Czerwone jesienne liście (I)
21 listopada 2016
Szacowany czas lektury: 14 min
To bardzo osobisty tekst. Staram się nim rozliczyć z sobą, przynajmniej w części. Trudno jest mi go zakwalifikować do którejś grupy. Jest na pewno więcej niż dwie osoby... czy jedna, ale może to tylko złudzenie. Ale nie jest to seks grupowy ani właściwie cuckold, w dodatku mówiący jest nie tylko obserwatorem. To mój pierwszy tekst. Jakkolwiek starałem się dołożyć starań, by dał się czytać, będę niezmiernie wdzięczny za wszelkie uwagi, zwłaszcza warsztatowe. Pozdrawiam i życzę miłej lektury! :)
Mam na imię Andrzej. Skończyłem czterdzieści i parę lat, ponad połowę tego czasu jestem żonaty z Baśką, dziewczyną młodszą ode mnie o lat pięć. Dwa miesiące. I dwadzieścia cztery dni. Mamy dzieci, mieliśmy wspólne życie. Jednak od bardzo dawna nie mieszkamy już razem. Nie przeprowadziliśmy formalnie rozwodu, ale rozdzieliliśmy mieszkania i życia. Oczywiście, zdarza się, że wyskoczymy gdzieś na kawę, staramy się też wspólnie wychowywać dzieci i pomagać sobie nawzajem, ale bycie razem to przeszłość, a wskakiwanie sobie do łóżka... cóż - także rozdzieliliśmy. Moja żona aktualnie przechodzi ten etap w życiu erotycznym, kiedy wie czego chce i ma pełne szanse całymi garściami brać to od rzeczywistości. Ja przeszedłem ten etap parę lat wcześniej i myślę, że to jest to, czego generalnie nie możemy sobie wybaczyć.
Sytuacja o której mówię była prawdę mówiąc głupia w sumie, ale nie takie rzeczy się zdarzają. Artur - aktualny kochanek mojej żony - mieszka dość daleko od naszego miasta. Żonie zepsuł się samochód więc w ramach poprawiania wzajemnych relacji podwiozłem ją do Artura, ale - kiedy miałem wracać - zawiodło i moje auto. Późna noc, ubezpieczenie deklaruje pojazd zastępczy dopiero za parę godzin, praktycznie rano, nie ma faktycznie możliwości, żeby wrócić komunikacją, taksówki są zdecydowanie za drogie - pat. Z pewnym jednak żalem i niechęcią, ale zaprosili mnie do siebie, żebym tam poczekał na auto z ubezpieczenia. Mnie - choć również z żalem i niechęcią, bo miałem też jakieś tam plany, ale biorąc pod uwagę porę i pogodę - takie zaproszenie było zdecydowanie na rękę.
Artur miał jak się okazało małe, ale przytulne i porządnie urządzone mieszkanie. Typowe dla kawalerów szukających ‘przygód’. Jest młodszy od mojej żony o parę lat. Myślę, że pasuje jej przede wszystkim temperamentem i żywotnością. Po mnie ani razu nie związała się już z mężczyzną starszym od siebie.
Zaprosili mnie do salonu, była jeszcze oddzielna sypialnia, kuchnia i łazienka. Salon wypełniały dwa wielkie fotele i równie rozłożysta kanapa, mały stolik i wielki telewizor.
Moja żona przysiadła na kanapie na przeciwko, przy boku Artura, ja ulokowałem się po drugiej stronie stolika, moszcząc się tymczasem na jednym z foteli. TV dość głośno podkręcony pokazywał jakiś mecz siatkówki kobiet czy koszykówki i przez pewien czas tylko odgłosy boiska cięły niezręczną ciszę. Baśka była wściekła a Artur nieco lepiej znosił ten przymusowy celibat wywołany moją obecnością. Pomyślałem, że mimo, iż spotykają się rzadko to jednak dość regularnie, by facet mógł nasycić się seksem. Kobietom... seks nie służy do zaspokajania czegokolwiek tylko do potwierdzania własnej wartości. Mogą mieć dość, ale nigdy nie będą 'nasycone’.
