PATowe opowieści

27 października 2017

Szacowany czas lektury: 6 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Historia dwóch ludzi, którym wydawało się, że nic ich nie łączy do czasu spotkania.

Byłam w naprawdę szczęśliwym związku. Myślałam, że to ten jedyny i na całe życie, ale się myliłam. Jadąc w rodzinne strony myślałam, że wszystkie tematy są dawno zamknięte. Absolutnie nie zastanawiałam się czy cokolwiek mogłoby się zmienić, bo po co?

Mój partner zaspokajał mnie jak nikt inny. Zawsze orgazm, zawsze dbanie, abym doszła, bo przecież facet powinien najpierw kobiecie dawać rozkosz a dopiero później martwić o siebie. Kulturalny i wychowany człowiek. To ujmowało mnie przede wszystkim w moim mężczyźnie. Byłam, jak mi się wtedy zdawało, głęboko zakochana. Wszystko osiągnęło tak poważny stopień, że zamieszkałam z nim. Kochałam jak mnie pieścił, jak przychodził pocałować odrywając się od pracy przy komputerze. Byłam kochana i zakochana. Nikt inny się nie liczył.

W życiu mi się mieszało na przykład sprawy pobytowe, gdyż jestem cudzoziemką. Z mamą ciężka relacja ze względu na jej charakter, wypisz wymaluj choleryk. Wszystko mogło mi stawać na głowie, ale przez parę lat nieodłącznym elementem podstawy był mój chłopak. Stały, bezpieczny. Jego cała rodzina mnie bardzo lubiła i podtrzymywała na duchu, gdy coś się działo. Po prostu było idealnie.

Żyłam sobie w tej sielance uczuć zupełnie nie myśląc o tym, że mogłoby się to tak łatwo zburzyć. Moja ignorancja na pewne sprawy była tak ogromna, że gdy w końcu rzeczywistość weryfikowała pewne uczucia to pozostawałam w ciężkim szoku. Dosłownie.

Ten pierwszy szok zdarzył się, gdy szłam po ścieżce u sąsiadów w mojej rodzinnej miejscowości zauważyłam jego. Wysoki blondyn, metr dziewięćdziesiąt o czekoladowych oczach i smukłej sylwetce z szerokimi barami stojąc oparty o framugę obserwował mnie ze zdziwieniem. Właściwie nie wiem co w tamtej chwili czuł, ponieważ gdy tylko go zobaczyłam natychmiast spuściłam wzrok. Nagle, jako następstwo tego, co zadziało się w moim wnętrzu.

Jako cudownie zakochana i szczęśliwa kobieta absolutnie nie szukałam zamienników mojego partnera. Nawet, jeśli podrywał mnie bardzo przystojny mężczyzna to nie nachodziły mnie myśli by może czegoś z nim próbować. Ot zwykłe pochlebstwo dla samej siebie, że taki mężczyzna się mną zainteresował. Oczywiście muszę dodać, że mój partner należał także do tej grupy. Jego jedyną wadą, jeśli mogę to tak nazwać, był niski wzrok, a mianowicie byliśmy równi. Prócz obiektywnego stwierdzenia, że dana osoba była po prostu ładna w mojej głowie nic więcej się nie rodziło. Do czasu.

Moment, w którym moje serce na widok sąsiada zadrżało a w żyłach krew się wzburzyła był dla mnie większym szokiem niż sprzeciwienie się Dudy Kaczyńskiemu. Z przerażeniem w oczach gorączkowo myślałam jak ostudzić swoje emocje i zamiast przywitać się z sąsiadem szybko skręciłam w stronę swojego domu burcząc coś pod nosem, że najpierw odwiedzę swoją posesję.

