Pieprzona sobota. Hotel 69 (I)
17 kwietnia 2017
Szacowany czas lektury: 11 min
Krystynę czeka sobotnia wizyta u tajemniczego adwokata, zanim jednek rozpcznie swoją przygodę na drodzę do Hotelu 69, musi poradzić sobie z rodzinnym porankiem w domu. Początek długiej sagii pełnej deprawacji i rzeczy, o których dotychczas nie śmieliście nawet marzyć.
Sygnał budzika wyrwał mnie z błogiego snu. Spojrzałam na wyświetlacz , w pół do ósmej. Mój mózg nie funkcjonował zbyt dobrze, dlaczego u licha nastawiłam go w sobotę na tak nieludzką porę? Przez chwilę wpatrywałam się w niego otępiała, po czym wyłączyłam pikanie wibrujące w moich uszach. Siódma trzydzieści? Musiałam zwariować. Położyłam głowę na poduszce planując powrót w świat sennych marzeń, gdy nagle przez głowę przeleciała mi niespodziewana myśl. Kurde jestem umówiona o dziesiątej u tego adwokata.
Kurwa, pomyślałam i zwlokłam się z łóżka. Popatrzyłam na Darka, oczywiście spał w najlepsze cichutko pochrapując. Nie obudziłby się nawet gdyby nasz blok ostrzelała ruska artyleria. Przeciągnęłam się, czując jak moje ciało wraca do życia, narzuciłam szlafrok i poszłam do łazienki. Usiadłam na toalecie i zaczęłam przypominać sobie powód tej nieludzkiej pobudki.
W środę w skrzynce znalazłam awizo na list polecony. Charakter mam taki, że od razu zaczęłam wymyślać jakież to tragedie może zwiastować - bank? skarbówka? policja? Wykorzystałam ostatnie minuty przed zamknięciem i pobiegłam na pocztę. Odstałam swoje i ze zdziwieniem odebrałam list wysłany do mnie przez Kancelarię Adwokacką Piotra Chema. Co może chcieć ode mnie jakiś adwokat? Teraz dopiero mam przechlapane, pomyślałam rozrywając kopertę. W środku znalazłam krótki list:
Szanowna Pani Krystyno,
Mam przykry obowiązek zawiadomić Panią o śmierci Pani wuja Krzysztofa Kołodziejskiego. Pan Kołodziejski zmarł w zeszłym miesiącu, w wyniku nagłego zawału serca, w trakcie pobytu w Genewie. Przykro mi, że nie udało mi się Pani odnaleźć wcześniej i powiadomić o pogrzebie, który odbył się 29 marca na Cmentarzy Komunalnym Północnym. Jako wykonawca testamentu Pani świętej pamięci wuja, pragnę Panią poinformować, że została Pani w nim ujęta, otwarcie spadku odbędzie się w najbliższą sobotę 8 kwietnia, o godzinie 10.00 w mojej kancelarii. Pani obecność jest niezbędna dla przeprowadzenia procedury.
W razie jakichkolwiek pytań, proszę o kontakt z moją kancelarią.
Z wyrazami szacunku,
Piotr Chema
Wujek Krzysztof? Pogrzeb? Spadek? Nic z tego nie rozumiałam. Choć nazwisko się zgadzało, nic nie wiedziałam o żadnym wujku Krzysztofie. Nie miałem pojęcia że żył, a tym bardziej, że umarł. I co nagle zostawił mi spadek? Komuś kogo nie widział nigdy na oczy? Pewnie spadek składa się z długów, do spłacenia.
Puściłam gorącą wodę pod prysznicem i oddałam się wspomnieniom, w trakcie porannego namydlania. Oczywiście zaraz z rana następnego dnia zadzwoniłam do mecenasa Chema. Wbrew moim oczekiwaniom, sekretarka połączyła mnie bez problemu.
- Panie mecenasie, musiało zajść jakieś nieporozumienie, nic mi nie wiadomo, o żadnym wuju Krzysztofie, a tym bardziej o żadnych spadkach.
- Pani Krystyno, nie ma mowy o pomyłce, pan Krzysztof był moim wieloletnim klientem, a także starszym bratem pani ojca...
- Mój ojciec nie miał brata – przerwałam – mówię panu, że to jakaś pomyłka.
- Rozumiem, że mogła pani nie wiedzieć, o istnieniu wuja, o ile wiem doszło do rozdźwięku między nim, a pani ojcem, ale nie jest to rozmowa na telefon. Wszystko wyjaśni się kiedy zjawi się pani u mnie w sobotę.
- Nie mam zamiaru przyjmować długów po obcym człowieku – powiedziałam.
