Czerwone jesienne liście (I)

21 listopada 2016

Szacowany czas lektury: 14 min

To bardzo osobisty tekst. Staram się nim rozliczyć z sobą, przynajmniej w części. Trudno jest mi go zakwalifikować do którejś grupy. Jest na pewno więcej niż dwie osoby... czy jedna, ale może to tylko złudzenie. Ale nie jest to seks grupowy ani właściwie cuckold, w dodatku mówiący jest nie tylko obserwatorem. To mój pierwszy tekst. Jakkolwiek starałem się dołożyć starań, by dał się czytać, będę niezmiernie wdzięczny za wszelkie uwagi, zwłaszcza warsztatowe. Pozdrawiam i życzę miłej lektury! :)

Mam na imię Andrzej. Skończyłem czterdzieści i parę lat, ponad połowę tego czasu jestem żonaty z Baśką, dziewczyną młodszą ode mnie o lat pięć. Dwa miesiące. I dwadzieścia cztery dni. Mamy dzieci, mieliśmy wspólne życie. Jednak od bardzo dawna nie mieszkamy już razem. Nie przeprowadziliśmy formalnie rozwodu, ale rozdzieliliśmy mieszkania i życia. Oczywiście, zdarza się, że wyskoczymy gdzieś na kawę, staramy się też wspólnie wychowywać dzieci i pomagać sobie nawzajem, ale bycie razem to przeszłość, a wskakiwanie sobie do łóżka... cóż - także rozdzieliliśmy. Moja żona aktualnie przechodzi ten etap w życiu erotycznym, kiedy wie czego chce i ma pełne szanse całymi garściami brać to od rzeczywistości. Ja przeszedłem ten etap parę lat wcześniej i myślę, że to jest to, czego generalnie nie możemy sobie wybaczyć.

Sytuacja o której mówię była prawdę mówiąc głupia w sumie, ale nie takie rzeczy się zdarzają. Artur - aktualny kochanek mojej żony - mieszka dość daleko od naszego miasta. Żonie zepsuł się samochód więc w ramach poprawiania wzajemnych relacji podwiozłem ją do Artura, ale - kiedy miałem wracać - zawiodło i moje auto. Późna noc, ubezpieczenie deklaruje pojazd zastępczy dopiero za parę godzin, praktycznie rano, nie ma faktycznie możliwości, żeby wrócić komunikacją, taksówki są zdecydowanie za drogie - pat. Z pewnym jednak żalem i niechęcią, ale zaprosili mnie do siebie, żebym tam poczekał na auto z ubezpieczenia. Mnie - choć również z żalem i niechęcią, bo miałem też jakieś tam plany, ale biorąc pod uwagę porę i pogodę - takie zaproszenie było zdecydowanie na rękę.

Artur miał jak się okazało małe, ale przytulne i porządnie urządzone mieszkanie. Typowe dla kawalerów szukających ‘przygód’. Jest młodszy od mojej żony o parę lat. Myślę, że pasuje jej przede wszystkim temperamentem i żywotnością. Po mnie ani razu nie związała się już z mężczyzną starszym od siebie.

Zaprosili mnie do salonu, była jeszcze oddzielna sypialnia, kuchnia i łazienka. Salon wypełniały dwa wielkie fotele i równie rozłożysta kanapa, mały stolik i wielki telewizor.

Moja żona przysiadła na kanapie na przeciwko, przy boku Artura, ja ulokowałem się po drugiej stronie stolika, moszcząc się tymczasem na jednym z foteli. TV dość głośno podkręcony pokazywał jakiś mecz siatkówki kobiet czy koszykówki i przez pewien czas tylko odgłosy boiska cięły niezręczną ciszę. Baśka była wściekła a Artur nieco lepiej znosił ten przymusowy celibat wywołany moją obecnością. Pomyślałem, że mimo, iż spotykają się rzadko to jednak dość regularnie, by facet mógł nasycić się seksem. Kobietom... seks nie służy do zaspokajania czegokolwiek tylko do potwierdzania własnej wartości. Mogą mieć dość, ale nigdy nie będą 'nasycone’.

Czajnik w kuchni w końcu szczęknął i Artur wstał.

- Czarną? - zapytał - Słodzisz?

- Tak, czarną, dzięki, bez cukru.

- Dam ci coś jeszcze do zjedzenia.

- Nie rób sobie kłopotu.

- Żaden kłopot! - Artur obrócił się na pięcie i zniknął w głębi mieszkania.

Baśka siedziała jeszcze chwilę, spojrzała za nim, zerknęła na mnie i powiedziała:

- Idę do łazienki, wybacz.

Zatrzeszczała skórzana kanapa a po chwili skrzypnęły delikatnie drzwi od łazienki. Siedziałem tak sam, gapiąc się bezmyślnie w telewizor i zastanawiając się jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Odwołać ubezpieczenie i wracać od razu nie bardzo byłem w stanie szczerze mówiąc, a jak się znam, to nawet kawa nie pomoże mi w podjęciu takiej decyzji, bo czekałoby mnie ładnych parę godzin w komunikacji miejskiej i podmiejskiej. Z drugiej strony rozumiałem, że zaproszenie mnie tu nie miało żadnego celu i psułem im wspólny weekend. A zwłaszcza mojej żonie. Powtórne skrzypnięcie drzwi od łazienki zarejestrowałem gdzieś w podświadomości, po prostu to był taki dźwięk, który wyróżniał się i trafiał mimo głośno nastawionego meczu. Myśli biegały nierozsądnie w kółko, jak sfora psów goniących za ogonami. Spać? Gadać? Po chwili jednak jakiś impuls zaczął przebijać się do mojej świadomości. Sam, ciągle byłem sam.