Czajnik w kuchni w końcu szczęknął i Artur wstał.
- Czarną? - zapytał - Słodzisz?
- Tak, czarną, dzięki, bez cukru.
- Dam ci coś jeszcze do zjedzenia.
- Nie rób sobie kłopotu.
- Żaden kłopot! - Artur obrócił się na pięcie i zniknął w głębi mieszkania.
Baśka siedziała jeszcze chwilę, spojrzała za nim, zerknęła na mnie i powiedziała:
- Idę do łazienki, wybacz.
Zatrzeszczała skórzana kanapa a po chwili skrzypnęły delikatnie drzwi od łazienki. Siedziałem tak sam, gapiąc się bezmyślnie w telewizor i zastanawiając się jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Odwołać ubezpieczenie i wracać od razu nie bardzo byłem w stanie szczerze mówiąc, a jak się znam, to nawet kawa nie pomoże mi w podjęciu takiej decyzji, bo czekałoby mnie ładnych parę godzin w komunikacji miejskiej i podmiejskiej. Z drugiej strony rozumiałem, że zaproszenie mnie tu nie miało żadnego celu i psułem im wspólny weekend. A zwłaszcza mojej żonie. Powtórne skrzypnięcie drzwi od łazienki zarejestrowałem gdzieś w podświadomości, po prostu to był taki dźwięk, który wyróżniał się i trafiał mimo głośno nastawionego meczu. Myśli biegały nierozsądnie w kółko, jak sfora psów goniących za ogonami. Spać? Gadać? Po chwili jednak jakiś impuls zaczął przebijać się do mojej świadomości. Sam, ciągle byłem sam.
Zirytowało mnie to, albo dostanę tę kawę i mam się wynieść, albo niech ten wspaniały nowy członek mojej żony podrzuci mnie przynajmniej na dworzec, chociaż ja targałem mu świeżą dupkę na ruchanie przez jakieś sześćdziesiąt kilometrów w jedną stronę, a w dodatku formalnie to moja dupa. Moglibyśmy coś ustalić, możemy to zrobić jak dorośli ludzie, zamiast robić teraz tajemnice i uzgadniać coś po cichu w kuchni! Ściszyłem trochę TV, żeby odzyskać jasność myślenia, podniosłem się z fotela i poszedłem do kuchni. W kuchni parował solidny kubek czarnej kawy a poza nim... było cicho i pusto.
Wejście do łazienki znajdowało się bliżej sypialni, po drugiej stronie salonu. Tak, starałem się iść cicho. Podłoga o dziwo, w odróżnieniu od kanapy i drzwi - nie zaskrzypiała. W łazience paliło się światło a drzwi były lekko uchylone. Dyskretnie zbliżyłem się i zajrzałem do środka. Zobaczyłem wielkie lustro, jakąś szafkę, fragment białej muszli klozetowej z zamkniętą klapą, krawędź wanny i opierającą się obiema rękami o nią... moją żonę. Świat odbity w lustrze wydawał się bardziej naturalny, niż widok, który miałem przed sobą. Była mocno pochylona, przodem do drzwi, z nisko opuszczoną głową, w połach rozchełstanej bluzki widziałem odsłonięte piersi, sutki sterczały bojowo jak rogi w środku pofałdowanych aureolek, swoją uwagę skupiała jednak gdzieś indziej, patrząc - o ile mogłem ocenić - mniej więcej w okolice dołu brzucha. Całe jej ciało bujało się lekko, jakby poddając się jakiemuś innemu ruchowi. Będąc tuż przy drzwiach słyszałem nawet jej ciężki, świszczący oddech. Wypina pewnie tyłek Arturowi - pomyślałem - a on ją delikatnie pierdoli. To nie ona przeszła z łazienki do kuchni, to on cofnął się, żeby wsadzić swojego penisa w napaloną cipkę. Zresztą może to ona ściągnęła go tutaj - przez całą drogę to czułem - wiozłem gorącą kotkę, mającą niesamowitą ochotę na seks. Mogłem sobie wyobrazić jak otwiera drzwi łazienki, idzie do kuchni, żeby wyciągnąć Arturowi kutasa ze spodni i zaciąga go tu z powrotem tak, żebym się nie zorientował co się naprawdę dzieje.
