Pan i niewolnica - Drake (I)
20 czerwca 2016
Szacowany czas lektury: 11 min
Jest to nasze pierwsze opowiadanie, napisane na podstawie granej przez nas tekstowego rpg'a. Opowiadanie jest w całości fikcją literacką.
Nazywała się Alyss... Młoda, blondwłosa absolwentka Harwardu. Kręciła ją sztuka. Lubiła dobrą książkę i dobry film. Z pozoru zwyczajna młoda dziewczyna, która skończyła jedną z najlepszych, jeżeli nie najlepszą uczelnię. Miała jednak jedną, głęboko skrywaną tajemnicę, coś, co zapoczątkowała jeszcze podczas studiów. Uwielbiała seks, dominację... bycie uległą. Swojego pierwszego Pana, Scotta, poznała na drugim roku. Ich znajomość przerwał wyjazd chłopaka, który to, będąc starszym od niej, skończył swoje studia i rozstali się. Alyss mimo to nadal pragnęła być uległą suką... chciała mieć Pana. Żaden inny chłopak się do tego nie nadawał... Nie mieli tego czegoś, co miał Scott. I nie chodzi tu o rozmiary członka, a raczej o pragnienie władzy... Alyss wróciła do rodzinnego Atlantic City. Nie mogła przecież poszukiwać kogoś kto ją zdominuje i sprowadzi do roli zabawki przez cały czas. Musiała pracować, toczyć jakieś życie.
Pewnego wieczoru po powrocie z pracy usiadła przy laptopie. Uznała, że po raz ostatni poszuka Pana, to była jej ostatnia szansa, w końcu nie robiła się coraz młodsza. Po kilku minutach szukania znalazła i stronę, i ogłoszenia. Długo szukała tego właściwego, lecz w końcu znalazła... Ogłoszenie wrzucone zaledwie pięć minut wcześniej. Być może jeszcze nikt się nie zgłosił. Treść ogłoszenia brzmiała tak:
Chętnie przyjmę pod swoje stopy sukę będącą w stałej gotowości na spełnienie zachcianek i kaprysów Pana. Najlepiej jeśli jesteś blondynką, ze skłonnością do zabaw z drugą kobietą. Jeżeli jesteś zainteresowana prześlij mi nagie zdjęcia – bez widoku twarzy – gwarancja anonimowości. Prócz tego musisz mieć aktualne badania.
- Kimkolwiek jest myśli odpowiedzialnie – pomyślała Alyss. W końcu żadne z nich nie chciałoby czegoś złapać. Ogłoszenie było interesujące... Na tyle interesujące, że zadrżała z emocji targających jej ciałem. Szybko omiotła wzrokiem ekran szukając kontaktu... znalazła! Był tylko jeden, jedyny numer telefonu, żadnego maila, nic więcej poza ciągiem cyfr. Pięć minut temu... ma szczęście. Duże szczęście. Wzięła w dłoń komórkę i nerwowo wystukała numer na klawiaturze telefonu... czekała na połączenie.
- Odbierz – jęknęła desperacko, kiedy w jej uchu dźwięczał jedynie sygnał. Nagle... Odebrał. Serce zabiło jej jeszcze szybciej, by po chwili zwolnić. Musiała się kontrolować, inaczej mężczyzna nic z tego nie zrozumie i rozłączy się.
- Domyślam się, że dzwonisz w sprawie ogłoszenia? – zapytał. No tak, pewnie to był specjalny telefon, nie ten, którego używał na co dzień... sam głos mężczyzny był obezwładniający... już w tej chwili pragnęła paść na kolana, wyciągnąć jego członka i dać mu rozkosz. Przymknęła oczy wsłuchując się.
- Tak... właśnie je znalazłam... Chciałabym zostać ... Twoją suczką, Panie... - wymruczała z krótkimi przerwami.
- Widzę że szybko się uczysz, jeśli się spotkamy będę zwracał się do Ciebie słowami „suko” oraz pokrewnymi. Akceptujesz to? – zapytał bez owijania w bawełnę, rzeczowo i jednocześnie niezwykle stanowczo, niemal władczo. Wiedziała już, że dobrze trafiła, że to był właśnie ten, którego szukała.
- Tak, Panie... jestem tego świadoma... i akceptuję to – odpowiedziała głosem pełnym oddania, uśmiechając się pod nosem. Po krótkiej chwili mężczyzna podał jej adres pod jaki ma się zgłosić, a także godzinę spotkania
- Jeśli jutro się nie zjawisz o czasie... nigdy więcej mnie nie spotkasz. Nigdy więcej o mnie nie usłyszysz. Nie zmarnuj swojej szansy.