Zirytowało mnie to, albo dostanę tę kawę i mam się wynieść, albo niech ten wspaniały nowy członek mojej żony podrzuci mnie przynajmniej na dworzec, chociaż ja targałem mu świeżą dupkę na ruchanie przez jakieś sześćdziesiąt kilometrów w jedną stronę, a w dodatku formalnie to moja dupa. Moglibyśmy coś ustalić, możemy to zrobić jak dorośli ludzie, zamiast robić teraz tajemnice i uzgadniać coś po cichu w kuchni! Ściszyłem trochę TV, żeby odzyskać jasność myślenia, podniosłem się z fotela i poszedłem do kuchni. W kuchni parował solidny kubek czarnej kawy a poza nim... było cicho i pusto.

Wejście do łazienki znajdowało się bliżej sypialni, po drugiej stronie salonu. Tak, starałem się iść cicho. Podłoga o dziwo, w odróżnieniu od kanapy i drzwi - nie zaskrzypiała. W łazience paliło się światło a drzwi były lekko uchylone. Dyskretnie zbliżyłem się i zajrzałem do środka. Zobaczyłem wielkie lustro, jakąś szafkę, fragment białej muszli klozetowej z zamkniętą klapą, krawędź wanny i opierającą się obiema rękami o nią... moją żonę. Świat odbity w lustrze wydawał się bardziej naturalny, niż widok, który miałem przed sobą. Była mocno pochylona, przodem do drzwi, z nisko opuszczoną głową, w połach rozchełstanej bluzki widziałem odsłonięte piersi, sutki sterczały bojowo jak rogi w środku pofałdowanych aureolek, swoją uwagę skupiała jednak gdzieś indziej, patrząc - o ile mogłem ocenić - mniej więcej w okolice dołu brzucha. Całe jej ciało bujało się lekko, jakby poddając się jakiemuś innemu ruchowi. Będąc tuż przy drzwiach słyszałem nawet jej ciężki, świszczący oddech. Wypina pewnie tyłek Arturowi - pomyślałem - a on ją delikatnie pierdoli. To nie ona przeszła z łazienki do kuchni, to on cofnął się, żeby wsadzić swojego penisa w napaloną cipkę. Zresztą może to ona ściągnęła go tutaj - przez całą drogę to czułem - wiozłem gorącą kotkę, mającą niesamowitą ochotę na seks. Mogłem sobie wyobrazić jak otwiera drzwi łazienki, idzie do kuchni, żeby wyciągnąć Arturowi kutasa ze spodni i zaciąga go tu z powrotem tak, żebym się nie zorientował co się naprawdę dzieje.

A działo się rzeczywiście. Żona uniosła głowę, ale mogła mnie nie zaważyć w mroku. Lekko rozwarte wargi i półprzytomne spojrzenie mówiły o pożądaniu, pragnieniu i intensywności przeżywanej rozkoszy. Patrzyłem jak jej twarz i ciało zmieniają się wraz z każdym uderzeniem bioder biorącego ją mężczyzny.

Oddech poddawał się przebiegowi aktu seksualnego, drżący wdech towarzyszył pochyleniu ciała w przód, kiedy kochanek wysuwał członek z pochwy żony. Donośny wydech, przypominający bardziej rwący się jęk, nad którym zaczynała chyba tracić kontrolę, związany był z silnym pochyleniem całej sylwetki do tyłu. Silna penetracja sprawiała, że zaciskała mocniej dłonie, łapczywie chwytała powietrze i przygryzała wargę. Penis zanurzał się ponownie w jej ciało pchany biodrami Artura, rozpierane ścianki pochwy stawały się źródłem narkotycznej rozkoszy... O ile nie wali w dupę - pomyślałem mimowolnie - pewnie jednak jedzie w cipkę, Baśka nigdy nie lubiła zaczynać od penetracji analnej.

Zaintrygowany pchnąłem ostrożnie drzwi - nie wydając tym razem żadnego odgłosu odsłoniły całą głębię rozgrywającej się wewnątrz sceny. Baśka od pasa w dół była prawie zupełnie naga. Nie miała ani majtek ani spódnicy za to została w czarnych, samonośnych pończochach. Nogi miała rozstawione szeroko, obnażony tyłek unosiła wysoko w górę maksymalnie wypinając krocze w kierunku bioder stojącego za nią mężczyzny. Artur nieśpiesznie poruszał lędźwiami. Dłonie trzymał na biodrach żony, delikatnie kierując ruchem ciała ułatwiał sobie wygodne jebanie rozpalonej kobiety. Sycił oczy rozwartą szparką obejmującą mu chuja i z widoczną przyjemnością miarowo zanurzał go między pośladki mojej żony. Teraz było wyraźnie słychać mokrą cipę - różne mlaśnięcia i cmoknięcia towarzyszące temu powolnemu rżnięciu przypominały mi jak pieprzyliśmy się w ten sposób, kiedy byliśmy razem. Wystarczało końcami palców nadawać kierunek, moja żona ruszając biodrami nasuwała swoją pizdę na sterczący członek. Mężczyzna dopiero pod koniec dobijał członkiem mocniej, niecierpliwie sondując wypięte, podmokłe bagienko krocza wyprężoną pałą. Starał się zachować dyskrecję, ale brało jego też - miarowo mruczał podkreślając moment pełnej penetracji a jego ruchy stawały się z razu na raz coraz silniejsze i bardziej gwałtowne.

Zafascynowany tym widokiem nie byłem dość ostrożny, żona mnie zauważyła, kiedy wychyliłem się z cienia.

- Endrju, zaczekaj jeszcze chwilę, Artur zaraz skończy i... Aaaa... aaaa! - żona już nie hamowała swojego głosu.

Zamurowało mnie. Nie wiedziałem rozmawiać, śmiać się, wściekać? Baśka nie była zaskoczona - wiedza, że patrzę jak oddaje się innemu facetowi, dostarczyła jej dodatkowej stymulacji. Artur chyba nie był pewien jak ma się zachować. Wydawało się, że chciał przerwać i zaczął wysuwać kutasa z pochwy Baśki, ale ona sięgnęła dłonią między swoje nogi i pogłaskała Artura po zwisających jądrach przesuwając jednocześnie pupę do tyłu. Nabrzmiały członek wpierw powoli i niezdecydowanie wsunął się ponownie w głąb pochwy, ale widząc wypięty bardziej tyłek żony Artur dopchnął go mocniej biodrami, instynktownie reagując na rozkosz i ponownie poprawił dobijając nieco w górę. Po raz pierwszy pośladki Baśki głośno i wyraźne klasnęły o uda kochanka.