A działo się rzeczywiście. Żona uniosła głowę, ale mogła mnie nie zaważyć w mroku. Lekko rozwarte wargi i półprzytomne spojrzenie mówiły o pożądaniu, pragnieniu i intensywności przeżywanej rozkoszy. Patrzyłem jak jej twarz i ciało zmieniają się wraz z każdym uderzeniem bioder biorącego ją mężczyzny.
Oddech poddawał się przebiegowi aktu seksualnego, drżący wdech towarzyszył pochyleniu ciała w przód, kiedy kochanek wysuwał członek z pochwy żony. Donośny wydech, przypominający bardziej rwący się jęk, nad którym zaczynała chyba tracić kontrolę, związany był z silnym pochyleniem całej sylwetki do tyłu. Silna penetracja sprawiała, że zaciskała mocniej dłonie, łapczywie chwytała powietrze i przygryzała wargę. Penis zanurzał się ponownie w jej ciało pchany biodrami Artura, rozpierane ścianki pochwy stawały się źródłem narkotycznej rozkoszy... O ile nie wali w dupę - pomyślałem mimowolnie - pewnie jednak jedzie w cipkę, Baśka nigdy nie lubiła zaczynać od penetracji analnej.
Zaintrygowany pchnąłem ostrożnie drzwi - nie wydając tym razem żadnego odgłosu odsłoniły całą głębię rozgrywającej się wewnątrz sceny. Baśka od pasa w dół była prawie zupełnie naga. Nie miała ani majtek ani spódnicy za to została w czarnych, samonośnych pończochach. Nogi miała rozstawione szeroko, obnażony tyłek unosiła wysoko w górę maksymalnie wypinając krocze w kierunku bioder stojącego za nią mężczyzny. Artur nieśpiesznie poruszał lędźwiami. Dłonie trzymał na biodrach żony, delikatnie kierując ruchem ciała ułatwiał sobie wygodne jebanie rozpalonej kobiety. Sycił oczy rozwartą szparką obejmującą mu chuja i z widoczną przyjemnością miarowo zanurzał go między pośladki mojej żony. Teraz było wyraźnie słychać mokrą cipę - różne mlaśnięcia i cmoknięcia towarzyszące temu powolnemu rżnięciu przypominały mi jak pieprzyliśmy się w ten sposób, kiedy byliśmy razem. Wystarczało końcami palców nadawać kierunek, moja żona ruszając biodrami nasuwała swoją pizdę na sterczący członek. Mężczyzna dopiero pod koniec dobijał członkiem mocniej, niecierpliwie sondując wypięte, podmokłe bagienko krocza wyprężoną pałą. Starał się zachować dyskrecję, ale brało jego też - miarowo mruczał podkreślając moment pełnej penetracji a jego ruchy stawały się z razu na raz coraz silniejsze i bardziej gwałtowne.
Zafascynowany tym widokiem nie byłem dość ostrożny, żona mnie zauważyła, kiedy wychyliłem się z cienia.