W twojej głowie rodzi się zasadnicze pytanie – czemu znalazłam się najpierw u sąsiada? Odpowiedź brzmi tak: Moja babcia nie żyła od 2 lat i nikt więcej już nie mieszkał w moim domu rodzinnym, który stał się toporem wojennym między moimi bliskimi. Wracając z grobu po prostu skręciłam do bardzo miłych sąsiadów, którzy od zawsze bardzo mnie lubili.

W końcu jednak przyszedł czas by powrócić do sąsiadów, jednak ku mojej uciesze przybył także inny domownik. Tak o to, sztywno siedząc na ławeczce skubałam swoje palce odpowiadając i także zadając pytania, czując jednocześnie baczne spojrzenie młodego sąsiada.

Tamten czas dał mi wiele do zrozumienia. Prócz oczywistego szoku odczuwałam skrajne emocje: podniecenie, niedowierzanie, złość, bezradność i skruchę. Czułam się jakbym zdradzała swojego ukochanego. Niewykluczone, że tak było.

Historia ciągnie się jeszcze parę tygodni, gdy nie potrafiłam się dogadać z małżonką kuzyna i po prostu poszukiwałam miejsca do spania. Oczywiście wylądowałam u moich sąsiadów. Uwielbiam swoją sąsiadkę, która ma już ok 60 lat. Ona także traktuje mnie jak swoją wnuczkę lub córkę, więc było to dla mnie oczywiste następstwo ruchów.

Problem polega na tym, że nie tylko ze względu na sąsiadkę pragnęłam zbliżyć się do jej domu.

Dlaczego mój sąsiad nie był mi obojętny? Wiele lat wstecz byłam po uszy w nim zakochana. Na tyle mocno, że wybrałam go na mojego pierwszego mężczyznę od prawdziwych pocałunków. To właśnie on uczył mnie jak się powinno całować. Bardzo romantyczna scena przy gwiazdach...

Wracając do meritum. Mój sąsiad nie był mi obojętny i zrozumiałam, że to wszystko, co do niego kiedyś czułam nigdy nie przepadło a po prostu w spokoju czekało, aż znów się spotkamy.

W związku z pewnymi okolicznościami, niezależnymi ode mnie i reszty domowników, wylądowałam w jego łóżku. No nic, prócz tego, że w całym pokoju odczuwało się tak napiętą sytuację i człowiek na tyle mocno się spinał, że stawało się to bolesne i niebezpieczne dla zdrowia. Nie potrafiłam skupić się na oglądaniu filmu, bo całą sobą odczuwałam ciepłe ciało sąsiada na drugiej połowie łóżka. W środku trawiło mnie poczucie wstydu oraz podniecenia jednocześnie.

Taka sytuacja trwała parę dni, gdy pewnego dnia mój sąsiad przyszedł do domu we wskazującym stanie. Wiedziałam, że tego dnia coś się wydarzy i albo skończy się to dobrze albo i nie. Nie myliłam się. Ten człowiek w normalnych okolicznościach (czyt. trzeźwy) jest bardzo w sobie zamknięty, o uczuciach nie mówi prawie wcale jednak, gdy alkohol uderzy mu do głowy, staje się całkiem wylewny. Nie jest to potok słów, raczej hasła oraz konkretne czyny, na które normalnie by sobie nie pozwolił.

Po wyłączeniu telewizora i zapadnięciu zupełnej ciemności poczułam i usłyszałam jak się przysuwa. Przerzucił niedbale swoją rękę przez moje biodro i z siłą przyciągnął mnie do siebie. Z podniecenia poczułam w ustach metaliczny posmak a w żyły napłynęła adrenalina.

- Strasznie mnie męczysz. – Wychrypiał. – Jesteś niedobrą dziewczyną.

- Czym cię męczę? – Odpowiedziałam cicho.

- Już ty wiesz czym. – Odrzucił przyciskając moje ciało do swojego.

Jego usta niemal dotykały moich a ciepły oddech wymieszany z zapachem alkoholu drażnił mój oddech. Czułam jak brakuje mi tchu, oddychałam coraz głębiej i desperacko niczym tonący.