- I bardzo dobrze, na szczęście majątek pani wuja składa się z aktywów, a nie długów. Czy mogę w związku z tym liczyć na pani obecność w sobotę?
Zastanowiłam się chwilę i postanowiłam rozwikłać całą tajemnicę.
- Tak, oczywiście będę, o dziesiątej?
- O dzisiątej, w takim razie do zobaczenia w sobotę.
- Do widzenia.
Wspomnienia z rozmowy skończyłam równo z prysznicem, wycierałam się przed wielkim łazienkowym lustrem, przy okazji lustrując swoje odbicie. Długie czarne włosy spadające do ramion, teraz zmoknięte z trudem poddawały się pracom osuszającym. Dosyć wysoka sylwetka – metr siedemdziesiąt sześć wzrostu, równoważyła się sporą masą, grubo ponad sto kilogramów dźwigałam na grzbiecie. Co prawda sporo z tego poszło w elementy atrakcyjne wizualnie – nikt nie przechodził obojętnie obok moich gigantycznych piersi, a wielki tyłek przyciągał spojrzenia przedstawicieli obu płci. Mimo to nie dało się ukryć, że byłam grubaską. Pewnie przydałoby się zrzucić, z piętnaście kilo, ale miałam to gdzieś. Podobałam się sobie, mojemu mężczyźnie, moje córce i wielu innym, dlaczego więc nagle tuż przed czterdziestką mam stawać na głowie by podobać się ludziom, których opinie mam gdzieś?
Skończyłam się wycierać, rozwiesiłam ręcznik do wyschnięcia, narzuciłam szlafrok i podreptałam do sypialni, zastanawiając się co powinnam włożyć na odczytanie testamentu nieznanego mi wuja Krzysztofa. Otworzyłam drzwi do sypialni i spojrzałam na łóżko. Darek leżał z przymkniętymi oczami i błogim uśmiechem na twarzy. Pod kołdrą zauważyłam jakiś ruch, skurczybyk najwyraźniej zaczął poranek od zabawy swoim drągalem. Uśmiechnęłam się i zaczęłam podkradać do łóżka na paluszkach tak, aby zaskoczyć go w trakcie. W połowie drogi zauważyłam jednak, że coś jest nie tak. Darek był hojnie obdarzony przez naturę, jego kutas miał ponad dwadzieścia centymetrów, ale nawet to nie tłumaczyło olbrzymiego namiotu pod kołdrą. W takim razie wyjaśnienie mogło być tylko jedno. Podeszłam szybko do łóżka, chwyciłam brzeg kołdry, i jednym ruchem odrzuciłam ją na bok.
- A co tu się wyprawia moi mili? – zapytałam wpatrując się w słodką buźkę, młodej atrakcyjnej blondynki wypchaną całkowicie kutasem mojego męża.
Dziewczyna kompletnie naga leżała skulona na jego nogach i z charakterystyczną dla młodego pokolenia żywiołowością połykała tego wielkiego kutasa prawie po same jaja. Jej głowa podskoczyła w górę, kutas wyskoczył z ust ciągnąc za sobą długą strugę śliny skapującej jej właśnie na dekolt. Obejrzała się na mnie, uśmiechnęła i machnęła ręką.
- Hej mamuś, chodź tu do nas na poranne co nieco, nie było Cię w łóżku kiedy zajrzałam, a tato miał już mały namiocik pod kołdrą i nie mogłam się powstrzymać.
Mój małżonek otworzył już oczy i radośnie szczerzył zęby z diabelskim błyskiem w oku.
- Właśnie mamuśka, nie stój tak tylko pomóż Karo.
- O świntuchy obrzydliwe – powiedziałam, ale ręce same sięgnęły do paska szlafroka, który już po chwili wylądował na podłodze, a na twarzy miałam radosny uśmieszek. Nie ukrywam, że cała scena od razu podziałała na mnie pobudzająco. Kutas Darka wyprężony w pełnej okazałości, zawsze powodował u mnie odruch Pawłowa, a dodatkowo w tym momencie znikał znów w ustach mojej seksownej córeczki, której młode i wysportowane ciałko, już od kilku miesięcy było dla nas źródłem dodatkowych rozkoszy.
Podeszłam do łóżka, siadłam na nim obok Karo i delikatnie przesunęłam dłonią po jej jedwabistej skórze. Była jędrna i cudownie miękka w dotyku. Jęknęła z ustami zajętymi kutasem mojego męża, by po chwili wypuścić go z ust i powiedzieć do mnie:
- No chodź, pobawmy się nim razem.