- Endrju, zaczekaj jeszcze chwilę, Artur zaraz skończy i... Aaaa... aaaa! - żona już nie hamowała swojego głosu.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałem rozmawiać, śmiać się, wściekać? Baśka nie była zaskoczona - wiedza, że patrzę jak oddaje się innemu facetowi, dostarczyła jej dodatkowej stymulacji. Artur chyba nie był pewien jak ma się zachować. Wydawało się, że chciał przerwać i zaczął wysuwać kutasa z pochwy Baśki, ale ona sięgnęła dłonią między swoje nogi i pogłaskała Artura po zwisających jądrach przesuwając jednocześnie pupę do tyłu. Nabrzmiały członek wpierw powoli i niezdecydowanie wsunął się ponownie w głąb pochwy, ale widząc wypięty bardziej tyłek żony Artur dopchnął go mocniej biodrami, instynktownie reagując na rozkosz i ponownie poprawił dobijając nieco w górę. Po raz pierwszy pośladki Baśki głośno i wyraźne klasnęły o uda kochanka.
Zrozumiałem, to miała być kara dla mnie za niewierność, za to, że kiedyś bez niej robiłem to... właśnie to. Teraz miałem czekać, tak jak ona na mnie, kiedy wiedziała gdzie i po co idę a była sama. Teraz to ja byłem sam.
Cofnąłem się o krok w mrok salonu, chociaż ciągle doskonale mogłem ich widzieć. Odchylone bardziej drzwi łazienki nie blokowały widoku, ściszony telewizor nie zagłuszał głośnych teraz dźwięków a ja - cóż, nie mogłem oderwać wzroku. Kochanek mojej żony wyciągnął swojego fiuta powoli na całą długość jakby pokazywał jak sztywny i śliski od wilgoci z krocza posuwanej przez niego kobiety jest jego kutas i już bez dodatkowej zachęty pchnął ponownie, zwiększając penetrację. Poprawił uchwyt na jej pośladkach i powtórzył cały ruch. Tym razem starał się dosiąść Baśkę głębiej i mocniej niż do tej pory, brać ją nie tylko dla przyjemności, ale manifestując akt. Nie hamowali się już z dźwiękami i powietrze wypełniało się klaśnięciami jego ud o jej wypięte pośladki. Zauważyłem, że pod koniec każdego uderzenia wewnątrz cipy mężczyzna kierował kutasa do góry, zwiększając nacisk na tylną ściankę pochwy. Żona przygryzając dolną wargę wytrwała w ciszy dwa pierwsze pchnięcia Artura w głąb jej ciała patrząc mi prosto w oczy. Potem przymknęła powieki, jej sylwetka naprężyła się szybko ulegając zmysłowej przyjemności. Artur zaczął pracować coraz silniej, a Baśka aktywnie wypinała biodra bardziej w jego stronę wystawiając swój tyłek pod kolejne uderzenia sterczącej pały. Obezwładniające fale rozkoszy kolejno ogarniały ją przenikając na wskroś i zrywając ostatnie tamy fałszywego wstydu.
Zajęczała otwarcie i donośnie chwytając się mocnej wanny i szeroko otwierając usta, jakby tam właśnie Artur ładował swojego chuja. Unoszona w górę na koniec każdego pchnięcia jego pały opierała się na palcach stop. Głuchymi stęknięciami reagowała na szarżujące w głębi pochwy sztywne prącie. Żądza i przyjemność z wzajemnej penetracji stopniowo przejmowała kontrolę nad kochankami, Baśka była na krawędzi orgazmu. Artur spojrzał w kierunku drzwi lekko nieprzytomnym wzrokiem, cofnął nieco biodra i przyłożył z całej siły otwartą dłonią w prawy pośladek mojej żony. Donośny jęk zerwał się nagle z jej uchylonych ust i pozostał tak zamieniając się w ciągły modulowany krzyk, przestała panować nad sobą, stała się mokrą piczą z wyprężonymi cyckami, pączkiem łechtaczki nabrzmiałym jak dojrzałe winogrono, cieknącą szmatą trzepaną przez nagrzanego samca. Wtedy Artur specjalnie chyba podniósł wysoko jej lewe udo i oparł stopę na szafce tak, że zobaczyłem wyraźnie jego kutasa wbitego między wargi sromu, tkwiącego głęboko w kroczu żony. Jej mokra cipa obrzmiałymi wargami ciasno obejmowała poruszającego się członka, śluz ściekał obficie po prąciu, jądrach, jego strużki odrywały się skapując na posadzkę. Kiedy zaczęliśmy się spotykać Baśka tak samo moczyła się podczas seksu. Artur z wyraźną przyjemnością ładował wyprężonego fallusa między uda żony. Posuwał ją mocno, zdecydowanymi ruchami, biodrami starając się wepchnąć nabrzmiałą pytę jeszcze głębiej za każdym wprowadzeniem. I rzeczywiście zdawało się, że jego chuj sięgał coraz głębiej, jakby pochwa wewnątrz poddawała się bardziej kolejnym sztychom i ustępowała oddając coraz to nowe obszary jego penetracji.