Zrozumiałem, to miała być kara dla mnie za niewierność, za to, że kiedyś bez niej robiłem to... właśnie to. Teraz miałem czekać, tak jak ona na mnie, kiedy wiedziała gdzie i po co idę a była sama. Teraz to ja byłem sam.

Cofnąłem się o krok w mrok salonu, chociaż ciągle doskonale mogłem ich widzieć. Odchylone bardziej drzwi łazienki nie blokowały widoku, ściszony telewizor nie zagłuszał głośnych teraz dźwięków a ja - cóż, nie mogłem oderwać wzroku. Kochanek mojej żony wyciągnął swojego fiuta powoli na całą długość jakby pokazywał jak sztywny i śliski od wilgoci z krocza posuwanej przez niego kobiety jest jego kutas i już bez dodatkowej zachęty pchnął ponownie, zwiększając penetrację. Poprawił uchwyt na jej pośladkach i powtórzył cały ruch. Tym razem starał się dosiąść Baśkę głębiej i mocniej niż do tej pory, brać ją nie tylko dla przyjemności, ale manifestując akt. Nie hamowali się już z dźwiękami i powietrze wypełniało się klaśnięciami jego ud o jej wypięte pośladki. Zauważyłem, że pod koniec każdego uderzenia wewnątrz cipy mężczyzna kierował kutasa do góry, zwiększając nacisk na tylną ściankę pochwy. Żona przygryzając dolną wargę wytrwała w ciszy dwa pierwsze pchnięcia Artura w głąb jej ciała patrząc mi prosto w oczy. Potem przymknęła powieki, jej sylwetka naprężyła się szybko ulegając zmysłowej przyjemności. Artur zaczął pracować coraz silniej, a Baśka aktywnie wypinała biodra bardziej w jego stronę wystawiając swój tyłek pod kolejne uderzenia sterczącej pały. Obezwładniające fale rozkoszy kolejno ogarniały ją przenikając na wskroś i zrywając ostatnie tamy fałszywego wstydu.

Zajęczała otwarcie i donośnie chwytając się mocnej wanny i szeroko otwierając usta, jakby tam właśnie Artur ładował swojego chuja. Unoszona w górę na koniec każdego pchnięcia jego pały opierała się na palcach stop. Głuchymi stęknięciami reagowała na szarżujące w głębi pochwy sztywne prącie. Żądza i przyjemność z wzajemnej penetracji stopniowo przejmowała kontrolę nad kochankami, Baśka była na krawędzi orgazmu. Artur spojrzał w kierunku drzwi lekko nieprzytomnym wzrokiem, cofnął nieco biodra i przyłożył z całej siły otwartą dłonią w prawy pośladek mojej żony. Donośny jęk zerwał się nagle z jej uchylonych ust i pozostał tak zamieniając się w ciągły modulowany krzyk, przestała panować nad sobą, stała się mokrą piczą z wyprężonymi cyckami, pączkiem łechtaczki nabrzmiałym jak dojrzałe winogrono, cieknącą szmatą trzepaną przez nagrzanego samca. Wtedy Artur specjalnie chyba podniósł wysoko jej lewe udo i oparł stopę na szafce tak, że zobaczyłem wyraźnie jego kutasa wbitego między wargi sromu, tkwiącego głęboko w kroczu żony. Jej mokra cipa obrzmiałymi wargami ciasno obejmowała poruszającego się członka, śluz ściekał obficie po prąciu, jądrach, jego strużki odrywały się skapując na posadzkę. Kiedy zaczęliśmy się spotykać Baśka tak samo moczyła się podczas seksu. Artur z wyraźną przyjemnością ładował wyprężonego fallusa między uda żony. Posuwał ją mocno, zdecydowanymi ruchami, biodrami starając się wepchnąć nabrzmiałą pytę jeszcze głębiej za każdym wprowadzeniem. I rzeczywiście zdawało się, że jego chuj sięgał coraz głębiej, jakby pochwa wewnątrz poddawała się bardziej kolejnym sztychom i ustępowała oddając coraz to nowe obszary jego penetracji.

Oburącz objął jej pośladki i z całej siły rozsunął je na boki obnażając zupełnie nie tylko rozpaloną pizdę, ale i odbyt żony, jakby była jeszcze za mało wypięta, jakby chciał swoim sztywnym dragiem jeszcze silniej wbić się i wypełnić dokładniej jej zachłanną cipę.

Żadne z nich nie miało już ochoty na delikatność. Artur zdecydowanie przejął inicjatywę. Odgłosy namiętnej miłości wypełniły całą łazienkę i niosły się w głąb mieszkania. Walił ją prosto w rozwartą dziurę, pierdolił swobodnie korzystając z dostępności intymnego otworu. Jechał nią ostro w stronę własnego orgazmu nie dbając o jej potrzeby, ale wiem, że moja żona uwielbia taką jazdę. Widziałem, że wyprężony kutas pulsował wyraźnie, gdy wpychał go do wnętrza pochwy mojej żony, szykując się do wytryśnięcia w jej środku. Ona poddawała się temu ruchowi wypinając tyłek i szykując się na przyjęcie tych paru gorących fal nasienia, które miały wzbogacić jej orgazm. Zbierali płatki rozkoszy z każdego ruchu i dotknięcia. Piersi Baśki kołysały się gwałtownie w rytm uderzeń, jedną dłoń zacisnęła z całej siły na krawędzi wanny, gdy wypiętymi i uniesionymi biodrami starała się mocniej nadziać na penisa kochanka. Drugą dłonią ścisnęła mocno sutek lewej piersi. Pochyliła głęboko głowę patrząc między szeroko rozłożone uda gdzie mężczyzna wpychał sterczącego chuja w ociekającą jej sokami pizdę i dłoń zsunęła się z piersi i zaczęła wędrować w kierunku nabrzmiałej łechtaczki. W tym samym momencie Artur powoli zsuwał lewę rękę po obłości biodra w kierunku łona partnerki. Kiedy te dłonie złącza się i zatańczą wspólnie - pomyślałem - ich świat na chwilę umrze i w tym momencie on już zawsze będzie tak cudownie ją pierdolił a ona nigdy naprawdę piękniej nie da mu się wyruchać.