Alyss zapisała i jego adres, i godzinę spotkania... nie mogła tego zaprzepaścić.
- I jeszcze jedno – dodał po chwili milczenia – ubierz się normalnie, nie róbmy sensacji – koniec połączenia. Uśmiechnęła się triumfująco, świetnie...
Następnego dnia ubrała się normalnie, tak jak kazał i wyszła grubo przed czasem. Na miejsce dotarła dziesięć minut wcześniej niż powinna. Odczekała pięć i zadzwoniła do drzwi z mocno bijącym sercem. Drzwi otworzyły się... Mieszkanie znajdowało się w eleganckim wieżowcu w centrum miasta. Alyss zamrugała mocno zaskoczona, jednak weszła do środka i rozejrzała się. Szukała zapisanego na karteczce numeru mieszkania, zapukała delikatnie. Znajdowało się na ostatnim piętrze, jedno jedyne. Alyss przygryzła wargę i ostrożnie nacisnęła dzwonek, skoro nikt nie odpowiadał na pukanie... „gość musi mieć dużo kasy skoro całe piętro jest jego”, pomyślała. Po chwili otworzył mężczyzna ubrany w aksamitną niebieską koszulę i granatowe spodnie, włosy miał starannie ułożone. Twarz szczupła, oczy obezwładniające i... ten głos. Spojrzała na niego. Elegancki... Taki jakiego poszukiwała. Pochyliła lekko głowę.
- Witaj Panie – rzuciła cicho. Jeszcze nie podpisała umowy a już miała ochotę spełniać swoje obowiązki luksusowej niewolnicy. Mężczyzna wpuścił ją do środka, odebrał kremowy płaszczyk i powiesił go na wieszaku.
- Jeszcze nie podpisałaś kontraktu – zaczął – jak Ci na imię? – Zapytał.
- Alyss – powiedziała po chwili oddając mu płaszczyk. Była niezmiernie ciekawa jak to będzie wyglądało tym razem. Wyglądał na... naprawdę wartego zachodu
Mężczyzna zaprowadził ją do jadalni, kolacja była gotowa. Czy On sam to zrobił? Nie było widać żadnej służby. A może zamówił catering?
- Może pomogę? – nieśmiałe pytanie wydarło się z jej ust, kiedy patrzyła na ładnie zastawiony i nakryty stół.
- W czym? Wszystko gotowe – uśmiechnął się szykując jej miejsce, wskazując by usiadła.
Uśmiechnęła się. Była nieco... zaskoczona. Na pewno ma dobry adres? A może to jego syn albo ktoś... To niemożliwe żeby ta osoba dała to ogłoszenie. Mężczyzna podał jej dokumenty po kolacji, na jednym z nich była wydrukowana umowa.
- Pierwsza część to zgoda – uśmiechnął się – kiedy ją podpiszesz przejdziemy do ankiety na temat twoich preferencji - Alyss kiwnęła głową. Zajrzała do umowy, chcąc wiedzieć na co się zgadza.
Wymagane bezwzględne posłuszeństwo, przejawy niesubordynacji będą surowo karane. Lojalność i oddanie zostaną hojnie wynagrodzone. Decydując się złożyć podpis jesteś zależna od woli Pana.
Bezwzględne posłuszeństwo... podpisała powoli, wyraźnie. Przecież od samego początku wiedziała na co się decyduje przychodząc na to spotkanie... a on w dodatku zachowywał się jakby to nie jego miała dotyczyć umowa. Praktycznie wszędzie zaznaczyła „tak” poza kilkoma wyjątkami. Nie było żadnych nowości choć... pierwszy raz podpisywała i wypełniała coś tak szczegółowego. Po chwili oddała mężczyźnie wypełnione dokumenty, a ten uśmiechnął się tajemniczo, schował je do aktówki i podał jej kieliszek z winem.
- Więc... za dobrą współpracę, Alyss – podniósł kieliszek i lekko przechylił, chwilę czekając aż ona upije zawartość naczynia. Dziewczyna wzięła powoli łyk czerwonego wina.
- Kurczę... jeżeli to ma być mój Pan to trafiłam do raju – dopowiedziała sobie w myślach i uśmiechnęła się do mężczyzny. Jeszcze nie wiedziała, jak bardzo się myli... Powoli zaczynało kręcić jej się w głowie... czyżby to wino było takie mocne...? Nie... Jej kieliszek był doprawiony. Ale... dlaczego, przecież się zgodziła? Na dalsze rozmyślania nie było czasu, dziewczyna zdążyła odstawić naczynie i usnęła na krześle. Mężczyzna uśmiechnął się, była jego... całkowicie legalnie. Podszedł do niej i wziął ją na ręce.