- Odsuń się. – Rzuciłam nieco błagalnie.

- Nie ma mowy. – Odpowiedział mi, śmiejąc się gardłowo. – Jesteś teraz moja.

- Mam chłopaka, przypominam. Nic z tego nie będzie.

Jeśli to możliwe to przysunął się jeszcze bliżej.

- Będzie, będzie. – Odrzucił drwiąco.

Zaraz po tym poczułam jak jego usta muskają moje wargi. To była tak cudowna rozkosz dla mojego wnętrza, że nie potrafiłam w pierwszej sekundzie zrobić żadnego ruchu. Całował jakby nie tylko powierzchownie, ale i głęboko w środku. Dałam sobie jeszcze jedną sekundę, jako prezent za te parę poprzednich dni celibatu, po czym szybko się odsunęłam.

- Nie będzie! – Rzuciłam w złości.

- Czemu jesteś taka niedobra dla nas? – Rzucił poirytowany.

- Bo nie wolno nam. Absolutnie nie wolno.

- Ale tego chcemy. I ja i ty. – Wyszeptał cicho.

Leżałam na plecach i głęboko oddychałam a jego słowa odbijały się falami w moim wnętrzu. Wiedziałam, że ma absolutną rację, jednak nie mogłam mu się poddać. Miałam kogoś ważnego w życiu i nie byłam wstanie zdradzić mojego partnera. Sama nie chciałabym być zdradzona i wolałam się wstrzymywać.

Tego wieczora nic więcej się nie działo, ale żadne napięcie nie ustąpiło. Z dnia na dzień było coraz gorzej...

Ten tekst odnotował 10,991 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 4.67/10 (32 głosy oddane)

Komentarze (8)

+2
0
Wybrałam kilka zdań, których nie rozumiem całkowicie lub częściowo

W życiu mi się mieszało na przykład sprawy pobytowe, gdyż jestem cudzoziemką.


Wszystko mogło mi stawać na głowie, ale przez parę lat nieodłącznym elementem podstawy był mój chłopak.


Ten pierwszy szok zdarzył się, gdy szłam po ścieżce u sąsiadów w mojej rodzinnej miejscowości zauważyłam jego.


Nagle, jako następstwo tego, co zadziało się w moim wnętrzu.


Ot zwykłe pochlebstwo dla samej siebie,


Oczywiście muszę dodać, że mój partner należał także do tej grupy.


Wcześniej nie było mowy o żadnej grupie... może chodzi o jakąś grupę przestępczą... Szkoda, że do końca nie zostało to wyjaśnione 🙁

Jego jedyną wadą, jeśli mogę to tak nazwać, był niski wzrok, a mianowicie byliśmy równi.


W twojej głowie rodzi się zasadnicze pytanie


Do kogo zwraca się autorka tych słów? Po długim zastanowieniu zaczęłam nawet podejrzewać, że może do mnie - jako do czytelnika - ale w mojej głowie nie zrodziło się żadne pytanie... zawiodłam jednym słowem 🙁

Wracając z grobu po prostu skręciłam do bardzo miłych sąsiadów,


Chyba coś zaczyna się wyjaśniać, ale jeszcze nie do końca... bohaterka jest: zombi, powstałą z martwych, wilkołakiem, a może kimś innym... Jeszcze trochę cierpliwości i się dowiem.

sztywno siedząc na ławeczce


Już blisko... jest przebita osikowym kołkiem, skoro tak sztywno siedzi.

Tamten czas dał mi wiele do zrozumienia.


Tamten, czyli który? Jeszcze nie mam pewności, ale chyba chodzi o czas sprzed śmierci...

Historia ciągnie się jeszcze parę tygodni, gdy nie potrafiłam się dogadać z małżonką kuzyna i po prostu poszukiwałam miejsca do spania.


