tym pokoju. Tak jak ostatnim razem, towarzyszył jej ból głowy. Wróciła pamięcią do tamtego momentu.
Spróbowała błyskawicznie wstać, ale świat zawirował jej przed oczami.
- Leż – usłyszała wydane łagodnym tonem polecenie i kroki. Mężczyzna zbliżył się do niej i pomógł położyć się na kanapie.
- Ale kolegium redakcyjne! – zaprotestowała słabo.
- Któraś z twoich koleżanek z roku się wybierała, więc poprosiłem, żeby powiedziała, że dziś się tam nie pojawisz. O kurtkę też się nie martw, zabrałem ją z szatni.
- A profesor nie ma teraz zajęć z inną grupą?
- Owszem, ale kazałem im popracować nad dzisiejszym tematem w domach.
- Nie rozumiem. Czemu się pan tak zachowuje wobec obcej osoby?
- Jak dla mnie to zupełnie normalne zachowanie – roześmiał się lekko. To był pierwszy raz, kiedy słyszała niepodszyty ironią śmiech tego faceta. – Poza tym, nie jesteś kimś obcym. Jesteś moją studentką, która zemdlała na moich zajęciach. Ponoszę za ciebie odpowiedzialność. Poleż sobie jeszcze chwilę. Zdrzemnij się, jeśli potrzebujesz.
Później, mimo jej protestów, że mieszka blisko, odwiózł ją do domu. Pamiętała, że pomyślała wtedy, że za nic na świecie nie powinna mu się przyznawać do tego, że jest w nim zakochana.
A teraz znów leżała na kanapie w jego gabinecie. Poczuła dłoń na swoim czole. Drgnęła.
- Nie bój się, sprawdzam tylko, czy nie masz temperatury – ciekawe, że nigdy nie używał tak łagodnego tonu w czasie ćwiczeń. - Często mdlejesz jak na zdrową osobę.
- Pan za to często troszczy się o mdlejące studentki jak na profesora. Może powinien był pan zostać lekarzem?
- Może – zaśmiał się, siadając obok niej. – Gorączki nie masz, makowca jadłaś aż miło, więc może nie wysypiasz się odpowiednio? Jakieś problemy?
- Nie, staram się raczej przesypiać te osiem godzin dziennie. Nie mam też żadnych większych problemów.
- Czyli mogę założyć, że to na mój widok?
Nie odpowiedziała, ale ten wściekły rumieniec do pary z zaskoczonym wzrokiem mówiły same za siebie. Nachylił się nad nią i delikatnie pocałował w rozchylone w wyrazie zdziwienia usta.
„Jak on się domyślił?” – zastanawiała się, oddając pocałunek.
„A więc miałem rację!” – cieszył się profesor w tym samym czasie, rozpinając pasek oplatający dziewczynę w talii. – „Pragnie mnie tak samo, jak ja pragnę jej.”
Żadne z nich nie myślało o tym, że ze względu na typ relacji, w jaki łączył ich uniwersytet, nie powinni się angażować w romantyczne sytuacje. A może po prostu nie chcieli o tym myśleć?
„Cholera, nie mam wydepilowanych nóg. Ani pach. Strasznie się zapuściłam przez to swoje lenistwo i zaraz zapłacę za to cenę. Uzna, że przeszła mu ochota i że powinniśmy wracać na dół, na wigilijny bankiet” – przemknęło przez głowę dziewczynie, gdy czarne rajstopy oraz niebieska, welurowa suknia zostały rzucone na stojący obok fotel.
„Jest taka niewinna” – myślał w tym momencie profesor, obserwując, jak rumieniec przybiera na sile i rozprzestrzenia się w kierunku szyi młodej kobiety. – „Czy to możliwe, że jest jeszcze dziewicą?”
Zrzucił marynarkę i powoli rozpinał guziki koszuli, dając jej chwilę na uspokojenie oddechu i rytmu serca. Choć to drugie chyba było niemożliwe w tej sytuacji.
- Profesorze – szepnęła, gdy podobnie jak ona, został w samej bieliźnie. „Wygląda pan tak męsko” nie przeszło jej przez gardło.