- Kiedy się obudzisz będziesz w zupełnie innej rzeczywistości – szepnął – moja suczko – uśmiechnął się i zaniósł ją do sąsiedniego pokoju.
Mężczyzna zaniósł nieprzytomną dziewczynę do pokoju specjalnie do tego przystosowanego. Wypełniony był antykami, stare wielkie łóżko z drewnianymi rzeźbionymi kolumnami. Do każdej z czterech kolumn zamocowane były metalowe łańcuchy którymi można było skrępować dziewczynę. Komoda i fotel na lwich łapach. Stare wielkie lustro zawieszone na ścianie. Położył ją na łóżku i powoli ściągnął z niej suknię. Oczy mu się rozszerzyły bo dziewczyna nie miała bielizny. Tym lepiej dla niego mniej pracy z rozbieraniem jej. Ułożył dziewczynę na brzuchu, jej kończyny zostały splecione kajdanami i przymocowane do każdego z czterech rogów. Drake był…analnym fetyszystą. Pierwsze co robił z nowymi dziewczynami to sprawdzał ich kakaowe oczka. Teraz musiał zastanowić się czy wziąć ją podczas snu i boleśnie wprowadzić ją w nową rzeczywistość, czy też poczekać aż się obudzi. Wybrał drugie rozwiązanie, nie zasłużyła przecież jeszcze na ból. Usiadł więc w fotelu i zapalił papierosa, obok na stoliku czekała szklanka jego ulubionego Jim Beama. Środek niedługo powinien przestać mieć na nią wpływ, zdąży wypalić i się napić. Jej ciało wyglądało tak słodko, taka niewinna…i taka bezbronna. Związana i skazana na jego łaskę lub niełaskę. Minęło już pół godziny, Alyss zaczęła się budzić w momencie kiedy on kończył szklankę, papieros już dawno leżał przygaszony w popielniczce. Uniosła głowę z cichym jęknięciem, próbowała poruszyć kończynami. Nie mogła.
- Panie? – zawołała cichutko próbując zlokalizować go wzrokiem, nie widziała go, ale przecież musiał tu gdzieś być, chyba jej nie zostawił do jej uszu dotarł odgłos kroków stawianych przez kogoś, przestraszyła się. A jeśli to ktoś inny? Jeśli to nie jest jej Pan? Szarpnęła nerwowo rękoma.
- P-panie? – jęknęła. Na swoim nagim pośladku poczuła dotyk czyiś dłoni.
- Jestem suczko – nachylił się i szepnął to do jej ucha. – musiałem to zrobić żeby wprowadzić Cię w nowe życie, nie jesteś już Alyss teraz jesteś suką gotową spełniać każdą zachciankę swojego Pana. – kontynuował – Wolno Ci mówić do mnie „Panie” albo „Panie Drake” ja z kolei będę nazywał cię „suką” „dziwką” „kurewką” i innymi. Dziewczyna pokiwała ponownie głową na znak że rozumie.
- Nie słyszałem odpowiedzi – Szybko mogła zorientować się czym grozi jej zwłoka z odpowiedziami na pytania. Pan uderzył ją otwartą dłonią w oba jej pośladki. Alyss jęknęła cicho.
- Tak Panie, rozumiem i tak…proszę…błagam…. wejdź we mnie, chcę Cię poczuć w sobie mój Panie – poprawiła się nie chcąc zostać ukaraną drugi raz i to na samym początku. Drugie uderzenie nie padło, usłyszała za to dźwięk rozpinanej klamry paska od spodni, rozbierał się. On sam już był podniecony od dłuższej chwili. Wszedł na łóżko które ugięło się pod jego ciężarem, ułożył się nad nią gładząc jej włosy, jednocześnie drugą ręką wykonywał delikatne ruchy na swoim członku, ocierał się o jej tyłek.
- Pozwalam ci „jęczeć” – nie lubił tego słowa, ale nie chciał jej karać kolejny raz za brak zrozumienia polecenia…łaskawy Pan nie ma co. Dziewczyna kiwnęła głową. Mężczyzna nałożył prezerwatywę, opakowanie po niej rzucił gdzieś na podłogę. Kiedy jego członek dotykał jej pośladków i tego co było niżej, odczuł wilgoć. Niewiele było potrzeba by była podniecona, po części jest to wina środka nasennego który również miał za zadanie stopniowo wprowadzać kobietę w stan gotowości.
- Gotowa czy nie…wchodzę – Naparł na nią, nie było łatwo. Czyżby nigdy nie uprawiała seksu analnego? W ankiecie zaznaczyła co innego…ale może po prostu rzadko lub tylko raz.Tym lepiej dla niego. Jego przemyślenia potwierdziły jęki jakie wydawała z siebie dziewczyna.