Jedno zdanie, ale ile pytań rodzi (autorze, za wcześnie się mnie zapytałeś). O jaką historię chodzi?, Kiedy się ciągnie, przed, czy po śmierci?, Jaką małżonką, jakiego kuzyna? O spanie też można byłoby zapytać.

Ona także traktuje mnie jak swoją wnuczkę lub córkę, więc było to dla mnie oczywiste następstwo ruchów.


Tego zdania nie zrozumiałam, ale nie jego pierwszego.

W związku z pewnymi okolicznościami, niezależnymi ode mnie i reszty domowników, wylądowałam w jego łóżku.


I znowu nie rozumiem...bohaterka ląduje w łóżku mężczyzny ot tak? Nie mieli więcej łóżek? Dziwne praktyki.

No nic, prócz tego, że w całym pokoju odczuwało się tak napiętą sytuację i człowiek na tyle mocno się spinał, że stawało się to bolesne i niebezpieczne dla zdrowia.


To zdanie czytałam OSIEM RAZY i poważnie, nie rozumiem 🙁

Nie potrafiłam skupić się na oglądaniu filmu, bo całą sobą odczuwałam ciepłe ciało sąsiada na drugiej połowie łóżka.


Prawdę mówiąc ja też nie mogłabym skupić się na oglądaniu filmu, gdybym leżała w jednym łóżku z:

Wysoki blondyn, metr dziewięćdziesiąt o czekoladowych oczach i smukłej sylwetce z szerokimi barami


Taka sytuacja trwała parę dni, gdy pewnego dnia mój sąsiad przyszedł do domu we wskazującym stanie.


Ciekawe, co takiego wskazywał ten stan?

Ten człowiek w normalnych okolicznościach (czyt. trzeźwy)


i z siłą przyciągnął mnie do siebie.


Czyli w łóżku oprócz bohaterki i młodego sąsiada była jeszcze jakaś siła... może nieczysta (nawiązując do wcześniejszego powrotu z grobu).

a ciepły oddech wymieszany z zapachem alkoholu drażnił mój oddech.


- Będzie, będzie. – Odrzucił drwiąco.


Nigdy już się chyba nie dowiem, co takiego odrzucił mężczyzna 🙁

Zaraz po tym poczułam jak jego usta muskają moje wargi. To była tak cudowna rozkosz dla mojego wnętrza,


Sypia ( tylko śpią!) w łóżku z obcym (w końcu) mężczyzną, a kiedy wraca do domu pijany i i kładzie się obok niej, zaczyna się z nim całować!!! Z jego ust cuchnie, jego oddech ją drażni (o czym wcześniej wspomina), a ona przeżywa:

rozkosz dla mojego wnętrza

. Autorko, chyba nie wiesz, o czym piszesz!
Podsumowując całość. Połowy zdań NIE ZROZUMIAŁAM. Nie rozumiem też tych, którzy ocenili to opowiadanie więcej, niż trzema punktami, a osiem, dziewięć i dziesięć???, to dla mnie szok!!!
Jestem PRZECIWNA wypuszczeniu tego opowiadania z poczekalni.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-3
Autorko komentarza powyżej - nie uważasz, że ludzie mają różną estetykę i coś co tobie się nie podoba może podobać się innym. Krytykowanie tego jest niezwykle nieuprzejme. Bez twojego komentarza nawet nie zauważyłam tych super błędnych zdań. Dziwi mnie, że ktoś z podobnym podejściem do analizy nie rozumie parę oczywistych wypowiedzi. Takie czepianie się wszystkiego, tak jakby autorka wysłała ten tekst do pani polonistyki w pobliskim gimnazjum. Nie mówię, że w tym opowiadaniu wszystko ma ręce i nogi, ale ten komentarz jest bardzo perioratywny i drwiący. Troszeczkę empatii i mniej zarozumiałości.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Droga Kalipso,
Pejoratywny jak już.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Kalipso cieszę się, że zrozumiałaś mój komentarz... w połowie. Owszem, jest drwiący i dokładnie taki miał być (to do drugiej połowy zrozumienia). Co do pierwszej...

coś co tobie się nie podoba

,,, w całym komentarzu ani słowem nie wspomniałam, że tekst mi się nie podoba (mówię o treści, pomyśle). Nie spodobał mi się sposób jego napisania, pełen błędów różnego typu: stylistycznych, interpunkcyjnych (o tych nawet już nie wspomniałam, nie mówiąc o wklejeniu przykładów). Kolejna sprawa:

Krytykowanie tego jest niezwykle nieuprzejme.