Nie mogłem tam zostać, nie tak.

Zostawiłem drzwi otwarte na oścież, wróciłem na 'swój' fotel do salonu, wyłączyłem telewizor, tak, żeby dokładnie słyszeć... i - a cholerę w bok! - otworzyłem sobie piwo.

Moja żona jęczała teraz na cały głos, nie powstrzymując się już ani nie hamując doznań, wypełniła całą łazienkę coraz głośniejszymi okrzykami, wargi jej cipy mlaskały donośnie a pochwa popierdywała z cicha. Wewnątrz musiała być już wyprężona, wygięta przed nadciągającym orgazmem przygotowana na porcję spermy. Donośne uderzenia bioder Artura o jej pośladki odbijały się od kafelek i niosły wyraźnie przez cały korytarz. Pierdolili się tak jeszcze dłuższą chwilę czerpiąc z tego stanu podczas stosunku, kiedy wydaje się, że można kochać się bez końca. Na fotelu nie wytrzymałem, wyciągnąłem swojego fiuta i - głupio przyznać - waliłem sobie konia, aż w końcu jej jęk, głośniejszy niż inne, drżący i ociekający wilgocią, pewnie też pełny męskiego nasienia, przerywany oddechem branym na siłę, jęk, który tak doskonale znałem z gardłowym, głębokim “... tak ... tak... takkk...” wypełnił całe pomieszczenie, korytarz i salon. Wyobraziłem sobie pulsowanie jej pochwy zaciskającej się na tkwiącym wewnątrz kutasie, dwa-trzy ruchy na nabrzmiałej żołędzi załatwiły dla mnie sprawę...

- Już? Masz...!? - usłyszałem jak dopytywał się Artur nie przerywając ciągłego walenia w to mokre, wijące się jeziorko rozkoszy między udami mojej żony. Wiedział więc jak ona lubi, musieli kochać się pewnie więcej niż kilka razy. Nie zdołał jednak doczekać odpowiedzi, nie wytrzymał, musiał mocniej wbić się w ten jej krzyk, między wyprężone pośladki, w wypięte, gorące krocze, między mokre, zachłanne wargi którymi ta suka obejmowała kulę rozkoszy wysuwaną w głąb jej ciała na sterczącym palu w bezwstydnym pocałunku; jego stęknięcie, zwierzęce, zachłanne zlało się w jedno z jej ostatnim, spazmatycznym jękiem, coś tam zaszurało coś spadło na podłogę, wyraźnie słyszałem, a może tylko wyobraziłem sobie, jak w orgazmie pracuje jeszcze mocniej biodrami starając się dobić głębiej kutasem jej cipę, wtłoczyć każdy wytrysk tak głęboko jak się da. Osunęli się na podłogę. Cisza przerywana spoconymi oddechami pokryła całe mieszkanie, delikatnie szeleściły poruszane w postkoitalnych pieszczotach resztki ubrania, stygły na skórze i wargach wymieniane pocałunki. Wystarczyła odrobina skupienia, żeby by usłyszeć jak mokry kutas w półwzwodzie wślizguje się jeszcze tam i z powrotem przesuwając się w bezwstydnie rozwartej ostrym pierdoleniem pochwie, tego odgłosu nie da z niczym się pomylić. Odpowiedź przyszła dopiero po chwili, kiedy oddechy uspokoiły się trochę. Wcale nie musiałem wysilać słuchu, żeby ją słyszeć.

- Dostałaś?

- Tak, jak tylko wytrysnąłeś. - w głosie Baśki brzmiała satysfakcja - Teraz możesz mi go powoli wyjąć. Aaaaa, po-wo-li... proszę! Wiesz jaka jestem czuła tam teraz... och...! Taki duży ciągle? Daj... wyliżę i pójdę się umyć...

Tego wolałbym nie usłyszeć. Czułem podniecenie to jasne, ale też zazdrość, odrzucenie, irracjonalnie znów chciałbym być częścią tej chwili, a przecież nie po to ostatecznie przywiozłem ją tutaj. Dotarło do mnie jeszcze jej drugie "ochhh...!", ciche mlaśnięcie mokrej pizdy, kiedy Artur wyciągnął z mojej żony swojego chuja i jeszcze jego stęknięcie, pewnie, kiedy włożył Baście mokrego penisa prosto z cipy w usta. Wyobraziłem to sobie włączając ponownie telewizor i otwierając drugie piwo. Nie chciałem już kawy. Cokolwiek miało jeszcze się stać, nic nie będzie mnie obchodzić, a przekimam się spokojnie na tym fotelu do rana. To bardzo wygodny fotel. Rano nawet tu musi być jakiś transport.

Ten tekst odnotował 42,547 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.91/10 (63 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (17)

+1
0
Przez to opowiadania przemawia straszna rozpacz i poczucie straty. Mam nadzieję, że autor w realnym życiu poznał prawdziwą miłość...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Opowiadanie niesie ze sobą potężny ładunek emocjonalny, a jeśli jest oparte na faktach (a wszystko na to wskazuje patrząc na wstęp) to... szczerze współczuję głównemu bohaterowi. Mimo, iż w historii występuje ostry seks, dobrze opisany i plastycznie zwizualizowany to czytając ją z tyłu głowy brzęczała mi myśl, że to nie seks jest głównym elementem tego opowiadania, a stan bohatera, który jest zmuszony do obserwacji kopulującej z kochankiem żony, w stosunku do której wciąż żywi uczucia (wskazuje na to choćby fakt, że mimo separacji pozostał sam). W dodatku wspomina między wierszami, że rozstanie nastąpiło z jego winy.
Ciężki temat. Chyba jedno z najcięższych emocjonalnie opowiadań, jakie tu czytałem. Każdy z czytających zada sobie pytanie, jak zachowałby się na miejscu Krzysztofa? Został czy wyszedł?
Błędy w pisowni nie rzuciły mi się w oczy, może przez fakt, że skupiłem się na fabule.
Głosuję za wyjściem z poczekalni i stawiam 8.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Stroną emocjonalną zajęli się przedmówcy i ja nie mam tu już nic do dodania, więc zajmę się „stroną techniczną”.