- Wystarczy Rafał – powiedział, gładząc ją po policzku. – Moja piękna.
Młoda kobieta zachichotała nerwowo, rozluźniając napięte zdenerwowania mięśnie.
„Czyli wciąż uważa mnie za atrakcyjną. Dobrze. Idealnie nawet”.
Podniosła się i oplatając ramiona wokół jego szyi, pocałowała. Zrobiła to dość nieudolnie, trafiając raczej w kącik niż w środek ust. Znów się zarumieniła.
Tymczasem mężczyzna rozpiął i zdjął jej stanik. Niewielkie, ale ładne piersi znalazły się w jego dłoniach. Pieścił je delikatnie, słuchając przyśpieszonego oddechu przytulonej doń dziewczyny. Gdy uznał, że jest już na to gotowa, zsunął dłonie niżej, aby pozbyć się także dolnej części jej bielizny. Zmienili pozycję, młoda kobieta leżała teraz przed nim z rozchylonymi nogami, dając mu dostęp do najintymniejszych części swego ciała.
- Jesteś pewna, że chcesz kontynuować? – usłyszała pytanie. Spojrzała nań ze zdziwieniem, jakby zastanawiała się, czemu w ogóle pyta o coś tak oczywistego i pokiwała głową na „tak”.
Nie pamiętała dokładnie, co wydarzyło się chwilę później, pamiętała jednak, że dzięki umiejętnościom profesora, a raczej Rafała, po raz pierwszy w życiu było jej aż tak dobrze. Przy masturbacji zwykle opadała z sił, zanim udało jej się doprowadzić do orgazmu, teraz jednak to inne palce i, co mogło chyba mieć kluczowe znaczenie, język, doprowadziły ją do szczytu. Oddychając ciężko, pozwoliła, aby jej wygięte w chwili największej przyjemności ciało opadło na miękkie obicie kanapy.
Mężczyzna natomiast wstał, żeby pozbyć się własnej bielizny oraz sięgnąć do wewnętrznej kieszeni marynarki, gdzie w portfelu znajdowała się prezerwatywa. Gdy był zajęty jej nakładaniem, dziewczyna zerknęła w jego stronę i przygryzła wargę, żeby nie gwizdnąć z wrażenia. Rafał był naprawdę nieźle wyposażony, o ile mogła to ocenić, za jedyne doświadczenie w materii seksualnej mając pornografię. Uśmiechnął się, napotykając jej wzrok. Usiadł na kanapie i gestem dał jej znak, żeby się nań zbliżyła. Pozwolił, by przytuliła się do jego torsu, samemu kładąc ręce na jej biodrach.
- Zrobimy to powoli – jego wargi musnęły ucho dziewczyny, gdy wypowiadał te słowa. – Powiedz, jeśli będzie bolało.
Jęknęła, gdy poczuła, jak w nią wchodzi. Nie poruszył się ani o milimetr, dopóki nie dała znać, że jest w porządku, że bolało tylko przez chwilę. Początkowo czuła się dziwnie, jednak z każdym kolejnym, z czasem coraz szybszym jego ruchem, to uczucie ustępowało miejsca przyjemności. Nie na tyle dużej, żeby porównać ją do orgazmu, ale na tyle znacznej, by odczuwać satysfakcję ze stosunku. Nie była w stanie określić, ile trwał ten akt. Może kilka minut, a może i godzinę.
Po wszystkim czuła się nieco oszołomiona i zmęczona. On zresztą również. Delikatnie wysunął się z jej wnętrza, a ona przeturlała się na kanapę. Zdjął prezerwatywę, związał ją i rzucił ją do stojącego pod ścianą kosza. Trafił.
- Rzut za trzy punkty – zażartował i oboje się roześmiali.
Przez chwilę jeszcze posiedzieli razem na kanapie, ciesząc się mijającą chwilą.
A później doprowadzili się do porządku, ubrali i wrócili na odbywającą się na parterze Wigilię, zupełnie jakby nic się między nimi nie wydarzyło.