Oburącz objął jej pośladki i z całej siły rozsunął je na boki obnażając zupełnie nie tylko rozpaloną pizdę, ale i odbyt żony, jakby była jeszcze za mało wypięta, jakby chciał swoim sztywnym dragiem jeszcze silniej wbić się i wypełnić dokładniej jej zachłanną cipę.
Żadne z nich nie miało już ochoty na delikatność. Artur zdecydowanie przejął inicjatywę. Odgłosy namiętnej miłości wypełniły całą łazienkę i niosły się w głąb mieszkania. Walił ją prosto w rozwartą dziurę, pierdolił swobodnie korzystając z dostępności intymnego otworu. Jechał nią ostro w stronę własnego orgazmu nie dbając o jej potrzeby, ale wiem, że moja żona uwielbia taką jazdę. Widziałem, że wyprężony kutas pulsował wyraźnie, gdy wpychał go do wnętrza pochwy mojej żony, szykując się do wytryśnięcia w jej środku. Ona poddawała się temu ruchowi wypinając tyłek i szykując się na przyjęcie tych paru gorących fal nasienia, które miały wzbogacić jej orgazm. Zbierali płatki rozkoszy z każdego ruchu i dotknięcia. Piersi Baśki kołysały się gwałtownie w rytm uderzeń, jedną dłoń zacisnęła z całej siły na krawędzi wanny, gdy wypiętymi i uniesionymi biodrami starała się mocniej nadziać na penisa kochanka. Drugą dłonią ścisnęła mocno sutek lewej piersi. Pochyliła głęboko głowę patrząc między szeroko rozłożone uda gdzie mężczyzna wpychał sterczącego chuja w ociekającą jej sokami pizdę i dłoń zsunęła się z piersi i zaczęła wędrować w kierunku nabrzmiałej łechtaczki. W tym samym momencie Artur powoli zsuwał lewę rękę po obłości biodra w kierunku łona partnerki. Kiedy te dłonie złącza się i zatańczą wspólnie - pomyślałem - ich świat na chwilę umrze i w tym momencie on już zawsze będzie tak cudownie ją pierdolił a ona nigdy naprawdę piękniej nie da mu się wyruchać.
Nie mogłem tam zostać, nie tak.
Zostawiłem drzwi otwarte na oścież, wróciłem na 'swój' fotel do salonu, wyłączyłem telewizor, tak, żeby dokładnie słyszeć... i - a cholerę w bok! - otworzyłem sobie piwo.