Już na początku jest problem:

Mam na imię Andrzej. Mam nieco ponad 40-stkę. Prawie 20 lat jestem żonaty z Baśką, dziewczyną młodszą ode mnie o 5 lat. Mamy dzieci,


Powtórzenia (mam). Nie ma takiego słowa jak „40-stkę”. Hm. Może tak:
Mam na imię Andrzej i czterdziestkę z hakiem na karku. Prawie dwadzieścia lat jestem żonaty z Baśką, dziewczyną młodszą ode mnie o pięć lat. Mamy...
Mam nadzieję, że widzisz różnicę i poprawisz początek, niekoniecznie tak jak ja napisałam – to tylko przykład.

Mi – choć również z żalem i niechęcią,


Na początku zdania lepiej „mnie” zamiast „mi”.

Pomyślałem że mimo że spotykają się rzadko to jednak dość regularnie, by facet mógł nasycić się seksem. Kobietom... seks nie służy do zaspokajania czegokolwiek tylko do potwierdzania własnej wartości, co znaczy że mogą mieć dość ale nigdy nie będą "nasycone".


Jejku, jejku… przeczytaj to na głos. Taka zbitka „że” wygląda fatalnie, nie mówiąc o przecinkach.
Pomyślałem, że mimo iż spotykają się rzadko, to jednak dość regularnie by facet mógł nasycić się seksem. Kobietom... seks nie służy do zaspokajania czegokolwiek tylko do potwierdzania własnej wartości, co znaczy, że mogą mieć dość, ale nigdy nie będą nasycone.
Ja bym jeszcze coś zrobił z tym „nasycić” – „nasycone”, ale ostatecznie może być.

– Dam Ci coś jeszcze do zjedzenia.


Zaimki osobowe małą literą.

przez 60 km w jedną stronę


Liczby słabo wychodzą w tekście, chyba że duże, a skróty w ogóle nie wychodzą 🙂
przez sześćdziesiąt kilometrów w jedną stronę

co się na prawdę dzieje


naprawdę

niecierpliwie sądując wypięte


sondując

Jechał nią ostro w stronę własnego orgazmu nie dbając o jej potrzeby ale wiem że moja żona uwielbia taką jazdę. Widziałem że wyprężony kutas pulsował wyraźnie gdy wpychał go do wnętrza pochwy mojej żony,


Cztery brakujące przecinki.
Jechał nią ostro w stronę własnego orgazmu nie dbając o jej potrzeby, ale wiem, że moja żona uwielbia taką jazdę. Widziałem, że wyprężony kutas pulsował wyraźnie, gdy wpychał go do wnętrza pochwy mojej żony,

wróciłem na 'swój' fotel do salonu


Po co te apostrofy?

odbijały się od kafelek


kafelków

jej drugie "ochhh...!"


Chciałbym usłyszeć jak wymawia w tym „ochhh” najpierw „ce-ha”, a potem już samo „ha”.


parę lat wcześniej i myślę że to jest to,
Myślę że pasuje jej
wiedza że patrzę jak oddaje się
Wydawało się że chciał przerwać
za to że kiedyś bez niej robiłem
Zauważyłem że pod koniec
rzeczywiście zdawało się że jego chuj sięgał
kiedy wydaje się że można kochać się bez końca.


Przecinek przed „że”.


Ściszyłem trochę TV żeby odzyskać

niż widok który miałem przed sobą.
jęk który tak doskonale znałem

się w ten sposób kiedy byliśmy razem.
żona mnie zauważyła kiedy wychyliłem
tak jak ona na mnie kiedy wiedziała

Baśki ale ona sięgnęła dłonią
w głąb pochwy ale widząc


Przecinek przed „żeby”, „który”, „kiedy” i „ale”

Uff. I tak nie zdołałem wszystkiego zacytować… Aha, we wstępie literówka: „Staram się…, a nie „Straram się”.

Powodzenia w poprawkach 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Jak się wymawia ochhh? Całkiem prosto. Ch jak w słowie chałupa a h gardłowo, ustawiając aparat mowy jak do g w słowie gardło, po góralsku, ukraińsku, czesku, słowacku i dawniej po polsku.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
O no, no, to teraz wiem 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0

Indragor · 28 października 2016 0

Stroną emocjonalną zajęli się przedmówcy i ja nie mam tu już nic do dodania, więc zajmę się „stroną techniczną”.

Już na początku jest problem:



Powtórzenia (mam). Nie ma takiego słowa jak „40-stkę”. Hm. Może tak:


No tak... To tak od razu, w sprawie powtórzeń, to tylko tak chciałem powiedzieć, że tak sobie to układałem, jakby to tak bardziej mówione było, opowiadane tak sobie, przy kawie, ciastkach, whiskey on ice, albo może właśnie ciepłej, ogrzanej dłońmi i kominkiem z tak obowiązkowo trzeszczącymi polanami i tańczącym płomieniem, który gdzieś tak trochę w sercach, a trochę w oczach też tak sobie tańczy.... więc - nie przykładałem do poprawności językowej szczególnej wagi.
Wyszedłem z założenia, że jest to wyznanie kogoś, kto jest autentyczny i nie będę mu szczególnie mieszał w nawykach (językowych), bo to mówi o autentyczności osoby, nic więcej nie uda mi się przekazać poza tym, co zaświszczy (zaświszcze?) gdzieś między wargami. Nie chciałem, żeby było to do końca stylistycznie czy gramatycznie poprawne, bo.... nikt tak nie mówi. Takie mowy przygotowuje się... no albo pisze do publikacji... oczywiście. 😛
Przepraszam Wszystkich Czytających - w momencie publikacji zupełnie nie myślałem, że historia której wysłuchałem w głowie wiele razy, ma zostać przeczytana... to takie jasne przecież. 😉
Poza tym... trochę po macoszemu traktuję teksty nazywane hmmm... - nazywane są jakoś? Erotyka? Pornotyka? Okolice porno-szopu? ;P Bo to przecież nie ma być poprawne, to ma wzbudzać uczucia... pewne... i, nooo... nie o takich uczuciach myślałem, jak Marta na przykład czy XXX_Lord... naprawdę! To właściwie taka zabawa słowem. Przesadna, zbyt przesadna by traktować ją poważnie... a tak właśnie jest traktowana tu... najwyraźniej. 😀
Dobrze. Zróbmy to. Porządnie, poprawnie, tak żeby czytanie nie bolało, a ero-porno-pieprznotyka była jedynie pretekstem, pozwalającym sięgnąć głębiej i odważniej w gęstwę słów, które pokornie utkają dywan nastroju i literatury. Boję się tego i nie potrafię, jestem roztrzepany, rozbiegany, gubię wątek i wogóle wymagasz ode mnie rzeczy związanych z porządkiem, planowaniem i podporządkowaniem się regułom. Język żyje! I jeśli nawet nie ma takich słów jak "40-stka" to spróbuj pogadać o tym z księgowymi czy inżynierami na przykład... 😛
Dobra, to tyle wynurzeń i usprawiedliwień. Dziękuję za korektę. Na prawdę. Wiesz, rzeczywiście podchodziłem do tego tekstu trochę emocjonalnie - był brudny i potargany, ale pełny, teraz stał się nagle niedoskonały i niedokończony... 😛 Nie chciałem tego, więc przepraszam Was wszystkich za wydanie czegoś niedokończonego. W każdym razie będę chyba musiał często prosić forum o korektę. 🙂 Po skrupulatnym uzupełnieniu braków PRZED publikacją we własnym zakresie, rzecz jasna. 🙂

Oczywiście, że poprawię inaczej! Nie będzie żadnych haków na karku! Sado-maso i gore to zdecydowanie nie moje klimaty... ;P

Z przecinkami mam problem. Przecinek raczej służy mi do oddzielania 'myśli', pewnych 'całostek' w zdaniach. Które są prawdopodobnie po prostu za bardzo złożone. I równie dobrze mogłyby być kropki. 🙂
A więc poprawię oczywiście początek. Nie wiem jak, ale postaram się. By dalej była to 'opowieść podręcznego' a nie Morsztyn w bursztynie... 😛


Jejku, jejku… przeczytaj to na głos. Taka zbitka „że”



Rozdzieliłem to zdanie i zmieniłem "że" na "iż". "iż" zawsze wydawało mi się trochę pretensjonalne i dlatego staram się go nie używać, tutaj jednak ładnie skraca się z następującym (po nim) czasownikiem. OK.


Ja bym jeszcze coś zrobił z tym „nasycić” – „nasycone”, ale ostatecznie może być.



Zostaje, to intencjonalne odniesienie do tego samego słowa użytego wcześniej. 😛
zaspokojone usatysfakcjonowane przepełnione - wszystko ma w dodatku jakieś inne konotacje, których tu nie chcę.


Liczby słabo wychodzą w tekście, chyba że duże, a skróty w ogóle nie wychodzą smile



A więc jednak dwie godziny a nie 2h? Dwadzieścia stopni Celsjusza? Dwadzieścia stopni? Czy 20°C? 20 stopni. Nie żartuję, tak bym napisał... OK, trochę chciałbym się upierać przy liczbach mianowanych, ale generalnie masz rację, liczby sprawdzają się przede wszystkim w tekstach technicznych lub naukowych. Dobra, zmieniam. 🙂


wróciłem na 'swój' fotel do salonu

Po co te apostrofy?



Zasiedziałem się na nim, zaprzyjaźniłem, przywykłem, ale przecież to nie mój fotel! Tu nic nie jest moje... jego, tego Andrzeja. Może powinienem to skorygować, zdaje się, że apostrofy nie są po prostu "słabszym" cudzysłowem? :?



odbijały się od kafelek

kafelków



No tak, ten kafelek - tych kafelków, a jak ktoś ma kafle położone? Każda kafla na przykład kremowa z lakierem? Ta kafla, te kafle, ale chyba ta kafla, te kafelki, od tych kafelek? Potocznie to kafelki kładzione w mieszkaniu zawsze mi żeńsko brzmiały w wydaniu wszystkich roboli... Polaków było-nie było! Soli tej ziemi. :?


jej drugie "ochhh...!"

Chciałbym usłyszeć jak wymawia w tym „ochhh” najpierw „ce-ha”, a potem już samo „ha”.




Gdybyś był kobietą... 😛 Ale zaraz, zaraz - czy nie było w szkołach nowego abecadła w formie abcdła? Da się to zrobić. Usłyszeć. Albo zrobić tak, żeby usłyszeć. Wiem. I wcale nie z autentyczności - bądź nie - tej historii... 😛 Zresztą ktoś już wyjasniał... 😀



Uff. I tak nie zdołałem wszystkiego zacytować…



Ale wszystkiego - masz na myśli coś jeszcze poza przecinkami? 😛P



Dzięki serdeczne Indragor! Nie znoszę korekt i poprawek, ale dzieki Tobie ten tekst ma szansę stać się lepszym! 🙂)
Przyznaje się jakieś piwa czy punkty za pomoc na tym portalu? 🙂)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Niestety, za pomoc nie ma ani punktów, ani piwa. Sobie można tylko nawarzyć piwa, bo zdarza się, że wkurzony poprawkami autor, uważający swoje dzieło za ideał, odezwie się niezbyt uprzejmie, oględnie mówiąc. Błędy mają jednak to do siebie, że działają jak zadry utrudniające płynne czytanie i powodujące, że traci się sporą część przyjemności z czytania dzieła.