Kalipso, Ty to poważnie, czy to jakiś żart? Zacytuję jeszcze jedno zdanie z Twojego komentarza:

Bez twojego komentarza nawet nie zauważyłam tych super błędnych zdań.

. Pozwól, że ja tego nie skomentuję. I następny cytat:

Dziwi mnie, że ktoś z podobnym podejściem do analizy nie rozumie parę oczywistych wypowiedzi.

. W takim razie poproszę przetłumaczyć na polski np. to zdanie:

No nic, prócz tego, że w całym pokoju odczuwało się tak napiętą sytuację i człowiek na tyle mocno się spinał, że stawało się to bolesne i niebezpieczne dla zdrowia.

. Może rzeczywiście wina leży po mojej stronie i to ja nie potrafię CZYTAĆ (nie domyślać się, nie podejrzewać) ZE ZROZUMIENIEM. I tak na koniec... Komentarz typu: świetny tekst, ten tekst bardzo mi się podobał, czy ale miernota, gorszego tekstu w życiu nie czytałem/łam niczego nie wnosi, nic nie daje autorowi. Pochwalenie np. użytego zdania, jakiegoś opisu lub wyłapanie błędu, niepoprawnego sformułowania, to pozwoli autorowi na korzystanie z tych uwag w przyszłości. Dlatego mylisz się Kalipso , że kierowała mną zarozumiałość. Chciałam pokazać autorce tekstu, jak wiele błędów popełniła, a że w ironiczny sposób...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Początkowo nie zamierzałem czytać, bo zniechęciły mnie już pierwsze zdania.

Byłam w naprawdę szczęśliwym związku. Myślałam, że to ten jedyny i na całe życie, ale się myliłam. Jadąc w rodzinne strony myślałam, że wszystkie tematy są dawno zamknięte. Absolutnie nie zastanawiałam się czy cokolwiek mogłoby się zmienić, bo po co?


Pomijając powtórzenie (myślałam), w trzecim zdaniu dowiadujemy się, że „wszystkie tematy są dawno zamknięte”. Jakie tematy? Co to ma wspólnego z początkowymi wynurzeniami o chłopaku? Co ma piernik do wiatraka?
Jednak skoro rozgorzała taka dyskusja, to przemogłem się i przeczytałem, mimo przekonania, że będę żałował. Niestety się nie pomyliłem.

Wszystko mogło mi stawać na głowie, ale przez parę lat nieodłącznym elementem podstawy był mój chłopak. […] Jego cała rodzina mnie bardzo lubiła i podtrzymywała na duchu, gdy coś się działo. Po prostu było idealnie.



„Elementem podstawy”? Czyli czym? Moim oparciem? Punktem odniesienia? Stabilnym elementem życia? A może coś jeszcze innego? Cholera, nie mam pojęcia, pewnie głupi jestem.
Z drugiego zdania, jakby na przekór pierwszemu, dowiadujemy się, że nie tylko chłopak był oparciem, ale też jego rodzina. A wystarczyło na początku tego zdania małe słówko „również” i wszystko by grało.
Trzecie zdanie zaprzecza pierwszemu. Skoro było sporo problemów, jak wynika z początku, to jak mogło być idealnie. Chyba że chodzi o to, iż mimo różnych problemów związek zdawał się idealny.