- Panie…proszę…delikatniej – stęknęła głośno. Postanowił jej posłuchać, bo dlaczego nie. Nie zawiniła by miał jej sprawić ból. Nadal leżała jak kłoda, nie satysfakcjonowało go to że wchodzi w nią jak w sztuczną lalkę. Dziewczyna musiała wyczuć jego zdenerwowanie a może po prostu przyjemność miała na nią już dość duży wpływ by mogła współpracować a tak naprawdę musiała się do niego dopasować.
- Panie…jest mi tak dobrze…jesteś taki dobry…- wypowiadała między jękami. Mężczyzna wstrzymał ruchy swojego członka w jej tyłku, uwolnił jej ręce od łańcuchów je krępujących i przyciągnął ją do siebie. Wyprężyła się jak kotka prezentując swoje piersi. Jedną z nich ujął w dłoń i nachylił się by ją pocałować. Przez tą całą chwilę nie poruszał się w niej. Maszyna ruszyła znowu, ale teraz narzucił nieco większe tempo.
- Dobra suka – pochwalił ją, starała się i było to w niej widać. Ale teraz chciał sprawdzić jej gotowość do spełnienia żądań na jakie się zgodziła. Przyszła chwila próby. Dziewczyna ucieszona z pochwały jaką ją obdarzył jeszcze bardziej zaczęła się starać. Wkładała w to całą siebie. Skończył w jej tyłku.
- Teraz zobaczymy jak bardzo jesteś gotowa spełnić moje rozkazy suko – rzucił i odsunął się od niej – zaczekaj na mnie – dodał wychodząc z pokoju. Po prostu poszedł pod prysznic…z nią jeszcze nie skończył. Dziewczyna czekała w milczeniu na to co będzie dalej. Po dwudziestu minutach usłyszała kroki za drzwiami, odgłos otwieranych drzwi…sięgnął po coś do jakiejś szuflady, tylko tyle mogła odczytać z tego co słyszała. W istocie, podszedł do komody i wyciągnął z niej podłóżny kształt owinięty w aksamitny czerwony materiał. Kiedy go odsłonił jego oczom ukazało się wielkie dildo. Rozmiarami dorównywało ogierom rozpłodowym, był ciekaw jak sobie z tym poradzi, spojrzał na nią obracając zabawkę w dłoni. Podszedł do niej i ponownie związał jej ręce do kolumienek, tym razem nieco wyżej by była bardziej wyprostowana i wygięta. Skierował zabawkę na wejście do jej pochwy i ocierał ją o nią. Zaczął opisywać to co w nią za chwilę wsadzi.
- Jest specjalnie wykonane na tą część testu, czy suka wytrzyma bez stawiania oporu zachciankę Pana – zaczął – Jeżeli się spiszesz, nie będę tego używał bez twojej woli, będzie to jedyna zabawka na jaką będę musiał mieć twoje pozwolenie. Natomiast jeżeli zawiedziesz, zaczniesz wierzgać to nie radzę być Tobie nieposłuszną ponieważ będę cię tym męczył za każdym razem kiedy uznam to za stosowne. Czy zrozumiałaś moje słowa?
- Tak Panie – Kiwnęła głową, miała nadzieję że wytrzyma. Jej Pan miał inne zdanie. Drake jeszcze raz przyłożył zabawkę i powolnym ruchem dłoni zaczął ją wciskać w jej łono. Zasyczała cichutko czując co mężczyzna chce zrobić, bolało…był za duży mimo sporej dawki podniecenia jakie jej zadał.
- Panie…proszę – jęk wydostał się z jej gardła, kolejny już tego dnia – jest…za duży. Mężczyzna zmrużył oczy, jeszcze nie zaczęła stawiać oporu.
- Wytrzymaj – rzucił krótko nie przerywając pracy, wkładał go powoli on sam też nie chciał przesadzić, nie zamierzał jej zrobić poważnej krzywdy.
- Panie…błagam – pierwsze łzy spłynęły z jej oczu, bolało naprawdę bolało a On nie przestawał.
- Pamiętasz na co się zgodziłaś, dobrze Tobie radzę…wytrzymaj – mruknął dociskając sztuczny członek na ostatni kawałek na jaki mógł sobie pozwolić…i to było za dużo. Dziewczyna szarpnęła się mocno w więzach wyjąc. Przegrała…nie zdała testu. Delikatnym ruchem dłoni wyciągnął z niej sztucznego członka. Z ust dziewczyny wyrwał się jęk ulgi, pomieszany z bólem. Wyszedł z pokoju zostawiając skrępowaną dziewczynę.
C.D.N.