W kwestii „mojego” fotela. czytelnik, jako bestia inteligentna, doskonale orientuje się, że chodzi nie o własność, ale o to, że jest to fotel, w którym bohater siedział i dlatego nie ma potrzeby wyróżniania tego słowa w żaden sposób. Jeśli już jakoś chcesz wyróżnić, to proponuję cudzysłów ostrokątny (» «); apostrof w roli cudzysłowu jest raczej źle widziany poza tekstami technicznymi czy naukowymi.

Z używaniem „iż” masz rację, trzeba to robić ostrożnie, ale czasami się przydaje 🙂

Zostało trochę błędów, ale po tak szczegółowym Twoim uzasadnieniu nie pozostaje mi nic innego, jak pójść kierunkiem wytyczonym przez XXX_Lorda i też zagłosować za wyjściem z poczekalni 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Też mi się wydaje, że troszkę brakuje opisu uczuć bohatera, wewnętrznych rozterek, wspomnień. Ale w konkursie na "sto różnych zdań opisujących pieprzenie od tyłu w łazience" masz u mnie złoto 😉. PS. A do kogo Basia mówi "Krzyś"?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
AlaZla... Khm, imiona bohaterów zostały zmienione, jak zauważyłaś... :E
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Starski - w tym właśnie jest problem. Facet widział więcej, niż powinien, a resztę dośpiewała mu jego schizofrenia. I dokładnie tak jest - maniakalny seks służy autorowi, który w tym momencie zupełnie nie przejmuje się potrzebami tekstu, bo tekst jest tylko pretekstem do zanurzenia się i taplania w bajorku czegoś, co autorowi dopowiada jego schizofrenia.
Być może nie dojrzałem jeszcze do pisania przemyśleń bohatera, tłumaczę jak wygląda ruchanie... bo niewiele jest tekstów, które to robią... dobrze. Są jakieś "soki", "sexowne bluzki, spódniczki mini, nogi, cycki", pieści się... zresztą poczytaj sobie. Po przekroczeniu pewnej granicy jest albo opis kwiatków albo ograniczona medycyna przetykana wulgaryzmami i pobożnymi (?!) życzeniami. Szukam czegoś więcej o hmmm... pierdoleniu właśnie. Mamy język do opisu ruchania. Mamy język do opisu stosunku koitalnego. Czy mamy coś więcej, coś pomiędzy? Mamy język kochanków? Mamy język, którym można opisać właśnie seks, taki jakim jest - głęboki, intymny, spocony, lepiący się, brudny i ... piękny?
Autor tego szuka. Nie będzie opowiadań daleko wykraczających poza ten schemat, kiedy ostatnio gadałem z autorem nie zechciał jednoznacznie wypowiedzieć się w tej kwestii, jednak jego sugestie były znaczące. 🙂
Dzięki za komentarz. Wiele rzeczy, o których nie myślałem wcale, nabiera znaczenia dzięki komentarzom.
Dzięki Wam wszystkim! 🙂

P.S.
W następnym odcinku bohater miał widzieć w ciemności. Muszę to przemyśleć. 😛
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Marta
Poznał... Prawdziwą... Coż możemy twierdzić, o rzeczach, które danej jest nam badać ograniczonymi zmysłami? Że która ma nie być prawdziwa, jeśli jest/była miłością? Że jak nie poznał, jeśli kocha/kochał?
Jeśli rozpacz jest prawdziwa... to albo ktoś bardzo lubi siebie, albo lubił kogoś... W obydwu wypadkach może być szczery.
🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Pachnie grafomanią i plagiatem - chyba, że podobny tekst opublikowany gdzieś, kiedyś, był także Twojego autorstwa. Z tego co pamiętam, ten wcześniejszy był nieco inny, lepszy. Jeśli więc to "nowa wersja", to idziesz w złą stronę. W komentarzu narzekasz, że język opisujący seks jest zbyt ubogi, albo kwiatki, albo medycyna, albo wulgaryzmy. Nieprawda. Trzeba tylko poczytać, ale coś więcej niż portale erotyczne. Boya-Żeleńskiego, Leśmiana, Pawlikowską-Jasnorzewską, a nawet Nienackiego i wielu, wielu innych autorów. Reya, Kochanowskiego, Jana Chryzostoma Paska, Jana Potockiego (choć "Rękopisy..." napisał po francusku), Słowackiego, Mickiewicza i innych klasyków też nie zaszkodzi.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@ Pokątne uściski
Wpierw o czym będzie mój komentarz. Otóż o dwóch krzyżujących się osiach ocen tekstów innych autorów. Ja osobiście często spotykam się z zarzutem, że „opowiadanie nie jest realistyczne”. Inni czytelnicy są natomiast wrażliwi na to czy opowiadanie jest dołujące, czy raczej pogodne.

Tak na przykład P.T. bartoszpo (autor opowiadań) w dniu 19 lipca 2018 napisał o pewnym tekście następująco: "Tak dołującego opowiadania jeszcze nie spotkałem. Ja tutaj szukam lekkich erotycznych opowiadań, które mi poprawiają nastrój. Nie jestem w stanie ocenić tego obiektywnie. Dlatego dałem tak niską ocenę".

O moim opowiadaniu Chanel 5 Personal napisałeś: ”ja także mam wrażenie pewnej sztuczności. To się chyba kwalifikuje do takiego deus ex machina„

Ponieważ wpisy do tekstów, tkwiących w dziale „poczekalnia”, nie ukazują się w dziale „komentarze” powtórzę tu moją argumentację.