Właściwie nie wiem co w tamtej chwili czuł, ponieważ gdy tylko go zobaczyłam natychmiast spuściłam wzrok. Nagle, jako następstwo tego, co zadziało się w moim wnętrzu.


Kilka razy musiałem przeczyć ten fragment, aby zrozumieć, o co chodzi.
Właściwie nie wiem, co w tamtej chwili czuł. Gdy tylko go zobaczyłam, natychmiast spuściłam wzrok, nagle, jako następstwo tego, co działo się w moim wnętrzu.
Tak to należy rozumieć?

...sprzeciwienie się Dudy Kaczyńskiemu.


Eee… kto to jest Duda Kaczyński?

W twojej głowie rodzi się zasadnicze pytanie – czemu znalazłam się najpierw u sąsiada?


W czyjej głowie??? W mojej na pewno nie.

Wracając z grobu po prostu skręciłam do bardzo miłych sąsiadów...


Rany, wylazłaś z grobu??? Po co tam siedziałaś? To zakrawa na jakąś dewiację… Chyba że chodzi o stan psychiczny w przenośni, ale temu przeczy wcześniejsze afiszowanie się, że było idealnie.
Uważaj Autorze na niezamierzone efekty komediowe, bo te mogą położyć najlepsze opowiadanie.

Historia ciągnie się jeszcze parę tygodni, gdy nie potrafiłam się dogadać z małżonką kuzyna i po prostu poszukiwałam miejsca do spania.


Że co? Przepraszam, czy ktoś mógłby mi to zdanie przetłumaczyć, abym złapał jego sens?

W związku z pewnymi okolicznościami, niezależnymi ode mnie i reszty domowników, wylądowałam w jego łóżku.


Ta… jasne… Gdyby przyłożył nóż do gardła, wtedy byłyby okoliczności niezależne od bohaterki. A tak jest to tylko naiwne usprawiedliwienie, godne nastolatki, a nie dorosłej kobiety.

No nic, prócz tego, że w całym pokoju odczuwało się tak napiętą sytuację…


Tak, w łóżku napięcie z pewnością było największe, wręcz porażające…

- Już ty wiesz czym. – Odrzucił przyciskając moje ciało do swojego.


Zaraz, zaraz, to odrzucił, czy przycisnął? Raczej nie da się odrzucić, przyciskając ani przycisnąć, odrzucając, chyba że…
- Już ty wiesz czym – odrzucił, przyciskając moje ciało do swojego.

Taki sposób pisania powoduje, że mimo małej objętości, tekst czyta się niezwykle ciężko, bo trzeba zastanawiać się nad sensem niemal każdego zdania, nad tym, co autor zamierzał przekazać.

Drogi autorze, Ty masz „obraz całości” w głowie, ale czytelnik, musi go dopiero poznać z Twoich słów. Miej to na uwadze. Nie zniechęcaj się kąśliwością uwag, tylko wyciągnij wnioski i popracuj nad tekstem, a następne opowiadania będą lepsze.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Ciężki tekst.
Co to za wytłumaczenie W związku z pewnymi okolicznościami, niezależnymi ode mnie i reszty domowników, wylądowałam w jego łóżku.
To zwykły ku*wiszon 😀

Kliknęłam w ten tekst, bo piszę o zdradzie i chciałam odnaleźć jakieś wskazówki. Dowiedziałam się jednak tylko, jak NIE pisać o zdradzie 🙂

PS. Warto dodać tag "bez seksu"
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Niby tylko siedem minut czytania, a wyłapanie wątku z tekstu, trwało o wiele za długo. Przepraszam, ale może nieuk jestem i tępy do tego, ale nie zrozumiałem nic z fabuły. IMO przypadkowy zlepek zdań, który nie trzyma się całości. Zgadzam się z przedmówcami.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Również wielu fragmentów nie pojmuję, ale ten zapamietam na wieki: "...przyszedł do domu we wskazującym stanie"
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.