Położyłam się obok niej, z Darkiem pomiędzy nami. Nasze usta zbliżyły się do główki jego naprężonego kutasa i jednocześnie pocałowały rozgrzaną skórę. Z ust Darka wydobył się głuchy jęk, a my zaczęłyśmy zespołową pracę nad jego pałką. Nasze usta błądziły po kutasie, wargi całowały go i pieściły, obie nie szczędziłyśmy języków, które wyskakiwały z naszych ust i lizały czubek kutasa z pierwszych kropelek świadczących o podnieceniu mojego męża. Delikatnie pocałowałam Karo, wsunęłam jej język w usta i poczułam cudowny smak mojej córki na swoich wargach, zmieszany z znanym mi od lat aromatem mojego ukochanego mężczyzny. Całowałyśmy się namiętnie z przerwami na obsypywanie pocałunkami naszej zabaweczki. Moje dłonie błądziły po umięśnionym udzie Darka i plecach Karo. Wzięłam kutasa głęboko w usta zamykając wargi wokół całej główki, podczas gdy moja córka lizała resztę pały. Mój język błądził po otworku na czubku starając się wydobyć z niego kropelki ambrozji. Po chwili wypuściłam go z ust i podałam Karo, która łapczywie wsunęła go sobie w usta, a po chwili w gardło. Patrzyłam z podnieceniem, jak kutas mojego męża wsuwa się w gardło naszej córeczki. Młoda odziedziczyła po mnie upodobanie do seksu, a jak widać kilka ostatnich miesięcy sprawiło, że również techniczne umiejętności posiadła już na najwyższym poziomie. Widząc jak połyka kutasa Darka przesunęłam się lekko i zaczęłam lizać jego jajeczka. Mój język błądził po dwóch napęczniałych kulach, wyczuwając przez skórę tętniące w nich napięcie. Najpierw jedna, a w chwile później druga znikały w całości w moich ustach, gdzie język wykręcał na nich ogniste piruety. Lewa dłoń błądziła po plecach Karo, zjeżdżając z każda chwilą coraz niżej, przesuwając się po jej apetycznych pośladkach by po chwili wsunąć się między uda mojej córeczki. Wyczułam jak rozchyliła lekko nogi ułatwiając mi dostęp do swojej słodkiej cipeczki. Moje palce trafiły na jej wargi i już tam wyczułam, że Karo jest podniecona równie mocno jak ja. Jej cipka wręcz ociekała soczkami, a wargi rozwarły się pod pierwszym naporem moich palców.
Wypuściłam jajeczko Darka z ust podniosłam głowę i powiedziałam:
- Kochanie, nasza córeczka chyba ma ochotę na porządne ruchanko, jej cipka prawie połknęła mojej paluszki.
- A więc nie pozwólmy jej dłużej cierpieć - powiedział Darek, z energią zerwał się z pozycji leżącej i przesunął się za nią. Karo wiedziała, co nastąpi już za moment, uniosła więc w górę swoją jędrną dupkę, poruszyła nią zalotnie i i podparła się rękoma. Darek klęczał już za nią, masując dłonią swojego nabrzmiałego kutasa. Palcami poruszyłam jeszcze parę razy wewnątrz tej cudownie ciepłej i wilgotnej dziurki, po czym wyjęłam ją i chwyciłam kutasa mojego męża, żeby pomóc mu wejść w środeczek tej młodej cipki. Czubek kutasa dotknął rozwartych i czekających warg Karo, a Darek jednym gwałtownym ruchem wbił w nią prawię połowę swojej lancy.
- O kurwa - jęknęła Karo i mocniej podparła się rękami – uwielbiam go - wyszeptała i pozwoliła Darkowi pokierować dalszymi działaniami. Mój mąż chwycił ją mocno za biodra i powoli wsuwał swojego kutasa coraz głębiej. Gdy wszedł w nią prawie cały zaczął powoli pieprzyć nastoletnią cipkę naszej córeczki. Początkowo powolne tempo z każdą chwilą, zaczynało być coraz gwałtowniejsze. Wszyscy lubimy raczej ostre i szybkie tempo i z rozkoszą patrzyłam, jak Karo zaczyna odpowiadać na ruchu tego wielkiego tłoka wbitego w jej cipkę. Darek posuwał ją coraz szybciej, a młoda nabijała się na niego z wyraźną przyjemnością. Masowałam ich złączone ciała pieszcząc rozgrzaną i spoconą skórę obojga moich najbliższych, jednocześnie drugą ręką masując swoją cipkę. Cała sytuacja podnieciła mnie tak, że wkrótce i to przestało mi wystarczać. Przesunęłam się w górę i siadłam w rozkroku przed Karo.