W moim artykule pt: „Fantazje erotyczne w świetle nowych, rozległych badań”, opublikowanym tu niedawno przekonywałem, że ogromna większość opowiadań, zamieszczanych w tym portalu to relacje z fantazjowania erotycznego, a nie sprawozdania z zaistniałych wydarzeń. Nawet sytuacje, zachodzące w rzeczywistości, są przez czytelników odbierane jako fantazjowanie. Przytoczę przykład takiej wypowiedzi. Niejaki P.T. „kuba” w dniu 23 grudnia 2016 pod rewelacyjnym opowiadaniem pt: „Mazurska gorączka (II)” napisał: „ szkoda tylko, że to fikcja.. że to podnieca mężczyzn, a kobiety jeśli już, to są skłonne coś zrobić dla mężczyzn, nie zaś rozkoszować się jak Marta. Autor opowiadanie Diabełwgłowie w dniu 2 stycznia 2017 odpisał temu czytelnikowi „Kuba, kto wie, może się uda. Jeśli to Cię kręci, to niech się spełni w Nowym Roku”. Niektóre z opowiadań są całkowicie nierealistyczne. Jest ich wiele. Jako przykład niech będzie „Ach te anioły” (autorka: theradialengine).

Wracając do kryterium: „pogodne – dołujące”. Otóż Twoje, niniejsze opowiadanie jest tutaj użytecznym przykładem do rozwinięcie tego tematu. Opowieść „Czerwone jesienne liście (I)” jest niewątpliwie smutna. Zapewne oddanie stanu ducha mężczyzny, który znalazł się w opisanej przez Ciebie sytuacji, także jest godne rozważenia i trafnego zrelacjonowania. Zastanawiam się jednak, czy dołująca sytuacja bohatera została wymyślona fikcyjnie, aby potem przedstawiać jego reakcję emocjonalną, czy też raczej opowiadanie jest we wszystkich aspektach realistyczne.
W zakresie takiej problematyki tekst „Czerwone jesienne liście (I)” jest utworem ciekawym. Zgadzam się również z opiniami innych komentatorów, iż opis zbliżenia Basi i Artura jest barwny i podniecający. Zapewne też, w sposób nowatorski zastosowałeś kilka słów i fraz opisujących seks.

Portal pokatne.pl jest dużą księgą, w której można znaleźć analizy przeróżnych stanów emocjonalnych. Są tu także opowieści o przeżyciach, odbieranych niekorzystnie przez postacie, które te przeżycia zainicjowały. Być może są tu nawet teksty, które stanowią rodzaj antidotum na takie emocje. Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@ Pokątne uściski
Ponieważ wpisy do tekstów, tkwiących w dziale „Poczekalnia”, nie ukazują się w dziale „Komentarze”, powtórzę tu moją argumentację. Już kiedyś też odpowiedziałem Ci w ten sposób. W swoim komentarzu do mojego opowiadania "Natalia i Jarek – a jednak sam na sam!" napisałeś: "Być może to mogłaby być lista dialogowa". Odpowiedziałem Ci: "Dziękuję za komentarz i wyrażoną w nim poradę. Oczywiście można by zamienić część dialogu na tekst opisowy. Opowiadania miało być jednak krótkie. Dialog bardziej mi pasuje do przedstawiania procesów myślowych".

Moja odpowiedź jest też użyteczna dla ponownego skomentowania Twojego opowiadania "Czerwone jesienne liście (I)" Otóż bohater Twojego opowiadania bardzo cierpi. Niesłychanie smutne, ostatnie zdania Twojego opowiadania zawierają między stwierdzenie: "Tego wolałbym nie usłyszeć. Czułem podniecenie to jasne, ale też zazdrość, odrzucenie, irracjonalnie znów chciałbym być częścią tej chwili, a przecież nie po to ostatecznie przywiozłem ją tutaj..."

Wydaje mi się więc, że częsta scena "trójkąta" może odbywać się w dwóch róźnych tonacjach emocjonalnych: radosnej-empatycznej lub przepełnionej goryczą. No ale pomińmy te porównania... Pisząc do Ciebie "wyskoczyło" mi pogodne opowiadania pod tytułem: "Mr G (I)", napisane przez kobietę: PennyKay. Jej tekst kończy się zdaniem: "W tej samej chwili drzwi frontowe otworzyły się i pogwizdując wszedł Gabriel trzymając w ręku świeże bułki i ogromny bukiet ciemnoczerwonych róż..." Pozdrawiam
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
XeeleeFirst i wszystcy Szanowni Czytelnicy i Piszącnicy Pokątnych!

Przepraszam.

Tak, użyłem z rozmysłem publikacji na Portalu, chcąc pomóc tylko sobie, wyrzucić z siebie to, z czym nie mogłem dać sobie rady w inny sposób. I wbrew pozorom nie chodzi o zdradę, trójkąt, wogóle o seks nie chodzi. 🙂)
I - tak - tak długo trwało, nim mogłem spojrzeć na to, co zrobiłem, ponownie.
Ten tekst jest szczególny. Taki zostanie. Jeśli coś będzie jeszcze oryginalnego - obiecuję erotykę, lekką i pozytywną, chociąż mocną. Czerwone jesienne liście rozsypały się za daleko od założonego celu.
BTW - mam 'na warsztacie' parę przeróbek istniejących opowiadań. Jedno własne. Więc liczę na Was. 🙂

Dziękuję wszystkim za uwagi, szczególnie te szczegółowe ale także te obszerne - zadziwiające jak ważnym kontrapunktem się stały! 🙂

darek - mylisz tekty, to oryginał! Ale czy opłaca się czytać cokolwiek, poza erotyką? Mickiewicz? Bursa? A kto to taki? A, prawda, nie mówiłeś o Bursie... ;P

XeeleFirst - nie jestem pewien, czy odpowiedź po tylu miesiącach ma wogóle jakiś sens... ale dzięki, za to, co napisałeś!

Rafaello - wiem, wykonanie do doopy - za dużo "ę", "ą" i "że". Wiem, chłopie, ale nie każdy to rozumie. Ty - tak! 🙂)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
#Rafaello Wiesz jak jest - czasem warto milczeć i wyglądać na głupca, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
#Rafaello Jesli chcesz byc dobrze zarozumiały, to jest to koniec nie postawic watpliwości, co chcesz a co nie, chcesz powiedziec, mój dorgi...
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.