Moja żona jęczała teraz na cały głos, nie powstrzymując się już ani nie hamując doznań, wypełniła całą łazienkę coraz głośniejszymi okrzykami, wargi jej cipy mlaskały donośnie a pochwa popierdywała z cicha. Wewnątrz musiała być już wyprężona, wygięta przed nadciągającym orgazmem przygotowana na porcję spermy. Donośne uderzenia bioder Artura o jej pośladki odbijały się od kafelek i niosły wyraźnie przez cały korytarz. Pierdolili się tak jeszcze dłuższą chwilę czerpiąc z tego stanu podczas stosunku, kiedy wydaje się, że można kochać się bez końca. Na fotelu nie wytrzymałem, wyciągnąłem swojego fiuta i - głupio przyznać - waliłem sobie konia, aż w końcu jej jęk, głośniejszy niż inne, drżący i ociekający wilgocią, pewnie też pełny męskiego nasienia, przerywany oddechem branym na siłę, jęk, który tak doskonale znałem z gardłowym, głębokim “... tak ... tak... takkk...” wypełnił całe pomieszczenie, korytarz i salon. Wyobraziłem sobie pulsowanie jej pochwy zaciskającej się na tkwiącym wewnątrz kutasie, dwa-trzy ruchy na nabrzmiałej żołędzi załatwiły dla mnie sprawę...
- Już? Masz...!? - usłyszałem jak dopytywał się Artur nie przerywając ciągłego walenia w to mokre, wijące się jeziorko rozkoszy między udami mojej żony. Wiedział więc jak ona lubi, musieli kochać się pewnie więcej niż kilka razy. Nie zdołał jednak doczekać odpowiedzi, nie wytrzymał, musiał mocniej wbić się w ten jej krzyk, między wyprężone pośladki, w wypięte, gorące krocze, między mokre, zachłanne wargi którymi ta suka obejmowała kulę rozkoszy wysuwaną w głąb jej ciała na sterczącym palu w bezwstydnym pocałunku; jego stęknięcie, zwierzęce, zachłanne zlało się w jedno z jej ostatnim, spazmatycznym jękiem, coś tam zaszurało coś spadło na podłogę, wyraźnie słyszałem, a może tylko wyobraziłem sobie, jak w orgazmie pracuje jeszcze mocniej biodrami starając się dobić głębiej kutasem jej cipę, wtłoczyć każdy wytrysk tak głęboko jak się da. Osunęli się na podłogę. Cisza przerywana spoconymi oddechami pokryła całe mieszkanie, delikatnie szeleściły poruszane w postkoitalnych pieszczotach resztki ubrania, stygły na skórze i wargach wymieniane pocałunki. Wystarczyła odrobina skupienia, żeby by usłyszeć jak mokry kutas w półwzwodzie wślizguje się jeszcze tam i z powrotem przesuwając się w bezwstydnie rozwartej ostrym pierdoleniem pochwie, tego odgłosu nie da z niczym się pomylić. Odpowiedź przyszła dopiero po chwili, kiedy oddechy uspokoiły się trochę. Wcale nie musiałem wysilać słuchu, żeby ją słyszeć.
- Dostałaś?
- Tak, jak tylko wytrysnąłeś. - w głosie Baśki brzmiała satysfakcja - Teraz możesz mi go powoli wyjąć. Aaaaa, po-wo-li... proszę! Wiesz jaka jestem czuła tam teraz... och...! Taki duży ciągle? Daj... wyliżę i pójdę się umyć...
Tego wolałbym nie usłyszeć. Czułem podniecenie to jasne, ale też zazdrość, odrzucenie, irracjonalnie znów chciałbym być częścią tej chwili, a przecież nie po to ostatecznie przywiozłem ją tutaj. Dotarło do mnie jeszcze jej drugie "ochhh...!", ciche mlaśnięcie mokrej pizdy, kiedy Artur wyciągnął z mojej żony swojego chuja i jeszcze jego stęknięcie, pewnie, kiedy włożył Baście mokrego penisa prosto z cipy w usta. Wyobraziłem to sobie włączając ponownie telewizor i otwierając drugie piwo. Nie chciałem już kawy. Cokolwiek miało jeszcze się stać, nic nie będzie mnie obchodzić, a przekimam się spokojnie na tym fotelu do rana. To bardzo wygodny fotel. Rano nawet tu musi być jakiś transport.