- Kochanie mamusia, potrzebuje pilnie Twojej pomocy – powiedziałam do niej, delikatnie wsuwając jej głowę między swoje grube uda. Nie trzeba jej było zachęcać, już po kilku sekundach poczułam jej sprawny języczek na moich wargach. Lizała mnie wręcz cudownie, czułam jak przesuwa się po wargach, spija z nich soki, rozsuwa je i wnika do środka mojej cipy. Jednocześnie jej palce odnalazły moją łechtaczkę i zaczęły upajający masaż. Nie wiedziałam już co podnieca mnie bardziej cudowne doznania na cipce, czy widok Darka, który spocony rżnął naszą córkę jakby od tego zależało jego życie. Zobaczyłam jak wymierza jej najpierw pierwszego, a po chwili kolejnego klapsa na podskakujące rytmicznie pośladki. Karo jęknęła z rozkoszy wprost w moją rozgrzaną norkę, by po chwili wsunąć w nią dwa palce i zacząć energicznie pieprzyć paluszkami. Wystarczyło kilka chwil i poczułam nadchodzący orgazm, eksplodowałam w ustach mojej córeczki, a moje soki popłynął wartką rzeką. Karo łapczywie spijała mój nektar, podczas gdy ja próbowałam opanować drżenie mojego nie małego ciałka. Po chwili sama wyprężyła się pod działaniem kutasa tatusia i również ona doznała rozkoszy pierwszego tej soboty orgazmu.
Darek zobaczył, że zaliczyłam właśnie pierwszy orgazm i postanowił sprawić mi kolejny. Wysunął się z Karo, przeszedł nad nią, odsunął jej głowę i bez słowa wepchnął we mnie całe dwadzieścia dwa centymetry swojego twardego kutasa. Jęknęłam z rozkoszy czując jak wypełnia mnie całkowicie, a w tym samym momencie mój mąż zaczął pieprzyć mnie z dziką energią. Jajca waliły mu o moją mokrą cipkę, wydając ten cudowny odgłos charakterystyczny dla porządnego jebania. Wsuwał się we mnie raz za razem, a po chwili poczułam język Karo błądzący po naszych złączonych ciałach. Moja córeczka wślizgnęła się pod Darka i teraz z zapałem lizała jego jaja, kutasa i moją cipkę pobudzając dodatkowo naszą rozkosz, jakbyśmy nie mieli jej dość z samego połączenia jego kutasa i mojej cipy. Poczułam jak nadchodzi kolejny orgazm i wkrótce zalała mnie następna fala rozkoszy. Darek wyczuł, jak dochodzę i przyspieszył tempo. Jęknęłam, moje ciało szarpnęło w momencie szczytu i poczułam jak mój mężczyzna zbliża się do końca. On sam również czuł nadchodzący wytrysk, więc wysunął się ze mnie podsunął do góry i położył swojego kutasa między moimi piersiami. Wiedząc co lubi złączyłam je wokół niego i zaczęłam masować twardego przyjaciela moimi cyckami. Karo widząc co nadchodzi przeniosła się do wezgłowia i po chwili miałam jej twarz obok siebie. Właśnie wsuwałam jej swój język w głodne usteczka, kiedy Darek wyprężył się i zaczął spuszczać się na moje piersi i nasze połączone w namiętnym pocałunku twarze. Strugi spermy zalały moje sutki, spływały po krągłościach piersi, wylądowały na moich ustach, policzku Karo i wprost między nasze usta. Wciąż wymieniałyśmy pocałunki, jednocześnie zlizując gorącą spermę z naszych twarzy i wymieniając się nią w dzikim tańcu naszych języków. Darek podsunął nam swojego kutasa i łapczywie zaczęłyśmy go wylizywać z ostatnich kropelek nektaru. Kiedy ja czyściłam mojego ukochanego kutaska, Karo zajęła się moimi piersiami, z radością zlizując z nich spermę swojego taty. Po kilku minutach udało nam się oderwać od siebie nawzajem i wyczerpani igraszkami opadliśmy na łóżko łapiąc oddech. Spojrzałam na budzik, było po dziewiątej!
- Kurwa, spóźnię się! – krzyknęłam zrywając się z łóżka – Darek, kochanie ubieraj się podrzucisz mnie do adwokata w centrum.
- Jakiego adwokata? – zapytała ciekawie Karo.
- Nie mam czasu teraz, opowiem wam wszystko w samochodzie, jeśli chcesz zbieraj się i jedź z nami.
Po piętnastu minutach biegania, pośpiesznego ubierania się i zbierania niezbędnych rzeczy wskoczyliśmy w naszego starego mercedesa i ruszyliśmy do centrum na spotkanie z tajemnicą nieznanego wujka i niespodziewanego spadku.
CDN